Ostatnio na świecie robi się dużo zamieszek, protestów itd. Powoli robi się w XXI wieku podobna rewolucja jak w XVIII wieku, kiedy ostatnie monarchie realnie w Europie padały.
Jak na razie największa jednak rewolucja miała miejsce w XX wieku i końcówce XIX wieku. Mało kto jakby dzisiaj o tym myślał, ale sposób życia w poprzednich wiekach przypominał średniowiecze. Rewolucja technologiczna i naukowa, edukacyjna, polityczna, wprowadzanie wyborów demokratycznych, które miały zastąpić elitę rządzącą, która nie pogodziła się z utratą władzy, i wiele innych czynników spowodowały, że dekada po dekadzie nasza sytuacja wygląda tak:
żyjemy sobie wygodnie we własnych domkach, z kanalizacją, rurociągami dostarczającymi wodę, infrastrukturą elektryczną, infrastrukturą informatyczną, dostępem do mediów itd.
A przede wszystkim mamy zupełnie nowy rodzaj społeczeństwa, mamy potężne metropolie, jeśli w jednej mieszkasz, to wychodzisz na ulicę (nie - drogę), i widzisz wokół wszędzie wysokie budynki, mnóstwo samochodów, przechodniów, sklepów zaraz pod ręką, dostęp do komunikacji miejskiej, możliwość szybkiego podróżowania między miastami (tego samego dnia możesz znaleźć się na drugim końcu kraju) itp.
Ta rewolucja jest dziwnym trafem ignorowana - a różnica między tym, jak wyglądała mentalność osoby w XVIII wieku, a XX wieku (a to zaledwie 2 wieki), jest diametralna.
Początek XXI wieku to był wstęp do nadchodzącej kolejnej rewolucji.
Doczekamy się prawdopodobnie największej w całej historii rewolucji, kiedy to ludzie już nie zamierzają słuchać politycznej propagandy, oszukanych mediów, ani godzić się na to, by np. tak reklamowana wszędzie sztuczna inteligencja im zabierała przychód. Większość zdaje sobie sprawę z tyrani, jaką niesie za sobą centralna kontrola przy forsowanym przez UE elektronicznym pieniądzu.
Takich elementów układanki, która właśnie tworzy się na naszych oczach, jest znacznie więcej, ale już te, które wymieniłem powyżej, prowadzą do efektów, które totalnie przewracają życie, którym żył przeciętny cżłowiek XX wieku - a którym w dużej mierze my cały czas też jeszcze żyjemy...