61

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Warto pamiętać również, że nasze myśli kreują rzeczywistość w którym żyjemy.
Dużo ludzi właśnie tak myślą. Martwią się na zapas, i kreują problemy (ściągają je).
Świadomość problemu, a życie nim, to są dwie różne rzeczy.

No przecież sami kosmici o tym mówią, w przekazach, które wrzucała Małgosia. smile
I to jest sztuka, walka z osobowością, i umysłem ludzkim, a sferą pozafizyczną.

62 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-03-12 21:36:44)

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Krykers napisał/a:

Warto pamiętać również, że nasze myśli kreują rzeczywistość w którym żyjemy.

Nie jestem pewien, czy tak faktycznie jest. Moje testy mówią coś odwrotnego. Ale przyczyn może być trochę, tak więc nie będę wyrokował jak jest naprawdę... Niemniej jednak zauważyłem, że:
1. ludzie najczęściej używając tych ezoterycznych sztuczek (afirmacje i inne takie) NIE osiągają tego, o czym marzą
2. jednak ostatecznie tym, co istnieje, jest umysł - a skoro tak, to musi w jakiś sposób wpływać (mniej lub bardziej pośrednio - kreować) rzeczywistość, tak samo, jak czyjaś ręką wpływając na przedmioty fizyczne także w małym zakresie zmienia (kreuje) tą rzeczywistość
3. z drugiej strony, umysł zwykłego człowieka może nie mieć wystarczającej mocy, by wpływać bezpośrednio na rzeczywistość fizyczną.

Na ile te wszystkie moje dociekania i dotychczasowe wnioski są prawdziwe, nie wiem. Jednak musi być powód, dla których dwa pierwsze punkty wydają się faktem...

Krykers napisał/a:

Dużo ludzi właśnie tak myślą. Martwią się na zapas, i kreują problemy (ściągają je).
Świadomość problemu, a życie nim, to są dwie różne rzeczy.

To prawda.

Jest jeszcze jedna kwestia odnośnie wpływania na losy świata...

Czy zastanawialiście się kiedyś, czy na Ziemi istnieją nie tylko ludzie, ale również tacy "agenci" - specjalnie zesłane istoty w ludzkim przebraniu, które mają wpływać na świat? Np. powiedzmy taki Hilter, lub Żółty Cesarz z Chin? W starożytności często niektórym ludziom przypisywano boskie pochodzenie, dzisiaj już - m.in. za sprawą Kościoła K. - tak się już zwykle nie robi.

Jednak niektóre jednostki - agenci - mogą po prostu udawać, że są zwykłymi ludźmi, a ich rolą jest dokonanie pewnych, często mniej lub bardziej rewolucyjnych, zmian na Ziemi.

Ostatecznie, taki Hilter, wcielając się w kogoś kto będzie dowodził w II wojnie światowej, którą miał z góry przegrać, miał taki plan na swoje wcielenie ustalony przed swoimi narodzinami - czyż nie? tongue

A jeśli tak, to zmienia to zupełnie sposób myślenia o losach, przeznaczeniu, wojnach itd. tongue A także ucina dociekania czy Hitler po śmierci pójdzie do np. jakiegoś piekła - najwyraźniej nie pójdzie. Miał jedynie narobić zamieszania w Polsce i na świecie.

63 Ostatnio edytowany przez ka-nu (2024-03-13 01:25:09)

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Ja to widzę w taki sposób. Nasze myśli kreują rzeczywistość, bo podobne wibracje się nawzajem przyciągają. Zresztą bardzo często to o czym pomyślimy potrafi się spełnić już następnego dnia. Widzę to naprzykład u siebie. Wymyślam w głowie jakiś żart i jakimś dziwnym trafem zazwyczaj w ciągu 48 godziny podczas rozmowy udaje mi się go bez problemu wpleść w dyskusję. Natomiast jednak warto zaznaczyć, że "duchowi przewodnicy" mają możliwość filtrowania naszych myśli i co nieraz robią bez naszej wiedzy np. w momencie kiedy sobie pomyślimy, że może nas dopaść jakaś choroba.

Tak więc wracając do tematu, który wcześniej poruszał Antares i wspominał o tym Hejal:
1. Duchowi przewodnicy są całkowicie świadomi naszych myśli co praktycznie nie pozwala zwyczajnym ludziom zrobić coś bez ich wiedzy. No chyba, że zbierze się grupa osób. Wtedy monitorowanie tego wszystkiego jest trudniejsze i ciężej przewidzieć co się wydarzy.
2. Duchowi przewodnicy potrafią podrzucać myśli istotom w postaci przeczuć lub zwyczajnych spontanicznych myśli co w pewnym stopniu pozwala im manipulować ludźmi. Wystarczy sobie przypomnieć fragment książki, gdzie Hejal napisał o uciekającym psie. Aczkolwiek nie wiem czy zwierzęta mają duchowych przewodników, a przynajmniej jak to u nich wygląda pod względem rozwoju duchowego, liczby takich przewodnik czy hierarchii.
3. Duchowi przewodnicy mogą filtrować nasze myśli, czerpać z naszej energii lub nam ją dawać w zależności od ich punktu widzenia, takowego widzimisie.

Ogólnie istoty niematerialne, które nazywamy duchowymi opiekunami równie dobrze można określić nadzorcami, którzy praktycznie monitorują nas na każdym kroku. Obserwują nasze działania, podsłuchują rozmowy, a przede wszystkim biorą pod lupę nasze myśli. Na tej podstawie duchowy przewodnik widzi pełniejszy obraz sytuacji, bo nie tylko widzi pozory danego zdarzenia, ale potrafi także dostrzec przyczyny i głębsze dno konkretnego wydarzenia np. czy istota żałuję swoich czynów i czy ma świadomość popełnionych błędów...

Ogólnie to temat rzeka...

64

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

ka-nu napisał/a:

Ogólnie to temat rzeka...

Tak, Krykers zaczął od gotowości kontaktu z kosmitami, a przeszliśmy przez tematy sytuacji na Ziemi, sytuacji politycznej, gospodarczej, w Polsce, na Ukrainie, w Rosji itd., po istoty niefizyczne tudzież przewodników duchowych, i religie w ogólności, po nawet takie psychologiczne sprawy jak pozytywne myślenie, a nawet kreowanie rzeczywistości...

ka-nu napisał/a:

Ogólnie istoty niematerialne, które nazywamy duchowymi opiekunami równie dobrze można określić nadzorcami, którzy praktycznie monitorują nas na każdym kroku. Obserwują nasze działania, podsłuchują rozmowy, a przede wszystkim biorą pod lupę nasze myśli. Na tej podstawie duchowy przewodnik widzi pełniejszy obraz sytuacji, bo nie tylko widzi pozory danego zdarzenia, ale potrafi także dostrzec przyczyny i głębsze dno konkretnego wydarzenia np. czy istota żałuję swoich czynów i czy ma świadomość popełnionych błędów...

ka-nu, mam pytanie: po co wg. ciebie właściwie ten system (projekt Ziemia, który niektórzy nazywają włącznie ze mną matrixem) został stworzony?

65

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

To co mi przyszło do głowy to generowanie energii. Każda istota wytwarza własną wibracje, energię. Jest praktycznie chodzącą bateryjką. Obecnie na Ziemię żyje 8 miliardów ludzi - tylko sobie wyobraź ile energii musi produkować 8 miliardów ludzi, a weź tutaj jeszcze pod uwagę inne gatunki. Zwierzęta, owady, bakterie czy rośliny. Jeśli energię witalną, Chi czy jak to można nazwać porównać do światła to nasza planeta świeciła by na cały układ słoneczny niczym drugie słońce. Wyobraź sobie ile zbiór myśli i emocji tych wszystkich istot musi generować energii. Mam wrażenie, że wokół Ziemi jest rozciągnięte coś na wzór sieci (matrix), który podpina się pod tą elektrownię duchową i odprowadza część energii na bok. Trochę jak taki złośliwy sąsiad, który podpiął się nam do okablowania, żeby mieć mniejsze rachunki. Hejal co o tym sądzisz?

66

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Hejal ma podobne zdanie, parę razy o tym pisał. Tzn. że na Ziemi i innych planetach są takie wskaźniki energii (pewnie pisał to w przenośni) informujące szybko jakiś zarządzający nami byt kosmiczny, który mówiąc kolokwialnie, zajęty jest zwykle swoimi sprawami gdzieś tam we wszechświecie, a nas tylko dogląda sporadycznie - jak jakieś rośliny w szklarni, czy odpowiednio są hodowane. smile

To jest powszechna wśród ezoteryków teoria, hipoteza, a właściwie raczej wiara: czyli że systemy takie jak nasza Ziemia służą głównie do generowania energii. Ale skąd ta energia się w takim razie bierze we wszechświecie i w organizmach żywych? tongue Po co zostały stworzone biologiczne organizmy żywe na planecie Ziemia? Czy nie było innego sposobu, by dostarczać naszym ciemiężycielom kosmicznym energię, jak zrobienie z nas hodowlanych zwierzątek w zagrodzie (na planecie), i odcięcie pamięci oraz percepcji - postrzegania tego, jak naprawdę wygląda sytuacja - a na koniec zrobili nam wodę z mózgu, wciskając jakieś religijno-moralizatorskie sugestie o karmie i "konieczności" znoszenia losu w wyniku złych poprzednich wcieleń??? No do pewnego stopnia budzi to wątpliwości i podejrzenia... Ale idąc dalej, czy we wszechświecie jest jakiś deficyt energii (wspomniałem o tym ostatnio)? Albo, być może nie jest, ale te istoty, które stworzyły życie biologiczne na Ziemi, nie potrafią jej np. ze słońca czy innych gwiazd bezpośrednio pobierać? Przecież ilość energii na słońcu jest niewspółmiernie ogromna w porównaniu do wszystkich ogromnych planet razem wziętych w układzie słonecznym - tak więc 8 miliardów ludzi na malutkiej planecie Ziemia to jest nic pod względem energetycznym...

Jeśli przemyśleć tą koncepcję o zarządcach planety, którzy potrzebują energii, to osobiście powiedziałbym, że jest ona naiwna, tak samo jak wpółczesne podejście do starożytnych cywilizacji - że należy starożytne cywilizacje analizować na naszą miarę z XX wieku (nie XXI)! tongue

67

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Są różne rodzaje istot pozaziemskich, w tym kosmitów, i różne ich kategorie. Można przygotowywać się na kontakt z nimi.

Co powiecie np. na gotowość do kontaktu z gadami?

68

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

malgosia.wl napisał/a:

Fragment książki UFO z planety Akart (co jak damy się wciągnąć w wojnę, biernie się przygladajac temu co się dzieje, nie martwiąc się na zapas):

- Co zamierzacie zrobić z Ziemianami i samą planetą?
- Przede wszystkim pragnę cię zapewnić, że nikogo nie spotka z naszej strony nic złego. Wszelkie nieszczęścia, jakie na was spadną, mogą być tylko wywołane waszymi rękoma.
- W jaki sposób?
- Właśnie doszliśmy do sedna sprawy – odrzekł ze smutkiem w głosie. - Jak ci już mówiłem, odwiedzamy Ziemię od wielu lat. Od samego początku prowadziliśmy rozległe badania miast, pustyń, lasów, mórz, obszarów wiejskich itd. Wiemy, że nadal macie wiele nie wykorzystanych przestrzeni. To skłoniło nas do opracowania planu inwazji przy użyciu siły. W pewnym momencie zrozumieliśmy jednak, że takie działanie może doprowadzić do bezsensownego ludobójstwa na ogromną skalę, na co nie pozwala nasza religia oraz wysoki poziom moralny. Kontynuując badania stwierdziliśmy, że istnieje coś, co może w przyszłości obrócić się na naszą korzyść.
- Co to takiego?
- Wiemy o wszystkim, co dzieje się na Ziemi, zresztą sam możesz się o tym przekonać. Wiemy, które kraje przyjaźnią się ze sobą. Zauważyliśmy, że Ziemianie pracują obecnie nad udoskonaleniem broni, którą mieliśmy także kiedyś na Akart i która omal nie doprowadziła do naszej całkowitej zagłady. Na szczęście w porę dostrzegliśmy zagrożenie i dzisiaj wykorzystujemy ją jedynie w rolnictwie oraz innych dziedzinach.
- Masz na mysli energię jądrową i bombę atomową?
- Jaką korzyść mogą wam dać posiadane przez was bomby? Jedyne, co mogą zrobić, to wybuchnąć... Zdajemy sobie sprawę, że na Ziemi istnieją co najmniej dwie antagonistyczne formacje. Każda z nich posiada bomby atomowe o ogromnej sile rażenia i nadal produkuje nowe. Jeżeli jednak dojdzie u was do wykorzystania energii jądrowej w celach pokojowych, to nasze nadzieje spełzną na niczym.
- Jakie nadzieje?
- Na zasiedlenie Ziemi.
- Czy to znaczy, że chcecie opanować Ziemię?
- Tak, ale jak już powiedziałem, nie w drodze podboju. Pozwól, że wytłumaczę ci to dokładniej. Musisz mieć świadomość, że wojna atomowa na Ziemi jest nieunikniona. Gdybyśmy chcieli ją sprowokować, wystarczyłoby przechwycić samolot lub okręt którejś ze stron, tak aby doszła ona do wniosku, że to sprawka przeciwnego obozu.
Nie zamierzamy jednak robić nic takiego, ponieważ z naszych analiz wynika, że niedługo sami sprokurujecie taką sytuację, a wówczas wystarczy kilka bomb, aby nikt z was nie uszedł z życiem. Kiedy to już nastąpi, przejmiemy bez walki cały skażony glob. Jeśli zostaną jakieś niedobitki, to będą one zbyt słabe, aby stawić nam jakikolwiek opór. Niewykluczone nawet że powitają nas z prawdziwą radością.
- Jaką wartość będzie miała zniszczona i skażona radioaktywnością Ziemia?
- Skażenia bez względu na źródło nie stanowią dla nas żadnego problemu.
- Dlaczego?
- Ponieważ dysponujemy urządzeniem, które neutralizuje szkodliwe efekty radioaktywności przetwarzając skażoną ziemię na nawóz.
- Gdyby doszło do takiej zagłady, jak długo musielibyście czekać, aby móc przystąpić do adoptowania Ziemi do swoich potrzeb?
- Przystąpilibyśmy do działania natychmiast po zakończeniu walk. Czekanie byłoby zbyt ryzykowne, gdyż mogłoby doprowadzić do całkowitego zniszczenia roślinności w strefach wybuchu.
- A gdyby wojna wyłoniła zwycięzcę, którego ludność i zasoby materialne by przetrwały?
- W takiej wojnie nie ma zwycięzców. Obie strony będą się nawzajem atakować. Jesteśmy tego pewni, ponieważ znamy wszystkie tajemnice Ziemian, podczas gdy oni sami nic o nas nie wiedzą.
- Kiedy wojna się skończy i przybędziemy tam, nieliczni, którym uda się przeżyć, będą mieli dzięki twoim informacjom jako takie pojęcie o naszym systemie władzy i stylu życia, dzięki czemu nie będą stawiać oporu.
- Czy mam przez to rozumieć, że zjawicie się na Ziemi nie jako najeźdźcy, ale jako prawowici właściciele?
- Jak już wspomniałem, nie zamierzamy nikomu wyrządzić krzywdy. Ale jeśli doprowadzicie sami do swojej zagłady, to jest oczywiste, że postaramy się to wykorzystać. My, Akartianie, zmuszeni przez okoliczności, staliśmy się realistami. Twoje pytanie przypomina mi bajkę, którą w młodości opowiadał mi ojciec: Pewien człowiek miał dwie wiszące klatki z ptakami. W jednej z nich ptaki mnożyły się na potęgę i wkrótce nie było w niej ani skrawka wolnego miejsca, a mimo to ptaki te żyły zgodnie i były zadowolone, że w ogóle mają gdzie siedzieć. W drugiej natomiast miejsca było pod dostatkiem, a mimo to jej lokatorzy nieustannie się kłócili. Każdy z nich chciał zająć jak najlepsze miejsce; najsilniejsi wiedli wygodne życie, podczas gdy słabsi musieli kryć się po kątach i żywić odpadkami. Grzęda była zarezerwowana tylko dla silnych. Każdy z nich pragnął wykazać swoją wyższość i przejąć władzę. W końcu doszło między nimi do tak zażartej walki, że pozabijały się nawzajem, uśmiercając przy okazji również większość słabeuszy, którzy nie mieli z tym sporem nic wspólnego. Kiedy człowiek to zobaczył, przeniósł do tej klatki połowę ptaków z pierwszej, które z miejsca przystąpiły do naprawy zniszczonych gniazd, niosąc również pomoc ptakom, które uszły z życiem z tego pogromu. Dzięki temu także w tej klatce na wiele lat zapanował pokój, a jej mieszkańcy nie musieli przez dłuższy czas martwić się o przestrzeń życiową.

Pragnę zauważyć, że to wersja optymistyczna zakończenia wojny jądrowej na Ziemi, wersję pesymistyczną sami sobie dośpiewajcie...

Mam nadzieję że to się stanie. Gatunek ludzki już upadł, ale jeszcze tego nie widzą. Mam nadzieję że istoty z Akart, będą lepszymi właścicielami tego świata, niż człowiek. Człowiek jest próżny, zawistny, małostkowy... Ślepy, zepsuty. Nie wiem po co te starania, żeby coś zmienić. Nie da się, nie z tym gatunkiem. Gatunek ludzki będzie jednym z kilku, które wyginęły. Nic nowego.

Nawet tutaj na forum, jeden patrzy, jakby tu drugiemu dopieprzyć. Tutaj, gdzie teoretycznie powinny być osoby, stojący trochę wyżej ze świadomością, niż zwyczajny kowalski.

69 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2024-06-05 10:22:57)

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Jesteś rozbrajający i za to Cię uwielbiam...
Jeśli gdzieś skumulowały się negatywne emocje to lepiej je rozładować w sposób kontrolowany, niż pozwolić im narastać, bo wtedy wybuchną ze zdwojoną siłą w najmniej oczekiwanym momencie.

70

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

To nie ma sensu. Pomaganie w zmianach wibracji, pomaganie ludziom itd... To jest walka z wiatrakami. Może 10% ludzkości doceni to wszystko, ale reszta, nie. Oby jedynie planeta przetrwała. Sama misja Hejala jest bez sensu, ale niech robi co tam chce. Jedynie co można, to nie dać się przytłoczyć temu dziadoctwu, które generuje ludzkość.

71 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2024-06-06 14:27:46)

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Krykers napisał/a:

To nie ma sensu. Pomaganie w zmianach wibracji, pomaganie ludziom itd... To jest walka z wiatrakami. Może 10% ludzkości doceni to wszystko, ale reszta, nie. Oby jedynie planeta przetrwała. Sama misja Hejala jest bez sensu, ale niech robi co tam chce. Jedynie co można, to nie dać się przytłoczyć temu dziadoctwu, które generuje ludzkość.

Jeśli Hejal jeszcze stąd nie uciekł, to znaczy że jego misja ma sens. Nie chodzi o to żeby ktoś coś doceniał, tylko o zmianę wibracji, bo te, które obecnie dominują są nieakceptowalne.

72

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

A co rozumiecie pod terminem wibracja (osobista), i jak ma się zmieniać?

73

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Antares napisał/a:

A co rozumiecie pod terminem wibracja (osobista), i jak ma się zmieniać?

Wg. mnie nasza osobista wibracja, zwana inaczej aurą albo energią osobistą, jest wypadkową wielu czynników i wygląda to jak efekt aureoli świetlnej (bo energia to inaczej oczywiście światło, albo jeszcze inaczej, pole w określonym punkcie spektrum częstotliwości elektromagnetycznej) tak jak w ostatniej scenie VI epizodu Powrót Jedi Star Wars:

https://external-content.duckduckgo.com/iu/?u=https%3A%2F%2Ftse1.mm.bing.net%2Fth%3Fid%3DOIP.olVhhLkd2kHseBsGjWS-LgHaFj%26pid%3DApi&f=1&ipt=b8b1da54e386d660416c10817bc7aa9abdc51f260bbbb345bcf3f3cec0fb13d1&ipo=images

Tak się jakoś złożyło, że nawet w gwiezdnych wojnach mężczyźni umierają przed kobietami big_smile Choć jak widać, do końca nie umarli tongue

To, co tam widać, to jest inaczej, zgodnie z staroegipskim systemem pojęć, Ka (w odróżnieniu od Ba - co tłumaczymy dzisiaj jako dusza "właściwa") - nasza osobista energia, którą posiadamy za życia i jeszcze pewien czas po zakończeniu życia fizycznego. Chińczycy tą część nazywali P'o (odpowiednikiem Ba, czyli duszy, było u nich Hun, które wędrowało do "nieba", czyli de facto w kosmos). Ta energia określa wiele kwestii, m.in. wpływa na temperament i osobowość człowieka, ma też bezpośredni związek z ciałem fizycznym. Normalnie jej nie widzimy zwykłymi oczyma fizycznymi (ze względu na rozbieżność częstotliwości odbieranych przez oko fizyczne, a częstotliwością, na której istnieje ciało energetyczne), ale są techniki, dzięki którym możecie np. zobaczyć choćby patrząc się na swoją własną rękę, lub sylwetki innych osób - zwłaszcza widoczne na białym tle. smile Przetestowane i zweryfikowane, działa.

74

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Wszystko jest wibracją to dobre motto, ale jako punkt wyjścia w sensie obiektywnym np. naprawdę naukowym. Ale nie jako religia. Punkt wyjścia do zrozumienia rzeczywistości, a nie wmawiania sobie, że się ją rozumie. Kowalski nie rozumie tego pojęcia ale je wykorzystuje przy każdej możliwej okazji do oceny np. innych ludzi. Każdy z reguły zresztą zakłada że nie jest specjalnie grzesznikiem, że dobrze odpracowuje wirtualną karmę, czy że ma wysokie wibracje a przynajmniej wyższe od otoczenia...

W takim oto wirtualnym systemie przekonań, traktowanych jako jak najbardziej prawdziwa rzeczywistość, żyją miliardy ludzi. wink Tyle, że nic się tak naprawdę nie zmieni - poza tym, co sądzisz o sobie według kryteriów narzucanych przez te wierzenia. Te systemy przekonań są jak głupiutkie gry wideo, w których dostajesz punkty karne lub wirtualne nagrody za osiągnięcie pewnych wirtualnych celów. smile

Wydaje mi się, że na tej planecie za sprawą błędów, żeby nie powiedzieć głupoty, istot stojących za nadzorem reinkarnacji na Ziemi i zapewne innych planetach, dochodzi do kuriozalnej sytuacji.

Zacznijmy od tego: jako wcielone fizyczne istoty - dotyczy to także kosmitów, które nie mają praktycznie pamięci tego co było przed naszymi narodzinami, nie wiemy tak naprawdę czemu tu jesteśmy. Istnieją jednak uniwersalne prawa, które działają niezależnie od tego, czy ktoś jest człowiekiem, kosmitą, czy zwierzęciem bądź rośliną czy minerałem. Wibracja jest jedną z nich, ale jest zaledwie parametrem wypadkowym, nie zaś, powiedzmy, źródłowym, energii.

Gdybyście mieli pamięć tego, co było przed waszym wcieleniem fizycznym, zachowywalibyście się zupełnie inaczej, mielibyście inne pojęcie o wszechświecie, i zatem także inne poglądy i inne rzeczy uważalibyście za ważne, nie zajmowalibyście się też tym czym się obecnie zajmujecie. Mielibyście znacznie szerszą perspektywę. Ale takiej perspektywy nie mamy - i jak pisałem, jest to celowe. Pozostaje albo ją zdobyć, albo żyć z taką wąską perspektywą jak u ludzi ze wspominanego przeze mnie filmu Wyspa.

Ludzie nie zadają pytań, tych istotnych, dlatego tkwią właśnie w takiej sytuacji jak w ww. filmie.

Religie kryją się pod różnymi postaciami i często nie są tak nazywane, ale są nimi. Religia to zaledwie zbiór przekonań na temat rzeczywistości, które są związane z rzekomą koniecznością robienia czegoś. Do nieformalnych religii ezoterycznych należy przekonanie o konieczności podwyższania wibracji swojej i innych, a także czym ona jest i w jaki sposób się ją właściwie podwyższa. Jest to część nowego nurtu (od kilku dekad) nazywanego New Age czyli "nowa era" - co brzmi religijnie i propagandowo nieprzypadkowo. Systemy reinkarnacji na różnych planetach zostały przez kogoś stworzone - reinkarnacja czyni pewne założenia: po pierwsze, że człowiek lub kosmita się rodzi na fizycznej planecie, po drugie że fizycznie umiera (inaczej nie byłoby kolejnych inkarnacji bo żyłby wiecznie), po trzecie i najważniejsze - to jest główny powód dla którego reinkarnacja istnieje - że nie ma pamięci tego co było przed i co będzie po jego inkarnacji fizycznej. Taki system, dzięki temu, że zabrano istotom wcielającym się pamięć, można wykorzystać na wiele sposobów. Nad systemem reinkarnacji są pewne istoty, jego projektanci, którzy nadzorują ten system i w niego ingerują, ale w taki sposób, by wcieleni o tym nie wiedzieli. Jednym z działań tych istot jest kreowanie grupowych przekonań - mentalnych, wirtualnych więzień jak te opisane wyżej - do których w szczególności należą różne rodzaje religii, także ezoteryczne które formalnie nimi nie są ale w rzeczywistości są zbiorem wierzeń. Aby podkreślić ich autorytarność, wymyśliły one termin "święty". Mówią one tak naprawdę co człowiek powinien a czego nie powinien robić, jak np. 10 przykazań, ścieżki buddyjskie, problem karmy tudzież grzechu pierworodnego - tzn. wirtualnych tworów mówiących o rzeczach które rzekomo wydarzyły się przed wcieleniem. Podwyższanie (tudzież obniżanie, ciekawe tylko dlaczego zostały obniżone tongue ) wibracji należy również do tych błędnych przekonań. Wibracja jest o tyle lepsza w sensie obiektywnym, że można ją zmierzyć, w przeciwieństwie do grzechów lub karm. Co więcej, można ją intencjonalnie podwyższać i obniżać w zależności od decyzji. W praktyce wiara, że wibracja to coś, co powinno się podwyższać i że jest to trudne do wykonania (ludzie w zasadzie tak naprawdę nie wiedzą co to w praktyce oznacza) i ciągle jesteśmy w niskich wibracjach, to niewiele dalej posunięte przekonanie niż to z katolicyzmu o grzechu - w zasadzie jest to ta sama zaowalowana intencja, która została nam sprytnie przemycona przez twórców systemu reinkarnacji w raz z innymi zbiorami wierzeń. Grzesznicy i ludzie o niskiej wibracji trafiają do tej samej szufladki w głowie delikwenta wierzącego w tą manipulacyjną religię narzucaną masom po cichu przez ww. istoty. wink Tak naprawdę jednak są to pułapki mentalne, czy też czysto wirtualne, i ludzie silnie w nie wierzą ze względu na coś, co można nazwać mentalnym matrixem - ciężką, silną energią, stworzoną tak samo jak energia fizyczna (inaczej materia, którą widzicie wokół), która utrzymuje umysły miliardów ludzi w niewoli tych przekonań. Przebudzenie polega na uświadomieniu sobie tego (bo jest to twór umysłowy) i odpowiednim podejściu. Być w niskich wibracjach można w nieskończoność, i sobie wmawiać, że tak jest, ale będzie to czysto wirtualne przekonanie o istnieniu czegoś, co tak naprawdę nie istnieje w takiej postaci, wibracja to jak wspomniałem parametr energii. W tym kontekście zastanawiałbym się nad takimi kwestiami jak gotowość do kontaktu. wink

75 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-08-11 14:31:31)

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Felio napisał/a:

W końcu prawda mogła by być tak prosta, że nie nadawała by się na książkę, a jedynie na forum.

Dlatego piszemy na forum. Każdy wie, że w książkach nie ma prawdy, natomiast internet jest bliższy prawdy niż kiedykolwiek wcześniej. Książki z reguły pisze jedna osoba. Z drugiej strony, gdyby cały naród pisał książkę, to by się roiło w nim od błędów. Idealne rozwiązanie: to forum. smile

https://images.fineartamerica.com/images/artworkimages/mediumlarge/3/the-truth-is-out-there-x-files-gina-dsgn.jpg

Antares napisał/a:

Istnieją jednak uniwersalne prawa, które działają niezależnie od tego, czy ktoś jest człowiekiem, kosmitą, czy zwierzęciem bądź rośliną czy minerałem.

Odnosząc się do tytułu tego wątku, pojęcie "kosmity" z reguły jest bardzo zawężone. Czy istota pozaziemska, która wciela się w ciało ludzkie, jest jeszcze kosmitą? Pewnie powiecie, że nie. Będzie przecież zwykłym człowiekiem, tyle, że być może gdzieś nieświadomie może uważać siebie za odmiennego od większości społeczeństwa. No dobra, a jeśli ten wcielony kosmita sobie przypomni kim był przed ludzkim wcieleniem, i ta pamięć wszystko zmieni w jego postrzeganiu, no i oczywiście w konsekwencji w życiu, i zacznie zachowywać się zupełnie inaczej niż kiedy uważał, że jest zwykłym człowiekiem? Mam następujące podejrzenia:

1. Istoty wcielające się na Ziemi nie są do niej przykute na wieczność, co oznacza, że niekoniecznie musiały się tu wcielać.

2. Choć na Ziemi istnieje tak naprawdę tylko jedna rasa myśląca, czyli homo sapiens, paradoksalnie wcielać się w ludzkie ciała mogą najróżniejsze istoty, o najróżniejszym tzw. poziomie i doświadczeniu.

Aby zajmować się przykładowo nauką np. na Ziemi, nie może to być istota zupełnie przypadkowa, musi mieć do tego odpowiednie "kwalifikacje", które musiała zdobyć albo na Ziemi (małe prawdopodobieństwo, bo musiało to być zapewne za czasów wielkich cywilizacji jak Atlantyda), albo we wcieleniach pozaziemskich (dużo bardziej prawdopodobne). Na Ziemi jest pewnego rodzaju pułapka dla istot z różnych zakątków wszechświata, są cywilizacje kosmiczne bardzo mocno zorientowane na naukę, które mogą wydawać się niezbalansowane, i na Ziemi pośród zupełnie odmiennie zorientowanych istot, tzn. na odwrotne do naukowego podejścia aspekty, przechodzą ciężkie chwile, często się separując, i myślę, że wielu naukowców właśnie jest takimi nieświadomymi istotami pozaziemskimi w ludzkich ciałach, ale to tylko jeden przykład, być może najbardziej wyrazisty.

76

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Antares napisał/a:

internet jest bliższy prawdy niż kiedykolwiek wcześniej.

Można zamknąć się w swoim światopoglądzie, lub iść na przód. Większość gdzieś utknie po drodze. Część uzna swoją bardzo podstawową wiedzę, na swoim poziomie za prawdę objawioną - tak w większości wygląda internet, i przeszukiwanie go pod takim kątem mija się z celem. Jak wspominałem, nie warto tracić czas na oglądanie się za gawiedzią. Należy dobrze przemyśleć strategię zdobycia istotnych informacji zamiast walić głową w mur. Bez poszukiwania co prawda nigdy się nigdzie nie dotrze, tzn. zostanie się w tym samym miejscu, jednak poszukiwanie w prymitywny sposób kończy się z reguły frustracją z powodu straconego czasu. smile Podstawą znajdowania informacji jest ich wstępna filtracja i analiza czy też meta-analiza. Bez tego będzie nam się wydawało, że doszliśmy do jakichś ważnych informacji, choć tak naprawdę będziemy się kręcić w kółko. Ogólne informacje są jak mapa terenu np. lasu: pozwalają z lotu ptaka nakreślić plan poszukiwań lub przynajmniej dać nam do zrozumienia czy szczegółowa informacja jest ważna czy nie. Ponieważ w szczegółach na tym forum, jak zauważyłem, większość się gubi, ograniczam się zwykle do ogólnych informacji, takiej wstępnej mapy terenu. smile

Podstawą tego systemu, na tej planecie, są: system wcieleń wespół z systemem blokowania (zaciemniania) pamięci, czyli także świadomości.

Antares napisał/a:

Na Ziemi jest pewnego rodzaju pułapka dla istot z różnych zakątków wszechświata

Istoty, które nie mają historii wcieleń na Ziemi lub mają ją bardzo krótką np. jedno wcielenie (czyli realnie będące kosmitami), i wcielające się np. we współczesnych czasach na tej planecie w ciało człowiek, mogą - przez ww. brak pamięci - o sobie myśleć że są tacy sami jak wszyscy inni ludzie. Dla każdego człowieka są przed wcieleniem projektowane przekonania - np. czy jest naukowym ateistą wierzącym w darwinizm, katolikiem, czy też wierzy w reinkarnację.

Kosmici w ludzkich wcieleniach nie mają zwykle pamięci, że NIE są w rzeczywistości (czyli mentalnie czy też psychicznie) ludźmi, choć mają jak wszyscy ludzie taką samą fizjologię i podstawowe, powierzchowne reakcje. Powstaje pytanie: dlaczego kosmici zostali wrzuceni do systemu reinkarnacji na takiej planecie, prymitywnej oczywiście, jak Ziemia?

77

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Dziwię się, że na tym forum nie było poruszane kim jest w zasadzie kosmita. Tzn. jak wspomniałem wyżej, czy jedynie bierzemy pod uwagę fizyczne ciało odmienne od ludzkiego i uznajemy takiego osobnika za kosmitę, czy też raczej chodzi o umysł (duszę), która zebrała doświadczenia (wcielenia) w innych systemach słonecznych, czy nawet w kosmosie, a obecnie doświadcza życia na Ziemi (tzn. dla niej ludzie są obcy - są niejako kosmitami) - z tym, że nie ma pamięci tego...
To prowadzi do pytań takich jak podane już:

Antares napisał/a:

Kosmici w ludzkich wcieleniach nie mają zwykle pamięci, że NIE są w rzeczywistości (czyli mentalnie czy też psychicznie) ludźmi, choć mają jak wszyscy ludzie taką samą fizjologię i podstawowe, powierzchowne reakcje. Powstaje pytanie: dlaczego kosmici zostali wrzuceni do systemu reinkarnacji na takiej planecie, prymitywnej oczywiście, jak Ziemia?

Wydaje mi się, że poza tym, co wiemy lub też nam się wmawia jak jest, istnieje pewien kosmiczny konflikt, o którym mamy NIE WIEDZIEĆ. Jestem przekonany, że nie wszyscy wcieleni tutaj znaleźli się tu z własnej woli, a być może prawie nikt.

Kolejne pytanie. które warto zadać: jak można uzyskać tą pamięć/świadomośc? Jeśli ktoś wierzy, że dzieje się to samoistnie, to powiem, że jedynie organizm FIZYCZNY rozwija się samoistnie (a w zasadzie dzięki DNA) big_smile Natomiast umysł - nie. smile Warto zatem wejść w odmęty świadomości, do której nie mamy teraz dostępu - bo być możźe ktoś z forumowiczów jest tak naprawdę kosmitą.

78

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Antares napisał/a:

Dziwię się, że na tym forum nie było poruszane kim jest w zasadzie kosmita. Tzn. jak wspomniałem wyżej, czy jedynie bierzemy pod uwagę fizyczne ciało odmienne od ludzkiego i uznajemy takiego osobnika za kosmitę, czy też raczej chodzi o umysł (duszę), która zebrała doświadczenia (wcielenia) w innych systemach słonecznych, czy nawet w kosmosie, a obecnie doświadcza życia na Ziemi (tzn. dla niej ludzie są obcy - są niejako kosmitami) - z tym, że nie ma pamięci tego...

Jeszcze większy problem istnieje z terminem istota pozaziemska (extra-terrestial, ET) w porównaniu do kosmita. Zauważyłem, że anglojęzyczni ludzie posługują się tym pierwszym wyrażeniem w odniesieniu do w zasadzie wszystkiego, co nie jest Ziemianinem. Wygląda na to, że w j. polskim jest to bardziej ograniczony termin.

W praktyce tutaj na Ziemi kontakt z kosmitami, jeśli używać szerokiego rozumienia tego terminu, zazwyczaj dotyczy istot niefizycznych. Powszechnie znanych, w przeciwieństwie do tych nieznanych powszechnie, właśnie jest dużo więcej niefizycznych kontaktów z kosmitami, takich jak np. Bashar (osobiście to mam wątpliwości co do tego co ta czy inne tego typu istoty przekazują, jednak po analizie jestem pewien, że człowiek, który przekazuje informacje od istoty czy istot podających się za Bashara, nie jest oszustem, jest po prostu narzędziem czy naczyniem tych istot; tłumaczą one czasami pojęcia takie jak czasoprzestrzeń i możliwość skoku jakby kwantowego w tej czasoprzestrzeni, co dla naiwnych ludzi będzie wyglądało jak teleportacja). Czasem kontaktujące się istoty używają bardziej abstrakcyjnych tożsamości, jak np. grupa albo kolektyw albo jeszcze bardziej "odjechanych". To prowadzi do takiego pytania:

Czym właściwie jest nie-posiadanie ciała fizycznego? Jestem ciekawy czy ktoś zadawał tu sobie to pytanie. Bo bez wzięcia tego pod uwagę czy zrozumienia tego czym naprawdę jest ciało nie/fizyczne, to mówienie o jakimś duchu czy duszy itp. czy też rozwoju w sumie mija się z celem. Odpowiedzi na te pytania wiążą się bezpośrednio z kosmitami i ich naturą, a także pośrednio z kontaktem i skłonnością tych ostatnich do nich.

Tak więc może przypomnę: podstawą istnienia wszechświata są częstotliwości (drganie  "czegoś" czy też nieustanny ruch w obie strony na przemian lub też krążenie dookoła) - jest to powszechnie znany fakt, nie będę więc go tu omawiał, jedynie w skrócie napiszę, że zmysły człowieka mają bardzo ograniczone spektrum postrzegania częstotliwości. O tym ruchu jako podstawie funkcjonowania wszechświata mówiły starożytne tradycje, jak hinduska, egipska lub taoistyczna. Nie różni się to w zasadzie niczym od podstaw rozumienia wszechświata przez współczesną fizykę.

Istnienie częstotliwości oznacza, że tuż pod naszym nosem mogą istnieć obiekty i istoty o częstotliwości, której nie postrzegamy. To znaczy są dla nas niewidzialne. Na podobnej zasadzie fizyczny człowiek mógłby być niewidzialny dla istoty czy zwierzęcia, której częstotliwość postrzegania nie mieści się w zakresie, na której wibruje ciało fizyczne. Skrajnym przypadkiem jest oczywiście w ogóle brak postrzegania, np. ślepota. W tym sensie zatem jesteśmy tutaj jak ślepcy, nieświadomi innych częstotliwości, które znajdują się poza zakresem naszego postrzegania, oraz istot, które funkcjonują na innym zakresie częstotliwości.

Temat można by ciągnąć daleko: np. wziąć pod uwagę zjawisko grawitacji. Grawitacja (przyciąganie czy też może zagarnianie cząstewczek materii) działa tylko na cząsteczki materii o określonym spektrum. Gdy częstotliwość jest za wysoka, z jakichś - tajemniczych dla nas na razie - powodów przestaje na nie oddziaływać. Istoty bez ciała fizycznego mogą nie podlegać zatem grawitacji, co pozwala im podróżować po kosmosie - co oznacza, że zostałyby uznane przez nas za istoty pozaziemskie.

Nie są to nowe informacje, ale mam wrażenie, że ludzie interesujący się kosmitami jakby nie biorą tego w zasadzie dość oczywistego wniosku pod uwagę, że obok naszego spektrum częstotliwości są ogromne przestrzenie czy poziomy innych niż postrzegany przez nas częstotliwości. Właściwości różnych poziomów częstotliwości mocno się różnią od siebie, np. na pewnym poziomie traci się takie "twarde" poczucie ciała fizycznego, zatem egzystencja trochę przypomina sen. Te różne poziomy częstotliwości o zupełnie innych właściwościach nazywane są także wymiarami.

Myślę, że na tym właśnie, z technicznego punktu widzenia, polega niewidzialność: na zmianie częstotliwości. Potajemne eksperymenty z niewidzialnością (fantastyczną zdolnością z militarnego punktu widzenia) robiły rządy, w tym amerykański, wzorując się na odkryciach zapisanych w tak naprawdę skonfiskowanych dokumentach N. Tesli - i oznaczało to po prostu przejście na wyższy poziom częstotliwości. Jak można się domyślać, lub też ktoś słyszał o tym, wynik eksperymentu wystraszył całe dowództwo i najwyraźniej przyhamował prace nad tym zjawiskiem przez rządy.

Osobiście mam również sceptyczne nastawienie do wiarygodności i obiektywności doświadczeń ludzi poruszających się poza ciałem, jak Robert A. Monroe, ale ten ostatni w swoich książkach opisywał nie tylko doświadczenia przyziemne np. że poleciał w swoim ciele eterycznym czy astralnym do znajomego czy też oglądał okolicę domu, ale również natrafiał podczas dalszych podróży na istoty pozaziemskie, które stały tuż obok ludzi, ale nie były przez nich widziane. Tzn. twierdził, że oni już tu są, i to tuż obok nas, i nie trzeba wypatrywać jak ufolodzy fizycznych spodków tzn. wibrujących na fizycznym poziomie częstotliwości.

Zatem istoty pozaziemskie obserwują nas - ale dlaczego i po co? Większość filmów pokazuje kosmitów jako imbecyli, którzy przypadkiem znaleźli się tu na Ziemi, odkryli że tu zadziałała jakaś teoria Darwina i postanowili wejść w interakcję z Ziemianami, np. przywitać się czy też podbijać ten prymitywny ludek, czasem jeszcze oficjalnie grożąc całej ludzkości smile Tak naiwne rozumowanie dzisiejszego społeczeństwa ludzkiego jest jeszcze możliwe, ale myślę, że wkrótce stanie się przedawnione. Te istoty obserwują nas, bo same ten projekt stworzyły - plan na ludzkość.

Myślę, że oczywistym wnioskiem będzie, że z ich punktu widzenia to jest hodowla zaprojektowanej rasy, a nie jakaś powstała w wyniku darwinowej ewolucji dziwna rasa dwurękich i dwunożnych istot pół-inteligentnych. smile

Podsumowując, istoty pozaziemskie zazwyczaj mają inne (niewidzialne dla człowieka) częstotliwości, tzn. istnieją na innym poziomie wibracji. Aby być móc postrzegalne dla człowieka, mają trzy możliwości:
- zaniżyć swoje tempo wibracji do spektrum postrzegalnego dla człowieka
- pojawiać się na innym poziomie, niezwiązanym z fizycznym spektrum, przede wszystkim z wykorzystaniem snów
- lub kontaktować się pośrednio, np. przez medium czy channelera

Wszystkie z tych możliwości były wykorzystywane przez tysiące lat, i nadal trwają, tyle, że ich nazwy się zmieniają - podejrzewam, że jest to celowy taki marketingowy zabieg istot pozaziemskich dla ciemnych ludzi, by teraz nie nazywać np. nowej księgi takiej jak biblia czy inne efektem natchnienia ducha, tylko kontaktu spirytystycznego albo channelingu.

Dla nich jesteśmy niejako zasobem. Ale na poziomach nie-fizycznych zasoby postrzega się inaczej, bardziej abstrakcyjnie. Te istoty zarządzają energią, potrafią stworzyć dowolną ilość dowolnego pierwiastka w każdym momencie. Np. mogą tworzyć właśnie w tej chwili nowe pierwiastki gazu ziemnego, złota, ropy, czy jakiegoś nieodkrytego jeszcze oficjalnie surowca pod skorupą ziemską na obszarze Polski. A następnie doprowadzić naukowców i przemysłowców do jego odkrycia. W ten sposób zarządzają tym naszym matrixem od strony naukowej i gospodarczej, zarządzając tzw. "karmą" jednostek i narodów...

79

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Antares napisał/a:

Zatem istoty pozaziemskie obserwują nas - ale dlaczego i po co?

Myślę, że z całą pewnością nie znamy wszystkich odpowiedzi na to pytanie, tzn. celów dla których wszystko związane z matrixem robią: czyli zarządzanie systemem wcieleń, monitorowanie ludzi itd.

Nie wiem jakie jest wasze zdanie, ale jak już wspominałem, istoty pozaziemskie kontaktują się ze znacznie większą ilością osób, niż można sądzić po pozorach, takich jak Bill Meier (nie jestem przekonany za bardzo do tego przypadku, więc go nie poruszam tutaj). Robią to na różne sposoby, i od tysięcy lat. Obserwują ludzi, testują i weryfikują.

Pytanie brzmi: po co i dlaczego to robią?

Dla większości ludzi jest to kompletną tajemnicą. Zazwyczaj albo nie zastanawiają się nad ich motywacjami, albo w 100% wierzą dokładnie w to co te istoty im przekazują.

Ale proponuję wziąć pod uwagę to, co się działo nie tylko w momencie kontaktu czy w ogóle w fizycznym życiu osoby, która w jakiś sposób doznała kontaktu, ale także albo przede wszystkim przed wcieleniem. Gdy się spojrzy nie tylko na ostatnie kontakty, ale to co się działo przed XXI, XX wiekiem, czy przed setkami lat, to rzuca to lepsze światło na to zjawisko.

Dziwi mnie, że tak mało osób wie cokolwiek o szamanizmie. To taki jakby totalnie zamieciony pod dywan temat, jakby w ogóle nie istniał. Jeszcze można zrozumieć naukowców, którzy są pod wieloletnią propagandą, która nieświadomie podpowiada im coś w rodzaju: tam nie szukać, tam są tylko prymitywne wierzenia, zabobony, nie łączyć tych informacji razem, nie wyciągać tutaj wniosków itd. To zaprogramowane uprzedzenie nie pozwala szanującemu się naukowcowi nie tylko zbadać realność doświadczeń szamanów, ale nawet pomyśleć o tym by w ogóle cokolwiek tu badać. Ci nieliczni naukowcy, którzy to zrobili, byli prześladowani.

Doświadczenia szamanów, indiańskich i wszystkich innych, mówią o kontaktach z bytami lub istotami pozaziemskimi - w różnych formach. Mówią też, że ich doświadczenia z całego życia wyraźnie wskazują na to, że to, iż zostaną szamanami zostało zdecydowane przed ich narodzeniem, i nie przez nich samych. Wielu szamanów w cale nie chciało nimi zostawać, ale zostawali do tego zmuszani przez te istoty - generalnie całe życie się im waliło, doznawali ciągłych chorób, doświadczali czegoś w rodzaju klątwy czy wiecznego pecha itp. aż do momentu, w którym uznali swoją rolę.

Choć szamański tryb życia już jest przestarzały i nie będzie w takiej formie już istniał w nowym społeczeństwie w przyszłości (pomijam entuzjastów szamanizmu takich jak W. Jóźwiak i grupy, które organizuje), to sam fakt kontaktu z istotami pozaziemskimi w różnych formach jest uniwersalny i nie tylko będzie miał miejsce nadal, ale coraz częściej i na coraz to różniejsze sposoby, mniej ograniczone sposoby w nowym bardziej świadomym społeczeństwie.

Jaka więc może być motywacja istot pozaziemskich? Zwróćcie uwagę na kilka rzeczy:
- bycie szamanem lub ogólniej posiadanie doświadczeń ponad-normalnych we wcieleniu nie jest planowane wyłącznie samo dla siebie tzn. dla posiadania takich doświadczeń, jest tam jeszcze dodatkowy haczyk - istoty planujące wcielenia przypominają w swoich manipulacjach często bardziej cwane demony z anegdot, stosujące zapisy z haczykami, niż dobroduszne choć głupiutkie istotki rodem z opowiastek para-religijnych wink
- kontakty z istotami pozaziemskimi, jako że są zaplanowane i celowe, mają wywołać określony cel
- ludzie mają i zawsze będą mieli bardzo ograniczone rozumienie tych kontaktów oraz motywacji stojących za nimi, te istoty często uprzedzają i adresują pytania o swoje motywacje, nierzadko w dość sprytny i niekoniecznie bezpośredni sposób, by zmniejszyć wątpliwości a także czujność obserwatorów i samego obiektu kontaktu - warto zachować sceptycyzm i dystans.

Dotyczy to także samych szamanów, którzy często są adeptami zdobywającymi wiedzę tzn. uczących się informacji (wiedzy) przekazywanej przez te istoty - wiedzy także z góry zaplanowanej do nauczenia się.

Mój ogólny wniosek jest następujący: trzeba zachować dystans, zdrowy rozsądek i nie wierzyć za bardzo w to, co mówią istoty pozaziemskie. To przedstawienie, takie jak doświadczenia szamańskie, są częścią matrixu. Ich założenie z reguły jest takie, że jest to spontaniczne doświadczenie, ale jest ono tak naprawdę wyrachowane i obliczone na osiągnięcie pewnych celów. Zastąpcie wcielenie szamana inną rolą, np. księdza, króla, czy jakąś inną, każda z tych ról ma przynieść określony efekt na wcielenie, i to jest priorytet, a nie to czy np. król będzie wiódł bardziej czy mniej szczęśliwe życie - tam są ustawiane priorytety, i akurat to czy inne sprawy są dla tych istot sprawą drugorzędną.

Poza tą całą mistyczną otoczką, którą próbują istoty pozaziemskie wokół siebie wytworzyć, na końcu są dość wyrachowane, żeby nie powiedzieć bez-względne (tzn. realizowane bez względu na jakiekolwiek czynniki) cele. W tym kontekście patrzę na wszelkie postaci takie jak Bill Meier, channelingi, szamanów itd. tzn. w kontekście motywacji i całego systemu wcieleń - jak już wspominałem można go nazwać systemem niewolniczym, choć z reguły tak się go nie opisuje - co czasem było tu wspominane, i tak go też często przedstawiali starożytni np. buddyści (nirwana - uwolnienie od koła reinkarnacyjnego), hindusi czy taoiści.

Osobiście nie zgadzam się z ww. religiami, które w sumie religiami nawet nie są, a raczej systemami filozoficznymi, wokół których powstała dopiero później dogmatyczna i sformalizowana religia. Podejrzewam, że ich tok rozumowania jest skażony sprytnie przez podpowiedzi ww. istot pozaziemskich. Np. taoiści mają bogatą historię kontaktów z różnego rodzaju istotami czy bytami. Sprowadzenie wcielania się na ziemi do uwolnienia się z tego systemu wcieleń wydaje mi się jednostronnym i wąskim spojrzeniem na nasz system, choć jest zrozumiałe dlaczego ktoś jest zmotywowany do takiego kierunku. Problem widzę w tym, że większość ludzi porusza się tu i podejmuje decyzje na ślepo - a podstawą działania jest posiadanie odpowiedniego rozeznania czy informacji. A tego nie mamy rodząc się bez pamięci na tej planecie - jak pisałem, jest to celowe.

80

Odp: Gotowość do kontaktu z kosmitami

Gdybyście mieli możliwość zdobycia informacji o istotach pozaziemskich, z pewnością byście chcieli ją zdobyć.

Czemu więc nikt tego nie robi? smile

Bo uważacie, że nie ma tej informacji dostępnej. Otóż, jak już pisałem, jest, i w dodatku otacza nas zewsząd, a te istoty się z nami komunikują. Powrócę więc do tego stwierdzenia:

Antares napisał/a:

Mój ogólny wniosek jest następujący: trzeba zachować dystans, zdrowy rozsądek i nie wierzyć za bardzo w to, co mówią istoty pozaziemskie. To przedstawienie, takie jak doświadczenia szamańskie, są częścią matrixu. Ich założenie z reguły jest takie, że jest to spontaniczne doświadczenie, ale jest ono tak naprawdę wyrachowane i obliczone na osiągnięcie pewnych celów.

Dotyczy to każdego rodzaju kontaktu z istotami pozaziemskimi. Do kontaktów należy oczywiście zaliczyć channelingi czy ich wcześniejsze ekwiwalnety, jak seanse spirytystyczne (kontaktowanie się RZEKOMO z duchami ludzi, a w rzeczywistości to niemal na pewno nie są to te duchy, za jakie się podawały, najczęściej zmarłe osoby z rodziny czy znajomi).

Antares napisał/a:

Nie wiem jakie jest wasze zdanie, ale jak już wspominałem, istoty pozaziemskie kontaktują się ze znacznie większą ilością osób, niż można sądzić po pozorach
(...) Pytanie brzmi: po co i dlaczego to robią?

Wyobraźcie sobie, że obserwujecie od dziesiątek lat stado dość inteligentnych, zmodyfikowanych genetycznie małp (potrafią się komunikować), które założyliście w celach naukowych. Nie wiedzą o was i nie są świadome swojej przeszłości. W pewnym momencie stwierdzacie, że należy zainscenizować kontakt z małpami zamkniętymi w odizolowanym światku (może nawet na takiej planecie jak Ziemia). Scenariusz kontaktu z zaskoczonymi małpami pewnie będzie przypominał typowy channeling, tzn. mówicie małpom coś w rodzaju:

jesteśmy tacy i tacy, żyjemy tuż obok was, choć nas nie postrzegacie, wiemy o was wszystko, a nawet więcej, niż jesteście w stanie w tym momencie to pojąć, to my was zmodyfikowaliśmy, byście mieli inteligencję... chcemy was poinformować, że...

i tu zaczyna się propaganda.

tongue

Czy to znaczy, że należy te informacje wyrzucić do kosza? Przeciwnie. To, że nie ufamy komuś, nie znaczy, że informacja nie jest na wyciągnięcie ręki. Nie musimy reagować jak naiwny, przestraszony katolik, który, kiedy stwierdzi, że jakaś książka o wszechświecie (np. naukowa) została chyba napisana tak naprawdę przez szatana, od razu ją wyrzucić przez okno, spalić, potem jeszcze dla pewności zakopać pod ziemią, a na koniec odkopać i wysłać daleko w kosmos... by potem ją z kosmosu wyciągnąć i wrzucić na koniec prosto do spalenia w słońcu. tongue
Przeciwnie, można obiektywnie i z DYSTANSEM wyciągnąć informacje z informacji, które ktoś chciał przekazać nam, czyli takiej jakby grupce małp zamkniętych w odizolowanym eksperymencie.

W pierwszej kolejności jednak, ZANIM zabrałbym się za interpretację czegokolwiek, co dotyczy kosmitów, wziąłbym pod uwagę szerszy kontekst:

Antares napisał/a:

proponuję wziąć pod uwagę to, co się działo nie tylko w momencie kontaktu czy w ogóle w fizycznym życiu osoby, która w jakiś sposób doznała kontaktu, ale także albo przede wszystkim przed wcieleniem.

Skrótowo w punktach podsumuję podstawowe kwestie dotyczące reinkarnacji, niektóre z nich dla części będą oczywiste:
- systemem wcieleń zarządzają kosmici
- kosmici nie egzystują wyłącznie w spektrum widzialnym dla nas
- posiadają zaawansowaną wiedzę, w tym technologię
- ta technologia (zupełnie inna niż ta ziemska, tzn. nie jest to technologia fizyczna z wyjątkiem ludzkiego DNA i organizmu) jest wykorzystywana na wiele sposobów i stanowi fundament systemu wcieleń oraz kontrolowania świadomości
- manipulacja świadomością to jest GŁÓWNY aspekt systemu wcieleń, bez tego cały system reinkarnacji by się załamał
- wiedza zebrana jest w ich na bieżąco aktualizowanej bazie danych, do której mają dostęp, kiedy zajmują się wcieleniami na Ziemi, jest to encyklopedia którą jeśli można porównać do czegokolwiek nam znanego na Ziemi to do sztucznej inteligencji odpowiadającej na każde pytanie, i ta inteligentna encyklopedia znacząco przerasta swoją wiedzą/inteligencją każdą istotę-kosmitę z osobna
- nie wiem na razie na jakiej zasadzie ta inteligentna encyklopedia działa, zgodnie z moją aktualną wiedzą widzę 2 możliwości: albo jest to coś jak akasza, w której zapisywane są rekordy wiedzy na temat wszechświata, albo jest to telepatyczne połączenie wielu umysłów kosmitów jednocześnie

Kosmici lubią mówić o telepatycznym połączeniu, ale należy jak zwykle zachować sceptycyzm, bo jest to zarazem propaganda. wink