Wszystko jest wibracją to dobre motto, ale jako punkt wyjścia w sensie obiektywnym np. naprawdę naukowym. Ale nie jako religia. Punkt wyjścia do zrozumienia rzeczywistości, a nie wmawiania sobie, że się ją rozumie. Kowalski nie rozumie tego pojęcia ale je wykorzystuje przy każdej możliwej okazji do oceny np. innych ludzi. Każdy z reguły zresztą zakłada że nie jest specjalnie grzesznikiem, że dobrze odpracowuje wirtualną karmę, czy że ma wysokie wibracje a przynajmniej wyższe od otoczenia...
W takim oto wirtualnym systemie przekonań, traktowanych jako jak najbardziej prawdziwa rzeczywistość, żyją miliardy ludzi. Tyle, że nic się tak naprawdę nie zmieni - poza tym, co sądzisz o sobie według kryteriów narzucanych przez te wierzenia. Te systemy przekonań są jak głupiutkie gry wideo, w których dostajesz punkty karne lub wirtualne nagrody za osiągnięcie pewnych wirtualnych celów.
Wydaje mi się, że na tej planecie za sprawą błędów, żeby nie powiedzieć głupoty, istot stojących za nadzorem reinkarnacji na Ziemi i zapewne innych planetach, dochodzi do kuriozalnej sytuacji.
Zacznijmy od tego: jako wcielone fizyczne istoty - dotyczy to także kosmitów, które nie mają praktycznie pamięci tego co było przed naszymi narodzinami, nie wiemy tak naprawdę czemu tu jesteśmy. Istnieją jednak uniwersalne prawa, które działają niezależnie od tego, czy ktoś jest człowiekiem, kosmitą, czy zwierzęciem bądź rośliną czy minerałem. Wibracja jest jedną z nich, ale jest zaledwie parametrem wypadkowym, nie zaś, powiedzmy, źródłowym, energii.
Gdybyście mieli pamięć tego, co było przed waszym wcieleniem fizycznym, zachowywalibyście się zupełnie inaczej, mielibyście inne pojęcie o wszechświecie, i zatem także inne poglądy i inne rzeczy uważalibyście za ważne, nie zajmowalibyście się też tym czym się obecnie zajmujecie. Mielibyście znacznie szerszą perspektywę. Ale takiej perspektywy nie mamy - i jak pisałem, jest to celowe. Pozostaje albo ją zdobyć, albo żyć z taką wąską perspektywą jak u ludzi ze wspominanego przeze mnie filmu Wyspa.
Ludzie nie zadają pytań, tych istotnych, dlatego tkwią właśnie w takiej sytuacji jak w ww. filmie.
Religie kryją się pod różnymi postaciami i często nie są tak nazywane, ale są nimi. Religia to zaledwie zbiór przekonań na temat rzeczywistości, które są związane z rzekomą koniecznością robienia czegoś. Do nieformalnych religii ezoterycznych należy przekonanie o konieczności podwyższania wibracji swojej i innych, a także czym ona jest i w jaki sposób się ją właściwie podwyższa. Jest to część nowego nurtu (od kilku dekad) nazywanego New Age czyli "nowa era" - co brzmi religijnie i propagandowo nieprzypadkowo. Systemy reinkarnacji na różnych planetach zostały przez kogoś stworzone - reinkarnacja czyni pewne założenia: po pierwsze, że człowiek lub kosmita się rodzi na fizycznej planecie, po drugie że fizycznie umiera (inaczej nie byłoby kolejnych inkarnacji bo żyłby wiecznie), po trzecie i najważniejsze - to jest główny powód dla którego reinkarnacja istnieje - że nie ma pamięci tego co było przed i co będzie po jego inkarnacji fizycznej. Taki system, dzięki temu, że zabrano istotom wcielającym się pamięć, można wykorzystać na wiele sposobów. Nad systemem reinkarnacji są pewne istoty, jego projektanci, którzy nadzorują ten system i w niego ingerują, ale w taki sposób, by wcieleni o tym nie wiedzieli. Jednym z działań tych istot jest kreowanie grupowych przekonań - mentalnych, wirtualnych więzień jak te opisane wyżej - do których w szczególności należą różne rodzaje religii, także ezoteryczne które formalnie nimi nie są ale w rzeczywistości są zbiorem wierzeń. Aby podkreślić ich autorytarność, wymyśliły one termin "święty". Mówią one tak naprawdę co człowiek powinien a czego nie powinien robić, jak np. 10 przykazań, ścieżki buddyjskie, problem karmy tudzież grzechu pierworodnego - tzn. wirtualnych tworów mówiących o rzeczach które rzekomo wydarzyły się przed wcieleniem. Podwyższanie (tudzież obniżanie, ciekawe tylko dlaczego zostały obniżone ) wibracji należy również do tych błędnych przekonań. Wibracja jest o tyle lepsza w sensie obiektywnym, że można ją zmierzyć, w przeciwieństwie do grzechów lub karm. Co więcej, można ją intencjonalnie podwyższać i obniżać w zależności od decyzji. W praktyce wiara, że wibracja to coś, co powinno się podwyższać i że jest to trudne do wykonania (ludzie w zasadzie tak naprawdę nie wiedzą co to w praktyce oznacza) i ciągle jesteśmy w niskich wibracjach, to niewiele dalej posunięte przekonanie niż to z katolicyzmu o grzechu - w zasadzie jest to ta sama zaowalowana intencja, która została nam sprytnie przemycona przez twórców systemu reinkarnacji w raz z innymi zbiorami wierzeń. Grzesznicy i ludzie o niskiej wibracji trafiają do tej samej szufladki w głowie delikwenta wierzącego w tą manipulacyjną religię narzucaną masom po cichu przez ww. istoty. Tak naprawdę jednak są to pułapki mentalne, czy też czysto wirtualne, i ludzie silnie w nie wierzą ze względu na coś, co można nazwać mentalnym matrixem - ciężką, silną energią, stworzoną tak samo jak energia fizyczna (inaczej materia, którą widzicie wokół), która utrzymuje umysły miliardów ludzi w niewoli tych przekonań. Przebudzenie polega na uświadomieniu sobie tego (bo jest to twór umysłowy) i odpowiednim podejściu. Być w niskich wibracjach można w nieskończoność, i sobie wmawiać, że tak jest, ale będzie to czysto wirtualne przekonanie o istnieniu czegoś, co tak naprawdę nie istnieje w takiej postaci, wibracja to jak wspomniałem parametr energii. W tym kontekście zastanawiałbym się nad takimi kwestiami jak gotowość do kontaktu.