Antares napisał/a:Krykers napisał/a:No bo po co to wszystko powstało?
I tak się to wszystko skończy, czyli wszechświat, planety itd. Podobno mamy zjednoczyć się z kreacją, i co dalej? Skoro jedno wcielenie jest grą, to co stoi na przeszkodzie, aby wszystko było grą, z szerszej perspektywy?
Nie wiemy tak naprawdę po co.
(...) ta planeta (nasz system) to jest taka jakby gra, w którą grają istoty poruszające ludźmi tutaj jak pionkami na szachownicy - choć nie jesteśmy tych manipulacji świadomi. Przypomina to grę, bo są tu pewne zasady, są cele do osiągnięcia, są wygrane i przegrane (!), są dobre ruchy oraz błędy, prawidłowe rozwiązania oraz... daleko idące konsekwencje błędnych decyzji. Nasz system zatem przypomina szachownicę: "planszę", która zakreśla możliwości poruszania pionkami (ludźmi).
Powiedzmy sobie tak: ludzie rodząc się tu nie mają pojęcia jak analizować swoje życie, jak podejmować decyzje itd. W tak krótkim życiu są wyłącznie konsumentami, nawet średniowieczni czy starożytni ludzie, czy też jaskiniowcy. Pójdą sobie tu, zwiedzą tam, obejrzą wschód słońca itd. I potem... koniec. Następne wcielenie.
Tymczasem z ukrycia ich życia są zarządzane i planowane. Po co? Na pewno przede wszystkim nie po to, by sobie chodzili tu i tam, oglądali to i tamto, patrzeli na drzewka i kwiatki w ogrodzie, budynki, słońce lub księżyc, czy jedli i pili przez całe życie, a następnie zrobili miejsce kolejnej duszy, która też chce być takim turystą na Ziemi. Ale tak wygląda generalnie życie z perspektywy pojedynczego człowieka - w XX i XXI wieku można dodać jeszcze obejrzane mecze, filmy, gry itd.
Spojrzenie z lotu ptaka na to, jak są zarządzane wcielenia, pozwala poszerzyć perspektywę.
Chińczycy do opisania sytuacji w życiu używali heksagramów w księdze I-Cing.
Takie proste rozwiązanie sprowadza całą sytuację do podstawowych elementów, które należy nie rozumieć dosłownie, ale symbolicznie.
Antares napisał/a:Myślenie o swoim życiu jako szachownicy, w której ty jesteś po jednej stronie i masz możliwość wykonywania pewnych manewrów, zaś drugi gracz - czyli ci, którzy zarządzają planami na wcielenie ludzi - mają z kolei swoje własne możliwości wpływania oraz ograniczenia, jest sposobem na dokładniejsze przyjrzenie się własnemu wcieleniu i planowi.
Możliwości planowania (konstruowania) pojedynczego wcielenia można porównać do budowy domku z określonej, ograniczonej liczby klocków. W sensie dosłownym napisałem wyżej, z czego składa się życie przeciętnego obywatela - dla prymitywnych Chińczyków używano tzw. magiczny kwadrat ba-gua (ba znaczy w j. chińskim 8, ponieważ dookoła znajdowało się w schemacie 8 trygramów, w rzeczywistości było ich łącznie 9, bo dochodził jeszcze centralny element magicznego kwadratu), który był powiązany na liczne sposoby z praktyką i teorią starodawnej tradycji chińskiej, w tym feng shui: np. rodzina, status, bogactwo, przyjaciele, zdrowie itd.
Ośmiokąt po lewej to niebo - reprezentacja energii ponad naszymi głowami. Magiczny kwadrat po prawej to ziemia - odzwierciedlenie kosmicznych energii na planecie, w jakimś konkretnym miejscu. Podobnej sztuki geomancji używano we wszystkich starożytnych cywilizacjach - to znaczy dbano o to, by energia w danym miejscu (np. piramidy majańskiej czy egipskiej) korespondowała z tą kosmiczną - żadna z tych budowli nie powstała w przypadkowym miejscu (na co oczywiście są trudne do podważenia dowody). Wszystko ma we wszechświecie bieguny - my myślimy głównie o dwóch biegunach (północny i południowy, albo dodatni i ujemny, albo anionowy i kationowy, itd.), ale wg. starożytnych ten podział nie zamykał tematu - kolejnym podstawowym podziałem biegunów poza yin-yang był także podział na 4 (kierunki galaktyczne - reprezentujące 4 rodzaje przeciwstawnych energii) lub 8, jeśli wziąć pod uwagę także te pośrednie. Te 8 kierunków to różne rodzaje energii, które odzwierciedlają uniwersalne koncepcje w postaci rezonansu, a które ludzie (tu Chińczycy) sobie tłumaczą np. na bycie popularnym wśród ludzi (ww. przyjaciele).
Ten sam schemat reprezentuje niedawno wstawiany przeze mnie kalendarz (mapa wszechświata, kosmosu, na którego zjawiskach jest oparty ten kalendarz) Majów, i inne kalendarze i mapy starożytnych:
Ten sam schemat oznaczał wiele rzeczy: plan domu, a także plan wszechświata, a nawet plan organizmu w "pracowni" alchemicznej, którym był ludzki organizm, nie tylko fizyczne ciało (np. piec to symbol elementu podgrzewającego). Rzecz dzisiaj nie do pomyślenia w dosłownej, łopatologicznej interpretacji rzeczywistości. Warto się zastanowić po co prymitywnemu człowiekowi było takie abstrakcyjne myślenie i takie akrobacje umysłowe w kontekście propagowanej historii cywilizacji.
Ale to była część najbardziej przyziemna, istotna z punktu widzenia Kowalskiego, lub Changa. To, co interesuje najbardziej istoty, które zarządzają wcieleniami, to perspektywa kosmiczna albo symboliczna. W takim kontekście znaczenie każdego elementu ulega zmianie: interpretacja nabiera uniwersalnego sensu. To próbują, w uproszczeniu oczywiście, osiągnąć tu te istoty, a nie, by np. pan Jan Chang miał dużo bogactwa i szczęśliwe małżeństwo. To są tylko jakby "karty" w tej grze, które zagrywają, by osiągnąć pewne cele na dane wcielenie, tyle, że ludzie są niczego nieświadomi i są głównymi aktorami swojego własnego życiowego "dramatu".
Plejadianie zwracali w jednym z channelingów uwagę na temat projektu szachownicy: białych i czarnych pól o nieprzypadkowej liczbie 8x8 - dokładnie tyle samo co heksagramów w I-Ching, których podstawą są również czarne i białe elementy, czyli yin i yang - I-Ching w ogóle jest starodawną, taoistyczną tajemnicą, główna jego przesłanka jest taka, że rzeczywistość ziemska sprowadza się tak naprawdę - gdyby doprowadzić wszystko do istoty sprawy, a nie formy - to istnieje tylko 64 "esencjonalnych" stanów sytuacji na Ziemi, a opisy oraz liczne komentarze kolejnych pokoleń, które często są niedoskonałe, mają obrazowo przybliżać zrozumienie owych uniwersalnych stanów
Heksagramy można porównać trochę do kart w życiu, a kolejne etapy życia (np. lata) życia określić jako rundy w grze, w której gracze próbują osiągnąć pewien cel, zaś pionkami jesteśmy, jak wspominałem, my.
Te "karty" obrazują symbolicznie (a nie dosłownie) sytuacje w życiu na szachownicy zwanej Ziemią, przykładowo powiedzmy, w przenośni, że gracz zarządzający twoim życiem zagrał "kartę"/heksagram, czyli sytuację w życiu, obrazowaną przez taki heksagram:
Większość ludzi zareaguje na taką sytuację odruchowo. Nawet nie jest świadoma, że ich życia są zarządzane i nie ma przypadku w tym, że taka sytuacja właśnie się pojawiła. Jednak nie mając szerszego obrazu ani perspektywy, nie mając pojęcia co się tu dzieje, nie wiedząc kompletnie nic na temat planety, na której się urodzili, i w ogóle nie zadając sobie trudu, by przeanalizować swoją sytuację, uznają, że to przypadek. Tak ma myśleć przeciętny kowalski.
Ty możesz natomiast zareagować inaczej, np. tak (używając takiej "karty", przedstawiającej twoją reakcję na zagrany ww. heksagram):
Jeśli się przyjrzycie obu heksagramom, to drugi stanowi odwrotność (zanegowanie) pierwszego, na zasadzie tam gdzie yin, tam odpowiadamy yang, i na odwrót.
Jaka będzie odpowiedź zarządzającej twoim wcieleniem istoty? Cóż, odpowie kolejną sytuacją, heksagramem, np. takim:
Zatem ty, rozumiejąc co się święci, odpowiadasz tak:
Ta odpowiedź w uproszczeniu może oznaczać blok (wszystkie linie yin).
Każda linia w I-Cing może się zmieniać, i w konsekwencji oddziaływania obu wpływów, może wytworzyć się nowa, trzecia sytuacja, będąca rezultatem wypadkowym:
Ta sytuacja oznacza impas (zablokowanie z obu stron: od dołu i od góry). Wprowadzenie kolejnej "zmiennej", czyli nowej karty/heksagramu, obrazującego kolejne wpływy, mogą dynamicznie dalej przekształcać sytuację w życiu - zgodnie z główną przesłanką księgi I-Cing (I to w j. chińskim zmiana, zaś Cing - księga, tzn. dosłownie jest to Księga Zmian - zmian przede wszystkim na Ziemi), a życie to taka dynamiczna, wiecznie zmieniająca się gra.
Jestem oczywiście w 100% przekonany, że starożytni tego nie wymyślili, I-Cing, magiczne kwadraty, a nawet tradycyjna medycyna chińska i niemal wszystko inne, co złożyło się na cywilizację, został im także przekazane - zresztą sami tak twierdzili, jedynie historycy to podważają, bo... na obrazek wysłany w kosmos do innych cywilizacji na razie żadna nie odpowiedziała - taki mają kontekst w głowie. Wniosek? Istoty pozaziemskie nie istnieją. A skoro nie istnieją... itd.
Takie to niespotykane, intrygujące od kilkuset lat akademików pomysły mieli "prymitywni starożytni", jak abstrakcyjnie (wręcz matematycznie) można przedstawiać właściwie wszystko, jeśli sprowadzić wszystko do podstawowych, fundamentalnych elementów. Wprawiały one oczywiście niektórych w osłupienie - po ich dokładniejszym zrozumieniu, a nie, jak to robią niektórzy współcześni naukowcy, zamiatający fakty, na które nie znają odpowiedzi, pod dywan - ludzi takich jak Liebnitz (twórca rachunku różniczkowego) czy Jung (twórca rewolucyjnych pojęć dla współczesnej psychologii), i wielu, wielu innych, także bardzo znanych.
Żeby jeszcze poszerzyć perspektywę, by nie była taka linearna, jakby można było się spodziewać po 64 elementach, to powiem, że te "karty" można zagrywać i łączyć na wiele sposobów. Jeszcze raz przypomnę magiczny kwadrat złożony z 9 mniejszych kwadratów, z których 8 symbolizuje 8 kierunków świata, zaś element centralny - środek. Stara gra w domino przedstawia tą samą koncepcję: kropka oznacza yang (czyli istnienie/istotność jakiegoś kwadratu, np. kwadratu odpowiedzialnego symbolicznie za status, czyli południowego - inaczej u góry w środku kafelka z dominem), zaś yin - przeciwnie, brak:
Ta analogia to wersja z max. 9-cioma kropkami. Wersja z 6 kwadrantami, zawiera 6 elementów, oczywiście tyle samo co na kostce (także bardzo starym elemencie gier):
czyli identycznie jak w kolejnych starych grach kościanych:
6 elementów ma odrębną symbolikę. Również występuje oczywiście w taoizmie, którego fundamentalne idee ewidentnie nie pochodzą ze znanych starożytnych Chin (dwa skrajne elementy, jako główne bieguny wszechświata, są odrzucane, i 6 pozostałych elementów się wstawia w heksagram - znalazłem tego typu symbol-heksagram w starej książce napisanej przez Chińczyka, który utrzymywał, że styl tai chi, którego uczy, jest przekazywany od kilku tys. lat):
A tu 6 elementów yang i 6 elementów yin złożonych tym razem z heksagramów (pominięte zostały dalsze powiązania i zależności):
I geometryczne przedstawienie tych samych zależności:
Co jest od dawna mistycznym symbolem także na zachodzie:
I znanym od starożytności symbolem na Bliskim Wschodzie (3x2, dwa przeciwstawne trójkąty):
Oraz w znalezionych pod mikroskopem heksagonalnych strukturach molekuł - które dominują w organicznych związkach (czyli związanych z organizmami żywymi - nie chcę tu wchodzić za bardzo w szczegóły, ale jak już wspominałem wcześniej, w mikrokosmosie, czyli organizmie, cząsteczki są traktowane jak planety w układzie gwiezdnym, i ma znaczenie to, z którego kierunku oddziałuje na nie energia słoneczna - fotony: czyli symbolicznie z kierunku wschodu, zachodu, północy i południa - potraktujcie te kierunki jako analogię, nie dosłownie - w zależności od pory dnia lub nocy, oddziałuje na organizmy inny rodzaj energii):
Energia, jak już wspominałem, przyjmuje wiele form. Ale ostatecznie jest energią (nazywaną przez taoistów chi), mniejsza o nazwę. Energia ma naturę radiacyjną i tworzy wzorce, gdy nakłada się kilka fal energii jednocześnie na siebie. Mogą mieć one różne częstotliwości, co modyfikuje ostateczny rezultat. Poniżej przykłady wpływu częstotliwości na wodę:
No i oczywiście podobnie także na niebie, czyli makrokosmosie:
Nasze fizyczne oczy tych zjawisk nie widzą, dopóki nie zostaną one odzwierciedlone w jakimś "medium", które oczy już dostrzegą, np. wzorce fal radiacyjnych w wodzie, w ziemi, w ogniu, w widzialnym gazie. Dla ludzi zatem nie istnieją - są niewidzialne. Innymi słowy, w naszej powszechnej świadomości energia jakby nie istnieje, jest tylko materia. Mimo, że ta energia jest wszystkim, ciągle wchodzi w interakcję z atomami - także ciała fizycznego, oddziałując na komórki i DNA.
Wspominałem już o badaniach wpływu częstotliwości na DNA i komórki organizmu fizycznego, oraz możliwości jego celowej modyfikacji.
Poniżej osiowy przekrój wzorca DNA, odwzorowanie dwóch przeciwstawnych pentagonów (figur na bazie liczby 5), złożone z mniejszych trójkątów - te figury są rezultatem oddziaływań:
Oczywiście to nie są moje pomysły, przedstawiam to, co już wiadomo w niektórych kręgach, także wśród naukowców.
Ludzie mają ciała (organizmy), które symbolicznie i matematycznie odzwierciedlają uniwersalne prawa. Tzw. święta/sekretna geometria w naturze jest dosłownie na każdym rogu - i jest nieprzypadkowo, lecz jak organizm i DNA, celowo zaprojektowana przez istoty pozaziemskie. Dostajemy jakby skrót myślowy, możemy odczytać zamysł i wiadomość pozostawioną przez te istoty - jeśli znamy klucz.
Istnieje oczywiście jeszcze więcej symbolik opartych na podstawowych liczbach, do których odnosili się Plejadianie, poukrywanych w starodawnych grach, kartach itd. i innych elementach, zarówno w tarocie, jak i zwykłych kartach (np. były tam 2 kolory po 2, odniesienie do 4 żywiołów: 2 yang i 2 yin, np. karo i serce było czerwone, czyli yang):
2 kolory kart yin, czyli te bliskie ziemi, czarne, mają podpórkę na dole: trefl jako ziemia (inaczej krzyż z 4 ramionami), i odwrócone serce z podpórką na dole, czyli pik: woda, przeciwieństwo ognia. Czerwone serce to oczywiście ogień, zaś karo, jako 4-kątna figura, to powietrze, reprezentująca intelekt i logikę. Każdy ma powiązanie z jednym z kierunków świata. Wszystkie cztery symbole są oczywiście również w tarocie, są to te same symbole (żywioły), tylko reprezentowane przez inną formę: buław (ogień), mieczy (powietrze), kielichów (woda), i monet (ziemia).
Oba typy kart (zwykłe i tarot) były używane, tak samo jak I-Cing, do symbolicznego reprezentowania sytuacji w życiu - co zostało zredukowane obecnie do "wróżenia" przyszłości w życiu. To samo dotyczy innych liczb - jednymi z najczęściej się powtarzających w naturze (materialnej reprezentacji życia) są także: 3, 5, 7, 9, 12 i 13.
Generalnie, te symboliki to kolejne elementy, jakby swego rodzaju specyficzne żarty, pozostawione przez istoty pozaziemskie, przybliżające odmienny od przyziemnego, symboliczny lub abstrakcyjny sposób myślenia o rzeczywistości - oczywiście celowo w uproszczony sposób.
Z elementów wziętych z takich symbolik (yang i yin, żywioły itd.) powstała np. ajurweda, grecka, perska, tybetańska lub chińska medycyna, a także wiedza o życiu, i... o kosmosie. Spójność tych elementów jest jednoznaczna i celowa, nie wymyślili tego żadni znudzeni życiem kapłani, jak sugerują niektórzy współcześni akademicy. To tak jak z innymi geometrycznymi monumentami i innymi śladami pozostawionymi (podobno) przez starożytnych na całym globie, jak piramidy, np.:
w Chinach:
w Meksyku:
czy w Sumerze:
Warto zwrócić uwagę na taki "drobny" fakt, że te budowle przetrwały tysiące lat, podczas, gdy nasze ogromne, rozrośnięte miasta istnieją od niedawna, a ciągle cierpią od kataklizmów, jak trzęsienia ziemi czy zalania, nie mówiąc już o trwałości samych materiałów, z których je budowano. Czemu zaprojektowano starożytne monumenty, by przetrwały tysiące lat, albo i dłużej? Myślę, że całą szkolną propagandę historyczną można śmiało potraktować jako zabawny wymysł naukowców cywilizacji w wieku przedszkolnym.
Takich budowli jest cała masa na całym świecie, i co jest uderzające, wszystkie mają nieprzypadkowe proporcje geometryczne i ilościowe. Nie były one projektowane, by służyć do celów praktycznych. Są "pomnikiem" lub "księgą" - świadectwem myśli matematycznej zawartej w każdym aspekcie ich projektu. Zarówno wymiary, jak i ilość np. kolumn, figur bogów wstawionych, proporcje tych figur, proporcje ścian, murów itp. - to są główne aspekty tych budowli. Turyści z całego świata przychodzą tam, pokiwają głową, coś im tam mignie w umyśle, np. o faktycznie te budowle to naprawdę długo przetrwały (im trudno wyobrazić sobie nawet tą skalę, nie mając pojęcia o inżynierii budowy), i pojadą. Nie był to oczywiście cel ich budowy - zawierają uderzające, nieprzypadkowe proporcje informujące nas o tym, że ten, kto je zaprojektował, wiedział nie tylko o tym, że Ziemia nie jest w centrum układu słonecznego ani wszechświata, ale wiedział również o rzeczach, których naukowcy dowiadują się dopiero za pomocą najbardziej zaawansowanych teleskopów. Czy wszystkie informacje, ukryte w tych wielo-tysiącletnich monumentach, już odkryli...? Ciekawe ilu z tych intelektualistów sobie zadało w ogóle to pytanie.
Sugerując się odszyfrowanymi tekstami Starożytnych Egipcjan lub też tajemnej kontynuacji tych samych misteriów od tysiącleci, dzisiaj istnieje wiele tajemnych stowarzyszeń, które utrzymują, że stwórca naszego świata był potężnym geometrą, który według praw geometrii (do czego odnoszą się dzisiejsze najnowsze odkrycia w fizyce kwantowej) i liczb podstawowych stworzył kolejne prawa, w tym prawa fizyki, prawa rządzące materią, atomami, a także - ciałem ludzkim. Nie traktujcie tej historii dosłownie, to tylko metafora: upersonifikowany "bóg", jak wspominałem, był/jest potrzebny prymitywnemu społeczeństwu.
A podstawą tych wszystkich praw jest gra światła i cienia, podstawowego symbolu taoizmu:
Yin i yang, dzięki temu, że mogą się powielać (co obrazowo przedstawiają ww. na początku heksagramy), tworzą nieskończoną liczbę możliwości, matematycznie symetrycznych i eleganckich, kombinacji:
W ten sposób, na wiele sposobów łącząc te podstawowe elementy, będące - jak mówili pierwsi naukowcy - językiem życia, natura zakodowała fundamentalne prawa w organizmie ludzkim, NIE tylko na poziomie fizycznym, ale także na poziomie energii, o czym mówią oczywiście starożytne teksty, a "paletą", przy pomocy której natura niczym artysta "namalowała" organizm człowieka, była energia chi - mająca, używając metafory, wiele odcieni i barw, u których podstawą są właśnie ww. elementy takie jak yin i yang.
W Majańskim systemie (i kalendarzu Tzolkin) istnieje 13 liczb reprezenujących poziomy (wymiary) wszechświata, tak zwane "nieba": 6 po lewej, 6 po prawej, i u góry, na szczycie, liczba numer 7 - reprezentuje on 7 poziomów, z czego 6 niższych z dwoma biegunami (ciemny i jasny). Centrum wszechświata Majowie oznaczają symbolem niemal identycznym z tym, co taoiści - jest to specyficzna, kwadratowa spirala, z czterema kierunkami (wszech)świata (określali centrum wszechświata jako hunab-ku, "Dawca Ruchu i Miary", zaś taoiści jako tai-chi, dosłownie "najwyższy szczyt", oba te terminy były razem połączone w jeden symbol - symbol pierwszego "boga" wszechświata, Ptaha, lub Atuma, w zależności od przyjętego nazewnictwa w Memfis i Heliopolis, był to jednak ten sam stwórca, najwyższy pagórek - określanie to jest symbolicznie, czy też twórca/dawca praw wszechświata).
Ten majański symbol tao czy też tai-chi w środku posiada 7-my, najwyższy poziom (wymiar) wszechświata, ze spiralnym centrum galaktyczno-wymiarowym (nie sugerujcie się tym, że na zdjęciach galaktyk, czarnych dziur, białych dziur i innych obiektów kosmicznych widać tylko materialną, powierzchowną część - istnieją one oczywiście w wielu wymiarach), zaś czym dalej od centrum, tym jest niższy poziom:
Istnieje 12 (6 yin i 6 yang, 6x2) podstawowych meridianów w ludzkim organizmie, każdy mający swoje własne unikalne cechy i charakterystykę, związane z różnymi organami (manipulując nimi oraz energią przez nie przepływającą, można stymulować lub wyciszać ich aktywność, a także powiązanych z nimi hormonów). Decyzje dotyczące zaprojektowania ludzkiego organizmu mogły być oczywiście zupełnie inne. Także inaczej mogła zostać zaprojektowana nasza planeta, oraz układ słoneczny (np. jak wspominałem Słońce i Księżyc, odpowiednio yang i yin, mających taką samą wielkość, gdy są obserwowane z Ziemi). Wiadomości o projekcie Ziemi i projekcie człowiek, oraz życiu, są rozsiane wszędzie, nawet dosłownie na wyciągnięcie dłoni, jeśli potrafimy je odczytać. Na takiej właśnie, NIEprzypadkowo zaprojektowanej od A do Z planecie, tu się wcielamy.
To wszystko w telegraficznym skrócie.
J.E.S. Thompson, znany badacz Majów, napisał w swojej książce nt. pisma hierogfliczinego Majów:
Zdumiewające mistrzostwo w opanowaniu kolosalnych liczb, w których zamknięte są różnorodne pojęcia wyższych jednostek. Z pewnością żaden inny lud o porównywalnym poziomie kultury na płaszczyźnie materialnej nie operował systemem liczb tej wielkości i tak bogatym słownictwem.
Takich elementów na Ziemi, które sugerują istnienie układanki, zaszyfrowanej wiadomości dla ludzi, jest cała masa. Np. zostały stworzone różne rasy ludzi: czerwona na zachodzie, żółta na wschodzie, biała na północy, czarna na południu, i brązowa w środku. Istota tradycji każdego z tych ludów, odizolowanych od siebie, jest w zasadzie identyczna, jednak różnią się mniej istotnymi szczegółami (kiedyś robiłem listę zaskakujących podobieństw np. między starożytnymi Chińczykami i Majami lub Indianami, i innymi ludami, te podobieństwa są bardzo uderzające), np. przypisywanymi kolorami kierunkom świata - choć sam centralny element i podział był taki sam, ta sama myśl przyświęcała ich podstawowemu systemowi. Oczywiście ponownie nie ma mowy tu o jakimkolwiek przypadku.
Podejrzewam, że w oryginalnym zamyśle chodziło o to, by ludziom podpowiedzieć, że jeśli zaczną ze sobą współpracować (jako różne rasy), a nie zwalczać się, to wspólnie każda z ras może dołożyć swoją część układanki, by stworzyć cały wzór.
Sposób myślenia istot pozaziemskich (projektantów planety Ziemia i życia na niej) zupełnie odbiega od przyziemnego sposobu myślenia człowieka. W tym kontekście można zrozumieć zagadki życia i klucz do niego, w tym tzw. kod życia DNA.
Starożytny symbol życia, czyli splecionych ze sobą dwóch węży, kadeceusz, jako drzewo życia i DNA:
Generalnie, jest 7 poziomów w splotach kadeceusza, tak samo jak na drzewie życia - pisałem już, że reprezentuje on poziomy (wymiary - coraz wyższe). Krótko mówiąc, życie (energia życiowa) pochodzi z wyższych poziomów, schodząc w "dół", aż do "korzenia" - najniższego poziomu, czyli materii. Oznacza to kierunek, w którym powinniśmy poszukiwać wpływu prawdziwej energii życiowej, a nie koncentrować się wyłącznie na formie ostatecznej (rezultacie, czyli ciele fizycznym).
To powiązanie DNA z kadeceuszem jest często tak interpretowane jak na powyższym obrazku, jednak ten współczesny symbol kadeceusza-DNA nie przedstawia prawidłowo wspomnianego związku: tzn. sugeruje, że DNA jest jednowymiarowe, tymczasem to splątanie ma miejsce w kilku wymiarach (według sugestii starożytnych, dokładnie 7). To tymi wymiarami do komórek (ich centralnej substancji DNA, z pierwiastkiem fosforu w centrum tych związków) dociera "światło życia" - energia, która ożywia materię.
Antares napisał/a:malgosia.wl napisał/a:To tak jakbyśmy próbowali użyć rachunku prawdopodobieństwa do określenia jakie numery padną w LOTTO.
To prawda, że nauka działa na ślepo.
Trzeba zatem pominąć poruszanie się po omacku i szukać szerszej perspektywy i wzorców, które na szczęście ktoś nam pozostawił. Dowody na istnienie istot pozaziemskich dosłownie nas otaczają, a ciała ludzkie i całe życie na Ziemi jest jednym z najbardziej oczywistych świadectw ingerencji cywilizacji pozaziemskich (projekt Ziemia). Podstawowe pytanie na pewno brzmi: dlaczego te wszystkie wskazówki zostały przekazane i pozostawione na Ziemi oraz w najbliższym otoczeniu kosmicznym, włącznie z tajemnicą życia. Na pewno nie po to, by sobie leżały odłogiem do końca wszechświata. Innymi słowy, są ludzie, którzy regularnie dokonują nowych odkryć takich, i innych związków, i w końcu ta prawda stanie się powszechnie znana - jednak zanim to nastąpi, będą i są tu na Ziemi ludzie, którzy już tą zagadkę rozwiązali i po cichu stosują jej praktyczne aspekty. Po cichu, bo wiedzą, że ludzkość jako całe społeczeństwo jeszcze nie jest gotowe na te rewelacje, i dlatego ma ich nie zauważać... co nie znaczy, że my nie możemy czytać w tej "księdze" natury (tej planety) i wyciągać odpowiednich wniosków.