1

Temat: Praktyka

Po długiej nieobecności, częściowo nie z mojej winy witam wszystkich serdecznie. Mam kilka tematów, które mnie nurtują i dlatego założyłem owy wątek. Interesuje mnie wasze zdanie na zadane cytaty:
1. Dlaczego wielu się wydaje, że istnieje jakiś daleki od praktyki zbiór zasad lub teorii czy też przepisów, według których powinien każdy żyć?
2. Ekspert to człowiek , który bardzo dużo wie o swojej dziedzinie. Naukowiec to ktoś, kto wie wszystko , co można o niej wiedzieć.
3. Dobry teoretyk ma jednak przewagę nad praktykiem.
4. Rozsądny teoretyk, nawykły do zajmowania się rzeczami nierealnymi, potrafi lepiej nimi manipulować niż człowiek przyzwyczajony do posługiwania się jedynie realnymi narzędziami, które są w istocie produktami końcowymi.
5. To co posuwa całą ludzkość naprzód, posuwa również ku długofalowym celom jednostkę i jej naród.
6. Nie przejmuj się ciałem. Ciało pójdzie za tobą samo.
7. Człowiek walczący w “białych rękawiczkach” i tak przegrywa z walczącym gołymi pięściami.

Pozdrawiam.

2

Odp: Praktyka

Witaj szyrynie.Ostatnio zadałam sobie pytanie:ciekawe kiedy wróci szyryn.Jak widać zadziałało  smile
Zagadnienia,które wypunktowałeś pobrzmiewały w Twoich wypowiedziach przed “zniknięciem”.Zwłaszcza te dotyczące praktyki.Co jest cenniejsze jako narzędzie poznawcze:rozważanie nad przedmiotem czy wejście w niego i doświadczenie.To zależy co jest Ci w danym momencie potrzebne(dla tobie tylko znanych celów).Dlatego uważam,że przewagi długotrwałej nie ma teoretyk ani też praktyk.Chyba można zaobserwować wahania,które w efekcie końcowym dają stan równowagi.Rozsądny teoretyk tworzy mentalne konstrukcje,których w następnym etapie może doświadczyć.To połączenie przyczynowo-skutkowe w jednym wydaniu.
Inna sprawa,że spotkać można skrajne postawy u obydwu grup.Dla mnie sztuką jest łączyć teorię z praktyką bo wtedy da się “wycisnąć”maximum z tematu.
Teoria na temat może być bardzo realna odwrotnie znajdziesz takich,którzy bawią się w praktykę nierealnych rzeczy(co znaczy nierealny?).
Nie wiem czy właściwie zrozumiałam Twoje pytanie szyrynie.

3

Odp: Praktyka

Cześć szyryn! A już podejrzewałem, że postanowiłeś opuścić nasze forum. Miło Cię “czytać” ponownie:)
Moje odpowiedzi. Odpowiem jako praktyk w nadziei, że w jakimś procencie zrozumiałem to o co pytasz.

1. Daleki od praktyk, czyli mocno teoretyczny? Jeżeli o to chodzi to wg mnie takie myślenie jest wygodnie. Jeden kodeks załatwia wszystkie sprawy.
3. Nie określono jakim praktykiem. Ten cytat to taka gra słów, niewiele warta.
5. Tak to może być prawda, chyba że nie.
6. Albo i nie pójdzie, zależy od sytuacji

Wszystko zależy od kontekstu, diabeł tkwi w szczegółach, język jest ograniczonym instrumentem przekazu, trzeba poznać życie osób, od których cytaty te pochodzą a i tak nie jest to gwarancją że zrozumiemy ich punkt widzenia, moment w życiu który te sentencje wyzwolił. Teoria z praktyką musi iść w parze, dominować jedno albo drugie w zależności od potrzeby chwili.

4

Odp: Praktyka

Zdradzę wam moi mili, że cytaty owe są z pewnej książki. Książka owa, jest tematycznie związana z nurtem S-F. Ogólnie nie myślałem że ktokolwiek odpowie na zadane pytania. lub będzie się nad nimi zastanawiał Była to swego rodzaju podpucha. Ja znam odpowiedzi na zadane pytania. Chociaż jak patrzę teraz, możliwe że było to posunięcie wskazane - chociaż nie do końca przemyślane. Pozdrawiam.

5

Odp: Praktyka

Ja się nawet nad nimi nie próbuję zbytnio zastanawiać, bo zbyt skomplikowane te twory myślowe 

Powiem tylko tyle, że teorii od praktyki bym nie oddzielał, tak samo jak dobra od zła, jin od jang itd. Wszystko jest niezbędnym składnikiem całości.

Co do zbioru zasad, narzucony działa destrukcyjnie, a znaleziony i odgadnięty stanowi element rozwoju. Dlatego właśnie bóg niczego nie narzuca, nie znany jest mi taki precedens. Ale odgadnięcie i zrozumienie tych zasad może być celem samym w sobie, niekoniecznie tym celem jest istnienie zgodnie z nimi, bo przecież nie muszą one być wcale korzystne. Różne gry mogą mieć różne zasady, a ich ukończenie może mieć w zamierzeniu różne efekty. Wiele gier można ukończyć nie stosując się do zasad, a nawet może to być wskazane, a wynik bardziej optymalny, bo kreatywność i indywidualizm jest cechą najbardziej optymalną. Ciarki mnie przechodzą jak słyszę, że trzeba żyć zgodnie z regulaminem i bożą wolną. Czuję, że nie tego chce producent gry, woli by jego gra żyła własnym życiem i na tym polega jej doskonałość.

6

Odp: Praktyka

Miło czasem być podpuszczanym  Jak tam wyniki eksperymentu?Zaskoczyły w jakimś względzie?

7

Odp: Praktyka

Teorią nazwałbym to co się nam zdaję że tak powinno być albo coś powinno się dziać w myśl tej idei. Zaś praktyka to przekonanie się jak w rzeczywistości mają się te rzeczy do siebie

8

Odp: Praktyka

Droga istnienie: wyniki eksperymentu, jak to nazywasz - nie zaskoczyły mnie, spodziewałem się mniej więcej takich odpowiedzi. Nie jest to, jednak to - co by mnie satysfakcjonowało. Dlatego też czekam na konstruktywne odpowiedzi na zadane prze zemnie pytania. Pozdrawiam.

9

Odp: Praktyka

Oczekujesz konkretnego wyniku ale czy go uzyskasz?Powodzenia smile

10

Odp: Praktyka

Ekspert to człowiek , który bardzo dużo wie o swojej dziedzinie.” Naukowiec to ktoś, kto wie wszystko , co można o niej wiedzieć” <— to co zaznaczyłem w cudzysłowiu to głupota jeżeli jest osoba która twierdzi że wie wszystko na jakiś temat jest po prostu za głupia żeby się za niego brać….

11

Odp: Praktyka

Istnienie: droga moja przyjaciółko - konkretnego wyniku niestety nie uzyskam. Mniej więcej spodziewałem się takich odpowiedzi. Chociaż tak naprawdę nie o to przecież chodzi - w świecie materialnym - mamy za zadanie doświadczać emocji. Odbiegając od tematu, chociaż owy temat może być bliski z tym o czym mówimy, spotkałem dwoje ludzi, którzy byli jednością - znaczy się, ich dusza rozdzieliła się na dwoje, przy narodzinach. Jeden z nich jest człowiekiem typu ”do duszy przytul” - drugi całkowitym jego przeciwieństwemo - jednakże to jedna i ta sama dusza (osoba), która by przyspieszyć swój rozwój, podzieliła się by w tym samym czasie doznawać różnych doznań i doświadczeń. Pozdrawiam.

12

Odp: Praktyka

Patrzymy na wszystko przez filtr materii i ciała fizycznego to naturalne skoro tu żyjemy-stąd trudno nam pojąć pewne sytuacje.Zgadzam się(choć to czy się zgadzam nie jest istotne) z Tobą szyrynie,że emocje są tym na co się zdecydowaliśmy.Mogą być przekleństwem jak i największym naszym błogosławieństwem.Od nas zależy czym będą.Z pewnością mają dużo wspólnego z praktyką.Rozdzielona dusza?Skąd wiesz,że to ta sama?

13

Odp: Praktyka

Jak w praktyce ma się kwestia dowodów oraz na ile warto się nimi kierować przy podejmowaniu decyzji (choćby tylko tych wewnętrznych, dotyczących takich kwestii umysłowych, jak nasze przekonania nt. rzeczywistości)?

Ogólnie uznaje się, że powinno się uznawać poglądy, które w powszechnym przekonaniu najlepiej odzwierciedlają obecne rozumienie natury rzeczywistości. Czy jednak rzeczywiście takie same, wspólne przekonania (przynajmniej z grubsza) całej populacji, prowadzą do najlepszych możliwych wyników?

Wg. mnie bardziej rozsądnym założeniem jest wręcz przeciwna postawa: całkowitej akceptacji i tolerancji różnic, które nawet jeśli błędne (oczywiście - tylko z pewnego punktu widzenia, przy określonym poziomie wiedzy i doświadczeń), mogą doprowadzić do zupełnie nieoczekiwanych rezuletatów.

Zaskakuje mnie duży poziom niespójności pewnych ogólnych działań ludzkich, które jednak są powszechnie akceptowane i niepodważane. Przykładowo: naukowcy, jak nazwa wskazuje, często zajmują się badaniami naukowymi, tj. chcą odkryć coś, co nie istnieje jeszcze w ich umyśle - ale wszyscy przechodzą niemal identyczny trening umysłowy (studia), który ukierunkowuje wszystkich w podobny sposób. W powszechnym uznaniu jest on potrzebny, jednak w rzeczywistości prowadzi do dostosowywania działań do uznanych schematów, rzadko podważając te ostatnie. Inny przykład: marketing, który ma na celu wyróżnienie się na rynku, jest nauczany także przez pewien zasób schematów, uznanych narzędzi i takich samych metod wszystkim przyszłym marketingowcom. Krótko mówiąc: sprzeczności same w sobie.

Łatwo znaleźć argumenty oczywiście na uzasadnieni takiego toku nauczania: od czegoś muszą zacząć, by swoją pracę dostosować do wymogów cywilizacyjnych. Problem polega jednak na tym, że nie ma czynnika równoważącego, tj. takiego, który podkreśla wagę odejścia od schematów i eksperymentowania przez umysł nieobciążony ogólnie uznanymi teoriami.

Dotyczy to także przekonań nie-akademickich. Np. osoba jest pod wpływem religii/channelingu/systemu przekonań itp., który uznajemy za błędny. Możemy zdecydować, że jest to niewłaściwe (i próbować taką osobę odwodzić od jej błędnego przekonania, lub pomimo takiego poglądu, zignorować to), lub że jest jak najbardziej na miejscu. W drugim przypadku, obserwując obiektywnie rozwój i działania osoby o "błędnych" przekonaniach, możemy odkryć, że przypadkiem, często jako efekt uboczny, odkryje pewne wartościowe obszary, idąc drogą, na którą sami byśmy się nie zdecydowali.

Powstaje pytanie: czy warto rzeczywiście przekonywać innych do swojego punktu widzenia? Oczywiście, uważam, że warto przedstawiać swoje zdanie, a nawet prowadzić wymianę argumentów, niemniej, myślę, że warto mieć na uwadze także to, co napisałem powyżej. Każda dyskusja prowadzi do pewnych nowych rezultatów (ale niekoniecznie uznania tych samych poglądów), natomiast każda różnica w poglądach może prowadzić także do określonych, nowych rezultatów - do czegoś 'nieoczekiwanego'.

14

Odp: Praktyka

Antares napisał/a:

W powszechnym uznaniu jest on potrzebny, jednak w rzeczywistości prowadzi do dostosowywania działań do uznanych schematów, rzadko podważając te ostatnie.

Nie bardzo rozumiem co w tym złego. Właśnie prawie wszystkie problemy nauki wynikają z tego, że naukowcy mimo wszystko nie potrafią trzymać się prawie doskonale zaprojektowanych metodologii i schematów, które pozwoliłyby bezbłędnie badać rzeczywistość. Stąd błędne wnioski z badań, błędnie przeprowadzane badania, błędne teorie naukowe etc.

Antares napisał/a:

obserwując obiektywnie rozwój i działania osoby o "błędnych" przekonaniach, możemy odkryć, że przypadkiem, często jako efekt uboczny, odkryje pewne wartościowe obszary, idąc drogą, na którą sami byśmy się nie zdecydowali.

Tak, to prawda, że czasami wspaniałe odkrycia dokonywane są w drodze przypadku i błędu. Wiele odkryć zachodzi także podczas oszołomienia alkoholem albo narkotykami rożnego rodzaju, ponieważ myślimy wtedy inaczej. Warto jednak zauważyć jedną istotną rzecz: odkrycia nie zachodzą dlatego, że zastosowano błędny schemat, ale dlatego, że szczęśliwym trafem zostały dokonane. Mam przez to na myśli, że stosowanie błędnego schematu nie gwarantuje odkrycia. Co więcej, praktycznie wszyscy ludzie stosują wadliwe schematy non-stop i nie wynika z tego dla nich nic dobrego, nie dokonują odkryć, nie powodują rewolucji.

Myślę, że wartoby najpierw w jakiś sposób zgrubny porównać ilość i jakość odkryć i rewolucji dokonanych przez trzymanie się schematów i przez nie trzymanie się schematów. Warto też się zastanowić nad tym, czy odkrycia dokonane przez "nieschematyczność" nie zostałyby dokonane "schematycznie" lecz po prostu z opóźnieniem. Warto ocenić koszty obu podejść - a to nie jest wcale proste. Schematyczne postępowanie ma w sobie wbudowane mechanizmy porządkowania zgromadzonej wiedzy, a nieschematyczne tego nie ma.

15

Odp: Praktyka

Ludzie przywykli już do działania (od mentalnego począwszy,
a skończywszy na fizycznym)
wynikającego nie z głosu wnętrza czy z potrzeby ,,,
lecz właśnie z impulsów zewnętrznych/np. czyiś - nie koniecznie prawdziwych potrzeb ...
Mózg stał się atrybutem wiodącym, tym według którego to,
podejmuje się decyzje życiowe, kieruję się nim czy wydaje się osądy .
Żyjąc w ten sposób, człowiek skazany jest nie jako na życie nie całościowe ...
Jak ono wygląda, jakie są tego skutki - wystarczy np. włączyć TV .
Mózg to narzędzie, nie zaś centrum (centrala - świadomość) .
Nie twierdzę tutaj iż jest on zbędny, mówię tylko że przejmuję on rolę Świadomości -
i tu (dlatego) powstają nie porozumienia, prowadzące do nie mającego końca konfliktu czy nie porozumień ...

16

Odp: Praktyka

SitaP napisał/a:

Jak ono wygląda, jakie są tego skutki - wystarczy np. włączyć TV .

telewizji nie da się oglądać, od razu przy wiadomościach itp. wyczuwa się za dużo negatywnych emocji..

17

Odp: Praktyka

g_a_kowalski napisał/a:

Nie bardzo rozumiem co w tym złego. Właśnie prawie wszystkie problemy nauki wynikają z tego, że naukowcy mimo wszystko nie potrafią trzymać się prawie doskonale zaprojektowanych metodologii i schematów, które pozwoliłyby bezbłędnie badać rzeczywistość. Stąd błędne wnioski z badań, błędnie przeprowadzane badania, błędne teorie naukowe etc.

Źródła, z których sam korzystałem, mówią coś odwrotnego: przecenianie schematów postępowania prowadzi do ograniczania podejścia eksperymentalnego.

g_a_kowalski napisał/a:

Warto jednak zauważyć jedną istotną rzecz: odkrycia nie zachodzą dlatego, że zastosowano błędny schemat, ale dlatego, że szczęśliwym trafem zostały dokonane.

Ryzykowne stwierdzenie - 'szczęśliwy traf'. Niektórzy badacze są zdania, że w grę takich "szczęśliwych" odkryć mogą wchodzić aspekty świadomości, których przy schematach po prostu nie dopuszcza się do głosu, a zatem mają okazję ujawnić się w tych momentach rozluźnienia, kiedy świadomy umysł nie jest zajęty upartym trzymaniem się ścisłej procedury (np. często podczas snu).

g_a_kowalski napisał/a:

Mam przez to na myśli, że stosowanie błędnego schematu nie gwarantuje odkrycia.

Oczywiście, że nie. Ale warto zadać sobie kolejne pytanie: dlaczego nie powstała nauka o "rozwoju nauki"? A te nauki, które pośrednio tematu dotykają (np. filozofia), nie cieszą się specjalną estymą?

g_a_kowalski napisał/a:

Myślę, że wartoby najpierw w jakiś sposób zgrubny porównać ilość i jakość odkryć i rewolucji dokonanych przez trzymanie się schematów i przez nie trzymanie się schematów. Warto też się zastanowić nad tym, czy odkrycia dokonane przez "nieschematyczność" nie zostałyby dokonane "schematycznie" lecz po prostu z opóźnieniem. Warto ocenić koszty obu podejść - a to nie jest wcale proste. Schematyczne postępowanie ma w sobie wbudowane mechanizmy porządkowania zgromadzonej wiedzy, a nieschematyczne tego nie ma.

Pytanie zatem, dlaczego tego nie zrobiono?

18

Odp: Praktyka

Antares napisał/a:

Pytanie zatem, dlaczego tego nie zrobiono?

Bo nikt nie podszedł do nauki na poważnie. Tak jak napisałeś, brakuje też nauki o rozwoju nauki.

19

Odp: Praktyka

W zasadzie zgodzę się, że naukowcy oraz osoby, które decydują o finansowaniu ich działalności, nie podchodzą 'poważnie' do nauki, w zależności od tego, jak rozumieć słowo 'poważnie'.

Oczywiście, pytać można dalej: dlaczego podeszli do tematu tak, że podcinają gałąź, na której siedzą, albo marnują pieniądze, albo ich działania są sprzeczne z ich oficjalną motywacją itd.

20

Odp: Praktyka

Antares napisał/a:

Oczywiście, pytać można dalej: dlaczego podeszli do tematu tak, że podcinają gałąź, na której siedzą, albo marnują pieniądze, albo ich działania są sprzeczne z ich oficjalną motywacją itd.

Myślę, że tutaj działa tzw. proza życia. Bardzo, ale to bardzo niewielu jest ludzi, którzy mogli w trakcie swojego życia poświęcić się w pełni naukowej pasji, oddać się geniuszowi. Zawsze trzeba było jakoś zarobić na życie, zająć się rodziną. Wokół zawieruchy społeczno-polityczne i inne dziwactwa. Większość ludzi dzisiaj chce po prostu zarobić swoje, pójść do domu i spędzić czas z rodziną albo na jakiejś rozrywce. Naukowiec to teraz zawód, rzadko powołanie. A jesli nawet powołowanie, to i tak system nauki jest obecnie nieco wadliwy, co opisał Tomek Witkowski w "Zakazanej Psychologii". Np. nie publikuje się negatywnych wyników badań, nie dokonuje się też replikacji znanych eksperymentów. To jest znaczna metodologiczna wada i przez to każdy, kto kto chciałby uczciwie rozliczyć współczesną naukę musiałby przyznać, że 80-90% jej obecnego stanu odkryć i wiedzy to metodologicznie niepotwierdzone, pseudonaukowe twierdzenia i czcze filozofie, w które się wierzy tak trochę na słowo albo wierząc autorytetom, które czasami gadają wierutne bzdury.

21 Ostatnio edytowany przez Mixon (2010-08-17 05:53:20)

Odp: Praktyka

napisalem to spory czas temu ale wklejam bo zdaje nawiazywac.(prosze troche przymruzyc oczy przy czytaniu smile )
Katarakta ,juma aids I nne choroby to male przeziebienie w porownaniu do tego, na co cierpi nasza cala ludzkosc. Otoz wszyscy nie wiemy nic I tym bardziej nikt niewie wszystkiego. Zdominowalismy nasze mozgi mysla wspolczesna a mowiac krotko postepem technologicznym, nauce i badaniach naszego swita.Bardzo duzo rzeczy udalo nam sie trafnie wyjasnic ale sa to tak male rzeczy, ze nawet sami nie jestesmy w stanie sobie uswiadomic jak male i nie istotne te rzeczy sa. Posiedlismy ogromna wiedze w przeroznych kategoriach naukowych; fizyki, matemtyki ,biologii, chemii I. t. p. , posiedlismy ogromna wiedze na temat naszych wlasnych organizmow. To jednak jaka ta wiedza ogromna by nie byla i na jak wiele pytan bysmy nie znalezli porawnych odpowiedzi to zawsze gdzies na koncu ukladanki brakuje nam jakiegos puzla czyli zawsze na koncu pozostaje jakies pytanie bez logiczenej I racjonalnej  odpowiedzi. Caly bowiem czas nie jestesmyw stanie do konca ogarnac I zrozumiec dzialan I zasad funkcjonowania nasych mozgow I kosmosu.

W zwiaku ztym ze nie jestesmy w stanie racjonalnie wytlumaczyc jakiegos zagadnienia, zaczelismy wysnowac domysly.Domyslow na jaki kolwiek temat hipotetycznie moze byc tyle ilu jest ludzi na swiecie. Dla tych wlasnie domyslow stworzylismy osobna dziedzine nauki zwana filozofia. Wtym momencie nasowa sie nasepujace pytanie.. ile tej tak zwanej filozofii jest zawarte wtym co powszechnie jest uznawane za fakt..? Ile takich filozofiji znajduje sie w powszechnie uzywanych regolach i zasadach  naszej powzechnej wiedzy?

To chyba wazne pytanie bo przecierz filozofia to nic innego jak zbior takich pojec jak:jezeli’gdyby’ byc moze , prawdopdobnie czyli jednym slowem zbior domyslow ktory moze ale nie koniecznie musi  byc trafny.. Teraz,jezeli jakies fragmenty naszej rzeczywistosci mijaja sie z prawda to jakie jest prawdopodobienstwo ze nasz swiat podaza we wlasciwym kierunku?

Co bym chcial zasugerowac to to aby zbadac nasz swiat na wirus pod tytulem niewiedza w wiedzy I jak najszybciej znalezdz nan jakies lekarstwo. Bo jakze moglibysmy sie poczuc rosczarowani ze nakoncu naszej dlugiej mozolnej I wyboistej drogi, jaka jest zycie, nadal jestesmy w przyslowiowej dupie. A co gorsza moze sie okazac ze stracilismy swoja jedyna I niepowtazalna okazje na udowodnienie sobie I wszelikim silom wyzszym tego ze jestesmy w stanie godnie I porawnie gospodarowac naszym swiatem.

22

Odp: Praktyka

Mixon napisał/a:

Co bym chcial zasugerowac to to aby zbadac nasz swiat na wirus pod tytulem niewiedza w wiedzy I jak najszybciej znalezdz nan jakies lekarstwo.

To jest doskonała sugestia i bardzo mi się podoba. :-)

Mixon napisał/a:

Dla tych wlasnie domyslow stworzylismy osobna dziedzine nauki zwana filozofia.

Nie zgadzam się i staję w obronie filozofii. ;-) Widzę w niej bowiem potencjał, aczkolwiek jest to dziedzina mocno zaniedbana z wielu powodów.

Filozofia może i jest domem dla wielu marnych filozofów i marnych idei, ale też jest domem wciąż narastającego zrozumienia dla konstrukcji rzeczywistości oraz matką wszelkich nauk. Problem w tym, że niewiele osób tak naprawdę filozofią się interesuje, a sama ta nauka zyskała reputację głupiej z powodów takich jak:
~ trudno po tym znaleźć prace
~ nie ma szacunku od innych z tytyłu bycia filozofem
~ w powszechnym mniemaniu filozofia jest niepraktyczna, niecyciowa

Tymczasem, powyższe "zarzuty" nie biorą pod uwagę w ogóle tego, czym filozofia aktualnie potafi być. Napisałem "potrafi" ponieważ każdy człowiek może w niej szukać czegoś innego. Podobnie można interesować się np. elektroniką, ale tylko tworzyć alarmy samochodowe zamiast np.  konstruować urządzenia do augmented reality. Stąd można stać się filozofem i rozważać jakieś dziwactwa i gdybać na temat gdybania, ale można też prowadzić bardzo mocno sensowne badania nad konstrukcją umysłu i rzeczywistości z tytułu jej postrzegania (lub też istnienia) w umyśle. Czy np. wiecie, że Henri Bergson już dawno temu wykazał, że umysł istnieje poza mózgiem? Każdego roku odbywa się gdzieś jakaś konferencja dyskutująca nad jego pracą w tym zakresie. Albo że Ludwig Wittgenstein rozpracował calą myślową strukturę umysłu? Problem w tym, że aby zrozumieć takich filozofów, trzeba wykazać się ogromną błyskotliwością, bo to są filozofowie już bardziej współczesnych czasów. Oni nie piszą w łatwy sposób, nie są przystępni, bo i tematy przez nich omawiane są trudne, wymgają drastycznie niecodziennego spojrzenia na świat. Nie są więc popularni, choć to co odkrywają to sama natura istnienia.

Mixon napisał/a:

To chyba wazne pytanie bo przecierz filozofia to nic innego jak zbior takich pojec jak:jezeli’gdyby’ byc moze , prawdopdobnie czyli jednym slowem zbior domyslow ktory moze ale nie koniecznie musi  byc trafny..

To zależy od działu filozofii.

23

Odp: Praktyka

A czy filozofia nie ewoluje? Dlaczego filozofia jest poklasyfikowana? czy to nie ogranicza jej istoty?
oczywisci nie chodzilo mi o filozofie w powyzszej wypowiedzi bron jurek.
Dobrze wszyscy wiemy jak wiele falszywych informacji dociera do nas w dzisiejszych czasach. Mozna informacje zetelnie sprawdac, konfrontowac i weryfikowac. Informacje tworza swego rodzaju strumienie. Wiemy jak dziala strumien(rzeka) wiec nie bede tlumaczyl wiemy co to zrudlo i co to ujscie prawda. Teraz porownanie jest dosc trafne. Jezeli zanieczyszczenia trafia do strumienia u zrudla to caly strumien jest zanieczyszczony po samo ujscie. Jesli stoisz przy ujsciu i chce ci sie pic to masz dwie opcje-
1- nie pic ze strumienia bo podejzewasz ze moze byc zatruty i odejsc spragniony
2- napic sie bo 50% szans to calkiem duzo.
przepraszam jest jescze tzrecia opcja
3-sprobowac strumienia pomakowac i wypluc

Wlasciwie to wszytko zalezy jak bardzo chce ci sie pic, jak masz stosunek do ryzyka badz tez, czy jestes w stanie przejsc w zdluz rzeki o suchym pysku do samego zrudla.

24

Odp: Praktyka

g_a_kowalski napisał/a:

Myślę, że tutaj działa tzw. proza życia. Bardzo, ale to bardzo niewielu jest ludzi, którzy mogli w trakcie swojego życia poświęcić się w pełni naukowej pasji, oddać się geniuszowi. Zawsze trzeba było jakoś zarobić na życie, zająć się rodziną. Wokół zawieruchy społeczno-polityczne i inne dziwactwa. Większość ludzi dzisiaj chce po prostu zarobić swoje, pójść do domu i spędzić czas z rodziną albo na jakiejś rozrywce.

Właśnie...

Fakt, nauka stała się autorytetem i religią, choć oryginalnie miała stanowić jej przeciwieństwo - jednak ludzie nie mają jak sprawdzić wyników niezwykle kosztownych badań, a co więcej, można je łatwo sfałszować, skoro takie organizacje, jak NASA, zazdrośnie strzegą swoich odkryć i nawet wydawać by się mogło zwyczajne zdjęcia Księżyca muszą przechodzić przez ich cenzurę, jakby mieli coś do ukrycia. Innymi słowy, w skrócie, badaniami naukowymi zarządzają ci, którzy mają i wykładają na nie pieniądze. Powstaje pytanie: czy rezultaty wszystkich (finansowanych) badań docierają do opinii publicznej?

Jeśli nie, to wyobraźnia może podpowiedzieć wiele najróżniejszych mrocznych scenariuszy, które toczą się przez cały czas za plecami przeciętnego grzecznego obywatela, którego życie być może ma trzymać się schematu - takiego, jak z filmów i reklam - a który, nie mając alternatyw i widząc dookoła wszędzie potwierdzenia takiego życia ze strony innych, takich samych ślepo posłusznych obywateli, kupuje wszystko, co mu podsuną, usilnie wierząc, że cywilizacja ludzka pod względem społeczno-etycznym zrobiła ogromny postęp od czasów sprzed 200 lat, kiedy istniało jeszcze oficjalne niewolnictwo... Oficjalne...

Tak właśnie ma wyglądać ta proza życia. Wiele ludzi jako dzieci i nastolatki myślą, że mogą dużo, ale potem zaczyna się dziwny proces: rozmywania pierwotnych ideałów i coraz większego, stopniowego dopasowywania się do "dorosłej reszty", która to trzyma władzę nad całą naszą cywilizacją, tym większą, im więcej posiada pieniędzy. Obserwowałem to wszędzie dookoła jak byłem nastolakiem i już wtedy wydało mi się to przerażające do tego stopnia, że powziąłem silną decyzję, że nie podążę tym samym torem. Niestety, od tamtego czasu nic się nie zmieniło w społeczeństwie: widzę, jak wszyscy rówieśnicy, których wtedy znałem, zmienili się w konserwatywnych dorosłych, wspierających system, zaś dziesiejsze nastolatki idą dokładnie tą samą drogą.

Ogromna większość po 30 roku życia praktycznie nie pamięta swojego życia i myśli, jakie miało jako dziecko. Ci, którzy znają dobrze psychikę człowieka, mówią, że działa tu kilka ukrytych mechanizmów w umyśle, z których nie zdaje sobie sprawy (a jeśli nie zadziała jeden z nich, jest bardzo duża szansa, że zadziała któryś z pozostałych), takich jak ww. (samo)potwierdzenie z otoczenia, pragnienie akceptacji w grupie, pragnienie spokoju i bezpieczeństwa, a później także - pragnienie obrony tego, co się osiągnęło (majątek, dzieci, praca, relatywnie bezpieczy tryb życia...) itd.

25

Odp: Praktyka

Antares napisał/a:

Fakt, nauka stała się autorytetem i religią, choć oryginalnie miała stanowić jej przeciwieństwo

Nauka nie miała oryginalnie stac się przeciwieństwem religii. Zawsze miała być tylko i wyłącznie systemem wyjaśniania otaczającego nas świata w świetle rozumu, logiki, dowodów i generalnie metody naukowej. Nigdy nie chodziło o nic innego.

Antares napisał/a:

Jeśli nie, to wyobraźnia może podpowiedzieć wiele najróżniejszych mrocznych scenariuszy, które toczą się przez cały czas za plecami przeciętnego grzecznego obywatela, którego życie być może ma trzymać się schematu - takiego, jak z filmów i reklam - a który, nie mając alternatyw i widząc dookoła wszędzie potwierdzenia takiego życia ze strony innych, takich samych ślepo posłusznych obywateli, kupuje wszystko, co mu podsuną, usilnie wierząc, że cywilizacja ludzka pod względem społeczno-etycznym zrobiła ogromny postęp od czasów sprzed 200 lat, kiedy istniało jeszcze oficjalne niewolnictwo... Oficjalne...

Podoba mi się to Twoje "oficjalnie" na końcu :-D Dzisiaj mamy dalej niewolnictwo, ale nieoficjalne i wręcz dobrowolne. Szumnie nazywamy to nawet postępem... :-P

26

Odp: Praktyka

g_a_kowalski napisał/a:

Nauka nie miała oryginalnie stac się przeciwieństwem religii. Zawsze miała być tylko i wyłącznie systemem wyjaśniania otaczającego nas świata w świetle rozumu, logiki, dowodów i generalnie metody naukowej. Nigdy nie chodziło o nic innego.

No cóż, zależy od którego wieku. O ile w XVII wieku kościół katolicki wspierał (choć już zaczął powoli dostrzegać zagrożenia) naukę, o tyle w późniejszych wiekach widać stopniowe rozszczepienie obu tak, że obecnie posiadamy nowy dualizm: świecki-duchowy, a wzmianki o w pewnym sensie antagonistycznym podejściu obu grup do siebie możemy odnaleźć w źródłach z XVIII czy XIX wieku.

Niemniej, rozpatrując naukę jako wiedzę, przyznaję całkowitą rację, i wg. mojego obecnego stanu wiedzy, oba (religia i nauka, obie posiadające za swoje "schronienia" świątynie - jak twierdzą np. readingi Edgara Cayce'a, nb. gorącego wyznawcę chrześcijanizmu) były nierozerwalne i mają swoje źródło na Ziemi w Atlantydzie, tj. cywilizacji sprzed 12.000 lat.