Poniżej w skrócie jak wygląda obecnie gospodarka świata - która zupełnie nie zgadza się z tym, co mówią nam podręczniki ekonomii.
Przy okazji, pewna, obecnie już dość duża grupa studentów ekonomii z całego świata, na jednej z najbardziej renomowanych uczelni, zbuntowała się przeciw programowi nauczania, twierdząc, że podręczniki ekonomii kłamią i przedstawiają nieprawdziwy obraz rzeczywistości - oczywiście nie usłyszycie tego w mediach, takie rzeczy są zakazane do przedstawiania, niemniej, tworzą swój własny program, bardziej oddający rzeczywistość gospodarczą świata.
Dla uproszczenia, podam najpierw proste porównanie: załóżmy, że w okolicy kilkudziesięciu starożytnych osad znajdują się złoża jakiegoś cennego zasobu, takiego jak miedź albo żelazo. Z każdej z tej wiosek znaleźli się chętni przedsiębiorczy ludzie, którzy postanowili użyć siły swoich mięśni do kopania, by dobrze zarobić - spotkali się więc w tym samym miejscu, chcąc stworzyć tam kopalnie, każdy osobno. Zaczynają się sprzeczać między sobą o to kto ma prawo do wydobywania. Jaki będzie rezultat tego sporu?
Mniej więcej taki, jak obecnie wygląda sytuacja np. z UE lub NATO, z którymi Polska się formalnie sprzymierzyła (zaś nieformalnie, to jest to zaledwie obietnica, że można liczyć na to, co zostało zapisane w traktatach między krajami zrzeszonymi a Unią). W skrócie: jeden górnik twierdzi, że kopalnia będzie jego, drugi, że z kolei jego, itd., i w końcu dochodzi do bitew między nimi na miarę tych średniowiecznych, tylko w mikroskali. Wszyscy mają rany, i dochodzą do wniosku, że trzeba sprytniej podejść - tworzą się zrzeszenia, coś jak starożytne wersje mafii, które w większej sile odbijają sobie nawzajem kopalnię. Ostatecznie zostaje wyłoniony jeden zwycięzca, obwołuje się królem, pisze swoją wersję historii, która opisuje pozostałe ludy jako tych złych, krwawych barbarzyńców, ogłasza, że ten biznes (kopalnia) jest teraz jego, i głosi ludowi propagandę, że trzeba być patriotą i bronić "własnej" ziemi i "własnych" dóbr, przez co uzasadnia wprowadzenie pospolitego ruszenia, by zasobami ludzkimi chronić własnego dobytku. Jeśli uda mu się to zrobić przez tysiące lat, będzie mógł dodatkowo zatrudniać bardziej wiarygodną i tańszą w utrzymaniu technologię, systemy zabezpieczeń, monitoringu itd. do ochrony swoich włości. Załóżmy dalej, że wkrótce przegrani w tych bitwach porzucają marzenia o zdobyciu tej kopalni, i szukają gdzie indziej, i co więcej, znajdują: inny zasób, np. odkrywają, że istnieje lepsze drewno niż to obecnie wykorzystywane, albo też odkrywają ropę naftową (jeśli minęło parę tysięcy lat) itd. Co się wówczas dzieje? Ten, kto używa siły do utrzymania kontroli, ostatecznie będzie dążył do zagarnięcia i tego rynku.
Oczywiście w XX i XXI wieku to już nie działa tak bezpośrednio: imperialistyczne Stany Zjednoczone kontrolują ogromną część świata nie bezpośrednio (tak jak Rzym kiedyś próbował), ale pośrednio: poprzez media (oczernianie różnych krajów takich jak Turcja, czy słusznie czy nie to osobna dyskusja - ale generalnie nie ma świętych, tak więc ten czarno-biały obraz sytuacji w mediach pokazuje niczym wspominane przeze mnie palantiry z Władcy Pierścieni krzywy obraz rzeczywistości), polityczne wpływy (ukryte i jawne), gospodarcze i finansowe wpływy (tu jest mnóstwo narzędzi, od kontroli ropy i jej cen, embarga czy różnych handlowych trików, pośredni atak na walutę jakiegoś kraju doprowadzając do mega-hiper-inflacji itp.), żeby wymienić te najbardziej oczywiste.
Gdzie w tej sytuacji znajduje się Polska? Do tej pory była gdzieś na peryferiach, co jest pożądane: gdy pod butem ukrytego Saurona dzieją się różne rzeczy, lepiej nie być na widoku. Ostatnio wzrok Saurona bardziej się skierował w ten wschodnio-centralny region niestety, wykorzystując (głównie unijne) wpływy i pociągając za odpowiednie sznurki (pośrednio gospodarcze, bardziej bezpośrednio polityczne), by gospodarka tego kraju znalazła się wreszcie w regresie, takim, jaki obserwujemy w krajach zachodnich, czego nie udało się osiągnąć - jestem pewien, że ku zaskoczeniu inżynierów od globalnego planowania - od kryzysu z roku 2008, przez co Polska jako jeden z niewielu krajów UE faktycznie się rozwija z roku na rok, nie tylko pod względem gospodarczym. Wracając do początkowej analogii z kopalnią, Polska byłaby takim górnikiem, który bardzo późno wkroczył do sytuacji, tzn. kiedy już było pozamiatane i został wyłoniony zwycięzca - i jakkolwiek negatywnie oceniać można Mieszka I (przywódcę wojowniczego plemienia Polan, próbującego podbijać wszystkie inne plemiona słowiańskie, od wschodnio-północnych kresów po Odrę - pewnie by parł dalej na wschód gdyby nie został zatrzymany) i nacjonalistyczną propagandę wokół niego w szkołach, to powstanie słowiańskiego narodu pomogło mimo wszystko zatrzymać zachodni imperialistyczny pochód, propagandę i wyniszczanie starożytnej kultury w pewnym zakresie. Narzucone Polsce warunki po II wojnie światowej przez ZSRR, a następnie od 1989 r. przez współczesne zachodnie mocarstwa, ciągną się do dzisiaj, a efektem jest przynależność do potężnych, międzynarodowych politycznych przede wszystkim organizacji takich jak UE i NATO. Które oczywiście wykorzystają swoją pozycję, choć tak naprawdę te organizacje to takie wydmuszki: bez narodu, bez ziemi, bez niczego - poza kasą zbieraną od... nas: na cele militarne i na cele "innowacyjne". Tak naprawdę jest to przekładanie kasy z naszej kieszeni do kasy wielkich koncernów, których ludzie nie cierpią ale i tak są zmuszeni z nich korzystać - ale jest to tak zawoalowane, że przeciętny kowalski tego ma nie widzieć i nie widzi - a jest tak, że ci globalni zwycięzcy, samozwańcza elita ludzkości, muszą uciekać się do takich sztuczek, bo jest to dla nich o wiele bardziej opłacalne gdy stoją na szycie wszystkich gospodarek świata, a nie pojedynczych koncernów - te ostatnie starają się kontrolować, i to robią pośrednio, przez różne organizacje finansowe (fundusze), które skupują za pieniądze kowalskich, którzy wpłacają pieniądze na fundusze w celu "oszczędzania" (co i tak jest niwelowane przez sztuczną inflację, taką jak mamy obecnie - celowo oczywiście), i kontrolują w ten sposób większość firm na świecie.
Teraz warto się zastanowić co się stanie, gdy załamie się ten system finansowy i ludzie masowo będą chcieli od tych finansowych mafii, tj. funduszy, odzyskać nagle kasę? Stanie się mniej więcej to, co miało miejsce w 2008 roku: prawo chroni takie spółki/koncerny, i można legalnie zadeklarować bankructwo, poukrywać księgowymi i nie tylko sztuczkami majątek, i nagle "wyparuje" on z rzeczywistości A kto za to zapłaci? "To" - mam na myśli nagłe wzmocnienie pozycji tych mega-funduszy dzięki pieniądzom naiwnych inwestorów i kowalskich z całego świata... Oto czego należy się spodziewać: zmierzamy do kulminacyjnego etapu wszystkich dążeń przez ostatnie przede wszystkim dekady, od lat 20-30 XX wieku i konsekwencji planowania z tych 2 dekad II wojny światowej w szczególności, która stworzyła nowy porządek globalny, który z kolei ma na celu... sami odpowiedzcie sobie na to pytanie