Dzisiaj wreszcie wyszło słońce - a od... gdzieś początku listopada albo i wcześniej mógłbym na palcach policzyć dni, kiedy niebo nie było niemal całkowicie zachmurzone. No i na niebie dzisiaj rano latało sobie mnóstwo samolotów zostawiających charakterystyczne smugi - jeden za drugim w odstępie góra 3 minut i na przestrzeni może 20 km, wszystkie w tym samym, południowym kierunku. Nie znam się na tym i zastanawiam się, czy to był tylko przypadek, że obszar, nad którym leciały, akurat był przesycony paskudnym, jakby "słodkawym", brudnym powietrzem, podczas gdy inne były "czyste".
Zastanawia mnie pewna kwestia. To, że osobnicy u władzy ukrywają bardzo wiele, jest jasne. Jednak jak wyjdzie coś na jaw, to "oficjalna" reakcja na to tych, którzy się tym interesują, jest właściwie podobna: krytykują rząd i domagają się odpowiedzi, a ten w końcu udziela jakiejś uspakajającej odpowiedzi. Identycznie - jak wynika z powyższych wypowiedzi - jest w przypadku chemrails.
Ale możemy się domyślać, że nawet, jeśli rządzący nie byli przygotowani wcześniej na nieoczekiwaną krytykę, z pewnością już mają spore doświadczenie w tej kwestii i mogą spodziewać się, jak zareagują ludzie (którzy reagują tak samo przy kolejnych "aferach"). I mogą być na to przygotowani - a także mieć cały plan, który wykorzysta ostatecznie zamieszanie pod pozorami afery.
Powstaje pytanie, czy koncentrując uwagę teraz na chemrails, które wyszły na jaw (celowo lub przypadkiem), rządzący np. odwracają uwagę od czegoś innego? Ludzie są często emocjonalnie zaangażowani w krytykę rządów, a przez to zaczynają im umykać fakty i stają się jednocześnie nieobiektywni, idą po najmniejszej linii oporu, stają się przewidywalni i łatwi w manipulacji.