witam witam, ponieważ na zewnątrz śnieżyca, wiec się dołączę
Temat dotyczy każdego
Już tą stronę zamieszczałam kiedyś i większość ją zna, ale ponieważ myślę prawie to samo, to nie będę się rozpisywać.
[url]http://czaneling.awardspace.com/20070405.html[/url]
Największy problemem, jaki musimy wyeliminować z ludzkiej zazdrości, to problem seksu. Poprzez rozmaite naleciałości kulturowe i moralne, ten element życia ludzkiego urósł do fałszywej swą wielkością rangi. Stał się więzami nietolerancji, podejrzeń, nieszczęść i fałszywych oskarżeń. Powiązano go z tak innym jakościowo pojęciem jakim jest miłość, w sposób tak mocny, że zaczęto go utożsamiać z samą miłością i dla wielu ludzi słowo seks jest teraz nieodmiennym składnikiem samej miłości.
Zamiast mówić „uprawiać seks”, „kopulować”, używa się „kochać się” „uprawiać miłość”. Stał się on głównym nawet podstawą do definicji małżeńskiej zdrady w ramach oceny funkcjonowania chorego i nienaturalnego układu społecznego, jakim jest małżeństwo. Tymczasem sam seks nie ma nic wspólnego z uczuciem i to uczuciem takim wielkim, jakim jest miłość. Seks jest tylko motorem, przyczyną uczucia zadowolenia, które dopiero potem wywołuje uczucie szczęścia.
Powiecie, że miłość to też uczucie szczęścia. Tak, to jest prawda, ale miłość nie potrzebuje, żadnych technik, wysiłku fizycznego i kombinacji, bo jest uczuciem czystym, płynącym tylko z samej ludzkiej jaźni.
Seks jest pochodzenia organicznego, jest potrzebą fizjologiczną i mechanizmem służącym też do zachowania gatunku. Taka była pierwotnie funkcja seksu. Zachować gatunek. W całym zwierzęcym świecie, możliwość uprawiania seksu ogranicza się do okresów godowych tylko wtedy, gdy samica jest fizycznie gotowa do zapłodnienia. U ludzi ta funkcja na skutek zmian genetycznych została zaimplementowana na stałe i w pierwotnym jej przeznaczeniu miała przynosić radość, oraz poczucie szczęścia. Wtedy, gdy ludzką populacją i jej możliwościami w generowaniu negatywnych emocji, zainteresowały się istoty żywiące się tymi negatywnymi odchodami ludzkości, doprowadziły one poprzez wpajanie fałszywych przekonań i nakazów, do wytwarzania poprzez seks związane z nim zjawisko zazdrości fali zła. Naszym obowiązkiem jest przerwać tą falę i przywrócić seksowi jego prawdziwą funkcję, nie tylko związaną z rozrodem, ale też i tą, aby generował on szczęście i pozytywne emocje tak, jak to było pierwotnie zamierzone w dziele stworzenia gatunku.
Musimy sobie uzmysłowić, że tak jest naprawdę, że nie ma związku pomiędzy miłością i seksem. Owszem, pewien związek jest, bo na pewno seks jest pełniejszy i szczęśliwszy, jeżeli istnieje pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi, ale zjedzenie obiadu, razem z ukochaną osobą jest również większą przyjemnością, niż zjedzenie go samotnie. Wszelkie czynności związane z egzystencją, jak praca, rozrywka, odpoczynek, są przyjemniejsze, gdy wykonywane są w połączeniu z miłością niż bez niej.
Najlepszym dowodem, że seks jest zjawiskiem niezależnym od miłości, jest to, że można go uprawiać z każdym, w każdej sprzyjającej chwili i że do seksu można namówić, czy też w końcu, mimo iż to jest złe- zmusić. Natomiast do miłości, czystej emocjonalnej miłości, nie da się nikogo zmusić, przekonać, czy namówić. Ona powstaje sama z siebie, wtedy, gdy ma ku temu warunki. Seks nie potrzebuje uwarunkowania. Potrzebna mu jest tylko obopólna zgoda partnerów. W miłości zjawisko „zgody” nie występuje, bo jest ona eteryczna i rodzi się sama z siebie w umyśle człowieka i jako taka jest niezależna od czynników zewnętrznych.
Seks jest oparty na fizjologii i zaspokaja jedynie poczucie głodu seksualnego.
Zjawiska fizjologiczne muszą być zaspokajane, bo tak jest skonstruowany człowiek. Czujemy różne rodzaje głodu. Seks jest jednym z nich. Odczuwamy również potrzebę miłości, ale nie możemy jej kupić, tak jak można sobie kupić seks.
Znane są przypadki tak zwanej miłości platonicznej, w której dwie osoby połączone są tylko związkiem duchowym, bez najmniejszego udziału seksu. Taka miłość jest miłością prawdziwą i dowodzi, że seks nie jest konieczny do jej istnienia.
Seks jak każde zaspokajanie potrzeb podlega zjawisku znudzenia i aby sprawnie funkcjonować musi mieć w swoim funkcjonowaniu odmianę. Tak samo jak po pewnym czasie jedno i to samo danie na obiad, powoduje brak apetytu i trzeba je zmienić na inne, tak samo jest z seksem. Funkcjonujący codziennie, ciągle tak samo, zaczyna zamierać, staje się rzadszy i mniej pełniejszy. Zaczyna działać tylko z potrzeby zaspokojenia głodu, a nie prawdziwego apetytu na szczęście. Jedną i tą samą potrawę będziemy w stanie oczywiście zjeść, bo głód nie da nam spokoju, ale nie będziemy robić sobie dokładki, bo jej nie przełkniemy. Natomiast, gdy zmienimy menu, będziemy od razu w stanie zjeść więcej.
W miłości zjawisko znudzenia nie występuje. Jest jej ono obce. Jeżeli ktoś twierdzi, że znudziła mu się miłość, to znaczy, że nie kochał. Pomylił sobie pojęcia. Większość ludzi czuje się znudzona miłością. Twierdzą, że się wypaliła. Spowszedniała.
To jest nieprawda, bo z prawdziwa miłością tak nie jest, a ci, co tak twierdzą pomylili sobie namiętność związaną z seksem, z miłością. To, są najczęstsze pomyłki i pomylenie namiętności z miłością, jest późniejszym źródłem wielu rozczarowań, no i oczywiście dużym wkładem w generowanie do pola uczuć, negatywnej energii.
Zatem trzeba koniecznie wyłuskać seks z okowów niepisanych moralnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie nieporozumień i przywrócić mu jego właściwą funkcje generowania tylko i wyłącznie szczęścia, pomijając już sprawę zachowania gatunku jako oczywistą. Jeżeli to nam się uda, to miłość zostanie też oczyszczona z więzów zazdrości, jakie teraźniejsze zasady moralne nałożyły na nią.
Miłość i seks funkcjonujące niezależnie od siebie, tak jak to przewidziała natura, dadzą w sumie olbrzymią dawkę dodatniej energii emocjonalnej, dla zasilenia pola uczuć. Ten problem nie jest jedynym do rozwiązania i przekazywania ludzkości przez wędrowców, ale jego ranga jest duża.