Miło mieć świadomość, że gdzieś jesteście - lżej się robi na sercu:)
Po długich latach poszukiwania/uznawania swojej ludzkiej tożsamości, starałam sie jakos pogodzić jakby 2 natury w sobie (zaraz po tym, jak doszłam do tego, że to, co mi się zdarza to nie choroba psychiczna );
doszłam do wniosku, że nie mogę wiecznie trzymać sie na uboczu, filozofując w zawieszeniu i marząc o czymś co dla cielesnego człowieka jest nieosiągalne; powiem więcej, pewnych rzeczy (będących formą odczuwania świata niematerialnego) ludzka psychika, która przecież jest tez częścią mnie, nie jest, nie była, w stanie znieść , przynajmniej pozostawiona samej sobie.
Wydaje mi się , że mimo całego tego czasu jaki upłynął, mój rozwój niestety nie awansował zbytnio od momentu kiedy z ludzkiego JA wydobyło sie pokorne stwierdzenie, że tak na prawdę jest tylko ”obudową” dla czegoś doskonalszego , ”pojazdem” w którym doświadczam ludzkiego życia, niczym w lekko uwierającym skafandrze…
Ale wędrówka trwa dalej… czy mi z tym wygodnie czy nie.
Zbieram doświadczenia - ta myśl pozwala mi czasem zachować przytomnośc umysłu w ciężkich chwilach.
Tęsknię niesamowicie do innych światów, które zdają sie byc bardziej moje niż ten tutaj.
Wyznaję miłość gwiazdom, życiu zamkniętemu w przyrodzie, każdej cząsteczce powietrza którym oddycham; wiem, że wszystko to jest wspaniałą jednością i to jest piękne, w tym jest siła.
Żal mi, że nie wszyscy to dostrzegają.
Wiem, że to życie jest piękne, widze to i doświadczam; Mam jednak wrażenie, że przeznaczone mu jest w jakimś stopniu pławić sie w smutku i strachu (…) z tym, nie umiem sie pogodzić.
P.S. … i kimkolwiekby nie był założyciel tej strony, sprowadziła mnie tutaj ta właśnie miłość
Dziękuję Wam za tę chwilę, którą mogę promieniować …