1

Temat: Christina Von Dreien

Tak, jak w temacie. Co o niej myślicie? Mam wrażenie, że na początku przekazywała bardzo wiarygodne i wartościowe treści, a teraz obecnie jakby traci kontakt z rzeczywistością. Nie wiem czy jest to wywołane tym całym hejtem, który na nią spadł czy może się rozwija teraz u niej jakaś choroba psychiczna. Może jest to wywołane ingerencją istot niematerialnych. Nie mam pojęcia. Natomiast porównując ją do takiego Gracjana Antczaka widzę, że jest on o wiele bardziej ugruntowany niż taka Christina Von Dreien.

2 Ostatnio edytowany przez Krykers (2024-03-17 20:23:29)

Odp: Christina Von Dreien

Szczerze mówiąc, do teraz nie wiedziałem o jej istnieniu. Trochę przejrzałem kim jest, i powiem tak. Ona jest bardzo młoda. Jeżeli to, ze ma wiele "paranormalnych" umiejętności, jest prawdą, to w tym wieku może ją to przerosnąć, w świecie, gdzie to jest uważane za nietypowe. Stąd hejt. Musi nauczyć się, że niektórzy nie słuchają, bo są zablokowani, i reagują agresją, szyderstwem, jak są zaprogramowani na zderzenie z kimś kto się aż tak wyróżnia. Przypominam, jest młoda, nie tak łatwo w takim wieku kontrolować emocje, stąd może się wydawać, że jest niestabilna emocjonalnie. Nawet jak ma wiedzę większą, i "świadomość paranormalną".

Zresztą, często ktoś głosi coś tak nietypowego, że może wydawać się, że to choroba psychiczna, i że odleciał. Nawet w kręgach tzw ezoterycznych. Pamiętacie waclawm'a? On pisał w taki sposób, gdzie ciężko było zrozumieć, o co mu chodzi. On jednak coś wiedział, i raczej nie umiał przekazać, albo miał tak rozległą wiedzę, że nasz język mu mógł uniemożliwić przekazać to czego chce, bo sam język jest ograniczony dla niego.

Ja kiedyś zainteresowałem się inną osobą. Barbara Santana. Ona totalnie mówiła od czapy. To było dziwne, i niezrozumiałe. Podejrzewałem ją o chorobę psychiczną. Mówiła coś o ego, i jego struktórze. To było tak dziwne, że niepokojące, bo sam temat nie był dziwny, a sposób wypowiedzi. Dopiero teraz, po wielu latach zaczynam to rozumieć, o co jej chodziło. I teraz zaczynam widzieć sens jej wypowiedzi.

Piszę to po to, aby pokazać, że czasami zarzucamy komuś chorobę psychiczną, tylko dlatego że nie rozumiemy, bo nie jesteśmy na to gotowi mentalnie.

3

Odp: Christina Von Dreien

Faktycznie jest młoda, ale wiesz co...
Ona wygląda na jedną z tych osób o których kiedyś pisał Antares. Jak on ich nazwał? "Naczynia"? Są osoby, które faktycznie w pewnym sensie są naczyniami dla innych istot (medium) i dobrowolnie przekazują informację poprzez siebie dla danych osób. Tak samo według mitów działała wyrocznia w Delfach.

Był pytający, który zadawał pytanie kapłance, w tym przypadku wyroczni. Potem kapłanka otrzymywała informację od istoty lub istot niematerialnych i przekazywała ją pytającemu.

4 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-03-18 09:49:01)

Odp: Christina Von Dreien

Ciekawy temat, w ogólnym sensie.

Jeśli mam się odnieść do tej dziewczyny, to powiedziałbym, że jest typowym przykładem takiego channnelera, jakich widziałem: wybranka "bogów", tzn. istot pozaziemskich, od samego urodzenia - naiwna, łatwowierna, niezbyt sceptyczna, podatna na sugestie tych istot, oczywiście entuzjazm kontaktu z tymi istotami też jest typowy dla ludzi channelujących...

ka-nu napisał/a:

Jak on ich nazwał? "Naczynia"?

On ich tak nie nazywa, tylko Oni. smile A po angielsku nazywają swoich proroków do przekazywania ludziom ich "prawd objawionych" terminem "vessel" - czyli coś pustego w środku, co oni mają wypełniać. tongue Chodzi m.in. o channeling. Moje eksperymenty z channelingiem i z innymi zjawiskami doprowadziły do bardzo nieoczekiwanych i nieoczywistych wniosków: te istoty są kimś innym, niż to, za kogo się podają...

W ciągu tego czasu, od kiedy zarejestrowałem się na tym forum, moja wiedza o świecie i wszechświecie bardzo zmieniła się. Wtedy jeszcze sugerowałem się tym, czym większość, czyli powszechnymi "prawdami" w ezoteryce. Teraz wiem, że to troszeczkę (ale nie dużo więcej) bardziej zaawansowana wiedza niż ta przeznaczona np. dla katolików czy typowych wyznawców buddyzmu - ale ezoteryka to w dużej mierze religijna propaganda, udająca, że nie jest religią smile Centralnym elementem większości wierzeń ezoterycznych jest reinkarnacja i karma, co w zasadzie jest hinduistyczną religią dosyć zbliżoną do chrześcijaństwa, która zamiast tego posługuje się równie propagandową, i zbliżoną do karmy koncepcją grzechu pierworodnego smile

Ogólnie, nasze wyobrażenia o tym, kim są istoty pozaziemskie, mają się nijak do faktów - których nie zamierzają nam podawać. Chciałem dzisiaj założyć nowy temat w jaki sposób można podejść do znanych nam informacji dotyczących istot pozaziemskich, jeśli dzisiaj nie zdążę, to spróbuję coś napisać na ten temat w kolejnych dniach.

ka-nu napisał/a:

Są osoby, które faktycznie w pewnym sensie są naczyniami dla innych istot (medium) i dobrowolnie przekazują informację poprzez siebie dla danych osób. Tak samo według mitów działała wyrocznia w Delfach.

ka-nu napisał/a:

Był pytający, który zadawał pytanie kapłance, w tym przypadku wyroczni. Potem kapłanka otrzymywała informację od istoty lub istot niematerialnych i przekazywała ją pytającemu.

Tak. Tym tematem się dokładniej zainteresowałem, analizując m.in. starożytne źródła, a także zestawiając je ze współczesnymi przypadkami, a także swoimi doświadczeniami...

Historia channelingu, wyroczni, wróżenia, spirytyzmu, kontaktu szamanów z duchami, czy ogólniej przekazywania, jest stara jak świat. Aż dziwne, że dzisiaj, w dobie powszechnego dostępu do informacji na dowolny temat, nikt tych faktów nie łączy ani nawet nie jest zainteresowany prawdą, nie szuka... A mimo to jak zapytacie ludzi o zdanie np. czy kosmici istnieją, czy magia istnieje, czy zjawiska paranormalne istnieją - każdy okazuje się ekspertem big_smile Taki to absurdalny system mamy na tej śmiesznej planecie. tongue

A zestawień i danych dotyczących starożytnych proroków, magów, szamanów, kapłanów, uzdrowicieli czy ludzi obdarzonych nadnaturalnymi zdolnościami jest cała masa. Np. niektórzy ludzie, o czym już wspominałem, potrafią transformować swoje ciało fizyczne, tzn. zmieniać geometryczne proporcje - ciekawy jestem, czy w ten sposób można sobie dowolnie tożsamość - twarz - także zmieniać, czytałem kiedyś, że byli tacy przestępcy w średniowieczu i później, którzy wykorzystywali tą umiejętność, choć fakty na ten temat są skrzętnie w historii ukrywane... Ogólnie ludzie nie kojarzą faktów i myślą, że spirytystyczne seanse w XIX wieku albo channeling w XX i XXI wieku są czymś nowym...

Tak się ukrywa fakty przed opinią publiczną.

Ale to jest celowy zabieg, i dotyczy także głównych zainteresowanych, czyli istoty pozaziemskie...

Widać na tym przykładzie jak można łatwo sprzedawać ciemnym ludziom ten sam fakt od nowa w nieskończoność. Na pewno rolę gra tutaj także to, że nasi stwórcy Matrixa okroili ludzkie życie, nie ważne czy pośrednio czy nie, do kilkudziesięciu lat. Przez to przeciętny człowiek nie ma wielu szans się zorientować w sytuacji.

Pomyślcie: czy rodząc się tutaj jako dziecko, człowiek, który najpierw przechodzi przez propagandę edukacyjną, potem po szkole, także nie ma czasu. musi na szybko znajdować jakąś pracę, potem rodzina, dzieci, potem kariera itd. Czy ma wiele możliwości, by przejrzeć ten system? tongue A jak już jest na emeryturze, to ile mu zostaje lat życia? 10 (60-parę lat to emerytura, a 70 z hakiem typowa data śmierci)??? Kiedy już jest starym dziadkiem lub babcią i nic mu lub jej się nie chce, i myśli tylko o tym, w którym miejscu cmentarza pójdzie na "wieczny odpoczynek"? tongue Jest to jawny system niewolniczy - od pierwszego dnia naszego na tej planecie, a wcielając się tutaj, z góry było to oczywiste. Te trochę wolnego czasu możemy jakoś wykorzystać - jak pisał Krykers w sąsiednim wątku, gawiedź ma spędzać wolny czas na piciu, gadaniu o bzdurkach, balangowaniu przy muzyce disco polo, oglądaniu ustawionych meczy piłkarskich czy równie ustawionych wyborów do rządu. tongue

Nie wiem jak wy rozumiecie tzw. rozwój, dla którego rzekomo ludzie zostali wciśnięci w owe koło reinkarnacji, ale moim zdaniem coś tu wyraźnie nie gra...

5

Odp: Christina Von Dreien

Ja się zaczynam zastanawiać, czy te istoty, to pozytywne istoty, czy negatywne... Bo jeżeli to co piszecie, jest prawdą, to oznacza, że wzięły sobie duszę, wcielają ją aby wykorzytać, jak marionetkę. Z drugiej strony, możliwe że się ta dusza zgodziła, na to.  Samo wykorzystywanie, może wydawać się czymś negatywnym, tylko że to co postrzegamy jako negatywne, jest kwestią osobowości cielesnej. Pisałem o tym, w innym wątku, Małgosi, bo oburzyła się na kreację. I doszedłem do wniosku, że pomimo kreowania żyć, wszelkich dusz, niemal zniewalania, lub prób zniewalania, te istoty są neutralne. Być może, nie czuja tego, że to co robią może być krzywdzące. Rozumieją zło, czy dobro (skoro to kreują), ale nie czują tego.

Być może karmią się energią, które wywołują emocje. Dlaczego ludzie? Bo ludzie mają różne, skrajne, i sprzeczne emocje. Stąd cała ta szopka, z matrixem, cała ta zabawa w blokowanie, z odgórnie ustalonymi życiami. Łatwiej jest to robić, jak wspomnienia są zablokowane, bo ludzie są zagubieni. I do tego koktail dusz, na różnym stopniu rozwoju, i gęstości. Z tego wszystkiego wychodzi bajzel, z w którym trudno się odnaleźć.

Wszelkie te rzeczy, które absorbują, czyli zabawy, mecze, polityka, religie, jak napisał Antares, jest po to aby ludzie nie wyszli z stanu zagubienia, i żyli w matrixie.

To wszystko jest tak powykręcane, że nie wiem czy ludzki gatunek z tego wyjdzie. Pojedyncze dusze, owszem, jest szansa, ale ogół, to jest ciężka sprawa.

Mam nadzieję że się nie zmęczycie, czytając moje wypryszcze umysłowe. smile

6

Odp: Christina Von Dreien

Krykers napisał/a:

Ja się zaczynam zastanawiać, czy te istoty, to pozytywne istoty, czy negatywne... Bo jeżeli to co piszecie, jest prawdą, to oznacza, że wzięły sobie duszę, wcielają ją aby wykorzytać, jak marionetkę.

Channeling jest faktem.

Tyle, że w większości jest to ukryty channeling. Ten o którym pisze ka-nu to jeden z nielicznych przypadków jawnego channelingu - tzn. kiedy istota jawnie manipuluje człowiekiem. W przypadku ok. 8 miliardów ludzi ma miejsce channeling niejawny, ukryty - tzn. taki, w którym nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy manipulowani. I ten fakt jest przerażający...  Jesteśmy rzeczywiście tutaj jak marionetki, którym skasowano pamięć, byśmy nie przypomnieli sobie, że zostaliśmy wrobieni...

"Pozytywne" i "negatywne" to kategorie, które my przypisujemy pewnym czynom, ideom czy innym rzeczom - i którymi owe istoty w ogóle się nie kierują. To co uważamy za zło, dla nich jest jedynie kategorią...

Krykers napisał/a:

Z drugiej strony, możliwe że się ta dusza zgodziła, na to.

Chyba najbardziej daleko idące, dostępne współczesne relacje z tego, jak dochodzi do inkarnacji, znajdują się w relacjach z badań Michaela Newtona nazywane LBL - Life Between Lives. Z nich wynika rzekomo, że tzw. dusze się zgadzają, ale jeśli się dobrze wczytać w owe badania, to staje się jasne, że owa zgoda jest tak samo prawdziwa, jak ta, w której ludzie pod wpływem propagandy głosują na jakąś partię.

Te istoty sobie z góry upartrują jakiś wybór (ciało) na wcielenie, następnie przedstawiają 2 czy 3 ciała do wyboru, ale ten wybór jest pozorny - ktoś, kto ma się wcielić, wybiera dokładnie to ciało (wcielenie), które "ma" wybrać...

Nie mamy wyboru. Manipuluje się nami. tongue

Krykers napisał/a:

Być może karmią się energią, które wywołują emocje.

Jak wspomniałem ostatnio, moim zdaniem nie chodzi w cale o energię - bo gdyby utrzymywać taką powszechną w świecie ezoterycznym teorię trzeba by uzasadnić deficyt energii w kosmosie...

Krykers napisał/a:

Mam nadzieję że się nie zmęczycie, czytając moje wypryszcze umysłowe. smile

Ja tam lubię pogadać na temat świata i wszechświata smile

7

Odp: Christina Von Dreien

Antares. Poczekam jak napiszesz coś więcej, jak wyżej zapowiedziałeś. Temat bardzo obiecujący.

8

Odp: Christina Von Dreien

Ogólnie wszystko wskazuje na to, że te istoty nie patrzą na świat w takich kategoriach jak my. Pamiętacie co napisał kiedyś Hejal w książce? Dobro i zło jest w rzeczywistości zależne od punktu widzenia osoby osadzającej daną sytuację. Jeśli jakiś człowiek przykładowo znajdzie na ulicy banknot dwustuzlotowy to nazwie to szczęściem, natomiast osoba, która banknot zgubiła określi zdarzenie jako nieszczęście. I teoretycznie można byłoby tutaj spekulować, że znalazca powinien oddać banknot. Tylko co jeśli ten, który utracił jest bogaty i w ogóle nie odczuje utraty tego banknotu, a znalazca wręcz przeciwnie jest biedny i ten pieniądz może mu się niezwykle przydać?

Druga sprawa to fakt, że zaprzeczasz Antares temu, że te istoty są dla energii, bo mają jej mnóstwo w kosmosie. Tylko co jeśli na chwilę obecną owe "tajemnicze istoty" nie posiadają innych źródeł energii poza ludzkością?

9

Odp: Christina Von Dreien

Krykers napisał/a:

Antares. Poczekam jak napiszesz coś więcej, jak wyżej zapowiedziałeś. Temat bardzo obiecujący.

Dobra, może odpowiadając w tym wątku na razie zacznę po troszku ten temat, bo jak za dużo napiszę na raz, to wyjdzie elaborat. smile

I tak dużo wyszło w tej odpowiedzi, więc podzielę to na fragmenty.

Oczywiście piszę o tym co się sam dowiedziałem i co zweryfikowałem - wiem dużo więcej niż przeciętna osoba na tej planecie, a mam wrażenie, że to zaledwie podstawy podstaw... Z jednej strony zgodzę się z Małgosią, że na życie trzeba patrzeć praktycznie: w którymś momencie musi zostać zerwany owoc - efekt do wykorzystania w praktyce tego, co się dowiedzieliśmy i to zastosować (czy to będzie kung fu jak woli Małgosia, czy ćwiczenia różnych zdolności umysłowych - zależy też od preferencji osoby). Natomiast jest też druga strona: jeśli zamkniemy się w pewnym momencie życia na nowe informacje, uznamy, że taka czy inna książka, jak ta Hejala, czy biblia, czy jakakolwiek inna, jest zwieńczeniem całej wszechwiedzy, mądrości i czegokolwiek innego, i nie musimy szukać dalej - to wychodzą takie ograniczone ludki, jak katolicy. tongue

Sorry, Ale katolicy to prawdopodobnie najbardziej ograniczeni ludzie na tej planecie, którzy jeszcze nie mają zespołu downa big_smile Mają najbardziej świętą ze wszystkich świętych ksiąg na Ziemi - prosto od prawdziwego, jedynego boga! Jak ich poobserwować z dystansu, to ich rytuały są śmieszne: tutaj trochę pobroję, tam się wyspowiadam, pójdę w niedzielę do kościoła - i moja checlista bycia pobożnym chrześcijaninem odhaczona, potem pójdziemy na pogrzeb by oddać hołd zmarłemu by następnie pójść na stypę i pogadać o bzdurkach przy jedzeniu i ciastach, a na koniec, może nawet tego samego dnia, pójdę na wesele, pobawić się przy disco polo. tongue I przy okazji póżniej jeszcze poczytam biblię tongue Aż mnie korci by wrzucić jakieś cytaty z biblii na poparcie tej mądrości, ale powstrzymam się tongue

ka-nu napisał/a:

Ogólnie wszystko wskazuje na to, że te istoty nie patrzą na świat w takich kategoriach jak my.

Oni mają takie jakby meta-kategorie. Emocje i fizyczność są domeną świata fizycznego. Natomiast one nie żyją w takim świecie jak my - tzw. planie - tylko w planie mentalnym, czyli umysłowym. Różne projekcje nieba, np. osobne dla katolików, osobne dla muzułmanów, osobne dla świadków jehowy, albo ogólniej różne projekcje astralne, są tworzone wyłącznie dla ludzi.

Jeśli miałbym scharakteryzować to, w jakiej rzeczywistości one się obracają, to powiedziałbym, że jest to trochę jakby świat abstrakcyjnej matematyki - nie takiej, jaką mamy na Ziemi. To bardziej filozoficzna matematyka, ale mimo to przypomina naszą matematykę w tym sensie, że to są takie jakby gry strategiczne, albo wielopoziomowe szachy, o czym już wspominałem.

Z jednej strony te istoty są bardzo zaawansowane w owych szachach. Z drugiej strony są też ograniczone: nie mają takich doświadczeń jak ludzie. To powoduje, że owe istoty są trochę jakby specjalistami od abstrakcyjnych tematów, planowania, łączenia faktów - mówiąc w bardzo dużym uproszczeniu. Oczywiście nawet najlepszy naukowiec nie dorasta im do pięt w myśleniu abstrakcyjnym. Z drugiej strony te istoty często nie mają doświadczeń w "niższych" sferach/planach, takich jak energia emocji czy energia materialna (materia fizyczna).

ka-nu napisał/a:

Druga sprawa to fakt, że zaprzeczasz Antares temu, że te istoty są dla energii, bo mają jej mnóstwo w kosmosie. Tylko co jeśli na chwilę obecną owe "tajemnicze istoty" nie posiadają innych źródeł energii poza ludzkością?

Masz na myśli istoty, które zarządzają Ziemią?
Dla uproszczenia będę je nazywał dalej ET (extra-terrestials).

No to zastanowiłbym się nad sytuacją na Ziemi:
ET tworzą projekt Ziemia, łącznie z całym ekosystemem, tworzą rośliny, zwierzęta itd.

Generalnie, tworzą życie na planecie. A czym jest życie???

Fakty są takie: po pierwsze niezbędna jest jakaś świadomość, by to życie było świadome; po drugie, niezbędna jest energia.

Prawa energii rządzą wszechświatem. Dobrze znać jest ogólnie jakieś kosmologie starożytne - wspominałem o nich czasem, m.in. w temacie o nieśmiertelności, bo wtedy sprawy są łatwiejsze do zrozumienia. Ale w skrócie, kosmologie tak naprawdę mówią o podstawowych elementach we wszechświecie, czyli:
- umyśle, świadomości i umysłowych cechach, np. wola, czy możliwość wpływu (tzw. trójca, która została w późniejszym chrześcijaństwie przeinaczona, pochodzi ze Starożytnego Egiptu, i mówi o trzech składnikach: percepcji, woli, i tzw. słowie-rozkazowi - czyli ekspresji, można powiedzieć że jest to to, co ezoterycy nazywają wpływem myśli na rzeczywistość, przy czym jak wspominałem wcześniej, to nie działa w taki prosty sposób jak ludzie myślą, że sobie zwizualizują wielką posiadłośc np. pałacyk, i każdy, kto go zwizualizuje sobie, prędzej czy później go dostanie za życia...).
W starożytności było wiele różnych abstrakcyjnych narzędzi, które określały te zasady rządzące wszechświatem - i tą jego częścią, którą nazywamy duchem albo mentalem. Jednym z takich jakby map-schematów jest kabalistyczne drzewo ŻYCIA.

Wracając więc do życia, jeszcze raz po tym wyjaśnieniu, wspomnę, że istoty, które stworzyły projekt Ziemia, były zaawansowanymi specjalistami od tworzenia życia.

Życie/egzystencja może istnieć na planie duchowym - wówczas NIE potrzebuje energii. Tam nie ma energii w takim sensie, jak sobie to wyobrażamy. Jest tylko umysł.

Umysł jest jakby przeciwnym elementem do ograniczonej czaso-przestrzeni - czaso-przestrzeń jest ograniczona, a umysł nie - chyba, że sam narzuci sobie ograniczenia.

"Ograniczenie" to abstrakcyjna koncepcja, wymyślona przez istoty, które tworzyły wszechświat. Wymyśliły sobie, że pobawią się w tworzenie wszechświata i nałożą na niego pewne ramy, prawa, zasady itd.

W ten sposób powstała energia, która rządzi się pewnymi prawami. Chińczycy np. mówią tu o przemianach tej energii (wu-xing), co Europejczycy jeszcze z kolei upodabniają do znanych im 5 żywiołów, co jest bardzo dużym uproszczeniem. Z energii, następnie powstaje materia. Tzn. materia jest energią.

W skrócie: światem materialnym rządzi energia. Energią rządzą prawa (fizyki, lub ogólniej - wszechświata). Prawami rządzi mental, czyli umysł. Istoty, które stworzyły wszechświat, tak naprawdę stworzyły abstrakcyjny, jakby matematyczny model praw, które doprowadziły do pewnych pod-zasad rządzących energią (jak 5 żywiołów - żywioły to tak naprawdę rodzaje energii), zaś energia rządzi materią.

Dochodzimy więc ka-nu do energii, do której się odniosłeś.

Mamy zatem wszechświat w chaosie - taką zupę energii, o której mówią fizycy oraz starożytne kosmologie. Chaos jest jednym z głównych haseł, które znajdziecie w każdej starożytnej historii o powstaniu wszechświata.

Ale nie ma jeszcze uporządkowanej materii. Więc tworzą gwiazdy, planety itd. Powstają dość proste, prymitywne, geometryczne obiekty w czymś, co zaczyna przypominać nasz wszechświat.

Potem wpadają na pomysł, że w sumie to można te prawa energii i stworzonej z energii materii wykorzystać do własnych celów. Powstaje koncepcja reinkarnacji.

My, patrząc na taką planetę jak Ziemia, widzimy ostatni etap (jak na razie) tego "planu stworzenia", czyli koncepcji, które te istoty sobie obmyśliły: stworzyły sobie życie, używając różnych zasad przepływu energii przez organizmy żywe, przy pomocy inżynierii genetycznej i inżynierii energetyczno-materialnej. Ta energia przepływa z "góry" (wyższych planów) na "dół" (na Ziemię) - co symbolicznie odzwierciedlają starożytne źródła, te sprzed powstania chrześcijaństwa (chrześcijaństwo, judaizm itd. - semickie prymitywne wówczas ludy - zaadaptowały starsze religie, pochodzące z Sumeru oraz Egiptu - a biblia, tzn. stary testament, ma bardzo dużo zapisów, które są niemal kopią tych z Mezopotamii, m.in. opowieść o arce Noego i potopie). Np. Hermes Trismegistus (od hermetyzmu - dzisiejszy hermetyzm to takie dalekie echo prawdziwej wiedzy, widziałem, że Istnienie pisała tutaj kiedyś o tym na tym forum) mówił:

"jak na górze tak i na dole"

Oznacza to, że prawa energii (wszechświata) odzwierciedlone w człowieku są odbiciem praw na "niebie" - czyli we wszechświecie.

Teraz jeszcze mała dygresja - wyjaśnienie w tym wszystkim jak "ka" i "nu" (razem "ka-nu") wpasowuje się w ten obraz:

nu - to inaczej ocean kosmiczny, ww. potężna "zupa energii", chaos, zanim powstał porządek i materia.
ka - to już daleki etap, jest to energia życiowa, która jest niezbędna, by ciało fizyczne funkcjonowało.

Tak więc można się zastanowić: skoro te istoty stworzyły całą inżynierię, dostarczającą człowiekowi energię życia na Ziemię, stworzyły ciała fizyczne, by tą energię przetwarzały - to po co im właściwie energia ludzka, skoro sami mogą ją dzięki swojej wiedzy uzyskać, tworząc kolejną infrastrukturę energetyczną? W skrócie: jest to moim zdaniem zupełnie nieprzemyślana ezoteryczna koncepcja. Ale ludzie ją powtarzają, bo kwestia deficytu: energii, zasobów itd. jest im znana - historia tej planety przecież to wojna o ograniczone zasoby. Jak wspomniałem, wiele z tych istot, które zaprojektowały takie systemy jak nasz, żyją w świecie mentalu, nie czaso-przestrzennej ograniczonej energii - i moim zdaniem to nie ma sensu: najpierw tworzą życie, tworzą całą infrastrukturę energetycznę, a także mikrostrukturę energetyczną (organizmy żywe), by następnie kraść ludziom energię? smile

Moim zdaniem w projektach takich jak nasz iluzyjny matrix chodzi o coś innego: o wykorzystanie tej iluzji materialnej (czyli energii w takiej postaci, że postrzegamy ją jako solidną materię), by manipulować umysłami. tongue

10 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-03-19 09:25:30)

Odp: Christina Von Dreien

Czyli jeszcze podsumowując po co są takie projekty jak planeta Ziemia: my jesteśmy bardziej jak szczury laboratoryjne u naukowców - mentalno-duchowych istot, które sobie wymyśliły i zaprojektowały cały nasz matrix do manipulowania nami (pamięcią, świadomością, emocjami itd.), a nie trzodą hodowlaną, by ją następnie zjeść - jeśli porównać naszą Ziemię analogicznie do znanych nam w XXI wieku koncepcji. Jeśli ktoś pożera naszą energię, to powiedziałbym, że są to niższe, prymitywne byty, jakby duchy (nie tylko żyjących ludzi - niektóre z tych bytów nie miały na Ziemi nigdy inkarnacji), żerujące na nieświadomych, celowo pozbawionych percepcji poza-zmysłowej ludziach, i kradnące im energię. Te byty żerują na czymś, co Egipcjanie nazywali ka - podstawową energię życiową na Ziemi, która stanowi część aury człowieka, energii życiowej. Egipcjanie dbali o to, by ka - energia życiowa - była zawsze silna, także po śmierci, rzekomo po to, by nie padły łatwym łupem "potworów", niskich istot, które okradają innych z energii życiowej po to, by dalej egzystować w takim astralnym półmroku...

11

Odp: Christina Von Dreien

Antares napisał/a:

Czyli jeszcze podsumowując po co są takie projekty jak planeta Ziemia: my jesteśmy bardziej jak szczury laboratoryjne u naukowców - mentalno-duchowych istot, które sobie wymyśliły i zaprojektowały cały nasz matrix do manipulowania nami (pamięcią, świadomością, emocjami itd.), a nie trzodą hodowlaną, by ją następnie zjeść - jeśli porównać naszą Ziemię analogicznie do znanych nam w XXI wieku koncepcji. Jeśli ktoś pożera naszą energię, to powiedziałbym, że są to niższe, prymitywne byty, jakby duchy (nie tylko żyjących ludzi - niektóre z tych bytów nie miały na Ziemi nigdy inkarnacji), żerujące na nieświadomych, celowo pozbawionych percepcji poza-zmysłowej ludziach, i kradnące im energię. Te byty żerują na czymś, co Egipcjanie nazywali ka - podstawową energię życiową na Ziemi, która stanowi część aury człowieka, energii życiowej. Egipcjanie dbali o to, by ka - energia życiowa - była zawsze silna, także po śmierci, rzekomo po to, by nie padły łatwym łupem "potworów", niskich istot, które okradają innych z energii życiowej po to, by dalej egzystować w takim astralnym półmroku...

Te niższe, prymitywne jakby duchy żywią się energią, a tamte istoty to nie, bo są niematerialnymi, duchowymi bytami?
W takim razie, o co może im chodzić?

12

Odp: Christina Von Dreien

Jeżeli chodzi o temat Channelingu. Czy stygmatycy, tacy jak Ojciec Pio, czy Teresa Neumann, też nimi byli? Te istoty też to zaplanoiwały. Być może po to, aby uwiarygodnić religię.

13

Odp: Christina Von Dreien

Krykers napisał/a:

Te niższe, prymitywne jakby duchy żywią się energią, a tamte istoty to nie, bo są niematerialnymi, duchowymi bytami?
W takim razie, o co może im chodzić?

To jest zagadka, której nie chcą nam pomóc rozwikłać - a nawet, gdy są na ten temat sugestie (m.in. w starożytnych źródłach), i to pochodzące zwykle od nich samych (np. u Indian, u plemion z Afryki, z Syberii, z Chin, z Mezoameryki i wielu innych zakątkow), to nie ufałbym im... Ale można wyciągnąć mimo wszystko pewne wnioski.

ET, stwórcy życia na Ziemi, nie potrzebują kraść energii, bo sami stworzyli tutaj cały ten system przepływu energii. Można porównać tą sytuację do tej, w której Rzymianie budowali akweny i całą infrastrukturę zarządzania przepływem wody w swoich miastach: najpierw budują te akweny, a potem kradną tą wodę mieszczanom, dla których tą infrastrukturę zbudowali? smile Gdyby ET odczuwały deficyt energii, to by sobie dla siebie stworzyły taki system.

Wróćmy do kwestii ze szczurami laboratoryjnymi: my jesteśmy jakby owymi szczurami zamkniętymi w odizolowanym środowisku (tym środowiskiem jest nasza odizolowana planeta), a Oni czyli ET są naukowcami. Z jedną różnicą: Oni nie mają fizycznego ciała, a zatem odpada cała kwestia pożywienia i dbania o ograniczenia czysto fizyczne, te istoty nie muszą spać, odpoczywać itd. Można powiedzieć, że są wiecznie żyjącymi umysłami naukowców.

Co taki naukowy umysł - żyjący WYŁACZNIE w świecie swoich własnych wyobrażeń  mentalnych - może chcieć? W przeciwieństwie do ludzi żyjących na Ziemi, którzy z reguły myślą o zasobach, ograniczeniach, potrzebach ciała fizycznego (choćby wygodnej podróży) itd., będzie się kierował czysto mentalną motywacją. To dwie zupełnie różne perspektywy. Swoją drogą ma się to nijak do tego co Hejal w książce napisał, gdyż pisze tam głównie o kwestiach z perspektywy kogoś, kto posiada ciało fizyczne. Tu mówimy o zupełnie innym wymiarze - wymiarze niefizycznym.

Istoty niematerialne stworzyły materię, a potem ciała materialne, w której następnie jacyś naiwniacy (to my) mieli się wcielać. Ale zanim się wcieliliśmy w ciało fizyczne, również go nie posiadaliśmy. Zakładając, że żyjemy wiecznie, musieliśmy być również takimi niematerialnymi, żyjącymi w świecie mentalnym umysłami. Jedyna zmiana, jaką można osiągnąć w świecie mentalnym, to zmiana mentalna (umysłowa).

Stąd dla mnie jest w zasadzie jasne, że w projekcie reinkarnacji na Ziemi chodzi tu o manipulację umysłami (zmianę mentalną) takich jak my, którzy tu zostali wcieleni...

Krykers napisał/a:

Jeżeli chodzi o temat Channelingu. Czy stygmatycy, tacy jak Ojciec Pio, czy Teresa Neumann, też nimi byli? Te istoty też to zaplanoiwały. Być może po to, aby uwiarygodnić religię.

Nie tylko religijne osoby doświadczały tego typu sensacji. Ale generalnie tak...
Skoro już o religii, to jest też znana średniowieczna uzdrowicielka i zakonnica Hildegarda z Bingen. Otrzymywała bezpośrednio wizje i wiedzę od "Pana" - czyli tak naprawdę od tych istot, w takiej formie, jaka była do zaakceptowania przez osobę wyedukowaną według średniowiecznego (czyli arystotelowskiego) systemu wiedzy.

W średniowieczu i starożytności te istoty podawały się za aniołów lub bogów. W dzisiejszych czasach podają się za różne rasy kosmitów. Ale schemat jest ten sam: dostarczają przekaz wybranej przez siebie osobie, który następnie przekazywany jest dalej masom. Ostatecznie tak powstały wszystkie tzw. święte teksty, łącznie z biblią, nie licząc tego, co dopisywali później ludzie.

14

Odp: Christina Von Dreien

Swoją drogą, stygmatycy to w ogóle ciekawy przypadek - ich fizjologia jest przykładem na to, jak ET ściśle potrafią kontrolować fizjologię organizmów żywych.

Człowiek jest imbecylem i ignorantem (celowo) i nie ma zielonego pojęcia co posiada: ale samo ciało fizyczne ma chyba więcej niespodzianek i tajemnic, niż cała planeta...