31

Odp: Naturalne zdrowie

Ostatnio mocno są promowane różnego rodzaju suplementy, w tym białka, zachwalane jako posiadające różne właściwości - regeneracyjne lub dostarczające niezbędne składniki jak żelazo - np. białko konopne, białko grochowe etc., które można kupić w sklepach lub działach ze zdrową żywnością. Macie jakieś zdanie na ten temat?

32

Odp: Naturalne zdrowie

Antares napisał/a:

różnego rodzaju suplementy, w tym białka, zachwalane jako posiadające różne właściwości - regeneracyjne lub dostarczające niezbędne składniki jak żelazo - np. białko konopne, białko grochowe etc.

Napiszę o swoich doświadczeniach.

Jeśli chodzi o produkty wysoko-białkowe, osobiście podchodzę do nich z wysokim sceptycyzmem - a to dlatego, że są to wyizolowane składniki, które często, jak wskazują fakty, powodują raczej szkody niż pożytek, i z tego m.in. wywodzi się tak powszechna w dzisiejszych czasach alergia na gluten (czyli "mieszanina białek roślinnych, gluteniny i gliadyny, występująca w ziarnach niektórych zbóż, np. pszenicy, żyta i jęczmienia"). Generalnie, nawet w tzw. zdrowych kuchniach, gdzie obecnie promuje się np. "wegetariańskie mięso", jak "wegetariańska kaczka", "kotlet" albo "kurczak", umieszcza się wysoko-białkowe namiastki "mięsa", które jednak są właśnie bogatym w glutem, wyizolowanym składnikiem, i jest tak naprawdę on źródłem wielu chorób układu trawiennego i wydalniczego. Jeśli jednak trzymać się swoich własnych doświadczeń, to chyba jedynie mógłbym wskazać na białko konopne, przy którym nie zauważyłem negatywnych efektów.

Nie wszystko, co się sprzedaje pod etykietką "zdrowa" lub "wegetariańska" żywność (choć czasem bezwiednie przez łatwowiernych, naiwnych sprzedawców czy właścicieli barów i restauracji), jest zdrowe, często jest wręcz przeciwnie.

Natomiast mam pozytywne doświadczenia ze starożytnymi i starodawnymi recepturami medycznymi, m.in. poradami zachowania zdrowia Hildegardy, staro-chińskimi wskazówkami lub recepturami ajurwedyjskimi. Testuję różne rzeczy w praktyce i sprawdzam na ile faktycznie pomagają i jak wpływają na organizm. Np. indyjska mieszanka oparta na jagodach i ziołach Chyawanprash jest bogata w wiele witamin i mikroelementów, co wyraźnie czuć - więcej, niż sprowadzane do nas owoce egzotyczne, jak pomarańcze, i poprawia działanie organizmu, zwłaszcza w porach jesienno-zimowych. Przy czym jeszcze raz podkreślę, że piszę to na podstawie wyłącznie własnych testów, nie znam informacji "naukowych" czy "medycznych". W medycynie ajurwedyjskiej jest mnóstwo innych receptur, powyższa mieszanka jest akurat jedną z najpopularniejszych, i faktycznie trudno znaleźć dla nich alternatywy.

Inne rzeczy, które dobrze się sprawdzają, to m.in.:
- soda oczyszczona
- ksylitol
- kokos i produkty na nim oparte - nawet w postaci musów jest nadal zdrowy IMHO

Nie przypadkowo akurat zestawiłem te trzy, bo mają one oczyszczający wpływ na organizm.

Po za tym zauważyłem, że niektóre suszone owoce (co robi się zresztą od setek lat) są, w moim odczuciu, często zdrowsze od tych "normalnych", niesuszonych, i mają również swoje właściwości i witaminy, jak np. żurawina, goi czy morele (ciemne, bo jeśli są żółtawe - na które dużo łatwiej natrafić - to znaczy, że mają siarkę).

Tego unikać tongue

https://i0.wp.com/go4taste.pl/blog/wp-content/uploads/2019/04/Fotolia_199215101_Subscription_Monthly_L.jpg

33

Odp: Naturalne zdrowie

Mam kolejny temat - witamin - który nie do końca się pokrywa, jeśli chodzi o moje własne doświadczenia, z oficjalną, naukową wykładnią. Nazwa wskazuje na ich rzeczywiste znaczenie w PROCESACH ŻYCIOWYCH: vita oznacza życie, zaś amina pochodzi od tzw. grupy aminowej. Mają one w dużej mierze, moim zdaniem, charakter energetyczny. Poniżej moje obserwacje:

1. Przede wszystkim, witaminy są rzeczywiście niezbędne - natomiast osobną sprawą jest to, jakie jest ich pochodzenie i czy mogą być wytwarzane przez sam organizm, o czym poniżej

2. Natomiast sztuczne suplementy (w tym farmaceutyczne odpowiedniki witamin) - nie są niezbędne, wbrew promującym je licznym reklamom; organizm jest w stanie sam je produkować, choć oczywiście jeśli tak jest, może stanowić to (w zależności od diety) pewne obciążenie dla procesów życiowo-energetycznych

3. Nawet zboża są dostawcami pewnych uniwersalnych składników

4. Skład różnych witamin, patrząc okiem laika na budujące je pierwiastki, jest bardzo zbliżony, o czym już wspominałem w innym wątku (o nieśmiertelności), zatem podejrzewam, że jedne związki, nie tylko witaminy, mogą tworzyć się z innych, co zresztą jest właśnie podstawą współczesnej chemii (bez reakcji nie ma chemii jako dziedziny naukowej), o czym naukowcy jakoś zapominają w tym przypadku - zwłaszcza biorąc pod uwagę to, iż nadal nie wiadomo, jak dokładnie działa proces trawienia (zaś wg. tradycyjnych zapisów np. TCM ma on charakter energetyczny w pierwszej kolejności tj. atomy są spalane, natomiast nauka stawia głównie na proces chemiczny, tj. że chodzi głównie o reakcje chemiczne - wynika to ze sztywnego założenia w biologii i chemii, że inny wymiar nie istnieje, chyba że... w fizyce kwantowej big_smile jest to typowe naukowe masło maślane, jakich niestety wiele, będące wynikiem silnego podziału wszystkich dziedzin i nie wiązania ich ze sobą, co przyznają zresztą sami naukowcy)

5. Do prawidłowego przyswajania witamin i innych związków potrzebna jest energia - sprawdźcie, jak działa system trawienny w momentach osłabienia, a jak, gdy macie dużo energii smile

6. Witamina witaminie nie równa - jednak nie należy z nimi również przesadzać. Ogromnymi "koncentratami" witamin są polskie owoce, które zbiera się na początku lata, jak np. porzeczka, do których farmaceutyki w ogóle się nie umywają; zapotrzebowanie na owoce jest jednak indywidualne - każdy musi sprawdzić po ilu np. agrestach, porzeczkach czy innych owocach ma "dość"

7. I kolejna istotna obserwacja: witaminy mają wpływ na OGROMNĄ ilość różnych funkcji życiowych, tak więc moim zdaniem to, co się pisze o nich, nawet w mniej restrykcyjnych publikacjach spod znaku alternatywnej medycyny, dotyka jedynie wierzchołka góry lodowej tego tematu; zaryzykowałbym, że nie ma w organizmie choćby jednej komórki (nawet te budujące kości), która nie miałaby zapotrzebowania witaminy

34 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-03-29 09:20:59)

Odp: Naturalne zdrowie

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że prawie brak źródeł pisanych z czasów nawet sprzed kilku wieków (zanim Gutenberg odkrył prasę drukarską), jest wykorzystywany, by propagować ludziom dowolne tezy na temat historii. Dotyczy to wielu rzeczy, m.in. zdolności parapsychicznych, kontaktu z zaświatami, czy stanu zdrowia ludzi z tamtych czasów. Większość w ogóle teorii dotyczących historii jest w rzeczywistości spekulacjami, choć oficjalnie jest uznawana za naukę. Większość przekazów - także tych ustnych, które przetrwały (m.in. popularne afrykańskie plemię Dogonów, amerykańskich Indian w tym Hopi, i wielu innych ludów, które od wieków twierdzą, że miały bezpośredni kontakt z istotami pozaziemskimi, co dobitnie udowodnili - a co się powszechnie przemilcza) - mówi o tym, że zdolności parapsychiczne były powszechnie znane.

W skrócie, jesteśmy prawdopodobnie społeczeństwem (mniej więcej od czasów inkwizycji), które w historii nie było bardziej okłamywane niż teraz.

Podobnie zostało udowodnione naukowo, jeszcze w XIX w., że organizmy wszystkich stworzeń bazują na energii, która ma różne poziomy: od bliskiego fizycznemu organizmowi - coś w rodzaju prądu elektrycznego (przeprowadzono m.in. na zwierzętach eksperymenty z doprowadzaniem prądu do kończyn, które na to reagowały) - po energie bardziej subtelne, aż do czysto psychicznych (umysłowych) sił.

Z swojej strony mogłem się przekonać wielokrotnie, że tak sprawy się mają.

Cały organizm działa dzięki energii (tj. bez energii nie funkcjonuje): wszystkie jego aspekty, jak słuch, wzrok, węch, smak, dotyk, trawienie, wydalanie, pobór energii z powietrza, funkcje układu nerwowego, krążenie i oczyszczanie krwi, produkcja różnego rodzaju hormonów itd. Zablokowanie ścieżki energetycznej związanej z daną funkcją powoduje z czasem pogarszanie się jakiegoś narządu, np. wątroby, jelita, oczu itd. Odblokowanie ścieżki energetycznej naturalnie prowadzi do przywracania powiązanej z nią funkcji organizmu.

Natomiast chciałbym przestrzec przed akupunkturą, która w zasadzie to właśnie robi, czyli ma za zadanie udrożnienie ścieżek energetycznych (meridianów). Chociaż ma ona długą tradycję i jest istotnym elementem TCM, to generalnie uchodzi za metodę dość inwazyjną (choć nie tak bardzo, jak metody medycyny konwencjonalnej). Nakłuwanie gorących igieł działa trochę jak uderzenie młotem chorego psychicznie, by ten inaczej funkcjonował - tyle że w odniesieniu do energii i nie tak drastycznie. smile Moim zdaniem znowu nic nie zastąpi zdrowego stylu życia. Czym jest zdrowy styl życia?

W magazynach poświęconych zdrowiu z reguły mówi się o wygodnych rozwiązaniach: typu zjedz parę suplementów, zmień dietę, trochę poćwicz na cuchnącej potem siłowni, pobiegaj wieczorem (i widzę ludzi, którzy biegają na pełnej samochodów ulicy) itp. Tak powszechnie dzisiaj propaguje się "zdrowy" styl życia. Tymczasem owy tzw. zdrowy styl życia jest w rzeczywistości "stylem" naturalnym - a to, że żyjemy w chorym społeczeństwie nie powinno być miarą normalności (parafrazując pewnego wschodniego mistrza), zaczyna się od nastawienia (umysłu), i wszystkie czynności, które się wykonuje w ciągu dnia, co się je itd., powinny z niego właśnie wypływać.

Następna kwestia, przed którą chciałbym przestrzec, to powszechne - choć bezwiedne - utożsamianie podtrzymywania zdrowia z metodą "wspomagania" go przy użyciu środków zażywanych doustnie. W rzeczywistości nawet jeśli te środki są z zasady pro-zdrowotne albo prewencyjne, to obciążanie żołądka nadmiarem różnego rodzaju środków w moim odczuciu - a także w teorii starych systemów medycznych - działa wręcz odwrotnie, powoduje dalsze obciążenie dla organizmu i prowadzi do kolejnych problemów, z którymi musi się zmagać organizm. Dotyczy to także nadużywania np. ziół, przed czym zresztą przestrzegał m.in. polski zielarz i jasnowidz Klimuszko, który jak twierdził widział - dzięki swoim zdolnościom - naturę leczniczą roślin i w ten sposób tworzył swoje mieszanki.

Życie fizyczne (DNA ludzi) na Ziemi zostało celowo tak zaprojektowane, by człowiek doświadczał problemów fizycznych i zdrowotnych. Wnioski wyciągane z tych negatywnych doświadczeń są jakby praktyczną informacją na temat wszechświata (mikrokosmosu i makrokosmosu - tak jak to rozumieli starożytni), bardzo ogólnie rzecz ujmując. Natomiast bardziej szczegółowo, jest to szereg różnego rodzaju informacji zwrotnych m.in. nt. natury samego organizmu i jego powiązań oraz tego jak funkcjonuje.

Naczelną zasadą starych systemów medycznych, jak przekonywał m.in. Hipokrates, było:

Przede wszystkim nie szkodzić

Wypowiedzi i prace jego, i innych starożytnych medyków, sugerują wykorzystywanie - tak jak wyżej wspomniałem - naturalnych zdolności organizmu. Te jednak, aby działać w pełni, potrzebują naturalnego podejścia (tzw. stylu) życia.

35 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-03-30 08:50:34)

Odp: Naturalne zdrowie

Antares napisał/a:

Natomiast chciałbym przestrzec przed akupunkturą, która w zasadzie to właśnie robi, czyli ma za zadanie udrożnienie ścieżek energetycznych (meridianów). Chociaż ma ona długą tradycję i jest istotnym elementem TCM, to generalnie uchodzi za metodę dość inwazyjną (choć nie tak bardzo, jak metody medycyny konwencjonalnej).

Ja osobiście preferuję polewanie zimną wodą zamiast nakłuwania. Efekt ten sam bez skutków ubocznych. Oczywiście trzeba znać zasady BHP morsowania, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Woda najlepiej jak ma 2-3 stopnie powyżej zera. smile
Z ziołami jest podobnie, trzeba idealnie dobrać dawkę, za mało nie wyleczy, za dużo zaszkodzi. Dlatego najbezpieczniej jest działać energetycznie na organizm.
Nie ma czegoś takiego jak naturalne zdrowie w dzisiejszych czasach, bo wszystko jest zanieczyszczone, m.in. nanocząsteczkami plastiku, który jest wszechobecny (chyba że wyniesiemy się do Tybetu, albo na Syberię). Jedyne co możemy robić to neutralizować stężenia, aby nie doprowadzały do chorób.

36 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-03-29 16:11:32)

Odp: Naturalne zdrowie

A masz może jakieś doświadczenia z ciepłą wodą, albo akupresurą? Jeśli chodzi natomiast o akupresurę (czyli masowanie), niektórzy ją chwalą, mnie osobiście nie przekonała ta metoda - jest to raczej dodatkowa pomoc, i wolę stosować inne metody. Po za tym, w ajurwedzie, TCM itp. dużą uwagę zwraca się na smak poszczególnych składników w posiłku - stosujesz tą metodę w jakimś zakresie? (Z moich doświadczeń wynika, że o ile przetworzone pokarmy należy traktować jako osobną kategorię "smakową" - czyli nazwijmy ją "przetworzoną" - to jeśli zachowywany jest smak i jakość podstawowego, naturalnego produktu, to rzeczywiście się w dużej mierze sprawdza np. smak kwaśny, słodki, gorzki, oraz to, czy np. jest to przyprawa, czy jest suszony czy świeży itp., m.in. Cayce na to zwracał uwagę, choć uważam, że nie należy trzymać się - jak w większości przypadków - ślepo tych zasad. Przykładowo, gorzka herbata zielona - która nie powinna być słodzona - ma pewien wpływ na organizm, i powinna być traktowana jako osobna kategoria, niż np. herbaty ziołowe, a jeszcze inna - to herbaty owocowe itd., nazwa "herbata" jest tu myląca. Podobnie z innymi produktami. W TCM niektórzy twierdzą, że należy w każdym posiłku umieszczać wszystkie 5 smaków - nie jestem o tym przekonany. Każdy ma indywidualne uwarunkowania - i ja np. nie lubię smaku kwaśnego, dla odmiany mam większą tolerancję dla gorzkiego smaku niż większość ludzi. Po za tym jak ze wszystkim, nie należy przesadzać tutaj - ktoś może zjeść więcej np. kwaśnych, słonych lub gorzkich rzeczy, a ktoś inny mniej).

37 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-03-29 19:50:19)

Odp: Naturalne zdrowie

Tutaj macie dobitny dowód tego o czym wyżej piszę: przy pomocy prądu elektrycznego można nawet wskrzesić człowieka, nikt już nie potrzebuje więcej religijnych zbawców tongue

[url]https://www.youtube.com/watch?v=l7A6jNOewFA&t=441[/url]

Przy okazji ka-nu odpisałem Ci na PW.

38 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-03-31 10:03:50)

Odp: Naturalne zdrowie

Na ciele ludzkim jest kilkakrotnie więcej receptorów czułych na zimno, niż na ciepło, więc oddziaływanie zimnem powoduje zdejmowanie nadmiaru ciepła i przywrócenie pierwotnego obiegu energii w ciele, ponadto wyzwala produkcję przeciwciał, poprawę krążenia krwi i płynów ustrojowych. Dla mnie woda z kranu o temperaturze 10 stopni jest za ciepła, jestem przyzwyczajona do 2 stopni (najlepsza jest ta z roztopionego lodu). Mówiąc o naturalnym zdrowiu, dobrze jest zmienić wodę do mycia na deszczówkę, bo ta z kranu jest chlorowana i fluorowana, a to powoduje wysuszanie skóry. Deszczówka jest miękka i nie powoduje podrażnień, ponadto zawiera potrzebne skórze bakterie.

Co do smaków to mój ulubiony to kwaśny (np. cytryna, mirabelka, antonówka) i gorzki (n. papryczka chili), unikam słodkiego i słonego. To kwestia indywidualna. Mam dobry przepis na miksturę leczniczą i antynowotworową: czosnek, papryczka chili zmielone, dodany olej lniany, sok z cytryny, żurawina i przyprawy do smaku. Salicylaty zawarte w miksturze dobrze przeczyszczają śluzówki i działają jak antybiotyk. Normalizują pracę przewodu pokarmowego, na trawienie dobra jest też herbata z mięty (napar) -zwiększa wydzielanie soków trawiennych...

39 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-08-18 11:20:49)

Odp: Naturalne zdrowie

Czym bardziej weryfikuję w praktyce różne fakty naukowe dotyczące zdrowia, tym mam większe wrażenie, że ktoś celowo wprowadza społeczeństwo w błąd, projektując naukę tak, by ludzie mieli błędne pojęcie o zdrowiu.

Nauka medyczna to tak naprawdę długa encyklopedia różnych terminów i PRZYPUSZCZEŃ co i jak się dzieje pomieszana z dość oczywistymi faktami - które i tak należy dobrze przemyśleć, czy dokładnie odpowiadają rzeczywistości. Organizm to bardzo skomplikowany mechanizm i redukcyjne podejście, jakie cechuje naukę, w najlepszym przypadku oznacza błądzenie bez mapy, a najgorszym - wpadanie co chwila w dołki lub zabrnięcie w ślepe zaułki.

Przykładowe rzeczy, jakie sugeruje nauka, to unikanie deszczu i zamykanie okien (bo się przeziębisz lub wpadnie smog), unikanie słońca (bo promienie zabijają), unikanie lasów (bo dostaniesz boreliozy) itd., jednym słowem całe życie siedź w czterech ścianach, w sterylnych miastach (w Azji takie robią się modne, np. Singapur), z domu wychodź zaraz do samochodu, i nie wychodź z niego aż do przyjadzu do biura, również sterylnie czystego, lub do domu. Albo noszenie masek, bo naturalna odporność nie działa, zamiast tego należy wstrzykiwać sztucznie wyprodukowane przeciwciała - i to z różnymi chemicznymi, niekoniecznie zbadanymi w dłuższym okresie "dodatkami", i w dodatku regularnie. Zastanawia mnie też idea antyoksydantów, suplementów w postaci tabletek czy też błonnika oderwanego od witamin, a nawet sama koncepcja witamin - wszystkie te koncepcje bazują na podstawowym założeniu, i tylko założeniu, że witamina, suplement itd. to połączenie iluś tam molekuł, tzw. związek chemiczny. Tymczasem organizm działa w taki sposób, że wszystkie funkcje i krążace w organizmie molekuły współdziałąją razem, a bez energii NIC się nie porusza. Moim zdaniem, kierując się prostą logiką, przyjmowanie np. błonnika jako suchej tabletki tylko będzie przeszkadzać, a nie pomagać, organizmowi, bo raz, że jest suchy, a rośliny, z których pochodzi błonnik, mają dużą zawartość wody, która jest niezbędna, by błonnik prawidłowo działał, a dwa, że potrzebuje energii, bo np. błonnik, by spełniał swoją funkcję w jelitach, musi wykorzystywać energię.

Dodam jeszcze, że usilnie stara się oczernić ideę samo-diagnozy - tzn. musisz pytać lekarza lub, ostatnio, urządzeń elektrycznych jak się czujesz. Jestem sceptykiem jeśli chodzi w ogóle o jakąkolwiek współczesną diagnostykę. Warto jeszcze dodać, że diagnoza w np. medycynie chińskiej lub japońskiej potrafi wykryć raka czy inne choroby ZANIM pojawi się guz - ale ten fakt jest celowo przez zachodni PRZEMYSŁ chorobowy (nie - medyczny) ukrywany. wink

Starożytne systemy medyczne, mimo, że proste, wydają się znacznie bliżej prawdy. Powiedzmy system medyczny z Grecji, który bazował na żywiołach: każdy żywioł był niezbędny i musiał być zbalansowany. Żywioł ognia, czyli energia ww. przypadku, żywioł wody - soki w roślinie, żywioł powietrza - związany z ruchem, który jest niezbędny, by jelita działały, żywioł ziemi - materialne molekuły błonnika, wszystko jest razem gotowe, tylko korzystać.
A jak działa nasz współczesny świat? Dokładnie odwrotnie do zaleceń tradycyjnej medycyny:
- najpierw mamy przeciążenie żywiołu ziemi suchą tabletką
- aby usunąć zastój w jelitach takiej chemicznej w zasadzie trucizny i wyeliminować jej zastój, musimy się ruszać i przyjmować energię (qi) ze świeżego powietrza - a współczesny styl życia promuje coś odwrotnego, w tym pomagają ostatnio modne hulajonogi elektryczne - można się poruszać bez ruszania. Podobne wynalazki próbowano już wprowadzać na początku lat 80. w Wielkiej Brytanii, nie przyjęły się - widzę, że powracają co jakiś czas z tymi samymi pomysłami tak długo aż się przyjmą, nikt nie przejmuje się zmarnowanymi pieniędzmi na te ekonomiczne eksperymenty - w końcu pochodzą od podatników jako granty na tzw. innowacje tongue
- organizm musi się sam ocieplać, a tymczasem gros energii pójdzie w spalanie trucizny, by ją rozbić na mniejsze atomy, które następnie zostaną USUNIĘTE - oby! bo inaczej zakrzepy w krwioobiegu gotowe
- i oczywiście na koniec wszystko popić nie wodą, ale słodzonym napojem tongue i dorzucić do tego masę burgerów i pizzy - by w jelitach zakleiły te wszystkie tabletki czy inne, także dożylne (czyli z ominięciem naturalnej drogi żołądka!) preparaty smile a ludzie - jak bydło, o którym pisałem w poprzednim poście w drugim wątku dzisiaj - pędzi za reklamowaną modą smile

Patrząc na te wszystkie powiązania, widać wyraźnie, że biznes medyczny, biznes żywnościowy, planowanie stylu życia, planowanie miast, ulic, budowanie samochodów, tworzenie mody np. na drive-through (wszystko kupujesz bez wysiadania z samochodu), samochody elektryczne itd. - wszystko to jest od wielu dekad wprowadzane i planowane. Jako, że interesuje mnie ekonomia, widzę jak na dłoni, co się dzieje, i jak nam się perfidnie wmawia, że istnieje wolny rynek - ale nie istnieje. Tworzy się taki styl życia, by człowiekowi nic sie nie chciało, miał wszystko na wyciągnięcie ręki, a zainteresowanie np. prawdziwą medycyną, korzystanie z naturalnych środków itd. było pod wpływem negatywnej "reklamy" i było utrudnione - to apropo m.in. rozwoju i zmian w społeczności. Nie oczekiwałbym nowej ery tak szybko - moim zdaniem to kolejna "reklama" smile

40 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-01-08 15:36:52)

Odp: Naturalne zdrowie

Antares napisał/a:

ludzie pędzą za reklamowaną modą

Dlatego obecnie tak promuje się ideę tzw. zdrowia, by lud popędził za tą nową modą, bo sam z siebie nie wyciąga wniosków. smile

Prowdzi to jednak do pułapek i jednostronnych, ślepych rozwiązań. Ludzie są wygodni, ale lubią uzasadniać sobie, że jednak są ponad resztą społeczeństwa, szczególnie to widać u ludzi tzw. uduchowionych. Jednak takie łudzenie się, że wiemy wszystko na temat zdrowia, czyli właściwie organizmu człowieka, prowadzi ostatecznie do udowodnienia samemu sobie, że ów ktoś nie stoi w cale dużo dalej od koncernów medycznych. Głównie różnią się swoimi intencjami...

Dzisiaj koncept zdrowia jest tak modny, że półki w kioskach czy empikach uginają się pod ilością tytułów z tej tematyki. Przyszywani eksperci "znają" odpowiedź na każde pytanie i bez cienia wątpliwości czytelnikom wyjaśniają co powinni robić. To już w średniowieczu i starożytności żaden szanujący się medyk bez dokładnego zbadania pacjenta nie stawiał diagnozy. Gazeta oczywiście nie będzie sobie robiła pod górkę i zamieszczała listów od tych, którzy negatywnie się na temat ich rad wypowiadają. Nie chcę pisać, że ci ludzie są na wskroś nieuczciwi, z reguły mają dobre intencje, ale problem polega na tym, że już w szkołach programuje się ludzi na to, by słuchali ekspertów. Wydawcy i redaktorzy gazet oraz książek o zdrowiu są tak samo nieświadomi - z pewnymi różnicami - jak reszta społeczeństwa, i nie należy bezkrytycznie traktować ich jako autorytetów.

Rolą tych gazet jest raczej tworzenie pewnej podgrupy społecznej, albo bycie promotorem nowego mikro-ruchu, teraz już w cale nie takiego mikro zresztą, coś jak kiedyś koncerty rockowe były tym elementem jednoczącym hipisów. I myślę, że tak naprawdę to jest główną pozytywną rolą takich gazet, raczej niż bycie wiarygodnym źródłem informacji. Oczywiście nie wszystkie informacje zamieszczane w książach i gazetach zdrowotnych należy traktować jako z góry błędne, ale patrzę na nie przez palce dwóch rąk. smile

Jak wspomniałem, ludzie są wygodni i lubią udawać przed sobą, że coś wiedzą. Doprowadziło to do tego, że dzisiejsza popularna alternatywna medycyna przede wszystkim stara się leczyć ludzi suplementami, lub ogólniej, traktować żołądek jako mega-fabrykę, która "zawsze" potrafi poprawnie przetrawic ogromne ilości reklamowanych olejów, eliksirów omega, tabletek, "zdrowych" batoników, hurtowe ilości ziołowych herbatek na wszystko itd. To samo powiedziałbym o super-foods. Jednak tymi zabiegami redaktorzy sami podważają gałąź, na której siedzą - z jednej strony mocno zachwalają holistyczne podejście do zdrowia, z drugiej jednak praktykę koncentrują na ładowaniu wszystkiego, o czym się tylko dowiedzieli i może wybiórczo przeczytali w jakichś naukowych rozprawach, do żołądka. Problem oczywiście trochę dotyczy także finansów - gazety muszą się z czegoś utrzymywać, więc siłą rzeczy reklamują firmy, które zarabiają na STAŁYCH klientach, a na tych, którzy nauczą sie sami dbać o zdrowie, już nie zarobią...

Ale jak wspominałem, lepsze podejście do medycyny mieli starożytni Grecy, o których napisałem w poprzednim poście: o ile medycyna grecka, na wzór zresztą chińkiej i indyjskiej, dużo poświęcała uwagi jedzeniu, to chodziło tam nie o przyjmowanie tabletek, ale przede wszystkim zbalansowanie tak jedzenia, by sam organizm nieświadomych pacjentów zaczął powracać do równowagi. Równowagi czego? Tych aspektów, elementów wszechświata a zarazem organizmu, które starożytni określili symbolicznie jako żywioły.

(Świadomi "pacjenci" są często bardziej świadomi niż jakikolwiek uczony medyk, i rozumieją, że to nie chodzi o zdrowie, tylko o zrozumienie funkcjonowania organizmu, wtedy żadne sztywne receptury czy zabiegi nie są konieczne - ale to wymaga do rozwoju właśnie świadomości swojego organizmu, czym zajmowali się m.in. buddyści i taoiści).

Osobiście jestem zwolennikiem podejścia, które minimalizuje pracę żołądka przy zachowaniu zdrowia, oczywiście w rozsądnych granicach. Jakie są inne elementy wpływające na zdrowie poza tymi, do których przekonują reklamy i niektóre artykuły czy książki?

Redukując organizm człowieka tylko do koncepcji tak zwanego zdrowia (Plejadianie oferowali w channelingach szersze spojrzenie na organizm człowieka, m.in. jako bibliotekę wszechświata, którą niektórzy są w stanie odkodować - ale do tego trzeba odpowiednio podejść jak do wszystkiego), wydaje mi się, że trudno znaleźć lepsze źródła niż te starożytne. Niestety. A to dlatego, że są one napisane archaicznym językiem, są najwyraźniej często skrótem jeszcze starszej wiedzy, i często zostały zredukowane do ogólnej wiedzy a reszta to tzw. praktyka, czyli coś w rodzaju "przez 3 dni pość, potem wypij flaki żaby zmieszane z ugotowanymi ogonami szczupaków, by w nocy o nowiu księżyca wybrać się nad pobliską wodę i dokończyć rytuał" wink Oczywiście to żart-parafraza. Nie jestem zwolennikiem akupunktury, jednak na obecną chwilę nie ma powszechnie znanego sposobu, by sterować tymi punktami w organizmie, które sterują kluczowym procesem - przepływem energii w określonych organach, a nieoficjalnie zajmują się ww. adepci: takich technik uczą się ludzie mieszkający na granicach cywilizacji jak w Chinach, Tybecie, być może jeszcze gdzieś w Ameryce Południowej, ale nie jestem pewien ile ich wiedzy przetrwało do dzisiejszych czasów.

Wniosek jest oczywisty: należy krytycznie podchodzić do wiedzy z książek i być kimś w rodzaju pioniera na tym polu czy się tego chce czy nie - co dla większości ludzi jest nieakceptowalne, i z punktu widzenia krótkiego życia być może nawet ekonomicznie nieuzasadnione wink co prowadzi wg. nich do wniosku, że skoro nie mogą żyć długo, to będą balangować ile się da, eksploatować organizm dla uzasadnienia swoich preferencji, jeść co popadnie, i tak w kółko, aż do usłyszenia wyroku z naszego narodowego systemu medycznego o tym, że już długo tak nie pociągną - a co do narodowego systemu medycznego patrz paragraf o autorytetach smile

41 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-01-09 10:04:30)

Odp: Naturalne zdrowie

Antares napisał/a:

Nie jestem zwolennikiem akupunktury, jednak na obecną chwilę nie ma powszechnie znanego sposobu, by sterować tymi punktami w organizmie, które sterują kluczowym procesem - przepływem energii w określonych organach, a nieoficjalnie zajmują się ww. adepci: takich technik uczą się ludzie mieszkający na granicach cywilizacji jak w Chinach, Tybecie, być może jeszcze gdzieś w Ameryce Południowej, ale nie jestem pewien ile ich wiedzy przetrwało do dzisiejszych czasów.

Tu akurat nie masz racji, akupunkturę dobrze zastępuje polewanie zimną wodą określonych partii ciała. Trzeba tylko wiedzieć co i kiedy, ale do tego można dojść metodą prób i błędów. Krytyczne podejście do wiedzy to tylko pierwszy, wstępny etap, który zastępuje się swoją -zdobytą na własnych doświadczeniach wiedzą. Ta wiedza jest w pewnym sensie uniwersalna, jeśli różni ludzie dochodzą do takich samych lub podobnych wniosków, wtedy nie trzeba wywarzać otwartych drzwi, tylko korzysta się z tego, co już odkryto.
Przeciętny Polak zaczyna szukać, jak jest już za późno i wyrok zapadł i wyczerpały się możliwości NFZ-u. Niewielu jest w stanie przywrócić pierwotny stan zdrowia, bo nie ma zielonego pojęcia jak funkcjonuje jego ciało i nigdy się nie dowie, jeśli nie zacznie zadawać pytań i na nie samodzielnie odpowiadać.

42 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-01-14 19:03:06)

Odp: Naturalne zdrowie

Wg. wschodnich systemów medycznych to zależy od człowieka czy zimna czy ciepła, i nie jestem przekonany, że działa tak samo jak apunktura, że może stanowić jej ekwiwalent.

malgosia.wl napisał/a:

Przeciętny Polak zaczyna szukać, jak jest już za późno i wyrok zapadł i wyczerpały się możliwości NFZ-u. Niewielu jest w stanie przywrócić pierwotny stan zdrowia, bo nie ma zielonego pojęcia jak funkcjonuje jego ciało i nigdy się nie dowie, jeśli nie zacznie zadawać pytań i na nie samodzielnie odpowiadać.

Dokładnie... W sąsiednim temacie właśnie to chciałem podkreślić: jeśli ktoś nie ma zielonego pojęcia jak funkcjonuje organizm i nigdy się tego nie dowie ani nawet nie ma zamiaru (nie postawi pierwszego kroku), to nigdy nie będzie w stanie przedłużyć swojego życia - bez ingerencji jakichś niezależnych, zewnętrzych czynników. Ciekawe, że użyłaś stwierdzenia "pierwotny stan zdrowia". Chińskie starodawne teksty alchemiczno-medyczno-taoistyczne podkreślają ów pierwotny stan człowieka, który właśnie należy przywrócić. Stoją za tym pojęciem dość złożone fizjologiczno-energetyczno-psychiczne powiązania, jednak ten stan można określić jako pewną energię cechującą się oryginalną jakością, która - choć człowiek nie jest jej zwykle świadomy - podlega degradacji z wiekiem, a co z tym idzie, cały organizm w konsekwencji również. Tu widać główną różnicę pomiędzy dowolnym systemem medycznym, także alternatywnym, koncentrującym się na bardzo wąskim wycinku człowieka, a szerszym systemem wiedzy, takim jak sankhja ("kosmiczna wiedza") w Indiach. Przykładowo, ajurweda ("wiedza o życiu", a nie tylko "wiedza o zdrowiu") nadal jest podzbiorem szerszej wiedzy - sankhji, wiedzy o wszystkim.

Dlatego znowu chciałbym to podkreślić, pojęcie "zdrowia" to bardzo zredukowane pojęcie na temat całości (powiedzmy: holistycznego zrozumienia) człowieka w sensie fizycznego systemu. Ten system jest bardzo intrygującym tworem, bez dwóch zdań projektem inteligentnym (a nie efektem długotrwałej, przypadkowej ewolucji, jak twierdzi oficjalna nauka), który ma wiele funkcji, o którch już wspominałem, ale dla przypomnienia najważniejsze to:
- system informacji, kodujących komórki, organy i inne elementy
- system przepływu energii, w tym m.in. wykorzystując elektryczne impulsy w układzie nerwowym
- system przepływu molekuł, głównie dzięki układowi krążenia
- system hormonów i enzymów
- system podświadomości

Ten ostatni jest praktycznie zawsze pomijany. Nie mam na myśli tu wiedzy z przypadkowego podręcznika albo raczej poradnika ezoterycznego na temat zdrowia i wpływu psychiki na ciało ludzkie. Tu powrócę jeszcze raz do tego, jak obecnie praktyka jest bezwartościowa, i sprowadza się do bezrozumnego odbębniania rytuałów w rodzaju bezsensownych afirmacji np. "wierzę, że moje jelita teraz będą/są zdrowe, wierzę, że moja wątroba..." itp. tongue Raczej chodzi o to, że wszystkie te funkcje są powiązane, a podświadomość stanowi część ogromnego - w sensie holistycznym - nadsystemu, z których każda z tych warstw jest w jakiś sposób wyeksponowana na odpowiedni poziom energetyczny świata: np. do płuc dostaje się powietrze (zanieczyszczone lub nie, które potem pływa we krwi, bezpośrednio udrażnia lub przeciwnie blokuje ścieżki), zaś do podświadomości dostają się energie. Podświadomość to tak naprawdę w gruncie rzeczy nieświadoma część ludzkiego holistycznego systemu - i jest pod ciągłym wpływem różnych manipulacji, o czym też pisałem. Przedstawiałem to kilkukrotnie na tzw. mapach drzewa życia, że jest to niższa energia, która jest bliska ciału fizycznemu (nazywana jest czasem ciałem eterycznym lub aurą w popularnych poradnikach), i wpływa na krążenie, działanie organów, a w szczególności na układ nerwowy - a co za tym idzie, na zdrowie oraz podświadome programy.

Te programy można świadomie zmienić, a co za tym idzie, funkcjonwanie całego holistycznego systemu człowieka można zmieniać, co w okultyzmie nazywano transformacją, a nauką na ten temat - alchemią, czym właśnie zajmowali się starożytni uczeni, tacy jak Egipcjanie, Hindusi, Sumerowie, Chińscy taoiści i Tybetańczycy.

43 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-03-04 19:27:28)

Odp: Naturalne zdrowie

Parę słów na temat bardzo modnej ostatnio w kręgu medycyny naturalnej tzw. fitoterapii czyli stosowania ziół - na każdą okazję i bez, na wszelki wypadek.

Zioło to bardzo ogólny termin i dotyczy bardzo dużej ilości roślin, także przypraw, ale powszechne rozumienie jest bardzo ściśle określone. Istotą stosowania ziół jest suplementacja naturalnych mikroskładników - te posiadają jednak nie tylko zioła, ale również, albo przede wszystkim warzywa, takie jak seler, marchewka, czy niektóre rodzaje soli (niekoniecznie ta popularna, czyli kamienna lub morska). W praktyce jednak stosuje się zwykle liście lub ewentualnie kwiaty (raczej niż inne ich części) roślin, takie jak pokrzywa, rumianek itp. (podczas gdy jest to bardzo ograniczone rozumienie, np. w prawdziwych systemach medcznych często stosuje się korzeń i łodygi, które mają bardzo dużo mikroelementów i mają istotne znaczenie w przywracaniu organizmowi normalnego funkcjonowania). Jest to do tego stopnia powszechne, że te najpopulaniejsze jak rumianek ma każda duża sieć handlowa. Co ciekawe, te mniej popularne to nawet trudno znaleźć w wyspecjalizowanych sklepach ziołowych. Nie wiem czy wynika to wyłącznie z praw handlowych (ludzie mało wiedzą o ziołach i kupują tylko to co znają, więc te niesprzedające się produkty po prostu handlowycy nie zamawiają), czy też jakiejś szerszej akcji, którą można by nazwać anty-zdrowotną, uderzającą w branżę medycyny naturalnej.

W każdym razie chciałem przestrzec przed stosowaniem ziół w ciemno. Popularny rumianek jest często stosowany na różne dolegliwości żołądkowe z automatu, ale w rzeczywistości może mieć szkodliwe działanie, zwłaszcza jeśli się stosuje te herbatki rumiankowe sprzedawane w hurtowych ilościach, w szczególności w saszetkach. Wygląda na to, że medycyna ludowa była w porównaniu z dzisiejszą powszechną wiedzą bardziej zaawansowana, a ludzie w XX i XXI w. zrobili krok w tył, będąc totalnymi ignorantami pomimo szerokiego dostępu do wiedzy. W każdym razie stosowanie ziół w starych systemach medycznych było zalecane przede wszystkim w ściśle określonych przypadkach, po zdiagnozowaniu stanu, i dostoswane do danej osoby, co więcej były to mieszanki, i ich skład był również bardzo ściśle określony. Każda roślina w takiej recepturze miała swoje znaczenie, miejsce i wpływała na pozostałe oraz na np. zdolność przyswajania. Tymczasem bez odpowiedniej mieszanki odizolowane jedno zioło może jeszcze bardziej obciążać organizm niż mu pomagać, i niestety tak jest często własnie z ww. "hurtowym" rumiankiem. Ogólnie nie polecam stosowania ziół z automatu, no i nie warto ich stosować regularnie jak np. pije się zwykłą herbatę. To już lepiej kierować się własnym wyczuciem oraz indywidualną praktyką i weryfikacją ziół na swoim organizmie.

44

Odp: Naturalne zdrowie

Na szybko: we współczesnych podręcznikach zdrowotnych jest pewna dość zastanawiająca tendencja - oczywiście, zastanawiająca tylko, jeśli spojrzymy na kwestię z szerszej perspektywy: skupiają się one wyłącznie na materialnej podstawie funkcjonowania organizmu. Wydaje się to regresem we wszechobecnym materializmie w porównaniu do oryginalnej wiedzy na temat zdrowia i życia zapisanego np. w wedach. Tam podkreślano kluczową rolę nie tylko ciała, ale również umysłu oraz energii.

Zastanawiało was czemu współczesne źródła skupiają się wyłącznie na fizycznej stronie egzystencji? Czy też zajmujecie się wyłącznie materialną stroną tzw. zdrowia i życia? Czy może macie jakieś obserwacje z tej mentalnej i energetycznej części naszej egzystencji?

45 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-03-29 20:18:01)

Odp: Naturalne zdrowie

Antares napisał/a:

czemu współczesne źródła skupiają się wyłącznie na fizycznej stronie egzystencji?

Odpowiem na to pytanie - jest kilka powodów.

Pierwszy i najważniejszy jest taki, że ludzie nie tylko nie mają percepcji pozazmysłowej (tak naprawdę mają, ale ją ignorują i jej nie rozwijają), ale co gorsza tak naprawdę nie wierzą w jej istnienie. Energia lub qi to dla większości ludzi jest abstrakcyjne pojęcie, dla wielu nawet bez odniesienia to rzeczywistości. Oczywiście nie jest to prawda, ale nawet jeśli ktoś uznaje istnienie energii, to nie wiąże go ze zdrowiem. Jest to bardzo ciekawe, zważywszy na fakt, że naukowo uznaje się już od ponad 200 lat fakt istnienia układu nerwowego przewodzącego prądy elektryczne w organizmie, w tym mózgu, który zarządza ogromem funkcji organizmu.

Drugi jest po części związany z pierwszym: ludzie nieświadomie ulegają niepisanej propagandzie materializmu. Kiedy przeciętny człowiek słyszy słowo "organizm", w wyobraźni widzi organy, mięsnie, kości, układ krążenia, układ trawienny itd. Dziwne... A gdzie jest miejsce na ożywiającą każdy ruch w ciele - w tym krążenie - energii? Zróbcie taki eksperyment: przez całą noc lub dwie włączcie coś głośnego, i rano sprawdźcie jaki jest poziom waszej energii. A przecież nic się nie zmieniło w organizmie - a różnica między wyspaniem a niewyspaniem jest ogromna. Jak widać, z logiką tłumu jest coś nie tak: nie wyciągają prawidłowych wniosków, są zaprogramowani i "znają" odpowiedzi na wszystkie pytania, nie myśląc samodzielnie.

46 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-04-04 09:29:25)

Odp: Naturalne zdrowie

3 lutego 2023 roku Okręgowa Izba Lekarska w Gdańsku pozbawiła prof. dr hab.n.med. Andrzeja Frydrychowskiego prawa wykonywania zawodu. Wśród zarzutów pojawił m.in. fakt publicznej rozmowy z Jerzym Ziębą oraz niezgodne z faktami przedstawianie aktualnego stanu wiedzy lekarskiej. W ramach protestu profesor publicznie spalił Prawo Wykonywania Zawodu, zrywając ostatecznie swój związek z izbami lekarskimi.
Kim jest prof. Frydrychowski? Specjalistą z zakresu fizjologii, od lat związanym z Gdańskim Uniwersytetem Medycznym jako naukowiec, wykładowca i lekarz z 50-letnim stażem pracy (ostatnio pełnił tam funkcję kierownika Zakładu Fizjologii Człowieka). Poza tym to autor wielu patentów, wyróżnień, jak też 193 publikacji naukowych. Tytuł profesora zwyczajnego nauk medycznych otrzymał w 2018 r. z rąk Prezydenta RP.

Lista zarzutów Izby była długa; obejmowała m.in. leczenie dożylnymi wlewami witaminy C i wody utlenionej, stosowanie homeopatii oraz dimetylosulfotlenku (także u chorych na COVID-19), jak też leczenie nowotworów komórkami macierzystymi grasicy. Zdaniem przedstawicieli Izby Lekarskiej metody te nie znajdują potwierdzenia w badaniach klinicznych, ani w literaturze medycznej. Szykany ze strony Izby rozpoczęły się już kilka lat temu; solą w oku medycznych funkcjonariuszy był fakt, iż profesor od ponad 45 lat propaguje medycynę holistyczną i refleksoterapię.
Tak postępować nie wolno

List otwarty publicystów w obronie tolerancji i wolności wykonywania zawodu
Zjawisko postponowania nieprawomyślnych lekarzy, walczących o wolność wyboru procedur medycznych przez pacjenta, nabrało rozpędu w czasie pandemii.
Wtedy to przedstawiciele izb lekarskich (naczelnej i okręgowych) – a więc ciał powstałych po to, by lekarzy chronić i wspierać – wdrożyły procedurę prześladowań, inicjowanych zwykle przez donosy innych lekarzy.

W odpowiedzi na te działania, w maju 2021 roku powstało Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców, którego jednym z głównych celów statutowych jest wprowadzenie zasady dobrowolnej przynależności do Izb Lekarskich. W planach znajduje się także powołanie niezależnej izby lekarskiej, która respektowałaby prawo wykonywanie zawodu lekarza w oparciu o aktualną wiedzę i doświadczenie, nie zaś pod pręgierzem narzuconych odgórnie procedur i z uwzględnianiem interesów firm farmaceutycznych.

Wcześniej, 19 grudnia 2022 roku, Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie odebrał prawo wykonywania zawodu na okres roku dr. Zbigniewowi Martyce. Lekarzowi zarzucono rozpowszechnianie niezgodnych z wiedzą medyczną informacji na temat koronawirusa. Dr Martyka kwestionował m.in. zasadność szczepienia przeciwko COVID-19 dzieci poniżej 12. roku życia oraz obowiązek noszenia maseczek, wprowadzenie lockdownu i lekarskich teleporad.

Do grona lekarzy, którzy również spotkali się z represjami ze strony izb lekarskich należą m.in. dr Anna Martynowska, dr Katarzyna Bross-Walderdorff, dr Dorota Sienkiewicz, dr Agata Osiniak, dr Zbigniew Hałat i dr Piotr Rossudowski.

Jak napisano na stronie internetowej Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców: Lekarze, którzy zakwestionowali bezpieczeństwo i skuteczność eksperymentalnych „szczepionek” czekał ostracyzm, napiętnowanie, pozbawienie prawa wykonywania zawodu i środków do życia. Dentysta osądzał czynnego naukowca i profesora nauk medycznych, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej fałszował dokumenty sądowe (…) sędziowie Sądu Lekarskiego odrzucali dowody naukowe w postaci randomizowanych badań…

Upolitycznienie i zuchwałość korporacji lekarskich sięgnęły bowiem zenitu. Należy zatem zmienić prawo, a kwestie karne powinny być rozstrzygane jak w przypadku innych obywateli.
Aby do takich sytuacji więcej nie dochodziło, powołano Parlamentarny Zespół ds. Działalności Izb Lekarskich w Polsce. Na jego pierwszym posiedzeniu, 27 stycznia 2023 roku, Wiceminister Sprawiedliwości Marcin Warchoł odnosząc się do wyroku Sądu Lekarskiego pozbawiającego dr. Martykę prawa wykonywania zawodu, stwierdził: – Powinniśmy na gruncie tej sprawy tworzyć projekt przepisów po to, żeby nie dopuszczać do skazania lekarzy niezłomnych, odważnych, pracowitych – w procesach kapturowych…

Czy to jakieś światełko w tunelu? Czas pokaże.

Wojciech Chudziński

APEL DO LEKARZY POLSKICH – Rezygnacja z członkostwa w Izbie Lekarskiej
Szanowni Państwo, Koledzy Lekarze,

Choć jestem czynnym naukowcem, profesorem zwyczajnym, doktorem habilitowanym nauk medycznych i lekarzem z dużym doświadczeniem zawodowym /…/ Ex nunc raz na zawsze rezygnuję z członkostwa w Okręgowej Izbie Lekarskiej i wnoszę o skreślenie mnie z listy jej członków. Dożywotnio rezygnuję z ubiegania się o wpisanie mnie ponowne na listę członków którejkolwiek z izb lekarskich na terenie naszego kraju.

Mój apel dotyczy /…/ wszystkich tych, którzy w imię korzyści osobistych – pieniędzy i innych benefitów uzyskiwanych w czasie wykonywania zawodu, zaprzedali przysłowiową „duszę diabłu” i sprzeniewierzyli się słowom przysięgi Hipokratesa. /…/ Moralnie niszczonych jest wielu lekarze bez względu na wiek. Młodzi i starzy. Wyjątki są tak nieliczne, że uczciwi lekarze są widoczni z daleka. /…/

Kto musi się bronić? Kto jest atakowany? A kto atakuje? /…/ Atakowani są kompetentni i uczciwi lekarze, których dążeniem w leczeniu chorych jest poszukiwanie przyczyny choroby i jej eliminacja. Co syntetycznie mówiąc: oznacza prawdziwe wyleczenie pacjenta.
Ich atakującymi są funkcjonariusze izb lekarskich i ich struktury. Poniżej wyjaśniam, dlaczego nie powinni być nigdy więcej określani mianem lekarz. Z perspektywy naukowej wiedzy medycznej, którą posiadam, są to bowiem zaleczacze. Nie leczą pacjentów, tylko zaleczają objawy chorób. Choć powinni działać w interesie pacjenta, praktykę lekarską wykonują głównie w interesie własnym. Tak naprawdę stanowiąc zespół handlowy przemysłu medycznego i farmaceutycznego. Zaleczanie przez nich objawów chorób daje wprawdzie spektakularny, krótkoterminowy efekt, po którym jednak choroba powraca zazwyczaj ze zdwojoną siłą. Nieprawidłowy schemat leczenia jest wielokrotnie powtarzany. Zaleczanie, a nie leczenie trwa całymi latami. Kończy się dopiero zgonem pacjenta. /…/

Twórcom izb lekarskich przyświecało inne ich funkcjonowanie /…/ nie miały być narzędziem służącym do wyniszczania etycznych lekarzy, których poglądy na naukę i medycynę różnią się od poglądów mainstreamu przemysłowego (medycznego i farmaceutycznego)./…/ I to dzieje się przy aprobacie ze strony struktur państwowych. /…/

To uczciwi lekarze, którzy robią wszystko co mogą, by likwidować przyczyny chorób i mieć zdrowych pacjentów, są sekowani.
Zaś lekarze o moralnych, zawodowych i naukowych niskich kompetencjach, ale za to wysokiej pozycji w strukturze okręgowych izb lekarskich, są najbardziej rezolutni i widoczni. I to władza, a nie wiedza czyni z nich programowych ignorantów, z którymi niemożliwy jest merytoryczny dyskurs na temat nauk medycznych – podstawowego narzędzia, którym powinien posługiwać się lekarz.

Ja na własnej skórze doświadczyłem tego rodzaju buty i arogancji od funkcjonariuszy Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku, którzy ostentacyjnie i programowo odmawiają nawet wglądu w proponowaną im naukową literaturę przedmiotu, uzasadniającą stosowane przeze mnie metody leczenia. Podkreślam, w 100% opartych na naukowych badaniach. /…/

Jednakże stosowanie metod leczenia nie opartych na promocji leków, powoduje, że etyczny lekarz w imię zasad musi zrezygnować z bardzo wymiernych zysków /…/ Lekarze na skalę masową całego kraju sponsorowani są przez koncerny światowych gigantów firm farmaceutycznych, których pierwszym celem było opanowanie i podporządkowanie sobie izb lekarskich. Ten cel osiągnięto. Drugim zaś celem jest pomijanie wyników badań klinicznych, ukazujące szkodliwe działanie produktów firm farmaceutycznych – jako konieczny koszt cywilizacyjny. Co z całą stanowczością podkreślmy, jest kłamstwem upowszechnianym przez okręgowe izby lekarskie.

Dlaczego? Bo choć poszukiwanie metod przyczynowego leczenia chorób pozostaje w kolizji z interesem firm farmaceutycznych, to z punktu widzenia zdrowia pacjentów jest jedyną skuteczną metodą leczenia.
Przez kraje najwyżej rozwinięte leczenie przyczynowe jest uznawane za skrajnie prawidłowe. Za przejaw skrajnej awangardy medycyny. Kraje te po pierwsze dysponują środkami finansowymi na budowanie struktur medycyny prewencyjnej, profilaktycznej, a po drugie skutecznymi mechanizmami ochrony państwa przed nadmierną zachłannością firm farmaceutycznych i medycznych. /…/

Gdańska OIL odmawia udziału w naukowej debacie, odwołując się do argumentu: po co rozmawiać o preparatach stosowanych i wykorzystywanych w leczeniu chorych przez profesora Frydrychowskiego, skoro nie figurują na liście substancji czynnych dorocznie publikowanych przez ministra zdrowia. Czy to jest wystarczający argument dla lekarza?

Czy nie wystarczy popatrzeć na obecnego ministra zdrowia i niemal wszystkich jego poprzedników, by wiedzieć, że minister nie ma kompetencji merytorycznych, by rozstrzygać, co może być substancją czynną, a co nią nie jest?
Władza polityczna, choćby pochodziła z nie wiem jak silnego politycznego wyboru, nie zastąpi wiedzy i nauki. Nawet lekarz gminny, bez żadnego tytułu naukowego, to nie chłopiec na posyłki dla ministra zdrowia. To specjalista. I to minister musi słuchać rad lekarza, a nie odwrotnie. /…/ Intelektualne prowokacje z mojej strony w kierunku wymiany doświadczeń i poszukiwania nowoczesnych metod leczenia miały wymiar per excellence naukowy. Służą rozwiązywaniu problemów dostrzeżonych przez naukę, opisanych w piśmiennictwie i w literaturze przedmiotu oraz tych nieznanych i niezbadanych. Przez naukę nieopisanych.

Z wnikliwie przeze mnie przestudiowanych zasobów nauki, popartych doświadczeniem wielu wybitnych lekarzy z całego świata jednoznacznie wynika, że wiele chorób przewlekłych, uznanych przez okręgowe izby lekarskie za nieuleczalne, można w pełni skutecznie leczyć. Najpierw jednak trzeba chcieć, a po drugie umieć. Funkcjonariusze gdańskiej OIL po pierwsze nie chcą, czym równają do przemysłu farmaceutycznego i medycznego. A hołdując zasadzie: leczyć, by nie wyleczyć, polski lekarz staje się w istocie akwizytorem firm farmaceutycznych.

Publicznie oświadczam, że lecząc uczciwie, można skutecznie wyleczyć cukrzycę II typu, Hashimoto, choroby tarczycy, Leśniowskiego-Crohna, wiele nowotworów, w tym nowotwory mózgu – glejaki, cofnąć procesy miażdżycowe, wyleczyć stopę cukrzycową, RZS, zaburzenia snu, etc…
To tylko przykłady chorób, które można skutecznie leczyć. O słuszności metod stosowanych przeze mnie decyduje owszem moja kompetencja naukowa i dość bogate, osobiste doświadczenie lekarskie. Ale nie tylko. Moją wiedzę zawdzięczam również recenzowanym, uznanym naukowym czasopismom i częstokroć wielogodzinnym rozmowom z innymi lekarzami (europejskimi, amerykańskimi oraz z innych krajów i kontynentów), którzy z równym powodzeniem stosują omawiane metody. Naukowe czasopisma są źródłem najświeższych informacji o najnowszych metodach, ich skuteczności, lub braku skuteczności./…/ Rezygnując z wiedzy i doświadczenia międzynarodowych naukowych autorytetów – nauczycieli akademickich i mentorów, profesorów medycyny, zmieniają polską medycynę w zaścianek. /…/

W literaturze naukowej, którą funkcjonariusze gdańskiej OIL odrzucają z taką lekkością, zdarza się, że stare, babcine metody potrafią być opisane w nowy, awangardowy, naukowy sposób. Jeśli rzeczywiście ich działanie jest naukowo sprawdzone i zweryfikowane, według mnie stanowią część wiedzy strictissime medycznej. Jako naukowiec uważam, że nawet, gdyby masło, lub maślanka efektywnie leczyły chorego z określonej choroby, na którą w wykazie substancji czynnych publikowanym przez resort zdrowia nie widnieje lek uznany oficjalnie (formalnie przez medycynę), to ja jako lekarz będąc przekonanym o skuteczności owej maślanki, lub masła, zastosowałbym je, nie czując się w ogóle związanym zakazem, lub nakazem administracyjnym, wyrażanym przez „pałkowników” izb lekarskich.

Lekarz postępujący w zgodzie z najnowszą wiedzą medyczną – za świadomą zgodą pacjenta – nigdy nie powinien bać się kary z tytułu działania w najlepszym interesie pacjenta.
Tak dalece, jako lekarz, jestem o tym przekonany, iż sądzę, że powinniśmy tego uczyć studentów. Nie możemy przyszłych lekarzy wychowywać na zapisywaczy leków oraz procedur medycznych, jakby byli nie podmiotami ustaw medycznych, lecz ich niewolnikami. Zniewolonymi przez narzucone im odgórnie algorytmy postępowania. /…/

Jako samodzielny pracownik naukowy mam nie tylko prawo, lecz i obowiązek studiowania naukowej literatury przedmiotu, poszukiwania nowych metod leczenia, sprawdzania ich skuteczności i ich weryfikowanie. Jeżeli okażą się skuteczne, powinienem zrobić wszystko, by zostały wdrożone do powszechnego leczenia dla dobra wszystkich chorych. W ten sposób wypełniam przysięgę Hipokratesa, którą złożyłem i pozostanę jej wierny. Imperatyw moralny każe mi interesy wielkiego przemysłu odstawić na bok, nawet gdy godzi to w moją kieszeń oraz grozi kolizją z niektórymi działaczami izby lekarskiej.

Zostałem ukarany najsurowszą karą, choć nie popełniłem żadnego błędu medycznego.
Moim błędem jest brak posłuszeństwa względem części mainstreamu lekarskiego, który aportuje i je z ręki przedstawicieli firm medycznych i farmaceutycznych./…/ Czyż nie jest moralnym prawem i powinnością zawodową lekarza publicznie głosić, że uzyskuje pozytywne wyniki leczenia? Skoro kilka tysięcy moich pacjentów nie ma żadnych powikłań./…/ I choć sąd lekarski nie dowiódł mi, że wyrządziłem krzywdę/szkodę jakiemukolwiek pacjentowi, to zastosowano wobec mnie karę najwyższą. Nie za delikt dyscyplinarny ani karny, za jego skutkową postać, lecz za moje poglądy i sposób wykonywania zawodu. Zasadniczo się różniący od podejścia do chorych, które reprezentują izby lekarskie./…/

Izby lekarskie, zamiast pełnić funkcje samorządowe, są placówkami promocji gotowych metod i algorytmów leczenia w interesie obcych firm, a nie Polaków. Promują środki medyczne i farmaceutyczne nawet wtedy, gdy ich skuteczność jest wątpliwej, lub nie posiada żadnej jakości. /…/Na domiar złego izby nie promują i nie rozpowszechniają wśród swych członków postaw lekarza zorientowanego na najbardziej awangardowe rozwiązania i na wyniki naukowe, będące systemem żywym, dynamicznym i podlegający nieustannym zmianom. Systemem opartym nie tylko na wiedzy teoretycznej, lecz także na doświadczeniu.

Gdańska izba lekarska z awangardy medycyny zmieniona została w izbę biurokratyczną.
Jej wpływ na lekarza tak bardzo jest obecnie destrukcyjny, że gminny lekarz odchodzi od nauki, głównego narzędzia medycyny w XXI wieku. /…/ W stronę mechanicznego zapisywania ustalonych odgórnie leków i ordynowania wcześniej administracyjnie przez izbę ustalonych procedur medycznych. Tak uformowany lekarz z owego przysłowiowego Judyma nie ma już nic. Przestaje być podmiotem i staje się pachołkiem medycyny. Czytaj: firm farmaceutycznych (via administracja państwowa), której izby lekarskie stały się ślepym narzędziem. Izby lekarskie pozbawione moralnego oblicza, nie potrafią bronić uczciwych lekarzy stosujących skuteczne, przyczynowe leczenie.

W rezultacie przyzwoici lekarze, straciwszy swych obrońców w trakcie postępowania dyscyplinarnego przed izbą, zmuszani są udowadniać, że nie są przysłowiowymi „wielbłądami”. To patologiczne warunki do wykonywania zawodu lekarza. Bardzo szybko wyrazem czynu zabronionego, popełnionego przez lekarza, staje się zwykłe samodoskonalenie, poszerzanie horyzontów zawodowych i naukowych. A w istocie poszukiwanie nowych rozwiązań dla medycyny. W ten sposób izby lekarskie, zamiast rozwijać, cofają naukę do średniowiecza. /…/

Po wielu latach pracy naukowej i zawodowej, jako lekarz i profesor medycyny, powinienem odczuwać dumę z tego powodu, że jestem członkiem gdańskiej izby lekarskiej. Tymczasem odczuwam tylko głęboki wstyd.
Doświadczam bezprzykładnie złośliwego nękania mnie przez funkcjonariuszy gdańskiej izby, którzy stawiają mi miałkie, pozbawione wartości zarzuty. Gdy tymczasem stosowane przeze mnie metody leczenia pacjentów są znane nauce i wielu środowiskom lekarskim. Nie tylko polskim, w tym m. in. USA, Japonia, Niemcy, etc. /…/ Z wyjątkiem funkcjonariuszy polskich izb lekarskich./…/

Mimo mojego dojrzałego wieku wierzę, że doczekam chwili, gdy obecni włodarze nie tylko gdańskiej, ale i pozostałych izb lekarskich, naruszający prawa pacjentów, zostaną skutecznie rozliczeni, zarówno prawnie, jak i moralnie. Będę na to czekał razem z moimi zdrowymi pacjentami, którzy według gdańskiej OIL już dawno powinni zalegać na cmentarzu. Zamiast na starość cieszyć się z członkostwa w gdańskiej izbie lekarskiej, jako nestor nauki i zawodu lekarza, muszę się przed wami bronić i stowarzyszać z innymi lekarzami. Albo z prześladowanymi tak samo jak ja, albo z tymi, którzy uznali was za zdrajców. Kierujemy się dobrem pacjentów. Im bardziej agresywne jest działanie izb, tym szybciej powstanie środowisko lekarzy, którzy będą potrafili etycznie leczyć, etycznie zarabiać znacznie większe pieniądze niż zarabiają obecnie, nie krzywdząc pacjentów. Dochody, które obecnie zagarniają firmy farmaceutyczne, należą się lekarzom.

Będziemy tworzyć alternatywną medycynę. Naukową Medycynę Naturalną. Ta nazwa nie nawiązuje do ziół, czy babcinych przepisów. Odwołuje się do natury ludzkiej, którą medycyna winna badać i studiować, uwzględniając w leczeniu naturalne, a dokładnie mówiąc, molekularne właściwości anatomii, fizjologii oraz psychiki człowieka.
Poprzez zastosowanie właściwego doboru środków medycznych oraz naukowych metod leczenia. Czyli takich, które nie szkodzą. Primum non nocere. /…/ Naukowa Medycyna Naturalna, której jestem prekursorem, już wkrótce dowiedzie, że szkodzenie pacjentom i uszkadzanie ich jest co najmniej wyrazem indolencji lekarskiej. A nawet zbrodni, w sytuacji, gdy nauka dysponuje już metodami skutecznego leczenia tzw. nieuleczalnych chorób. W całym świecie istnieją uniwersytety medycyny komplementarnej, gdzie lekarz i naturopata (także profesorowie) współpracują dla dobra chorego. Izby do tego nie dorosły. Pierwszym obowiązkiem człowieka jest rozumność, kto was tego pozbawił? Nauka polega na kwestionowaniu i weryfikowaniu dogmatów. Nie na ich powielaniu.

Wszystkich lekarzy podzielających moje poglądy zapraszam do zapoznania się z działalnością dwóch stowarzyszeń: Towarzystwo Lekarzy Medycyny Zintegrowanej (TLMZ), którego jestem prezesem, oraz Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców (PSNLiN ), którego prezesem jest dr Dorota Sienkiewicz. Nie jesteśmy sami, są jeszcze osoby, którym zależy na dobru pacjenta i uczciwie wykonywanej pracy, połączmy się. Walczmy o zdrowie i życie wszystkich Polaków.

Profesor medycyny Andrzej Frydrychowski

47

Odp: Naturalne zdrowie

Czaszka odkopanego szkieletu człowieka sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat (!) miała, jak się okazało, po tym długim czasie zęby w stanie idealnym - nie było na nich
żadnych problemów, jakie mają nawet dzieci się w dzisiejszych czasach. Zresztą nie trzeba szukać daleko, również zwierzęta, choćby psy, na podobnej zasadzie muszą mieć zęby w doskonałym stanie przez całe swoje życie, inaczej nie mogłyby nic zjeść.

Jednak już w średniowieczu są udokumentowane przypadki problemów z uzębieniem. Właściwie, to jeśli wierzyć archeologom (bo ja osobiście to nie wierzę w ich propagandy), to nawet w starożytnym Egipcie znajdowali szkielety ludzi z problemami z uzębieniem. Dziwna sprawa: dlaczego właściwie to wyłącznie u ludzi, i to z obecnej epoki (minus parę tys. lat), się one psują, a po za tym ten problem nie istnieje? Z tego co się zorientowałem w temacie, przeciwnicy konwencjonalnej medycyny, włączając w to naukowców, lekarzy i stomatologów, mówią najczęściej o złym żywieniu, wszechobecnej chemii itp., ale wydaje się, że nie są to główne przyczyny. Muszą być jakieś inne, gdyż w średniowieczu przecież chemia nie była wszechobecna, chociaż dieta już tak... Jednak patrząc na ówczesne porady medyczne na dolegliwości - których były tworzone całe długie listy, choćby takiej Hildegardy - to problem z uzębieniem w zasadzie nie istnieje.

To jest dość tajemnicza sprawa, i jestem pewien, że celowo nie jest nagłaśniana, choć problem dotyka ogromnej ilości spoleczeństwa.

48

Odp: Naturalne zdrowie

Przed średniowieczem dbanie o zdrowie było dość proste. Starożytni, jak np. grecki medyk Hipokrates, twierdzili, że wszystko co jest naturalnym składnikiem jest lekiem albo trucizną - to, czy działało zdrowotnie czy jak trucizna, zależało właściwie wyłącznie od dawki.

Nie wiem ile osób interesuje się tym tematem, w tym tematem roślin leczniczych czy ziół, ale kiedyś była to bardzo obszerna dziedzina wiedzy, stanowiąca część alchemii medycznej, i była zwana spagyriką (spagyrics).

A póki co mamy XXI wiek, i żywność jest najbardziej chora w całej historii cywilizacji. I nie zapowiada się by miało się to poprawić.

Czym dalej historia przesuwała się w przód, tzn. im bardziej cywilizowane było społeczeństwo i co za tym idzie bardziej złożone życie, tym trudniejsze i bardziej skomplikowana stawała się kwestia dbałości o zdrowie. Już nie wystarczy teraz poprawnie przyrządzić dania (np. by nie było zbyt spalone) ani dbać o odpowiednią kombinację i balans typów składników (np. jak w Ajurwedzie lub Medycynie Chińskiej). Dodatkowe problemy się nawarstwiają w zasadzie z każdą dekadą - teraz jeszcze trzeba weryfikować, czy danie, które skomponowane jest poprawnie (np. wg. indyjskich tradycyjnych receptur), z prawidłowym balansem składników, jest nadal zdrowe czy nie?

Np. czy sos, mleko, czy inny składnik, użyty do zrobienia dania, w ogóle nadaje się do jedzenia, a nawet jeśli - to czy pochodzenie jest dobre, a dalej, czy roślina lub zwierzęta były odpowiednio traktowane (miały dostęp do słońca, miały odpowiedni wybieg, odpowiednią ilość powietrza by się prawidłowo rozwinąć). Chińczycy i inni Azjaci, którzy mieszkają w Polsce, często zakładają u nas rodzime restauracje, i zderzają się z problemem "nienaturalnych" kurczaków, kaczek i innych zwierząt.

Generalnie, mięso prawdopodobnie jest najbardziej "chorym" składnikiem wszystkich dań. Od lat nie jem mięsa, i jak widzę co roku jak wygląda w sklepach sprawa z zafoliowanym mięsem, to przekonuję się coraz bardziej, że to była dobra decyzja. Dotyczy to niestety wszystkich produktów odzwierzęcych, takich jak jajka czy mleko, z pewnymi wyjątkami. Podejrzewam, że nawet 99% wszystkich dostępnych odzwierzęcych produktów żywnościowych może być trucizną. Oczywiście nie jest to przypadek, tylko forsowana po cichu oddolnie inicjatywa, natomiast odgórnie rolnicy, którzy stosują się takich "niecnych" praktyk będą przez UE docelowo usuwani. tongue W ten sposób tworzą problem z jednej strony ekonomiczny, zmuszając indywidualnych, niezależnych rolników do zwiększania opłacalności produkcji żywności z przymusu, dając im "chore" technologie takie jak pescytydy, a następnie potem ich zakazując (to uproszczenie, ale ma jaskrawo pokazywać ową manipulację). tongue Docelowo zatem żywność, medycyna i inne najważniejsze sektory gospodarki mają być wyłącznie w rękach elit - szarych eminencji, które narzucą wszystkim np. czipy, by ludzie byli na stałe podłączeni do centralnego informatycznego systemu medycznego w kraju. To wszystko z altruistycznej dbałości o nasze zdrowie, ale o dbałości o wolność osobistą jakoś nie wypada już mówić... tongue Pomińmy temat wolności jako temat współczesnego tabu, a zamiast tego mówmy głośno o takich bzdurkach jak polityczna poprawność i lgbt, które nie mają z wolnością nic wspólnego, te medialne afery mają jedynie odwrócić naszą uwagę od najistotniejszych spraw - technologicznego i socjalnego niewolnictwa.

Trochę mam wrażenie ostatnio jednak, że dużo narzekam i zaczynam brzmieć jak różne przekazy np. Plejadian, krytykując system wokół nas, co nie jest w sumie moim celem. Ale przynajmniej w przeciwieństwie do ww. przekazicieli z poza Ziemi, nie muszę sobie zarzucać, że stworzyłem ten system - przeciwnie wink