Możliwości kontrolowania ludzkiego umysłu oraz jego pamięci, ale równiez organizmu, fizjologii, DNA itd. są bardzo daleko idące. Powiedziałbym, że nic tu nie wskazuje na przypadek. Większość informacji na temat wcielania się współcześnie pochodzi z relacji z przeżyć bliskich śmierci. Kiedyś były to wierzenia lub opisy mistyków bądź innych osób, a czasem efekt zwykłej propagandy religijnej lub świeckiej. Czym więcej wiem, zwłaszcza na temat ludzkiego umysłu, tym bardziej sceptycznie podchodzę nie tylko do takich relacji, ale jakichkolwiek przejawów zdolności parapsychicznych a nawet w ogóle całej percepcji - czyli rzeczywistości.
Świat astalny, podobnie jak nasz świat materialny, jest najwyraźniej sztucznie zaprojektowany. Ludzie przybywają tam po swojej fizycznej śmierci, żyją według ww. relacji w pewnej, swojej własnej wersji nieba, które stają się dla nich postrzeganą przez nich rzeczywistością. Najważniejsze słowo klucz tutaj to: postrzeganą. Ze względu na to, jak bardzo można ludzką percepcją - i fizyczną i niefizyczną - manipulować, mam podejrzenia, a także kontekst, w którym żyjemy, jestem coraz bardziej przekonany, że jesteśmy w ogromnym stopniu manipulowani, także przy pomocy wszelkich religijnych objawień, które nie są niczym innym jak współczesnymi channelingami, czyli telepatycznie przesyłanymi informacjami, które mają z kolei wpływać na masy. Na podobnej zasadzie opierają się ww. relacje po śmierci, które własnie sugerują, że to my sobie wybieramy wcielenia. Studiowałem różne relacje tego typu z wielu źródeł dość długo, w tym Micheala Newtona dotyczące życia pomiędzy wcieleniami, i dochodzę do wniosku, że nie należy ich brać na wiarę. Michael Newton niemal na pewno prowadził swoje badania w słusznej wierze - ale niestety jest to nadal wiara, słabym punktem tego typu badań jest fakt, że ostatecznym autorytarnym źródłem wiedzy nt. wszechświata są zwykłe wypowiedzi. Co więcej, z tego co już dowiedziałem się nt. telepatii i channelingu, bardzo łatwo jest manipulować umysłem człowieka, zwłaszcza gdy znajduje się w hipnotycznym transie - co oznacza, że tak naprawdę fizyczna osoba, która wypowiada określone słowa, w rzeczywistości ich nie wypowiada, tylko sterujący nią byt - tzn. jest to klasyczny channeling. Podobnie wszystko wskazuje na to, że Edgar Cayce, kiedy był w stanie głębokiej hipnozy, znajdował się pod wpływem jakiegoś bytu, który za niego wypowiadał te słowa. Na początku brałem na wiarę, że był to on, logicznie wiele na to wskazywało, ale czym więcej miałem informacji na temat dużej rozbieżności między tym, co wiedział, kim był, jakie miał skłonności, oraz owym jego międzywymiarowym rzekomym alter ego, tym bardziej byłem przekonany, że były to dwie różne "osoby", a Cayce był w sumie zwykłym religijnym człowiekiem, którego ów byt starał się przekonać, by poszerzył swoją wizję religii, ale ostatecznie się udało to zrobić w bardzo małym stopniu, tzn. Cayce długo upierał się przy chrześcijaniźmie i biblii jako źródle autorytarnym, że ostatecznie ów byt wypracował kompromis, wskazując na biblijne takie czy inne "dowody" (które mogą być dość wątpliwe). Innymi słowy, widać za życiem Cayce'ego wyraźny plan mający na celu wpływanie na niego za życia fizycznego przez ODRĘBNY byt, któremu udzielał głosu w trakcie hipnozy. Podobny stopień kontroli dowolnego człowieka znajduje się w zasięgu tych istot jednak również gdy człowiek jest w stanie jawy. A stopień maniplacji jednostkami i grupami jest ogromny - tyle, że ponieważ brak nam w tak krótkim życiu fizycznym punktów odniesienia, trudno nam sobie wyobrazić jak dalece mozna umysłem manipulować.
Co ciekawe, szersze światło na rzeczywistośc pośmiertną rzucają bardzo starożytne źródła - szersze, niż współczesne relacje. To odnośnie Atlantydy i innych wcześniejszych cywilizacji, które były znacznie bardziej pod wieloma względami zaawansowane niż nasza "średniowieczna" cywilizacja, a na istnienie których wskazuje m.in. ww. daleko idąca starożytna wiedza, której źródła są jedynie umowne. Mówi ona, że naszym światem rządzą różne, niektóre bardzo potężne byty, byli różnie nazywani, m.in. władcami karmy w dawnej historii obszarów obecnie zajmowanych przez Indie. Sugeruje ona właśnie istnienie takiego systemu, w którym jesteśmy zwykłymi zasobami, dla których projektuje się życia w bardzo krótkim czasie - można to porównać do astralnego siewu, gdzie ludzie są jak krótko żyjące rośliny, które się zasiewa (projektując ich wcielenie), a następnie zbiera.
To co piszesz nt. wybierania i świadomego pakowania się w problemy posiada pewne ukryte założenie: że jesteśmy wystarczająco zaawansowani i świadomi wszystkiego co się dzieje, by indywidualnie sobie planować życie. Uważam, że wszystko wskazuje na to, że w rzeczywistości dla ww. potężnych bytów jesteśmy niczym mało świadome roślinki, którymi MUSI ktoś zarządzać. Nic nie wskazuje tutaj na tak zaawansowaną świadomość. Natomiast aby owe roślinki - czyli my, ludzie - byli utrzymywani w wierze, że po śmierci jest taka czy inna sytuacja / rzeczywistość, tworzy się systemy religijne lub myślowe. Co prowadzi do wniosku, że jest to system ściśle kontrolowany, po śmierci jesteśmy manipulowani i wysoce nieświadomi - oczekując w jakimś rodzaju "bardo" (tybetańskie określenie) na kolejne decyzje ww. planistów. Nasza rola sprowadza się więc raczej do doświadczania tego, co dla nas zaplanowano, a nie świadomego wyboru - który jeśli w ogóle istnieje, to jest bardzo, bardzo pozorny. Piszę tak, ponieważ nawet wrażeniem, że samemu podejmujemy decyzje, można sterować - tzn. myślimy, że to my wybieramy coś w życiu (fizycznym czy astralnym), ale w rzeczywistości można łatwo tak nieświadomością człowieka posterować, że będzie mu się wydawało, że to on podjąć decyzję. Nie trzeba daleko szukać - wystarczy popatrzeć jakie sztuczki stosują obecne koncerny, sprawiające, że ludziom wydaje się, że to oni podejmują decyzje o np. zakupie drogich butów, mieszkania w określonym stylu, dają się łapać na mody itd. Jest to zaledwie cień tego, co jest możliwe jesli chodzi o manipulację umysłem człowieka przez istoty, które z natury żyją i są wysoce świadome mentalnej aktywności człowieka - w przeciwieństwie do firm sterowanych przez fizycznych ludzi.
Krótko mówiąc, żyjemy w wielopoziomowym matrixie, i jeśli chcemy z niego wyjść, to kluczem do tego jest umysł, tak jak starożytne tradycje sugerują. Inną sprawą jest, że konkretne praktyki, które oferują, są obarczone wielotysiąletnim błędem oraz celowymi zmyłkami, które mają wprowadzać ludzi w błąd. Dlatego jeszcze raz powtórzę co powtarzałem wcześniej: należy zachowywać sceptycyzm do wszystkiego i liczyć przede wszystkim na siebie - wiara w to, że zostaliśmy tu uwikłani w tym matrixie, by sobie w nim przebywać, i że przyjdzie nowa era, która zmyje "złych", jest naiwna. Przeciwnie: te konflikty, które obecnie mamy na Ziemi, są częścią planu - czyjego? Ww. planistów. Nic tu na Ziemi nie jest przypadkowe.