Antares napisał/a:świat mógłby się rozwijać bez udziału technologii?
Mam wrażenie, że schematy myślowe, które obowiązują nasze społeczeństwo, są tak silnie zakorzenione, że ludzie sami z siebie nie potrafią nic twórczego wymyślić - z wyjątkiem garstki jednostek - wizjonerów, jak np. Mircea Eliade, Rudolf Steiner, Rupert Sheldrake, czy Bruce Lipton - którzy jednak są tłamszeni przez system. Co więcej, system edukacyjny, jak już wspominałem, ma za zadanie wykreowanie mentalnego niewolnika, a wszelkie oddolne próby zmiany systemu są blokowane.
Powszechnie cywilizację pojmuje się jako stopień rozwoju i opanowania środowiska. Mnie zastanawia na ile cywilizacja - czyli najszersza forma organizacyjna społeczeństwa - jednak faktycznie wspiera człowieka, a na ile go więzi.
Cywilizacja określa praktycznie wszystko - nie tylko całe życie, ale sposób i trajektorie myślenia ludzi. Determinuje kategorie, w ramach których się poruszamy.
Wyobraźcie sobie jak bardzo musi się różnić jakaś cywilizacja stricte kosmiczna, która już dawno temu porzuciła konkretną planetę, i może wydobywać zasoby w dowolnym miejscu galaktyki. Zmienia to całkowicie relacje i warunki gospodarcze... i powoduje, że takie społeczeństwo jest zorientowane na inne niż materialne wartości.
Tymczasem jak spojrzymy na przeciętnego mieszkańca Ziemi, to po uszy siedzi w konsumpcjonizmie, jest odizolowany od natury, kosmosu, wszelkich metafizycznych przejawów otaczającego go wszechświata - zwłaszcza w tym ostatnim przypadku społeczeństwo jest całkowicie ignoranckie, zamiast tego otacza się technologią: samochodami, nowoczesnymi budynkami, telefonami itd.
Jakie są alternatywy dla nauki zorientowanej na ciągłe tworzenie nowych technologii? Np. mogą to być:
- nauki zainteresowane realnie rozwojem społecznym, w tym wychowaniem dzieci czy realnym zmniejszeniem poziomu przestępczości
- nauki zainteresowane naturą (czyli de facto planetą i kosmosem) i harmonijną współegzystencją zamiast nadużyciami gospodarczymi
- nauki zainteresowane rozwojem myśli metafizycznej
- myślą dotyczącą samego procesu edukacji (a nie - utrzymaniem reżimu edukacyjngo)
- oddolnymi inicjatywami społecznymi, artystycznymi itp.
Mógłbym tak długo wymieniać. Takie tematy są marginalizowane i istnieją - jeśli w ogóle - w akademickich kręgach w szczątkowych formach.
Takimi kategoriami ludzie nie myślą - bo siedzą właśnie w systemie. Chodzi mi o to, że przeciętny człowiek nie jest w stanie spowodować zmian w cywilizacji, bo już sama definicja cywilizacji zawęża jego obraz i czyni go niewolnikiem "postępu technologicznego", na który zorientowany jest cały wysiłek i uwaga, nikt nie mierzy postępu np. tym, na ile poznaliśmy np. określone grupy społeczne (np. przestępcze), i nikt w szkołach nie jest tym zainteresowany.
Jeszcze małe sprostowanie:
Nie chcę by powyższe zabrzmiało jak krytyka cywilizacji w ogóle - od tego jestem daleki. Chodzi mi jednak o perspektywę - której społeczeństwo nie ma. A bez świadomości tego, w czym tkwi po uszy, nie ma możliwości wyboru. Dlatego piszę wyżej, że przeciętny człowiek żyje w mentalnym niewolnictwie, w której to cywilizacja go posiada, a nie na odwrót - nie ma on w ogóle oddolnej myśli kreatywnej, która mogłaby go z tego więzienia wydostać.
Mam to szczęście, że miałem okazję zdobyć wyraźne porównanie tego, o czym myśli się, gdy jest się przez całe życie otoczonym przez gęsto upakowane budynki, wieczny ruch samochodowy, i tłumu ludzi, oraz tym, jakimi kategoriami się myśli, gdy człowiek otacza się naturą.
Ludzie są jednak jak hodowane bydło: ponieważ nie są świadomi tego, że obora to jednocześnie ich klatka, bo w niej się urodzili, i najprawdopodobniej też umrą, i nie są specjalnie świadomi też kto się nimi "opiekuje" - i nawet nie bardzo pytają o powód, dlaczego ktoś chciałby to robić - to jest im wszystko jedno... no chyba, że zaczną zadawać pytania, ale tego "opiekun" oczywiście by nie chciał
Jeśli naturalna energia kosmiczna (qi) jest blokowana przez gęstą zabudowę, w ogóle nie wiesz co to jest wolna przestrzeń. Tymczasem taki wieśniak ze średniowiecza, a tym bardziej - żyjący często w górach (zgodnie z opowieściami staro-chińskimi) - taoista, zaczynają zauważać, jak ogromna jest różnica w przepływie energii między lasem a otwartą przestrzenią, zaczyna dostrzegać wyraźny wpływ natury, dla niego staje się oczywiste, że za wszystkim kryje się energia. Człowiek miasta tego nie dostrzeże.
Oczywiście, to są tylko dwa skrajne przykłady: miasto vs. oddalona od cywilizacji dzika natura. Niemniej jednak, ostatecznie, jeśli ktoś nie weźmie pod uwagę tego, w jakiej klatce żyje - nigdy nie będzie miał wyboru (świadomości tego, że może mieć wybór).
Wyobraźcie sobie, że nagle następuje duża zmiana w mentalności i zainteresowaniach globalnej społeczności - i w centrum uwagi pojawia się tajemnica snów i ich indywidualnego badania (lub w ogóle indywidualnego badania czegokolwiek). Nagle zatem cała gospodarka się załamuje, bo ludzie przestają kupować tyle rzeczy, samochody, dekorować swoje mieszkania itd. - co samo w sobie nie jest złe, ale nasze społeczeństwo obsesyjnie skupione na swoim "wizerunku" jako wartości nadrzędnej pracuje całe życie, by ten wizerunek utrzymywać - a kluczową kwestią jest to, że albo nie ma ono tego świadomości, albo pośrednio doświadcza negatywnych efektów takiego globalnego zniewolenia. I żeby utrzymać całe społeczeństwo w mentalnych ryzach, nasz "opiekun" musi się upewnić, by jego bydło miało w miarę wygodne życie, by nie zadawało pytań - ale jednocześnie jeśli będzie musiał użyć bardziej bezpośrednich środków, to na pewno po nie sięgnie.
Wniosek ogólny jest taki: nie ma się co łudzić, podręczniki historii kłamią i przeinaczają oraz zawężają prawdę, a nasza cywilizacja jest ściśle kontrolowana - stała się ww. oborą, w której bydło nie jest zainteresowane tym, że tkwi w schemacie.
Generalnie powiedziałbym, że: technologia = mechanika
Dotyczy to także powszechnie stosowanej, zaawansowanej elektroniki i innych opartych na elektryczności urządzeniach - ostatecznie są to jednak prymitywne, mechaniczne urządzenia (komputery ostatecznie działają na zasadzie elektronicznych przełączników, tyle, że w olbrzymiej ilości), nawet oparte na tzw. sztucznej inteligencji. Dodatkowo, w naszej cywilizacji ta technologia ma naturę wyłącznie materialnych, zewnętrznych przedmiotów i gadżetów.
Cała reszta nauki uniwersalnej, poza mechaniką, siedzi w powijakach - nie ma tu świadomej myśli, jest automatyczne, nieświadome niewolnictwo...
A dokładniej, mechaniczne pojmowanie świata materii, które jest przeciwieństwem sposobu myślenia pradawnych, szamanistycznych ludów, które dla odmiany wszędzie widziało przejaw życia, nawet w kamieniach.