Chyba nieco inaczej rozumiemy Jasną i Ciemną Stronę Mocy - to jest coś jak Ścieżka Lewej Ręki i nie jest najeżona cierpieniami. W tej drodze życia nie łączysz się z Kreacją, lecz celem jest stanie się wszechmocnym indywidualistą i z nikim się nie łączysz. Wiele osób przez nieprawidłowe przygotowanie się na przejście w Ciemność popada w obłęd, przez co może się wydawać, że jest pełna cierpień, ale tak nie jest - większość zamiast robić wszystko stopniowo, rzuca się od razu na "głęboką wodę" i stąd te niemiłe doświadczenia z Mrokiem. Ja akurat nie miałam z tym problemu, bo zawsze interesowało mnie to co "inne".
Światy astralne, które powstały dla tego typu istot, też mogą wydawać się dziwne, bo trudno w niektórych w nich o harmonię, ale nie taki diabeł straszny jak go malują. Nie trzeba być nisko rozwiniętym ani "złym", żeby przejść na Ciemną Stronę Mocy. Może to być każdy, ale powtarzam: z dobrym przygotowaniem, gdyż takie nagłe przejście z jednej energii w drugą może być szokiem. Tam też można się rozwijać duchowo, też można być uduchowionym lub nie, dobrym lub złym itd. Czarna Magia w tym pomaga (nie mam na myśli klątw!), np. prosisz demony o większą moc albo odprawiasz rytuały, żeby cienie (w sensie żywioł Ciemności) dostały się do Twego wnętrza. Tutaj opcji jest mnóstwo, takie rytuały to coś w rodzaju inicjacji, a potem już z górki, bo dana osoba sama się nakręca...
Wielu z nas ma nieco osobliwe zainteresowania, np. interesuje nas Śmierć pod każdym względem - niektórzy potrafią zabić swoją duszę i potem ktoś ich wskrzesza, a ci opowiadają jak było. Bycie martwą duszą to tak, jakby śniło się bezsenny sen, ale mimo wszystko nie jest się nieprzytomnym. Prawdopodobnie taka dusza znajduje się wtedy w jeszcze innym miejscu, w ogóle poza danym Wszechświatem, to jakaś dziwna strefa, daleko stąd... Ja jako dusza zabiłam się z innego powodu. Tak czy owak, żyję dalej, lecz utraciłam część mocy i wspomnień z okresu przed śmiercią. Wróćmy do tematu... Niektórych też ciekawi to, jak to się dzieje, że masochiści odbierają ból jako przyjemność itd. Znam parę osób, które potrafiły zamienić przyjemność w ból i odwrotnie, czyli, że np. głaskanie było największą torturą, a nakłuwanie nożami równało się z ekstazą.
Na moje nieszczęście byłam przymusowo obiektem doświadczalnym jednej z takich osób. Jak byłam pod wpływem tych odwrotnych uczuć, czułam taką ohydną gęstą energię. Może to głupie porównanie, ale to tak, jakby wylewał się z całego ciała (głównie z ust) olej rycynowy - coś obrzydliwego. Przytrafiło mi się to, gdyż nie dotrzymałam słowa danej osobie. No więc zmieniła mi bieguny emocji oraz kazała mi zabić jedną z bliskich mi osób (jakąś dziewczynę - co potem okazało się złudzeniem, koleś chciał się w iluzjonistę zabawić) - wtedy poczułam ten ohydny "olej" w ustach. Podczas zabijania osoby, którą mi kazał, poczułam pierw rozpacz (moją normalną emocję), a potem odwrotnie: poczułam taki dziwny orgazm i ból w środku oraz zaczęłam się śmiać jak szaleniec (było mi wesoło bez powodu), jednocześnie czując jak ten "olej rycynowy" wylewa się ze mnie - coś okropnego. Ostatecznie uwolniłam się od niego po prostu sprzeciwiając się mu. Straszne wspomnienie...
Wracając do tematu, niektórzy mają jeszcze inne hobby, ale ze względu na co wrażliwsze osoby nie będę ich tu opisywać. Krótko mówiąc, różnimy się i to bardzo, ale raczej nie jesteśmy źli.
Odłamem Ciemnej Strony Mocy jest Ścieżka Saturna (u mnie nazywało się to po prostu Ścieżką Mroku i miało jeszcze inne odłamy), ale w Internecie nie ma o tym zbyt wiele. Chodzi w niej głównie o energię Śmierci i całkowite pogrążenie się w Ciemności. Ludzie się boją tej ścieżki, oczywiście powodów do obaw jest wiele, ale ze wszystkim idzie się oswoić. W ogóle w Waszym Świecie są o niej tylko wzmianki, a tak to żadnych rytuałów ani nic... Też kiedyś chciałam się o niej co nieco dowiedzieć i znałam pewnego człowieka, który ją praktykował, ale był zbyt zamknięty w sobie, żeby się z nim dogadać, więc wiem tylko tyle, że najpierw trzeba żyć wg ściśle określonych reguł. Je się wtedy przez parę dni czerwone owoce podobne do granatu, ale one nie występują na Ziemi. W domu odprawia się różne rytuały (kolega nie znał wszystkich, więc wymyślał własne) pomagające stać się bardziej mrocznym. Potem żyje się według pewnej rutyny, ale dość krótko. Następnie jak już jest się gotowym przejść całkowicie na stronę Śmierci lub Ciemności (on wybrał obie na raz, w tej ścieżce mogą być połączone) trzeba samodzielnie stworzyć rytuał, który dokona przemiany. Pamiętam, że kolega popadł w niepokojącą obsesję na tym punkcie i potem już więcej go nie spotkałam, mówili, że zmarł... Parę wcieleń później spotkałam osobę, która również interesowała się Ścieżką Saturna, lecz postępowała wg jednego z jej odłamów, aczkolwiek schemat był taki sam jak u kolegi. Owa osoba już miała gotowy rytuał, ale nie łączyła w nim Mroku i Śmierci, on wybrał samą Śmierć, bo jak twierdzi, już dawno stał się Ciemnością. Po rytuale po prostu zniknął. Myślę, że trafił w miejsce, w którym są martwe dusze... Ciekawa jestem co z nim się teraz dzieje, wszyscy mówią, że po tym rytuale umarł (jak mój kolega), ale ja w to nie wierzę. Cóż, wszystko możliwe, ponieważ ten ryt wyglądał prawie identycznie jak ten, który ja odprawiałam, by umrzeć jako dusza (serce w drewnianej misce, flet, wymówiona inkantacja itp.), w domu rzekomo zmarłego kolegi znalazłam takie same akcesoria...
Dodam tylko, że obaj mieli tego samego nauczyciela. Jak się go zapytałam, dlaczego moi znajomi zniknęli, a on (nauczyciel) nadal jest tutaj, to powiedział, że... bał się rytuału przejścia. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie powiedział żadnemu z uczniów o swym lęku, a swoje opowieści o Miejscu Martwych Dusz najzwyczajniej w świecie wymyślał. Po tej informacji odmówiłam praktyk u niego - też chciałam przejść na Ścieżkę Saturna, ale nie będę się uczyć u oszusta. Na szczęście nie byłam jego uczniem, stąd znam jego tajemnicę.
Niektórzy myślą, że Ciemność to ogólnie zło całego świata - tak naprawdę Mrok ani Światło nie mają tu nic do gadania. Krzywdzić może każda istota, niezależnie od stopnia rozwoju i wibracji.
Czasem jest tak, że dana osoba przechodzi w Mrok nieświadomie, podczas gdy na pozór nic się nie zmienia. Tak się dzieje najczęściej przez wpływy z zewnątrz, coś jak promieniowanie: niby nic się nie dzieje, a efekty pojawiają się dopiero po latach. Często tak się dzieje przez niektóre strefy w astralu. Tak samo jest w drugą stronę. Taka osoba samoistnie przechodzi na inną Stronę Mocy nie wiedząc o tym, ale to widać duuużo później. Zmieniają się jej zainteresowania, styl życia itd. Najlepsze jest to, że taka osoba twierdzi, że sama przeszła na daną stronę i sama ją odkryła "od tak". Ja tak miałam z Jasną Stroną Mocy - wpłynęły na mnie wibracje z innej strefy astralnej, ale potem świadomie powróciłam na dawną ścieżkę, bo źle się czułam na nowej drodze krótko mówiąc. Najlepsze jest to, że nie wiem czemu się tak czułam - wyparłam swoje wspomnienia, bo stało się coś strasznego i nie mam teraz pojęcia co.
Niektóre osoby z Ciemnej Strony Mocy inaczej interpretują rzeczywistość i czasem pozbawiają się wszelkich hamulców, przez co są uważane za obłąkane. W jednym z wcieleń miałam przyjaciela, który też był po Ciemnej Stronie Mocy i miał być następcą króla. Żeby mu udowodnić, że się nadaje... to zaczął biegać nago po sali. Mnie i innych nieźle zatkało, ale potem ten przyjaciel wyjaśnił, że chodziło mu o to, że jest po prostu tak bardzo pewny siebie. W każdym razie wyszło jak wyszło i tylko się ośmieszył. Osobę obłąkaną od oświeconej łatwo odróżnić: wystarczy sprawdzić, czy mówi z sensem i/lub czy jej działania są sensowne. Najlepiej zrobić to wchodząc w głowę danej osoby lub uzyskać odpowiedź od Pamięci Wszechświata.
Wyjaśniłam to wszystko najlepiej jak potrafiłam. Wybaczcie, że momentami zbaczałam z tematu opisując swoje doświadczenia, ale chciałam Wam przybliżyć tę ścieżkę.
Edit: Żeby nie było nieporozumień, moje historie o odwróconych emocjach i Ścieżce Saturna działy się w zaświatach.