31

Odp: Nicość

4444 co za list!! Łał ! Albo wręcz ŁAŁ!!! Ponieważ nic nie idzie w twoim życiu jak ty chcesz to niczego nie będzie bo ty nie będziesz istnieć itd. Taki przerost ego rzadko się spotyka. Nie wiem ile masz lat ale emocjonalnie to masz wiek przedszkolaka z maluchów który na złość mamie odmrozi sie jakąś część ciała. Za wszystko co nas w życiu spotyka to my ponosimy odpowiedzialność. Nie podoba ci się to jak żyjesz? To zmień to. Nikt inny tego za ciebie nie zrobi. Ale po co?! Jak lepiej przestać istnieć niż przyznać się że to w nas leży wina.
Mógł bym tak pisać i pisać ale...
Ty nie chcesz się zmienić. Ten stan ci odpowiada. Potrzebujesz tylko tego by inni się tobą zainteresowali i podtrzymywali twoje poczucie krzywdy istnienia itp.
Ból istnienia?! Co za banał.

32

Odp: Nicość

4444 napisał/a:

Z samej logiki w życiu wszystko ma początek i koniec to dlaczego z materią i energią nie miałoby być tak samo? W końcu życia też nikt nie stworzył tylko już było.

To jest właśnie logika "egoistyczna", mógłbym powiedzieć wink Że wszystko ma koniec.

Ludzie są w stanie wyobrazić sobie i odwoływać się do pojęć, które znają i są skończone. W naszej sferze (wszechświata materialnego) właściwie postrzegamy wyłącznie takie skończone, mające początek i koniec, obiekty. Naukowcy także lubią mówić o granicach wszechświata - choć nie mają do tego żadnych podstaw. Oczywiście, gdyby wszechświat kończył się tam, gdzie ostatni dostrzegalny obiekt, oznaczałoby to, że natrafiłby dalej na jakiś kosmiczny "mur" i nie mógłby się dalej rozszerzać. Ale obserwujemy coś przeciwnego: nasz wszechświat rozszerza się. W czym się rozszerza?

Proponuję pociągnąć tą myśl dalej: jeśli ustalimy, że wszechświat ma granice, to co te granice określa? Załóżmy, że jest nim właśnie swego rodzaju mur - skoro wszechświat jest zamknięty w "pudełku", to w czym znajduje się to pudełko? W innym pudełku? A co określa granice tamtego pudełka?... I tak można w nieskończoność pytać, bo przestrzeń najwyraźniej jest właśnie nieskończona.

To samo dotyczy czasu. Jeśli czas (istnienie) się skończy, to co się stanie? I co to znaczy, że czas się skończy?... W końcu uświadamiamy sobie, że czas w gruncie rzeczy nie może być czymś innym jak iluzją - czas to inaczej zmiana. Jeśli wszechświat byłby wiecznie statyczny, nie dostrzeglibyśmy zmian, a zatem wydawałoby się, że nie istnieje także czas. A jedyne, co się faktycznie zmieniło, to ruch (dokładniej: jego brak), nie czas. wink

Kluczem do zrozumienia, dlaczego nicość nie istnieje, jest porównanie światła do ciemności. Dopiero kiedy światło przestaje oddziaływać, nastaje ciemność; kiedy światło na powrót świeci, ciemność może tylko jej ulec. A jak sprawić, by światło zostało zasłonięte? Można to zrobić wyłącznie... za pomocą materii, czyli uwięzionego światła tongue Czyli, paradoksalnie, aby materia pozostała materią, zawsze potrzebuje światła, by mogła utrzymać swoją siłę blokującą to światło! wink

Ktoś mógłby się spytać: no dobrze, ale jeśli wyczerpie się cały zapas źródła światła we wszechświecie, nastanie nicość. Zapytam: w jaki sposób miałoby się wyczerpać, skoro światło po prostu istnieje - zmienia tylko formy? (Zasada zachowania energii). We wszechświecie istnieją siły, które mogą się zrównoważyć ("uwięzić"), co nie znaczy jednak, że przestają istnieć.

W takim wypadku powracam znowu do początku tej wypowiedzi: myślenie o skończoności czegoś, o czasie itd. - po dokładniejszym zastanowieniu - okazuje się błędem, opartym na iluzji. Tylko skończoność zakłada, że istnieje czas, bo ten czas, tak jak przestrzeń, musiałby się znajdować w kolejnym "pudełku czasowym", które znajduje się w kolejnym, który znajduje się w kolejnym itd. Jeśli zostałaby uwięziona cała energia wszechświata jako materia, i nie otrzymałaby nowego źródła światła, to te siły rozpadłyby się, co oznaczałoby uwolnienie energii, a to z kolei doprowadziłoby do powrotu światła / energii, co zapoczątkowałoby reakcję łańcuchową (niczym wskazywany przez astrofizyków wielki wybuch). I znowu pojawiłoby się światło we wszechświecie.

Najprościej sprawę ujmując: nie ma niczego poza światłem. Nawet ciemność to zakumuflowane światło. Jeśli nie ma czasu, to nie można niczego "uśmiercić", z tego prostego powodu, że to oznaczałoby, że coś istniało w określonym odcinku (odcinek = ograniczona, skończona linia) czasu. A czegoś takiego, jak czas - jak wskazałem wyżej - nie ma. My, ludzie, żyjąc w określonej czaso-przestrzennej lokalizacji odbieramy tylko tak wszechświat, że wydaje się złożony z ograniczonych obiektów przestrzennych istniejących w ograniczonych ramach czasowych.

(Utożsamianie człowieka z materią jest więc zawsze pozbawione podstaw, choć naukowcy mogą się zapierać nogami i rękami, że "nie znaleźli dowodów, by było inaczej". Naukowcy ograniczoną, skończoną przestrzennie (materią) aparaturą próbują wydawać wyroki w sprawie tego, co jest poza przestrzenią (czyli co jest nieskończone) - jest to tak nielogiczne, że nawet dziecko może zrozumieć absurdalność takiego rozumowania wink To tak, jakby przyłożyć linijkę do nieskończoności i stwierdzić, że nie ma nieskończoności, bo linijka jej nie wykazuje! tongue ).

Przestrzeń i czas wywodzą się z geometii: czas to linia, przestrzeń to powiązanych kilka linii razem w trójwymiar. Myśli z natury są nieskończone, ale mogą tworzyć formy, które są skończone. Nasz wszechświat dlatego możemy uważać za "wyśniony" (wymyślony). Wszystkie proporcje, matematyczne stosunki wielkości, wzory, geometryczne układy planet, gwiazd i galaktyk, a także zawirowania i zakrzywienia czasoprzestrzenne mają swoje źródło w abstrakcyjnej matematyce i geometrii.

4444 napisał/a:

Niestety jeszcze nikt nie zna odpowiedzi po co to wszystko jest, bo nikt nie może w pełni świadomie powiedzieć, że istnienie nie miało początku i nie będzie miało końca.

To stwierdzenie zakłada, że ktoś nam narzucił jakiś cel, do którego - niczym owieczki pod wodzą pasterza - powinniśmy dążyć. Proponuję inną perspektywę: zamiast zakładać typowo religijne podejście (jest "Bóg", który wszystko ustalił, a człowiek może tylko działać ALBO zgodnie z tym celem, ALBO nie), można podejść do sprawy w ten sposób, że naszym celem jest... określenie i odnalezienie celu, dla samych siebie smile (czemu nie). Wówczas tak, jak nieskończony jest wszechświat, tak posiada nieskończoną liczbę celów dla każdej żyjącej w nim istoty. Innymi słowy, odkrywasz wszechświat po to, by ustalić własny cel, i ustalasz cele po to, by odkrywać wszechświat.

W takim przypadku, nasze możliwości są nieograniczone, bo to my sami określamy granice tego, co może / jest / było / będzie naszym celem. Ostatecznie, to przecież myślami / umysłem określamy własne cele w życiu (ziemskim i nieziemskim).

Stwierdzenie, że lepiej pogrążyć się w nicości, nie wiedząc nawet, jaki ten "wszechświat" jest, staje się w takim ujęciu bardzo ograniczone, nie uważasz? Kluczem jest wybór celów oraz doświadczeń, choć z ziemskiej, ograniczonej perspektywy nie wygląda to tak nieograniczenie (zgadnij dlaczego big_smile ).

33 Ostatnio edytowany przez susu (2012-06-14 21:06:37)

Odp: Nicość

Antares napisał/a:

Proponuję inną perspektywę: zamiast zakładać typowo religijne podejście (jest "Bóg", który wszystko ustalił, a człowiek może tylko działać ALBO zgodnie z tym celem, ALBO nie), można podejść do sprawy w ten sposób, że naszym celem jest... określenie i odnalezienie celu, dla samych siebie smile (czemu nie). Wówczas tak, jak nieskończony jest wszechświat, tak posiada nieskończoną liczbę celów dla każdej żyjącej w nim istoty. Innymi słowy, odkrywasz wszechświat po to, by ustalić własny cel, i ustalasz cele po to, by odkrywać wszechświat.

A jeżeli czuje, że np moim celem jest zakończyć jakiekolwiek doświadczanie? Bo jakoś nie umiem sobie wyobrazić zakończenia wszystkiego poprzez totalne oświecenie i tak trwanie w tym stanie nirwany całą wieczność ale to pewnie dlatego, że jestem ograniczona. Zdaje sobie z tego sprawę, że jestem w pewnym sensie egoistką jak każdy ale nigdy nie narzekałam na swoje życie, to że pewne rzeczy mi odpowiadają bardziej a inne troche mniej w danym momencie i że przechodziłam przez różne etapy w życiu to chyba właśnie jest rozwój. A poza tym mój stan psychiczny nie ma nic wspólnego z tym tematem bo ja nie jestem załamana i nie chce popełnić samobójstwa a moje posty to nie są listy pożegnalne tylko rozważanie na temat pewnych spraw o których praktycznie nic nie wiem i poszukuje odpowiedzi to chyba jeszcze nie jest takie egoistyczne.
Może też być tak, że to wszystko właściwie już nie istnieje (tak jak np czas jest umowny) tylko my o tym nie wiemy. I nie pisałam, że chce sie pogrążyć w nicości już teraz tylko pytałam czy to jest celem istnienia, świadomości. W ogóle ciekawi mnie czy to możliwe a nie moge powiedzieć na 100%, że tego chce, przynajmniej tak mi sie wydaje.

34

Odp: Nicość

Bardzo pasjonujące zajęcie takie rozważania tylko...szkoda na nie czasu. To tak jakby mrówka chciała zrozumieć działanie współczesnych układów scalonych. Mrówka nie ma szans by w swojej formie zrozumieć działanie tych rzeczy. Tak samo my nie jesteśmy wstanie w obecnym "opakowaniu" pojąć tego o czym tu piszesz.
Strata czasu i myślę, że zdecydowanie korzystniej będzie się zająć rozważaniami na temat tego ile diabłów zmieści się na łebku szpilki.
Tu jesteśmy po to by doświadczać ograniczeń materii.

35

Odp: Nicość

4444 napisał/a:

A jeżeli czuje, że np moim celem jest zakończyć jakiekolwiek doświadczanie? Bo jakoś nie umiem sobie wyobrazić zakończenia wszystkiego poprzez totalne oświecenie i tak trwanie w tym stanie nirwany całą wieczność ale to pewnie dlatego, że jestem ograniczona.

No tak, zgadza się, ograniczenie percepcji i perspektywy skłania nas do szukania określonych - odmiennych od innej percepcji / perspektywy - celów.

Co dokładnie czujesz, pisząc, że Twoim celem jest zakończyć "jakiekolwiek" doświadczenie? Może masz na myśli koniec w sensie karty XIII Tarota? Jeśli tak, to znak, że jesteś na etapie między XII a XIII kartą i doskwiera Ci ten "czas", bo nie wiesz, w którym kierunku się ruszyć. Wówczas, zgodnie z interpretacją tych archetypów, ma się wrażenie, że jedyne wyjście, to zakończenie.

nemoman napisał/a:

Bardzo pasjonujące zajęcie takie rozważania tylko...szkoda na nie czasu. To tak jakby mrówka chciała zrozumieć działanie współczesnych układów scalonych. Mrówka nie ma szans by w swojej formie zrozumieć działanie tych rzeczy. Tak samo my nie jesteśmy wstanie w obecnym "opakowaniu" pojąć tego o czym tu piszesz.
Strata czasu i myślę, że zdecydowanie korzystniej będzie się zająć rozważaniami na temat tego ile diabłów zmieści się na łebku szpilki.
Tu jesteśmy po to by doświadczać ograniczeń materii.

smile

Nemo, nie warto ograniczać rozwoju umysłu innym ludziom, bo nikt z nas nie wie wszystkich dlaczego i po co smile Świat to nie tylko białe-czarne. Motywacja mrówki do zrozumienia układu nie musi prowadzić bezpośrednio do pierwotnego celu: może zmienić się on dziesięć tysięcy razy w międzyczasie, co nie znaczy, że nie dokona ona pewnego - znaczącego - progresu. Nie wiadomo tylko z góry (przy ograniczonym umyśle) dokąd ta droga doprowadzi.

Doświadczanie materii nie wyklucza doświadczania umysłu; chodzi tu raczej o integrację prawdziwej istoty (energia) z materią (3 wymiar). wink

36

Odp: Nicość

To marnowanie talentu. Jak przypowieść z biblii o talentach (pieniądzach) i braciach. Nie po to dostaliśmy te "opakowania" by przerabiać je na siłę w coś do czego nie służą. To robienie na siłę np z samochodu osobowego łodzi podwodnej. Strata czasu i zasobów. I jest to cofanie się w rozwoju a nie rozwijanie.
A jeśli umiesz zrobić te wszystkie "przemiany" bez trudu to...nie zadajesz takich pytań bo już dawno wiesz o co w tym wszystkim chodzi.
Dlaczego nie zastanawiacie się nad tym co znaczy "1" (jeden) ? To wartość całkowicie abstrakcyjna, choć uważam że "0" (zero) będzie bardziej tu pasować ;-)
Nikogo nie ograniczam. Sami się niektórzy ograniczają marnując bezcenne zasoby na problem którego nie są wstanie rozwiązać. Chyba już lepiej zacząć podlewać małą konewką Saharę, oczywiście na piechotkę, z Polski, osobiście niosąc tę wodę na pustynię ;-)

37

Odp: Nicość

Można paradoksalnie ograniczyć samemu sobie perspektywę, z góry określając to, co jest rzekomym ograniczeniem, a co nie. smile "Nikt nie powinien wydawać opinii, dopóki nie poznamy wszystkich odpowiedzi".

nemoman napisał/a:

Dlaczego nie zastanawiacie się nad tym co znaczy "1" (jeden) ? To wartość całkowicie abstrakcyjna, choć uważam że "0" (zero) będzie bardziej tu pasować ;-)

Ja właśnie to robię, o czym piszesz wyżej: siedzę przy liczbach podstawowych, i można się zdziwić, jak wiele informacji może zawierać jedna liczba i ile w sobie kryje tajemnic związanych z wszechświatem, w którym żyjemy, zwłaszcza, jeśli zestawimy je w relacji do wielu innych obiektów (w szczególności matematycznych).

Na pewnym etapie mamy określone (ograniczone) zrozumienie jakiegoś tematu; ale ten sam temat nie kończy się tylko na tym, że go poznamy z tej ograniczonej perspektywy. Jeśli ktoś szuka naukowego wyjaśnienia, dlaczego tak jest - oto jedno z najprostszych: "złożoność to coś więcej niż suma części". Można to odnieść także do abstrakcji: połączenie nowego talentu ze starym w rezultacie daje zupełnie nową, trzecią jakość. Dlatego to, co piszesz o cofaniu się w rozwoju, to tak, jakby stwierdzić, korzystając z liczb: "po co używać liczby 1, skoro już ją przerobiliśmy"?
A właśnie można ją wykorzystać na wiele - nowych - sposobów:
1+1 (to przerobiliśmy, ale...)
y = x+1
f(x) = (x + 1) / 7
C = { 1, 2, 3, 4... nieskończoność }
S = { 1, 1/2, 1/3, 1/4... }
itp.
(z powodu braku symboli matematycznych, używam zastępczych).
Jedynka staje się elementem bardziej złożonych obiektów matematycznych.

Jednym słowem, łatwo oceniać podług siebie i swojego rozumienia i wmawiać innym ludziom w którym miejscu są ograniczeni (zakładając jednocześnie, że sami oceniamy swój stopień znacznie wyżej). wink Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie o to, czy wszechświat rzeczywiście ma tak ograniczoną, liniową naturę, czy to jednak tylko nasze zrozumienie jego takie jest.

38

Odp: Nicość

Chcecie budować sobie łódź podwodną z samochodu czy też może lepiej z roweru to budujcie. Nie można? Ależ można ale nie zmienia to faktu że to strata czasu i zasobów. Nikogo nie ograniczam. Zauważam naturę naszego "opakowania" i podpowiadam jak je użyć bo ludzie mają dziwny zwyczaj nie czytania instrukcji obsługi a potem dziwią się że coś nie chce działać. Czy za pomocą pralki automatycznej nie można łowić ryb? Można tyle że nie po to została ona stworzona.
Tak samo nie po to jesteśmy tu w materii by nie mieć ograniczeń. To właśnie te ograniczenia pozwalają nam na rozwój. Tylko je znając możemy wiedzieć jak właściwie poruszać się w materii. Stronę duchową mamy poznaną ale nie znamy materii i po to tu jesteśmy by ją poznawać, zatem każde inne działanie to strata czasu i zasobów.
Jeszcze jedno porównanie. By dobrze, szybko i sprawnie prowadzić samochód trzeba znać...jego ograniczenia czyli drogę hamowanie, przyśpieszenie, to jak trzyma się w zakrętach i czy jest pod albo nadsterowny itp. Tylko wtedy można w pełni wykorzystać potencjał tego "opakowania" i im więcej wiemy tym lepiej prowadzimy. A czy można z niego korzystać bez znajomości tych parametrów? Można ale każda podroż to będzie bardzo duży stres ponieważ nie będziemy wiedzieć jak to "opakowanie" zareaguje w danych warunkach i na nasze działania.
Myślicie ze jesteście tu w tym materialnym świecie przypadkiem?! To oczywiście pytanie retoryczne.

39

Odp: Nicość

Na pewno po części się z tobą zgadzam nemoman ale zaczełam się zastanawiać nad takimi zagadnieniami jak nicość bo poprostu poczułam taką potrzebę żeby też poznać przemyślenia innych, wiem, że do pewnych rzeczy jeszcze nasze umysły nie dojrzały ale jeżeli zaczniemy pytać to może się uwrażliwimy na pewne sprawy i poszerzymy trochę naszą perspektywę. Jeżeli w umyśle czasem pojawiają się pytania i to nas zmusza do szukania na nie odpowiedzi to chyba nie jest marnowanie energii.

Antares napisał/a:

Co dokładnie czujesz, pisząc, że Twoim celem jest zakończyć "jakiekolwiek" doświadczenie? Może masz na myśli koniec w sensie karty XIII Tarota? Jeśli tak, to znak, że jesteś na etapie między XII a XIII kartą i doskwiera Ci ten "czas", bo nie wiesz, w którym kierunku się ruszyć. Wówczas, zgodnie z interpretacją tych archetypów, ma się wrażenie, że jedyne wyjście, to zakończenie.

Tak Antares właśnie czuje coś podobnego, z resztą u mnie dosyć często pojawia się 13 bo urodziłam się 13 i też kiedyś sprawdzałam, że moją kartą w tarocie jest śmierć czyli 13. Może moje obecne życie to jest jakiegoś rodzaju zakończenie pewnego cyklu albo taka przejściowa egzystencja nie wiem ale coś w tym jest.

40

Odp: Nicość

moze mało kto wie ale cyfra 13 ma potężna energie kobicą smile ja zawsze mam szczeście 13.. dla mnie to dobra cyfra.
[url]http://www.przepowiednia.org/numerologia_tresc.php[/url]

41

Odp: Nicość

Nemo, pisałem o tym, że są różne drogi. Gdybyś był samą materią, nie różniłbyś się od kamienia. Człowiek to połączenie wielu (mówiąc ścisłym, matematycznym językiem: nieskończonej ilości) poziomów wink Wiele z nich jednak jest - dokładnie tak jak piszesz - ograniczonych, niedostępnych dla człowieka. Nie znaczy to jednak od razu, że człowiek, żyjąc w materii, powinien jedynie na niej skupiać uwagę. Proponuję zapoznać się z koncepcjami ze wschodu, np. yin - yang: konfiguracja wielu yin i yang na różnych poziomach (wymiarach) daje w rezultacie konkretną, indywidualną jednostkę. Z tego natomiast, co napisałeś, wynikałoby, że każdy człowiek powinien być "yang" na poziomie materii, a "yin" (ciemny / nieświadomy) na pozostałych. Gdyby tak było, nigdy nie napisałbyś swojej wypowiedzi, bo bez energii Twój umysł, ciało, w tym palce, które wybiły ten tekst na klawiaturze, nie miałyby możliwości działania. Tak się składa, że każdy z nas jest konfiguracją pewnych energii (mniej lub bardziej subtelnych) - i zgadzam się, że ze świata materii nie powinno się uciekać, nie po to tu się znaleźliśmy - ale nie znaczy to, że nie powinniśmy z tej materii korzystać w pewnej - własnej, unikalnej - konfiguracji. Bo zawsze jesteśmy i pozostaniemy unikalni, niepowtarzalni.

4444, to ciekawe, bo 1+3=4. wink Warto jeszcze zobaczyć jaką masz urodzeniową drogą numerologiczną, która rzuci Ci więcej światła. Nie wszystkie bowiem drogi - nawet jeśli żyjemy w materii - są ściśle związane z zajmowaniem się materią. Z Twoich słów wnioskuję, że nie jest to - jak sugeruje Nemo - wyłącznie materialna droga właśnie. smile Ci, którzy mają doświadczać siebie WYŁĄCZNIE przez pryzmat materii, bez dodatków, niech tak robią. smile

42

Odp: Nicość

Przepiekny temat jeszcze lepsza dyskusja. Ja tam nie wiem jak to jest ale jak bym byl w stanie sie tak absolutnie zrownowazyc to nicosc by w ogole mnie nie nieinteresowala wink pozdrawiam

43 Ostatnio edytowany przez susu (2012-07-31 18:11:20)

Odp: Nicość

Antares napisał/a:

4444, to ciekawe, bo 1+3=4. wink Warto jeszcze zobaczyć jaką masz urodzeniową drogą numerologiczną, która rzuci Ci więcej światła. Nie wszystkie bowiem drogi - nawet jeśli żyjemy w materii - są ściśle związane z zajmowaniem się materią. Z Twoich słów wnioskuję, że nie jest to - jak sugeruje Nemo - wyłącznie materialna droga właśnie. smile Ci, którzy mają doświadczać siebie WYŁĄCZNIE przez pryzmat materii, bez dodatków, niech tak robią. smile

moja chyba jednak jest związana z materią i to bardzo bo jestem numerologiczną 8 więc negatywna wibracja tej liczby (przy 13 z dnia ur) mówi sama za siebie ale to są tylko liczby i pewnie każdy sobie sam kiedyś zapracował na takie a nie inne...

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, pozdrawiam Hejala, mam nadzieję, że kiedyś wszyscy poznamy tajemnicę istnienia i nieistnienia również.