Witam ponownie, już jakiś czas mnie tu nie było.
Otóż muszę sie wypowiedzieć w sprawie wspomnień z poprzednich wcieleń.
Uważam, że świadomość jest nieśmiertelna, a przynajmniej istnieje tyle, ile sam nasz Wszechświat. Odgrywa ona rolę religijnej duszy (jednak to zupełnie coś innego). Świadomość jest taką cząstką ukrytą gdzieś w umyśle, która nie umiera wraz ze śmiercią człowieka. Inne wcielenia uważam, że mogą być prawdą, jednak by cofnąć się do nich za materialnego życia, jest albo niezwykle trudne albo niemożliwe. Może dopiero po śmierci świadomość jest w stanie podróżować po wspomnieniach z poprzednich wcieleń. Jednak myślę, że całym sensem wielu wcieleń jest to, że daną osobą można być tylko raz. Inaczej mówiąc, to kimś jesteś obecnie, twój charakter, twoje Ja, może być tylko raz. Nigdy drugi raz nie będziesz tą samą istotą, jeśli twoja świadomość się odrodzi to już drugi raz nie będziesz tym kim byłeś wcześniej. Więc prawdą jest to, że życie trzeba zawsze szanować i troszczyć się o nie, pielęgnować, pomimo wszystko, bo cała twoja osobowość, to kim jesteś - jest tylko tu i teraz. Ale to nie jest straszne ani przykre, bo w jakimś sensie mimo, że nigdy nie będziemy drugi raz tym samym, jakaś cząsta w nas zostaje, dzięki czemu z każdym kolejnym wcieleniem możemy się doskonalić.
Jednak myślę, że na to też trzeba zasłużyć. Najszybciej odrodzi się świadomość istoty, która zdała sobię sprawę z własnego świadomego istnienia, że jest tworem Wszechświata i pełni w jego funkcjonowaniu ważną rolę.
Mam dwie teorię dotyczące niesmiertelnej świadomości i wielu wcieleń. Pierwsza: ta, która jest bardziej przykra. Ewolucja Wszechświata i życia w nim, od jednokomórkowców do zwierząt aż po inteligencję, może rozwijać się poprzez poświęcenia jednych dla drugich. Czyli, że ktoś musi umrzeć by inny mógł się narodzić itd., itd., itd.,... W takim przypadku każde życie jest jednorazowe ale niezwykle ważne! bo przyczynia się do rozwoju kolejnego, by moglo przez to poświęcenie ewoluować. I taka kolej rzeczy dotyczy się wszystkiego, każdej formy żyjącej we Wszechświecie. Czyli Wszechświat działa tak, żeby mógł się rozwijać, a życie ewoluować, musi działać schemat pewnego rodzaju "łańcucha pokarmowego". W takim przypadku życie jest jedno, a po śmierci będzie to, co było przed narodzeniem - nicość.
Druga teoria bardziej radosna z naszego punktu widzenia, do której ja się jednak przychylam to taka, że Wszechświat jest po prostu za bardzo złożony, za piękny i za tajemniczy, a takie rozwiązanie byłoby po prostu niesprawiedliwe dla istot, które np. urodziły się w czasach, w którch swoją inteligencją przewyższały swoją epokę. Po prostu byłoby to marnotractwo. A Wszechświat nie pozwoliłby sobię na marnowanie swojego najcenniejszego daru jaki posiada, czyli życia i życia inteligentnego, które jest ukoronowaniem jego samego.
Przedstawiłem swój tok myślenia w tej kwestii co obiecałem i się trochę rozpisałem. A co do tego czy ja sam posiadam teraz jakieś wspomnienia z poprzednich wcieleń - oczywiście, że nie. Ale czyż to dowód na to, iż one nie istnieją?;)