Temat: Bóg miłosierny - Czy aby na pewno?
Od dawna zastanawiałem się nad sensem postrzegania religii.
Dziwi mnie dlaczego ludzie niewierzący są z góry spychani na bok i uznawani za gorszych przez kościół i ludzi głęboko wierzących. Katolicy wierzą, że za wiarę we Wszechmogącego i nieskończenie dobrego Boga dostaną nagrodę po śmierci - przepustkę do Domu Ojca (Królestwa Niebieskiego) czyli potocznie nieba. W istocie chodzi o to, że tylko człowiek wierzący może pójść do nieba, inny już nie (i nie bierzmy już tu pod uwagę czyśćca i innych tego typu tworów religijnych). Nie mogę zrozumieć dlaczego miłosierny i kochający wszystkie swoje dzieci Bóg miałby karać takie osoby, które np. nie były w życiu ludźmi wierzącymi i nie stosowali się do Jego nauk. Ale przez całe życie byłi dobrzy wobec innych ludzi i także zwierząt, zawsze pomocni i kochający, ale w Boga nie wierzyli. Czy dla Boga jedyną i prawdziwą racją i dobrem jest tylko sama wiara w Niego? To tak jakby nieważne było czy dany człowiek jest dobry czy zły, ważne by był wierzący! To strasznie egoistyczne podejście, prawda? Gdyby ktoś był przestępcą i wyrządzał krzywdę innym, ale był osobą wierzącą lub się nawrócił, to z osobą przez całe życie dobrą, pomocna i kochającą lecz niewierzącą, byłby na wygranej pozycji? To czysty absurd.
Religia tak głęboko zakorzeniła się w kulturze ludzkiej, że większość już się nawet nie zastanawia nad jej sensem, tylko ślepo wierzy w "pustą" wiarę i nakazy księży i ludzi na wyższym szczeblu tej hierarchii.
Pamiętam, że jak byłem dzieckiem słuchałem na lekcji religii opowiadania księdza katechety o dobrym pasterzu Jezusie, który opiekuje się swoimi owcami i kocha je wszystkie. Ale podczas wypasania owiec, jedna się gdzieś zabłąkała i zgubiła. Katechata opowiadał, iż wówczas Jezus dla którego wszystkie Jego owce są tak samo ważne, pozostawiłby cała resztę by znaleźć jedną zagubioną. Oczywiście, to bardzo miłe zachowanie z jego strony, ale rozumując, wychodzi na to, że cała reszta stada dobrych owieczek podążających posłusznie za pasterzem byłaby kompletnie nieważna wobec tej jednej. A gdyby w okolicy czyhały niebezpieczeństwa, np. wilki, to Jezus skłonny byłby zaryzykować bezpieczeństwo całego stada dla jednej owcy? Popisałby się tu kompletną nieodpowiedzalnościa. Chyba nie chciałbym znaleźć się na wycieczce, kierowanej przez takiego opiekuna.
Gdyby religia opierała się na rozsądnych działaniach i logicznym myśleniu, a nie skupiała się na jednym z największych problemów ludzi, czyli naiwności i chęci wiary w poczucie zapewnianego bezpieczeństwa (często ślepej wiary), może dla ludzi o szerszym myśleniu byłaby czymś innym, niż tylko tworem ludzi dla ludzi, obiecującym złote góry za wyłączenie myślenia i zdrowego rozsądku, by dzięki zbiorowej manipulacji podporządkować sobie masy.
Po wgłębieniu się istotę kosmologii, uważam iż Bóg w którego nakazuje mi wierzyć religia chrześcijańska byłby (i tutaj przepraszam za określenie) za głupi by stworzyć coś tak niesamowitego, złożonego i pełnego tajemnic jak Wszechświat.
Twór opisywany przez religię nie może być tym samym Tworem stwarzającym Wszechświat (o ile ktoś taki w ogóle istnieje).
Jaki cel miałaby istota Wszechmogąca w stwarzaniu nas na Ziemii? Skoro byłby rzeczywiście Wszechmogący, a religia tak go opisuje to już przed stworzeniem nas doskonale wiedziałby jak to wszystko się dalej potoczy. Sąd ostateczny nie miałby najmniejszego sensu, bo On by już wiedział wszystko o życiu każdego z nas jeszcze nawet przed naszym narodzeniem.
Karanie ludzi za błędy i zło nie miałoby celu, gdyż juz wcześniej by wiedział, że do tego dojdzie, a już na pewno istota Wszechmogąca, mogąca wybrać każdą możliwą ewentualność, nie wybrałaby topienie wszystkich ludzi w wielkim potopie jak najgorszy potwór. Nie pasuje to chyba do wizji nieskończenie kochającego Boga, racja?
Dlatego religia tak naprawdę eliminuje samą siebie z gry już na samym jej początku. Bo samo stwierdzenie, że Bóg jest Wszechmogący obala cały sens religii w którą kazano nam wierzyć. Dlatego jest to najlepszy, a może i jedyny dowód na to, że religia została stworzona przez ludzi dla ludzi, a Bóg nie stworzył człowieka, lecz człowiek Boga - w swoim umyśle.
Nieraz będąc pytanym przez znajomych: Co byś zrobił gdyby Bóg postanowił zakończyć życie na Ziemii i objawił się wszystkim ludziom? i nie mógłbyś już wtedy zmienić swoich przekonań.
Odpowiadam krótko: Byłbym szczęśliwy. Gdyż byłaby to jedyna możliwość bym w niego uwierzył.