1 Ostatnio edytowany przez Mora (2010-10-26 14:18:14)

Temat: Gdzie jesteście?

Tekst nie pisałem przeciwko Hejalowi, tylko chciałem poruszyć pewną kwestię o której wielu ludzi zapomina.

http://img.webme.com/pic/n/niezwykli/zdjeciedo1.jpg

Gdzie jesteście? Wy obcy, Wy którzy nas obserwujecie, badacie, czekacie. Na co? Dlaczego? Czemu się nie ujawnicie? Czemu się nie pokażecie? Boicie się nas? Tak samo jak my, Was się boimy. Czy może nie chcecie nas poznać?

Tym krótkim wstępem chciałem zacząć artykuł o czymś, o czym wielu ludzi myśli, czego pragnie i zaraz się obawia. O czymś czego nie możemy potwierdzić, ani dotknąć. Możemy jedynie wierzyć. Tytuł jest nie przypadkowy "Gdzie jesteście?". Każdy z nas bynajmniej raz słyszał o rozmowach na temat obcych, albo nawet sam o tym myślał. Gdzie oni mogą być? Jeśli tu są to czemu się nie ujawnią? Zadajemy sobie to pytanie często. Gdzie jest życie? Czy żyjemy sami w kosmosie? Czy możliwe jest życie na innych planetach? Każde kolejne pytanie rodzi następne. Dodatkowo dokładając sprawy wyznaniowe utrudniamy sobie odpowiedź. Bo w co wierzą kosmici?

Chciałbym poruszyć teraz trochę inną kwestię, którą na końcu wyjaśnię w całości.

Tworzymy obraz, książki, filmy w których często używamy motywów obcych, wyobrażamy sobie ich różnie od szkarłatnych zabójców po pięknych braci z niebios. Tyle wyobrażeń ilu ludzi. Otrzymuje co pewien czas informacje o kręgach zbożowych, że ktoś widział ufo tu, ufo tam. Tworzymy obrazy w głowie, oglądamy telewizję, a to kolejny ciekawy tutaj film o ufo, nakręcamy się. Myślimy o tym intensywnie próbujemy sobie odpowiedzieć, lecz nie potrafimy. Czy są dobrzy, czy źli? Zieloni czy niebiescy? Wierzą Jezusa czy w co innego? Na czym latają? Jeżeli wg. latają. Tworzymy wokół swojej świadomości krąg zagadek, których nie rozwiążemy bo się zapędzamy. Błędnie odbieramy pewne kwestie, może nie świadomie. Nie wiem tego.

Tworzymy historię, budując kolejne teorie. Lecz pomijamy bardzo ważną kwestię, w całym multum pytań i domysłów zagubiliśmy samych siebie, bo po co nam obcy? Dlaczego tak intensywnie niektórzy ludzie próbują znaleźć odpowiedź na pytanie "Gdzie jesteście"? Do czego prowadzą kolejne teksty typu "Czy chcecie abyśmy się ujawnili?" lub blog kogoś, kto podaj się za kosmitę? [url]http://kosmita.ofp.pl/[/url]

Do czego to prowadzi? Czy da to nam rozwiązanie? Czy te teksty zawierają w sobie prawdę i należy podążać tą drogą? Jakkolwiek to zabrzmi nie mam nic przeciwko autorom takich dzieł, to pokrzepiające duszę teksty, często budujące rodzące coś nowego, idee.

Tylko tak jak napisałem zapomnieliśmy o czymś i tutaj chciałbym to podsumować. Zapomnieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, po co ich szukamy? Po co nam obcy? Czy przypadkiem nie czujemy się samotnie w tym czarnym kosmosie? Może czujemy przed czymś strach? Zaczynamy szukać jakiejś pomocy? Bo dokąd zmierza człowiek ze swoimi dwoma nogami, rękoma, tułowiem i głową? Wielu ludzi widzi nadzieję w kontakcie z kosmitami, o których z roku na rok jest coraz głośniej.

A co jeśli jesteśmy samotni w kosmosie? Lub też obcy, gdziekolwiek chcą z nami się nie skontaktują. Dlaczego mieli by to zrobić? Co możemy im zaoferować?
Może czas zastanowić się pierw nad sobą aniżeli szukać czegoś co być może samo nie chce przyjść?

[url]http://www.nadnaturalne.czo.pl[/url]

2

Odp: Gdzie jesteście?

Tak zwani kosmici czy też UFO od dawna się ujawniało i pojawiało. Ludzie nie chcą znać prawdy i wolą tego nie widzieć. To , że nie mamy jeszcze osobistego kontaktu wynika z tego, że ludzie nie chcą go mieć.

3 Ostatnio edytowany przez miriad (2010-10-26 19:29:59)

Odp: Gdzie jesteście?

istnieją niezbite dowody na to, ze nie jesteśmy sami w kosmosie, a obce cywilizacje odwiedzają, odwiedzały i najpewniej będą odwiedzać naszą planetę. Choć określenie 'odwiedzać', mi na przykład kojarzące się z turystyką, nie koniecznie oddaje prawdziwą naturę tych działań 'kosmitów' względem Ziemi.
Gdzie jesteście, koledzy zieloni? - ja osobiście bardzo często zanoszę gdzies 'w eter' to pytanie. Nie mogę pojąć tego, dlaczego jeszcze nie ujawnili się na naprawdę konkretną skalę, w sposób niezaprzeczalny, a przynajmniej taki, który przykułby uwagę całego globu na sprawy 'kosmiczne'. ja wiem, że nie w kosmos powinniśmy patrzec, a w to, co na Ziemi - no i w nas, nasze wnętrza - nawet w poszukiwaniu obcych. A jednak ile by to zmieniło! Zdaje sobie sprawę z tego, że moje myslenie może byc pochopne i niewyważone, nawet krotkowzroczne. Bo nie wiem, nie mam pojęcia, jaki kontratak na taką rewelację, ktora powinna wspomóc ludzkie przebudzenie i transformację, wyprowadzili by znani nam 'swiatowi starzy manipulatorzy', ze tak ich nazwę. i pewnie nie dałbym rady przewidziec tego drogą obliczen, a co najwyzej przy pomocy intuicji.. a raczej czystego strzalu na ślepo. Idąc głosem serca, mimo wszystko taka zmiana byłaby przeze mnie pożądana - bo byłaby zmianą.
Nie modlę się o to, nie zaprząta mi to mysli i nie ciązy mi to na duszy. Gdy się jednak nad tym zastanowię, zawszę czuję chęć, by Oni wreszcie sie ujawnili. Powody, typu ostrożnosc w podejsciu do prawa nieingeręcji, jakoś mnie dziwią a nawet śmieszą. Gdybyśmy przyswoili bezapelacyjnie i zupełnie fakt, że obcy istnieją, obserwują nas, odwiedzają a nawet knują przeciw nam za naszymi plecami, niemal doslownie, sprawa wyglądałaby zupeeeełnie inaczej - ujawnienie się kosmitów nie byłoby żadną rewelką, więc i nie byłoby 'ingerencją' (a ja własnie mówię, o samym ujawnieniu się - no dosłownie nic ponad to... yyy.. noo.. możemy jeszcze wypic flashke, o!;D). Jednakże TERAZ, przy obecnym stanie rzeczy, samo wyhylenie się nieśmiałe zza horyzontu tajemnicy.. "heeey! halooo! witamy was, ziemianie! pokój! lubimy was! i lubimy ziemniaki!" (wiem, zawiało boratem. ale co?!, borat też kosmita!) oznaczałoby, rozumiem, ingeręcję, tak? dobrze myślę? tak czy owak i tak nie rozumiem, dla mnie to nieco nie teges. nie żebym się zwracał do kogoś konkretnego. Wspomniałeś, Mora, o Bobiku (wiem w jakim kontekscie, ja tylko mówię "a propos..") - ja akurat nie mowie o gwiezdnych wędrowcach, tylko o kims, kto faktycznie samą aparycją i zapleczem technicznym niejako pstryknąłby palcami i klasnął w dłonie, coby ludzie, z którymi NAWET ROZMAWIAC SIE NIE DA o kosmosie i sprawach spornych z kosmosem powiązanych, wreszcie spojrzeliby w innym kierunku niż zwykle.
ja wiem, że nie można synowi czy córce definitywnie od początku do końca wiązać sznurowadeł, ale można mu raz pokazać, jak to się robi. można mu pokazać, że to TRZEBA robić, że to się naprawdę robi, żę sznurówki nie mają tak dyndać za nogami. pomyślcie! biali, czarni, zieloni i niebiescy (inni tez)! to byłby zaledwie mały krok dla kosmicznych sił i środków.. a wieeeelki skok dla świadomości rasy takiej, jak np nasza... swoją drogą.. ciekawe, jaki wpływ miałoby to na zwierzęta??
kto powinien sie ujawnic? jak??.. ja nie powiem, bo co to ja? jeszcze cos zaproponuje i zrobią na opak, coby mnie nauczyc cicho siedziec;p
A tak serio: wydaje mi się, że wszyscy bysmy zgodnie odpowiedzieli na te pytania. nie trzeba słów.
Mora, przeczytałem oczywiscie caly twoj artykuł. Co do ostatnich pytań, moja odpowiedź brzmi: zgadza się. Czujemy się samotnie. Strach?... strach też jest, ale tak naprawdę to mały pikuś. Ja również, jak tych 'wielu ludzi' widzę nadzieję w kontakcie z kosmitami; nadzieję na globalną, co podkreślam, zmianę. Zgadza się: co jeśli jestesmy samotni?? jestesmy. nie jestesmy sami, ale jestesmy samotni, jesli rozumiec to tak, jak ja to rozumiem. Tak samo też zgadza się: obcy sie z nami NIE skontaktują, i Bobik podaje wystarczającą ilosc istotnych powodów do tego w swojej książce.
I wreszcie ostatnie twoje pytanie, Mora.. Zdecydowanie "zgadza się" - warto zastanowic się nad sobą i na zastanawianiu nie poprzestac. Wszystko to jednak dzieje się na tak małą skalę. tak mało tego, trzeba więcej, więcej! to ma być kosmosplozja! ludzie z dnia na dzien powinni pozbyc wszystkiego tego, czego w ogóle nie potrzebują a za czym tak agresywnie dotąd gonili i zawiązać, psia jucha, te przeklęte dyndające sznurówki! O!;p