7.6. Katastrofa tunguska
Wszyscy słyszeliście o tzw. "meteorycie tunguskim", który nie był ani żadną mikro czarną
dziurą (już by was nie było), ani żadnym meteorytem, planetoidą czy kometą.
To był pojazd kosmiczny z układu Proximy Centauri.
Podczas wchodzenia do atmosfery w wyniku awarii padły im osłony i doszło do przegrzania,
co zaowocowało eksplozją generatora (niektóre niżej rozwinięte cywilizacje wykorzystują
energię fuzji jądrowej, a wzmiankowana cywilizacja wyprzedza was w rozwoju o około 200 lat).
Gdy katastrofa była nieuchronna, kapitan skierował statek tam, gdzie nikomu nie zaszkodzi i eksplodował
w okolicy rzeki Kamiennej Tunguzki.
Po katastrofie na niewielkim terenie opadły opary powstałe po wyparowaniu paliwa i teren
został skażony. Tuż po katastrofie skierowano nad nie urządzenia do przekształcania skażonej ziemi
w żyzny nawóz (nad technologią tą pracują obecnie ziemscy naukowcy). Przekształcanie odbywa
się na zasadzie zmiany stanu atomowego pierwiastków za pomocą wybijania elektronów i protonów
z pomocą skondensowanych strumieni fotonów. Dzięki temu na skażonym terenie przyroda
wróciła do równowagi, a nawet lekko "zaszalała" i rośliny wyrosły większe i silniejsze.
Celowo wzmiankuję jak urządzenia mają działać, gdyż technologia ta przyda wam się po
III wojnie światowej. Można stosować ją zarówno przy skażeniu radioaktywnym jak i każdym
innym, a zastosowanie jej do celów militarnych jest nieprzydatne z powodu małej efektywności.