Witajcie,
Dzisiaj natknąłem się na książkę Hejala, "Wszystko jest wibracją", a także tą stronkę. Przeczytałem również na forum, że autor wycofał się z "życia w internecie", gdyż uważa ten sposób komunikacji za stratę czasu, z określonych powodów.
Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę, że wszyscy się uczymy, nie tylko ludzie. Nie ma również czegoś takiego, jak przypadek, jak pewnie większość z was wielokrotnie już słyszała. Stąd nie uważam, że wydarzenia, opisane przez Hejala w swojej książce, przytrafiły mu się przez 'przypadek'.
Ludzie, którym także stał się obecnie Hejal, mają wiele - jak zauważył - charakterystycznych cech. Jedną z nich jest nadmierna skłonność do dyskutowania, której nie równoważy równomierna ilość czynów. Następną - zadziwiająco częsty brak konsekwencji, mimo dominacji logicznego/racjonalnego myślenia. Kolejną - silny, czasem nawet bardzo silny negatywizm.
Książka Hejala jest niezwykle interesująca, i cieszę się, że mam możliwość zapoznania się z jego uwagami. Muszę jednak jasno napisać, że jest różnica między negatywizmem, od którego nawet Hejal się nie ustrzegł, jak pisał (w książce "Wszystko jest wibracją" jest sporo negatywnych ocen pod adresem ludzkiego społeczeństwa - słusznych czy nie, nadal stanowią one negatywną energię), a sceptycyzmem. Sceptycyzm według mnie to nie tylko próba racjonalnej (a nawet szczegółowej) oceny pod określonymi kątami informacji, ale także spojrzenie z szerszego punktu widzenia na całość materiału.
Właśnie patrzę sceptycznie na ten materiał, i nie piszę tutaj o tym, czy planeta Hejala rzeczywiście istnieje, czy nie - to rzeczywiście jest bez większego znaczenia. Powrócę do tego, o czym napisałem na wstępie: Hejal nie tylko uczy ludzi, on sam się uczy, co potwierdza dobitnie treść jego książki. Uczy się zresztą także każdy inny osobnik naszej, jak i jego macierzystej planety.
Ziemia nie jest łatwym miejscem do nauki, i dlatego jest tak wielu, którzy nie chcą się tutaj wcielać. Rzeczywiście panujący na planecie negatywizm jest bardzo silny. Jednak istnieje istotna różnica między człowiekiem, który wcielał się wiele razy na Ziemii i wypracował sobie metody radzenia sobie z sytuacjami, z którymi - jak widać - istota z zewnątrz (jak Hejal) musi dopiero uczyć się radzić. Z drugiej strony uważam, że świeże, nowe spojrzenie takich istot, jak Hejal, a także wielu innych, którzy wspierają w ostatnich czasach masowo Ziemię, jest zawsze bardzo cenne, jeśli zostanie ono odebrane mądrze, ale i niebezkrytycznie.
Podsumowując, Hejal uczy się na Ziemii tak samo, jak my, i najwyraźniej nie zawsze jest tego świadomy. Każdy z nas ma swoje własne, unikalne doświadczenie na przestrzeni wielu inkarnacji, i choć zwykliśmy popełniać bardzo dużo błędów, Ziemia jednocześnie przedstawia dla ludzi niepowtarzalną szansą wzmocnienia energetycznego, jeśli tylko skorzystają ze - zwykle - krótkiego czasu, jaki tu otrzymują w "rzeczywistości" fizycznej. Uważam, że to szansa, której nie wolno nam tracić.
Pozdrawiam autora i forumowiczów.