Z tymi kwestiami się zgodziłbym, używając innej terminologii:
Felio napisał/a:Ludzie najpierw byli duszkami pamiętającymi poprzednie wcielenia
Ale dotyczyło to przedpotopowych cywilizacji.
Prawdopodobnie też podrasowane IQ.
Niżej rozwijam temat, bo jest istotny.
Potem wprowadzono prawo karmy i duszki się zdegenerowały do obecnej formy.
Istnieją 2 rodzaje praw: prawa społeczne, rozpatrywane w sądzie, i prawa wszechświata nazywane przez nas prawami fizyki. Prawo karmy to ten pierwszy rodzaj: istoty zarządzające Ziemią i karmą ustalają - na wzór sądów, jak to symbolicznie przedstawiają starożytne tradycje - czy np. w starożytnym Egipcie zmarły jest zbalansowany i osiągnął punkt maat (maat to pewna zasada wszechświata, upersonifikowana pod postacią bogini). Przypomina to także buddyjskie i taoistyczne tradycje mówiące o zaświatach.
Będziemy manipulować energią w technologii i na tym będzie polegał nasz rozwój. Być może koniec rozwijania technologii skoro wszystko energią można zrobić.
Już zaczęliśmy manipulować energią, na razie jednak na tym prymitywnym poziomie. Co do technologii, to myślę, że kierujesz się tu jej powszechnymi wyobrażeniami, że technologia musi mieć jakiś fizyczny składnik, bo tak wygląda obecnie w XX i XXI wieku. Ale nawet na poziomach niefizycznych istnieje technologia - która jest myślą i koncepcją stosowaną - inżynierią, bo tym właśnie inżynieria jest: ostatecznie jest mentalnym rozwiązaniem pewnego wyabstrakcjonowanego problemu. W tym sensie przypomina matematykę, i zwykle sprowadza się ją do liczb. Takie stowarzyszenia jak różokrzyżowcy, illuminati i inne często mówią o wielkim geometrze wszechświata, który przy pomocy liczb stworzył wszechświat, z czym łatwo się zgodzić, obserwując choćby pierwiastki, składające się na nie porcje energii kwantowej (skwantowanej) itd.
Gdybyś sobie wyobraził potężne istoty, które dla nas byłyby bogami, gdzieś tam na wysokich poziomach, to one zajmują się wyłącznie tworzeniem koncepcji czy też meta-koncepcji, a wszechświat jaki postrzegamy jest dalekim odbiciem tych działań na tym mentalnym poziomie. Mówiąc konkretniej, oni tworzą prawa wszechświata, które tworzą w konsekwencji kolejne prawa, które tworzą kolejne prawa, i gdzieś na końcu całej tej hierarchii meta-praw są znane nam prawa fizyki. Sanskryckie pisma wspominają o tych zasadach m.in. jako tattwach i gunach. Do pewnego stopnia można posiłkować się tu starożytnymi drzewami życia, przedstawiającymi poziomy wszechświata stwarzającymi (w ezoteryce mówi się: manifestującymi) kolejne poziomy. Fizycy ze swoją wiedzą są na tym najniższym poziomie, w kabalistyce nazywanym Malkuth.
W tym sensie, można wszechświat sobie wyobrazić jako pudełka zamykane w coraz kolejnych pudełkach, w uproszczeniu, albo rosyjskie matrioszki zamykane w coraz mniejszych lalkach - a ta najmniejsza na końcu to jest centrum wszechświata, tj. wymiar czy poziom najbardziej źródłowy. A my jesteśmy na samym końcu tego procesu stwarzania. Natomiast stwarzanie to przekształcanie jednej postaci energii w inną i jej konfigurowanie razem. Jako ludzie w tym sensie jesteśmy także stwórcami, choć na malutką skalę. Taoiści, bazując na tej koncepcji, stwierdzili, zgodnie z I-Cing, księgą przemian, że wszystko się ciągle zmienia (transformuje), a 64 obrazki-symbole przedstawiają te zmiany w symbolicznej, ogólnej postaci. Jeśli chodzi o wyrocznię, to służyła ona tym prymitywnym ludziom głównie w roli doradczej, np. czy dostanę awans na stanowisku urzędu chińskiego albo którego małżonka wybrać itp. Co nie jest niczym złym, bo rozwija umysł, pozwala zacząć myśleć symbolicznie itd. Chińczycy inaczej odbierali wszystko, łącznie ze swoim I-Cing, a tłumaczenia tej księgi są mocno spłycone i sprowadzają się głównie do wyroczni - zapis starożytnego języka chińskiego to także symbole, w przeciwieństwie do tak wychwalanego zachodniego wynalazku alfabetu, który tu używam.
Idąc dalej, I-Cing służył taoistycznym i konfucjanistycznym alchemikom jako dzieło wielowymiarowe, włączając w to alchemię - która jest niczym innym jak przemianą czegoś w coś innego. Oni rozumieli organizm ludzki inaczej niż my, na zasadzie potencjałów energii, ukrytej pod takimi symbolami jak smok czy tygrys walczący ze sobą - te opisy mówią o "konflikcie" dwóch, przeciwstawnych swoją naturą, energii, które oni mieli właściwie połączyć ze sobą w organizmie przy użyciu m.in. tzw. potrójnego ogrzewacza, przedstawianego za pomocą alegorii m.in. jako pieca i kotła jako narzędzi przemiany/transformacji energii, ale to już opisywałem w odpowiednim wątku.
Tak więc jak widać kwestia przemiany energii ma bardzo starożytną tradycję.
Kwestie które opisałeś nie zatrzymują się na samym ich stwierdzeniu, one po pierwsze mają konsekwencje, a po drugie prowadzą do pytań. Np. co wynika z ww. stwierdzenia:
Prawdopodobnie też podrasowane IQ.
Ludzie to mechanizmy biologiczne. Układ nerwowy wraz z ich centralnym obwodem, mózgiem, jest takim interfejsem, obsługiwanym przez świadomość/umysł. Ten mechanizm układu nerwowego i mózgu służy właśnie podrasowaniu inteligencji.
Co oznacza, że bez mózgu ta inteligencja NIE jest podrasowana. Konsekwencją tego faktu jest to, że po śmierci fizycznej już nie będziesz miał tego mechanizmu mózgu, który podrasowuje twoją inteligencję. To co pozostaje to świadomość - taka, jaka była przed wcieleniem, lekko zmodyfikowana. Cały wszechświat to świadomość podróżująca po... tworach innych świadomości (np. tych, których nazwalibyśmy bogami). Nasza planeta fizyczna, po której się poruszasz, to też twór, a to, co się porusza, to nie tylko w gruncie rzeczy nieświadome ciało fizyczne - jeśli chcesz gdzieś podróżować np. na wakacje do Egiptu, to to, co chce tam podróżować i co wyniesie coś faktycznie, to właśnie twój umysł/świadomość.
Czym jest inteligencja? Jest świadomością zawężoną do pewnego, logicznego "przepływu". Przypomina to porównanie prądu elektrycznego użytego w układzie elektrycznym: prąd jako taki we wszechświecie istnieje bez względu na to, czy znajduje się w układzie elektronicznym stworzonym przez jakiegoś inżyniera, czy też nie. Mózg to taki układ elektroniczny, który wykorzystuje świadomość (tak jak układ bez prądu nie zadziała, tak mózg bez świadomości jest jedynie zlepkiem fizycznych atomów). Inteligencja zaś to taki efekt współdziania obu: świadomości i układu nerwowego oraz mózgu, który zawęża i specjalizuje tą świadomość. To tak w uproszczeniu. Inteligencja to świadomość stosowana przy użyciu "biotechnologii" ciała ludzkiego. Ludzkie ciało zostało z góry zaprojektowane tak, by miało pewne możliwości intelektu, w przeciwieństwie do zwierząt - i część (większość) z tych zdolności nie jest jeszcze wykorzystywana, to znaczy już istnieją w infrastrukturze układu nerwowego, ale człowiek jeszcze ich nie wykorzystuje.
Niektórzy nieśmiertelni będąc świadomymi tego, że świat nie kończy się na fizycznym poziomie, pracowali przede wszystkim mentalnie czy też duchowo, dużo praktykowali (choć to słowo jest dość ograniczone i nie oddaje w zasadzie tej kwestii w sensie wielowymiarowym) przy pomocy swojego umysłu osiągając kolejne poziomy zaawansowania mentalnego czy duchowego, i w końcu opuszczali z własnej woli plan fizyczny za pomocą umysłu (tzn. nie umierając w normalny sposób). A niektórzy z nich pozostali.
A to moim zdaniem niektóre z przykładowych pytań, które warto zadać:
- czemu człowiek potrzebuje mózgu, lub inaczej czemu świadomość działa inaczej niż gdyby mózgu nie było
- czym różni się świadomość w materii od świadomości poza materią (świadomość w śnie oraz po śmierci fizycznej jest inna, bo cały wszechświat jak wyżej na pisałem to taka podróż świadomości - przede wszystkim po stanach)
- co można osiągnąć przy pomocy alternatywnych stanów świadomości
itd.
Warto odpowiedzieć sobie na te pytania.