Zauważyłam, że powszechnie szasta się na codzień pojęciem energii (Qi) w róznych aspektach naszego życia. Poniżej spojrzenie tych, co ćwiczą sztuki walki na ten temat (fragment wywiadu):
T.G. - Dla większości ludzi na zachodzie istnienie energii wewnętrznej "Chi" jest
niemożliwe. Nawet ćwiczący przez wiele lat różne wewnętrzne style, mają wątpliwości czy to co czują to "Chi". Brak wykwalifikowanych nauczycieli, którzy mogliby to zweryfikować, sprawia, że uczeń bardzo wiele rzeczy musi przyjąć "na wiarę". Jak Ty przekonałeś się o istnieniu "Chi"?
A.K. -Qi to pojęcie z zupełnie odrębnego od naszego systemu nauki. To w gruncie rzeczy cały system teorii dotyczących dość różnych dziedzin. Pojęcie to ukształtowane zostało w określonym układzie, i tylko w tym układzie ma pewien sens. Traci ono ten sens poza właściwym kontekstem. Prosta próba przeniesienia pojęcia qi do nowego układu (system nauki zachodniej) jest skazana na porażkę. U nas po prostu znajomość zagadnienia jest nikła. Stąd mylenie kontekstów
użycia pojęcia qi nawet wewnątrz układu klasycznej nauki chińskiej i stąd nieudolne próby włączenia we własny, wykształcony w tym miejscu i w tej epoce system pojęć, naiwnego wyobrażenia o qi. Zastanówmy się przez chwilę na przykład nad pojęciem "energia". Co porusza samochód? Energia. Idziemy do galerii, oglądamy obraz i mówimy, że emanuje z niego pewna energia. Czy ta energia nadaje się do napędzania samochodu z silnikiem spalinowym? Oczywiście qi to jest pewien problem. Niektórzy stwierdzają po prostu: "qi nie istnieje, qigong nie działa, w taijiquan też mówią o qi, a więc taijiquan nie ma wartości". Inni z kolei mówią:
"Wierzę w qi. Starożytni Chińczycy byli największymi mędrcami wszechczasów, a nauka zachodnia jest bez sensu". Moim zdaniem, żadne z tych stanowisk nie jest rozsądne.
Yiquan powstał w Chinach, został stworzony przez Chińczyka na bazie klasycznego
systemu wewnętrznego xingyiquan. Jednak niewątpliwie impulsem przyczyniającym się do powstania i rozwoju tego systemu był kontakt z kulturą i nauką zachodnią, czego efektem był pewien krytycyzm wobec tradycyjnej spuścizny. Yiquan powstał więc tam gdzie spotkał się Wschód i Zachód. Dokonano weryfikacji i udoskonalenia koncepcji i metod. I oczywiście cały czas się to odbywa, bo założeniem quanxue (nauka o sztuce walki - tak Wang Xiangzhai nazywał yiquan w późniejszych latach) jest, że "nie ma granicy w rozwoju sztuki walki". Sam Wang Xiangzhai pojęciem qi posługiwał się tylko we wczesnym okresie, gdy napisał "Właściwą ścieżkę Yiquan". Natomiast w późniejszej, reprezentatywnej dla dojrzałego yiquan/dachengquan "Centralnej osi drogi pięści" (znanej też jako "Teoria dachengquan") zupełnie nie używał tego pojęcia. Po prostu wytworzony został nowy system koncepcji i metod, łatwiej zrozumiałych i dających się interpretować z punktu widzenia zachodniej nauki. Założenie było takie, by nie utracić walorów tradycyjnych systemów, a osiągnąć te same, a nawet lepsze rezultaty. Innymi słowy, uważamy, że w pewnym zakresie, konkretnie chodzi tu o związek między umysłem i ciałem i to co stanowi motyw przewodni systemów wewnętrznych, czyli nei jin (siła wewnętrzna), nie ma potrzeby odwoływania się do pojęcia qi. Posługiwanie się tu pojęciem qi utrudnia bowiem zrozumienie sztuki walki i postępy w niej. Być może niektórzy uprawiający systemy wewnętrzne nie zgodzą się z tym, ale tak właśnie uważam, i takie jest stanowisko większości przedstawicieli yiquan. To właśnie był jeden z
istotnych elementów, które przyciągnęły mnie do yiquan. W yiquan udaje się osiągnąć ten typ siły i jej świadomości - nei jin, jak w klasycznych systemach wewnętrznych, bez użycia sprowadzających wielu adeptów na manowce teorii, które uważamy za przestarzałe.
T.G. - A co sądzisz o próbach udowodnienia istnienia energii "chi" na gruncie zachodniej nauki?
A.K. -To jak niektórzy do tego podchodzą, to totalne nieporozumienie. To coś jakby próbować udowodnić, że energia istnieje. Pojęcie qi, w najbardziej ogólnym sensie jest równie, a może jeszcze bardziej ogólne od pojęcia energii. Po prostu jest to najbardziej podstawowe pojęcie w chińskiej wizji świata. To jest coś tego rzędu, jak "jednolita teoria wszystkiego", choć nie wiemy jak będzie ona wyglądała, jeśli w ogóle zostanie sformułowana. Natomiast my poza ogólnym pojęciem energii, mamy też pojęcia bardziej szczegółowe, pojęcia określonych rodzajów energii, nie tylko w znaczeniu fizycznym, ale np. energii czy siły oddziaływania artystycznego. Podobnie pojęciem qi posługują się Chińczycy, w różnych dziedzinach i aspektach nadając mu różny sens. Oczywiście w Chinach prowadzone są badania np. nad wai qi (zewnętrzne qi). Chodzi tu o tzw. emisję qi na zewnątrz, np. za pomocą rąk, czyli coś w rodzaju naszej rodzimej bioenergoterapii. I rzeczywiście okazuje się, że pewne rzeczy dają się zmierzyć: promieniowanie podczerwone, emisja elektronów itp. W oparciu o wyniki tych badań w Chinach nawet zbudowano urządzenia które naśladują określonych mistrzów qigong. Niektóre z tych urządzeń mają nawet przełączniki,
pozwalające w zależności od potrzeb "przełączać się" między różnymi mistrzami, których oddziaływanie ma różne właściwości. No i mamy dowód. Już wiemy, że qi to po prostu promieniowanie podczerwone i emisja elektronów i budujemy aparat, który emituje qi. Tak, ale jest to tylko pewien aspekt pojęcia qi. Załóżmy, że podczas tych badań odkryto, że emitowany jest także jakiś inny, nowy rodzaj energii. Znów mamy dowód istnienia qi. No tak, to skoro ten nowy rodzaj energii to qi, to promieniowanie podczerwone i elektrony to nie było qi. Ale przecież badania wykazały, że urządzenia zbudowane w oparciu o poprzednią teorię działały, dając dokładnie takie same efekty terapeutyczne, jak mistrzowie qigong "emitujący qi". No to może jednak ta nowo odkryta energia, to nie qi, tylko jeszcze inna energia. A może qi to i to i to. A może coś jeszcze? A może ta inna energia jednak nie istnieje. A więc mamy promieniowanie podczerwone i elektrony. No dobrze, a jak to się ma do takiego objaśnienia Yang Chengfu, który mówił że gdy ręka jest bardzo zgięta, to jest słabsza, bo qi gorzej przez nią płynie, a gdy jest mniej zgięta to jest silniejsza, bo qi może przepływać swobodnie. Co tu ma do rzeczy promieniowanie podczerwone?
Zróbmy taką próbę: staję, z ręką ugiętą w łokciu, łokieć znajduje się koło moich żeber, a dłoń na wysokości szyi. Ktoś naciska mój nadgarstek od przodu, nie pozwalając mi wyprostować ręki. Próbuję ją wyprostować, ale jest trudno tego dokonać. Teraz prostuję nieco łokieć, wysuwając łokieć i dłoń do przodu. Gdy teraz ktoś naciska mój nadgarstek od przodu, łatwiej mi się przeciwstawić. Dlaczego? Przeanalizowanie układów kości i stawów pozwoli stwierdzić, że zastosowanie tu znajduje znane z lekcji fizyki w szkole podstawowej zasady dźwigni i rozkładania
sił. A qi? Dlaczego Yang Chengfu wyjaśniał to lepszym lub gorszym przepływem qi? No cóż, Yang Chengfu po prostu nie znał elementarnej fizyki, a więc musiał się odwoływać do pojęć które znał. Jednak proszę pomyśleć: Robimy taki eksperyment. Pada pytanie, jaki jest mechanizm zjawiska, które obserwujemy. Ja tłumaczę je zasadami mechaniki. Ktoś natomiast zaczyna opowiadać, że w pierwszym wypadku ugięcie łokcia nie pozwala swobodnie przepływać qi, a w drugim qi lepiej płynie. Którą odpowiedź jest wartościowsza? W yiquan uważamy, że pierwsza. Druga natomiast kieruje myślenie adepta stylu wewnętrznego na manowce. Jak ma się to do dowodu na istnienie qi? A może qi to zasada dźwigni i sił składowych? No ale w takim wypadku jak to się przekłada na leczenie? Widzimy, że są to jakby różne rzeczy. Innymi słowy, chciałem po prostu uzmysłowić Czytelnikom, że podejście typu: "czy qi istnieje" jest absurdalne. Podobnie wyobrażenie, że nagle pojawi się dowód na istnienie nowego rodzaju energii i wszystkie chińskie teorie zostaną od razu wyjaśnione. Tradycyjna nauka chińska nie jest czymś absolutnie doskonałym, tak jak i nauka zachodnia nie jest doskonała i skończona. Dla nas podstawowym punktem odniesienia jest nauka zachodnia. Dla współczesnych Chińczyków w gruncie rzeczy też. Połączenie różnych podejść daje nowe, ciekawe rezultaty. Ale obecnie jedyną, że tak powiem, platformą podstawową pozostaje nauka zachodnia. Raczej nie uda się nikomu pozbyć wiedzy, którą nabył w ciągu swojego życia i nagle przestawić się na widzenie świata Chińczyka sprzed wieków. Tak więc na klasyczną naukę chińską nie da się patrzeć inaczej niż z punktu widzenia współczesnej nauki. Zdając sobie sprawę z pewnej nieprzystawalności do siebie pojęć klasycznej nauki chińskiej i naszego systemu wiedzy, a także trochę lepiej orientując się w użyciu pojęcia qi przez Chińczyków, widzimy, że mówienie o udowodnieniu istnienia qi, jako jakiegoś ściśle określonego rodzaju energii w rozumieniu nauki zachodniej jest pozbawione większego sensu. To co możemy robić, to badać zjawiska, które Chińczycy odkryli i dawniej tłumaczyli korzystając z pojęcia qi, i na nowo je interpretować. W zakresie istotnym dla wewnętrznych sztuki walki, nową interpretację od kilkudziesięciu lat proponuje yiquan. Udoskonalona interpretacja teoretyczna zdążyła tu już znacznie wpłynąć na stosowane metody treningowe. Podobne próby powoli pojawiają się też w środowiskach innych systemów. Oczywiście nie ma to ścisłego związku z innymi dziedzinami, gdzie pojęcie qi używane jest w innych kontekstach.
T.G. - Czytając różne historie z życia mistrzów Dei Jia, nawet tych z początków naszego wieku, pełno jest w nich opisów o niesamowitych umiejętnościach wykorzystania "Chi". Wyższości w konfrontacji styli "miękkich" nad "twardymi". Dlaczego dzisiaj jest tak trudno spotkać kogoś o takich umiejętnościach?
A.K. -Przede wszystkim nie zauważyłem w oryginalnych wersjach takich opisów mowy o "wykorzystaniu qi". Myślę, że sformułowanie "wykorzystanie qi" pochodzi raczej od ludzi którzy nie znają dobrze systemów wewnętrznych i w związku z tym dopowiadają sobie, że pewne rzeczy możliwe są tylko dzięki "kosmicznej energii".
Jak widać sami Chińczycy weryfikują to co wynika z ich tradycji i poszukują wytłumaczenia na bazie współczesnej nauki.