[ Zamknięty ] Zapytania do Hejala (Strona 20 z 23)

Witam.
Nie byłem aktywny na tym forum od dłuższego czasu, dzisiaj postanowiłem napisać.
Od przeczytania "Wszystko jest wibracją" przeze mnie pierwszy raz, minęło już parę lat. Książka pozwoliła mi usystematyzować swoje poglądy, zainspirowała do myślenia,zacząłem więcej zauważać. Starałem się trochę odnaleźć w sobie "Wędrowca", dzielić się z ludźmi moimi odkryciami, podchodzić do nich zawsze z szacunkiem bez względu na wszystko.
Od dłuższego jednak czasu przestałem próbować ich "uświadamiać", gdyż doszedłem do wniosku, że każdy musi dojść do pewnych rzeczy samemu, a ja w ciągu dalszym jestem mocno ograniczony intelektualnie i duchowo.
Bardzo lubię wytwory kultury, przede wszystkim muzykę. Interesują mnie języki obce, a pracuję jako kucharz.
Poza tym, zacząłem nie lubić ludzi. Poziom frustracji we mnie ostatnimi czasy osiąga swoje wyżyny. Kilka dni temu rzuciłem swoją obecną pracę, w której nie czułem się dobrze, pracowałem po 240 h miesięcznie, czego od początku pracy tam próbowałem uniknąć. Skończyło się tak, że jestem skrajnie przemęczony fizycznie i psychicznie, rzadko spędzam czas z moim facetem, nie mam siły na nic poza leżeniem, gdy mam wolne. Uznałem, że najwyższy czas na zmiany.
Zauważyłem, że moja uprzejmość w stosunku do ludzi i otaczanie ich szacunkiem, zazwyczaj skutkuje tym, że chcą mnie oni wykorzystać. Mimo tego zawsze staram się być asertywny.
Z każdym dniem lubię ludzi coraz mniej. Lubię ich muzykę i języki.
Obserwuję co dzieje się na świecie, pobieżnie, bo nie chcę karmić się wiadomościami. Widzę spinę, panikę, kłamstwa, próby wywołania na świecie "czegoś" co nie przyniesie ludziom pożytku-jak zwykle. Dawno temu to zaakceptowałem, tak samo ludzką naturę.
Znudziło mi się po prostu to wszystko, zniechęciłem się do wszystkiego. Mam wrażenie, że cokolwiek się nie wydarzy, czegokolwiek nie spróbuję, nie będzie mnie w pełni satysfakcjonować. Mam też wrażenie, że wszystko jest płytkie i błahe, męczące i nudne.
Wiem, że moja frustracja i zniechęcenie wynika niewątpliwe z przemęczenia, jednak nie rozumiem dlaczego przestaję lubić ludzi i świat. Dlaczego wszystko wydaje mi się płytkie, niskie i błahe. Nic mnie w pełni nie cieszy, zawsze jest jakaś blokada. I nie chodzi o to, że mam depresję. Swój stan nazwałbym raczej "pogodzeniem". Jak żyć będąc "pogodzonym"? Jak porzucić frustrację? Potrafię cieszyć się pierdołami, ale to nie wystarcza. Dużo żartuję, śmieję się, gadam głupoty, śpiewam. Cieszy mnie pogoda, zjedzone ciastko itp. Po prostu nic nie ma dla mnie głębi, nie wciąga, nie wydaje się dostatecznie rozwojowe.
Czy ktoś ma podobne wrażenia? Mam nadzieję, że zostanę dobrze odebrany, bo ciężko było mi ubrać to wszystko w słowa.

Gokhan, musisz sobie odpowiedzieć na pytanie po co i dla kogo żyję i dokąd zmierzam. Nikt inny tego za Cebie nie zrobi. Na tym właśnie polega życie, na ciągłym odpowiadaniu sobie na to pytanie. Znasz historię o człowieku, który nie miał butów? Bardzo cierpial z tego powodu, dopóki nie spotkał człowieka, który nie miał nóg. Czasami nie uświadamiamy sobie jakie mamy szczęście, czym jest ból duszy w porównaniu z prawdziwymi tragediami wokół nas...

Świat przestajemy lubić, gdy nie spełnia naszych oczekiwań, ale taki właśnie jest czasami świat. Jedyne na co mamy wpływ to my sami i na tym powinniśmy się kocentrować. Jak sami przejdziemy wewnętrzną metamorfozę, wtedy świat sam się nagnie do naszych oczekiwań, bo to na zewnątrz to tylko odbicie tego, co mamy w środku...

[url]https://www.youtube.com/watch?v=KMEN9nE7KwA[/url]

Hejal co myślisz o tym całym koronawirusie? Uważasz że to przypadek czy może celowe działanie grupy osób?

Tak obstawiałem... To najlepsza broń (biologiczna) by zmniejszyć nadmiar ludzkości - udawać, że dzieje się coś naturalnego.

Proszę cię Hejal, pohamuj się z tymi głupotami. W północnych Włoszech jest nasilenie, bo tam mieszkają Chińczycy, którzy pochodzą akurat z prowincji Hubei. Niestety przywieźli tego wirusa ze sobą.

Żaden agent nie będzie leciał zarażony samolotem. To jest czysty nonsens.

Agent wypuściłby wirusa gdzieś na targu, czy w metrze, a nie leciał zarażony komercyjnym samolotem.

Swoją drogą, wirus jako broń biologiczna to gówno. Kwestią tylko czasu, kiedy wypuszczony dotrze do Ameryki i dupa zbita.  To się sprawdza w filmach i grach komputerowych, ale w świecie realnym już nie.

Proponowałbym zamiast koncentrować się na negatywach (oddziaływanie wirusów czy innych biologicznych, energetycznych, społecznych i innych broni - bo wszystkie one są używane przeciwko takim osobom, jak my, bez względu na to, czy uznajecie taką możliwość), uwierzyć w swoje zdolności wpływania na swój system energetyczny i kontrolowania swojej sytuacji co najmniej od planu astralnego, a najlepiej także mentalnego. Jeśli tego nie zrobicie, wpadniecie w ciąg myśli potwierdzających waszą zależność - typową dla dzisiejszego społeczeństwa mentalność ofiary. Myślicie, że zawsze tak było? Dlaczego pod koniec okresu starożytności zaczęto zakazywać używania magii (i innych zdolności), co nasiliło się w średniowieczu, a obecnie paradygmat niematerialny został zastąpiony materializmem i odcięciem człowieka od swojego wnętrza?

Ja tu tylko to zostawię [[url]https://meditation539.com/?p=12530&fbclid=IwAR2mjrSeswDL6z5lkbL0t8gBNkb7BKl03VoP49m_goKIS55Bix6tlZLKg9k[/url]] i polecam skupić się na rzeczach pozytywnych (jak chociażby codzienna medytacja o określonej godzinie z wizualizacją usuwania całego syfu z powierzchni planety i pomocy siłom światła) zamiast szukać kolejnej wojny czy przepowiedni końca świata...

Hejal, widze ze jestes zajety ale czytajac po raz 2 twoja ksiazke dostrzeglem w niej sporo niescilosci. W jednym z rozdzialow piszesz zebysmy nie ufali kosmitom chcacym nas ewaukowac z ziemii, bo moga chciec zrobic  znas  niewolników. W innym z kolei mowisz ze androidy sa,znacznie bardziej wydajne od ludzi. A nie patrzac na stosunek cywlizacji do nas, mozna zalozyc ze gatunek z napedem anty-grawitacyjnym potrafi stworzyc wydajne roboty i androidy, zatem posiadanie organicznych niewolnikow jest bezsensowne. Chyba ze jest to rodzaj kosmicznego zoo.

[url]https://www.youtube.com/watch?v=LAMoosAk5Fs[/url]

Nie „Corona" tylko „Gorona".

Moim zdaniem, za bardzo się nakręcacie. Wrzucacie wszystkie teorie spiskowe - nawet jeśli nie są tylko teoriami - akurat, gdy wirus dominuje.
Nawiasem mówiąc, nie widzę sensu w podtekstach w występach madonny czy innych gwiazd. Można w nieskończoność się czegoś doszukiwać. Myślę, że to trochę przesada.

Ja mam wrażenie, że wrócimy jednak do "normy" za jakiś czas; powiedziałbym, że w pierwszej kolejności chcą zrobić eksperyment na ludności w skali globalnej: reakcje, do jakiego stopnia są w stanie coś zrobić, wyjątki, wpływ mediów, wymiana na serwisach społecznościowych i forach itp. Sprawdzają pewnie, jak ludzie reagują. No i reagują właśnie tak...

Nawiasem, ciekawa synchronizacja, bo dostałem następujące pytanie weryfikujące czy nie jestem botem przy wysyłaniu wiadomości: "Władca z koroną na głowie"

Antares, o ile rozumiem twoje podejscie i warto zachowac stoicki spokoj, to niestety nachodza rzeczy, ktore nie unikna nikogo a zmienia nasza cywilizacje, absolutnie zadnych nastrojow nie podsycam ale bierne przygladanie sie problemowi niczego nie zmieni. Swiadomosc spoleczna zaczyna sie od swiadomosci jednostki- o to miedzy innymi chodzi Hejalowi.Wszyscy powinnismy byc 'gwiezdnymi wedrowcami'

Został też przebadany przez profesora, który stwierdził coś dokładnie odwrotnego - że to jedyna możliwość, iż został stworzony sztucznie (podany wyżej link przez ka-nu). Oczywiście, rządy chcą, byśmy uwierzyli w bajki, iż są święci i nie mają z tym nic wspólnego.

Powiem tak: reset zepsutej, dążącej do zniszczenia cywilizacji był i tak potrzebny. Ale straszenie wojną światową i najgorszymi kataklizmami to czarnowidztwo