Po części zgodzę się z wami.
Przede wszystkim ludzie mają określone skłonności, o których m.in. po części wspomina Hejal. Od czasu, kiedy na Ziemię zaczęła oddziaływać (na razie jeszcze jesteśmy w fazie wstępnej) nowa energia Wodnika, i zresztą nie tylko, na jaw zaczęły wychodzić kwestie do tej pory głęboko ukryte, dotyczące przede wszystkim wewnętrznej rzeczywistości człowieka, dla której uznania przez wieki mu odmawiano, używając w tym celu różnego rodzaju programów. W efekcie większość ludzi zachowuje się w sposób wybitnie nieświadomy, jednocześnie wierząc, że są w pełni świadomymi. Myślę, że porównanie do osoby, która utraciła kontakt z rzeczywistością i uważa swój wyimaginowany, ograniczony świat, zbudowany głównie z arbitralnych dogmatów, odciętych od rzeczywistego postrzegania, za prawdziwy, będzie dobrą analogią.
Od około 200 lat ludzie w coraz większym stopniu są zainteresowani czynnikami wewnętrznymi (niż zewnętrznymi) wpływającymi na tzw. obiektywną rzeczywistość, a zwłaszcza czymś, co obecnie nazywa się "psychiką". Psychika człowieka jest znacznie bardziej złożona, niż to z pozoru wygląda, zwłaszcza, że ludzie, jak napisałem wyżej, niemal zupełnie nie są świadomi tego, kim właściwie są, ograniczając swój potencjał (zakodowany w DNA) do ram narzuconego ludziom zewnętrznego programu, który ma kontrolować nasze zachowania.
Jak wspomniałem, teraz jednak coraz większa ilość informacji, zwłaszcza dotycząca potencjału człowieka, wychodzi na jaw. Oczywiście każdy z nas decyduje, w jakim stopniu będzie z niego korzystał i go rozwijał, a także w jakim kierunku skieruje swoją świadomość oraz jaki rodzaj energii będzie w ten sposób tworzył (który następnie staje się częścią aury).
Jak widać sprawa tego, kim jest człowiek, jest złożona, ale ponieważ ludzie z reguły poddają się zewnętrznemu, kontrolującemu programowi, możemy mimo owej złożoności nakreślić pewne schematy myślenia przeciętnego człowieka.
Ja osobiście widzę dwie znaczące skłonności ludzi, które często stoją ze sobą w sprzeczności: zwykle zaprzeczane, duże zdolności telepatyczne (nierzadko jednak w uśpieniu, bądź aktywowane, lecz poza świadomym myśleniem), kierujące człowieka w kierunku cywilizacji kolektywnej, oraz skłonności indywidualistyczne, wzmacniane wspomnianym programem, separujące go od innych istot, podkreślając wagę interesu jednostki. Dodam, że daleki jestem od jednoznacznej oceny każdej z tych skłonności, a jednocześnie chciałbym przestrzec przed brakiem ich akceptacji, jako że człowiek posiada w swoim DNA miks wielu różnych, często pozornie sprzecznych możliwości, do tej pory będących w głębokim uśpieniu - a brak akceptacji prowadzi do ograniczenia świadomości.
Odnosząc się do głównego tematu w takim kontekście, proponuję przyjrzeć się motywacjom kryjącym się za owymi skłonnościami 'misjonarskimi'. Często nieświadomie czynimy pewne założenia, jak: "inni ludzie są mniej rozwinięci ode mnie i potrzebują mojej pomocy", a głębiej - braku akceptacji dla określonych cech, które oceniamy negatywnie. Jak już zauważył Hejal, ludzie mają duże skłonności do dawania innym rad, których sami nie przestrzegają (ciekawe, czemu).
Myślę, że weryfikacja swoich własnych motywów jest istotna, ale nie jest jedyną ważną kwestią. Kolejną jest zrozumienie i podejście do osoby, którą zamierzamy 'uświadamiać'.
Niektórzy, jak napisaliście, zamykają się we własnym, energetycznie i poglądowo zbliżonym kręgu, wymieniając jedynie między sobą informacje, bojąc narazić się na "atak" kogoś z zewnątrz. Jednak osobiście uważam, że taki wybór może prowadzić do tzw. "kółka wzajemnej adoracji", bardzo mocno ograniczając szanse na rozwój jednostki, jak i całej grupy.
Łatwo akceptować i rozmawiać o wszystkim, jeśli nasze otoczenie nas wspiera i akceptuje - jednak nie oczekiwałbym jakiegoś znaczącego postępu po tak łatwym do przewidzenia otoczeniu.
Wyzwaniem jest zachowanie własnego, ale jednocześnie otwartego energetycznie nastawienia w otoczeniu, po którym niekoniecznie musimy spodziewać się, że poprze nas. I tu wychodzi właśnie uczciwość osoby (a dokładniej - jej brak) i to, jak wysoko/głęboko sięgają jej przekonania oraz na ile są spójne, jak na poszczególnych poziomach energetycznych (wymiarach) ustanowiła swoje własne poglądy i czy zostały one ustabilizowane poprzez odpowiednią koncentrację (a tym samym - poparte różnymi poziomami energii), którą chyba najłatwiej osiągnąć w naszej fizycznej rzeczywistości poprzez poparcie czynami swoich myśli.
Działanie fizyczne ma tą dodatkową korzyść, że otrzymujemy od otoczenia (fizycznego) informację zwrotną, ile "dziur" nasz wybór posiada i co jeszcze musimy dopracować. Niezwykle pomocną techniką, która znacząco ułatwia to zadanie - czegokolwiek by nie dotyczyło - jest wizualizacja i magnetyzm, zwłaszcza jej bardziej zaawansowane formy, sięgające także wyższych wymiarów energetycznych.
Podsumowując, osobiście myślę, że pierwszym zadaniem osoby, która zamierza uświadamiać innych, jest przyjrzenie się samemu sobie, a następnie - także innym i ich sposobowi myślenia. Ktoś, kto boi się narazić na ośmieszenie, ewidentnie nie wykonał owej "pracy domowej" i najprawdopodobniej czuje niepewność właśnie z powodu ryzykowności (braku dostatecznej informacji lub jasności) swojego zamiaru. Ignorowanie własnych uczuć nie wydaje mi się dobrym rozwiązaniem.
Po uzyskaniu pewności co do swojego zamiaru, przyciągnięcie odpowiednich osób będzie już łatwe, a praca z energią może jeszcze dodatkowo znacząco polepszyć efekty. Wszystko to może wydawać się złożone, ale z początku zawsze jest takie - z mojego doświadczenia wynika, że nad nowymi zdolnościami warto pracować z pełną świadomością, odpowiedzialnością i uwagą. Krótko mówiąc, bez odpowiedniego przygotowania, ludzie wyczują - choć niekoniecznie w pełni świadomie - wasze własne obawy odnośnie rad i poprzez swoje zachowanie wam je uświadomią - co, jak sądzę, warto potraktować raczej jako lekcję niż przyjmować osobiście.