JEST! Napisałam jeszcze dzisiaj!
Oto obiecany tekst o Szarakach z innego Wszechświata
Mała uwaga: Tekst zawiera ocenzurowane wulgaryzmy, ale ze względu na to, że inaczej nie dało się oddać moich wypowiedzi z niżej opisanej inkarnacji, proszę nie edytować tego posta.
Najpierw opiszę typy Szaraków:
Szaraki pierwotne:
Naturalne Szaraki. Wyglądają bardzo podobnie do hybryd I typu (opisałam je niżej), tylko są wyższe o głowę. Może wyjaśnię tajemnicę ich czarnych oczu - mają po prostu błonkę ochronną o tym kolorze, chroni je przed nadmiernym światłem. Pod spodem ich oczy przypominają ludzkie.
Szaraki nadzorujące:
Nadzorują głównie hybrydy. Są chyba najwyższe, mają ciemnoszarą skórę i bardzo chude twarze, a ich oczy są jednocześnie wyłupiaste i wąskie. Mają męskie głosy. Normalnie reszta Szaraków ma "nijakie" głosy - trudno określić płeć (Szaraki pierwotne i hybrydy II typu mają płeć). Przypomniało mi się jak jednego z nich się spytałam: "Dlaczego ty jesteś taki k#rwa brzydki?" No nie był zadowolony z tego pytania Nie wiem czy mają płeć, ale raczej nie, bo tak jak hybrydy typu I, są tworzone w inkubatorach z płynem.
Hybrydy typu I:
[url]http://coolio-misiek.w.interia.pl/ufo/zeta.jpg[/url]
Szaraki najczęściej opisywane przez ofiary porwań, więc nie będę się rozpisywać. Służą do pomocy (przynieś, podaj, pozamiataj). Są bezpłciowi.
Hybrydy typu II:
OBRAZEK MOJEGO AUTORSTWA, NIE KOPIOWAĆ!
[url]http://w708.wrzuta.pl/obraz/0xm0jQYRqq5/kosmita_hybryda[/url]
(akurat ten ma heterochromię oczu, ale to tylko taki szczegół, nieważne...)
Są wyższe od hybryd typu I, mają też brązowe plamy na ciele (mutacja pigmentu), a ich twarz ma bardziej wyraziste kości policzkowe i kości szczęki. Mają też zęby - zawsze są krzywe przez zbyt małe szczęki. Nie mają czarnych oczu, mają normalną tęczówkę (często niebieską) i źrenicę. Ich tęczówki mają jednak inną budowę: wyglądają na metaliczne, naprawdę niezwykle. Starałam się to uchwycić na moim obrazku, ale po pokolorowaniu efekt znikł Widać to tylko trochę na zielonym oku... Niektórzy z nich jednak mają bardzo wrażliwe oczy na światło i muszą nosić specjalne soczewki kontaktowe, które... są czarne. Przez co wyglądają jakby mieli typowe oczy Szaraka. Są nieco wyżsi od Szaraków pierwotnych, a ich sylwetki ciał są już nieco bardziej zróżnicowane i rozbudowane, chociaż dalej są patykowaci. Jak pisałam wyżej, mają płeć. Są produkowani do osiedlenia innej planety (ale są jeszcze w fazie testów), która jest zbliżona budową do Ziemi, dlatego mają więcej ludzkich genów. Oryginalna planeta Szaraków przez nadmierne eksploatowanie i eksperymenty z bronią przestaje być zdatna do życia, dlatego powstał typ drugi.
Są też inne hybrydy, jest ich wiele typów, bo Szaraki lubią eksperymentować z genami, więc nie będę ich tu przytaczać. No i Szaraki mają też problem z rozrodem, to też jest powodem tworzenia hybryd. Podzielili się też genetycznie na kilka kategorii, stworzyli w ten sposób pewną hierarchię (głównie Szaraki typu I i nadzorujące). Chcieli się przystosować do pewnych środowisk przez manipulowanie DNA i przez to nie mogą mieszać się z niektórymi osobnikami ich gatunku.
Tyle wstępu. Wróćmy do historii właściwej:
Byłam hybrydą Szaraka I typu, niestety chorego na schizofrenię (pisałam w pop. poście dlaczego). Moją matką była Ziemianka - pochodziła z USA. Nasze pierwsze i ostatnie spotkanie nie było miłe, cóż, była w szoku. Krzyczała, przeklinała, płakała, twierdziła, że nie jestem jej dzieckiem. Było mi przez to bardzo przykro, lecz nie mogłam z tym nic robić, bo byłam wtedy niemowlakiem. Mój ojciec był normalnym Szarakiem, podobnym z twarzy do mojej nieodpowiedzialnej opiekunki (w końcu to rodzeństwo). Nie był mną zainteresowany, najważniejsza była dla niego praca: robił różnego rodzaju badania i nadzorował innych, w tym mnie. Był osobą sztywną i niemiłą. Na "dzień dobry" mi powiedział, że nie będzie się mną zajmował i żebym dała mu spokój. W ten sposób poznałam swoją ciocię - opiekunkę. Przy okazji, była ona chyba jedynym Szarakiem o żeńskim głosie... Mimo to nie odczuwałam braku rodziców. Moja matka była jeszcze parę razy zabierana na statek na badania, zapładnianie itd., dzięki czemu miałam rodzeństwo, ale spotkałam swojego "brata" (też nie miał płci) tylko raz, czasem widziałam jak się kręcił tu i ówdzie. Miałam więcej rodzeństwa, ale to normalne, że hybrydy nie znają całej swojej rodziny. Są pod opieką obcych osób, a reszta familii żyje swoim życiem. Powód jest prosty: hybrydy są traktowane przedmiotowo, te typu I służą tylko do pomocy lub badań. Ja byłam do pomocy: moim przeznaczeniem było asystowanie przy porwaniach, ale przez moje dolegliwości psychiczne było to trudne. Uczestniczyłam przy porwaniach chyba tylko 2 razy Niby starano się mi pomóc, ale było widać w oczach lekarzy, że nie widzą nadziei. Trudno się dziwić, skoro zainteresowano się mną dopiero gdy było już naprawdę źle. Tylko jeden mój kolega wiedział, że mam problemy, ale nawet jego uwagi kierowane do personelu nic nie dały. Dopiero uwagi innych przyniosły rezultat. Poza tym i tak byłam "przymulona" i często się zawieszałam: np. jak pytano się mnie o coś, to powtarzano pytanie kilka razy zanim zrozumiałam, że ktoś coś do mnie mówi.
Z resztą pamiętam jedną "akcję" na stołówce. Podchodzę do "gostka":
{Ja}: Hej
{Gostek}: Co? *zaczyna coś mówić do mnie*
{J}: *zawiecha*
Po jakimś czasie podchodzi hybryda typu II i trąca mnie palcem w głowę:
{J}: EEJ!!!
{H}: Stoisz już tak godzinę, zmartwiłem się, *bla bla bla*
{J}: SPIERD#LAAAJ! SPIERD#LAJ ODE MNIE! *uciekam tam skąd przyszłam*
W połączeniu z zamknięciem się w sobie robiło to niezłą mieszankę... Głównie przez to czułam się odrzutkiem, bo mało kto miał do mnie cierpliwość. Przez to wpadłam w depresję. Nie wspomnę już o moich atakach spowodowanych przez schizofrenię... Wiem, że mówi się, że Szaraki nie mają uczuć, ale to nieprawda: nie okazują ich przy swoich "pacjentach" (mówię tu o porwanych ludziach), żeby lepiej się pracowało. Czasem tylko jak się zdenerwują, to brutalniej ich traktują (ale mi się rymło ), np. szarpną kogoś za włosy, żeby wstał. Z resztą niektóre Szaraki zamiast okazywać uczucia, to je po prostu odczuwają, bez pokazywania tego światu. Ludzie myślą, że są bezduszni, a oni zwyczajnie nie cackają się z pacjentami: lubią robić wszystko raz, a porządnie. Poza tym uspokajanie ludzi i robienie wszystkiego w miłej atmosferze jest zbyt czasochłonne, a lepiej mieć po pracy trochę wolnego czasu dla siebie, prawda?
Jeżeli chodzi o moją chorobę psychiczną, to częściowo była ona spowodowana pasożytami duchowymi - sama ich obecność doprowadzała mnie do szaleństwa. Musieli je ode mnie odciągać specjalnymi maszynami. W pomieszczeniu, w którym to robiono, było urządzenie wyglądające jak pralka. Nie wiem czemu, ale bałam się go. Były dni, w których sam jego widok doprowadzał mnie do histerii i płaczu(?), więc musieli je zabierać, a mieli z tym kłopot, bo urządzonko było ciężkie... Pamiętam, że ostatni dzień swojego życia spędziłam właśnie w tym miejscu - siedziałam i gapiłam się przed siebie bezmyślnie pozwalając przeplatać się obrazom w mej głowie. Umarłam popełniając samobójstwo - miałam już dosyć bycia w ciele z chorym umysłem. Niedługo przed śmiercią rozmawiałam z moim kolegą - głównie żaliłam mu się ze wszystkiego i płakałam... Żyłam bardzo krótko, ok. 10 lat, czyli zaledwie połowę życia. Dla porównania Szaraki pierwotne żyją nieco ponad 100 lat.
Najlepsze jest to, że przed tą inkarnacją nie wiedziałam o hybrydach typu II Po prostu chciałam być Szarakiem i weszłam w pierwsze lepsze ciało, a potem żałowałam, że wybrałam sobie tak przeciętnie wyglądający organizm.
Przypomniało mi się też jak chciałam spróbować mięsa (normalnie hybrydy typu I jedzą tylko wstrętne papki, fuj!), więc nażarłam się w tajemnicy surowej mielonki i potem brzuch mnie bolał. Nie chciałam nikomu podawać przyczyny złego stanu zdrowia, ale moje myśli wszystko zdradziły W dodatku owa "mielonka" okazała się jakimś odpadem, ale wszystko dobrze się skończyło, chorowałam tyko parę dni
EDIT: Niedawno znalazłam też obrazek, który uderzająco przypomina mnie z w/w życia. Oto ja:
[url]http://www.nigelkerner.com/_images/Alien.gif[/url]