Temat: (Not)share - (Nie)wpływanie na świat
W języku angielskim istnieje wyraz "share", który ma wiele znaczeń. Jednym z nich jest "dzelić się z kimś" (odmienny sens od wyrazu "podział", czyli "division"). Większość ludzi ma nieświadomy pęd do werbalizowania (dzielenia się) wszystkim, co pojawia się w ich umyśle wg. powiedzenia "co w głowie/sercu, to na języku". Nie ma w tym nic niewłaściwego, jeśli ktoś pragnie w taki (niejako automatyczny) sposób reagować na wydarzenia - jest to jego/jej pragnienie, wola i prawo. Podstawowym pytaniem jednak jest: czy rzeczywiście jest to wolny i świadomy wybór? Z moich obserwacji - w większości przypadków, ludzie reagują na, zwaną przez Chińczyków, wieczną gadatliwość "małpiego umysłu".
Tym, czym ludzie w rzeczywistości zwykle dzielą się z innymi, jest właśnie owa małpia ruchliwość umysłu, która reaguje niczym liść na każdy mały powiew wiatru - niewiadomo po co, w jakim celu i dokąd zmierza (bo nie zmierza w żadnym celu). Edgar Cayce twierdził, że życie faktycznie jest transformowaniem i przekazywaniem energii w różnych formach. Jaką energię przekazuje tzw. małpi umysł? Nie sposób powiedzieć - przekazuje każdą, jaka się w danej chwili pojawi, a od której ten jest uzależniony. Lao Tze w swoim dziele "Dao de ching" pisał o drodze balansu i wyciszonego umysłu - aby być świadomym każdego "powiewu wiatru". Małpi umysł jest jego przeciwieństwem. Nie jest świadomy niczego, bo nie potrzebuje być świadomym: reaguje automatycznie i bezwolnie, na każde "skinienie" świata.
Gdyby na tym się kończyła historia, byłoby pół "biedy". Każda wniesiona, przekazana światu energia po pierwsze wpływa na (nasze) otoczenie, po drugie - jej kopia zawsze zostaje w nas. "Małpi umysł" tworzy, przekazuje i osiąga rezultaty zupełnie przypadkowe i bezcelowe. Zaś celowość jest wynikiem świadomości - zaczynając od świadomości celu. Cele mogą być różne, najwyższy z nich Edgar Cayce nazywa naszym "ideałem", będącym gwiazdą przewodnią przez całe życie (lub kiedy zdecydujemy się go zmienić).
To, czym się dzielimy ("share") ze światem, wpływa na otoczenie i na nas samych. Wyciszenie oznacza, że NIE dzielimy się z otoczeniem naszymi myślami itd. - chyba, że sami świadomie o tym zdecydujemy, zgodnie z jednym z naszych CELÓW (i nie w przeciwieństwie do niego). Parę lat temu czytałem książkę "4 umowy Tolteków", mówiącej o starodawnych zasadach Tolteków; pierwsza z nich mówiła "szanuj swoje słowo". Ludzie, którzy wszystkim, co im przyjdzie na język, dzielą się ze swoim otoczeniem, rzucają słowa na wiatr - tj. nie szanują ich. Takie osoby mają często skłonność do wypowiedzenia kilku słów, przemyślenia sprawy, i dodania następnych słów, które w następnej kolejności im przyszły na myśl. Nie dbają o to, jak wpłynie ich akcja, zgodnie z zasadą akcji-reakcji, na nich samych (ani innych). Co ciekawe jednak, o same rezultaty (to, co otrzymują w życiu) już dbają - a gdy nie są one zgodne z oczekiwaniami, nie mają problemu ze zrzuceniem odpowiedzialności na otoczenie - i tak przez całe życie... Tutaj pojawia się potęga logiki, która potrafi uporządkować i podświadomość, i umysł, i każde inne "zbiorowisko śmieci", mentalnych czy nie.
Słowo "share" jest bardzo popularne w anglojęzycznych krajach, zwłaszcza w kręgach ezoterycznych. Ludzie lubią mówić "I want to share with you...". Myślę jednak, że warto uważać na to, czym dzielimy się ze światem. Czasem najlepszym wyjściem może być niedzielenie się - czyli niewpływanie na świat, pozostawienie go, zgodnie z mądrością Starożytnych Chin, samemu sobie.
Na koniec cytat Junga:
Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem.