Temat: Opinie, rozmowy i przemyślenia na temat przeczytanych książek
serdecznie zapraszam do zamieszczania własnych opini
Forum czytelników książki "Wszystko jest wibracją"
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Forum Przyjaciół Saleinji » Rozmaitości - na każdy inny temat » Opinie, rozmowy i przemyślenia na temat przeczytanych książek
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
serdecznie zapraszam do zamieszczania własnych opini
Potęga Podświadomości - Joseph Murphy
Osobiście czytałem tą książkę i dzięki niej wiele zrozumiałem. Nauczyłem się jak kierować potęgą wiary, jak działa umysł i jak to wykorzystać w życiu, nie zawsze się udaje ale udaje! A to już coś. Polecam ją każdemu jest prosta w zrozumieniu, a może odmienić Twoje życie.
Potęga Podświadomości - Joseph Murphy
Pierwsza "niezwykła" książka jaką przeczytałem w życiu. :-) Traktuję ją z sentymentem chociaż dzisiaj nie uważam jej zaleceń za skuteczne. Nie twierdzę, że teoria jaką snuje Murphy jest błędna, lecz jest ona albo niekompletna, albo zalecane przez niego metody nie są tak samo skuteczne dla kazdego, jak dla niego samego. Tym nie mniej rzeczywiscie ksiązka dobra na początek wielkiej przygody.
~
"Przebudzenie" - Anthony de Mello
Czytałem tę książkę wiele razy i nieustannie zdumiewałem się tym jak w super-zwięzły i bardzo przyjemny sposób autor przedstawia głębokie prawdy. Wielu ludzi ceni tę ksiązkę, ale bardzo, ale to bardzo niewiele osób żyje zgodnie z płynącymi z niej wnioskami. Bo żyć tymi wnioskami to tak jakby trochę zwariować, albo... przebudzić się. Zdecydowanie polecam posiadać we własnej biblioteczce i wracać do niej co rok.
Mora napisał/a:Potęga Podświadomości - Joseph Murphy
Pierwsza "niezwykła" książka jaką przeczytałem w życiu. :-) Traktuję ją z sentymentem chociaż dzisiaj nie uważam jej zaleceń za skuteczne. Nie twierdzę, że teoria jaką snuje Murphy jest błędna, lecz jest ona albo niekompletna, albo zalecane przez niego metody nie są tak samo skuteczne dla kazdego, jak dla niego samego. Tym nie mniej rzeczywiscie ksiązka dobra na początek wielkiej przygody.
Oczywiście, że tak. Każdy ma swoją ścieżkę i jego metody są najlepsze dla niego. Dzieli się swoją wiedzą bo może ona pomóc niektórym w odnalezieniu własnej drogi. Przynajmniej sprawdzisz i stwierdzisz, że to nie ta
Lektura naprawdę godna uwagi.
~
"Przebudzenie" - Anthony de Mello
Czytałem tę książkę wiele razy i nieustannie zdumiewałem się tym jak w super-zwięzły i bardzo przyjemny sposób autor przedstawia głębokie prawdy. Wielu ludzi ceni tę ksiązkę, ale bardzo, ale to bardzo niewiele osób żyje zgodnie z płynącymi z niej wnioskami. Bo żyć tymi wnioskami to tak jakby trochę zwariować, albo... przebudzić się. Zdecydowanie polecam posiadać we własnej biblioteczce i wracać do niej co rok.
I tu się w pełni zgadzam
Posiadam i od czasu do czasu do niej wracam. Zadziwiające jest to, że za każdym razem mnie zadziwia
Również polecam.
A ode mnie Carlos Castaneda - "Wewnętrzny ogień"
Obrazowy opis spotkań z don Juanem w stanie podwyższonej świadomości.
Praktyczna wiedza szamanów. Wg mnie bardzo interesująca pozycja, jedna z wielu tegoż autora.
A ode mnie Carlos Castaneda - "Wewnętrzny ogień"
Obrazowy opis spotkań z don Juanem w stanie podwyższonej świadomości.
Praktyczna wiedza szamanów. Wg mnie bardzo interesująca pozycja, jedna z wielu tegoż autora.
Lubiłem czytać Castanedę dopóki się nie dowiedziałem, ze to oszust i wszystko zmyślił. Moim zdaniem facet brał LSD lub jakieś inne psychodeliki w dużych ilościach, bo podana przez niego metoda osiągania świadomych snów przez patrzenie na dłonie działa PO zażyciu substancji psychodelicznych. Z tego powodu stawiam go obok Roberta Monroe, który wdychał rozpuszczalnik. Sam się do tego przyznał w swojej książce, ale nie napsiał tego, co później napisał Andrija Puharich, że ten rozpuszczalnik był szczególnie istotną częścią osiągania OOBE. :-)
g_a_kowalski '
Wszyscy to oszuści, narkomani, przewalacie ...
No, co innego kościelni, ci dopiero są święci ...
a jacy uczciwi, w poglądach, myślach i uczynkach ...
grześ, skąd wiesz, że ci goscie to oszusci?:D
Dzisiaj akurat nie chce mi się o tym rozpisywać. Jesteście w stanie sami dojść do prawdy o Castanedzie. Natomiast Monroe nie jest dla mnie oszustem. Pisząc o nim miałem na myśli po prostu to, że on też swoje przeżycia zdobył dzięki stosowaniu substancji chemicznych. Zresztą, pisał o tym otwarcie w "Podróżach poza ciałem" (rozdział 18), ale opisał to w taki sposób, że fakt wciągania przez niego toksycznego dla mózgu metylobenzenu wydaje się niewinny i nieznączacy. W rozmowach z innymi ludźmi jednak ujawnił co i jak.
Poza tym, odebraliście wcześniej moją żartobliwą uwagę o wariatach i narkomanach jak jakąś obrazę. Tymczasem to było naprawdę żartem, choć opierało się na faktach. Naprawdę znacząca większość ezoteryków zaczęła miewać swoje przeżycia i mieć magiczne zdolności po zazyciu narkotyków - czy to chemii, czy to świętych roślin. Wejdźcie w ezo-światek, a przekonacie się, że nie jest różowo.
Ja pierdykam ale naczytaliscie.
Ja tam nie czytam jak czegos nie wiem to sie kogos pytam
duzo ze slyszenia w lot pojmuje rzeczy czesto jakas wiedza lezy od zapleczy
to co ktos doswiadczyl i potem to opisal nie oznacza wcale ze temat mi zwisa
mickiewicz ostro jaral to wiem ze slyszenia nikt tego kiedys w ogole nieocenial
kazdy ma swa scieszke do przejscia zwana zyciem nie nam to oceniac
co ktos robi z zyciem. pozdrawia m
"Testament Overmana" - Edmund Cooper.
Stara, bo z 1972 roku powieść fantastyczna. Cieniutka - nawet Mixon dałby radę
I tegoż samego autora - też fajniutka pozycja "Po drugiej stronie nieba"
o, to mi sie podoba - czysta nie udająca nic innego fantastyka!
"Polowanie na Węże Morskie" - Dave Wolverton.
Bezcenna książka. A gość miał przebłyski wiedzy (nieswiadomej, bo nazwał ją 'pomysłami') o gwiezdnych wędrowcach i w ogóle wielu rzeczach, o których słyszelismy od Hejala.
grzesiu, grzesiu, ja cie pytam, skąd ty to wiesz, a nie prosze cie o podanie mi czegos na tacy. ja pytam, co CIEBIE przekonało. ciekawi mnie to.
sami możemy dojsc do prawy. zgadza sie. ale czym jest prawda?
ja pytam, co CIEBIE przekonało.
Czy dobrze rozumiem, że kontynuujesz naszą rozmowę z wątku zamkniętego przez Hejala i pytasz o Castanedę? Powrócę więc do tego, co tam napisałem:
Miriad, staram się sprawdzać moje źródła informacji i dobierać je tak, aby albo opierały się na sprawdzalnych faktach albo aby operowały logicznymi argumentami.
Co do innych new-age'owych świętych i dogmatów, które miałem okazję obrazić swoją osobą, to też staram się to robić przez albo sprawdzalne fakty lub rozsądne argumenty logiczne.
W przypadku Castanedy silnie przekonały mnie dokumenty logiczne - np. sprzeczności w jego książkach, brak potwierdzenia antrolopologicznego a później wręcz niezgność z danymi antropologicznymi (i masowe odrzucenie przez autorytety naukowe). Indianie Yaqui okazali się być totalnie odmienni od tego, co Castaneda opisywał i generalnie widać jak na dłoni, że fantazjował. Sami Indianie to potwierdzają. Co gorsdza, Castaneda nawet dobrze nie rozumiał co znaczą słowa jakie używał w swoich książkach. Jego opisy topograficzne były błędne, opisy pogody błędne, opisy zwierząt i roślinności błędne. Dostrzegłem także kompletne bzdury z ezoterycznego punktu widzenia. Spędziłem wiele lat w różnych środowiskach okultystycznych i zaprawdę bazując na moim doświadczeniu twierdzę, że Castaneda zwyczajnie bajdurzył dla pieniędzy i innych profitów. Nie wszystko co pisał było fałszem, ale większość to czysta bzdura, która jeśli może się stać prawdą choć na chwilę, to tylko po spożyciu owego świetego kaktusa, którego on tam zjadał. (A i wtedy trzeba umieć odróżnić iluzje od alegorii, które umysł nam sprawia, a Castaneda w sposób jaskrawy dla każdego ezoteryka nie potrafił tego zrobić.)
Innymi słowy - przekonują mnie:
1) rozległe sprzeczności w książkach i wypowiedziach samego Castanedy
2) rozległe niezgodności jego "prawd" ze światem zewnętrznym, który ich nie potwierdza w żaden sposób
3) ewidentne dla mnie (jako ex-okultysty z własnymi doświadczeniami) bzdury w ezoterycznej części jego nauk, które są dla mnie o tyle jaskrawe, że wiem doskonale z własnego doświadczenia skąd i dlaczego Castaneda wziął swoje pomysły i dlaczego są one tylko banalnymi iluzjami, które musiały go ogarnąć podczas psychodelicznych tripów
Dostrzegłem także kompletne bzdury z ezoterycznego punktu widzenia
Jakie kompletne ezoteryczne bzdury widzisz u Castanedy?
Jakie kompletne ezoteryczne bzdury widzisz u Castanedy?
Nie odpowiem na to pytanie i nie podam przyczyny. Kto wie, ten wie. Co prawda skończyłem już z okultyzmem, ale wiedza tajemna nadal pozostaje tajemną.
Gdyby wszyscy tak odpowiadali na pytania, fora dyskusyjne straciłyby sens. Na razie wychodzi na to, że wyrażasz apodyktycznie zdanie na forum (wiele wypowiedzi ma charakter typu białe - czarne, wiele w Twoich wypowiedziach zwrotów typu: kompletnie, absolutnie , całkowicie, totalna bzdura etc.), ale często wycofujesz się od szczegółowej odpowiedzi. Chciałbym podkreślić, że nie wiem jak jest w istocie, jednak tak to właśnie z zewnątrz wygląda.
Czytałem nieco Castanedy i osobiście nie zauważyłem tam żadnych "totalnych" ezoterycznych bzdur. Jeśli mam wątpliwości, to do innych kwestii (skoro już rozmawiamy o jego książkach):
- czy Castaneda przypadkiem nie zgapił wielu ze swoich twierdzeń z ezoteryki, bo w wielu miejscach się pokrywają, i modnych w latach 60 religii wschodu (ostatecznie był nawet zafascynowany tybetańską księgą umarłych, jak zdradził - choć znowu opinia don Juana była na jej temat zaskakująca i negatywna)
- o niektórych naukach don Juana nigdy z kolei nie słyszałem, np. odradzał trzymanie
czegokolwiek w dłoni (ale nigdy też nie szukałem np. w innych kulturach)
- choć nauczyciel Castanedy podkreślał wagę stosowania różnych środków, sam Carlos później uznał je za niekonieczne
- dziwi, że bardzo późno Castaneda wspomniał, iż don Juan miał rownież innych niż on uczniów, co nasuwa pewne wątpliwości
Niektóre rzeczy natomiast budzą zastanowienie, np. kiedy nawiązuje do gadów jako istot, a nie zwierząt. Inne mogą pochodzić ew. z innych wierzeń Indian. Jednak zamiast wyrażać zdanie z pozycji wszechwiedzącego, wolę zachować dystans i ostrożność w wyciąganiu wniosków.
Kwestia antropologiczna jest dość złożona i przypomina mi spór darwinowców ze zwolennikami inteligentnego projektu. Wymieniają się argumentami, a i tak każdy z obozów traktuje je wybiórczo - podkreśla tylko te, w które chce wierzyć.
Gdyby wszyscy tak odpowiadali na pytania, fora dyskusyjne straciłyby sens.
Ależ fora dyskusyjne nie są od tego, aby każdy dzielił się swoją najbardziej prywatną prywatnością. To, co napisałem, powinno wam wystarczyć - a napisałem całkiem sporo. I tak poza tym to jest to drugi raz na tym forum, gdy odmawiam podania odpowiedzi. (Pierwszy dotyczył moich prywatnych przeświadczeń na temat mojej misji na Ziemi - urojonej lub nie.)
To forum jest dosc specyficzne: praktycznie cale opiera sie na czyms, co mozna okreslic jako "prywatnosc". Co nie zmienia faktu, ze szanuje prawo do prywatnosci.
Chcialbym jednak, korzystajac z okazji, zauwazyc, ze wiekszosc z tego, co pisalem na forum, ma wlasnie taki charakter, wynika z moich osobistych doswiadczen, zwlaszcza telepatycznych. Stad trudno mi sie upierac przy swoim zdaniu w temacie np. religii starozytnosci, skoro moj "proces poznawczy" wyglada mniej-wiecej w ten sposob: otrzymuje zapewnienie, ze cos mialo miejscwe w starozytnosci, istnieja pewne powiazania, wydarzenia lub zjawiska, ktore oficjalnie w ogole nie sa brane pod uwage - droga telepatyczna. Wowczas czesto dzien lub kilka dni pozniej (czasem nieco dluzej) na zasadzie, ktora mozna przyrownac do "synchronicznosci" Junga, odkrywam informacje, ktore je potwierdzaja.
Bardzo duzo doswiadczen i informacji tez pochodzi z czasow, kiedy jeszcze nie chodzilem do szkoly - co ciekawe, nie jestem pod tym wzgledem w cale jakims wyjatkiem.
wiekszosc z tego, co pisalem na forum, ma wlasnie taki charakter, wynika z moich osobistych doswiadczen, zwlaszcza telepatycznych
Telepatycznych, czyli komunikujesz się z kimś? Ktoś Ci przekazuje ową wiedzę?
Wowczas czesto dzien lub kilka dni pozniej (czasem nieco dluzej) na zasadzie, ktora mozna przyrownac do "synchronicznosci" Junga, odkrywam informacje, ktore je potwierdzaja.
Czy dobrze rozumiem, że nie poszukujesz aktywnie niczego o czym mowa w przekazach telepatycznych?
Telepatycznych, czyli komunikujesz się z kimś? Ktoś Ci przekazuje ową wiedzę?
To nie jest nic nadzwyczajnego, wiele osob to robi. Zazwyczaj to ktos ze mna probuje nawiazac kontakt, a raczej nie tyle probuje, co po prostu przesyla mysli, i spora czesc tego (w porownaniu do wiekszosci ludzi na tej planecie) trafia do mojej swiadomosci. Przygladajac sie temu procesowi mozna odkryc, jak dziala umysl, np. niektore informacje moze znieksztalcac, niektore filtrowac, a niektore sobie "dopowiedziec". Dzieki temu zrozumialem, dlaczego niektorzy tak bardzo upierali sie, jak wazne jets zachowanie czystosci mysli - chociazby o tym wspominal Jezus. Nie musze chyba wspominac, ze jakosc mojego odbioru pozostawia wiele do zyczenia.
Wiele z tych informacji trudno nazwac wiedza w zwyklym rozumieniu. Najczesciej ma to forme dyskusji. Od praktycznie urodzenia tak sie dzieje; czasem zreszta odbiream po prostu przypadkowe mysli jakichs ludzi (wskazuja na to urywki zdan, np czesc rozmowy - zwlaszcza, gdy obie strony sa mocno zaangazowane emocjonalnie w dyskusje). Dosc latwo je rozroznic od celowych przekazow, bo te przypadkowe sa bardzo chaotyczne; po za tym jakosc mozna poznac po odczuciu energetycznym: cos jak prad elektryczny albo wibrowanie dzwieku, tyle, ze nie odczuwany fizycznie. Czasami widac tez adresata, ale nie dam glowy, ze obraz jest prawdziwy - co nie zmienia faktu, ze nie raz bywam zaskakiwany wygladem.
Czy dobrze rozumiem, że nie poszukujesz aktywnie niczego o czym mowa w przekazach telepatycznych?
Roznie. Czasem nagle ktos podsuwa mi mysl, ze jakis temat jest wazny, a ja go olewam. Innym razem aktywnie poszukuje informacji, i otrzymuje je albo na jawie (wyczuwam ingerencje energetyczna czy tez telepatyczna na sobie) albo ktos po prostu do mnie mowi we snie to, czego szukalem w normalnym stanie swiadomosci. Aktywnie rzadko inicjowalem kontakt, natomiast z pewnoscia przeszukiwalem standardowe zrodla w poszukowaniu jakichs informacji - jesli zwykle dzialanie zawodzilo, czasem otrzymywalem sugestie, gdzie poszukac. Czasem zdarzaly sie nawet male "cuda" w tej kwestii.
Chcialbym jednak podkreslic jedna rzecz. Kazdy czlowiek ma naturalna dla siebie kazda zdolnosc, ktora wiaze sie z energia. Innymi slowy, de facto ludzie moim zdaniem sa istotami "zbudowanymi" z energii (na razie nauka mowi o skupieniu stalym oraz aktywnosci chemiczno-elektromagnetycznej czlowieka), a zatem wszystko co sie z tym wiaze (np. mozliwosc funkcjonowania i oddzialywania w sposob poza-"fizyczny") takze jest w ich zasiegu. Dotyczy to takze zycia, ktore ma inne formy niz znana nam fizyczna (czyli wylacznie energetyczna). Fakt, ze ktos nie ma ciala nie oznacza w zadnym wypadku, ze wie wiecej. Dlatego np nie dziele zrodel wiedzy na bardziej autorytarne lub mniej; juz szybciej - na sprawdzone bardziej lub mniej (tj przez ilosc pozytywnie zweryfikowanych informacji). Do kazdego z nich mam dystans i niewykluczone, ze na wszystko, o czym pisze na forum, zmienie zdanie, jak tylko bede mial ku temu sensowne przeslanki.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Przyjaciół Saleinji » Rozmaitości - na każdy inny temat » Opinie, rozmowy i przemyślenia na temat przeczytanych książek