31

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Bez urazy oczywiście. wink

Krykers napisał/a:

Czyli trzeba zmienić swoje myślenie, i podejście.

Sama w sobie psychologia raczej nie zmieni organizmu znacząco, w przeciwieństwie do tego, co twierdzą dzisiaj powszechnie różni samozwańczy zachodni guru nowej myśli. Jednak wydaje mi się, że warto utrzymywać pewien jakby myślowy nad-poziom (trudno mi to nazwać), który pomaga zarządzać naszą psychologią, stoi na jej straży, dba, by nie poszła w nieodpowiednim kierunku, jeśli wiesz co mam na myśli.
Chodzi o to, że większość ludzi z automatu reaguje na różne wydarzenia - psychika ludzi, także dorosłych, jest na poziomie dzieci, niestabilna, ludzie łatwo zmieniają swój charakter pod wpływem wydarzeń, zwłaszcza negatywnych, w ich życiu. Nie chodzi mi o to, że emocje powinny być blokowane, to nie ma nic wspólnego - chodzi o ogólny charakter, który powinien być na dłuższą metę ponad wpływem emocji czy innych wpływów, nie powinien być niewolnikiem powiewającego wiatru z każdej strony - a ludzie właśnie są jak liście, ich charakter zmienia się w zależności od tego, z której strony zawieje.

Krykers napisał/a:

Jak pisałem kiedyś, jestem energiczny, czyli mam podobne cechy, jak opisałeś powyżej, jak jest u młodych ludzi. Z tą różnicą, że jestem bardziej stonowany, ponieważ bardziej już doświadczony, i przyzwyczajnony do świata.

W tym przyzwyczajeniu wg. mnie również tkwi pewna pułapka: łatwo przestać zauważać nowe rzeczy, i spocząć jakby na psychologicznych laurach, nie szukając nic ponadto, co się dowiedzieliśmy. Większość ludzi w zasadzie ma już wyrobione zdanie na większość rzeczy w wieku 20 lat, i na tym się kończy ich poszukiwanie czegoś nowego - dotyczy to także wbrew pozorom ludzi zajmujących się badaniami, jak naukowcy.

32 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2024-05-10 11:18:29)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Antares napisał/a:

Z oddali na klifie spektaklowi przelatujących i strzelających do siebie statków latających obu stron przyglądała się postawna, wysoka postać w długim płaszczu, powiewającym mocno na wietrze - był to imperator rebeliantów, który szykował się do uderzenia na obie strony. Jego imię - Krykers...

Dobry dowcip -Krykers Imperatorem. big_smile
Ja też zajrzałam do magicznej kuli i oto, co zobaczyłam:

Po wywołaniu III wojny światowej, wszystko wymknęło się spod kontroli i broń masowego rażenia została użyta na niespotykaną dotąd skalę. Na Ziemi wylądowali kosmici z najbliższego układu Proxima Centauri i zaczęli ją kolonizować, korzystając z okazji. Specjaliści od znikania technologii doprowadzili do demontażu struktury emergetyczno- paliwowo-zbrojeniowej i wysłali drony do usunięcia skażeń radioaktywnych. W międzyczasie resztki ludności ziemskiej, która przetrwała zostały potraktowane bronią biologiczną, krórą Centurianie testowali na Ziemi w średniowieczu (średniowieczne zarazy).
Antares, Krykers i Małgosia ocaleli z pogromu, ale resztę życia spędzili w jaskini w górach, gdzie schowali się aby przetrwać. Chcąc nie chcąc, musieli stać się taoistami i nieśmiertelnymi, bo nie było co jeść, co pić i tylko to gwarantowało im przeżycie. Czasami w jaskini odwiedzał ich Helal, przynosząc coś do zjedzenia po starej znajomości...

5. Wszystko co hamuje rozwój i zniewala umysł ulega eliminacji, a zmiany prowadzące do zwyrodnienia ulegają zniszczeniu.

To wersja optymistyczna, jakby ktoś miał wątpliwości...

33 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-10 19:06:09)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

malgosia.wl napisał/a:

Ja też zajrzałam do magicznej kuli i oto, co zobaczyłam:

Po wywołaniu III wojny światowej, wszystko wymknęło się spod kontroli i broń masowego rażenia została użyta na niespotykaną dotąd skalę. Na Ziemi wylądowali kosmici z najbliższego układu Proxima Centauri i zaczęli ją kolonizować, korzystając z okazji. Specjaliści od znikania technologii doprowadzili do demontażu struktury emergetyczno- paliwowo-zbrojeniowej i wysłali drony do usunięcia skażeń radioaktywnych. W międzyczasie resztki ludności ziemskiej, która przetrwała zostały potraktowane bronią biologiczną, krórą Centurianie testowali na Ziemi w średniowieczu (średniowieczne zarazy).
Antares, Krykers i Małgosia ocaleli z pogromu, ale resztę życia spędzili w jaskini w górach, gdzie schowali się aby przetrwać. Chcąc nie chcąc, musieli stać się taoistami i nieśmiertelnymi, bo nie było co jeść, co pić i tylko to gwarantowało im przeżycie. Czasami w jaskini odwiedzał ich Helal, przynosząc coś do zjedzenia po starej znajomości...

To wersja optymistyczna, jakby ktoś miał wątpliwości...

Niezła ta wersja optymistyczna smile
"Po wywołaniu III wojny światowej"
"wszystko wymknęło się spod kontroli"
"broń masowego rażenia została użyta na niespotykaną dotąd skalę"
"Na Ziemi wylądowali kosmici ... i zaczęli ją kolonizować, korzystając z okazji"
Co się stało z resztkami ludzi, które przetrwały? "zostały potraktowane bronią biologiczną"
"nie było co jeść, co pić"
"Czasami w jaskini odwiedzał ich Helal, przynosząc coś do zjedzenia"

Może jeszcze napisz wariant pesymistyczny smile

Tu moja wersja pesymistycznego wariantu:

Przywódcy rebeliantów, Krykersowi, nie udało się pokonać późniejszych zjednoczonych wojsk ziemskich i saleinjiskich. Na Ziemi został ustanowiony (kolejny...) nowy ład, a schwytani rebelianci dostali za karę karty debetowe z elektroniczną walutą - w sumie nie różniłoby to ich od zwykłych obywateli, jednak różnica była taka, że ich karty były zawirusowane. Rozpoczęła się więc elektroniczna epidemia na niespotykaną dotąd skalę. Kasowała ona konta wszystkim obywatelom.

Oczywiście był to od początku sprytny plan ukartowany po cichu przez rząd (by oficjalnie wspaniałomyślnie okazać łaskę rebeliantom). W wyniku tego knowania nasłał na siebie dwie grupy: zwykłych obywateli oraz byłych rebeliantów. Ci zaczęli się wzajemnie atakować - oczywiście były to bitwy na miarę XXIII wieku, czyli umawiali się na komunikatorze, spotykali się gdzieś w mieście, wyciągali nowoczesne super-smart-komórki i nawalali się za pośrednictwem różnego rodzaju gierek strategiczno-wojenno-shooterowych. Przegrany miał dożywotnio banowane konto w sklepie z grami, a podwójnie przegrani także w sklepach z artkułami wirtualnymi. Najbardziej przegrani mieli także kasowane konto z elektronicznym jedzeniem.

Niegdysiejszy imperator Krykers został uznany za wroga publicznego numer jeden i musiał schronić się w wyniku niepomyślnego przebiegu wydarzeń. Mając nerwy ze stali, nie poddał się, jedynie przeszedł tylko lekką chandrę. W krótkim czasie shakował system i podkradał zdalnie ulicznym wojownikom na smart-komórki elektroniczne pieniądze, by móc samemu za nie kupować elektroniczne jedzenie. Wkrótce doszedł do wniosku, że to elektroniczne jedzenie w cale go nie tuczy, wręcz przeciwnie. Pojawiła się wizja ponurego końca śmierci z głodu - okazało się, że w XXIII wieku nikt nie potrafi sam sobie nawet znaleźć i przyrządzić najprostszego dania. Uzależnienie od systemu było już całkowite. Ale ostatecznie miał jednak trochę szczęścia, w okolicy, czyli amazońskiej dżungli, w której przebywał, jakoś uchował się jeszcze pojedynczy prymitywny człowiek, który potrafił samemu upolować zwierzę, złowić rybę, znaleźć trochę wody, a nawet to wszystko ugotować. W ten sposób nieoczekiwanie Krykers przeżył, czekając na kolejny odcinek scenariusza, który nawet nosi już tytuł roboczy: "Imperium kontratakuje"...

tongue

Swoją drogą, Plejadianie też zapowiadali przyszłość, bez magicznej kuli: że wszystko (gospodarka, polityka itd.) rozleci się jak domek z kart albo domino: jedne klocki będą rozwalać kolejne klocki. Nie podali jednak daty, przez co niektórzy mogli oczekiwać, że stanie się to relatywnie szybko. Tak się jednak nie stało, bo pierwszy channeling był chyba z początku lat 90. Ludzie, którzy mieli wtedy 30 lat, teraz są w wieku przedemerytalnym.

Już sobie wyobrażam jak jakaś starsza pani, która uwierzyła w te zapowiedzi, i zbudowała sobie na wszelki wypadek schron pod własnym domem (są naprawdę Amerykanie, którzy takie rzeczy robili!), ogląda sobie w 2024 roku wiadomości w tv i się denerwuje, gdy politycy zapowiadają podwyżkę kolejnych podatków na żywność, ropę i prąd: "wy dranie, przeczytajcie sobie channeling Plejadian, wszyscy wylecicie w kosmos, a cała wasza gospodarka się posypie jak klocki domina, jak tak dalej będziecie postępować!"

34

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Za dużo Gwiezdnych Wojen się naoglądaliście. smile
Tylko, czemu ja miałbym być imperatorem? Przecież gdybym był, to byłby koniec ludzkości. tongue Ja się do tego nie nadaję. I dlaczego "wysoki"? Mam zaledwie 180 cm wzrostu. Imperator powinien mieć 190, albo 200 cm wzrostu. big_smile

35 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-10 19:43:27)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Krykers napisał/a:

Za dużo Gwiezdnych Wojen się naoglądaliście. smile
Tylko, czemu ja miałbym być imperatorem? Przecież gdybym był, to byłby koniec ludzkości. tongue Ja się do tego nie nadaję.

Jest pewien plan, który krok po kroku za 300 lat pozwoli stać ci się imperatorem - i to wszystko przy wykorzystaniu resztek kapitalizmu, lobbowania polityków, i wykorzystywania aktualnej i przyszłej infrastruktury wirtualnej. Niżej przedstawiam pierwsze kroki, które możemy podjąć już dzisiaj w tym celu...

I dlaczego "wysoki"? Mam zaledwie 180 cm wzrostu. Imperator powinien mieć 190, albo 200 cm wzrostu. big_smile

180 cm w XXIII wieku, żartujesz??? Byłbyś uznany za giganta. Dawałem ci tam max. 150 cm. Ludzie, przez jedzenie elektronicznej żywności, będą wtedy bardzo malutcy i chudziutcy, choć rząd będzie to marketingowo przedstawiał jak zwykle tak, żeby pokazywać same superlatywy, czyli że został rozwiązany raz na zawsze problem otyłości społeczeństwa. big_smile
Mam taki pomysł: by wejść wspólnie w bardzo przyszłościowy biznes - założyć spółkę "Wirtualna Żywność z o.o." już w XXI wieku. Za 200 lat, gdy wreszcie się spopularyzuje ten produkt, będziemy światowymi pionierami. Produkty, które proponuję sprzedawać na początek: wirtualne batoniki, wirtualne chrupki, wirtualne hamburgery, wirtualne gumy do żucia, wirtualne cukierki. Te nazwy już zarejestrowałem w urzędzie patentowym. Niestety na początek tylko tyle, nie mam póki co więcej pomysłów, bo innego jedzenia obecnie nie jem i jak widać moje menu jest dość ograniczone, ale dlatego szukam właśnie wspólnika do interesu. smile Wzór na tworzenie nowych produktów jest taki: wymyślasz nazwę produktu żywnościowego i dodajesz do niego nazwę "wirtualny" (ten sposób także już opatentowałem). W kolejnej, ulepszonej wersji, jeszcze będziemy dodawać ikonkę, ale nie stresuj się na zapas, na początek sama nazwa zupełnie wystarczy. smile

To będą zaledwie początki - mały krok dla Krykersa, wielki krok dla ludzkości, parafrazując propagandę medialną rodem z XX wieku. tongue

36 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-26 08:54:36)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Kiedyś było już o tym na tym forum, wiele powieści i filmów SF jest INSPIROWANA - w zaskakujący pokazuje przyszłość, lub przeszłość. Istoty, które zarządzają tą planetą z ukrycia, bawią się różnymi tematami, także oczywiście tematem ufo, a filmy dotyczące tego zjawiska są częścią planu, by upowszechnić to zjawisko wśród gawiedzi. Reżyserzy filmowi i scenarzyści stają nimi nieprzypadkowo - te role (zawody) są zaplanowane, jak wszystkie zresztą, przed wcieleniem. Dotyczy to także Atlantydy w znacznie większej ilości przypadków, niż może się wydawać. Zwykle po prostu nazwa "Atlantyda" nie pada w scenariuszu, ale scenariusz SF lub fantasy bardzo często zawiera elementy z zapomnianej prahistorii.

Ogólnie Atlantyda powinna być głównym punktem odniesienia w naszej historii, gdyż stanowi w ogromnej części przyczynę, dla której świat wygląda właśnie tak, jak teraz.

Konsekwencje jej dominacji u szczytu swojej potęgi, a potem nagłego jej zatopienia, troszkę przypominają powstanie i dominację Rzymu, który zniszczył alternatywne (konkurencyjne) cywilizacje starożytne, które, gdyby przetrwały, jak mówią historycy, doprowadziłyby do tego, że nasza aktualna cywilizacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Tak się nie stało, gdyż był inny plan dla ludzkości (tzn. nie ma tu przypadków w historii Ziemi - reset, po którym nastąpiło średniowiecze, był celowy).

Antares napisał/a:

5. Ostatnia cywilizacja przed naszą aktualną - Atlantyda - zostaje zniszczona przez nienaturalny kataklizm. Wiedza i wspomnienie o pra-starożytnych cywilizacjach pozostaje w mitach i przekazach niepiśmiennych przez tysiące lat.

Część Atlantów przetrwała. Za czasów Atlantydy posiadali takie wynalazki, jak "świątynie" przedłużania życia. Oczywiście nie zamierzali tak kluczowego wynalazku się pozbywać - przecież mogli żyć na planecie wiecznie... no i żyją. tongue

Teraz wyobraź sobie, że jesteś takim nieśmiertelnym uciekinierem na statku z Atlantydy. Masz zaawansowaną wiedzę. Część tej wiedzy została przekazana innym, prymitywnym ludom. Część - nie, tzn. różne grupy Atlantów zachowały część lub całą posiadaną wiedzę dla siebie. Np. jak przedłużać życie, i ją po cichu wykorzystują, próbując uzyskać władzę nad resztą ludzkości.

Co się dalej stało? Dalsze wydarzenia można nazwać wojnami nieśmiertelnych. Na Atlantydzie, jak pisałem, według wielu źródeł istniały metody przedłużania życia (odmładzania) przy użyciu techniki lub umysłu (echem tamtej wiedzy jest alchemia wewnętrzna, m.in. mezopotamska, egipska czy taoistyczna), w zależności od "obozu" (światopoglądu) - używano do tego celu np. kryształów: w średniowieczu uważano je za magiczne, dzisiaj powiedzielibyśmy, że były efektem myśli inżynieryjnej, ówczesnej fizyki - kryształy używały czegoś, co dzisiaj nazywamy mocą (energią), trochę jak baterie gromadzące energię, a która była uniwersalnym środkiem wykorzystywanym do wielu celów, tak jak dzisiaj wszechobecnie korzysta się z elektryczności dzięki takim tajemniczym postaciom w historii, jak N. Tesla (który, jak już pisałem, twierdził, że otrzymywał liczne informacje dotyczące jego kolejnych wynalazków spoza Ziemi - rząd amerykański popełnił błąd, konfiskując wszystkie jego zapiski w sposób jawny, co doprowadziło do licznych spekulacji na temat jego zachowania - czyli oświadczenia, że nie było w nich niczego rewolucyjnego, mimo, że część podczas ich analizy w tajemniczy sposób zaginęła. Teraz oczywiście wyciągnęli oni wnioski i do tego typu akcji używają tajnych służb, tzn. współczesnej inkwizycji, za które płacą podatnicy - zarówno przy użyciu swoich hakerów, jak i przy akcjach wymagających fizycznych interwencji). Jak wspomniał Edgar Cayce w jednym z odczytów nt. Atlantydy, dzisiejsze czasy są powrotem do stanu, który miał miejsce za czasów Atlantydy.

Gdyby ludzie znali całą prawdę o sytuacji na Ziemi, to by stwierdzili, że żyjemy w bardziej nieprawdopodobnie fantastycznym scenariuszu na Ziemi, niż najbardziej fantastyczne popularne filmy i książki. Jednak mamy o  tym w ogóle nie myśleć - życie ma się nam wydawać zwyczajne, a wiadomości mają nam dawać obraz tego, że to, co najważniejsze, to nudne polityczne przepychanki. tongue

Atlantydzi byli podzieleni. Z grubsza stworzyły się tam dwa przeciwstawne obozy. Po tym, jak nastąpił potop, jeden obóz postanowił część starożytnej wiedzy przekazać ludzkości, drugi natomiast - zachować dla siebie, by ją zniewolić. Obie grupy później ukrywały się często przed sobą, a część nawet postanowiła opuścić planetę w międzyczasie - na różne sposoby, jednym ze znanych i częstych sposobów było po prostu opuszczenie ciała fizycznego. Ci, którzy pozostali, zwykle polowali na siebie: stali się wiecznymi wrogami, by wyeliminować wpływ pozostałych nieśmiertelnych na tej samej planecie. Część, która przetrwała, stała się ukrytymi decydentami, którzy od tysiącleci próbują wpływać z ukrycia na historię, mając np. swoich agentów w najwyższych kastach kapłanów i rządzących (wiele z dziwnych morderstw i schizm w historii jest prawdopodobnie efektem takich działań, włączając w to sprzeciw wobec próby spopularyzowania religii monoteistycznej już w czasach Egiptu za Echnatona, którego wygląd główy i ciała niemal na pewno sugeruje, że nie był człowiekiem, a istotą pozaziemską). Podejrzewam, że to było właśnie inspiracją do napisania scenariusza do filmu "Nieśmiertelny".

37 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-11-16 20:16:31)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Antares napisał/a:

jeśli sprowadzimy wcielenie do głównych punktów, tzn. planu na dane wcielenie, a pominiemy wszystkie pozostałe, to otrzymamy coś w rodzaju szachownicy. Ta szachownica nie została wymyślona przeze mnie, ani żadnego człowieka - to jest sposób myślenia o rozgrywce, jaką tu toczą istoty niefizyczne (pozaziemskie).
Projekt Ziemia ma swój cel. Ten cel można by określić jako grę toczącą się tutaj. Grę z kim? Oczywiście - z nami, ludźmi. Plany wobec pojedynczych ludzi, jak i całych grup i społeczeństw, czasem nazywa się karmą

Myśląc o swojej inkarnacji, możesz widzieć w niej wiele zagadek i niewiadomych. Jak przeanalizować swoją inkarancję? Jeśli jesteś jak 99,999% ludzi, to nie znasz nawet małej części swojego planu na wcielenie, mimo, że jesteś w nim głównym aktorem. Oczywiście, matrix właśnie po to został tak zaprojektowany, łącznie ze wspominanym przeze mnie nie raz kasowaniem pamięci. Nie wiesz od którego punktu zacząć.
Myślenie o swoim życiu jako szachownicy, w której ty jesteś po jednej stronie i masz możliwość wykonywania pewnych manewrów, zaś drugi gracz - czyli ci, którzy zarządzają planami na wcielenie ludzi - mają z kolei swoje własne możliwości wpływania oraz ograniczenia, jest sposobem na dokładniejsze przyjrzenie się własnemu wcieleniu i planowi. Znając możliwości drugiego gracza, możesz zacząć przewidywać jego ruchy - bo wiesz, że cel jest tylko jeden. Kiedy zaczynasz postrzegać te główne punkty twojej "życiowej szachownicy", a pomijać całe te zmysłowe, choć zbędne, "fajerwerki", czyli formę pionków, ich kolor, materiał itd., które dla gry i jej wyniku nie mają żadnego znaczenia, a zapewniają jedynie kosmetyczne doznania, zaczynasz dostrzegać ruchy sprytnych graczy na tej szachownicy, wyciągać z nich wnioski, i... rozumieć rzeczywistość oraz matrix.

Istota gry w szachy nie polega na przesuwaniu pionków ani ich zbijaniu. Ale początkujący gracze tak właśnie o tej grze myślą. Na podobnej zasadzie przeciętny zjadacz chleba myślał, że w wojnach chodzi o wyrżnięcie w pień armii wroga. Ale czasami przegrane bitwy w strategiczny sposób prowadziły ostatecznie do zwycięstwa. Podstawą wygranej w wojnie czy w grze w szachy było posiadanie planu.

Wspominam o szachach w kontekście planu na wcielenie, gdyż przeciętny  wcielający się zjadacz chleba myśli o swoim wcieleniu na podobnej zasadzie: że chodzi tu o przesuwanie pionków i może nawet - czasem - zbijanie pionków przeciwnika.

To najbardziej prymitywny sposób myślenia o wcieleniu. Ale wygodny dla niefizycznych manipulantów ziemskimi wcieleniami.

W rzeczywistości owi niefizyczni zarządcy wcieleń w cale nie poruszają pionkami by zbijać (w cudzysłowie) inne pionki, ale by tworzyć pewne konfiguracje na planszy, zmuszające przeciwnika (wcielonego człowieka) do pewnych konfliktowych sytuacji - podejmowania decyzji albo-albo (np. tak jak w szachach musisz zdecydować czy tracisz jakiś dobry pionek, czy też dobrą pozycję), czyli wybierania z jednej z opcji w z góry wyreżyserowanym przez te istoty konflikcie.

Wiedząc o tym, można to wykorzystać. Dzięki sprytnemu wykorzystaniu "zasobów wcieleniowych", które z reguły mają podobnie abstrakcyjny charakter jak zasady gier, możesz doprowadzić świadomie do takiego skonfigurowania aspektów wpływających na twoje wcielenie, że przeciwnik (istoty zarządzające twoim wcieleniem) muszą na podobnej zasadzie wybierać - tzn. człowiek może potencjalnie być świadomym przeciwnikiem w tych szachach, a także może być w stanie tworzyć sytuacje, które prowadzą do konfliktowych wyborów istoty zarządzające matrixem - bo matrix na razie to taka jednostronna gra: pionki czyli ludzie, jako że są nieświadomymi marionetkami, jak to określił Krykers, wykonują bezwiednie podpowiedzi (czyli de facto polecenia) tych istot. Z tego powodu, jak wspominałem, matrix to system niewoli. Powtórzę: system nie-woli, czyli nie dzieje się twoja wola. A niektóre pisma święte bardzo dbały, byś miał taką dyrektywę jak u robocopa w umyśle, czyli zakazujący ci przekraczać pewien "wymóg", by mogła się zadziać twoja a nie czyjaś tam inna wola. Kluczowe pytanie brzmi nie jak to robić, tylko jakimi to aspektami posługują się w tych matrixowych szachach istoty zarządzające wcieleniami. Jeśli nie wiecie jakie to aspekty, oznacza to, że jesteście ich nieświadomi. Brak świadomości jest podstawą bycia marionetką... Innymi słowy, jeśli nie jesteście tych aspektów świadomi, to w konsekwencji także nie wiecie na czym polegają wcielenia, i idąc dalej, także dlaczego takie a nie inne decyzje podjęto w związku: a) z Ziemią, b) z organizmem ludzkim, c) z umysłem człowieka (manipulacja pamięcio-świadomością). Od tego bym zaczął myślenie o świecie (matrixie).