151 Ostatnio edytowany przez maat (2010-08-16 20:40:44)

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Sitap wspomniał tu o strachu jaki generują religię i muszę się z tym zgodzić.
To co pisałeś wcześniej o tym co mówi Biblia a właściwe Tora - ciało znajduje się w uśpieniu by potem zmartwychwstać i trafić do czegoś w rodzaju raju albo wiecznej otchłani. W tym momencie rodzi się wśród ludzi strach, że nie trafią do królestwa bożego tylko do otchłani jeśli nie będą przestrzegać praw Jahwe, bo rozumiem, że takie są kryteria dotyczące wrzucania do raju/otchłani.

Myślałam też o tej pamięci dostępnej wszystkim, która miała by być wytłumaczeniem reinkarnacji...ale czy to nie jest naruszenie wolnej woli? Jakim prawem jakiś Jacek Placek za 100 lat ma mieć przebłyski w pamięci moich doświadczeń?
Poza tym jakoś nie widzi mi się, zakładając, że dostanę nowe ciało, żyć w nim wiecznie z ludźmi z tej planety, bo w czasie jednego życia wątpię by jakoś ich osobowość szczególnie ewoluowała...wyobraźcie sobie potem żyć wieczność z jakimś malkontentem...zresztą takie wieczne życie w jednym ciele to straszne nudy według mnie.
I zastanawiam się co z innymi cywilizacjami, czy też mają ten system...

ps. muszę sobie kupić torę i biblię, żebym sama je przeanalizowała, bo czuję, że za mało jednak wiem, zna ktoś jakieś tańsze publikacje? wolę jednak wersję na papierze

152

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

maat '

Przychodząc na świat ten, wybierasz sobie ciało, miejsce i okoliczności w którym żyjesz, następnie doświadczasz i uczysz się ...
Człowiek taką ma możliwość, iż kreować może rzeczywistość/ choć najczęściej czyni to nie świadom .
Dzieje się tak, iż opiera się on, na wiedzy innych/ wykreowanych przez umysł autorytetów .

Reinkarnacja - służy nauce, wyciąganiu wniosków z własnych doświadczeń/ nie zabawie ...
Mamy jednak w sobie pewien "mechanizm", działa on podobnie jak ten w komputerze .
"Mechanizm" ten, defragmentuje i czyści nasz umysł -
dzieje się tak z powodu systemu w którym żyjemy, jego warunków i zasad oraz naszej psyche/ osobowości,
ta gotowa być musi, na przyjęcie i zaakceptowanie naszych doświadczeń i wiedzy .
Przede wszystkim jednak, na zrozumienie/ poznanie przyczyny !

Poruszyłaś jeszcze temat życia wiecznego (w jednym ciele),
chyba jednak darujemy sobie go, ponieważ dyskusja ta, końca by nie miała ...

Cywilizacje i systemy na nich panujące ...
z tego, co wiem - życie na innych planetach odbywa się na różnych poziomach i systemach ...
System zwany wolną wolą to inaczej więzienie i nauka,
to ograniczenia, lecz także spore możliwości,
i jako taki, na Ziemi jest on silniejszy, niż na innych planetach czy poziomach .

153

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Dziękuje Sitap smile Ja to mniej więcej tak widzę, mój poprzedni post był skierowany raczej do Kowala wink

Sitap, czemu myślisz że wolna wola jest więzieniem? Czyli od początku do końca ktoś kieruje moimi wyborami?

154

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

maat '

Szukaj odpowiedzi na swe pytania wewnątrz siebie,
"zadawaj je sobie przy każdej możliwej okazji" .
Odpowiedź usłyszysz, obawiać się nie musisz .

"Czyli od początku do końca ktoś kieruje moimi wyborami?"
jeśli odpowiem że tak właśnie jest i tylko tak ,,, - skłamię ...
Jeśli zaś powiem; to my kreujemy rzeczywistość i tylko my ,,,
odpowiedź taka będzie nie pełna ,,,

Pozdrawiam i owocnej podróży życzę

155

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Dzięki raz jeszcze smile Myślę, że jestem bliżej niż dalej odpowiedzi, czuję to ale nie umiem jeszcze ubrać tego w myśli, ogarnąć rozumem. Ale szukam szukam...

156 Ostatnio edytowany przez g_a_kowalski (2010-08-17 10:52:34)

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

maat napisał/a:

To co pisałeś wcześniej o tym co mówi Biblia a właściwe Tora - ciało znajduje się w uśpieniu by potem zmartwychwstać i trafić do czegoś w rodzaju raju albo wiecznej otchłani. W tym momencie rodzi się wśród ludzi strach, że nie trafią do królestwa bożego tylko do otchłani jeśli nie będą przestrzegać praw Jahwe, bo rozumiem, że takie są kryteria dotyczące wrzucania do raju/otchłani.

Dlaczego miałoby to budzić strach? Aktualnie rzecz wygląda tak - jeśli grzeszych wobec Jahwe, to czeka Cię co najwyżej nicość. Jeśłi nie, to czeka Cię szczęśliwe życie wieczne. Tutaj nie ma wiecznego cierpienia, ale bardzo proste reguły - żyjesz dalej lub nie. Czego sie boisz? Najwyżej nie będziesz żyć wiecznie. To wszystko. Właśnie dziełem demonów jest stworzenie koncepcji piekła, czyli kary pełenej cierpienia za grzechy. To jest podszept złych sił, aby wmawiać, iż Bóg jest okrutny i że trzeba się bać. Nie trzeba się bać. Jeśli nie zgadzasz się z Bogiem, to najwyżej pójdziesz w swój niebyt i nie będzie Cię nic boleć. Jeśli zaś zgadzasz się z Jahwe, jesteś rozsądną osobą, to dlaczego by nie ofiarować Ci życia wiecznego? Zważ na to, że biblijny Logos to po prostu Rozum. Zauważ też, że Bóg jest miłosierny dosyć mocno i to wcale nie takie proste stracić tę szanse na nieśmiertelnosć - chyba, że się bardzo tego chce.

maat napisał/a:

Myślałam też o tej pamięci dostępnej wszystkim, która miała by być wytłumaczeniem reinkarnacji...ale czy to nie jest naruszenie wolnej woli? Jakim prawem jakiś Jacek Placek za 100 lat ma mieć przebłyski w pamięci moich doświadczeń?

To nie jest naruszenie wolnej wolli. Bo czy jest naruszeniem wolnej woli, że zjadasz właśnie tą konkretną kromkę chleba? Nie. Jesteś w tym konkretnym miejscu przestrzeni i masz najbliżej siebie właśnie tę kromkę chleba. Jeśli Ci sie ona nie podoba to możesz nawet pójsć do piekarni i kupić sobie cały nowy bochenek. A może sama sobie zrobisz swój własny chleb? Mimo różnych możliwości wybierasz jednak tę kromkę chleba. Bo jest najbliżej. Bo jest najłatwiej dostępna z Twojej jedynej, szczególnej pozycji. Bo Ci najbardziej pasuje. Ale to nie znaczy, że pasuje Ci w 100%. Po prostu pasuje najlepiej z wszystkich wyborów.

maat napisał/a:

Poza tym jakoś nie widzi mi się, zakładając, że dostanę nowe ciało, żyć w nim wiecznie z ludźmi z tej planety, bo w czasie jednego życia wątpię by jakoś ich osobowość szczególnie ewoluowała...

Piszesz tak, bo myslisz tylko o ludziach, a nie myślisz o Bogu, który będzie obecny wszędzie i którego wszyscy będą chcieli wielbić poprzez godne i właściwe życie. Innej możliwości nie będzie. Albo nawet i bedzie, ale nikt jej z wolnej woli nie wybierze, bo nikt nie będzie na tyle głupi. (W sensie: tak jak dzisiaj nie wbieramy oblewania się kwasem albo wbijania sobie do oka pinezek, bo jest to głupie, tak wtedy nie wybierzemy czegoś innego niż wielbienie Boga, bo będzie to równie głupie.)

Wolna wola to dziwny koncept. Niby masz wolną wolę, ale jakoś nie przychodzi Ci do głowy rzucać się w przepaść. A dlaczego? Czy ta przepaść jakoś wymusza na Tobie, abyś się w nią nie rzucała? Czy istnienie przepaści zakłóca wolną wolę różnych istot? Nie, nie robi tego. To nie jest tak, że 99,99% żyjących istot nie chce rzucać się w przepaść, bo przepaść wyprała im mózgi. To jest po prostu tak, że rzucanie się w przepaść jest idiotyczne, jest głupie.

maat napisał/a:

muszę sobie kupić torę i biblię, żebym sama je przeanalizowała, bo czuję, że za mało jednak wiem, zna ktoś jakieś tańsze publikacje? wolę jednak wersję na papierze

Polecam Ci znaleźć Torę w przekładzie jakiegoś rabina - będziesz pewna, że żaden katolik jej nie zniekształcił i jeszcze zapewne będzie do niej bardzo sensowny komentarz.

SiteP napisał/a:

Przychodząc na świat ten, wybierasz sobie ciało, miejsce i okoliczności w którym żyjesz, następnie doświadczasz i uczysz się ...

Pobożne życzenia.

SiteP napisał/a:

System zwany wolną wolą to inaczej więzienie i nauka,
to ograniczenia, lecz także spore możliwości,
i jako taki, na Ziemi jest on silniejszy, niż na innych planetach czy poziomach .

Hmm, system zwany wolną wolą nie jest swobodą. Wiele osób zdaje się nie zauważać tej różnicy. Bo ściana to wciąż ściana i choćby wasza wolną wolą było przez nią przejść, to ona nadal stoi wam na drodze. I to nie jest tak, że tak ściana ogranicza wam wolną wolę. Po prostu istnieją ograniaczenia. Istnienie wolnej woli nie jest równe braku ograniczeń. To po prostu możność jakiegoś wyboru. Czasami może to być tylko jeden wybór na całe życie, a wszystko inne może zajść mechanicznie.

maat napisał/a:

Czyli od początku do końca ktoś kieruje moimi wyborami?

Rodząc się na Ziemi większość Twoich wyborów może być już podjęta. Ty sama mogłaś je zdecydować przed narodzinami. To też jest pewien wariant wolnej woli. Wtedy masz ją przed narodzinami, a po narodzinach jest już tylko przeznaczenie, które sama  sobie wybrałaś. Tematyka wolnej woli jest bardzo trudna i nie sposób jej ogarnąć prostymi wyobrażeniami.

SiteP napisał/a:

Szukaj odpowiedzi na swe pytania wewnątrz siebie

A ja powiem - szukaj odpowiedzi wszędzie, bo nikt nie może Cię zapewnić, że ona jest tu albo jest tam. Z wnętrza człowieka płyną jego własne urojenia, z zewnątrz pochodzą oszustwa świata. Nie ma wiarygodnego źródła wiedzy ani pewności. I dlatego właśnie niektórzy szukają świętych ksiąg czy channelingów - bo nie ma oparcia ani wewnątrz, ani na zewnątrz.

SiteP napisał/a:

"Czyli od początku do końca ktoś kieruje moimi wyborami?"
jeśli odpowiem że tak właśnie jest i tylko tak ,,, - skłamię ...
Jeśli zaś powiem; to my kreujemy rzeczywistość i tylko my ,,,
odpowiedź taka będzie nie pełna ,,

O i to jest własnie takie zwodzenie. Nie powiem "A", ale tez nie powiem "B". W ten sposób zachowam twarz, bo nigdy się nie pomylę. W rzeczywistości po prostu nie wiem.

Jeśli jest inaczej, SiteP, to proszę przedstaw nam swoją myśl. Wytłumacz nam w jaki sposób sami kreujemy swoją rzeczywistość. To będzie bardzo ciekawe.

157

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Myślę, że nicości też można się bać. Wyobraź sobie ile ludzi boi się, że ich później nie będzie, to chyba gorsze niż piekło z ich punktu widzenia, bo mimo, że cierpisz to jednak wciąż istniejesz.

Nie odpowiedziałeś mi na temat cywilizacji pozaziemskich wink Też wielbią Jahwe?

I jeszcze co do wielbienia...kogokolwiek, chociaż dziwnym trafem to łączy najstarszych bogów...jakież to próżne szukać poklasku w taki sposób dla swojego stworzenia. Ale to tylko moje zdanie.

158

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

" Jeśli szukasz odpowiedzi na zewnątrz, dodając jednocześnie iż z 'wnętrza płyną jedynie urojenia' " -

,,, być może taki wniosek przyszedł do Ciebie, być może tak właśnie wygląda Twoja rzeczywistość ...
Możliwe iż nic (osobowościowo) nie widzisz, nie słyszysz ... - nie wiem, mało mnie to obchodzi ...
Myśl sobie i rób co chcesz - to Twój wybór, a dowodów szukaj wewnątrz siebie - mnie nie pytaj !

Ps: do Maat '
pozwól iż odpiszę Tobie nieco później, właśnie wychodzę ...

159

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

maat '

"Czy też wielbią Jahwe ?"
Istota ta związana jest systemem, z religią ...
Jeśli więc mieli by Go wielbić, musieli by po pierwsze inaczej widzieć, odczuwać czy myśleć/ - tak, jak my ...

Widzieć i odbierać świat, podobnie jak Ziemianie ,,,
czy tak jest ?
W większości "przypadków" - nie .
My, tu na Ziemi, rzeczywistość odbieramy (i rozumiemy) po przez ciało fizyczne, na tym bazujemy - na intelekcie ...
Tym czasem, tak być nie musi ,,,
Czy zauważyłaś np. taką o to rzecz, otóż kiedy dochodzi do spotkań (na różnych planach); Ziemianin - Istota z obcej dla nas planety ,
kiedy to ta pierwsza zadaje pytanie, druga odpowiada "i tak byś nie zrozumiał"... - no właśnie ...

160

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

maat napisał/a:

Nie odpowiedziałeś mi na temat cywilizacji pozaziemskich  Też wielbią Jahwe?

Tego nie wiem.

maat napisał/a:

I jeszcze co do wielbienia...kogokolwiek, chociaż dziwnym trafem to łączy najstarszych bogów...jakież to próżne szukać poklasku w taki sposób dla swojego stworzenia. Ale to tylko moje zdanie.

To nie chodzi o próżny poklask. Biblijnemu Bogu chodzi o miłość. W Biblii wielokrotnie opisane jest, że Bóg ma do ludzkości stosunek taki, jaki miewa małżonek do swojej żony. I dlatego też Bóg tak się wnerwia o bałwochwalstwo, które nazywa zresztą alegorycznie cudzołóstwem. Zresztą, to głęboki temat, a ja teraz odpisuje pobieżnie, bo jestem strasznie zmęczony. Później może coś dodam.

161

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Dzien dobry,istoty ludzkie i ga kowalski;)ludziom z forum nie odpowiada idea religi świata w tym i ksiąg tym bardziej to forum to nie miejsce do tego przeznaczone, nie dlatego ze to cos złego.Na tym forum nie powinno  nawiązywac sie do religi bo samo w sobie rozwala to wibracje, przez tysiące lat religie zniszczyly swiat a miało byc inaczej.Teraz wiesz czemu to nie lezy tym ludziom i dlatego upominają się ale oni nie chcą prowadzic polemiki bo to zbedne każdy wie o co chodzi.Nawet gdy  prubują cos powiedziec wiedza ze sa zdani na polemike.Odrazu robi sie nie fajnie i miłosc odchodzi.Hejal tez pisał o tym  żeby nie było to miejsce miejscem wyznania czy świetosci ksiag na 1 miejscu.Takie dyskusje sa zbedne, a tu po cichu po cichu dalej  święte ksiegi biblia i religia ten czas sie juz  skonczył.Ponadto najpierw chciałes szukac sprawcy ze ktos podrabia teorie hejala zeby dowiesc jakiejs prawdy,potem jak każdy zaczał pisac o miłosci i łonczeniu sie z żwya kreacją to nie chciałes odpowiedzi tylko polemiki zadawałes pytania ale w głebi nie chcesz na nie odpowiedzi.Dlatego nikt nie wie o co tak naprawde chodzi ale jedno jest pewne tematy religijne nawiązywanie i polemika na temat ksiag niszcza wibracje miłosci to naturalne bo to juz kres starego i miłość niebawem pokaże i zrobi selekcje istot i kazdy na  własnej skórze sie pzekona czy został spełniony wewnętrzna radośća i spotęguje to czy nie będzie miał z tym nic wspólnego i będzie musiał odejśc nikt tego nie oszuka.Religia i po cichu nawiazywanie do ksiag nie jest na miejscu nie dlatego ze to złe tylko dlatego ze sa wyzsze wartości które pokazuje to forum ludzie tu zgromadzni i liczy sie wibracja i zywy kontakt ze stwórca lub czyms o czym nieda sie nic powiedziec lub mówic jak sie chce każdy to czuje bo to staje sie zywe.Hii Omm ram.<śmiech>

162

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

g_a_kowalski napisał/a:

Życie jednak dało mi bardzo ciekawą nauczkę. Przez pewien okres czasu prowadziłem eksperymenty z przyzywaniem demonicznych sił, ponieważ demony mnie fascynowały. Byłem tak niezwykle sprawny w odnajdywaniu każdego strzępu informacji, że jako jeden z nielicznych w końcu znalazłem sposób na aktualne dokonanie bardzo potężnych i obfitych w zjawiska paranormalne demonicznych przyzwań. Przez wiele dni przyzywałem demony i otrzymywałem od nich to, o co prosiłem. Jednakże coś było nie tak, moja psychika jakby rozpadała się od tego i zaprzestałem praktyk.

Widzisz, ja również mam doświadczenia z "ciemną stroną". Doszłam do momentu, gdzie byłam na granicy "rozpadu psychiki". Dlaczego tak się dzieje? Nie każdy jest odpowiednio przygotowany na pewne doświadczenia, o których nie ma pojęcia, że się pojawią. Poczułam tę granicę i wycofałam się w odpowiednim momencie. Znam te energie. Są bardzo ciężkie i można je odczuć fizycznie. Nie ma jednak powodu "uciekania" się do "Boga", szukania łaski wiary itd...  Wystarczy mieć świadomość, że trzeba być ostrożnym, inaczej można wylądować w szpitalu. Nie ma możliwości tzw. "opętania".  Świadomość i tzw. dusza osoby jest tak dostosowana do ciała, że inne zwyczajnie nie pasują do tego ciała. To jest jedno z praw powszechnie obowiązujących i przestrzeganych. Jednak układ nerwowy człowieka i jego psychika nie zawsze jest na tyle rozwinięta, żeby nie "przepalić" się po kontakcie z tymi bytami. Tu tkwi zagrożenie. Dlatego trzeba wiedzieć jak "zabrać się do rzeczy".

Tak więc "ucieczka do Boga" i pocieszenie w wierze jest dobre dla psychiki osób, które są w stanie przekonać swój mózg, że to działa. Piszesz więc o wspaniałym efekcie placebo. Czy jest niebezpieczny? Tak, jeśli używa się go bez wiedzy o jego działaniu i nadaje się mu "magiczne" właściwości. Osoby mające trochę więcej pojęcia na temat z łatwością mogą manipulować innymi wykorzystując placebo, które nazywa się wiarą a wiąże się z szeroko pojętą religią.

A to uważam za bardzo niekorzystne dla ludzi. Religia-wiara-manipulacja.
Człowiek nie wie jeszcze jak działa "wiara" i jak łączy się ona z możliwościami ludzkiego mózgu, świadomości i całej istoty ludzkiej. Ta niewiedza pozwala wykorzystywać wiarę do manipulacji nadając jej magiczne właściwości.

Co tak naprawdę daje człowiekowi wiara w "Boga" i wyznawanie religii? Obietnicę nagrody, bezpieczeństwo, rozgrzeszenie, poczucie przynależności, często strach przed karą. Religia bywa oddaniem odpowiedzialności za własne życie "Bogu". Dlatego uważam, że nie jest łaską ale lenistwem i wygodnictwem.

Pozdrawiam

163

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Istnienie napisał/a:

Nie ma jednak powodu "uciekania" się do "Boga", szukania łaski wiary itd...

Cały czas mi się wydaje, że nie czytacie uważnie tego, co napisałem. Nie uciekłem do Boga, nie szukałem łaski wiary. To przyszło samo z siebie, z mojego wnętrza wypłynęło.

Istnienie napisał/a:

Tak więc "ucieczka do Boga" i pocieszenie w wierze jest dobre dla psychiki osób, które są w stanie przekonać swój mózg, że to działa. Piszesz więc o wspaniałym efekcie placebo.

Ale Istnienie, o czym Ty piszesz? Wiara, o której ja pisze, nie przynosi pocieszenia! Nie jest ucieczką. Jest raczej zagadką. Wiara, o której ja piszę, to niewyjaśnialna cudowna "mutacja". Tak jakby nagle komuś wyrosły skrzydła i wyrosły same z siebie. Czy można je oskarżyć o to, że wyrosły, bo ktoś chciał "uciec w niebiosa" albo że posiadanie skrzydeł poprzez jakieś nadanie wyjątkowości czy cokolwiek innego ma przynieść pocieszenie? Nie!

Wiara, o której ja pisze, to niewyjaśnialna specyficzna samomodyfikacja głębin umysłu. Nie szuka się jej świadomie i świadomie się jej nie osiąga, lecz ona sama się pojawia, bo coś w głębi umysłu po prostu tego chce. I niewiadomo dlaczego tego chce. I nie wiadomo dlaczego właśnie tego.

Istnienie napisał/a:

Osoby mające trochę więcej pojęcia na temat z łatwością mogą manipulować innymi wykorzystując placebo, które nazywa się wiarą a wiąże się z szeroko pojętą religią.

Rozumiem, że piszesz o tym co obserwuje się wszędzie dookoła w postaci tych najpopularniejszych wielkich religii i new-age'owych ruchów religijnych. Tam panuje faktyczna psychomanipulacja ze stony guru lub samych wiernych. Ale ja nie mówię o takiej wierze jaką oni przejawiają.

Istnienie napisał/a:

Co tak naprawdę daje człowiekowi wiara w "Boga" i wyznawanie religii? Obietnicę nagrody, bezpieczeństwo, rozgrzeszenie, poczucie przynależności, często strach przed karą.

Świadoma wiara, czyli podjęta z rozmysłem lub z rozmysłem kultywowana prowadzi do tego, o czym piszesz. Ale nie wiara wyłaniajaca się z nieświadomości, której przyczyn nie zna nikt.

Istnienie napisał/a:

Religia bywa oddaniem odpowiedzialności za własne życie "Bogu". Dlatego uważam, że nie jest łaską ale lenistwem i wygodnictwem.

Cały czas wyczuwam rozmowę o wierze takiej jaką obserwuje się u zmanipulwoanych dookoła mas. Czy nigdy nie spotkaliście się z innego rodzaju wiarą? Jeśli tak, to opisałem wam takową. Czy dostrzegacie jej inność?

Love napisał/a:

udziom z forum nie odpowiada idea religi świata w tym i ksiąg tym bardziej to forum to nie miejsce do tego przeznaczone, nie dlatego ze to cos złego.Na tym forum nie powinno  nawiązywac sie do religi bo samo w sobie rozwala to wibracje, przez tysiące lat religie zniszczyly swiat a miało byc inaczej.

Hmm, przypominam, że to dzieki religiom uzyskiwano porządek społeczny, rozwijała się etyka i filozofia (greccy filozofowie czerpali garściami m.in. z Biblii), rozwijała się także nauka w każdym aspekcie. Dzisiejsza większość bredni o aurach, energiach i innych takich rzeczach to dziedzictwo religii hinduistycznych. A projekcja astralna? Pochodzi bezpośrednio z mistyki żydowskiej, gnostycyzmu i chrześcijaństwa.

Twierdzenie, iż przez tysiące lat religie niszczyły świat jest znaczną przesadą. Czy według Ciebie wiara w Manitou przyczyniła się do zniszczenia świata? Albo Esseńczycy? Albo wcześni chrześcijanie? Albo Ajnowie? Albo Sumerowie?

Sumerowie byli tak pokojowi i pełni kultury oraz wiedzy, że nawet gdy ich najeżdzano i podbijano, to oni zmieniali kulturę najeźdźcy na swoją! Ich religia i kultura były tak wspaniałe, że aż potężniejsze od brutalnej siły!

Albo religia Egipska - wbrew temu co uczą w podręcznikach do historii, w Egipcie panowała znaczna tolerancja, nie było masowego niewolnictwa, a jesli gdzieś ono wystepowało w szczątkowej formie, to niewolnicy mieli ogromne prawa. Potwierdzają to odkrycia archeologiczne. Jeśli człowiek budujący piramidę czy inną religijną strukturę, doznał jakiegoś trwałego uszkodzenia, to dostawał on dożywotnią rentę.

Prawdziwe zło religijne przejawiło się dopiero w postaci katolicyzmu oraz islamu, które to religie doprowadzily do masowych ludobójstw na skalę kontynentalną. Ale też ateizm sam w sobie nie przyniósł niczego dobrego - spójrzmy np. na to, co działo się w komunistycznej Rosji.

Pisząc to wszystko, nie staję w obronie religii, lecz w obronie historycznej prawdy. Widzę, że lubicie spłycić niewygodne dla was tematy, oprzeć się na stereotypach. W gruncie rzeczy przejawiacie zwyczajną nietolerancję. Uwierzyliście w waszą własną religię - kosmitów, energie, aury, wymiary. Zachowujecie się identycznie jak wielu karygodnych fanatyków religijnych. "Nasza wiara jest najprawdziwsza i tylko MY mamy objawioną prawdę." Tak jak inne wiary posiadacie wasze ulubione przepowiednie (2012), wierzycie w coś na kształt aniołów i bogów (kosmici), a to, czego nie rozumiecie tłumaczycie sobie za pomocą działania niewidzialnych sił i prawideł wszechświata. Można by tak prowadzić analizę dalej, ale myslę, że rozumiecie, iż tak naprawdę wy macie swoją wiarę, własną religię. W tym momencie religia ta nie ma ściśle określonej struktury, ale też i wielkie religie światowe nie od zawsze taką miały.

Zdajecie się nie dostrzegać odmienności mojej wiary od tego co wiara nazywają zwiedzone masy. A ja chciałbym wam powiedzieć, że ja w przeciwieństwie do was dostrzegam, iż wasza "wiara" nie jest tą samą wiarą, którą przejawiają ofiary sekt i kultów kosmicznych. Bo z czym się kojarzycie? Wyjdźcie do ludzi i zapytajcie się! Kosmici? Wibracje miłości? Ludzie to już znają - widzieli masakrę Bram Niebios, znają scjentologów, słyszeli o najprzeróżniejszych kultach channelingowych (np. wokół przekazów Kasjopejan). Czy myślicie, że i was nie można ocenić tak niesprawiedliwie i szybko, jak wy oceniacie mnie?

Pytam, dlaczego oceniacie moją wiarę według waszych stereotypowych uprzedzeń do wadliwych religii dookoła? Dlaczego nie pomyslicie w swojej rzetelnej uprzejmości zbudowanej na wibracji miłosci, że do tego co myślę i czuję nalezy podejść z otwartym umysłem i sercem?

Bo czy to nie jest tak, że na słowo "religia" albo "Biblia" reagujecie automatycznie oburzeniem? Albo czy to nie jest tak, że na słowo "channeling" wzbudza się was ciekawość i otwartość? A przecież channelingi często kłamią. A przecież nie każdy religijny człowiek jest zły. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi, którzy byli religijni. Spotkałem wspaniałych ateistów. Czy to jest sprawiedliwe, aby odrzucać kogokolwiek z powodu jego przekonań? Co jest waszym kryterium? Że odczuwacie ode mnie bijące "negatywne" wibracje? To jest śmieszne kryterium, bo gdy was jest tutaj 5 czy nawet 10 osób, to możecie sobie odczuwać co chcecie - sami się bowiem nakręcacie na podobne odczuwanie z powodu podobnych poglądów. Jednakże gdyby tutaj było 100 osób, to zaiste jedni by czuli ode mnie wibracjie miłości, inni wibracji nienawiści, inni wibracje ogórka albo wibracje wibracji. Tłumaczenie się "czuję od niego złe wibracje" i podawanie tego jako przyczynę swojego nietolerancyjnego zachowania pełnego stereotypów i uprzedzeń jest według mnie po prostu sztucznym wymyślaniem wytłumaczenia dla własnej niechęci do mnie spowodowanej tym, że piszę do was o czymś, co wam po prostu nie pasuje. Bo widze od początku, żę często piszę rzeczy nie pasujące do waszej wizji świata. Jakoś mam takie nadzwyczajne szczęście, że co chwila piszę coś, co okazuje się być kijem w mrowisko. Myślicie sobie, że to we mnie jest jakieś zło, które tajemniczo podpowiada mi gdzie ten kij włożyć. Ale ja wam mówię, że to nie mnie coś podpowiada, lecz to wy zamknęliście się w swoich czterech ścianach. Naczytaliście się w channelingach o tym, że "religie to zło", rzeczywistość tworzy się swoją wolą, że wibracje, że energie etc. Uwierzyliście w to na ślepo porzucając klarowne spojrzenie na rzecz podanych wam schematów. Nie spróbowaliście zrewidować waszych poglądów. Nie zwątpiliście w to, co wam powiedziano.

A ja zawsze wątpię i nigdy nie utrzymuje pewności. Bo pewność jest zgubna. Ona sprawia, że przestaję myśleć, lecz stosuje przyjęte przekonania. Dlatego, jesli uznam, że wszystkie religie są złe, to nie dojrzę głębi duchowości w drugim człowieku, gdyż wyda mi się ona zawsze wypaczeniem. I owszem, większość może być wypaczona, ale ja chcę bardzo móc dojrzeć tego jednego zdrowego pośród setki wypaczonych. Jednego człowieka wiary dobrej pośród setki zwiedzonych. Bo czyż nie jest warto być świadomym i czujnym, aby pośród morza urojeń, szaleństwa i manipulacji dojrzeć choćby jedną osobę będącą niczym diament wśród szkieł?

Nazywano mnie na tym forum już różnie. Bywałem nazywany wampirem, bywałem oskarżany o różne sprawy. Nie lubicie, gdy się z wami sprzeczam, gdy polemizuje, gdy wskazuję na wasze nieścisłości i gdy pytam, ciagle pytam. Ale ja czyniąc to co czynię staram się was traktować sprawiedliwie i równo, i rozpatrywać kazdego z was osobna i nie przykładać do was stereotypów. Z niektórymi z was trudno mi rozmawiać, bo nie nadajemy na tych samych falach. Staram się to rozpoznać i nie wchodzić wam w drogę wtedy, bo wiem, że to nie ma sensu. Oczekuję od was tego samego. Nie podoba mi się to, że nie potraficie tak.

Ja mogę uważać, że satanizm jest zły, ale satanista nie jest dla mnie gorszym człowiekiem. Będę z nim rozmawiał i traktować najlepiej jak będę mógł. Nie oskarżę go o negatywne wibracje czy emanowanie Szatanem. Owszem, może mnie odrzucać to co on będzie mówił lub robił, lecz kazdego satanistę potraktuję indywidualnie i nie będę uprzedzony do każdego z nich twierdząc, że to nienormalni ludzie. Wśród nich mogą być osoby mądre i mające coś do powiedzenia. Dlatego będe dla nich tolerancyjny i otwarty. Będa mówić mi różne rzeczy i ja im różne. Te rzeczy nie będą się podobać, bo jakże mogłyby? Ale nie będę zniżał z tego powodu poziomu dyskusji. Nie zaprzestanę sprawiedliwego traktowania, lecz będę starał się zawsze uczciwie i rzetelnie traktować rozmówcę. Tak jak będzie to możliwe.

Podsumowując: moim zdaniem, nie pojmujecie mojej wiary widząc ją przez pryzmat stereotypów, ktore nabyliście. Nie zalezy mi na tym, abyście moją religię znali, ale chciałbym, aby nie spotykały mnie uwagi typu: "dałeś się opętać", "wpadłeś z manipulacje, bo wszystkie religie to manipulacje" etc. Zaiste bowiem czy jesteście w stanie ocenić moją wiarę albo wiarę kogokolwiek, kto wierzy w cichości ducha i w samotności swojego pokoju? Dwóch ludzi może na kolanach modlić się obok siebie, lecz to będą różne modlitwy. Jeden może żarliwie przyzywać wasze ulubione wibracje milości, a drugi może fałszywie rozpamiętywać swoje nieszczęścia. Czy można obu nazwać wyznawcami miłości albo oskarżyć o fałszywe modlitwy? Obaj mogą żyć w tych samych ideach, tej samej wiedzy. Czy więc można po postawie jednego z nich ocenić wszystkich?

Chrześcijanie powiadają, że Lucyfer potrafi przybrać postać Anioła Światłości. A ja powiadam, że Zło, może przyjąć postać Miłosci. Bo czy nie jest tak, że prawie wszystkie sekty i kulty mówią o miłości? Czy nie jest tak, że ludzie sa zwodzeni miłością najlepiej? Po czym więc poznać co jest z prawdziwej miłości a co z fałszywej? Należy być czujnym i patrzeć na efekty danej "doktryny milości". Ja do was nie przychodze i nie mówię: "Oto przysłała mnie wibracja miłości". Nie. Ja do was przychodzę i budzę waszą czujność. Zresztą, dziwnym zbiegiem okoliczności moje imię, Grzegorz, pochodzi od "czujny" (z języka greckiego). A moje drugie imię, Adam, oznacza po hebrajsku po prostu "człowiek". Jestem czujny i nie wierzę w to, co piszecie, tylko dlatego, że to piszecie i że przybijecie na tym stempel - "to jest z wibracji miłości" albo "to jest z mistycznych przeżyć".

Wy również popatrzcie na owoce mojego działania. Owszem, wydają się wam one być sianiem jadu pośród was, ale tak nie jest. Bo czyż nie prowadziliśmy pustych dysput aż w końcu opisałem moje odkrycie niekompatybilności stanów świadomości? Dlaczego wy tego nie zrobiliście? Dlaczego mam wrażenie, że to mnie zależy na tym, aby się z wami porozumieć i was zrozumieć, a nie że wam na tym zależy? Dlaczego mam wrażenie, że wy wciąż poruszacie się w tym samym kółku wzajemnej adoracji, które nic nie wnosi? Czy nie widzicie, że wy nie szukacie prawdy? Nie przeszkadza wam trwanie w nieprawdzie. Wiara w Nibiru, wiara w wymyślone channelingi. Nie sprawdzacie tego, czy to, w co wierzycie, jest prawdziwe. Trwacie w swoich poglądach, tworzycie własne wizje i według nich oceniacie tych, którzy mają poglądy inne.

---

Jacob, dołącz do tematu, jestem ciekaw Twojego zdania. :-P

164

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Love napisał/a:

ludziom z forum nie odpowiada idea religi świata w tym i ksiąg tym bardziej to forum to nie miejsce do tego przeznaczone, nie dlatego ze to cos złego.Na tym forum nie powinno  nawiązywac sie do religi bo samo w sobie rozwala to wibracje, przez tysiące lat religie zniszczyly swiat a miało byc inaczej.

Wielu nie-wyznających ma takie same uprzedzenia do religii, jak wyznawcy jakiejś religii do ludzi bez wyznania (konkretnego lub ogólnie). Chciałbym zauważyć, że religia sama w sobie jest zaledwie pewnym systemem myślenia, który jest często neutralny, a można - jak wszystko inne - go wykorzystać do sprawowania kontroli nad masami oraz uzasadniania działań na rzecz innych, nie-religijnych celów, lub do pomagania nierozwiniętemu jeszcze ludowi w zrozumieniu kosmicznych praw wszechświata. Nie widzę powodów, by nie można było o nich dyskutować.

Same systemy religijne jednak posiadają wiele aspektów naukowych bądź jeszcze nie-naukowych (w tym przypadku - zaliczanych zwykle do ezoteryki, jako dziedziny, którą interesują te sprawy, które z jakichś powodów oficjalnie nauka odrzuca a nawet ośmiesza). Co więcej, jestem przekonany, że wiele z tego, co historycy i archeolodzy uznają za wierzenia starożytnych, w rzeczywistości jest po prostu wiedzą. Współcześnie na opisanie wiedzy używamy pewnych symboli - starożytni robili dokładnie to samo, tyle, że z jakichś "zaskakujących" wink powodów używali innych niż my symboli. Wiele zwłaszcza z egipskich reliktów jest zabronionych do oglądania (znowu cenzura, którą nie powinno się być zaskoczonym), niemniej z tych, co są dostępne, wynika, że język starożytnych Egipcjan jest wysoce symboliczny... Dziwnym trafem, archeolodzy upierają się, że przy sprawach, które uznali za religię, jest to religia i koniec, a granica między ową wiedzą i religią w dodatku jest bardzo śliska - proponuję spojrzeć np. na rysunek Nut [url]http://en.wikipedia.org/wiki/Nut_(goddess)[/url] która jednocześnie jest 'boginią', ale zarazem personifikacją nieba; takich podwójnych znaczeń jest w ich "wierzeniach" dużo, dużo więcej, niemniej oficjalna wersja upiera się, że np. Ra to bóg słońca, a nie - po prostu Słońce, mimo, że oba poruszają się na nieboskłonie.

Czasami ignorancja pewnych dowodów i uprzedzenia z nimi związane (np. że pewne rzeczy są z góry uważane za niemożliwe) może wydawać się zaskakująca - choć, gdyby przyjrzeć się przeciętnym motywacjom dorosłych w naszym śwecie, może już nie tak bardzo. Niemniej jednak co najmniej wyraźne przesłanki za tym, że "religie" z okręgu Bliskiego Wschodu, jak dot. Mezopotamii czy Egiptu mogą stanowić wiedzę o korzeniach oficjalnie nieznanych (nieoficjalnie pochodzących z Atlantydy czy spoza Ziemi), można znaleźć jeszcze w pismach ze Starożytnej Grecji.

g_a_kowalski napisał/a:

Widzę, że lubicie spłycić niewygodne dla was tematy, oprzeć się na stereotypach. W gruncie rzeczy przejawiacie zwyczajną nietolerancję. Uwierzyliście w waszą własną religię - kosmitów, energie, aury, wymiary. Zachowujecie się identycznie jak wielu karygodnych fanatyków religijnych. "Nasza wiara jest najprawdziwsza i tylko MY mamy objawioną prawdę." Tak jak inne wiary posiadacie wasze ulubione przepowiednie (2012), wierzycie w coś na kształt aniołów i bogów (kosmici), a to, czego nie rozumiecie tłumaczycie sobie za pomocą działania niewidzialnych sił i prawideł wszechświata.

Jak napisałem wyżej, też to zauważyłem, dużo tu na forum nagonek na myślących "inaczej" niż reszta - podobnie jak w większości naszego społeczeństwa brakuje dobrej woli, tolerancji i zwykłej miłości w jej najszerszym rozumieniu - niemniej przyznaj: sam nie uniknąłeś w powyżsym zwrocie tego, o czym piszesz. Też wg. mnie mogłeś sprowokować taką reakcję przez dość aribtralne stwierdzenie o tym, że dla Ciebie chrześcijanizm jest najlepszy (a takie "ogólnikowe" wyrazy, jak "lepszy", właściwie nic nie mówią poza tym, że istnieje jakaś hierarchia tego, co jest lepsze a co gorsze). Albo np. moje zrozumienie i wiedza jest w ciągłym ruchu - można zatem powiedzieć, że się rozwija. Nie przyjmuję raz na zawsze ustalonej, a już na pewno nie narzuconej przez kogoś, prawdy.

Czy kosmici istnieją? Czy rok 2012 rzeczywiście jest w jakikolwiek sposób znaczący? Co do pierwszego, pewne źródła (chociażby archeologiczne) sugerują, że jest to conajmniej prawdopodobne, co do drugiego - dziwnym trafem akurat zimą w 2012 roku Ziemia znajdzie się na jednej linii z centrum galaktycznym i ten fakt został obliczony przez starożytnych - ale czy to coś od razu oznacza? Ponieważ nie jestem osobą, która jak piszesz tłumaczy wszystko czego nie rozumie jakimiś niewidzialnymi siłami, nie mogę się z tą etykietką zgodzić wink Niemniej, w owe "niewidzialne siły" nawet wierzy obecna nauka wink

g_a_kowalski napisał/a:

Pytam, dlaczego oceniacie moją wiarę według waszych stereotypowych uprzedzeń do wadliwych religii dookoła? Dlaczego nie pomyslicie w swojej rzetelnej uprzejmości zbudowanej na wibracji miłosci, że do tego co myślę i czuję nalezy podejść z otwartym umysłem i sercem?

Bo te uprzedzenia, o których piszemy, mają swoją historię. Łatwo porównać to np. do symbolu, którego używali naziści w II wojnie światowej - wcześniej miał zupełnie inne znaczenie, jednak historia zupełnie zmieniła ogólne wyobrażenie o jego naturze, przynajmniej w zachodniej cywilizacji. Podobnie jest z religiami, i podobnie będzie z jakimkolwiek innych elementem czy systemem, jeśli ludzkość lub jakaś jej część uzna go ostatecznie za negatywny: (przykładowo) od demokracji po współczesną naukę.

g_a_kowalski napisał/a:

Jakoś mam takie nadzwyczajne szczęście, że co chwila piszę coś, co okazuje się być kijem w mrowisko. Myślicie sobie, że to we mnie jest jakieś zło, które tajemniczo podpowiada mi gdzie ten kij włożyć.

No cóż, ja w cale nie wchodzę na fora, by czytać potwierdzenia swojego zdania - takie fora czy grupy zamierają, uprzednio zmieniając się w "kochające się" kółka wzajemnej adoracji. Żebyś nie myślał, że wszyscy mają Cię za "złego" rozmówcę, spróbuję trochę być tym czynnikiem balansującym i napiszę - zupełnie szczerze - że lubię czytać Twoje wypowiedzi, czego najlepszym dowodem jest fakt, że na nie odpowiadam - inaczej nie traciłbym czasu.

g_a_kowalski napisał/a:

kazdego satanistę potraktuję indywidualnie

W takim razie poproszę o rozciągnięcie takiego traktowania również na inne grupy niż tylko satanistów, np. to forum ;P

165

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Drogi Kowalski podjąłeś temat brzmiący:  Jak to jest z religią? Zła czy dobra?
Wydaje mi się więc, że temat ten nie dotyczy wyłącznie Twoich odczuć, doświadczeń i Twojej wiary.

Nie atakuję Cię i potrafię zrozumieć o czym piszesz. Rozumiem, że przeżywasz coś cudownego. Nie oceniam Cię.

Cieszę się, że jesteś świadomy swojej wiary, dlatego być może nie ulegasz manipulacji. Jednak ogromna rzesza ludzi niestety jest na nią podatna, o czym dobrze wiesz (w końcu podejmujesz się demaskowania "fałszywych proroków).

Nie odnoszę się więc bezpośrednio do Ciebie ale podejmuję polemikę odnosząc się do tematu. Nie rozumiem więc za bardzo Twojej reakcji.

Temat nie dotyczy zasadniczo Twojej wiary ale brzmi: Jak to jest z religią? Zła czy dobra?

Nie rób więc proszę z siebie atakowanej ofiary. Piszesz między innymi:

"...Uwierzyliście w waszą własną religię - kosmitów, energie, aury, wymiary. Zachowujecie się identycznie jak wielu karygodnych fanatyków religijnych. "Nasza wiara jest najprawdziwsza i tylko MY mamy objawioną prawdę."..."

Myślę, że jesteśmy (w tym również ja i Ty) zainteresowani poznaniem niezbadanych jeszcze aspektów rzeczywistości i z Twojej strony powyższe słowa są raczej świadomą bądź też niezamierzoną manipulacją.

Również ja znam wspaniałych katolików i nie mniej ciekawych ateistów. Znam ludzi wierzących w naukę i takich, którzy wierzą w ezoterykę. Każdy ma swoją drogę i nie będę oceniać czy wiara jest dla nich dobra czy też nie. Interesuje mnie raczej czy są oni świadomi swojej wiary i nie istotne czy przyszła ona sama czy została z rozmysłem znaleziona.

Nie zgadzam się również z tym zdaniem: "...Świadoma wiara, czyli podjęta z rozmysłem lub z rozmysłem kultywowana prowadzi do tego, o czym piszesz. Ale nie wiara wyłaniajaca się z nieświadomości, której przyczyn nie zna nikt."

Świadomość nie prowadzi do uciekania w bezpieczeństwo, obietnicę nagrody itd... To raczej nieświadome tych mechanizmów jednostki dają się "złapać".
Twoja wiara jeśli jest świadoma, nie łączy się z religią (każda religia ma swoje dogmaty). Wypływa z głębi Ciebie i jest niezależna od nagrody czy też kary. Doświadczasz tego i to jest piękne. Czy Twoim zdaniem wiara jakiej doświadczasz jest celem samym w sobie czy może być też narzędziem, którym możesz się posłużyć (w bliżej nieokreślonych okolicznościach)? Czy mogą tego dokonać osoby nie świadome swojej wiary i jej mechanizmów?

A co jeśli się okaże, że wiara to szereg reakcji chemicznych organizmu i to również jest cudowne?

Odnośnie dalszej części Twojej wypowiedzi poczynając od:
"...Bo czy to nie jest tak, że na słowo "religia" albo "Biblia" reagujecie automatycznie oburzeniem?..." niemal do końca, są w pewnej części prawdą. Z drugiej strony "pakujesz" wszystkich do jednego worka, na co niektórzy zareagują oburzeniem. To doskonałe ćwiczenie dla ego  big_smile  Jednak w ramach "wybijania nas" ze sztywnych struktur za bardzo kierujesz uwagę na siebie.

Wiele tu wnosisz i widzę Twój wkład w to forum. Ale mój drogi, jeśli chcesz sprawiedliwie traktować rozmówców, traktuj ich indywidualnie. Końcowa część Twojej wypowiedzi skierowana do Wszystkich oddziela nas od siebie. Stawiasz się w pozycji: ja i wy. Tym samym przeczysz swoim słowom o sprawiedliwym traktowaniu. I... bez przerwy oceniasz. Jak to jest?

Z chęcią polemizuję z Tobą ale nie potrzebuje do tego zbędnych słów i nadmiaru emocji. Nie wiem jak Ty to widzisz.

Pozdrawiam  smile

166 Ostatnio edytowany przez g_a_kowalski (2010-08-18 12:07:54)

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Antares, dziękuję za Twoją wypowiedź. Często trafiam na Twoje wypowiedzi na tym forum, ale nie odnoszę się do nich w szerszy sposób, ponieważ zwyczajnie się z nimi zgadzam. Nie czuj się ignorowany, gdy na Twoje dłuższe wypowiedzi ja odpowiem zdaniem lub jednym akapitem. Po prostu nie ma nic do dodania więcej do Twoich słów.

Antares napisał/a:

Też wg. mnie mogłeś sprowokować taką reakcję przez dość aribtralne stwierdzenie o tym, że dla Ciebie chrześcijanizm jest najlepszy

Podkreśliłem jednak w swoich wypowiedziach, że to chodzi o indywidualny wybór. Tak jak np. kanapka z pasztetem może być dla mnie "lepsza" niż dla was. Nie miałem na mysli, że jest lepsza ogólnie i dla każdego i każdy powinien ją jeść. Po prostu wyraziłem, że mnie chrześcijaństwo bardzo smakuje. :-)

Antares napisał/a:

Żebyś nie myślał, że wszyscy mają Cię za "złego" rozmówcę, spróbuję trochę być tym czynnikiem balansującym i napiszę - zupełnie szczerze - że lubię czytać Twoje wypowiedzi, czego najlepszym dowodem jest fakt, że na nie odpowiadam - inaczej nie traciłbym czasu.

Cieszy mnie, że nie kazdy widzi we mnie źródło negatywnych wibracji i burzyciela porządku.

Antares napisał/a:

W takim razie poproszę o rozciągnięcie takiego traktowania również na inne grupy niż tylko satanistów, np. to forum ;P

Ależ naprawdę staram się to robić. Nie wychodzi mi to najlepiej, bo też nie jest to łatwa sprawa ze względu na to, że mój umysł ma swoje skłonności do zbyt szybkiego oceniania lub rozumowania, ale pracuję nad tym mocno.

---

Istnienie, widzę, że naprawdę masz wyważone podejście do wszystkiego i także dziękuję Ci za wypowiedź. Dobrze, że takie osoby jak Ty są w moderacji.

Istnienie napisał/a:

Drogi Kowalski podjąłeś temat brzmiący:  Jak to jest z religią? Zła czy dobra?

Temat wątku jest trochę niepełny (i przez to być może mylący), bo chodziło o to jaka jest dla was, czyli jaki macie do niej stosunek. Wyraziłem to w pierwszym zdaniu pierwszej wypowiedzi:

g_a_kowalski napisał/a:

Ilekroć na forum pojawia się temat religii, tylekroć odzywają się głosy krytyczne wobec każdego przejawu takowej. Chciałbym o tym z wami porozmawiać.

Chciałem więc z wami porozmawiać o tym waszym krytycznym nastawieniu, które napotykam co jakiś czas. Przepraszam, jeśli mówiąc "waszym" czujęcie się nierozróżnieni, wrzuceni do jednego worka. Ja po prostu nie spamiętuję którzy z forumowiczów konkretnie podejmowali się atakowania religijności, wiem że było to kilka osób i że nikt się im nie sprzeciwił, co mogło sugerować milczącą zgodę pozostałych. Aby to wyjasnić właśnie rozpocząłem ten temat.

Istnienie napisał/a:

Temat nie dotyczy zasadniczo Twojej wiary ale brzmi: Jak to jest z religią? Zła czy dobra?

Nie rób więc proszę z siebie atakowanej ofiary.

Aktualnie przyczyną utworzenia tego tematu bylo to, że poczułem się źle potraktowany. Przyznam, że moje reakcje mogą być przesadne, ale może po prostu jakiś taki dzień miałem, że mnie to ruszyło.

Istnienie napisał/a:

Myślę, że jesteśmy (w tym również ja i Ty) zainteresowani poznaniem niezbadanych jeszcze aspektów rzeczywistości i z Twojej strony powyższe słowa są raczej świadomą bądź też niezamierzoną manipulacją.

Gdybym był na Twoim miejscu to napisałbym dokładnie to samo. :-) Ale nie dlatego, że ja sam dopuściłem się w swojej wypowiedzi manipulacji, lecz dlatego, że poniosły mnie emocje i w emocjach napisałem to, co napisałem. Wypowiedzi pisane w emocjach niestety często mają wydźwięk manipulacyjny, chociaż ich przesłanie jest inne: "czuję się potraktowany niesprawiedliwie, otwórzcie oczy na to i zrozumcie mnie, bo mi przykro". :-) Całe moje akapity niby takiego "atakowania" was to w rzeczywistości przesłanie mówiące: "ja was odbieram w taki sposób, że nie traktujecie mnie równo, a chciałbym być traktowany na równi z wami".

Ech, emocje, emocje... Przepraszam, jeśli w ich wyniku piszę niezrozumiale lub bełkotliwie.

Istnienie napisał/a:

Czy Twoim zdaniem wiara jakiej doświadczasz jest celem samym w sobie czy może być też narzędziem, którym możesz się posłużyć (w bliżej nieokreślonych okolicznościach)?

Nie wiem. Wiara, której doświadczam, jest dla mnie zagadką. Jest jak znaleziony na pustyni tajemny zwój, który zawiera coś niezwykle istotnego dla mojej egzystencji, lecz nie rozumiem czemu sie znalazł na pustyni, czemu zawiera to co zawiera i co najważniejsze - czemu był zaadresowany "do g_a_kowalskiego". ;-) Nie sądzę, aby wiara była celem samym w sobie, bo nie byłoby to logiczne (moim zdaniem). Ona sama nie przynosi mi poczucia zaspokojenia, bo nie jest jakimś "końcem" duchowych poszukiwań, lecz raczej jest ich wspaniałym początkiem. Dotychczas dryfowałem niczym pirat o szerokch morzach nieskonczoności, lecz oto nagle odkrylem, że mój statek płynie w okresloną stronę. Co go tam ciągnie? Czy jest tam może jakiś wielki wodospad? ;-) Albo może kto zsłyła wiatr w moje żagle, abył płynął gdzie płynę? Oto nowa przygoda się rozpoczyna!

W odpowiedzi na Twoje pytanie: nie wydaje mi się, aby wiara mogła być jakimś narzędziem. Jeśli jest podejmowana świadomie i jest jakby próbą manipulacji własnym umysłem, to zapewne wtedy może być jakiegoś rodzaju narzędziem,ale wówczaj jest to innego rodzaju wiara niż to o czym ja piszę. Wiara jako narzędnie jest obecna we współczesnych okultystycznych praktykach i jest czymś na pograniczu autohipnozy. Jej "skuteczność" jest znikoma (w porównaniu do innych okultystycznych praktyk).

Ewentualnie, być może rozumiem do końca tego co rozumiesz przez słowa "czy wiara może być narzędziem".

Istnienie napisał/a:

Czy mogą tego dokonać osoby nie świadome swojej wiary i jej mechanizmów?

Ale dokonać czego?

Istnienie napisał/a:

A co jeśli się okaże, że wiara to szereg reakcji chemicznych organizmu i to również jest cudowne?

Jeśli się tak okaże, to wspaniale. Nie mam problemu z tym, że psychika jest powiązana z ciałem, a ciało z psychiką. Nie upieram się, że zjawiska w umyśle są oderwane od świata fizycznego. Wręcz przeciwnie - cieszę się, że ciało ma wpływ na umysł, a umysł na cialo, bo to przydaje wartości jednemu i drugiemu.

Istnienie napisał/a:

Z drugiej strony "pakujesz" wszystkich do jednego worka, na co niektórzy zareagują oburzeniem. To doskonałe ćwiczenie dla ego    Jednak w ramach "wybijania nas" ze sztywnych struktur za bardzo kierujesz uwagę na siebie.

Przepraszam, emocje mnie poniosły i to dlatego.

Istnienie napisał/a:

Ale mój drogi, jeśli chcesz sprawiedliwie traktować rozmówców, traktuj ich indywidualnie. Końcowa część Twojej wypowiedzi skierowana do Wszystkich oddziela nas od siebie. Stawiasz się w pozycji: ja i wy. Tym samym przeczysz swoim słowom o sprawiedliwym traktowaniu. I... bez przerwy oceniasz. Jak to jest?

Tak, wiem, wyjaśniłem to wyżej. Swoją drogą cieszy mnie ta Twoja uwaga, bo pisząc w emocjach to co napisałem być może potrzebowałem tego, aby ktoś się oburzył na mnie i zaprzeczył moim zbiorowym zarzutom i nawet wskazał mi niesprawiedliwość. Nie wiem czemu mogłem tego potzrebować, ale jestem przekonany, że to jakiś emocjonalny mechanizm, przez który chciałem abyście się lepiej okreslili.

Ponownie, wygląda ten mechanizm na manipulację, ale zapewniam, że to po prostu moja nieczęsta emocjonalność - zwykle tak nie mam. Natomiast cieszy mnie Twoja postawa ogromnie.

Istnienie napisał/a:

Z chęcią polemizuję z Tobą ale nie potrzebuje do tego zbędnych słów i nadmiaru emocji. Nie wiem jak Ty to widzisz.

Czytasz moje posty na tym forum i wiesz, że tez nie lubię nadmiaru emocji. Tutaj raz mi się zdarzyło i być może to dobrze, bo mimowolnie sprowokowałem dyskusję w innym tonie niż to ostatnio robiłęm. Oczywiście, że wolę rozmawiać bez nadmiaru emocji i traktować was sprawiedliwie. Poczytajcie mi więc moje wypowiedzi z wyrozumiałością i dostrzegając to, co stoi za nimi, a co jest pomiędzy wierszami.

Pozdrawiam również. :-)

167

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Ja przyznam sie "bez bicia" ze tez poczatkowo odbieralem twoje nagminne pytania  jako proby manipulacji i rzeczywiscie wzbudzalo to u mnie stan zlego samopoczucia. Jednak od mometu twojej refleksji na temat emocjonalnosci i analitycznosci "jak reka odja". Taka cienka granica jest miedzy dyskusja a awantura a to wazne aby te dwie rzeczy potrafic odroznic. Sam sie jeszcze gubie smile

Jesli chodzi o religie to wprowadzilbym tu swoisty podzial na religie obrzedowe i religie serca- religia obrzedowa dla przykladu moze byc katolicyzm-wzbudza wsrod wiernych strach jest ukierunkowana na zysk itd. Generalnie niszczy zamiast kreowac
Religia serca to np chrzescijanizm- mowi o pomocy blizniemu milosci i innych wspanialych rzeczach, ktore kreuja. 

Spotkalem w zyciu bardzo niewiele osob ktore doswiadczyly tak silnego obiawinia w jednym szczegolnym momecie jak ty Grzegorzu. Ja osobiscie niedoswiadczylem ale moj brat podejrzewam tak. Moj brat jest bardzo dobrym matematykiem i jescze lepszym informatykiem (umysl analityczny).Tak samo jak ty ateista "pelna gemba" przez wiekszosc swojego zycia. Wydawalo by sie, umysl scisly a okazalo sie ze biblia pochlonela go tak bezgranicznie, ze zostal swiadkiem Jahwe.Wszystko w jednej chwili. Spelnia sie teraz w gloszeniu jej zawartosci i szanuje jego wybor ale osobiscie uwazam ze ten moment nawrocenia, ktorego tez Grzegorzu doswiadczasz byl jego przebudzeniem. W ferworze wspanialosci chwili pozwolil sobie uwierzyc ze on musi sie oddac siebie ksiazce a nie temu co w niej zawarte. Chyba juz kiedys wspominalem ze biblia to swego rodzaju "instrukcja obslugi zycia" i zatracanie sie w niej moim zdaniem mija sie z celem bo to tak jak bys chcial nauczyc sie jezdzic rowerem czytajac instrukcje montazu roweru. Oczywiscie latwo mi mowic bo niedoswiadczylem tego co ty a z tego co wyczytalem uczucie musi byc bardzo silne. 
Jesli moge cos zasugerowac to polecil bym zastanowic sie dwa razy zanim podejmiesz jakies decyzje bo stoisz teraz na rozstaju drog i to decydujacy moment w twoim zyciu. Ale z tego co widze kierujesz sie w dobra strone wink

Jescze raz przepraszam za bezpodstawne oszczerstwa w twoja strone. chce tez dodac ze nie jest ze mna tak jak w generalizacji , ktora napisales wczesniej. Nie jestem zagorzalym fanem chanelingow i kosmitow i danin z owiec jeszcze nie szykuje smile a jesli chodzi o kreowanie rzeczywistosci sila umyslu to bylbym gotow sie sprzeczac.
Pozdrawiam i witam w ekipie forum.

168

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

przepraszam- poprawka, masz rację g_a_kowalski, tekst jest nie mój, ale ciekawy i warty uwagi. Nie znałem wcześnie tej pisarki. Naświetliłeś mi sprawę. Tekst znalazłem na innej stronie internetowej, jeszcze raz go wklejam cytując:

"Ludzie, a zwłaszcza młodzież, są targani wątpliwościami. Zadają pytania, na które już dawno powinni znać odpowiedź. Tę ogromną lukę w wypełnianiu ich potrzeb dostrzegają osobnicy, którzy pokończyli jakieś kilkudniowe kursy manipulowania ludźmi, bądź przeczytali kilka książek o psychomanipulacji, odbyli podróże do indyjskich awatarów lub do Tybetu, a później odkryli u siebie pociąg do władzy i panowania nad innymi. Przy okazji zauważyli, iż daje to znaczne nieopodatkowane korzyści finansowe, które w dzisiejszych, bardzo ciężkich czasach, w próbach utrzymania się przy życiu o własnych siłach, czyli z pracy własnych rąk i umysłu, są bardzo utrudnione, często wręcz niemożliwe. Dzisiaj maleje zapotrzebowanie na pracę ludzi, bo wiele czynności wykonują za nas automaty. Rośnie natomiast “popyt” na rozwój duchowy. Społeczności niemal w każdym kraju doświadczyły już bardzo dużej liczby atrakcji wymyślonych przez naukowców, obejrzały w kinach oraz w telewizji to, co nadawało się do obejrzenia i czują przesyt. Ludzie, przede wszystkim młodzi, potrzebują strawy duchowej. Chcą być lepsi i mądrzejsi, a literki przed nazwiskiem i dyplomy nie są już szczytem marzeń i osiągnięć. W dzisiejszych czasach uczęszczanie do szkół nie daje żadnej gwarancji zdobycia pracy. W wyniku bardzo szybkiego postępu, programy edukacyjne nie nadążają z kształceniem nauczycieli i absolwentów w wielu dziedzinach.
Tak więc tę ogromną lukę w zaspokajaniu ogromnych potrzeb zdecydowali się zapełnić tzw. fałszywi mistrzowie. Jest takie powiedzenie: Pierwsze śliwki robaczywki. Gdy zamiesza się wodę, męty zawsze wypływają na powierzchnię. Ale po jakimś czasie opadają i woda staje się ponownie czysta. W obecnych czasach, pod wpływem ogólnie dostępnej, fachowej literatury na tematy związane z czarną magią oraz rozwojem duchowym, przybywa ludzi rozpoczynających eksperymenty z podporządkowywaniem sobie słabszych od siebie, a gdy im to coraz lepiej wychodzi, tworzą własne grupy zwane sektami. Słabszym od takich duchowych przywódców jest zawsze ten, kto szuka. Ten, kto wie, o co mu chodzi w życiu, jest zawsze silniejszy. Kto szuka, jest słabszy, bo nie wie. Kto nic nie wie, musi wszystkiemu wierzyć. A wszyscy poszukujący chcą dotrzeć do prawdy, odnaleźć ją i podzielić nią z tymi, którzy także jej szukają.
Tolerancja religijna nie jest wyrazem miłości. Jest tylko wyrozumiałością dla osób, które różnych sytuacji muszą lub chcą w życiu doświadczyć.


Znamiona prawdziwej religi

Prawdziwą religią może stać się tylko ta, która byłaby w stanie nauczyć każdego swego wyznawcę samodzielnego, właściwego myślenia i nakłonić do prawidłowego obchodzenia się z własnym organizmem, aby żyć długo i szczęśliwie, w zdrowiu, szacunku do wszystkich bliźnich i właściwego ich traktowania, a dzięki temu także właściwego oddawania czci Bogu w duchu i w prawdzie. Byłaby to religia, która potrafiłaby tak wpływać na zmysły, że byłyby one całkowicie opanowane i podporządkowane woli człowieka. Wówczas ludzie nie czyniliby już pod wpływem chwilowego impulsu zła, którego by później żałowali. Na przykład nie byłoby zbrodni w afekcie. Każdy szkodliwy nałóg byłby bardzo łatwy do opanowania, bez pomocy specjalistów.
Ponieważ od zarania naszych dziejów, a także obecnie na całym świecie nikt o takim zjawisku jeszcze nie słyszał, można uznać, że wszystkie religie są tylko wynaturzonymi sektami, skutecznie uczącymi swoich wyznawców nienawiści do członków innych wyznań, samych siebie i wszystkich ludzi. Pozornie wszystkie religie i sekty nauczają i zachęcają do miłowania wszystkich bliźnich, ale robią to w tak pokrętny i nieudolny sposób i takimi metodami, że ludzkość najchętniej wymordowałaby się wzajemnie, co także i w dobie obecnej czyni. Nie ma religii dobrych i lepszych. Są tylko religie złe, gorsze i najgorsze. Prawdziwa religia nie istnieje, bo nie ma dowodów jej istnienia w postaci owoców, które powinna wydawać.
Wszystkie religie rzekomo wzywają do pokoju i miłości. Dlaczego w takim razie były one i są powodem wszystkich wojen? W chrześcijańskiej Europie, z wyjątkiem Rosji, dlaczego dopiero od 60 lat nie ma wojen? Bo religie nie wiedzą, czym jest ta miłość, o której tak rozprawiają. Wplatanie w swych wypowiedziach co kilka zdań słowa "miłość" jest tylko ględzeniem o niej, a nie jej uczeniem. Także wzywanie do pokoju i miłości nie jest dowodem na to, że religie cokolwiek zamierzają i są w stanie w tym względzie uczynić i osiągnąć. Składają wyłącznie oświadczenia o takich treściach.


Przyczyny wojen między religiami

Prawdziwą przyczyną wojen między trzema największymi religiami była zawsze walka o zdobycie i zajęcie miejsca, które dla pospólstwa nazwano Ziemią Świętą, a jest nim jeden z najsilniejszych ziemskich czakramów, nazywany punktem zero. Podobny punkt znajduje się w Polsce na Wawelu. Ten, kto zawładnąłby tym miejscem, mając je na wyłączność, rządziłby światem, ponieważ korzystałby z mocy, która daje taką możliwość. Posiadłby moc sterowania i manipulowania wszystkimi umysłami. Jest to miejsce grobu Abrahama, ojca Żydów i Arabów. Miejsce, na którym kiedyś król Salomon zbudował świątynię, zburzoną później przez Babilończyków. Obecnie, na miejscu odbudowanej i ponownie zburzonej przez Rzymian świątyni, znajduje się muzułmański meczet. Do miejsca tego teraz mają takie same prawa Żydzi i Arabowie, potomkowie przyrodnich braci, Izaaka i Ismaela, ponieważ jest to prawo do miejsca grobu ich ojca. Pozostałością po odbudowanej świątyni Salomona jest tylko "Ściana Płaczu", pod którą Żydzi przybywają z całego świata, aby korzystać z miejsca największej mocy, i tak usiłują manipulować i wykorzystać energię tego najsilniejszego ziemskiego czakramu, aby ich życzenia wypowiadane w tym miejscu, miały o wiele większą wartość energetyczną i możliwość spełnienia.
Z mocy tego miejsca mają obecnie prawo korzystać także muzułmanie i chrześcijanie. Ich życzenia i prośby jako ludzi nienawidzących się wzajemnie, znoszą się. Efekt jest taki, że trzy największe religie, zwalczając i usiłując wymordować się wzajemnie, nie mogą uzyskać takiej przewagi, dzięki której tylko jedna miałaby dostęp do miejsca, z którego także Hitler chciał rządzić i panować nad światem. Każda z tych religii chce uzyskać monopol do wyłącznego wykorzystywania najsilniejszej energii Ziemi, do zapewnienia sobie władzy nad nią. Jest to więc tylko walka o wyłączność do miejsca największej mocy. A jej zdobywcy zaczęliby urządzać świat według swojego wyobrażenia. Lepiej nawet nie wyobrażać sobie, co by było. Wcale nie musieliby spełniać woli Boga na ziemi. Cele, zwłaszcza dwóch z tych religii, są takie same. Utrzymać pozostałą ludzkość na jak najniższym poziomie rozwoju, zawładnąć i sterować umysłami i z nikim nie dzielić się władzą. Ustanowić podział ludzkości na sprawujących władzę i posłusznych poddanych płacących podatki, co z każdym dniem jest coraz bardziej doskonalone dzięki komputerom, kamerom, telewizji i internetowi.
Pozornie mogłoby się wydawać, że to przywódcy polityczni wszczynają wszystkie konflikty, a duchowni starają się je potem załagodzić. Ale przywódcy polityczni byli kiedyś dziećmi uczęszczającymi na lekcje religii, których rodzice też w swym mniemaniu wychowywali na pobożnych ludzi. Ci wszyscy prezydenci, skorumpowani urzędnicy, chorzy umysłowo reżyserzy, podli oszuści, bandyci, chuligani, młodociani przestępcy, byli w pierwszej kolejności dziećmi, chodzącymi z rodzicami do kościołów, świątyń, na pseudochrześcijańskie zgromadzenia w zborach, lekcje religii, a później na nauki o Bogu, aby dowiedziały się, czego Bóg od nas oczekuje i jak mają postępować, aby żyć zgodnie z Jego wolą. Jeżeli to nic nie daje, a nawet szkodzi, bo dziecko może być dodatkowo molestowane i zgwałcone fizycznie przez duchowego przywódcę, może już nadszedł najwyższy czas, aby wychowywaniem dzieci zaczęli zajmować się zupełnie inni specjaliści.
Ci, którzy wybierali prezydentów, posłów, senatorów, byli nauczani tymi samymi metodami. Wybierając rzekomo najlepszych spośród siebie, kogo wybrali? Jan Kochanowski napisał: "Takie ich Rzeczpospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie".
Kto w okresie kształtowania się osobowości dziecka ma dostęp do jego umysłu, i kto nie robi tego, co powinien, o własnych siłach nie odejdzie, tym bardziej, że nic oprócz ględzenia robić nie potrafi. A ponadto uważa, że jest to najbardziej dochodowy, nieopodatkowany biznes. Trzeba im pomóc zwolnić okupowane miejsca.

Kto decyduje o naszym życiu

Największy wpływ na to, jacy jesteśmy i jak ułożyliśmy sobie życie, miały i jeszcze mają religie, a dzięki temu prawie wszystkie fałszywe poglądy, które wyznajemy, będące ich główną pochodną. Religie, to tak jak telewizja, kino i prasa, podstawowy fałszywy, zakłamany i wypaczony obraz świata.
Każdy człowiek, z wyjątkiem geniuszy, umie robić tylko i wyłącznie to, czego go nauczono lub sam zdołał się od innych nauczyć. Nie robimy tylko tego, czego nikt nas nie uczył. Procesy myślenia, zachodzące w ludzkich umysłach, mają związek z tym, u kogo i jak chętnie pobieraliśmy nauki i kto nam robił pranie mózgu. Prawie każdy musiał przejść przez przeszkolenie religijne. Król Salomon napisał: "Kamień szlifuje się o kamień, żelazo o żelazo, a człowiek o człowieka". Kto miał nas szlifować, jeżeli najlepszych spośród nas prześladowano? Ilu do tej pory było takich, których nie spalono na stosach i którym pozwolono uczyć nas tego, czego należało?
Byli już i są między nami tacy, którzy potrafią i uczą pojedynczych osobników, (szukających i mających szczęście takich nauczycieli odnaleźć) prawidłowych zachowań. Gdyby im tylko pozwolono, chętnie w krótkim czasie oszlifowaliby pozostałą ludzkość jak brylanty, ale i tu właśnie przywódcy duchowi zabraniają, zakazują wszystkiego, co mogłoby przyczynić się do zmian na lepsze. Dopiero od niedawna i tylko pod niektórymi szerokościami geograficznymi nie muszą tacy nauczyciele szukać schronienia w miejscach niedostępnych.
Policzyć nie da się tylko tego, czego nie było i nie ma. Ale efekty złego nauczania można wymieniać w nieskończoność. Kapłani, którzy powinni być wzorem godnym naśladowania, uczyć nas, być psychoterapeutami, nie tylko zawiedli. Nie byli zdolni do nauczenia nas tego, co najbardziej człowiekowi jest potrzebne do jego prawidłowego rozwoju. Nie ma pożytku z fanatyzmu, a jednak przede wszystkim jego jesteśmy nauczani. Przywódcy duchowi okazali się więc osobnikami, o których napisano "Pochwyciliście klucz poznania; sami nie weszliście, a tym, którzy chcieli wejść, zabroniliście". (Łuk.11.52).
Ale jak to się dzieje, że choć tak skutecznie są w stanie zakazać tego, co dobre, tym którzy jeszcze muszą lub chcą liczyć się z ich zdaniem, nie potrafią zabronić ludziom stawać się alkoholikami, narkomanami, bandytami, przestępcami i kłamcami. Moim zdaniem, mają swój interes w tym, aby ludzie tacy właśnie byli.
Jak do tej pory, największym osiągnięciem wszystkich religijnych przywódców duchowych jest skuteczne zwalczanie tego, co dobre. Co, z drugiej strony, jest dopustem Bożym, abyśmy mogli bardzo dobrze zapoznać się ze złem, a przy okazji pospłacać wszystkie długi karmiczne. Na przykład zabranianie czytania mądrych książek, z których można nauczyć się, jak mądrzej i lepiej żyć. I ględzenie o miłości, zwłaszcza do bliźnich, choć nic z tego nie wynika. Zakazują, zabraniają, mówią co wolno, a czego nie, mimo że każdy z nas ma własną wolną wolę wyboru tego, co jego zdaniem jest dla niego dobre. Posiedli wiedzę, dzięki której tak manipulują ludźmi, że nawet jeśli ktoś widzi, jak postępują, i tak nie odważy się przeciwstawić czy zaprotestować. Zakazują korzystania z tego, co Bóg nam wszczepił i z czego pozwolił nam korzystać według własnego uznania. Mamy więc wolną wolę, nawet zdaje nam się, że jesteśmy ludźmi wolnymi, ale korzystania z najważniejszej prawdziwej wolności – duchowej – zabroniono używać zgodnie z przeznaczeniem. Ludzie także i tego pojęcia, jak wielu innych, nie rozumieli i jeszcze nie są w stanie zrozumieć. I żadna religia nie zachęca do tego, żeby cokolwiek wiedzieli na ten temat.
Przywódcy duchowi, bracia starsi, mistrzowie, guru specjalnie szkolą się u takich nauczycieli, aby umieć ubezwłasnowolnić każdego obywatela zewnętrznych ciemności tak, aby on sam nie chciał zajmować swego umysłu sprawami, na których ma się nie znać, choć dla swego dobra znać się powinien. Jest to nowoczesna forma zniewolenia. Działalność sekciarzy także sprowadza się do jeszcze większego ubezwłasnowalniania ludzi szukających tej miłości, o której ciągle słyszą, mają dosyć obłudy, fałszywej pobożności, zakłamania w domu, w kościele i wszędzie, a jednocześnie potrzebują i chcą czcić Boga w jakiś lepszy i mądrzejszy sposób. Niestety, właśnie ci są najłatwiejszą zdobyczą dla sekciarzy i sępów, także odpowiednio przeszkolonych, nazwanych przez Jezusa "wilkami drapieżnymi, przychodzącymi w owczej skórze". (Mat.7.15). Inaczej interpretują Pismo, opluwając i wyszydzając wyznawców innych religii, choć sami nie są lepsi.

Dlaczego Bóg nie chroni przed sekciarzami tych,
którzy Go szukają

Można zadać pytanie, dlaczego Bóg, widząc szczere chęci tych, którzy Go szukają, w jakiś cudowny sposób nie chroni ich przed sekciarzami?
Napisano: „szukajcie a znajdziecie". Nie ma możliwości znalezienia czegoś w miejscu, w którym tego nie ma. Przecież wyraźnie napisano “szukajcie”, a nie “wstępujcie do sekt”. Jeśli nie można znaleźć tego, czego się szuka w jednym miejscu, trzeba szukać inaczej i gdzie indziej. Sekciarze zaczepiają, szukają i znajdują. Potrafią szukać. A szukają łatwowierców z problemami, chcących je rozwiązać i uzyskać prawdziwe odpowiedzi na dręczące ich pytania. Może od sekciarzy należałoby uczyć się, jak szukać. Prawo do poszukiwania wywalczyliśmy już sobie nie tylko pod naszą szerokością geograficzną. Wstępując jednak do sekty z własnej woli (nawet z właściwą intencją, ale bez zapewnienia sobie ochrony ze strony Sił Wyższych i możliwości wydostania się po zerwaniu wszystkich dotychczasowych znajomości), nie dość, że nie znajdzie się tego, czego się szukało, to jeszcze można stracić wszystko. Rozum, majątek i rodzinę. Jezus ostrzegał przed takimi sępami. Jeżeli do szczerych chęci w poszukiwaniach nie dodaje się prośby do Boga o mądrość, właściwe rozeznanie i bezpieczeństwo, to “ofiarą” zaopiekują się ci, którzy coś mówią o Bogu, podszywając się pod tzw. aniołów światłości. Sprawy związane z sekciarstwem są jedną z form wyselekcjonowania najlepszej odmiany – człowieka mądrego, który samodzielnie potrafi odróżnić zło od dobra i trzymać się tylko tego, co dobre. Sekciarze, odsiewając plewy, zgarniają je pod swoje skrzydła, nie dając nic lepszego w zamian, choć cały czas zapewniają, że to lepsze wkrótce nadejdzie. Słabych i głupich, niezdolnych do własnych poglądów i umiejętności odróżnienia prawdy od fałszu, odłączają od mądrych. Mądry jest ten, komu sekty i religie do kontaktów z Bogiem nie są potrzebne. A także ten, kto wyszedł z nich bez uszczerbku na ciele i duszy o własnych siłach, a więc odporniejszy i zdrowszy na umyśle, jeśli z jakiegoś powodu do nich na jakiś czas wstąpił. I takich Bóg szuka. Mądrych, zwłaszcza teraz. Chińskie powiedzenie mówi: „kiedy student jest gotów, nauczyciel się zjawi". Można to sparafrazować mówiąc: „kiedy padlina ledwie słania się na nogach, sekciarze zlecą się jak sępy”. Łatwowierność, słabość, delikatność, wrażliwość, podatność na stres, martwienie się, nie jest ani cnotą ani zaletą. To choroba umysłowa, a jej konsekwencją może być wciągnięcie i zagarnięcie przez sektę, opętanie przez duchy zmarłych i oszukanych członków sekty, a następnie pobyt na oddziale psychiatrycznym.

Dlaczego ja nie pasuję do żadnej ze współczesnych religii i sekt? Dlatego, że nie umiem nienawidzić innych ludzi i źle im życzyć. Staram się nakłonić ich do samodzielnego myślenia, piszę te książki w taki sposób, żeby także mogli zrozumieć to, co ja zrozumiałam.
Wiedzą kapłani i sekciarze, że byłby to koniec ich bandyckiej działalności. Gdyby każdy człowiek został nauczony samodzielnego myślenia, wiedział, co jest słuszne, prawdziwe, chodził tylko z
własną lampą oświetlającą mu drogę, a pouczenia i wytyczne przyjmował bezpośrednio od Boga, Jezusa, Aniołów, Kosmicznych Nauczycieli lub od najmądrzejszych ludzi piszących mądre książki (czyli bez zbytecznych pośredników, którzy wiedzą, że to, co jest dobre dla nas, nie jest dobre dla nich) – Ziemia natychmiast zaczęłaby się regenerować.
Tak miało być i tak wkrótce będzie. Tego procesu już nie można powstrzymać. Stanie się tak nie dlatego, że ja coś tu sobie piszę. Ja dokładam do tego procesu swoją małą cegiełkę.
Czym przede wszystkim zajmują się przywódcy duchowi

Przywódcy duchowi ludzkości nigdy nie byli zdolni i nie chcieli nauczyć nas tego, co dobre, tym bardziej, że nie mieli w tym żadnego interesu. Zawsze byli zajęci sprawowaniem władzy, powiększaniem zakresu swych wpływów, decydowaniem o losach świata, grabieżą, morderstwami, ucztowaniem, łupiestwem, rzucaniem klątw, mieszaniem się do polityki, wtrącaniem się we wszystko, pedofilstwem, skandalicznym i niemoralnym homoseksualnym prowadzeniem się, pomnażaniem swych dóbr i tępieniem co światlejszych obywateli, tzw. heretyków. Gdzie tu miejsce na jakiekolwiek powiązania z dobrem? W logice matematycznej jest tak: Prawda plus prawda = prawda. Kłamstwo plus kłamstwo = kłamstwo. Prawda plus kłamstwo = kłamstwo. Jak by tego było mało, to co mówią i czego nauczają, jest niezgodne z Biblią. Najdziwniejsze jest to, że to nikomu z wiernych nie przeszkadza. Może jest to wynik łączenia się podobnego z podobnym, czyli pozostawania w towarzystwie wzajemnej adoracji?

Biblijne wersety wykorzystywane przez sekciarzy
do werbowania nowych wyznawców

W Liście do Tymoteusza św.Paweł napisał: "Biskup ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, który by dzieci wychowywał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości" (3.1-4).
Rozwód można wziąć z powodu zdrady . "A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił cudzołoży". (Mat.19,9).
Zamiast 10 przykazań, uczą 9 przykazań. Jedno – "nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą, a okazuję łaskę do tysięcznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań”. II Mojż.20, 4-6. zostało opuszczone, a dziesiąte rozbite na dwa, aby ilość się zgadzała.
Jezus urodził się na przełomie września i października w czasie spisu ludności, a jego narodziny, nie wiadomo dlaczego, obchodzi się w rzymskie Saturnalia trzy miesiące później, w taki sam sposób, jak robili to kiedyś Rzymianie.
Jezus miał braci i siostry, a więc jego Matka, Maria, nie mogła być zawsze dziewicą."A gdy On jeszcze mówił do tłumów, oto matka i bracia jego stanęli na dworze, chcąc z nim mówić. I rzekł mu ktoś: oto matka twoja i bracia twoi stoją na dworze i chcą z tobą mówić". (Mat.12,46).
"Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali przez kilka dni". (Jan2,12).
"Bo nawet bracia jego nie wierzyli w niego". (Jan7,5).
"Czyż nie jest to syn cieśli? czyż matce jego nie jest na imię Maria, a braciom jego Jakub, Józef, Szymon i Juda. A siostry jego, czyż nie są wszystkie u nas? Skąd ma tedy to wszystko? (Jan 13,55).
„A gdy Józef obudził się ze snu, uczynił tak jak mu rozkazał anioł Pański i przyjął żonę swoją. Ale nie obcował z nią , dopóki nie powiła syna, i nadał mu imię Jezus”. (Mat.1.24i25).
Czy takie nieścisłości lub sprawdzające się proroctwa, które sekciarz z dowolnej sekty wskazuje w Biblii, automatycznie są dowodem na to, iż oni należą do lepszej i prawdziwszej religii? Oni popełniają błędy i wypaczenia o wiele gorsze. Ja też wskazuję nieścisłości i cytuję wersety, ale sekty nie mam zamiaru zakładać, aby domagać się comiesięcznej dziesięciny od zarobków lub hojnych datków w każdym miesiącu. Zapłatę za książkę i wiedzę w niej zawartą oddaje werset z 1 Tym.5.18: „Młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska, oraz: Godzien jest robotnik zapłaty swojej”. Słowa Jana z Objawienia 22.17. „ A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten kto pragnie niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota.” Mówią o tym, że za darmo możesz dostać od Boga wszystko, łącznie z wodą żywota wiecznego. Ja tylko usiłuję pokazać, jak do tej wody można dojść. Ja niczego nie daję. Ja tylko usiłuję wywiązywać się jak najlepiej z tego, co powinnam. Oprócz tego także po to, aby nie zaliczono mnie do „sług gnuśnych i leniwych” (Mat25.26).
To do sekciarzy w obecnych czasach skierowane są słowa i do nich pasują wersety: „bo obchodzą ziemię wzdłuż i wszerz, a gdy kogoś znajdą, czynią go jeszcze gorszym niż był poprzednio”, „ nauczają zakonu a nie rozumieją należycie ani tego, co mówią, ani tego co twierdzą”. (1Tym.1.7).

Czego uczą wszystkie religie i sekty

Według przepowiedni, deprawujące, zakłamane religie i sekty miały istnieć do momentu, gdy najmądrzejsi spośród nas będą mieli możliwość przekazania takiej wiedzy, dzięki której będzie wreszcie można zacząć żyć jak ludzie żyć powinni. Ten okres w naszych dziejach, już się rozpoczął.
Dlatego z taką zajadłością zawsze tępiono tych, którzy mogliby przyczynić się do wzniesienia ludzkości na wyższy poziom swego rozwoju, bo wiedzieli oni, że od tego momentu zacznie się ich upadek. Okres mrocznego średniowiecza, jak wszystko co złe, był także zasługą religii. Ale on już minął. Religie i sekty uczą w pierwszej kolejności nienawiści do innych ludzi. I wszystkie mają jedną cechę wspólną – nie potrafią nauczyć niczego dobrego. Dlatego Jan Zbigniew Słojewski napisał: "Niewykluczone, że Pan Bóg już niedługo będzie mógł liczyć wyłącznie na ateistów". Ateizm też był przez jakiś czas potrzebny, bo dzięki wyklętym ateistom zostały obalone zmurszałe dogmaty. I to dzięki nim oraz sekciarzom Kościół zaczyna zmieniać swe wynaturzone oblicze. Dziś już nie zmusza się ludzi do ateizmu. Dziś ludzie stają się ateistami, gdy przyglądają się „pobożnym” ludziom.
Moim zdaniem, aby na Ziemi zapanował pokój, nie można liczyć w tym względzie na obecne religie ani sekty, w takej formie, w jakiej istnieją. W dużym Słowniku Wyrazów Obcych, na co szczególną uwagę zwracają sekciarze, pod hasłem parafianin można odczytać ciekawą definicję, oznaczającą: chama, gbura, ciasność poglądów, zacofanie, zaściankowość. Kiedyś tak było. I co z tego, że tak jest napisane? A kto ci dzisiaj może nakazać, abyś był chamem i miał ciasne poglądy, i kto może zabronić być kulturalnym i oświeconym? Bóg nikogo nie zmusza do głupoty.

Jakie znaczenie ma dziś to w co wierzysz i odmawiasz w pacierzu

Jakie ma znaczenie, czy odmawiasz tylko 9 przykazań zamiast 10? Dzięki ich odmawianiu nie jesteś w stanie stać się lepszym człowiekiem, a w związku z tym przybliżyć się do Boga, bo nie potrafisz wykrzesać z siebie tej odrobiny miłości do siebie i bliźniego. Jeśli nie potrafisz szanować i miłować bliźniego swego, daremne są twe poszukiwania. I nadaremnie usiłujesz cześć Bogu oddawać. Jakie znaczenie ma dziś to, że Kościół zmienił 10 przykazań, jeśli przestały one obowiązywać już około 2000 lat temu. „Albowiem końcem zakonu jest Chrystus, aby był usprawiedliwiony, każdy kto wierzy”. (Rzymian 10.4). „Chrystus wykupił nas od przekleństwa Zakonu”; „Przykazania bowiem: nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu złego nie wyrządza; wypełnieniem więc zakonu jest miłość”. (Rzym.13.9-10).

Dlaczego ludzie dają się ogłupiać

Jak to było i jest zrobione, że ludzie dawali i dają się aż tak ogłupiać, mimo że od kilkudziesięciu lat istnieje powszechny obowiązek posyłania dzieci do szkół?
Jest to bardzo sprytnie pomyślane. Wystarczy, że nie uczy się niczego mądrego i dobrego. Mnie kojarzy się ta sytuacja z bajką o oszustach krawcach, udających, że szyją bardzo drogie szaty dla króla. Twierdzili oni, że ci, którzy tych szat nie widzą, są źli, i w związku z tym będą musieli zwolnić zajmowane urzędy. Dlatego wszyscy dworzanie i poddani łącznie z królem, kłamali i udawali, że widzą piękne materiały, z których krawcy kroili i szyli. Oszustwo zostało zdemaskowane, gdy na pokazie nowych szat króla, jakieś bardzo małe, a więc jeszcze nie zdeprawowane dziecko, któremu nie zależało na stanowisku, zaczęło głośno wołać, że król jest goły.
Do niedawna, co mądrzejsi i światlejsi obywatele naszej planety, tylko w bajkach, bez narażania się na śmierć, przeważnie na stosach inkwizycji, mogli przemycać swoje przemyślenia na temat tego, co się na tym świecie odbywa. Był to jeden z tematów tabu. Ale czasy, których my jakimś cudem dożyliśmy, są o tyle odmienne, że obecnie może to robić każdy, kto odczuwa taką potrzebę. Największą karą, jaka może takiego śmiałka pod naszą szerokością geograficzną spotkać, jest w dzisiejszych czasach już nie krytyka, ale tylko próba ośmieszenia jego poglądów w środkach masowego przekazu, w których ich pracodawcy nakazali swym pachołkom i służącym umieszczać ośmieszające teksty. Dziś co światlejsi obywatele wiedzą, że to, co jest ośmieszane, zasługuje na szczególną uwagę.
Tak jak napisałam w ostatniej mojej książce, jestem osobą całkowicie niezależną, nie piszę pod wydawców uzależnionych od aktualnie sprawujących władzę, nie liczę się z nikim, nie boję się nikogo, nie zabiegam o stanowiska, nie zależy mi na uznaniu i poklasku. Skoro nie muszę liczyć się z nikim, robię to, co mi tylko moje serce i rozum dyktuje. Nie interesuje mnie zdanie tych, którym moje pomysły nie spodobają się.
Jakie to daje korzyści? Nie można mną manipulować i sterować, przekupić, obiecać przywilejów i dostępu do ogłupiających wszystkich, a jednocześnie niezdolnych jeszcze do jakiegokolwiek dobrego i pozytywnego działania środków masowego przekazu (internet daje ogromne i o wiele lepsze możliwości, pod warunkiem, że ma się coś mądrego do przekazania. Ci, którzy spędzają dużo czasu na serwowaniu w internecie, automatycznie nie głupieją od oglądania telewizji). Nie można mnie szantażować, straszyć ogniem piekielnym, nie można mnie już wykląć, ani wyrzucić. Jestem wolna.

Kiedy świat zmieni się na lepszy

Aby świat zmienił się na lepszy niż jest – jak napisałam w moim wykładzie stulecia – należało ustalić prawdziwą przyczynę istnienia zła. Problem zrozumiany jest problemem rozwiązanym, jak to ktoś mądry już przede mną powiedział. Skoro nasi nauczyciele i przywódcy duchowi w religiach i sektach nie potrafią nauczyć nas szacunku do siebie, wezwać do pokoju, wywołują wojny i piętrzą problemy, należy pozbyć się tych, którzy nic nie potrafią i tak postępują. Czy będą karani za zaniechanie takich czynności, które z racji zajmowanego stanowiska należały do obowiązków? To przywódcy wszystkich religii nie nauczyli nas być dobrymi, a ponadto podjudzali nas przeciwko sobie. To, że Bóg tolerował ich bandycką działalność do tej pory, nie jest dowodem na to, że ich popiera.
Do największych zbrodni przeciwko ludzkości, należy więc zaliczyć ogłupianie. Tym procederem od zarania dziejów aż po dzień dzisiejszy zajmowali i zajmują się kapłani i przywódcy duchowi wszystkich religii. Uzurpowali sobie (i nadal tak postępują, ustanawiając jakieś dogmaty o swej nieomylności) prawa do kształtowania naszych postaw, poglądów, zabraniając w pierwszej kolejności samodzielnego myślenia, a w związku z tym możliwości rozwoju i własnego decydowania o swym życiu.
W jaki sposób odbywa się uczenie nienawiści? Jest to zrobione w sposób wyjątkowo perfidny i zakłamany. W każdej religii i sekcie wmawia się prostaczkom i laikom, że religia, w której ich wychowano jest najlepszą ze wszystkich, jedyną prawdziwą i uznawaną przez Boga. Do oddawania czci Bogu w duchu i w prawdzie nie jest konieczne, aby nienawidzić tych, którzy robią to inaczej. Co to znaczy oddawać Bogu cześć w duchu i w prawdzie? Znaczy to, że Boga należy czcić jako ducha, a o Nim i bliźnich należy myśleć i mówić tylko prawdę. Jeśli nie potrafimy mówić tylko prawdy, lepiej nic nie mówić. "

pozdrawiam

169

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Jeśli chodzi o  Zeitgeist Final Edition, wiem że temat już jest znany, chodziło mi o nawiązanie do całego obrazu religii i zniewolenia politycznego. Religie wymyślili ludzie dla ludzi. Religia to narzędzie polityczne. Nie do końca zgadzam się z filmem, ale prawda gdzieś zawsze leży po środku.....

170

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

coś na wesoło:
[url]http://www.youtube.com/watch?v=W_rx1Ex2FqY[/url]
i
[url]http://www.youtube.com/watch?v=SU2-0nyOJEQ&feature=related[/url]

171 Ostatnio edytowany przez g_a_kowalski (2010-08-19 18:42:59)

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Anoniore, ale mógłbyś/aś więcej nie usuwać całego wątku wraz z moimi wypowiedziami, gdyż moim zdaniem kogoś może interesować to, że autorką tego fragmentu tekstu jest Bożena Szymborska, a całość tekstu jest dostępna w postaci ksiażki za darmo z jej strony:

[url]http://www.bozenaszymborska.pl/sekta.zip[/url]

Kogoś może to interesować. Tym bardziej, że moim zdaniem książka jest inspirująca. Poza tym, wklejony przez Ciebie fragment może być rozumiany jako jakiś anty-religijny w szerszym sensie, podczas gdy autorka jest po prostu wrogo nastawiona do religii zorganizowanych. Jej książka ukazuje bardzo silną wiarę i pobożność zorganizowaną na podłożu indywidualnego poszukiwania pewnych prawd samemu.

Co do Zeitgeist, to również pozwolę sobie tutaj ponownie napisać, to co było w moich usuniętych przez Ciebie wypowiedziach, że część religijna filmu to wierutna bzdura i praktycznie wszystkie jego twierdzenia da się obalić jaki manipulacje, fałszerstwa i czasami zwykłe pomyłki. Myślę, że ludzie powinni wiedzieć, że oglądanie tego filmu powinno ich potem zachęcić do sprawdzenia usłyszanych prawd.

Co do tego, że prawda lezy po środku, to w pewnym sensie tak jest, ale nie w takim w jakim przedstawia to ten film. Katolicyzm to mix pogaństwa z prawdziwym chrześcijaństwem, które jednakże nie jest żadnym zapożyczeniem z sąsiednich religii, ani zbrodnią na ludzkości. Zbrodnie popełniał Kościół i katolicy. Chrześcijanie zaś to insza sprawa. Zresztą bywali też prześladowani przez Kościół i brutalnie wymordowywani za wierność dawnym tradycjom i Pismu.

Pamiętaj, że zamiast usuwać całe wątki można korzystać z opcji "Edytuj" i edytować swoje posty w odpowiedni sposób.

172

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Po prostu poszukuję "prawdy"..I zastanawiam się, gdzie się podziała właśnie ta normalna ludzka, najzwyczajniejsza w świecie ciekawość, ta dziecięca ciekawość świata jaką każdy z nas miał w czasach młodości, dążenie do poznania jego tajemnic, zadawanie pytań, szukanie informacji...?  Ten system stara się to w nas zabić i niestety jest w tym skuteczny na skalę masową. Ludzie zachowują się jak roboty, nie są już ciekawi, nie szukają już odpowiedzi, bo uznają, że nie trzeba, że już wszystko co najważniejsze jest wyjaśnione, że już wszystko jest ustalone...

To jest bardzo smutne i to mocno podtrzymuje ten system.


A dziś żyjemy już w takich czasach że nie ma wymówki, że nie wiedziałem, nie mogłem dotrzeć to tych informacji. Wszystko jest niemal jak na tacy – wystarczy chcieć wiedzieć! To wszystko niby, a jak się okazuje – jest to tak wiele. Dlatego właśnie między innymi uważam, że żyjemy w tzw. "czasach ostatecznych" w znaczeniu tego – że stoimy na rozdrożu, u progu rozstrzygania się jaką drogą pójdzie nasza cywilizacja. Bo kiedyś te tajne stowarzyszenia, ta globalna elita miała ogromną przewagę nad ludzkością – ludzie żyli w ogromnej większości odseparowaniu od siebie, podzieleni, nie znali świata, nie mogli ujrzeć tych tajemnych symboli w tak wielu miejscach nie potrafili "połączyć kropek" bo nie mieli ku temu narzędzi. Żyli w strachu kontrolowani przez religię i strach – nie mieli dostępu do jakiejkolwiek informacji, a ci którzy wiedzieli mogli co najwyżej spisać kilka papirusów czy książkę, co łatwo było zablokować i kontrolować.

Dziś jest internet, który stał się naszym niemalże "zbawieniem" – ogromna baza wiedzy, baza danych, centrum informacji – która wymknęła się spod kontroli. Ludzie wzięli go w swoje ręce, rozbudowali tę sięć. A przede wszystkim rozpoczął się proces wymiany informacji pomiędzy ludźmi, którzy wcześniej nie mieliby szans się ani spotkać, ani porozmawiać! (Czego my sami na tym forum jesteśmy sami dowodem).

A więc blokady zniknęły. Mamy teraz możliwość zrzucić te łańcuchy a każdy ma szansę wiedzieć i dokonać odpowiedniego wyboru "u końca czasów" – co oczywiście nie oznacza końca świata, ale koniec tego walącego się systemu kontroli. Nie ma już wymówek, nie będzie już takich, że nie mogłem wiedzieć – teraz to tylko kwestia otwartości umysłu, chęci i wyboru – a więc pełnia wolnej woli.

Jednym programów potrzebnych systemowi jest totalne rozleniwianie nas. Oczywiście także celowo obniża się nasze IQ, ale także przyzwyczaja do umysłowego lenistwa. W czym to się objawia? A no np. By nie pobudzać nas do zbytniej aktywności umysłowej tworzy się coraz banalniejsze filmy napakowane efektami specjalnymi bez treści, to samo z grami komputerowymi (zwykłe rąbanki a nie np. Gry logiczne) oraz teledyski i generalnie muzyka, coraz głupsze seriale, teleturnieje, krótsze i prostsze tematy wiadomości , obniża się trudności egzaminów w szkolnictwie itp itd – wszystko to taki umysłowy Fast Food – krótko, szybko, tanio i jak najmniej treści.

Jesteśmy też stadem ignorantów. Uważamy się za takich mądrych i wykształconych bo oglądamy codziennie Fakty, czytamy Gazetę Wyborczą no i mamy papierki świadczące o naszym wykształceniu - "Jak to! Ja jestem oszukiwany i manipulowany?! Dobre sobie!! He he he – głupi teoretyk spiskowy będzie mi tu wmawiał, że ja nic nie wiem, że mną manipulują, że to kłamstwo wszystko i że tyle lat miałem całkiem fałszywą wizję świata?! Niech spada – ja jestem mądry i wykształcony i wiem wszystko co potrzeba..."

I dotrzyj do takiego zakonserwowanego umysłu...To bardzo smutne, ale mam wrażenie, że im bardziej wykształcony człowiek, im więcej ma tych tytułów naukowych przed swoim nazwiskiem, tym bardziej ograniczony umysłowo i mentalnie jest taki osobnik... Niestety. No bo przecież ten system daje mu tyle pieniędzy, wpływów, stanowisk, poczucie ważności, podbudowuje jego EGO, umieszcza wysoko w hierarchii społecznej a do tego on poświęcił na podtrzymywanie tego systemu tyle lat życia, nauki, pracy i energii poprzez programowanie innych obywateli ( W szkolnictwie, poprzez stanowiska państwowe itp) bądź wpływanie na nigdy w inny sposób – że teraz ma przyznać, się do tego, jak bardzo był okłamywany, oszukiwany i ja bardzo wierzył w całkiem fałszywą wizję świata??!!

Nie – tacy ludzie prawie nigdy nie zmienią poglądów, będą ich bronić jak niepodległości a podważających ich wizję świata będą wyśmiewać i wyszydzać ze szczególną zaciekłością...Bo ich ego strasznie by ucierpiało, gdyby sobie uświadomili jak bardzo nie rozumieją tego co się na świecie dzieje...Uznali by to za druzgocącą porażkę, której nie umieli by przełknąć.

A prawdziwa mądrość to nie to samo co inteligencja, a już tym bardziej nie to samo co wykształcenie, choćby nie wiem jakie.

173

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

ja się nie zawiodłam na religii i katechetach, wręcz miałam bardzo sympatycznych i bardzo w porządku, a też nie mam dobrego zdania na temat religii wink

174

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

maat napisał/a:

ja się nie zawiodłam na religii i katechetach, wręcz miałam bardzo sympatycznych i bardzo w porządku, a też nie mam dobrego zdania na temat religii

Być może dlatego nie piszesz tak jak nemoman i być może dlatego też nie jesteś odbierana tak jak on.

175

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

Ja teraz mialem do wyboru etyke lub religie w szkole.
no mialem. Wybralem etyke. bo nie mam zamiaru uczyc sie wszystkiego zas na pamiec.
a etyka jest o wszystkich religiach

176

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

U mnie nie ma etyki...ale lepsze byłoby religioznawstwo i filozofia połączone, to byłoby ciekawe. Wtedy ludzie wypracowaliby sobie zdanie na temat różnych religii i zobaczyliby jak bardzo są do siebie podobne, jeśli chodzi o mity...bo teraz z tym kiepsko..

nawiasem mówiąc dzisiaj zmolestowali mnie i moją koleżankę w Kołobrzegu jacyś pocieszni chrześcijanie katolicy tongue , trochę pogadaliśmy, ale ogólnie pokojowo byli nastawieni

177

Odp: Religia - co sądzimy na jej temat

W skrócie: religia dla mnie znaczy w pierwotnym rozumieniu tyle, co wiedza nt. wszechświata. Jej rozumienie jest ograniczone oczywiście poziomem rozwoju.

Interesujący wycinek z Koranu:
"Allach jest światłem niebios i ziemi. Jego światło przypomina lampę w kącie, lampę znajdującą się w krysztale, jak lśniąca gwiazda".

Zarówno relacje starożytnych, jak i współczesnych (np. z regresji hipnotycznych czy przypadków śmierci klinicznej) mówią o "gwiezdnych przejściach" lub "tunelach" i co bardziej świadome osoby (patrz np. książki Michaela Newtona o osobach doświadczających życia po śmierci, jako dusza; ale także wierzenia starożytnych Egipcjan, Indian Hopi, Majów, Chińczyków, Sumerów itd.) lokalizują te "tunele prowadzące do światła" ponad Ziemią, czasem wskazując nawet konkretne miejsca w kosmosie. Nauki Starożytnych mówią o tych światłach po śmierci (do których dostajemy się standardowym, znanym tunelem) jako o gwiazdach, a także, że kolejne gwiazdy krążą wokół większych, aż do samego poza-galaktycznego centrum wszechświata, światła świateł, czy też ww. "światła niebios i ziemi".

Co mówią na ten temat channelingi? Dokładnie to samo, przy okazji dodając więcej szczegółów: że taki system tuneli jest w rzeczywistości częścią większego systemu energetycznego, w szczególności będący przede wszystkim tworem Arkturian (którą to cywilizację Edgar Cayce uznał za "najbardziej zaawansowaną cywilizację w naszym wszechświecie"), potwierdzają cały system gwiezdny, którego fizyczna reprezentacja stanowi zaledwie ułamek procenta całego spektrum energii (nauka potwierdza, że przynajmniej duży stopień spektrum energii wymyka się naszemu bezpośredniemu poznaniu), oraz że pod względem wibracyjnym istnieje pewien ściśle określony porządek, w którym występuje cykliczność mierzona obrotem gwiazd wokół większych tworów (także częściowo potwierdzana przez naukę - konkretnie w tej części materialnej, tj. widzialnej zmysłami), zaś w najbardziej środkowym położeniu istnieje najwyższe pod względem wibracyjnym centrum - czyli gwiazda gwiazd, kojarzona z boskością lub Bogiem (nazywanym także Allachem).