1

Temat: Wierzyć czy nie wierzyć Nauce?

Jeden ze zwyczajowych ataków ad personam w wykonaniu Nemomana bardzo mnie zainspirował:

nemoman napisał/a:

g_a_kowalski jeszcze nie tak dawno twierdzono, że poruszanie się z prędkością 100km/h i większą jest niemożliwe i są to skrajnie skrajne bzdury bo tak twierdziła oficjalna nauka. Według mnie masz skrajnie skrajne małe zdolności poznawcze. Pytanie tylko czy są one wrodzone czy też nabyte a może to wynik tresury jak u psów Pawłowa?

Otóż Nemoman zdaje się mieć postawę nieufności w stosunku do Nauki. Wskazuje on na to, że pewne twierdzenia wypracowane przez Naukę okazały się się później być błędnymi, lecz zanim to się stało, nauka usilnie ich broniła. Postawę inną nieufności Nemoman uznaje za "skrajnie małą zdolność poznawczą" a następnie przechodzi do stylowego obrażania, które w swojej wysublimowanej estetyce zapewne ujdzie uwadze moderatorów, a on sam oczywiście ujdzie wszelkiej karze.

Bardzo zainteresowało mnie to, że Nauka budzi tyle nieufności i że zaufanie nauce uważane jest za psychiczne uszkodzenie. Postanowiłem to poddać analizie.

Przykłady błędnych wypowiedzi teoretyków i praktyków:

1) Słynne powiedzenie Lorda Kelvina: "Maszyny latające cięższe od powietrza są niemożliwe" -- wypowiedziane zaledwie 8 lat przed pierwszym samolotem braci Wright. Podobną wypowiedź dał Simon Newcomb: "Lot za pomocą maszyn cięższych niż powietrze jest niepraktyczny i bez jakiegokolwiek znaczenia, a poza tym niemożliwy."

2) Powiedzenie przypisywane czasem Michelsonowi a czasem Lordowi Kelvinowi: "There is nothing new to be discovered in physics now. All that remains is more and more precise measurement."

3) Sir Harold Jones, brytyjski królewski astronom w 1957 roku, dwa tygodnie przez wyrzuceniem w przestrzeń Sputnika:  "Podróże kosmiczne to bzdura"

4) Bill Gates, założyciel Microsoftu i twórca Windowsa, w 1981 o pamięci RAM w komputerach: "640 kilobajtów powinno wystarczyć każdemu." -- dzisiaj standardem jest 4 GB, czyli ponad milion razy więcej i nikt nie wyobraża sobie, aby mieć mniej pamięci :-)

5) Pierre Pacher, profesor fizjologii Uniwersytetu w Tuluzie, 1972 - "Teoria bakterii Lousia Pasteur'a to niemożliwa bzdura."

6) William Siemens w 1880 na temat wynalazku żarówki przez Edisona: "Tak niepokojące wiadomości jak te powinny być odrzucone jako niegodne Nauki oraz szkodliwe dla jej rozwoju"

7) Thomas Edison w 1889 o prądzie zmiennym stosowanym przez Nicola Teslę: "Zabawa z prądem zmiennym jest tylko stratą czasu. Nikt nigdy z tego nie skorzysta" -- dzisiaj wszyscy korzystają z pomysłu Tesji ze względu na jego oszczędne energetycznie właściwości.

8) "Samoloty to interesujące zabawki, ale bez żadnej wartości militarnej." - Marechal Ferdinand Foch, profesor taktyki w Ecole Superieure de Guerre.

9) Albert Einstein w 1932: "Nie ma najmniejszej przesłanki wskazującej na to, że energia jądrowa kiedykolwiek będzie możliwa do pozyskania. Oznaczałoby to bowiem, że atom można rozbić wedle życzenia."

Innne ciekawe cytaty, których chwilowo nie chce mi się tłumaczyć:

"I have traveled the length and breadth of this country and talked
with the best people, and I can assure you that data processing is a
fad that won't last out the year." - The editor in charge of business
books for Prentice Hall, 1957.

"There is practically no chance communications space satellites will be
used to provide better telephone, telegraph, television, or radio
service inside the Unided States." -T. Craven, FCC Commissioner, 1961.

"But what... is it good for?" - Engineer at the Advanced Computing
Systems Division of IBM, 1968, commenting on the microchip.

"There is no reason anyone would want a computer in their home." - Ken
Olson, president, chairman and founder of Digital Equipment Corp.,
1977.

Czy Ci ludzie byli idiotami?

Tyle, że powoływanie się na wyrwane z kontekstu cytaty, prowadzi do błędnych wniosków.

Rozpatrzmy to na przykładzie owych słynnych "maszyn cieższych niż powietrze", bo to najbardziej cytowany przykład rzekomej "pomyłki nauki".

Mamy więc Lorda Kelvina i Simona Newcomba, poważnych badaczy, którzy wydają się (opierając się tylko na wyrwanych z kontektu cytatach) wierzyć, że "maszyna cieższa od powietrza nie uniesie się w powietrze". Ale co to właściwie znaczy? Czy genialny Kelvin ma zamknięty umysł oraz "skrajnie małe zdolności poznowacze" (jakby powiedział Nemoman)? Czyżby Newcombowi nie wpadło do głowy, że możemy nie znać jakiejś prawdy o rzeczywistości, która może nam pozwolić budować samoloty pasażerskie?

Nie, Ci ludzie nie są idiotami.

Najpierw zacytujmy kogoś innego: Thomasa Edisona z 1885 roku takimi słowy:

"Jest dla mnie jasnym, że możliwości samolotu, które dwa czy trzy lata temu były uważane za możliwe rozwiązanie problemu maszyny latającej, zostały wyczerpane i że musimy zwrócić się gdzie indziej".

Hmm, na co to wskazuje? Na to, że aktualnie usilnie badano możliwość budowy samolotu od 1982 i że próby wykonania latającego pojazdu tego typu nie powiodły się. Dlatego właśnie Lord Kelvin w tym samym roku co Edison wypowiada swoje słowa - ponieważ przemawia przez niego rozczarowanie pracami ekperymentalnymi! I dlatego inni badacze porzucają wiarę w samoloty. Nie oznacza to, że oni od początku byli jej wrodzy, bo tak nie było. W gruncie rzeczy prace nad maszynami latającymi sięgają już XV wieku i dowiadujemy się od nich od Leonarda da Vinci. Naukowcy wiedzieli, że rzeczy cięższe od powietrza mogą się na nim unosić - wiedzieli przecież o ptakach, latawcach i latających wiewiórkach oraz balonach na gorące powietrze zdolnych unieść ludzi. Ich wypowiedzi o maszynach latających cieższych od powietrza dotyczyły więc nie dowolnej maszyny, lecz konkretnie maszyn zdolnych unieść co najmniej człowieka oraz posiadających szczególnie pożądane wówczas cechy. Osiągnięcie tego celu zdawało się być wówczas niemożliwe.

Zaznaczam ponownie, ludzie Ci nie byli głupi. Oni chcieli zbudować samolot. Robili swoje własne podejścia, próbowali, ale próby dokonania tego przez całe lata spełzały na niczym. Dlatego byli rozczarowani. Mieli powody. Nie mieli zamkniętego umysłu.

Spójrzmy na samego Edisona. Jego buńczuczne wypowiedzi na temat prądu zmiennego wynikały nie z tego, że był on zbyt zamknięty, aby dojrzeć zalety tego prądu. Edison miał powód, aby celowo robić czarny PR prądu zmiennemu: był wrogiem Tesli. Poza tym, uważał (zresztą słusznie), że prąd stały jest bezpieczniejszy. Prąd zmienny "wygrał" przez względy praktyczne.

Nauka popełnia błędy

Tak, Nauka popełnia błędy. Wręcz jest ich pełna. I co najważniejsze - to jest jej immanentna cecha! Oznacza to, że z definicji nauka zawsze w jakimś stopniu sie myli. To, co różni ją od pseudonauk albo nienaukowych form organizacji wiedzy, to to, że w porównaniu z nimi, nauka jest znacznie bardziej trafna oraz znacznie rzadziej się myli, a wskaźniki te wraz z upływem czasu stają się dla nauki coraz bardziej korzystne.

Ostatnimi laty nauka tak dalece posunęła się do przodu w wielu dziedzinach, że jej lekceważenie lub odrzucanie oraz argumentowanie tego sloganami staje się coraz bardziej wyrazem zaślepienia. Zaślepienia przeciwników nauki. Nauka jest generalnie bardzo niezrozumiana. Zdaje się też, że powszechne są pewne "propagadnowe" wręcz wierzenia na temat nauki - np. że jest ona wroga duchowości. Tymczasem Nauka wyrosła z duchowości a różne przejawy duchowości bardzo często były ściśle związane z nauką, co omawia szczegółowo Erik Davis w "Techgnozie".

Nauka a wierzenia ezoteryczne

Tak naprawdę głównymi wrogami nauki są różni ezoterycy, okultyści, wszystko wiedzący czytelnicy czasopism poświęconych konspiracjom etc. Z godnym uwagi uporem wypowiadają oni co chwila jakieś bzdurne twierdzenia, które potem okazują się oczywiście fałszywe. Mimo to, ezoteryka zdaje się jak zawsze ciągnąć do siebie ludzi chcących uwierzyć, że wszystko jest możliwe. Ten pociąg do wiary, ta naiwność nazywana "otwartością umysłu" charakteryzująca się bezkrytyczną wiarą w nieudowadnialne fenomeny oraz rozmaite urban legends z jednej strony, a z drugiej strony wykazująca się skrajną podejrzliwością do dorobku nauki, jest fundamentalnie istotna jeśli chcemy zbudować schizofreniczny obraz świata sobie lub innym (gdy chcemy im wyprać mózgi).

Nie powinniśmy zarówno wierzyć bezkrytycznie Nauce jak też i nie powinniśmy bezkrytycznie odrzucać jej twierdzeń. Jeśli chcemy uczciwie krytykować Naukę to musimy to robić wedle pewnych ustalonych procedur. Jesli nie chcemy tego robić uczciwie, to wystarczy po prostu stwierdzić, że woli się intucyjnie wierzyć swoim fantazjom - co zapewne czasami jest sensowne, ale na fantazjach nie buduje się maszyn, nie funkcjonuje przemysł, nie tworzy się leków etc. Marzenia prowadzą nas do przodu, ale finalne wytworzenie czegokolwiek to nie dzieło marzeń.

Czy wierzę nauce?

I tak, i nie. Staram się badać ją uważnie. Dlatego np. obecnie powątpiewam w teorie heliocentryzmu. Nie robię tego jednak dlatego, że

nemoman napisał/a:

jeszcze nie tak dawno twierdzono, że poruszanie się z prędkością 100km/h i większą jest niemożliwe i są to skrajnie skrajne bzdury bo tak twierdziła oficjalna nauka

...bo to jest błędne myślenie. Robię tak ponieważ mam powody (w postaci konkretnych argumentów), które każą mi tak sądzić. Innymi słowy, jeśli nauka wyznacza jakiś pogląd albo jakiś limit, to nie zakładam bezpodstawnie, że ten limit dzisiaj jest prawdziwy a jutro nie będzie.

W związku z tym, obecnie nie podważam tego, że np. prędkość dźwięku w wodzie jest stała albo że Ziemia jest okrągła. Nie odrzucam bezzasadnie wniosku Nauki, że eteru nie ma, gdyż wiem, że poświęcono wiele wieków na jego odnalezienie.

Nemoman napisał, że mam "skajnie małą zdolność poznawczą". Hmm, śmiem twierdzić, że to co on tak widzi, to po prostu ostrożność, brak naiwności. Zbudowany zresztą na wielu rozczarowaniach ezoteryką. Po latach stwierdzam, że Nauka bezapelacyjnie wygrywa z ezoteryką, gdy chodzi zwyczajnie o praktyczne życie. Nauka jest bastionem pragmatyzmu, ezoteryka zaś krainą fantazji. Z tej krainy fantazji czasem wyjdzie coś sensownego, ale mieści się to w granich prawdopodobieństwa oraz w przewidywaniach teorii nauki.

Anty-Propaganda

Ludzi się nastawia przeciwko Nauce. Przedstawia się ją jako jakiś monolit, przerażającą tyranię. Nauce przeciwstawia się różnie nazwaną Niby-Duchowość, którą znowuż przedstawia się jako niezwykle różnorodną i złożoną z różnych, oddzielnych bytów, które niby są powiązane ale gdy trzeba to nie są. Gdy któryś z bytów owej Niby-Duchowości okaże się być szarlatanerią oraz bzdurą, to nie podważa to nigdy autorytetu owej Niby-Duchowości. Tak więc gdy medytacja trasncendentalna okazała się być metodą na pranie mózgu a nie na rozwój duchowy, to oczywiście wszystkie inne szkoły medytacji powiedziały "ale my nie jesteśmy jak ta trancendentalna i nigdy nie byłyśmy!". W ten sposób ludzie wciąż wierzą w sens medytacji. I ja się z tym zgadzam, nota bene. Proszę jednak zauważyć, że inaczej traktuje się Naukę - każdy błąd dowolnej z jej dziedzin zdaje się rzucać cień na pozostałe. Gdyby więc się okazało, że teoria czarnych dziur jest błędna (a zapewne jest), to ludzie zwąpiliby także w medycynę oraz biologię. Anty-Naukowi propagadnyści nieustannie przywołują przykłady pomyłek Nauki, aby rzucić cień na nią samą i rzesze rzetelnych badaczy ją tworzących w przeszłości oraz współcześnie. Odsuwają oni od ludzi pamięć o tym, że nauka sama się weryfikuje w praktyce - np. tworząc działające maszyny czy rozwijając techniki operacji chirurgicznych, które ratują ludziom życia.

Prosze sobie zadać pytanie: po co podważać Naukę? Po co ktokolwiek miałby to robić? Po co budować coś konkurencyjnego do niej? Nauka - wbrew propagandzie - nie jest zmonopolizowana. Znamy nagłośnione przypadki przejawów monopolu, ale nie znamy przypadków świadczących o czymś przeciwnym, bo te nie są nagłaśniane. To trochę tak jakby nagłośnić czyjeś porażki, ale przemilczeć sukcesy. To jest budowanie fałszywego obrazu.

Nauka a poezja

Pewnym problemem stało się też to, że wielu ludzi nie zauważyła, że od czasu Nielsa Bohra pewne dziedziny nauki stały się świadomym fałśzem, który tylko imituje nieosiągalną prawdę. Dlatego nie należałoby poczytać za porażkę Nauki, gdyby jutro ktoś odkrył, że atomy wcale nie mają elektronów. Cały koncept budowy atomów to bowiem odpowiednio skonstrukowana fikcja! Odsyłam w tym celu do historii fizyki. A tutaj podaję przemiły cytat Nohra:

"Isolated material particles are abstractions, their properties being definable and observable only through their interaction with other systems."

Należy tutaj bowiem wyjaśnić, że Nauka dotarła już dawno temu do punktu, w którym skończyły się jej możliwości prawdziwej obserwacji. Dlatego obserwuje ona rzeczy pośrednio, co często prowadzi błędów - przeważnie świadomie popełnionych. Stąd dzisiaj takie bzdury jak kwantowe splątania, czarne dziury, etc. Bzdury, które wynikają z dziur w teoriach i które udowadniane sa teoretycznie. Bzdury, które wynikają precyzyjnie z tego co wyraził Bohr - z definiowania i obserwowania zjawisk niebezpośrednio lecz poprzez interakcję z innymi systemami.

Nauka w pewnym momencie zaczęła więc fantazjować. Ale nie znaczy to, że stała się fantazją. Esencją Nauki jest bowiem wspomniany pragmatyzm. Nie dlatego Nohr wymyśla swój wyssany z palca model atomu, że mu się nudzi albo miał wizję, lecz czyni to by scalić obserwacje teoretyczne w jeden model, który posłuży potem do budowy praktycznych aplikacji. No i dzięki niemu dostaliśmy później komputery oraz telewizję satelitarną.

2

Odp: Wierzyć czy nie wierzyć Nauce?

PROSZĘ TRAKTOWAĆ MOJĄ WYPOWIEDŹ NIE JAKO WŁĄCZENIE SIĘ DO DYSKUSJI ALE WYŁĄCZNIE JAKO REFLEKSJĘ
A może nemomen - praktykując jedną z dziedzin nauki i będąc zapewne naocznym świadkiem wielu zdarzeń, które przeczą nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale zwłaszcza nauce też jest tym rozczarowanym?
A może kowalski - nie mając połączenia między sercem a umysłem jest rozczarowany tzw. ezoteryką?
A może ci "ezoterycy" też nie zdunów wymyślają to co wymyślają, ale szukają innej drogi, na której oczywiście popełniają błędy?
A może sprzedajność obecnych "naukowców", ich zadufanie w sobie i ośmieszanie za wszelką cenę rzeczy niemierzalnych zniechęciło do nich ludzkość?
Dodajmy jeszcze ukrywanie ważnych odkryć (np. archeologicznych), przekręcenie i manipulacja wg. założeń (nie rzadka niestety) i być może zarówno jedni jak i drudzy niepotrzebnie "wylewają dziecko z kąpielą"?

3

Odp: Wierzyć czy nie wierzyć Nauce?

Wega, celna refleksja. Ja jedynie chciałbym, abyśmy rozpatrywali wszystkie rzeczy uczciwie i nie zasłaniali się fantazją tam, gdzie trzeba się spotkać z praktyczną rzeczywistością.

4

Odp: Wierzyć czy nie wierzyć Nauce?

Sa na tym swiecie rzeczy ktorych nie pojmiesz szkielkiem i okiem drogi kowalski.
Powietrza nie widzisz, nie zwazysz  a wiesz ze istnieje. Pozdrawiam.

5

Odp: Wierzyć czy nie wierzyć Nauce?

Mixon, Twoja wypowiedź jest zwykłą sofistyką To tak jakbym się z Tobą przegadywał porzekadłami mojej babci. A przykład z powietrzem jest chybiony. Wiemy o nim poprzez jego interakcje z innymi systemami.

Innymi słowy: mogłeś po prostu napisać, że nie masz konkretnych powodów, nigdy nie myślałeś nad tematem, ale po prostu nie lubisz nauki (bo jesteś emocjonalny) i już. :-)

6

Odp: Wierzyć czy nie wierzyć Nauce?

Ci ludzie o których pisałeś mieli ograniczone zdolności poznawcze nabyte w trakcie zdobywania wiedzy. Po prostu uznali w pewnym momencie, że wiedzą już wszystko i nic nie jest im nieznane i dlatego zapewne takie wypowiedzi. To kolejny przykład na to by w nic nie wierzyć bo wiara jest szkodliwa.
PS g_a_kowalski nie dziw się , że wraca do ciebie to co wysyłasz. Skoro ty kogoś atakujesz to potem atak wraca do ciebie i to niekoniecznie od osoby którą atakujesz. Jestem wobec ciebie tak samo subtelny jak ty wobec innych. Zatem zbierasz co posiałeś.

7

Odp: Wierzyć czy nie wierzyć Nauce?

Przyklad z powietrzem rzeczywiscie wrecz powiedzial bym infantylny ale musisz o czyms wiedziec. Analityczny umysl to dolegliwosc samcow.  nie jest tak ze ja to tylko kwiatuszki milosc i kolorowe jarmarki. Ze mna jest troche inna historia. Ja mam obie sfery zarowno rozwiniete niemalze wtym samym stopniu. lekarze to nazywaja shizofrenia ale jak zglebisz temat to dowiesz sie ze sami lekarze nie maja na takowa przypadlosc ciekawszych rozwiazan niz zalekowanie pacjeta do stopnia warzywka. ja nauczylem sie z tym zyc i zaliczam sie do nielicznych przypadkow. Wiem jedno. ja nie naucze Cie czuc ale ty moze nauczyc mnie myslec. Dlatego tu jestem. 



Wracajac do nauki. To podpisuje sie pod wszytkim co napisala wega.