1

Temat: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Hejal mówił, że idzie podróżować w czasie tworząc alternatywną rzeczywistość lub po prostu podróżować po innych wszechświatach.

Więc czy nie można by było cofnąć się w czasie o 1000 lat do Indii, założyć cywilizacje wspomagającą rozwój duchowy , zerwanie prawa karmy przez co ludzie w tamtej rzeczywistości zaczęli by pamiętać wcielenia? A także wspomóc ją wraz z postępem duchowym technologicznie.

A potem z jednostkami wyzwoleńczymi obalić kabałę negatywnych dusz w celu likwidacji prawa karmy w naszej rzeczywistości.
Nawet jeśli mieszkańcy tej ziemi mieli by wymrzeć by ludzie z alternatywnej rzeczywistości rodzili dzieci pozwalając wchodzić duszom z tej rzeczywistości do ciał pozbawionych prawa karmy.

Wyzwolenie przez poświęcenie całej rasy? Dlaczego by nie?

2

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Dobra wiadomość: nie musisz cofać się w czasie, żeby to osiągnąć, nawet nie musisz oglądać się na resztę cywilizacji, by skupiać się na rozwoju (czy czymkolwiek zechcesz) smile Druga dobra wiadomość: "rozwój" jest kwestią abstrakcyjną - można go bardzo różnie rozumieć, a tym bardziej definiować. A teraz zła wiadomość: są tacy, którzy dbają, abyś nie skupiał się na tym, co sobie wybierzesz. smile W skrócie: zły pomysł, możesz to wszystko robić teraz, nie potrzebujesz wybierać ani kraju ani innego czasu. Kluczem jest umysł, a nie zewnętrzne okoliczności lub jakaś abstrakcyjna karma.

3 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-01-09 18:55:33)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Co sądzicie o tym popularnym w ostatnich 2 dekadach temacie, tj. o istnieniu i potencjalnym przechodzeniu do innej Ziemi w alternatywnym wymiarze, a właściwie - jak to się zwykle wyjaśnia - tak naprawdę w alternatywnej wibracji, tj. aby zmienić swoją "rzeczywistość", rodzaj Ziemi, należy właśnie zmienić, tj. dostroić do owej Ziemi, swoją wibrację?

Krótki cytat dot. informacji zbieranych przez całe życie przez amerykańską regreserkę Dolores Cannon:

Jednym z (warunków wcielenia się na Ziemi) było zapomnienie całej wiedzy jaką mamy w innych wymiarach, o swoim planie w danym wcieleniu, o zawartych kontraktach, o tym, że to tylko szkoła i gra iluzji. W obecnym czasie, momencie szybkiego przybliżania się przejścia na Nową Ziemię, nasz sposób myślenia podlega wielu próbom.

Nasze ciała, jak i wszystko dookoła nas zwiększa swoje wibracje i dostraja się do wyższych częstotliwości. Każda komórka zaczyna wchodzić na tak wysokie wibracje, że transformuje się w światło. Kiedy to się zaczyna temperatura ciała się zwiększa i zaczynamy świecić.  Kiedy każda komórka jest na takich wysokich częstotliwościach znikamy z ‘normalnej’  wizji i przenosimy się do rzeczywistości wyższego wymiaru. Nie przechodzimy przez proces śmierci. Po prostu wstępujemy w inną rzeczywistość i  zaczynamy kolejny krok w ewolucji duchowej.

(...) powstaną dwie odrębne, nie dostrzegające się wzajemnie Ziemie w dwóch różnych wymiarach.

Ziemia przed swoim przejściem ‘oczyszcza’ się poprzez trzęsienia ziemi, tornada i inne ’naturalne’ katastrofy. Kiedy osiągnie odpowiednie wibracje i częstotliwość przejdzie do następnego wymiaru, a wraz z nią wszystkie jej elementy ‘nastrojone’ do jej poziomu. Te osoby, które odczuwają zmiany w swoich ciałach i otoczeniu są w procesie dostrajania niezależnie czy świadomie zdają sobie z tego sprawę czy nie.

4

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Wiele kultur w swoich opowieściach posiada wmianki o interwencji "istot z gwiazd" w sprawy Ziemi, zazwyczaj są to jednak jakieś odosobnione plemiona. Historycy establishmentowi, czyli elita uczonych, która decyduje o obowiązującej "wersji wydarzeń" (która nb. co jakiś czas się zmienia, ale za każdym razem jest tak samo niepodważalna że graniczy niemal z herezją) dwoją się i troją, by przy pomocy swoich "interpretacji" przekonać nas, że kosmici nie istnieją, a źródła historyczne kłamią smile Dowody są po cichu zamiatane pod dywan, a jak tylko wyjdą na światło dzienne, są interpretowane na najróżniejsze, kreatywne sposoby, byleby motłoch wierzył w "oficjalną wersję" - a motłoch nie jest zbyt dociekliwy jak wiemy.

Poniższy tekst wspomina o przybyszu (liderze grupy) z gwiazd w Starożytnym Egipcie, którego prawdziwa tożsamość niknie w mrokach dziejów, czyli Totha, który przez współczesnych historyków jest z reguły jednoznacznie jako bóstwo, oraz Imhotepa jako spadkobiercy jego wiedzy na Ziemi. Tu cytat z książki "Tajemnice starodawnej medycyny i magii" polskiego naukowca, profesora medycyny, o bardziej obiektywnym spojrzeniu na fakty historyczne:

Informacje o wiedzy Imhotepa daje rozprawa Dziewica i światło, będąca rozmową między najwyższym kapłanem świątyni Heliopolis, rzecznikiem bogini Izydy i neofitą reprezentowanym przez Horusa. Jej treść uważa się za najbardziej zagadkową ze wszystkich papirusów, będącą wyrazem najwyższego wtajemniczenia na wzór rytów masońskich dostępnych nielicznym. Rozprawa ta mówi o hierarchii istot we wszechświata, ingerencji wyższych cywilizacji w ziemskie sprawy. Jest to najbardziej strzeżona i najmniej wyjaśniona zagadka starożytności, zwana "ciemną tajemnicą" lub "czarnym rytuałem", w którym opisano postać boga Totha, reprezentującego rasę istot kosmicznych, wyjaśniających Ziemianom podstawy nauk i praw.

Tam też zawarto informację o powrocie boga do gwiazd, z zaznaczeniem, że w Egipcie pozostanie człowiek lub kilku zakonspirowanych ludzi, określanych również kryptonimem "Toth", wcześniej wprowadzonych w tajemnice kosmogoniczne. Jednym z wtajemniczonych niewątpliwie był Imhotep, pierwszy w historii człowiek uznany za syna boga, przez stulecia czczony w epoce starożytnej.

(...) Na jednej z odnalezionych płaskorzeźb bóg Toth pokazany jest jako pilot odpowiedzialny za bezpieczeństwo statku-pojazdu i określony jednym z 300 imion jako Ph-Ar-Maku, czyli udzielający bezpieczeństwa

W Egipcie roi się od różnych dowodów czy świadectw na odmienność od rasy ludzkiej, m.in. istot o bardzo zdeformowanych, wydłużonych czaszkach.

Na stronie obok ww. cytatu w książce następna ciekawostka dla osób interesujących się tematem nieśmiertelności (sorry za brak skanu, ale nie chce mi się szukać skanera, jak ktoś chce to na życzenie mogę tu zamieścić) - egipskie Drzewo Życia o 10 gałęziach - równomiernie rozmieszczonych 5 po prawej i 5 po lewej stronie, w którego centrum stoi królowa i do niej spływają strumienie energii (nazywane przez autora łaską) od Izydy oraz "ba", czyli egipskiego odpowiednika duszy. Oczywiście są to symboliczne reprezentacje sfer wszechświata: Izyda/Nut przedstawia kosmos, zaś "ba" astralną część człowieka, tj. tą, która ostatecznie przeżywa śmierć fizyczną. Pod drzewem z prawej strony natomiast została umieszczona kobra, wg. autora symbol nieśmiertelności.

5 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-02-07 10:09:47)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:

Pod drzewem z prawej strony natomiast została umieszczona kobra, wg. autora symbol nieśmiertelności.

Sybmolem nieskończoności (nie nieśmiertelności) jest wąż Uroboros, który zjada własny ogon -jest o nim w sadze o Wiedźminie i o innych wierzeniach dawnych Słowian. Natomiast symbol nieskończoności w matematyce to podwójna pętla ∞, unicode U+221E, Kod HTML ∞ lub ∞ lub &#8734, lubisz cyfry, więc może doszukasz się jakichś zależności.

Jako symbol gnostyków Urobor wyraża jedność duchową i fizyczną wszechrzeczy, która nigdy nie zaniknie i będzie trwać w nieskończoność w formie ciągłej destrukcji i odradzania się. Urobor pierwotnie był symbolem rzeki, jaka miała opływać Ziemię, niemającej źródeł, ani ujścia, do której wlewały się wody wszystkich rzek i mórz na świecie.

Jest to symbol nieskończoności, wiecznego powrotu i zjednoczenia przeciwieństw (coincidentia oppositorum lub coniunctio oppositorum). Gryzący własny ogon wąż wskazuje, że koniec w procesie wiecznego powtarzania odpowiada początkowi. Mamy tu do czynienia z symboliką cyklicznego powtarzania – obiegu czasu, odnawiania się świata i światów, śmierci i odrodzenia; wieczności.

W symbolice alchemicznej urobor to symbol zamkniętego, stale się powtarzającego procesu przemiany materii – procesu, który w formie faz podgrzewania, parowania, chłodzenia i kondensacji cieczy ma prowadzić do sublimacji substancji. Urobor to odpowiednik kamienia filozoficznego.

W psychologii analitycznej Carla Gustava Junga Urobor to metafora wczesnodziecięcej fazy rozwoju, w której jeszcze nie zaszedł proces różnicowania na świat zewnętrzny i wewnętrzny, a zatem fazy, w której nie uformowała się jeszcze tożsamość seksualna. Dopiero powstająca świadomość „ja” pozwoli przełamać fazę uroboralną, różnicując świat na matriarchalny i patriarchalny.

Dla mnie są to tylko wierzenia czyli piąta woda po kisielu, bardziej odkrywcze jest studiowanie kręgów zbożowych, bo to jest namiastka prawdziwej wiedzy o świecie prosto ze źródła. smile

PunBB bbcode test

PunBB bbcode test

PunBB bbcode test
Może to są korale czasu?

6

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Twiedzenie, że starożytna wiedza, w tym alchemia (w której nb. ładnie opisałaś dlaczego nieskończoność w praktyce, czyli praktyce alchemicznej w tym wypadku, jest tym samym co nieśmiertelność, czyli stworzenie w organizmie tzw. miko i makro-obiegu energii, które ostatecznie sprowadzają się do składników yang i yin - takie perpetum mobile dla regenerowania organizmu!) jest nieistotna i nic nie można tam znaleźć, jest w najlepszym wypadku nieświadomym ignoranctwem smile Jeśli ktoś wierzy, że święta geometria w zbożu jest przełomowa i prowadząca do oświecenia czy czego tam, zaś święta geometria zawarta w starożytnych budowlach i monumentach to piąta woda po kisielu, to wydaje mi się, że ma bardzo ograniczoną perspektywę. Zakładając, że mają one pozaziemskie pochodzenie (ja tak nie zakładam nawiasem), to prosta logika wystarczy, by stwierdzić, że poza-ziemianie nie odwiedzają tej planety od kilkudziesięciu czy kilkuset lat, ale od setek tysięcy lat - i jest to nadal bardzo bezpieczne, żeby nie powiedzieć defensywne, założenie.

Co do węża, jest on nieprzypadkowo symbolem medycyny (współcześnie i kiedyś), skradzionym starożytnym egipskim alchemikom, bo symbolizował on wg. wielu badaczy starożytnych tajemnic symbol nieśmiertelności, i był określany przez starożytnych nie tylko jako symbol abstrakcyjnej nieskończoności, ale także życia, współcześnie łączy się go z DNA, czyli zamkniętym łąńcuchem/obiegiem.

7 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-02-15 13:59:58)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:

Twiedzenie, że starożytna wiedza, w tym alchemia (w której nb. ładnie opisałaś dlaczego nieskończoność w praktyce, czyli praktyce alchemicznej w tym wypadku, jest tym samym co nieśmiertelność, czyli stworzenie w organizmie tzw. miko i makro-obiegu energii, które ostatecznie sprowadzają się do składników yang i yin - takie perpetum mobile dla regenerowania organizmu!) jest nieistotna i nic nie można tam znaleźć, jest w najlepszym wypadku nieświadomym ignoranctwem smile Jeśli ktoś wierzy, że święta geometria w zbożu jest przełomowa i prowadząca do oświecenia czy czego tam, zaś święta geometria zawarta w starożytnych budowlach i monumentach to piąta woda po kisielu, to wydaje mi się, że ma bardzo ograniczoną perspektywę. Zakładając, że mają one pozaziemskie pochodzenie (ja tak nie zakładam nawiasem), to prosta logika wystarczy, by stwierdzić, że poza-ziemianie nie odwiedzają tej planety od kilkudziesięciu czy kilkuset lat, ale od setek tysięcy lat - i jest to nadal bardzo bezpieczne, żeby nie powiedzieć defensywne, założenie.

A skąd starożytni mieli wiedzę? Czy nie przypadkiem od kosmitów? Jeśli mieli od kosmitów to przekazywana była z pokolenia na pokolenie, więc mogła po drodze zostać wypaczona, mogła zostać źle zrozumiana, albo trafił się wśród kapłanów idiota żądny władzy, który zniszczył najbardziej wartościową część wiedzy (taki odpowiednik naczego Piłsudskiego, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za klęskę wrześniową Polski w 1939, bo zniszczył najlepszych strategów wojskowych m.in. gen. Rozwadowskiego) Dlatego właśnie jest to piąta woda po kisielu, a nie przekaz źródłowy i nie ma się czym rajcować smile Starożytne cywilizacje nie były aż tak bardzo zaawansowane, jak się niektórym wydaje, bo nie przetrwały do dzisiaj, czyli nie dorosły do wiedzy, którą dostały od kosmitów. Dla porównania Salenijczy są w Unii Galaktycznej od 400 tys. lat, co przekłada się na 400 pokoleń (bo dożywają około 1000 lat ziemskich). Jest to odpowiednik około 40 tys. lat ziemskich (zakładamy, że Ziemienie dożywają 100 lat). Warto zająć swoją uwagę wiedzą z tak długim stażem?   smile

Kręgi w zborzu są kosmicznymi ideami, mającymi poprawić nasz los, bezpośrednio ze źródła, więc jest to wiedza bardziej wartościowa, tylko trzeba do niej dorosnąć duchowo, aby ją odczytać, czyli trzeba pozbyć się obciążeń karmicznych i przypomnieć sobie kim byliśmy w poprzednich wcieleniach, bo może się okazać, że te obrazki są nam dobrze znane. Jesteśmy niestety idiotami z ciężką amnezją, którzy nie pamiętają kim byli i dokąd zmierzają, dlatego tak łatwo manipulować społeczeństwem i wciskać różnego rodzaju głupawki. Również dlatego tak ciężko idzie nam przyswajanie wiedzy, bo  chwytamy się zawsze za rzeczy najbardziej absurdalne, a te właściwe odkrywamy na samym końcu, gdy wyczerpiemy wszystkie inne możliwości.

Podobnie jest z wiedzą taoistyczną/alchemiczną, gdzie jest dużo znaków zapytania, a mało pewników i trzeba samemu wypełnić dziury. Było wielu, którzy próbowali, ale nikt nie odkrył kamienia filozoficznego, bo go nie było w takiej postaci, w jakiej go poszukiwano. Dopiero popchnięcie do przodu innych dziedzin nauki może odpowiedzieć na pytanie czy i jak jest to możliwe.

8

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

malgosia.wl napisał/a:

A skąd starożytni mieli wiedzę? Czy nie przypadkiem od kosmitów?

Tak... ale nie można wyciągać daleko idących wniosków z takich uogólnień. Wiele wskazuje na to, że to była zaawansowana wiedza, wszystko wskazuje na to, że była pochodzenia pozaziemskiego - przy czym słowo pozaziemski potraktowałbym szeroko a nie wąsko, tzn. nie ma sensu zakładać, jak to wiele osób sobie wyobraża, że pozaziemska cywilizacja, czyli kolokwialnie kosmici, to wyłącznie fizyczne istoty, i to na pewno wyglądające jak ludzie (4 kończyny i głowa), takie naiwności to są tylko w filmach SF smile ale ta wiedza jednak pochodziła także z innych starych cywilizacji np. z Atlantydy. Widzę też, że ciągle ignorujesz inną możliwą drogę pozyskiwania zaawansowanej wiedzy, nie jestem pewien dlaczego: mistycy otrzymywali informacje w głębokim stanie umysłowego skupienia, i historia, choćby taoizmu, o którym lubisz także od czasu do czasu coś napisać, ale nie tylko, jest pełna własnie tego typu źródeł od, jak to określiłaś, kosmitów.

Przeinaczanie i reinterpretacja wiedzy to osobna sprawa. Słusznie zauważyłaś, że  wypaczenie oczywiście należy brać pod uwagę - bo dokładnie tak właśnie było, alchemia taoistów i nie tylko (m.in.) była wręcz celowo kodowana symbolami, by zwykłych ludzi wprowadzać w błąd - na niektóre elementy tego już się powoływałem wcześniej, w tym były także cytaty, które wyraźnie nie miały sensu jeśli nie ma się klucza do ich zrozumienia. Analizowanie kształtów w zbożach, podobno pozostawionych przez obce cywilizacje dla ludzi, to także interpretacja, a powiedziałbym że najczęściej nadinterpretacja smile Weź pod uwagę, że gdyby owi kosmici chcieli osiągnąć jakiś cel bezpośrednio, to by nie bawili się w takie podchody z dziwnymi kształtami smile

malgosia.wl napisał/a:

Starożytne cywilizacje nie były aż tak bardzo zaawansowane, jak się niektórym wydaje, bo nie przetrwały do dzisiaj, czyli nie dorosły do wiedzy, którą dostały od kosmitów. Dla porównania Salenijczy są w Unii Galaktycznej od 400 tys. lat, co przekłada się na 400 pokoleń (bo dożywają około 1000 lat ziemskich). Jest to odpowiednik około 40 tys. lat ziemskich (zakładamy, że Ziemienie dożywają 100 lat). Warto zająć swoją uwagę wiedzą z tak długim stażem?   smile

To pikuś w porównaniu z cywilizacjami, których istoty żyją wiecznie i osiągneły stadium rozwoju, które pozwala im zmieniać stan skupienia energii dowoli od materii po subtelną energię, i potrafią myślą podróżować po wszystkich galaktykach, i nie potrzebują do tego żadnych fizycznych wehikułów, ani nie potrzebują żadnych systemów społecznych, gospodarczych, czy politycznych smile

Ale może zamiast się przelicytowywać kto powoła się na bardziej zaawansowany przykład wink to skupmy się na praktycznych informacjach. Czy jesteś w stanie wiele wyciągnąć z takich informacji o których wspominasz? Wiedza starożytna to często, jak wspomniałem wyżej, przekaz zakodowany na wiele sposobów tak, by właśnie nie był przeinaczony. Problem polega na interpretacji, jak wspomniałaś, owych danych. Tu właśnie, rzeczywiście, są schody. Ale idąc dalej takim tropem, może zamiast wybiórczo podchodzić do wiedzy pozostawionej na Ziemi (bierzesz pod uwagę fakt, że Twój organizm i system energetyczny jest bazą wiedzy? wink nie mówimy przecież tylko o wiedzy zapisanej w taki sposób, jak robią to Ziemianie), warto połączyć wszystkie możliwe, relatywnie wiarygodne źródła informacji? Co wiemy o naszym organizmie, tak naprawdę? Dlaczego ten biologiczny mega-komputer, dzieło zaawansowanej inżynierii energo-genetycznej, został w ogóle stworzony, i w jaki sposób?

smile

malgosia.wl napisał/a:

Podobnie jest z wiedzą taoistyczną/alchemiczną, gdzie jest dużo znaków zapytania, a mało pewników i trzeba samemu wypełnić dziury.

Tak samo jest z kręgami zbożowymi wink Nie oczekuję, że ktoś mi poda wszystko na tacy i muszę iść na łatwiznę smile

malgosia.wl napisał/a:

Było wielu, którzy próbowali, ale nikt nie odkrył kamienia filozoficznego, bo go nie było w takiej postaci, w jakiej go poszukiwano.

A mogę zapytać, skąd masz taką informację? wink

9 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-02-20 11:11:41)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:
malgosia.wl napisał/a:

Podobnie jest z wiedzą taoistyczną/alchemiczną, gdzie jest dużo znaków zapytania, a mało pewników i trzeba samemu wypełnić dziury.

Tak samo jest z kręgami zbożowymi wink Nie oczekuję, że ktoś mi poda wszystko na tacy i muszę iść na łatwiznę smile

malgosia.wl napisał/a:

Było wielu, którzy próbowali, ale nikt nie odkrył kamienia filozoficznego, bo go nie było w takiej postaci, w jakiej go poszukiwano.

A mogę zapytać, skąd masz taką informację? wink

Przemianę ołowiu w złoto można zrealizować przez współczesną naukę zmieniając budowę atomu przy pomocy akceleratorów cząstek, tylko jest to bardzo drogi proces. Więc nie ma to nic wspólnego z magią, tylko z fizyką czastek elementarnych. To tylko przykład, który obrazuje mechanizm. Posunięcie do przodu tej gałęzi nauki odpowiedziało pośrednio na pytanie jak może być to osiągalne, ale ówcześni alchemicy nie mogli tego odkryć, bo jak napisałam szukali tam, gdzie nie było rozwiązania na tym etapie rozwoju. Widzę, że głęboko siedzą w Tobie idee romantysmu (czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko), ja raczej jestem pozytywistką i preferuję pracę u podstaw, bo to ona pcha świat do przodu. Romantyczne zrywy prowadziły zawsze do cofania się w rozwoju (znamy to z naszej historii powstań, które zawsze kończyły się tragicznie dla narodu polskiego). Natomiast praca u podstaw wyciagała nas z biedy i marazmu i budowała fundamenty postępu.

10

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Odpiszę krótko: ludzie czytający alchemiczne teksty mieli wierzyć, że to chodziło o przemianę metali nieszlachetnych, takich jak ołów, w metale szlachetne, jak srebro i złoto. Jeszcze raz napiszę to co pisałem już wielokrotnie: to są symbole a nie żadne pierwiastki.

Jak wspomniałem, nie oczekujcie, że ktoś poda wam na tacy przepis oraz jego interpretację. Gdyby tak było, to byś widziała na świecie nap....jących się wink wiecznie kilkanaście miliardów nieśmiertelnych na tej planecie, którą można nazwać planetą dzieci big_smile Ale tak się nie stało i tak się nie stanie z prostego powodu: bo ktoś celowo poukrywał te symbole, i w dodatku stworzył w naszym matrixie taki sprytny system, by ludzie myśleli, że alchemia w ogóle nie jest warta uwagi, i że przemianę atomu z jednego w drugi już dawno opanowano nie-mistycznymi metodami wink I w sumie chwała za to tym manipulantom, przynajmniej ktoś, kto żyje bardzo długo, może liczyć, że wszyscy toczący wojny w końcu wymrą, a on(a) sam(a) przeżyje wszystkich. Tak to mniej więcej z reguły wyglądało w żywotach ludzi, którzy obserwowali wzloty i upadki kolejnych imperiów na tej planecie smile

11

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Kolejna kwestia, która wiąże się z pomocą z innego wymiaru, a właściwie zarządzaniem matrixem - oba są tak naprawdę tym samym.

Jeśli ktoś ma poznać jakąś osobę, to i tak ją pozna w swoim wcieleniu. Jeśli natomiast ktoś będzie próbował związać się z kimś, kogo nie było w planie (np. ta osoba ma w planie kogoś innego), to taka osoba będzie miała rzucane same kłody pod nogi, będzie manipulowana, doświadczała negatywnych scenariuszy, krótko mówiąc będzie odbijać się od swojego "wybranka".

Tak działa system wcieleń. Niestety, nie znam sposobu, jak efektywnie podejść do tej niewidzialnej manipulacji nami (ludźmi żyjącymi na Ziemi) naszymi umysłami...

12

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Jeszcze jedno: zastanawiała was kiedyś kwestia kontaktowania się zmarłych z żywymi? Jeśli tak, to powstaje podstawowe pytanie: dlaczego kontaktują się oni z ludźmi żyjącymi tak rzadko? tongue Drugie pytanie to: czy na pewno są to nasi zmarli, czy też istoty, które udają określonych zmarłych? wink

13 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-10 20:43:29)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Napomknąłem już o tym, trochę rozwinę kwestię: żyjemy w bardzo przełomowych czasach. Ludzie sobie tego nie uświadamiają, codziennie zagonieni różnymi drobnymi sprawami, jednak patrząc szerzej na wydarzenia na świecie, można dostrzec, dokąd zmierza świat.

Antares napisał/a:

Jeszcze jedno: zastanawiała was kiedyś kwestia kontaktowania się zmarłych z żywymi? Jeśli tak, to powstaje podstawowe pytanie: dlaczego kontaktują się oni z ludźmi żyjącymi tak rzadko? tongue Drugie pytanie to: czy na pewno są to nasi zmarli, czy też istoty, które udają określonych zmarłych? wink

Odpowiem na te pytania.
O czym już wspominałem, ludzie rodzą się celowo bez pamięci. Czyli bez wiedzy. Mają nie wiedzieć o tym, co się znajduje za "kotarą" - po tzw. drugiej stronie. Jest to kluczowe do zrozumienia w jakim środowisku żyjemy tu na tej planetce.

Zauważcie, że kontakty istot z drugiej strony z ludźmi żyjącymi nigdy nie wykraczają poza pewne granice. Zawsze pozostają tajemnicze, mają mnóstwo niedopowiedzeń, są - z wyjątkami channelingów - zawsze krótkie i wnoszą jedynie jakieś moralne przesłanie, a informacje - jesli w ogóle się pojawiają - na temat drugiej strony są szczątkowe.

Nieprzypadkowo, ale celowo. Kontakty z zaświatami są i muszą być kontrolowane.  Inaczej kasowanie nam pamięci nie miałoby sensu. Tak czy inaczej, te istoty mają coś do ukrycia. Nie chcą, byśmy posiadali tu pewne informacje. Jesteśmy manipulowani.

Żeby kontrolować umysły ludzi i istot niefizycznych próbujących się kontaktować z ludźmi, by przypadkiem ze sobą się nie komunikowały, musi tu istnieć jakiś system kontroli mentalnej - zarówno Ziemian, jak i w sferze astralnej, kontrolowany przez drugą stronę.

Inaczej mówiąc, ta planeta jest pod całkowitą kontrolą umysłową. A to oznacza, że to, co obserwujemy na świecie, czyli polityczne boje, wojny, gospodarcze intrygi itd. jest jedynie teatrzykiem - kontrolowanym w bardzo ścisłym stopniu przez te same istoty, które zarządzają kołowrotkiem wcieleń na Ziemi.

Z ich zarządzania - ruchów jak na szachownicy - można wywnioskować, do czego zmierzają, jak "poruszają" różnymi ugrupowaniami, nie tylko politycznymi, ale także luźnymi grupami ludzi zrzeszonymi wokół jakichś idei itp.

W następnym poście napiszę, czego można się spodziewać w najbliższych czasach. Ale po krótce tylko jeszcze raz powiem, że zapowiada się prawdziwa rewolucja, która przewróci aktualny stan rzeczy do góry nogami - która będzie spowodowana w dużej mierze zmianami technologicznymi, które powstały w ostatnich około 100 latach. Ludzie żyją z ograniczoną świadomością, robią sobie "selfie" (w wolnym tłumaczeniu "patrz-na-mnie!"), wrzucają te zdjęcia bez namysłu na różne portale, piszą bzdurki, i w ogóle robią wszystko bez namysłu. Nie chcę nikomu odbierać prawa do zabawy, każdy ma prawo robić co zechce, jednak nie oszukujmy się, poziom na tej planecie nie jest wysoki smile Robią sobie także ciągle plastyczne poprawy, co szczególnie jest popularne w obu Amerykach oraz bogatszych krajach Azji:

https://i.pinimg.com/originals/11/61/4f/11614ffb143f49deddca9804939238eb.jpg

Jeśli uważacie, że wyniki tych operacji plastycznych, których rezultatem są koszmarki jak na zdjęciu, są przypadkowe, to tak nie jest. Są one symbolem tego, dokąd zmierza ten świat. Są to pierwsze przebłyski tego, że ludzkość zostanie zdegenerowana - po świecie będą chodziły genetyczne mutanty, z których tylko ta mała część, która nie podda się przyszłemu terorrowi medyczno-polityczno-gospodarczemu (o czym pisałem nie dawno), po części wymuszonemu za pomocą szcz....ek - tzw. "eliksirów", pozostanie genetycznie czysta.

Będę to powtarzał, ale żaden scenariusz SF nie przedstawia w całości wydarzeń, który nadchodzą. Szykujcie się w przeciągu kilkunastu-20 lat na duże zmiany.

Warto już zacząć myśleć o przygotowaniu, oraz zadbać o czystość organizmu. smile

14 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-11 09:47:50)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Jak pisałem, żyjemy w bardzo specyficznych czasach. Czy zauważyliście, że od około 100 lat wojny są nieskuteczne? Wojna w Wietnamie, wojny światowe, wojny na Bliskim Wschodzie itd., nie przynoszą realnych zmian, a agresorzy najczęściej ostatecznie zmuszeni są albo do kapitulacji albo przyznania mniej lub bardziej zgodnego z poprzednim stanem status quo.

Dzisiaj podboje dokonuje się za pomocą ekonomii. Dzisiaj firma ze Stanów podbija Polskę, zaś firma z Polski podbija Stany - tak wygląda teraz globalizacja. Natomiast w skali makro politycy i korporacyjne mafie tak sobie zarządzają globalnie gospodarką, że podnosi się ceny określonych produktów takich jak paliwo, tworzy sojusze gospodarcze, narzuca cła, dodrukowuje się pieniądze, prowadzi w mediach kampanie antyreklamową produktów konkurencyjnych - oczywiście pod pretekstem. Te czynności mają dalece bardziej posunięte konsekwencje w wyniszczaniu ludziom życia niż wojny, tyle, że nie są tak widoczne, a w mediach można do nich dorabiać dowolną propagandę.

Polska to spokojny kraj na tle większości tej planety, można powiedzieć, że należy do zachodniego świata, z ustabilizowaną sytuacją. Ale większość z 8 miliardów ludzi na świecie nie ma takiego komfortu - spójrzcie na takie kraje jak Kambodża, Indie, kraje Afryki i Ameryki południowej. To jest ta większość ludzi, którzy tracą na aktualnej hegemoni gospodarczej zachodu w czasach post-kolonializmu.

Ten zachodni system ekonomiczny jednak ma wątłe podstawy. Jego degenerację widać już w coraz większym stopniu.

Automaty i technologia zastąpią miejsca pracy. Zachodni świat bazuje zaś na usługach. Politycy dokładnie wiedzą, co się będzie dziać, i już do tego się przygotowują: ludzie zostaną oszukani, nie dostaną swoich pieniędzy, zostaną im one odebrane w raz z majątkami krok po kroczku. Przygotowują od dekad się już do czarnego scenariusza, chcąc wprowadzić system kontroli wszystkich transakcji oraz pieniądz elektroniczny, testują także w potajemnych zmowach w niektórych krajach systemy przyznawania i odbierania obywatelom tzw. punktów społecznych. Jeśli wpłacisz np. na fundację charytatywną Billa Gatesa pieniądze, to będziesz o X punktów lepszym obywatelem niż ten "sknera", który nie zasili jego kasy wink

Przykładowo, do 2035 w Unii mają zostać zakazane wszystkie samochody spalinowe. Nie jest to dobra wiadomość. Wiecie ile w konsekwencji ludzi straci pracę? Warsztatów samochodowych, biznesów - mniejszych i ogromnych - zajmujących się różnymi usługami lub produkcją części samochodowych itd. Dodajcie do tego fakt, że większość zachodnich krajów Unii ma ogromny przesyt mieszkańców - imigrantów z Bliskiego Wschodu - którzy też muszą coś jeść (gdzieś pracować). Właśnie oni są zatrudniani na czarno w tych usługach - jako mechanicy, obsługa barów, mycie naczyń itd. A to tylko jeden przykład z bardzo wielu.

Nie liczcie też na zwrot z waszych składek ZUS - do emerytury się ich nie doczekacie. Nie wrzucajcie też oszczędności do banków.

Aktualnie trwa przyspieszenie tych długotrwałych planów, a niebotyczne ceny nieruchomości nie tylko w Polsce to nie jest przypadek. Jest to wywłaszczanie ludzi z majątków, bo przeciętnego człowieka nie stać już na mieszkanie. Wkrótce samochody tez będą tylko na wynajem, a ich ceny mają być docelowo coraz wyższe. Są to wszystko decyzje nie polskich, ale unijnych polityków. W centrum zainteresowania tych zachodnich polityków jest jednak medycyna - jesteście zaskoczeni? Jedną z pierwszych rzeczy, które Unia próbowała narzucić Polsce były rażące restrykcje na polskie firmy farmaceutyczne, co miało doprowadzić do odgórnej kontroli firm zajmujących sie dystrybucją leków.

Jedna z najbardziej oczywistych konsekwencji tego, dokąd świat zmierza, jest upadek gospodarczy zachodniego świata, którego największym beneficjentem będą kraje azjatyckie nie związane z zachodem (związane są przede wszystkim Korea Pd. i Japonia, są to kolonie amerykańskie), z Chinami na czele, które zdominują po tym upadku świat. Polska jest na rozdrożu i w bardzo specyficznej sytuacji, jako jeden z niewielu krajów zachodnich ma rozdrobnione rolnictwo, które urzędnicy unijni próbują na wszelkie sposoby zniszczyć, w tym poprzez potajemne umowy handlowe z Ukrainą (Ukraina nie jest tym, co się pokazuje w mediach, jest to kraj sterowany z zewnątrz, poprzez globalne układy i agentów politycznych - nie mylcie kraju Ukrainy z samymi Ukraińcami, tak samo nie mylcie Rosji z Rosjanami - naród i ich zarządca to dwie odrębne rzeczy, przeciętny Polak tak samo nie ma wpływu na to, co się dzieje w jego kraju, jak przeciętny Ukrainiec czy Rosjanin).

15

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Przy zarządzaniu planetą Ziemią zdarzają się błędy. Ziemia jest zarządzana przez niefizyczne istoty, które też mają swoje problemy.

Zdarza się im, że niczym greccy bogowie, czasem są zazdrośni, porwą żonę innego boga itp. Czasem tez się denerwują - z byle powodu.

Kiedyś jeden z takich bogów się zdenerwował tak bardzo, że ze zdenerwowanie przycisnął przycisk "Reset planety", wcześniej wygrażając innym bogom, że to zrobi. W ten sposób Atlantyda upadła. Nie chcę nikogo straszyć, ale ostatnio bogowie znowu zaczęli ze sobą walczyć, a przycisnąć "reset" jest łatwo...

16

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Nie wiem czy też to zauważyliście, ale istoty tworzące na Ziemi teatrzyk lubią bawić się trochę, jakby pod naszym nosem, może z nudów - nie wiem.

W każdym razie wielokrotnie zauważyłem, że naszą rzeczywistość symbolicznie odzwierciedlają różnego rodzaju "emblematy" czy sytuacje.

Np. weźmy pod uwagę muzykę i jej rozwój w ostatnich dekadach:
- w latach 60 i 70 była generalnie bardziej pozytywna, jakby kolorowa, oczywiście na myśl przychodzą najbardziej hipisi, którzy optymistycznie zakładali, że uda im się odejść od świata rządzonego przez korporacje i stworzą wolną społeczność
- pod koniec lat 70 i w latach 80 już było jasne, że to się nie udało, przez co pacyficystyczny bunt przerodził się w anarchistyczne podejście z jednej strony przez punkowe zespoły, a plastikowe - przez ich kontrrówieśników

W kolejnych dekadach muzyka odzwierciedlała z roku na rok rosnącą dekadencję naszego społeczeństwa, a ww. rozdźwięk między kolejnymi wypuszczanymi piosenkami i albumami... muzyka z lat 90 już odzwierciedla bardziej frustrację, lub przeciwnie takie plastikowe zamknięcie się i ignorancję... obecnie większości popularnej muzyki bardzo daleko do nadziei i optymizmu lat 60, powiedziałbym, że wiele piosenek brzmi jak pogodzenie się z przegraną z tyranią i niewolnictwem ekoonmicznym.

Wielokrotnie widziałem na tym forum wypowiedzi różnych osób twierdzących, że artyści są inspirowani przez istoty pozaziemskie - myślę, że to prawda, bez wyjątku.

Ale to tylko jeden przykład. Kolejne przykłady:

- Plastikowe karty kredytowe - plastikowe niewolnictwo (takie, które łatwo złamać - a więc ma czysto psychologiczną podstawę)

- Operacje "estetycznej" medycyny, przez którą wychodzą różne potworki - ktoś się śmieje za naszymi plecami z absurdu sytuacji, jak daleko ludzie są w stanie ignorować fakty pod bardzo słabymi pozorami

- Zombie i opanowanie miast i krajów przez nie - ostatnio bardzo popularny temat w książkach, filmach, grach itd.

Istoty nieziemskie, pozaziemskie, nadziemskie itd. bawią się trochę tym teatrzykiem, pod nosem ludzi wstawiając takie symbole.

Antares napisał/a:

a przycisnąć "reset" jest łatwo...

W jakimś sensie coraz bardziej się na to zapowiada.

17

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

malgosia.wl napisał/a:

PunBB bbcode test
Może to są korale czasu?

To wygląda bardziej jak rysunek pojedynczej galaktyki...

18 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2024-03-21 11:59:34)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Fragment książki KOEWOLUCJA (Alec Newald):

Jak pamiętasz, poprzednim razem obiecałam opowiedzieć ci o drugiej stronie twojej osobowości — ciągnęła. — Ma to związek z cyklem atomu, z tą jego częścią, która wciąż jeszcze jest przez was ludzi słabo rozumiana albo raczej rozumiana nie w pełni. Kiedy już wszystko zrozumiecie, otworzą się przed wami całkiem nowe wymiary, albowiem w ułamkach czasu między pulsami atomów leżą całe światy. Tak naprawdę, są to wymiary równoległe do waszych, a przynajmniej do tego, w którym większość z was przeżywa swoje 'teraz'. Wymiary te są tak blisko waszego prawdziwego 'teraz' ,że możecie prześlizgiwać się do nich nawet o tym nie wiedząc. Tylko drobne przesłanki mogą wam niekiedy wskazać, że właśnie coś takiego miało miejsce. Takie przemykanie między wymiarami przydarza się wam od chwili, gdy zaczęliście stąpać po Ziemi, tyle tylko, że teraz występuje to coraz powszechniej. Niektórzy z was mogą doświadczać tego codziennie zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Dzieje się tak, ponieważ zaczyna się w was budzić wasze prawdziwe ja. Jesteście bliscy poważnego przeskoku wymiarowego, jakiego nigdy przedtem nie doświadczyliście - przeskoku, który zbliży was do mojego ludu. Na to właśnie wszyscy czekamy!

Jak często szukałeś czegoś w pokoju i nie mogłeś tego znaleźć? Po jakimś czasie wracałeś i poszukiwany przedmiot leżał na samym wierzchu, mimo iż jesteś pewien, że go tam nie było, kiedy go szukałeś. Rozumiesz, nie zawsze jesteś tam, gdzie ci się zdaje, że jesteś. Cały problem polega na tym, aby zachować pełną świadomość przy wykonywaniu tych miniskoków i zdawać sobie sprawę z tego, dokąd się trafiło. Myślę, że będziesz bardzo zaskoczony. Jest to miejsce niezbyt odległe od tego, gdzie można nas znaleźć. Zasadniczo przybywamy z waszej przyszłości. Nie ma przy tym znaczenia, czy jest to dla was przyszłość oddalona o sześć minut czy o sześć lat. Jeśli potraficie przedostać się do jednej, przedostaniecie się i do drugiej. Dla nas jednak nie jest to takie proste, ponieważ przybywamy również z innego wymiaru: niezupełnie tego do którego się przemieścicie, lecz położonego blisko niego. Można więc powiedzieć, że jesteśmy wymiarowymi podróżnikami w czasie. Brzmi to jak scenariusz dobrego filmu, prawda? Wasz Spielberg byłby zachwycony!

— My, ja oraz inni do mnie podobni stanowimy całą nową rasę czy też ujmując rzecz dokładniej rasę utworzoną na nowo. Potrzebne są jeszcze dalsze modyfikacje, zanim osiągniemy nasze cele jako ludzie. To jedna z przyczyn naszej podróży do waszej strefy czasowej, a także obecności innych istot pozaziemskich, również eksperymentujących ze swoją budową biologiczną, chociaż ich eksperymentom przyświecają zupełnie inne cele.  Powodem stojącym za tak wielką liczbą wzięć na waszej planecie w ciągu kilku ostatnich lat jest fakt, że jest to ostatnia szansa dla naszej rasy, a także innych ras borykających się z problemami podobnymi do naszych, na skrzyżowanie z wami, zanim przekształcicie się w formę, która będzie dla nas bezużyteczna. Tak, moment ten jest już bardzo bliski!

A TU JESZCZE O WOLNEJ ENERGII:

Energia elektromagnetyczna w sposób naturalny otacza i przenika większość planet, w tym naszą Ziemię oraz planetę, którą miałem odwiedzić. Energia ta może być wykorzystana jako nieskończone, niewyczerpane źródło bardzo taniej energii. W przypadku moich nowych przyjaciół właśnie takie źródło zaopatruje ich w energię od wielu tysięcy, a może nawet milionów lat. Energię tę można uzyskać w niezwykle prosty sposób przy zastosowaniu technologii która na Ziemi już istnieje. To właśnie ta energia zasila NOLe gdy odwiedzają naszą planetę! Jest ona tak powszechna, że nasze ciała wchłaniają ją mimowolnie. Kiedy wróciłem do domu i bliżej zbadałem ten temat, ze zdumieniem odkryłem, że wiedzą o tym wszyscy zaangażowani w tę dziedzinę wiedzy!

To źródło energii nie wymaga generatorów w znanej nam postaci, tak więc nuklearne, wodne, węglowe czy olejowe generatory bądź całe elektrownie z dnia na dzień okazałyby się zbędne. Niepotrzebne są też przewody do przesyłania tej energii, ponieważ każdy użytkownik mógłby mieć własny tani odbiornik, podobny zapewne do radia lub telewizora. Całkowite koszty całej operacji byłyby minimalne.

Należy zadać pytanie, dlaczego jeszcze nie korzystamy z tej energii? Właściwi ludzie wiedzieli o niej już w latach czterdziestych a nawet w roku 1900 jeśli weźmiemy także pod uwagę prace Nikoli Tesli. Brak energii nie powinien wystąpić nigdy na tej planecie.

Niesmak jaki budzą we mnie niektóre sprawujące władzę ludzkie istoty, stanowi główną przyczynę, dla której nie chcę współpracować ze sprawującymi władzę na tej planecie. Po prostu nie ufam im pod żadnym względem, zwłaszcza jeśli chodzi o doświadczenia wyniesione z moich podróży!

I JESZCZE O POZIOMACH GĘSTOŚCI:

— Nasz poziom wibracji jest nieco wyższy od waszego. Różnica naprawdę jest niewielka, a wkrótce zupełnie zniknie, gdyż usiłujemy zmienić naszą podstawową wibrację. Można to chyba porównać do powietrza i wody na twojej planecie. Jeśli na przykład wy jesteście wodą, a my powietrzem, to podgrzewająć wodę możesz uzyskać parę wodną. Ta gazowa substancja może zmieszać się z powietrzem na mniej więcej równym poziomie, tak jak ty teraz z nami. Niektórzy ludzie na twojej planecie mogą nawet być w stanie postrzegać nas w naszej "oryginalnej" postaci. Teraz tworząca nas substancja jest znacznie gęściejsza niż dawniej, chociaż nadal wyglądamy jak pasma dymu albo duchy [co widziałem bezpośrednio po przybyciu do transportera]. Kiedy sprowadziliśmy ciebie tutaj, musieliśmy zmodyfikować cię tak, abyś stał się nieco bardziej podobny do nas. Jesteś teraz tym, czym być może staniecie się w przyszłości. Czy rozumiesz to, co powiedziałam?

— Dawno, dawno temu żyła grupa bardzo niecierpliwych ludzi, którzy pragnęli mieć więcej, niż posiadali. Byli bardzo inteligentni jak na swój wiek oraz stopień rozwoju ewolucyjnego. Szybko opracowali podstawowe koncepcje podróży kosmicznych. Przyszło im to bez trudu, ale chcieli czegoś więcej. Marzyli o opanowaniu sztuki podróży w czasie, jednak aby było to możliwe w formie, jaka ich interesowała, musieli coś w sobie zmienić. Tym "czymś" była praktycznie ich budowa fizyczna, ich energia wibracyjna. Zmiana ta dokonałaby się z czasem na drodze naturalnej, gdyby tylko chcieli na nią zaczekać, ale im się niesamowicie śpieszyło. Postanowili wywołać ją w sztuczny sposób. Innymi słowy, zamierzali przyśpieszyć tempo ewolucji - dokonać czegoś, czego prawdopodobnie jeszcze nikt nie próbował w historii ich wszechświata. Jak się później okazało, istniały ważne powody, dla których inni nie porywali się na ten wyczyn. Ale oni wierzyli w swoją mądrość i że zdołają ten cel osiągnąć.

— Podjęto stosowne działania — ciągnęła Zeena — których już raz wprawionych w ruch nie można było powstrzymać. W ogromnym uproszczeniu sytuację tę można porównać do zepchnięcia głazu ze szczytu wysokiej góry. W proces ten zaangażowane zostały siły, które można opisać jako przerażające, a zarazem niezwykle subtelne. Usiłowali zmienić całą swoją rzeczywistość, swój poziom bytu. Chcieli przejść z tego, co odbieracie jako twardą, trójwymiarowa rzeczywistość, do czwartego albo jeszcze wyższego wymiaru! Ta następna rzeczywistość różni się praktycznie bardzo nieznacznie od waszej, ale jest bardziej miękka i ulotna, co pozwala na łatwiejsze wzajemne przenikanie się przedmiotów. Nie ma tam wyraźnie zaznaczonych granic jak w waszym świecie, zwłaszcza w przypadku ciała. Także czas daje się tam łatwiej rozciągać. Oznacza to, że podróż w czasie jest łatwiejsza do zniesienia dla istot biologicznych i można ją odbyć bez nieprzyjemnych efektów ubocznych. Tamci ludzie wiedzieli to wszystko, zanim podjęli próbę konwersji. Niestety, przedwczesna konwersja istot niebiologicznych pociąga za sobą efekty uboczne, których nie przewidzieli i do dzisiaj za to płacą. Jak już wcześniej wspomniałam, ludzie ci dysponowali niezwykle zaawansowaną techniką, toteż zdołali wydostać się ze swojej trójwymiarowej rzeczywistości. Okazało się jednak, że to jeszcze nie wszystko, gdyż potrzebne im było miejsce gdzie mogliby teraz żyć - planeta wirująca w rytmie zbliżonym do ich własnej wibracji. Zadanie przekształcenia rodzimej planety nie przekraczało ich możliwości technicznych, toteż wnet do niego przystąpili. W celu zachowania harmonii oraz równowagi w swoim systemie słonecznym postanowili nieznacznie zmienić słońce, lecz ich wiedza nie była na tyle głęboka, aby ogarnąć całość efektów oddziałujących na system, po tym jak przenieśli się z niego do innych wymiarów bytu. Wyobrażali sobie, że projekcji do nowej przestrzeni ulegnie jedynie cień, czy też niefizyczna część ich planety, tymczasem stało się coś zupełnie innego. Sprawę fizycznych efektów, które wystąpiły w ich systemie słonecznym omówimy sobie innym razem. Ich zasadniczy problem polegał na tym, że niezupełnie trafili do cztero- bądź więcej wymiarowej zrównoważonej przestrzeni - to znaczy do tej, do której wysłałaby ich naturalna ewolucja. Zostali uwięzieni w stanie przejściowym - nazwijmy go wymiarem 3,5. Gwoli prawdy rozwiązali problem podróży w czasie, ale jakim kosztem? Nie mogli kontaktować się z innymi formami życia i zamieszkali w świecie czy też gęstości przez nikogo nie zasiedlonej. Znaczyło to, że naturalna ewolucja przeszła obok nich. Przestali ewoluować i mogli tylko patrzeć, jak inne grupy i rasy wokół nich zmieniały gęstość i rozwijały się na drodze ewolucji. Nie było to dobre, ale najgorsze dopiero miało nadejść. Sztuczna zmiana poziomu gęstości planety wywołała zachwianie równowagi w ilości energii otrzymywanej przez ich słońce z innych źródeł. To z kolei pociągnęło za sobą przyśpieszenie procesu jego starzenia się. Tak więc tkwili w pułapce na przetworzonej przez siebie planecie zagrożeni przez własne słońce i wyglądało na to, że nie mają gdzie się schronić! Wtedy ktoś przypomniał sobie o pięknej  planecie w odległej  części kosmosu do której mogli dotrzeć za pomocą technologii podróży w czasie. Planeta ta nie znajdowała się jeszcze w stadium rezonansu czterowymiarowego, ale badania wskazywały, że niedługo do tego dojdzie. Zamieszkujący tam ludzie byli nawet do nich podobni dzięki genetycznym eksperymentom wczesnych badaczy. Tak, to prawda, odwiedzali tę daleką planetę w zamierzchłej przeszłości. Tak więc stworzyli wielki plan. A gdyby tak cofnąć się nieco we własnym cyklu ewolucyjnym i zmienić poczynione kroki? - zastanawiali się. Gdyby tak na powrót wprowadzić do własnej populacji oryginalne DNA? Dawne geny zostały zaszczepione na tamtej planecie przez starożytnych podróżników, którzy nie doznali wymiarowych przemian, jakie teraz prześladowały ich rasę. Te genetyczne kopie wciąż znajdowały się w organizmach niektórych tubylców z planety Terra. Jeśli zdołają wymieszać stare geny z nowymi, a następnie przeprogramować nieco samych siebie, zyskają szansę na to, żeby dokonać na tamtej planecie spodziewanego ewolucyjnego skoku - skoku, który przeniesie ich tam, dokąd pragnęli dotrzeć dawno temu. Zapewne już wiesz, że mówię tutaj o moim własnym ludzie — dodała Zeena. — To nasze marzenie i nasz cel.

19 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-03-21 19:55:32)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Fragment bardzo ciekawy, chciałem poszukać tej książki, ale widzę, że generalnie nie jest dostępna, nawet do ściągnięcia, wszystkie te teorie jednak znam, więc motywacji aż tak dużej nie mam, trochę mi nasuwa na myśl nie dawno przez ciebie wspominaną książkę Misja sądząc po zamieszczonym tekście. Najbardziej zaciekawił mnie ten fragment:

malgosia.wl napisał/a:

Wyobrażali sobie, że projekcji do nowej przestrzeni ulegnie jedynie cień, czy też niefizyczna część ich planety, tymczasem stało się coś zupełnie innego. Sprawę fizycznych efektów, które wystąpiły w ich systemie słonecznym omówimy sobie innym razem.

Ciekawy jestem jakie to fizyczne efekty miałyby być następstwem takiego przesunięcia z gęstości 3 do 3,5 - jest to dość kluczowa sprawa, bo zahacza o temat nieśmiertelności (która wiąże się z energią ciała).

Jednak jestem sceptyczny, bo identycznych historii podobno od istot pozaziemskich, w różnych formach, czytałem sporo, i muszę przyznać, że wygląda mi to na fikcyjny (tzn. nie faktograficzny), choć prawdziwy przekaz - natomiast patrząc na sposób zapisania tego tekstu, mam podejrzenia, że nie jest to relacja z faktycznych zdarzeń.

20 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-04-08 08:59:29)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Z "Świetlana Rodzina" B. Marciniak:

Studiując opowieści swojego świata, nie doświadczacie ich, a jedynie o nich czytacie, nie macie
więc stuprocentowej pewności co do tego, które z owych opowieści są prawdziwe, a które zmyślone,
które stanowią wersję oficjalną, a które nieoficjalną. Nazywacie je historią. W opowieściach tych pełno
jest podbojów, rozłąki, lęku i separacji; są one jednak zaledwie odłamem linii czasu, chociaż odłam ten
jest naprawdę silny, wypełniony głębszą mocą i jeszcze głębszymi tajemnicami. W waszej sytuacji
musicie odkryć owe głębokie tajemnice, ukryte opowieści i plany znajdujące się wszędzie wokół was:
w eterze, w waszych ciałach i w powietrzu. Niektóre z owych planów mogą wydawać się złowieszcze
– warstwy sieci częstotliwości, oraz sieci eterycznych lub elektronicznych, utworzonych przez satelity
otaczające waszą planetę, tworzą coś w rodzaju elektronicznej zapory w przestrzeni kosmicznej,
swego rodzaju ogrodzenie częstotliwości.
Jaka płynie z tego korzyść? Skoro pojmujecie teraz, że
wszystko jest częstotliwością, dlaczego w przestrzeni wokół waszej planety miałaby istnieć siatka
częstotliwości?

(...)

Żyjecie w czasach pomyślności – a z całą pewnością w interesującym okresie. By w pełni pojąć
szansę, jaką dla siebie stworzyliście, zróbcie to, o co was w tej chwili prosimy. Wyobraźcie sobie, że
jesteście artystami, którym dano sposobność wykorzystania narzędzi Twórcy. W wyobraźni, na
ekranie umysłu, skoncentrujcie się na swojej szyszynce i zobaczcie, jak otwiera się wasze trzecie oko.
Wyobraźcie sobie, że macie zamiar namalować obraz, ilustrację do Księgi Ziemi. W jaki sposób
oddalibyście pojęcia zaczerpnięte z opowieści i historii, jakimi się z wami podzieliliśmy?
Wykorzystalibyście z pewnością wszystkie swoje uczucia, wiedząc, że wasze świadome lub
nieświadome odpowiedzi i reakcje umacniają częstotliwość życia i planety, a przez to samej Księgi
Ziemi. W jaki sposób nadalibyście wszystkim tym koncepcjom artystyczną formę?
W przyszłości nie będziecie dokonywać odkryć stopniowo, lecz gwałtownie, w jednej chwili.
Odkrycia po prostu zwalą się wam na głowy. Dowiecie się na przykład, że przed opinią publiczną
skrywano fakt wykorzystywania utajnionej technologii, pozwalającej manipulować wami za
pośrednictwem elektroniki i wykorzystywać was jako źródło pieniędzy. Nie ma miejsca, ani kraju, który
nie uczestniczyłby w tej manipulacji.

Kiedyś robiłem tego typu ćwiczenia, będąc jakby artystą-twórcą życia jak to sugeruje ten akapit. Moim zdaniem bardzo dobre ćwiczenie, pomagające uwolnić umysł od ograniczeń, mimo, że wydaje się to taką tylko zabawą w wymyślanie. Przynosi jednak długotrwałe korzystne efekty.

Tak czy inaczej, są dwie opcje:
- albo byliśmy przed wcieleniem świadomi (nie jestem co do tego pewien), że ma tutaj miejsce aż taka kontrola ludzi
- albo nie byliśmy tego faktu świadomi, tzn. nasze wcielanie się na Ziemi miało miejsce BEZ kluczowej wiedzy dotyczącej tego, jaki stopień niewolnictwa tu panuje

21

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:

Jeszcze jedno: zastanawiała was kiedyś kwestia kontaktowania się zmarłych z żywymi? Jeśli tak, to powstaje podstawowe pytanie: dlaczego kontaktują się oni z ludźmi żyjącymi tak rzadko? tongue Drugie pytanie to: czy na pewno są to nasi zmarli, czy też istoty, które udają określonych zmarłych? wink

Moja hipoteza jest następująca: przy miliardach ludzi na Ziemi i miliardach ludzi umarłych na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, chętnych, by pocieszyć swoje rodziny było na pewno mnóstwo, na pewno te ilości szły w miliardy. Tymczasem faktyczny kontakt ze zmarłymi miał malutki promil procenta tych zmarłych dusz - zakładając, że to faktycznie był kontakt ze zmarłymi.

Spróbujcie sobie przeanalizować sytuację jak to wygląda z drugiej strony (zakładając, że naprawdę miał miejsce jakikolwiek kontakt zmarłego z żywym w historii): Ziemia została stworzona jako system wcieleń, w którym manipuluje się świadomością i pamięcią. Teraz pierwszy wasz lepszy zmarły po tym, jak już opuści ciało, pierwsze, o czym pomyśli, to powrócić w jakiejś formie do swojej rodziny i poinformować ją o wszystkim, co się dzieje po drugiej stronie. Tak się jednak nie dzieje. Istnieją dwa potencjalne powody moim zdaniem:

1. istnieje jakaś "fizyczna", energetyczna, bariera, która nie pozwala zmarłemu na kontakt ze światem fizycznym
2. Ziemia i dostęp do niej po tym, jak zapadły decyzje o izolacji ludzi oraz ich świadomości oraz ich pamięci, jest ściśle kontrolowana

Mogą być też oba powody jednocześnie.

Odpowiadając więc na pytanie, jeśli jakikolwiek kontakt miał miejsce między jakimś zmarłym a żywym, to albo był on pod bardzo ścisłą kontrolą, albo wręcz był jedynie teatrzykiem, a istota udająca zmarłego w rzeczywistości podszywała się pod niego - jest to jak najbardziej możliwe, bo zapiski o życiach wszystkich ludzi, ich myślach i najskrystszych tajemnicach istnieją w tzw. rekordach międzywamiarowych, niektórzy nazywają je akaszą. Innymi słowy, tak czy inaczej, jesteśmy oszukiwani - a podręczniki ezoteryczne nie mówią prawdy, mają charakter propagandowy niczym nowe ziemskie religie dla współczesnego społeczeństwa. tongue

22

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Z wątku dot. sztucznej inteligencji:

Antares napisał/a:

Spróbujcie sobie wyobrazić, że macie jak Elon Musk obrzydliwie mnóstwo pieniędzy, nie potrzebujecie ani kolejnego miliona ani kolejnego milarda dolarów. W jak krótkim czasie Elon Musk doszedł do tych pieniędzy? W ciągu par lat z zera to milionów, w ciągu kolejnych 10 lat do miliardów, teraz jest na dobrej drodze do przekroczenia historycznych rekordów wszechczasów - posiada ogromny wpływ na cały świat. Wyobraźcie sobie, że nie musicie do końca życia pracować. Wydajecie więc tą kasę na co?

Możecie sobie mnożyć, a właściwie potęgować, dalej posiadaną kasę do końca życia - dodając kolejne zera do najbardziej długiego ciągu zer za jedynką w znanej historii świata określającego indywidualny majątek. Ale to już byłoby takie jakby czysto sportowe zajęcie, który realnie nie przełożyłby się na jakikolwiek sensowny rezultat w waszym życiu.

Ludzie nie potrafią sobie wyobrazić, jak myśli przeciętny obrzydliwie bogaty człowiek: w Stanach, w Chinach (nie przypadkowo wymieniam te 2 kraje, bo stamtąd pochodzi najwięcej multimilarderów na świecie), czy innej części świata. Z pewnością myślą o sobie jako swego rodzaju nadludziach. Ale ostatecznie rzeczywistość fizyczna weryfikuje ich wyobrażenia: nic im po majątku, zwłaszcza, gdy są w tzw. zaawansowanym wieku.

Nagle, skupieni wcześniej wyłącznie na zarabianiu kolejnych miliardów, uświadamiają sobie, że traci to sens. Ostatecznie wszystko prowadzi i tak do pytania: "jak" mogą przedłużać swoje życie? A rezultatem są z pozoru niezrozumiałe przez gawiedź projekty firm marketingowo-informatycznych takich jak google i polityków w rozwój nauki w medycynie i biologii - jak wspominałem, będzie to tematyka numer jeden w XXI wieku, a w zasadzie niepostrzeżenie już się nią stała, tyle, że nie widać tego aż tak bardzo przez przeciętnego zjadacza chleba, wystarczy jednak przejść się choćby do empiku czy kiosku, by zobaczyć, jak dużo jest wydawanych pism na temat medycyny i zdrowia.

Antares napisał/a:

W centrum zainteresowania tych zachodnich polityków jest jednak medycyna - jesteście zaskoczeni? Jedną z pierwszych rzeczy, które Unia próbowała narzucić Polsce były rażące restrykcje na polskie firmy farmaceutyczne, co miało doprowadzić do odgórnej kontroli firm zajmujących sie dystrybucją leków.

Z ruchów zarządców naszego świata można wywnioskować, że myślą w sposób strategiczno-ekonomiczno-matematyczny: ciało (organizm żywy) jest zasobem, najważniejszym - bo po pierwsze bez niego nie masz nic (nie ma ciebie na planecie), po drugie, bo od niego zależy w zasadzie wszystko co najistotniejsze, łącznie z twoim sposobem myślenia, są oczywiście sposoby na zmianę sposobu myślenia ludzi nie tylko przy pomocy alkoholu i czy środków psychotropowych. Tyle, że społeczeństwo ten fakt ignoruje... i ma ignorować. tongue

Nie łudźcie się, że ci, którzy zarządzają wcieleniami na Ziemi, nie są tego wszystkiego świadomi. Przeciwnie, nie tylko są świadomi, ale wręcz zaprojektowali w taki sposób ciało ludzkie, by psychika człowieka znajdowała się pod wpływem tego typu środków i substancji, tzn. pod wpływem materii. Ten dramat, który się tu dzieje od dłuższego czasu, związany z takimi sprawami, jak epidemia i dziwne substancje wprowadzane sztucznie człowiekowi do organizmu, jest ewidentnie także zaprojektowany - nie tylko przez tych, co żyją sobie fizycznie na Ziemi.

Ludzie są trzymani w ignoranctwie i NIE mają mieć realnej wiedzy na temat swojego organizmu. Np. wg. oficjalnego stanowiska współczesnej nauki żywe organizmy charakteryzuje to, że... są zbudowane ze związków organicznych. W przeciwieństwie do związków nieorganicznych, których jest nieporównywalnie ZNACZNIE więcej. Poniżej zatem cytat z jednej z encyklopedii dotyczących nauki, definicja czym jest związek organiczny (takich rzeczy uczy się ludzi w szkołach):

związki organiczne - związki chemiczne pierwiastka węgla, z wyłączeniem... (tu następuje bardzo długa lista co nie jest związkiem organicznym)... zaliczanych do związkow nieorganicznych

Oczywiście ta definicja jest absurdalna.

Związkiem organicznym jest to, co nie jest związkiem nieorganicznym. A związkiem nieorganicznym jest prawie wszystko. Takie definicje przez zaprzeczenie powstają, gdy ktoś nie rozumie z czym ma tak naprawdę do czynienia. smile Co więcej, nie ma tu nawet mowy o energii itp. Kiedyś jeden badacz zagadnień związanych z życiem i śmiercią ciała stwierdził, że tak naprawdę różnica między ciałem, w którym jeszcze jest życie, a ciałem, w którym po sekundzie już go nie ma, jest zupełnie nieuchwytna. To sugeruje, że musi istnieć INNY czynnik odpowiedzialny za ŻYCIE biologiczne. Powstaje oczywiście pytanie czemu nauka znowu zamiata takie pytania pod dywan? tongue Bo nie mamy do czynienia z nauką, tylko z propagandą pod pozorami naukowych dywagacji. tongue

Jeszcze cytat definicji co jest zatem związkiem nieorganicznym:

związki nieorganiczne - związki chemiczne wszystkich prócz węgla pierwiastków oraz te związki węgla... (znowu długa lista)

Myślę, ze wniosek jest raczej oczywisty: naukowcy nie rozumieją W OGÓLE życia. tongue To, na czym oni koncentrują uwagę, można porównać mniej więcej do sytuacji, gdyby jakiś kosmita wykopał po zruinowanej cywilizacji ludzkiej rower i mierzył każdy elemencik osobno, taki jak rama, szprychy, pęknięte resztki opon itd., mierząc każdy z osobna na wszelkie możliwe sposoby, próbując określać materiał, z którego zostały one zbudowane, przetapiać go, porównywać do innych związków itp., zastanawiając się, po co w ogóle coś takiego zostało zbudowane. Zresztą na podobnej zasadzie historycy "odkrywają" starożytne kultury, takie jak starożytny Egipt, mając w zasadzie gotową z góry odpowiedź: misteria starożytnych cywilizacji były wyssanymi z palca bzdurkami, i dopiero w XXI wieku, dzięki zaawansowanym mikroskopom i innym urządzeniom, możemy tak naprawdę poznać czym jest życie... co prowadzi do takich definicji jak powyższa. smile A starożytne cywilizacje właśnie wiedzą o życiu (indyjska ajurweda dosłownie znaczy "wiedza o życiu") zajmowały się przede wszystkim, a ponadto kosmosem, strukturą wszechświata NIEfizycznego itd. Po co jakiemuś rolniczemu, prymitywnemu społeczeństwu zajmować się takimi abstrakcyjnymi tematami? tongue ? I ta sama wiedza była na całym świecie.

Myślę, że jest jasne, że starożytna wiedza pochodzi z poza tych starożytnych cywilizacji. Celowo nam się wmawia, że nie ma w niej nic interesującego, i żebyśmy tam nie szukali. W zamian daje się z góry spreparowaną "wiedzę" na tacy, by przeciętny kowalski zajął się swoim życiem, jaki próbują mu wmówić reklamy i amerykańskie filmy. Tymczasem prawdziwe tajemnice i wiedza dosłownie otaczają nas z każdej strony. Jednak te informacje trzeba umieć interpretować - a rolą systemu edukacyjnego, który w praktyce istnieje dla gawiedzi od ok. 200 lat, jest, byśmy zostali tak intelektualnie wytresowani, byśmy nie szukali po za tym, co zostało oficjalnie ustanowione przez papieży dzisiejszej nauki, i odczuwali strach, gdy wykraczalibyśmy poza tematy tabu.

23 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-29 07:25:57)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:

Ludzie są trzymani w ignoranctwie i NIE mają mieć realnej wiedzy na temat swojego organizmu.

Co więcej, jesteśmy oszukiwani i manipulowani. Nasze umysły są oszukiwane na wiele sprytnych sposobów. Zauważcie, że nie ma, i nie było w znanej historii żadnej pomocy z innego wymiaru. Gdybyśmy mieli dostać skuteczną i pełną wiedzę na różne tematy, to byśmy ją otrzymali dawno temu - a tymczasem dostajemy tak jak starożytni półprawdy, by sobie wkręcać filmy, że "coś" "wiemy". Dostępna wiedza medyczna (każda, która jest powszechna na tej planecie i dostępna dla mas) jest prymitywna, i nie należy się do niej zbytnio przyklejać. Nie należy też z tego względu się sugerować żadną inną wiedzą powszechnie dostępną, ale raczej czytać między wierszami i wyciągać wnioski z otaczającej rzeczywistości, która jest jednym wielkim dowodem na to, że żyjemy w matrixie, system wcieleń służy celom, których nie znamy do końca, religie nt. grzechów czy wcieleń zostały nam przekazane razem z innymi półprawdami lub wręcz nieprawdami, a ingerencja sił pozaziemskich w historię tej planety jest jednoznacznym faktem...

24 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-08-18 09:09:39)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:

Nasze umysły są oszukiwane na wiele sprytnych sposobów.

Ludzie od ponad 200 lat próbują metodycznie, czy też naukowo, zbadać tak zwane zdolności parapsychiczne. Zostały one zbadane tysiące jeśli nie setki tysięcy razy. Jaki jest efekt? Żaden, podobnie jak z ufo. wink Nie posunęliśmy się w tym kierunku jako społeczeństwo nawet o milimetr.

Między bajki należy wrzucić powszechne przekonanie, że ilość włożonej pracy równa się ilości efektów.

Naiwność ludzkości widać w produkowanych przez nich tworach, np. grach komputerowych: jeśli chcesz uzyskać jakąś technologię w grze, to musisz poświęcić na to określoną ilość czasu na badania. Na czym polega prymitywizm takiego myślenia ludzi, którzy przecież są rzekomo współczesną intelektualną elitą ludzkości - bo żeby stworzyć grę komputerową, trzeba być inżynierem znającym się na nowoczesnych technologiach? Ludzie myślą liniowo, w sposób bardzo prymitywny, także inżynierowie: by osiągnąć jakiś efekt, potrzebujesz tyle i tyle czasu na to poświęcić (winić za to należy także system edukacyjny, a konkretnie fizykę i matematykę, która uczy myślenia liniowego: aby przebyć drogę S z prędkością F potrzeba czasu t - taki sposób linearnego myślenia o rzeczywistości staje się podstawą poznawania i interpretacji wszystkich faktów). smile Ma to faktycznie zastosowanie przy prymitywnych pracach, takich jak rąbanie drewna: w czasie X porąbiesz Y kłód drewna. smile Z czasem dojdziesz do większej wprawy, ale ostatecznie i tak będziesz tkwił w pewnych ograniczeniach fizycznych. Jednak ostatecznie zostaniesz zastąpiony przez znacznie bardziej efektywną maszynę (efekt rozwoju technologii) bez względu na to, jak bardzo będziesz się starał przyspieszyć swoją pracę. Ten sam schemat myślowy - czasu X potrzebnego do uzyskania efektu Y - stosują do wszystkiego, także do nauki. Jednak to tak nie działa - nauka i technologia (która zmienia w kluczowym miejscu całą sytuację, np. ww. prosty przykład z maszyną i efektywnością rąbania drewna) rozwijają się dzięki informacjom i zarządzaniu nią, a nie w sposób liniowy (poświęcisz X czasu i uzyskasz Y rezultatów) - na co dowody mają pod nosem (historia odkryć naukowych i w jaki sposób do nich doszło), ale je ignorują i nie wyciągają z nich wniosków, co mnie od czasów szkoły podstawowej zastanawiało wink Jeśli w jednej wiosce drwal uparcie próbuje zwiększyć swoją efektywność w rąbaniu drewna, a w drugiej inżynier-wynalazca, Tesla od mechaniki, zbudował maszynę do cięcia drewna, to jak myślicie, który biznes będzie tańszy i efektywniejszy, a który wypadnie z rynku? tongue Moim zdaniem nie da się w erze wodnika uniknąć istoty ery wodnika: informacji. Umysłowi "atleci" z czasów kamienia łupanego już nie istnieją, nawet dresiarze jeżdżący audi muszą się uczyć, choćby kierować samochodem. obsługi telefonu i GPS smile A presja na informację i podejście do niej, oraz zręczność w zarządzaniu nią, będzie rosła. Oczywiście ten poziom o którym tu piszę to już jest przeszłość i oczywistość, wszyscy wiedzą, że nie ma odwrotu przed informacją stojącą za tym, co się zmieniło - ale teraz takie nastawienie się już znowu deaktualizuje przed kolejnymi etapami, które właśnie staram się tu przewidywać.

Na tym forum też widać naiwne podejście do zdolności parapsychicznych. Są np. naukowcy, którzy przez dekady praktykują swoją "ścieżkę", i choć próbują dojść do jakichś osiągnięć, większość nigdy nie posuwa się znacząco do przodu - tzn. realnych, praktycznych efektów nie ma. Ilość pracowników naukowych tego NIE zmieniła - zmieniła tylko ilość prac naukowych, która wzrosła niewspółmiernie, ale prawie wszystkie są tak naprawdę bezużyteczne (to tak jakby próbować dowiedzieć się czegoś o jaskiniowcach, mierząc każdy stalaktyt w jaskini - myślę, że bezsensowność takich badań widać wyraźnie). smile Podejście typu praktykuj, praktykuj, praktykuj aż coś w końcu osiągniesz, to najbardziej prymitywne podejście jakie istnieje. Na podobnej zasadzie Chińczycy, adepci sztuk walki, w XIX wieku wierzyli, że swoją mocą ciała dzięki solidnej i długotrwałej praktyce pobiją gburowatych ludzi z zachodu uzbrojonych w strzelby. Oczywiście chińscy obrońcy ostatniego starożytnego cesarstwa padali jak muchy, postawieni naprzeciw strzałom broni palnej. Wielotysiącletnia tradycja w Chinach została zniszczona (głównie przez następstwa kolejnych dekad - komunistycznych rządów; duża ilość konserwatywnych Chińczyków przeniosła się na Tajwan). Wystarczył do tego tylko jeden umysł - ten, który na zachodzie wymyślił strzelbę - by zderzyć ze sobą dwa światy (a przede wszystkim przekonania, w których żyły te dwie grupy): walczących wręcz mnichów oraz świata technologii, a tym samym zderzyć w praktyce ze sobą dwa przeciwstawne systemy przekonań.

Wracając do zdolności parapsychicznych, jest jednak różnica pomiędzy badaniami naukowymi (takich ludzi jak Mendelejew) a badaniami parapsychologicznymi: postęp naukowo-technologiczny jest oczywisty, postęp parapsychologiczny na przestrzeni ponad 200 lat - żaden. Dlaczego?

Badano przy pomocy nowoczesnych urządzeń ludzi, którzy dysponowali takimi zdolnościami, już w XIX wieku. Dochodzili prawie zawsze do dwóch, przeciwnych wniosków: albo że przyrządy naukowe nie były w stanie prawie niczego wykryć poza np. nie wiadomo skąd pojawiającymi się przepływami elektrycznymi w organizmie ludzi z takimi zdolnościami - i uznawano te zdolności (także głośno o tym pisano w prasie kiedyś, obecnie cenzura nieformalna i formalna posunięta jest już daleko), lub przeciwnie, stwierdzano oszustwo, przy czym oszustów organizujących takie mające potwierdzić lub zdyskredytować zdolności parapsychiczne również nie brakowało. Czasem obrywało się prawdziwym mediom, których zdolności nagle zawiodły w momencie, w którym zostały wystawione na pokaz publiczny. Tłum nie myśli za dużo i łatwo poddaje się manipulacji pod wpływem jakiegoś agitatora. smile

Moje zdanie w tej kwestii jest następujące: postęp naukowy był w planie dla ludzkości, natomiast postęp parapsychiczny - już nie. Oba są pod ścisłą kontrolą istot zarządzających wcieleniami, a także są stymulowane. Zainteresowanie parapsychologią ma istnieć, ale ogólnie jest wykorzystywane w innym celu, niż zainteresowanie powszechną nauką, taką jak fizyka i chemia. Nauka, technologia oraz ich wykorzystywanie w codziennym życiu jest pretekstem do zupełnie innych celów, niż parapsychologia: jest to przygotowanie społeczeństwa do zupełnie nowej sytuacji. Technologia taka, jaką teraz posiadamy do dyspozycji, jest stanem pośrednim. Ostatecznie i tak na końcu tych planów jest umysł i to jak podchodzi do zarządzania wszystkim, co ma do dyspozycji (zdolnościami lub zewnętrzną technologią). Jaką mamy właściwie wiedzę (informacje) o zdolnościach parapsychicznych? Lektura dostępnych współczesnych źródeł nie pozostawia wiele złudzeń. smile

Jeśli ktoś, na tym forum czy publicznie, mówi o posiadaniu zdolności telepatycznych itp., to warto rozważyć poniższe.

Potrafisz czytać myśli... co to oznacza w praktyce? Możesz namierzyć wszystko i wszystkich. Np. oglądasz film lub czytasz książkę, i z góry wiesz nie tylko, jakie jest zakończenie, czytając je w umysłach tysięcy ludzi, którzy go już obejrzeli, ale możesz czytać nawet intencje scenarzysty/autora, wszystkie możliwe warianty rozwinięć z których autor zrezygnował, zakończenie itd. Albo wchodzisz do pokoju, i od razu masz namierzone wszystkie osoby w nim przesiadujące, a nawet możesz namierzyć tych, którzy zaraz do niego wejdą (bo znasz ich intencje) lub wyszli (czytasz umysłowo ich pamięć). Możesz odkryć intencję każdej osoby z twojej rodziny do tego stopnia, że zaczną się ciebie bać i dystansować się od ciebie - bo będziesz znał ich każdy sekret. Będziesz znać myśli każdego potencjalnego partnera biznesowego, znać jego zamiary na wylot, i go oszukiwać miliony razy, nawet, kiedy twoje oszustwo zostanie przez niego odkryte - po prostu będziesz wiedział jak na taką sytuację zareagować, kiedy wyjdzie na jaw: będziesz znał jego przemyślenia i odpowiednio dostosujesz swoją przemowę. Będziesz znać myśli każdego przypadkowego przeciwnika, który może pojawić się na twojej drodze - czy będzie to mistrz kung fu, rewolwerowiec, czy nadgorliwy policjant w nowoczesnej zbroi, i wiedzieć czy rozmawiać czy uciekać, a jeśli to drugie, to jak najlepiej zgubić pościg - nawet, gdyby zostały do tego użyte helikoptery i psy gończe. Jak widać, telepatia w rzeczywistości jest to zdolność dająca dostęp do kluczowych w danej chwili informacji. Na razie jej bardzo prymitywnym echem są nowoczesne telefony komórkowe - urządzenia, które wprawiłyby w zdumienie średniowiecznego chłopa, i który pewnie by nie zaakceptował takiej rzeczywistości, w jakiej żyjemy współcześnie.

Ale takiej osoby, która posiada rozwiniętą telepatię, prawdopodobnie nie ma na tej planecie. Jeśli takie osoby, jak Dalajlama, które rozwodzą się na temat rozwoju umysłu, nie potrafią przewidzieć skutków ingerencji Chin w Tybet, i muszą uciekać, to na pewno daje to do zrozumienia, że nie jest to etap, w którym ludzkość szybko przejdzie od technologii do kolejnych obszarów zaawansowania (choć jeszcze rozróżniłbym 2 rzeczy: religie oficjalne tzn. powszechnie znane dla zwykłego ludu, oraz ukrywających się przed wzrokiem gawiedzi ludzi, którzy nie chcą się ujawniać, a posiadają zdolności wykraczające poza aktualny etap cywilizacyjny - cywilizację należy rozumieć znacznie szerzej niż ekwiwalent rozwoju technologii). Ludzie są zwodzeni podręcznikami ezoterycznymi o intuicji itp. która w praktyce ostatecznie jest bardziej zawadą psychologiczną niż w czymkolwiek może pomóc (osobiście uważam, że pojęcie "intuicja" jest nieprawdziwe i nie oddaje rzeczywistości).

Felio napisał/a:

A potem z jednostkami wyzwoleńczymi obalić kabałę negatywnych dusz w celu likwidacji prawa karmy w naszej rzeczywistości.

Zdolności telepatyczne, takie jak wyżej opisałem w praktyce, przewróciłyby bardziej świat do góry nogami, niż wprowadzenie telefonów komórkowych do średniowiecza, i szybko nie stanie się faktem (badania parapsychologiczne, także te potajemnie wykonywane przez rządowe agencje wywiadowcze i militarne, nie posuną się wiele do przodu). Z tego względu należy patrzeć na osoby, które twierdzą o telepatycznych impulsach, z dużą dawką dystansu. smile Drugi powód jest taki, że sama koncepcja telepatii jest ogólnie rzecz biorąc dyskusyjna: ludzie nie rozumieją umysłu i w zasadzie nie chcą go rozumieć, jednak mechanizmy stojące za tym, co się dzieje w umyśle (czyli także w przypadku tzw. telepatii), opierają się na zasadach, których ludzkość nie zna, i pomiędzy informacją oraz jej odbiorem przez umysł może zajść mnóstwo zdarzeń w czasie "kwantowym" - tak szybko, że "telepatyczny odbiorca" się nie zorientuje co tak naprawdę zaszło i skąd jakaś myśl, rzekomo telepatyczna, przyszła. smile

25

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:

są dwie opcje:
- albo byliśmy przed wcieleniem świadomi (nie jestem co do tego pewien), że ma tutaj miejsce aż taka kontrola ludzi
- albo nie byliśmy tego faktu świadomi, tzn. nasze wcielanie się na Ziemi miało miejsce BEZ kluczowej wiedzy dotyczącej tego, jaki stopień niewolnictwa tu panuje

Opcja pierwsza: powstaje pytanie dlaczego zatem tu się znaleźliśmy, ze świadomością, lecz nie wiadomo czy za naszą zgodą? Jeśli bez zgody, to oznacza, że mamy do czynienia z systemem traktującym nas jak zasoby, forsując miliardy istnień, by żyły w tym systemie zaciemnienia pamięci, świadomości itd. w sobie znanych celach. Jeśli za zgodą, to prowadzi z kolei do dalszych pytań: czy ma tam miejsce propaganda (manipulacja umysłem), tzn. jesteśmy w sprytny sposób nakłaniani do wcielania się, oraz kolejne pytanie, jak dużą wiedzą dysponujemy na temat przyszłych wydarzeń (tych dotyczących naszego konkretnego, przyszłego wcielenia)? Jestem w 100% przekonany, że NIE dysponujemy 100% wiedzą na ten temat, w tym na temat naszego wcielenia. Co oznacza, że w najlepszym przypadku mamy do czynienia z psycho-manipulacją, w najgorszym z duchowym systemem totalitarnym. Osobiście uważam, że oba są prawdą...

Opcja druga: oznacza, że ten system wcieleń działa bez naszej woli co do wcieleń - to znaczy nasza świadomość i wola są zupełnie wyłączone z tego procesu. Jest to prawdopodobne.

Powyższe wskazują, że relacje na temat doświadczeń poza ciałem, w tym z pogranicza śmierci, w najlepszym przypadku należy traktować bardzo sceptycznie - należy pamiętać, że jak napisałem wyżej, nie dzieją się one bez zezwolenia "góry", przeciwnie, to znaczy są dla nas specjalnie zaprojektowane - być może wręcz w 100% jest to show, który jak kiedyś religie, ma stworzyć nowy system wiary oparty, podobnie jak hinduizm, na reinkarnacji, i przy pomocy rzekomo naukowego podejścia, czasem nawet przez naukowców, ma być propagowany dzięki masowej dystrybucji w formie książek, rzadziej filmów np. w internecie. Analizowałem wiele takich źródeł i naukowość tych relacji jest mocno wątpliwa, tzn. można założyć, że nie mówią one prawdy.

26

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Wspominałem, że na wydarzenia na Ziemi trzeba patrzeć w kontekście szerszego planowania (w tym reinkarnacji, która jest jednym z elementów tego systemu).

Czy bycie wcielonym w ciało fizyczne to jedyny sposób, by ingerować w ten świat?

Załóżmy nawet, że tak (choć fakty mówią co innego): ile wcielonych osób realnie ingeruje w ten system?

Podstawą utrzymywania tego systemu jest psychologia, przekonania na temat tego jaki jest nasz świat, które motywują ludzi do robienia codziennie tego, w co wierzą, że powinni robić. Przeciwieństwem i wrogiem wiary jest obiektywne podejście. Niechęć do ponownej weryfikacji założeń, które popychają ludzi codziennie do tych samych decyzji - miliardów ludzi na tym świecie - sprawia, że zajmują się mikrosprawkami. Hej! Tu są miliardy ludzi! Statystycznie rzecz biorąc, powinno się znaleźć wystarczająca ilość ludzi, którzy zmieniliby ten system.

Dlaczego zmieniliby? Zapytajcie przeciętnego obywatela tej planety, czy jest zadowolony z sytuacji na świecie i kierunku, w którym świat zmierza. Czy by czegoś nie zmienili? Np. kwestii wolności słowa? Na wschodzie, w takich krajach jak Chiny, czy na zachodzie, w takich krajach jak Wlk. Brytania czy Francja - przypomnę, że w tym ostatnim niedawno zakazano krytykowania jakichkolwiek rozwiązań politycznych pod pretekstem mowy nienawiści.

Cenzura to słowo bardzo niemodne i zdecydowanie negatywnie postrzegane. Trzeba więc wymyślać nowe terminy na robienie tego samego, co w XX wieku i wcześniej już próbowano robić, teraz jest to mowa nienawiści. Podobnie jest z tak medialnie nagłaśnianymi ruchami typu lgbt, gdzie rzekoma wolność związków jest na tapecie, a w rzeczywistości chodzi o coś odwrotnego: chodzi o ZAKAZ krytykowania. Do tych wspierania owych ruchów lgbt i podobnych dodaje się szkodliwe rozwiązania prawne, mające na celu ograniczyć w ogóle wypowiadanie się na wiele tematów.

Najlepszym narzędziem do wspierania ograniczania wolności są tzw. internetowe chmury, o których już się wypowiadałem. Przykładem takich chmur są serwisy społecznościowe czy istniejące dzięki contentowi wrzucanemu przez ludzi, jak youtube. W ostatnich miesiącach amerykański właściciel youtube bardzo silnie wprowadza zasady, które usuwają filmiki krótki czas po ich publikacji przez użytkowników, niszczy tzw. zasięgi ludziom, pod różnymi pretekstami. Jednak już są te reguły algorytmów usuwających tak wyśrubowane, że dochodzi do absurdalnych przypadków usuwania treści zupełnie neutralnych przez algorytm sztucznej inteligencji.

Dlaczego nikt z tym nic nie robi? Bo każdy myśli na zasadzie: a co ja mogę? Nie podskoczę jakiemuś Elonowi Muskowi przecież. To prawda, bo Elon Musk jest starożytnym nieśmiertelnym, budował swoje finansowe imperium przez ponad 17 tys. lat i teraz dopiero się ujawnił tongue A wyszukiwarki internetowe po cichu już budowały swoją pozycję 1000 lat temu, jeszcze przed krucjatami tongue System windows, zgodnie z nazwą, ma starożytny rodowód, już Fenicjanie przecież tworzyli szkło do okien...

Powody absurdalne, i każdy z miliardów ludzi myśli dokładnie w ten sam sposób. smile

A ja myślę, że statystycznie rzecz biorąc odsetek ludzi, którzy chcą coś z tym systemem zrobić, powinien być znacznie, znacznie wyższy. Nie jest tak, ponieważ żyjemy w matrixie - mentalnym więzieniu. Jest tu ustalany z góry plan na to co ma się wydarzyć, i ludzie są celowo utrzymywani w ograniczających ich przekonaniach. Mają wierzyć, że nic nie mogą zrobić. Więc robią z automatu to, na co zostali zaprogramowani.

27

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

Antares napisał/a:

A ja myślę, że statystycznie rzecz biorąc odsetek ludzi, którzy chcą coś z tym systemem zrobić, powinien być znacznie, znacznie wyższy. Nie jest tak, ponieważ żyjemy w matrixie - mentalnym więzieniu. Jest tu ustalany z góry plan na to co ma się wydarzyć, i ludzie są celowo utrzymywani w ograniczających ich przekonaniach. Mają wierzyć, że nic nie mogą zrobić. Więc robią z automatu to, na co zostali zaprogramowani.

Jeśli jest tu z góry ustalony plan i życie jest kontrolowane, to raczej
nie ma w tym planie miejsca na inny bieg wydarzeń i zmianę tego na to wygląda.

28 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-11-09 09:22:41)

Odp: Temat podobny do poprzedniego. Pomoc z innego wymiaru?

przyjaciel napisał/a:
Antares napisał/a:

A ja myślę, że statystycznie rzecz biorąc odsetek ludzi, którzy chcą coś z tym systemem zrobić, powinien być znacznie, znacznie wyższy. Nie jest tak, ponieważ żyjemy w matrixie - mentalnym więzieniu. Jest tu ustalany z góry plan na to co ma się wydarzyć, i ludzie są celowo utrzymywani w ograniczających ich przekonaniach. Mają wierzyć, że nic nie mogą zrobić. Więc robią z automatu to, na co zostali zaprogramowani.

Jeśli jest tu z góry ustalony plan i życie jest kontrolowane, to raczej
nie ma w tym planie miejsca na inny bieg wydarzeń i zmianę tego na to wygląda.

Jest, bo to prawa wszechświata rządzą wszechświatem big_smile A plany muszą się do tego dostosować, bez względu na to na którym poziomie zostały zaplanowane. tongue
Innymi słowy, system reinkarnacji to taka sama piaskownica, jak dla człowieka jest ogród botaniczny albo zagroda dla zwierząt. Błędy zdarzają się wszędzie, te istoty nie są nieomylne.
Co oznacza, że informacja o tym fakcie jest celowo nam zabierana (dlatego nie pamiętasz co było przed twoimi narodzinami), a najlepsze, co można zrobić, to zadawać właściwe pytania, na wzór nieśmiertelnych i pijaków. tongue
Po za tym jak już odpisywałem Felio, ten matrix nie jest dwuwymiarowy (my vs. góra, jak ją nazwałeś), ale wielowymiarowy (matrix poziom 0, matrix poziom 1, matrix poziom 2 itd., to znaczy te istoty są tak samo wykorzystywane, jak my przez nich). Starodawne chińskie teksty, i nie tylko chińskie, mówią o tym, że człowiek chciał wyjść poza ten system, wspinając się po "drzewie" wszechświata, tzn. szczeblach (kolejnych poziomach). Niektórym to się udało.
Podam prosty przykład dlaczego kluczowa informacja potrafi w kluczowym momencie zmienić bieg całej historii ludzkości (a tym bardziej bieg życia pojedynczej osoby, bo cały system ziemski nie będzie w stanie, ani nie będzie miało to sensu, by się dostosowywał do jednej osoby, którą możesz być ty, tzn. te istoty nie mogą zmienić praw fizyki i innych praw dla całej kuli ziemskiej): kiedy rozpoczęła się w III w. p.n.e. słynna wojna punicka, Rzym wydawał się stać na przegranej pozycji - wielotysiącletnia tradycja kupiecka potęgi morskiej, jaką była Fenicja i jedno z najnowszych miast-hegemonow, miała pozornie wszystkie atuty, od lepszej technologii, o wiele lepszych statków, potężnych wpływów, stałych ogromnych dochodów, dobrej pozycji, wsparciu innych fenickich miast, kontraktach z wieloma starożytnymi krajami i wyrobionej renomie w regionie. Rzym jako nowe państwo niewiele miał atutów po swojej stronie. I rzeczywiście przegrywał bitwę za bitwą, które głównie toczyły się na morzu - zarówno technika walki, technologia i statki miał znacznie gorsze. Wyglądało to tak, jakby rzucił się z motyką na słońce przeciw starożytnemu hegemonowi z licznymi powiązaniami. To trochę tak, jakby wypowiedzieć dzisiaj bezpardonowo wojnę Stanom Zjednoczonym przez jakiś nowy kraik np. z Afryki.
A jednak Rzym wygrał - i kluczową rolę odegrała w tej wojnie informacja: Rzym robił mniej więcej to, co robią Chiny w zakresie handlu - jeśli w czymś nie był lepszy, kopiował od lepszych w najdrobniejszych szczegółach ich technologię i statki. A na koniec mając te atuty, dostosował sposób prowadzenia wojny do swoich własnych atutów. Dla Kartaginy było już za późno, i po coraz bardziej druzgocących tą ostatnią negocjacjach, ostatecznie zostali zrównani z ziemią. Dlatego odpowiednio wykorzystana informacja jest groźniejsza niż np. koreańska armia.