1

Temat: Reinkarnacja, prawo karmy a eutanazja

Jeśli prawo karmy istnieje to czy tworzy ono specjalnie sztucznie chore ciała? Jeśli nie to chętni ludzie z wadliwymi ciałami by uniknąć odpowiedzialności za poprzednie przewinienia mogą się zresetować skoro istnieje reinkarnacja.
Poruszyłem kontrowersyjny temat czy eutanazja może być ucieczką za przewinienia ale po to ta strona chyba też jest.
W sumie mnie ciekawi jak to prawo karmy działa. Czy wpływa ono na to, że ktoś ma wypadek czy dostanie raka? Ogólnie pomyślałem, że naziści pozbyli by się z systemu karmy wszystkie chore ciała jakby wygrali wojnę to ludzie w inny sposób odpowiedzieli by w prawie karmy.

2

Odp: Reinkarnacja, prawo karmy a eutanazja

Felio napisał/a:

Jeśli prawo karmy istnieje to czy tworzy ono specjalnie sztucznie chore ciała?

Pomyśl o rzeczywistości reinkarnacyjnej w której w ogóle nie ma czegoś takiego jak karma.

Karma jest tak samo realna jak kredyt. Jeśli wziąłbyś kredyt w średniowieczu, i pożyczkodawca by zmarł bez żadnych spadkobierców, to ustalenia między tobą a nim rozpłynęły by się w powietrzu w tym samym momencie.

Kredyty ani karma niczego same z siebie nie tworzą. Istoty, które tworzą przekonania o karmie tworzą takie ciała.

3

Odp: Reinkarnacja, prawo karmy a eutanazja

Jako, że Hejal odnosił się do karmy, parę słów poniżej wskazujących na to, że jest to koncepcja oparta na starodawnych założeniach religii egipskiej.

Początki religii egipskiej nikną daleko w dziejach, a historycy nie są ogólnie pewni jak doszło do konkretnych uwarunkowań religijnych starożytnych Egipcjan. Na pewno przeszły one wielo-tysiącletnią ewolucję, w tym możemy założyć, że pewne kasty kapłanów przeinaczały te wierzenia dla ciemnego ludu tak samo, jak później np. Rzymianie przerobili wiarę chrześcijańską w obecnie wyznawany katolicyzm. Wierzenia i wiedza z Egiptu poprzedza inne wierzenia, w tym m.in. te z Indii mówiące o karmie.

Generalnie, jak już wspominałem, karma czy grzech i ich odpowiedniki to takie psychologiczne sztuczki - w istocie nie istnieją. Można je porównać do miarki jako koncepcji mierzenia. Żadna miarka jako taka też nie istnieje, istnieją jedynie przyrządy do ustalania miary, ale pozwala oceniać coś. Problem w tym, że o ile mierzyć materię można, o tyle mierzenie umysłu czy psychologii musi opierać się na pewnych z góry ustalonych, i z reguły sztywnych założeniach. Z karmą jest nawet więcej problemów, bo czym ona jest - każdy odpowie co innego. smile Tak właśnie wygląda sprawa z mierzeniem "wirtualnych", psychologiczno-umysłowych kwestii. Słowo "miara" było często używane w starożytnych religiach, do dzisiaj w naszym kręgu przetrwały biblijne stwierdzenia typu "mierzyć kogoś własną miarą", jakkolwiek by siebie nie mierzyć. smile Oczywiście, ma to mierzenie siebie bardzo dużo wspólnego z hinduską karmą, katolickim (niekoniecznie wczesno-chrześcijańskim!) grzechem czy staro-egipskim mierzeniem "serca" (siedziby czegoś co tłumaczy się jako "dusza" w obecnych katolickich uwarunkowaniach) - w centrum tej sceny jest waga, która waży ciężkość serca po jednej stronie, równoważąc ją piórkiem po drugiej - te egipskie schematy były najprawdopodobniej wzorem dla chrześcijańskich grzechów lekkich i ciężkich, które trzeba było w tej swoistej ekonomii duszy wyrownać:

https://external-content.duckduckgo.com/iu/?u=http%3A%2F%2Fbrewminate.com%2Fwp-content%2Fuploads%2F2017%2F02%2Fab01.jpg&f=1&nofb=1&ipt=9f1c9c932b24b0593413ba8d51bc1ce1162a688b5ce7305383d24e411e706c8a

Kiedyś wierzyłem, że karma to energia, takie obciążenie energetyczne, które się jakoś tworzy i potem ta energia automatycznie determinuje następne wcielenia. Teraz już po dokładniejszej analizie informacji wiem, że reinkarnowanie się na planecie działa na zupełnie innej zasadzie. Każda planeta, na której można się wcielać, musi być pod nadzorem. Aby się reinkarnować, należy liczyć się z owym zarządem, który kiedyś był nazywany siłami niebiańskimi.

https://external-content.duckduckgo.com/iu/?u=http%3A%2F%2Fwww.chayilglory.org%2Fwp-content%2Fuploads%2F2016%2F08%2FAngel-Armies-Glory-800x507.png&f=1&nofb=1&ipt=639d66d1c3b8085ab5df417e01b8415a7dd386fae1a36d538a67f4651bff87e2

Tą chrześcijańską personifikację boga, aniołów i innych istot niebiańskich należy umieścić w trend starszych religii, sięgających kilku er wstecz. Ludzie potrzebowali dosłownego obrazu tych istot. Jednak coś, co jest stworzone z energii nie potrzebuje konkretnego kształtu.

Tyle na temat kar(m)y boskiej.

A teraz podsumowanie jeszcze raz faktów, do których wszyscy są pewni tutaj:
- świadomość przeżywa ciało fizyczne i się od niego odłącza jako energia astralna
- zatem istnieje połączenie między energią w formie astralnej a energią w formie materialnej, czyli ciałem człowieka
- ponieważ ciało fizyczne w obecnych uwarunkowaniach ziemskich ma bardzo ograniczony żywot, to umysł/świadomość jest celem systemu reinkarnacji
- system reinkarnacji ktoś stworzył celowo - w celu ww. zmiany świadomości innych istot (to my!) z jakiegoś powodu
- wcielenia są planowane celowo, a nie przypadkowe, tzn. istnieje plan na wcielenie, plan na urodzenie się dziecka, a zatem plan na związek dwojga rodziców itd.
- ten system zakłada manipulację świadomością, m.in. blokowanie lub usuwanie pamięci.

Ten ostatni punkt jest kluczowy i daje ogromny możliwości. Np. można spowodować u człowieka ogromną traumę, założoną w planie na wcielenie: spalić na stosie, torturować, czy w inny sposób "uszkadzać" psychicznie. Potem robi się reset psychiki wcielonego osobnika po jego śmierci, i od nowa można testować na takiej czystej świadomości kolejne warianty i scenariusze ziemskie, w kolejnym wcieleniu. Ponieważ nie pamięta scenariusza z poprzedniego wcielenia, tak samo naiwnie postępuje. Buddyści mieli swoje własne podejście do tematu, odbiegające od oryginalnego, czyli hinduskiego, z którego buddyzm wyrósł w 6 wieku p.n.e.: uwolnić się z więzienia Samsary (koła wcieleń). To, w jaki sposób to zrobić, jest jednak kwestią dyskusyjną, i przez takie dyskusje tworzyły się odłamy i sekty, którymi chrześcijaństwo oraz buddyzm były, zanim stały się odrębnymi religiami. Zamiast kierować się sztywnymi schematami jak w skostniałych tradycjach, nie tylko religijnych, należałoby na nowo utworzyć sobie obraz rzeczywistości reinkarnacyjnej, odnosząc się do faktów, a tradycyjne sugestie należy wcisnąć do szufladki z tytułem "do weryfikacji".

4

Odp: Reinkarnacja, prawo karmy a eutanazja

Choć wspominałem już o tym, jeszcze raz napiszę to wprost: w naszej ziemskiej rzeczywistości, którą nazywam matrixem, jest pewien problem między teoretyczną wolną wolą a reinkarnacyjnym planem, i prowadzi do kolejnych, powiązanych z nim kwestii.
Dotyczy to m.in. epidemii, która oficjalnie rozpoczęła się nieco ponad 5 lat temu, do której dalej się odnoszę.
Opisuję te kwestie poniżej szczegółowo (część już sugerowałem wcześniej, tu daję krótkie podsumowanie):

Czy wcielenia na Ziemi są planowane?
Tak, jest planowana rasa, rodzice, dokładne miejsce zamieszkania, zestaw genów, kolor włosów, znajomi z okolicy, ze szkoły, zawód, problemy po drodze związane z tymi wyborami, a także wpływ szerszej, globalnej rzeczywistości na tą osobę.

Czy wydarzenia na świecie są planowane?
Tak, wydarzenia powstają generalnie poprzez ludzi - albo wpływowe jednostki (jak C. Jung albo A. Hitler) albo masy, w tym dotyczy to wydarzeń naukowych (przełomowe badania), wydarzeń politycznych (ważne ustawy - albo polepszające życie obywateli, albo w większym stopniu je ograniczające), wydarzeń militarnych (nie tylko wojny, także np. kontrola obszarów np. przez USA na Bliskim Wschodzie), kto będzie prezydentem jakiegoś kraju (fikcja demokracji), czy nawet jakie nowe złoża się odnajdzie, co by można było nazwać fikcją inwestycji. Kto ma być bogaty, ten będzie (pupilkowie nieba tacy jak B. Gates i E. Musk mieli zapisane swoją karierę w reinkarnacyjnych "gwiazdach"), a reszta... no cóż, musi sobie jakoś radzić, albo omijać system. smile Ale nie o tym chciałem tu pisać.

W tym kontekście, wydaje mi się, że epidemia to był taki, w dodatku nie za bardzo udany, pół-plan. Pod pretekstem wirusa chciano wprowadzić, a właściwie przeforsować, wiele rzeczy jednocześnie. Pamiętam jak w mediach w krótkim czasie, niedługo po rozpoczęciu, robiono głośną kampanię anty-gotówkową: pieniądze miały roznosić wirusa, być zagrożeniem ludzkości, i tylko elektroniczny pieniądz miał nas uratować. Wkrótce jednak się z tego wycofano, pod naporem ludzi, a media zaczęły dementować same siebie. big_smile Prawdopodobnie decydenci doszli do wniosku, że wprowadzenie pod pretekstem grozi fiaskiem tych działań.
Ale wydaje mi się, że cała akcja miała jednak pewne negatywne wyraźne efekty, może nie takie jakie zakładali, ale pomijając nawet bankructwa i zamknięcia wielu firm, czy negatywne finansowe efekty w ogóle dla obywateli CAŁEJ kuli ziemskiej (zgadnijcie kto się na tym wzbogacił jak zwykle tongue ), mam na myśli znacznie istotniejszą kwestię, zauważyłem mnóstwo zgonów osób, które brały "zastrzyki na wirusa". Wydaje się, że była to bomba z opóźnionym zapłonem, i dopiero będziemy świadkami w kolejnych latach druzgocących wpływów tych działaniach w ostatnich latach... Nie należy zapominać, że finanse większości zachodnich krajów są w najgorszym stanie w całej swojej historii, dotyczy to także Polski, którą obciążyły dwa monopolistyczne rządy w ostatnich ok. 20 latach. Te nadwyrężone do granic możliwości budżety to oczywiście okradanie obywateli po to, by te pieniądze wydawać, ostatecznie, na dalsze ich okradanie - z nieruchomości, dostępu do samochodów (mają być zastąpione publicznymi, kontrolowanymi środkami transportu), narzucanie absurdalnych norm i regulacji itp.

Ale przede wszystkim, by wydawać te pieniądze na kontrolę ludzkości. Problem decydentów jednak polega na tym, jak do tego się zabrać tak, by ryba się nie prześliznęła między palcami, więc powolutku od wielu lat zaciskają nam pętlę, próbują zacerować sito, m.in. poprzez ostatnio coraz wyższe uprawnienia (takie, jak policja) urzędów skarbowych i podwyższania wielu już bardzo wysokich mandatów a nawet konfiskata mienia, na razie na tematy powszechnie akceptowalne przez masy (zbyt wysoka prędkość jazdy samochodem, picie alkoholu na zewnątrz itp.). Powoli wprowadzają wszędzie bramki, monitoring, karty dostępowe itp. Nasz polski rząd chciał podczas ostatniej dużej powodzi na południu przeforsować ustawę o znakowaniu zwierząt, ale został mocno skrytykowany za swoje działania i się wycofał (uzasadniał to tym, że podczas kataklizmów trzeba uważać, by jakieś zwierzę nie pozostało oznakowane - absurdalny pretekst tongue ). Aktualny rząd wrócił do tej ustawy teraz, by ją po cichu przeforsować, tzn. każde zwierzę ma być oznakowane elektronicznie (ma mieć wszczepione urządzenie), a patrole straży i policji mają weryfikować co jakiś czas, czy właściciel tego dokonał.

Jak widać, plan postępuje dalej, ograniczenia i mandaty za byle co już nawet rosną, koszty podstawowych życiowych produktów rosną, dąży się do dalszego niszczenia niezależnych biznesów, niezależnych mediów itd. Przy nadmiernie napiętych budżetach państw, możemy oczekiwać dwóch scenariuszy po epidemicznej akcji:
- albo masowej umieralności ludzi (bardziej wg. mnie prawdopodobny),
- albo jeszcze gorszego scenariusza czyli zapaści globalnej gospodarki, całkowita niewydolność systemów emerytalnych oraz publicznej służby zdrowia (szpitale są zamykane, a nie - otwierane nowe)

Czekają nas ciekawe czasy, i wydaje się, że medycyna występować będzie tu w roli głównej...