Choć wspominałem już o tym, jeszcze raz napiszę to wprost: w naszej ziemskiej rzeczywistości, którą nazywam matrixem, jest pewien problem między teoretyczną wolną wolą a reinkarnacyjnym planem, i prowadzi do kolejnych, powiązanych z nim kwestii.
Dotyczy to m.in. epidemii, która oficjalnie rozpoczęła się nieco ponad 5 lat temu, do której dalej się odnoszę.
Opisuję te kwestie poniżej szczegółowo (część już sugerowałem wcześniej, tu daję krótkie podsumowanie):
Czy wcielenia na Ziemi są planowane?
Tak, jest planowana rasa, rodzice, dokładne miejsce zamieszkania, zestaw genów, kolor włosów, znajomi z okolicy, ze szkoły, zawód, problemy po drodze związane z tymi wyborami, a także wpływ szerszej, globalnej rzeczywistości na tą osobę.
Czy wydarzenia na świecie są planowane?
Tak, wydarzenia powstają generalnie poprzez ludzi - albo wpływowe jednostki (jak C. Jung albo A. Hitler) albo masy, w tym dotyczy to wydarzeń naukowych (przełomowe badania), wydarzeń politycznych (ważne ustawy - albo polepszające życie obywateli, albo w większym stopniu je ograniczające), wydarzeń militarnych (nie tylko wojny, także np. kontrola obszarów np. przez USA na Bliskim Wschodzie), kto będzie prezydentem jakiegoś kraju (fikcja demokracji), czy nawet jakie nowe złoża się odnajdzie, co by można było nazwać fikcją inwestycji. Kto ma być bogaty, ten będzie (pupilkowie nieba tacy jak B. Gates i E. Musk mieli zapisane swoją karierę w reinkarnacyjnych "gwiazdach"), a reszta... no cóż, musi sobie jakoś radzić, albo omijać system.
Ale nie o tym chciałem tu pisać.
W tym kontekście, wydaje mi się, że epidemia to był taki, w dodatku nie za bardzo udany, pół-plan. Pod pretekstem wirusa chciano wprowadzić, a właściwie przeforsować, wiele rzeczy jednocześnie. Pamiętam jak w mediach w krótkim czasie, niedługo po rozpoczęciu, robiono głośną kampanię anty-gotówkową: pieniądze miały roznosić wirusa, być zagrożeniem ludzkości, i tylko elektroniczny pieniądz miał nas uratować. Wkrótce jednak się z tego wycofano, pod naporem ludzi, a media zaczęły dementować same siebie.
Prawdopodobnie decydenci doszli do wniosku, że wprowadzenie pod pretekstem grozi fiaskiem tych działań.
Ale wydaje mi się, że cała akcja miała jednak pewne negatywne wyraźne efekty, może nie takie jakie zakładali, ale pomijając nawet bankructwa i zamknięcia wielu firm, czy negatywne finansowe efekty w ogóle dla obywateli CAŁEJ kuli ziemskiej (zgadnijcie kto się na tym wzbogacił jak zwykle
), mam na myśli znacznie istotniejszą kwestię, zauważyłem mnóstwo zgonów osób, które brały "zastrzyki na wirusa". Wydaje się, że była to bomba z opóźnionym zapłonem, i dopiero będziemy świadkami w kolejnych latach druzgocących wpływów tych działaniach w ostatnich latach... Nie należy zapominać, że finanse większości zachodnich krajów są w najgorszym stanie w całej swojej historii, dotyczy to także Polski, którą obciążyły dwa monopolistyczne rządy w ostatnich ok. 20 latach. Te nadwyrężone do granic możliwości budżety to oczywiście okradanie obywateli po to, by te pieniądze wydawać, ostatecznie, na dalsze ich okradanie - z nieruchomości, dostępu do samochodów (mają być zastąpione publicznymi, kontrolowanymi środkami transportu), narzucanie absurdalnych norm i regulacji itp.
Ale przede wszystkim, by wydawać te pieniądze na kontrolę ludzkości. Problem decydentów jednak polega na tym, jak do tego się zabrać tak, by ryba się nie prześliznęła między palcami, więc powolutku od wielu lat zaciskają nam pętlę, próbują zacerować sito, m.in. poprzez ostatnio coraz wyższe uprawnienia (takie, jak policja) urzędów skarbowych i podwyższania wielu już bardzo wysokich mandatów a nawet konfiskata mienia, na razie na tematy powszechnie akceptowalne przez masy (zbyt wysoka prędkość jazdy samochodem, picie alkoholu na zewnątrz itp.). Powoli wprowadzają wszędzie bramki, monitoring, karty dostępowe itp. Nasz polski rząd chciał podczas ostatniej dużej powodzi na południu przeforsować ustawę o znakowaniu zwierząt, ale został mocno skrytykowany za swoje działania i się wycofał (uzasadniał to tym, że podczas kataklizmów trzeba uważać, by jakieś zwierzę nie pozostało oznakowane - absurdalny pretekst
). Aktualny rząd wrócił do tej ustawy teraz, by ją po cichu przeforsować, tzn. każde zwierzę ma być oznakowane elektronicznie (ma mieć wszczepione urządzenie), a patrole straży i policji mają weryfikować co jakiś czas, czy właściciel tego dokonał.
Jak widać, plan postępuje dalej, ograniczenia i mandaty za byle co już nawet rosną, koszty podstawowych życiowych produktów rosną, dąży się do dalszego niszczenia niezależnych biznesów, niezależnych mediów itd. Przy nadmiernie napiętych budżetach państw, możemy oczekiwać dwóch scenariuszy po epidemicznej akcji:
- albo masowej umieralności ludzi (bardziej wg. mnie prawdopodobny),
- albo jeszcze gorszego scenariusza czyli zapaści globalnej gospodarki, całkowita niewydolność systemów emerytalnych oraz publicznej służby zdrowia (szpitale są zamykane, a nie - otwierane nowe)
Czekają nas ciekawe czasy, i wydaje się, że medycyna występować będzie tu w roli głównej...