1

Temat: Od wielu lat...

Na początek nie chcę aby ktoś się przestraszył, czy coś. Chcę o czymś napisać, co odczuwam przez lata. Konkretnie nie wiem odkąd, ale to ohoho, od dawna mam takie uczucie, przeczucie, ale o tym zaraz. Teraz nie wiem czemu, muszę o tym powiedzieć, ale w taki sposób, żeby to nie brzmiało jakoś, nie wiem, mrocznie. Musze powiedzieć też, że sam nie jestem pewien, ale to wprowadzenie do tego co chcę powiedzieć, jest po to, aby nagle kogoś przypadkiem nie przestraszyć, i energetycznie nie osłabić. smile

Przechodzę do setna. Od wielu lat, w głębi czuję, że nie dożyję sędziwego wieku. Po prostu, mam takie odczucie, czy przekonanie o tym. I nie wiem dlaczego. To uczucie jakby podświadome, i sprawia że jakoś nie martwię się o przyszłość. O emeryturę, i tak dalej. Po prostu wiem, nie wiem skąd, ale wiem że nie będę 60 letnim dziadkiem. Może ktoś tutaj wie, skąd mi się to bierze, bo ja nie wiem. 

I żeby była jasność. Przy tym nie czuję czegoś w rodzaju przytłoczenia. W zasadzie się tym nie martwię, a nawet jestem, i byłem zwyczajnie spokojny. Obojętny wobec tego. A to jest dziwne nawet dla mnie, bo ja nie lubię jak mi się jakaś krzywda dzieje. Nie wiem, nie wiem.

2 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2018-03-30 10:03:41)

Odp: Od wielu lat...

A co jak jednak dożyjesz sędziwego wieku? Przeczucia nie zawsze są prawdziwe, a życie nie jest z góry ustalone i masz na nie wpływ. Jeśli nie będziesz dbał o zdrowie, to nie dożyjesz na pewno. Jeśli będziesz dbał to dożyjesz, chyba że spadnie Ci przysłowiowa cegła na głowę w drewnianym kościele (ale TY nie chodzisz do kościoła chyba smile). Ale na to musiałbyś zapracować w poprzednich wcieleniach. To że nie czujesz przytłoczenia to dobrze, ale twój los jest w twoich rękach, jak nim pokierujesz tak będziesz miał, to co napisałam jest banalne, ale ja tak to widzę u innych i u siebie. Powinieneś raczej patrzyć w przyszłość z nadzieją na lepsze JUTRO, jeśli oczywiście obecne DZISIAJ nie jest tym czego byś oczekiwał. I podejmować działania, aby to JUTRO było lepsze, a nie biernie się przyglądać, bo od przyglądania nic się nie zmienia (chyba że masz zdolności telekinetyczne smile ale nawet wtedy tylko przesuniesz coś z miejsca na miejsce). A Tobie chodzi chyba o coś innego...

3

Odp: Od wielu lat...

malgosia.wl napisał/a:

A co jak jednak dożyjesz sędziwego wieku?

No to zaliczę przypał. big_smile

A poważnie, to w zasadzie właśnie to piszę, bo nie jestem pewny tych przeczuć. Jeszcze dodam, że mam niewiarygodne szczęście. Zaliczyłem parę wypadków, które dla innych mogłyby się skończyć źle, a ja nieraz wychodziłem tylko z siniakami. Albo jak wpadałem w kłopoty, to zawsze jakoś udało mi się wyleźć z nich bez szwanku, czy straty, a nawet konsekwencji. To też jest dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że niemało tego było. smile

4

Odp: Od wielu lat...

A co, jeśli popracujesz nad zmianą swojej ścieżki życiowej, i uda Ci się osiągnąc tzw. stan nieśmiertelności? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że wolna wola może zmienić każde przeznaczenie?

5 Ostatnio edytowany przez Krykers (2018-03-31 19:20:40)

Odp: Od wielu lat...

Antares napisał/a:

A co, jeśli popracujesz nad zmianą swojej ścieżki życiowej, i uda Ci się osiągnąc tzw. stan nieśmiertelności? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że wolna wola może zmienić każde przeznaczenie?

Że co? Że niby fizycznie można być nieśmiertelnym? Nie, w życiu. Miałbym się zanudzić tutaj, na śmierć? Ja tam chcę sobie dożyć, tyle ile inni, i tyle. Jakiś kokosów od tego wcielenia też nie oczekuję. smile Jestem wyluzowany.

Wolną wolą już nie raz wygrywałem drobne sumki w lotto. Tak, wiem że się da zmienić przeznaczenie. W zasadzie przeznaczenie nie istnieje, skoro można je zmienić. smile Ja po prostu, nie lubię za bardzo być. Nie to że czuję jakiś żal, czy jestem negatywnie nastawiony, nie zrozum mnie źle, ale satysfakcje odczuwam tylko wtedy, kiedy robię coś nieszablonowego. Po prostu wydarzenia, życie, i w ogóle często zmusza mnie do określonych rzeczy, pod groźbą konsekwencji. I to bardzo bolesnych.  Nie cierpię monotonii. A często właśnie ona jest, jakby narzucona. I to powoduje u mnie zniesmaczenie.

6

Odp: Od wielu lat...

Są różne punkty widzenia. Z perspektywy kosmicznej to może wyglądać zupełnie inaczej; choć rzeczywiście większość dusz podchodzi do życia w ten sposób, o jakim piszesz - że życie ma ściśle określony cel, ciało fizyczne to narzędzie do jego wypełnienia, i wolą sobie żyć w astralnych przestrzeniach. Człowiek jest narzędziem, a świat astralny celem.

Problem jednak w tym, że jeśli coś uważasz za nudne, to nie jest to kwestia fizyczna, a umysłu. Innymi słowy, problem z nudą nie zniknie tak nagle, choć niektórzy po śmierci fizycznej oczekują nie wiadomo czego - magicznej zmiany. Wszystko wskazuje, że tak się nie stanie, a nudzić możesz się dalej - z ciałem fizycznym lub bez niego.

Ale jest też inny punkt widzenia: nie ma znaczenia, w jakiej formie żyjesz. Wybierasz je sobie dowoli (materia, świat elementali, plan astralny, mentalny itd.) - i na tak długo, jak ci pasuje. Kiedyś żyli ludzie, którzy nie byli tak ograniczeni fizycznymi warunkami. W zasadzie wybierali sobie długość swojego wieku na Ziemi, a nie uzależniali je od jakichś praw zewnętrznych. Kiedy stwierdzali, że zrobili to co chcieli na tej planecie, po prostu opuszczali ciało - na pewien czas, lub na stałe. Co więcej, mogli nawet "powstać zmartwych". Jeden z najbardziej znanych przypadków tego typu jest opisany w Piśmie Świętym Nowego Testamentu. wink

7

Odp: Od wielu lat...

Antares Ja tam niczego znowu wygórowanego nie oczekuję. smile Po prostu, odwiedziłbym sobie jakąś wyluzowaną planetkę, tropikalną, gdzie piją soki z kokosów. Jedzą banany, ze tygrysami, i innymi robakami. I tyle wink 

Poważnie, to ja w zasadzie nie wiem czego chcę. Tak po prostu.

8

Odp: Od wielu lat...

Znaczy się, ja nie wiem czego chcę, ale gdybym trafił na to co chcę, a o czym nie wiem, to bym od razu wiedział że to, to jest to, czego chcę. Dlatego cały czas tego szukam. Najlepsze jest to, że nawet nie wiem czego szukam.

9

Odp: Od wielu lat...

Słyszałem że wśród ochotników (gwiezdnych wędrowców) miały być przede wszystkim dwie grupy. Grupa aktywna, osoby które miały aktywnie uświadamiać ludzi oraz grupa bierna. Zadaniem grupy biernej jest po prostu być. Wystarczy że wpływają swoją obecnością na innych. Może ty Krykersie jesteś jedną z takich osób? Masz po prostu odsiedzieć swoje i tyle.

10

Odp: Od wielu lat...

Po zastanowieniu, trochę pod wpływem wątku o nieśmiertelności, doszedłem do wniosku, że nawet sama nieśmiertelność - paradoksalnie - nie jest ani celem samym w sobie, ani czymś, na czym należy usilnie koncentrować uwagę.

Chodzi o rzeczy, które dzieją się w naszym umyśle. Co robimy, by być "żywotnymi". Chodzi też o wieczną otwartość - zwłaszcza na nową inspirację.

Droga do śmierci prowadzi przede wszystkim z powodu nie-pozytywnego nastawienia do zmian.

Chodzi o to, żeby "mieć" jakąś szerszą, pozytywną, wręcz radosną wizję. I wydaje mi się, że być może dlatego, Krykers, nie wiesz czego poszukujesz. Sam od lat miałem przebłyski "czegoś", ale nie wiedziałem do końca co to jest.

Fakt, że poszukujesz, choć nie poszukujesz, jak to ująłeś, oznacza, że prawdopodobnie przygotowujesz się do owej szerszej wizji, którą najwyraźniej gdzieś przeczuwasz. Myślę, że klucz leczy we wnętrzu, i najistotniejsze jest, by zmniejszać wpływ "schematów" - tego, co obserwujemy wokół i nam wmawiają, że tak jest / powinno być - by właśnie zrobić miejsce na zupełnie nowe, bardziej postępowe i zgodne z naszą własną wibracją myśli.

I mam wrażenie, że to jest właśnie coś, co ma dużo efektów ubocznych, łącznie z wydłużaniem życia.

11 Ostatnio edytowany przez Krykers (2019-05-22 18:44:18)

Odp: Od wielu lat...

Antares. Ja Ciebie bardzo cenię, ogólnie sprawiasz pozytywne wrażenie. Tylko że ja nie bardzo rozumiem, co chcesz powiedzieć. Znaczy się, sens tekstu zrozumiałem, ale nie bardzo rozumiem co to oznacza. Czasami jest taki stan "eureka", że przez nawet kilka miesięcy czegoś nie rozumiem, a nagle, w pewnej chwili pojawia się uczucie, jakby (oświecenia?). Czyli albo potrzebuję czasu, aby ogarnąć to o czym mówisz, albo jak doświadczę tej wizji, czy czegoś tam, wtedy będę to wiedział, że o tym mówiłeś. Tak mi się wydaje.

Przez tyle czasu przejmowałem się innymi, i zajmowałem się innymi, że zapomniałem iż ja też mam swoje problemy, wewnętrzne rozterki, i potrzeby.

12

Odp: Od wielu lat...

Krykers napisał/a:

Że co? Że niby fizycznie można być nieśmiertelnym? Nie, w życiu. Miałbym się zanudzić tutaj, na śmierć? Ja tam chcę sobie dożyć, tyle ile inni, i tyle. Jakiś kokosów od tego wcielenia też nie oczekuję. smile Jestem wyluzowany.

Dopóki jesteś na Ziemi, to masz umysł + ciało fizyczne.

Ludzie zakładają z góry, że będą mieli ciało tylko przez kilkadziesiąt lat...

I co potem?
Zależy od twojej aktualnej wiary:
- np. jeśli wierzysz w reinkarnacje, to będziesz miał znowu nowe ciało
- jeśli wierzysz w religię katolicką lub podobną, to będziesz miał już po odrzuceniu ciała na zawsze tylko umysł (pytanie po co było to ciało wtedy na tą krótką chwilę w skali czasu wszechświata tongue )
- natomiast jeśli wierzysz w ateizm, to nie będziesz miał ani ciała ani umysłu

Ostatniego przypadku nie ma sensu analizować, bo jeśli nie będziesz istniał, tzn. nie będziesz miał umysłu/świadomości, to ani nudzenie się ani nie-nudzenie się (czyli coś jak zaciekawienie, ekscytacja itd.) nie będzie możliwe.

Pozostaje zatem Tobie Krykers przypadek, w którym masz umysł, ale odrzuciłeś już ciało - czemu zakładasz, ze twój umysł, bez materii fizycznej, również nie zanudzi się na śmierć? tongue

Podejrzewam, że nuda po tamtej stronie - kiedy nie ma nic innego niż swój własny umysł - jest podstawowym problemem tongue Tak więc może lepiej nie uciekaj z tego świata za szybko...

Krykers napisał/a:

Nie cierpię monotonii. A często właśnie ona jest, jakby narzucona. I to powoduje u mnie zniesmaczenie.

To może cię zaskoczę swoją puentą smile

Warto pomyśleć o przekroju całego społeczeństwa w taki sposób:
- jacy są typowi ludzie gdy mają 12 lat
- jacy są typowi ludzie gdy mają 15 lat
- jacy są typowi ludzie gdy mają 20 lat
- jacy są typowi ludzie gdy mają 30 lat
- jacy są typowi ludzie gdy mają 40 lat
itd.

Piszę tu wyłącznie o psychologii, nie o fizjonomii. Tzn. nastawieniu do wszystkiego itd.

Okaże się, że między 15. a 30., rokiem życia, a tym bardziej późniejszymi, są diametralne różnice. Natomiast jeśli przyjrzeć się typowemu 30-latkowi i 50+ latkowi to już te różnice z jakiegoś powodu nie są tak duże.

Coś się zmieniło w międzyczasie - co?

13

Odp: Od wielu lat...

Antares napisał/a:

Dopóki jesteś na Ziemi, to masz umysł + ciało fizyczne.

Ludzie zakładają z góry, że będą mieli ciało tylko przez kilkadziesiąt lat...

I co potem?
Zależy od twojej aktualnej wiary:
- np. jeśli wierzysz w reinkarnacje, to będziesz miał znowu nowe ciało
- jeśli wierzysz w religię katolicką lub podobną, to będziesz miał już po odrzuceniu ciała na zawsze tylko umysł (pytanie po co było to ciało wtedy na tą krótką chwilę w skali czasu wszechświata tongue )
- natomiast jeśli wierzysz w ateizm, to nie będziesz miał ani ciała ani umysłu

Ostatniego przypadku nie ma sensu analizować, bo jeśli nie będziesz istniał, tzn. nie będziesz miał umysłu/świadomości, to ani nudzenie się ani nie-nudzenie się (czyli coś jak zaciekawienie, ekscytacja itd.) nie będzie możliwe.

Pozostaje zatem Tobie Krykers przypadek, w którym masz umysł, ale odrzuciłeś już ciało - czemu zakładasz, ze twój umysł, bez materii fizycznej, również nie zanudzi się na śmierć? tongue

Podejrzewam, że nuda po tamtej stronie - kiedy nie ma nic innego niż swój własny umysł - jest podstawowym problemem tongue Tak więc może lepiej nie uciekaj z tego świata za szybko...

Powiem ci, że te nasze ostatnie dyskusje bardzo zmieniły (poszerzyły) wgląd na całą sytuację na ziemi. Również moje podejscie do tej sprawy się zmieniło, za co bardzo dziękuję. smile To pisałem dawno temu. Teraz nie mam ciśnienia, żeby się wynosić z ziemi. Nie śpieszy mi się. Powiem więcej, można w wcieleniu ziemskim osiągnąć wiele. Zaskakująco dużo, bo warunki są trudne. To jest jak ćwiczenia fizyczne. Można robić ćwiczenia lekkie, ale efekt będzie mniejszy. Można robić ciężkie, wyczerpujące, i mniej przyjemne ćwiczenia, przez co są lepsze efekty. To taki przykład.  Ostatecznie, wcielenie ziemskie, ma wiele do zaoferowania, i dopiero od niedawna zaczynam to doceniać.

14

Odp: Od wielu lat...

Krykers napisał/a:

Antares Ja tam niczego znowu wygórowanego nie oczekuję. smile Po prostu, odwiedziłbym sobie jakąś wyluzowaną planetkę, tropikalną, gdzie piją soki z kokosów. Jedzą banany, ze tygrysami, i innymi robakami. I tyle wink 

Poważnie, to ja w zasadzie nie wiem czego chcę. Tak po prostu.

No, tutaj to powiedziałem. big_smile Jakbym był jednym z tych ludzi, uległych systemowi.

Dalej jednak brakuje mi konkretnego celu, jednak moje oczekiwania wzrosły.

15

Odp: Od wielu lat...

Krykers napisał/a:

wcielenie ziemskie, ma wiele do zaoferowania, i dopiero od niedawna zaczynam to doceniać.

My myślimy o życiu na fizycznych planetach jak Ziemia jak o wcieleniu.

Tak mówią stare religie takie jak hinduizm: mówią o reinkarnacji i "grzechach" (czynach i myślach, które nie są dobre - przeciwnie, są złe) we wcieleniach i konieczności ich rzekomego odpracowania - a ta konieczność otrzymała specjalną nazwę, jest to znany abstrakcyjny koncept tajemniczej "karmy". Czymkolwiek ona naprawdę jest i gdzie jest zawieszona. smile

Tak więc mamy się wcielać. Tzn. ktoś zdecydował, że będzie tu system wcieleń, i zaprojektował organizmy żywe, by "ktoś" się w nie wcielał.

Podstawowe pytanie brzmi: ale mamy się wcielać w co konkretnie?

W organizm fizyczny. Ale nie jakiś przypadkowy - ale w bardzo szczególny, mamy się wcielać w gatunek człowieka (pominę na razie wierzenia, że można się wcielać w zwierzęta, robaki, a może nawet rośliny, wzgórza, kamienie, ziarenka piasku, tudzież torebkę pani Zuzanny, w układ sterowniczy nowego modelu samochodu, albo w procesor komputera itd.). I to wcielać się nie w przypadkowego człowieka rzekomo, ale bardzo precyzyjnie wybranego egzemplarza (ciała fizycznego) z rodzących się kolejnych 8 miliardów w przeciągu kilkudziesięciu lat.

Układ energetyczny homo sapiens ma mnóstwo "wtyków" - jakby kontaktów, przez które energia może się z nim kontaktować. Tyle, że ludzie nie są ich świadomi (i nie mają być!). Ciekawe, prawda? tongue

Te wtyki energetyczne oddziałują na DNA człowieka (DNA zmienia się pod wpływem częstotliwości, czy też wibracji). Można sterować zatem zmianą DNA w ciągu jednego życia człowieka - i tak się dzieje, DNA człowieka się zmienia (olejcie teorię ewolucji). Owo zmieniające się DNA jednak u nikogo nie powoduje, że jego przetrwanie się wydłuża znacząco: starcy pozostają starcami, na pewno w wieku 80+ lat wszyscy wyglądają jak starcy.

Zatem życie człowieka zostało zaprogramowane na te z reguły kilkadziesiąt lat (i współczesne badania DNA to dobitnie potwierdzają - chodzi m.in. o maksymalną ilość podziałów komórek przy ich odnawianiu). W zasadzie nauka raczej mówi, że zostało zaprogramowane na więcej, 100-200 lat, czasem nawet więcej, ale mniejsza o to - nawet te 300 czy 500 lat to żałośnie malutko w skali życia planety.

Tu wspomniałem dlaczego wszystko wskazuje na to, że DNA jest projektem, a nie powstało samoistnie:
https://kosmita.ofp.pl/forum/viewtopic.php?pid=19282#p19282

A skoro jest projektem, to oznacza, że ktoś świadomie zdecydował, że życie człowieka kończy się po kilkudziesięciu latach, choć istnieją na Ziemi organizmy, które żyją wiecznie.

Cały program życia przeciętnego człowieka też jest obliczony na kilkadziesiąt lat - od pierwszych lat życia, po wiek osiągnięcia tzw. dorosłości (w sumie dość arbitralnie przez polityków wybrany), i cały system socjalistyczny (praca, emerytura, renta itd.).

Innymi słowy:
1. DNA zostało na Ziemi najpierw zaprojektowane
2. Człowiek i jego DNA zostało zaprojektowane w taki sposób, by jego życie trwało średnio ok. 80 lat
3. Cały program jego życia (wcielenia), w tym kwestia starzenia się organizmu (przecież nie musiał się starzeć - można było organizmy na Ziemi zaprojektować w taki sposób, by po osiągnięciu dorosłości przestały się zmieniać - co w sumie nauka również potwierdza, przecież komórki ciągle się odnawiają z jakiegoś powodu) został tak zaprojektowany, by człowiek się w te krótkie ramy życia fizycznego wcisnął
4. W tym krótkim czasie życia nie ma on świadomości i pamięci tego, co było przed jego narodzeniem. Nie ma też świadomości ani percepcji rzeczywistości wibracji - widzi jedynie wąskie spektrum światła (częstotliwości) odnoszące się do fizycznej materii.
5. To wąskie postrzeganie i utrata pamięci musiała zostać ustalona już w momencie, gdy zaprojektowano DNA. DNA okazuje się systemem bardzo elastycznym, którego części można aktywować i deaktywować. U współczesnych ludzi jest ono w większości zdeaktywowane, ale zawiera mnóstwo elementów, których potencjalna aktywacja powoduje nowe możliwości.

Innymi słowy, żyjemy w programie życia, nie będąc świadomym tego, że w nim żyjemy i pod jego wpływem się znajdujemy.

Teraz wracając do wymienionej na początku kwestii rzekomej potrzeby "wcielania się" - czyli de facto interakcji energii subtelnej (tego, co zwykle nazywa się duszą) z energią fizyczną. A co, gdybyśmy nie musieli się w cale wcielać, tylko sami mogli zmieniać sobie formę naszej własnej energii, tzn. nie potrzebowali biotechnologii w rodzaju DNA i ludzkiego organizmu? Bo chodzi tu przecież o zmianę postaci energii. Dlaczego ktoś jednak nas uwięził w takim systemie, w którym właśnie tak to działa - czyli, że jednak energia wciela się w inną postać energii (fizyczną)? tongue