Ale ile ten Bóg na wspólnego ze Źródłem wszelkich rzeczy istniejących i nieistniejących (ach ten dualizm wszechobecny
wciąż mi się udziela )
To, że ktoś potrafi coś stworzyć nie znaczy , że jest Bogiem. Może inaczej, Bogiem w sensie oddawania mu czci. Podkreślam dobitnie, że moim zdaniem Źródło, nie wgłębiając się czym jest (dla mnie ciągłym poznawaniem-nie osobą ale inteligentnym stanem, jeśli tak to mogę nazwać) nie pragnie oddawania czci-co jest formą kontroli. O takim Bogu (temu, któremu oddawano cześć) jest napisane w Biblii.Posłuszeństwo i cześć- tego wymagał.Ja jednak nie zamierzam oddawać mu czci.Ciekawe co on na to?
Możliwe, że to stwórca części nas samych, lecz mamy w sobie też pierwotną cząstkę Źródła, której nie imają się manipulacje bogów czy Boga. Podkreślam, że to moje przemyślenia 
Czym zaś jest Źródło mogę odczuć o tyle o ile manifestuje się ono w granicach materii i duchowości dostępnej mi w obecnym stanie i z takimi możliwościami postrzegania.
O planecie Ziemia jako o miejscu zsyłki słyszałam i powiem szczerze utknęło mi to w pamięci, zaintrygowało mnie.
Tłumaczyłoby to dlaczego mamy tu taką mieszankę energetyczną i osoby na tak różnym stopniu rozwoju. Nie pasuje mi natomiast fakt, że są tutaj też wspaniałe istoty.
Pytanie dlaczego tu przybyły?
Czy ich praca to resocjalizacja więźniów ? 
A może skoro każda rasa w związku ze stopniem rozwoju określa co innego mianem przestępstwa i niedostosowania, te wspaniałe osoby trafiły tu za coś zupełnie w innych miejscach błahego ? Te prawa mogą być dla nas obecnie zupełnie niezrozumiałe i absurdalne. Dopuszczając jednak tę możliwość do głosu (Ziemia to miejsce zsyłki), brak pamięci, karmiczne przywiązanie, chaotyczne działania, brak świadomości,odcięcie od innych form życia pozaziemskiego-brak widocznego dla ogółu kontaktu, czemu to wszystko ma służyć? Gdzie resocjalizacja? Pozbycie się problemu owszem, ograniczenie kontaktu z niebezpiecznymi Ziemianami, zgadzam się, to udane posunięcie. A może resocjalizacji ma nie być? Może to wieczne więzienie i tylko nielicznym udaje się stąd naprawdę odejść? Jeśli ktoś chciał dobrze, to nieźle spaprał robotę. Natomiast w przypadku, kiedy Ziemia byłaby więzieniem bez odwrotu nie macie ochoty stąd prysnąć kiedyś? Tylko jak ? Ale mnie poniosło 