Ilutitasi napisał/a:A jakby grawitacja nie istniała , to czy czas wtedy by istniał ?
Czym jest grawitacja? To siła, która powoduje zakrzywienie (czaso)przestrzeni, wpływając tym samym na obiekty obdarzone masą poprzez przyciąganie ('magnetyzm').
Istnieje tu pewien warunek: zarówno źródło siły, jak i przyciągany obiekt muszą istnieć w określonej lokalizacji czaso-przestrzennej (tj. obiekt musi być w zasięgu oddziaływania źródła siły, np. planety, zarówno pod względem miejsca, oraz w tym samym czasie). Oba muszą operować na podobnych częstotliwościach, aby zaszła interakcja między nimi - jest to rozwinięcie prawa rezonansu na materię. Ponieważ atomy - cząsteczki materii - składają się z tych samych sub-cząsteczek, operują na podobnych falach. Natomiast fotony - cząsteczki światła, nieposiadające masy - nie podlegają grawitacji.
E=mc2, tzn. masa jest niczym innym jak energią. Fotony posiadają energię, ale także jądra atomów ją posiadają: dlaczego zatem jedno jest przyciągane, a drugie nie? Uważam, że odpowiedzią jest właśnie wyższa lub niższa częstotliwość cząsteczek - która jest źródłem istnienia masy.
Czym jest zatem masa? Moim zdaniem, nic takiego obiektywnie nie istnieje. Jeśli przejdziesz się po Księżycu, Twoja masa okaże się nagle względna (relatywna) - zależna od SIŁY, która przyciąga Twoje fizyczne (zbudowane z gęstych atomów) ciało. Masę zatem można uznać za stosunek częstotliwości oraz mocy przyciąganego obiektu do częstotliwości oraz mocy innego obiektu.
Brak przyciągania = brak interakcji bazującej na zjawisku postrzeganym jako grawitacja = czyli, brak tego rodzaju zależności (foton nie jest przyciągany przez Ziemię, dzięki czemu możemy postrzegać świat dzięki zmysłowi wzroku - bo się odbija od niej).
Jak powszechnie wiadomo, można zaobserwować zmianę jakości upływu czasu w raz z oddalaniem się od Ziemi. Jeśli zbliżamy się do centrum siły 'magnetycznej' (jak grawitacja), podlegamy jej działaniu w taki sposób, że te atomy coraz bardziej podlegają sile 'grawitacji'. Czym dalej od planety - tym mniejszy wpływ ma grawitacja na człowieka czy inny obiekt.
Tak, jak obiektywnie nie ma czegoś takiego jak masa, tak samo może nie być czegoś takiego, jak grawitacja. Jeśli rzeczywistość potraktujemy w taki sposób, że (w uproszczeniu), czas jest jeszcze jedną współrzędną, to grawitacja nie tylko ogranicza nasze przestrzenne możliwości poruszania (ciągnie "w dół", do centrum siły, nie pozwalając na oddalenie się od niej), ale również - czasowe. W takim ujęciu, grawitacja jest jedynie konsekwencją geometrycznego zakrzywienia wielowymiarowej (więcej niż 3) "przestrzeni" rzeczywistości. A zatem, również, czas jest jedynie konsekwencją zmiany lokalizacji czaso-przestrzennej.
Siła oddziałująca na nas - tu: grawitacja - zatem powoduje zmianę jakości doświadczanej przez nas rzeczywistości (zmienia doświadczenie). Ponieważ tą rzeczywistością jest struktura czaso-przestrzenna, inaczej postrzegamy te wymiary rzeczywistości (czas oraz przestrzeń).
Przykładowo, jeśli mamy 4 wymiary rzeczywistości (X,Y,Z,C, gdzie C = czas) i stoimy w jakimś punkcie w przestrzeni 3D (na powierzchni Ziemi lub unosimy się nad nią X kilometrów), w prostym matematycznym modelu ostatnia współrzędna zmienia się, natomiast pozostałe trzy (X,Y i Z) pozostają stałe. Grawitacja - czy mówiąc inaczej, siła ograniczająca - oddziaływuje tutaj w taki sposób, że czwarta współrzędna jest od niej zależna.
Jednak nie powiedziałbym, że sama grawitacja jest jedyną siłą, która jest odpowiedzialna za istnienie czasu. Przykładowo, na planie astralnym istnieją inne siły niż grawitacja, i rzeczywiście tzw. "duchy" cieszą się większą "wolnością czasową", ale nadal podlegają działaniu określonych sił-energii (nazywanych przez rdzenne ludy czy starożytnych często "bogami" i "demonami"), które mogą je nie tylko przenosić w przestrzeni, ale również w czasie.
Gdyby nie wyobraźnia i niekonwencjonalne podejście do tematu Einsteina, do dzisiaj pewnie byśmy przyjmowali, że czaso-przestrzeń jest absolutna, tak jak kiedyś propagowano, że Ziemia jest płaska. Były oczywiście inne punkty widzenia w starożytności, poczynając od Grecji - ale jakoś nikt o tym nie pisze w podręcznikach (zaś głównie w specjalistycznych publikacjach naukowych) - za to sugestie, jakoby starożytni byli "głupi", są wyraźnie eksponowane (często na zasadzie supozycji). Zresztą wystarczy popatrzeć na podręcznik do historii - ile jest tam o zaawansowanej wiedzy i technice np. Sumeru? A przecież to podstawowe informacje. Pomijanie istotnych informacji = kłamstwo.
Einstein i inni odkrywcy nigdy nie są na rękę establishmentowi. Dzisiaj także ci naukowcy, którzy tworzą teorie na temat możliwości podróży w czasie, istnienia wielu wszechświatów, które mogą być dostępne dla człowieka, czy nawet powszechna teoria strun - w najlepszym przypadku publicznie i oficjalnie są negowani. Nie zawsze jest to tak oczywiste i wyraźne, a możliwości publikowania informacji w internecie są wyjątkowo niebezpieczne dla "jedynej słusznej" "prawdy", stąd takie akcje jak ACTA i inne, podobne, ukrywające prawdziwe intencje pod słabo związanymi z nią tytułami.