"Czy warto odrzucić życie, które się wiedzie tylko po to żeby żyć tak jak się czuje, że się powinno? Czy może lepiej pozostać "sobą" (ponieważ posłuchanie głosu serca w moim przypadku nie byłoby byciem sobą. Sobą jestem teraz, wtedy stałbym się kimś innym)? A może jest sposób aby pójść na kompromis, aby połączyć te 2 "światy"?"
Czy lepiej pozostać „sobą” choć serce mówi inaczej? Myślę, że to Twoje ego bardzo chce pozostać sobą – tym wychowanym według zasad społeczeństwa. A, to, co wewnętrznie czuje serce, podejrzewam, że to pragnienie Twojej duszy, czyli tego kogoś, kim naprawdę jesteś, ponad ziemskie życie. Niestety zapominamy o tym, jacy jesteśmy przybywając na Ziemię. A potem, kiedy nadchodzi czas przebudzenia jest bardzo ciężko wybrać właściwą drogę, wszystko wydaje się chaotyczne, jesteśmy rozrywani na dwie części. Ego(stare „ja”) karze Ci pozostać takim, jakim jesteś, bo ono boi się stracić kontrolę, natomiast Twoje prawdziwe nieśmiertelne „ja” czyli dusza, pragnie się wyzwolić. Chce abyś był w końcu sobą, tym nowym prawdziwym sobą. Uważam, że szczęśliwszy będziesz podążając za głosem serca – ale uwaga, nie głosem ego, które najczęściej przemawia do Ciebie w głowie.
Ludzie często nie chcą wybrać nowego „ja” bo możliwe, że prawie wszystko, bądź większość wokół nich się zmieni: przyjaciele, praca, nawet rodzina. Są leniwi i tchórzliwi, a czasami po prostu dobrze im z tym, kim teraz są, choć czasami lubią narzekać. Najlepiej pogodzić te dwa światy – duchowy i materialny. Jesteśmy na Ziemi po to, aby się uczyć, żyjmy więc w pełni nie zapominając jednocześnie, że pochodzimy z gwiazd a nasza dusza jest nieśmiertelna. Według tego, co się dowiedziałam, wszyscy pochodzimy z tego samego źródła. Właśnie przeczytałam książkę Sherry Wilde – The Forgotten Promise. W książce tej kosmita o imieniu „Da” jakie nadała mu Sherry, mówi o najważniejszych trzech rzeczach, jakie powinniśmy sobie przyswoić:
1. Jesteśmy jednym. Wszystko, co żyje pochodzi od tej samej Energii. Dlatego tak ważne jest, aby żyć i kochać wszystko bezwarunkowo i wybaczać złym ludziom, którzy po prostu się zagubili.
2. Jesteśmy istotami wielowymiarowymi. To ważne, żebyście nie myśleli, że jesteśmy ciałem. Tym tutaj na Ziemi. Nie. Po śmierci będziemy żyć dalej. Tak samo jak nasze „ja” żyje w tym samym czasie na wyższych wymiarach.(kosmici nie lubią pojęcia czasu, bo jak mówiła Dolores Cannon, ludzie są chyba jedynymi bytami, którzy nauczyli mierzyć się coś, co nie istnieje). Możemy połączyć się z wyższym sobą za sprawą medytacji. Nasze wyższe „ja” – higher self pomoże nam.
3. Ostatnie, ale równie bardzo ważne: monitorujmy nasze myśli. Nasze myśli kreują naszą rzeczywistość, jeżeli będziemy koncentrować się na negatywach, albo myśleć: ja wcale nie chcę chodzić do tej pracy – nadal będziemy posyłać energię tej pracy, której nienawidzimy. Zamiast tego koncentrujmy się na tym, co chcemy osiągnąć, jaką pracę chcemy mieć, jakie osoby mają nas otaczać i myślmy pozytywnie o naszych marzeniach. One się spełnią, jeśli tylko będziemy pewni, że tak będzie. Za każdym razem, gdy pomyślicie o czymś w złym świetle, złapcie się na tym i zmieńcie tor myślenia. Właśnie teraz borykałam się ze złą pracą, więc pójdę dalej tym przykładem. Myślałam: „O nie, znów tam muszę iść, widzieć tych głupich tępych ludzi, tracić czas na debilne obowiązki, znów będę tam się męczyć i zdychać i popsuję sobie humor na cały dzień. ”Zamiast tego zmieniłam mój tor myślenia: „Nie będę wiecznie w tej pracy, zaraz pojawi się nowa(i tu zacznijcie myśleć tylko o nowej z wiarą i uśmiechem), będę zawsze zadowolona, gdy będę do niej iść i w ogóle będzie tam przyjemnie, spotkam fajnych ludzi”. Jednocześnie róbcie też coś w tym kierunku materialnie. Poszukajcie ofert. Nie w sensie: MUSZĘ szukać nowej pracy, a CHCĘ – bo będzie mi lepiej. Rezultat jest taki, że w poniedziałek złożyłam wymówienie a w tym samym czasie uzyskałam więcej godzin w innej pracy, którą lubię. Wiem, że to dopiero początek zmian na lepsze.
Ale się rozpisałam. Pełno myśli siedzi mi w głowie i mam wrażenie, że wybuchnę, jeśli się nimi nie podzielę. Mieszkam w Anglii i jeszcze nie znalazłam tu żadnej „obudzonej” istoty, dlatego nie mam komu się zwierzyć(prócz byłej koleżanki z pracy, która jest Arkturianką – wspiera mnie nadal, ale przeprowadziła się do Brazylii).
Pozdrawiam tych, co wytrwali do końca mojej zagmatwanej wypowiedzi Szkoda, że Hejala tu nie ma. Jestem ciekawa, czy przeniósł się do innego kraju. Sama nie dałam rady żyć w Polsce. Teraz jak przyjeżdżam – widzę – Polacy są tak niemili dla siebie, agresywni. Kiedy poszłam z siostrą na pocztę(siostra nadal mieszka w Polsce) i byłam sobą – miła, uprzejma, dziękuję, proszę – moja siostra zrobiła duże oczy i powiedziała: odbiło ci, jakaś nawiedzona jesteś.
Zrobiło mi się wstyd. Było mi potem bardzo przykro. Długo żyłam we Francji, a teraz jestem w Anglii – ludzie tutaj są bardziej uprzejmi, kiedy tylko wpadną na siebie na ulicy, od razu z uśmiechem mówią przepraszam – NIE TRĄBIĄ NA SIEBIE, GDY JADĄ SAMOCHODEM. Moja siostra w polskim mieście, gdy przejechała dystans 10 minutowy z centrum do domu, została obtrąbiona 5 razy i sama dwa razy trąbnęła, oczywiście jeszcze przeklnęła głośno i na nią też posypały się bluzgi(był upał, okna otwarte). Siedziałam na fotelu pasażera bardzo zestresowana, tyle negatywnej niepotrzebnej energii w samej głupiej jeździe samochodem. Jeżdżąc po Anglii jedynie RAZ ktoś na mnie trąbnął, ale to tylko dlatego bo spowodowałabym wypadek moją nieuwagą.
Wracając do tego czy być starym sobą czy nowym, tutaj polecam link do wywiadu, który mi osobiście bardzo pomógł, więc polecam serdecznie:
Pieniądze, dostatek, pasja. Rozmowa z Celestyną Osiak
[url]https://www.youtube.com/watch?v=rhAIMpPSmVE[/url]
Trzymajcie się, kochani – nie wiem czy tu będę zaglądać – ale jeżeli ktoś chciałby ze mną popisać o trudach przebudzenia, zapraszam na maila - [email protected] Dalej szukam podobnych do mnie osób, myślących inaczej. Nie dajcie się negatywnym stanom.