1

Temat: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Na wstępie chciałbym wszystkich oficjalnie przywitać. Zarejestrowałem się tu jakos wczoraj, czy przed wczoraj, wstyd, ale już trace rachubę czasu.
Jak wielu z was, być może wszyscy, nęka mnie dziwne przeczucie, że mam coś do zrobienia na tym świecie, coś innego, na skalę kosmiczną, jakby misję... ale nie mogę znaleźć w głowie czy sercu, jaką(??)! Z biegiem lat zacząłem dziwaczeć, że tak powiem. Gnębi mnie poczucie bezsensu i tego, że coś tu nei pasuje, że nie tak powinno być. Moje życie jest strasznie przewidywalne, bo takie jest życie niemal każdego człowieka - chodzi mi o te niejako konwencje życiowe, jesli moge je tak nazwać, tj.: będę sie kształcił, zacznę pracować, ożenię się, będę miał dziecko lub więcej; standard. Narazie mam 22 lata i jak dotąd jestem na etapie pracy. Może dlatego, że wydaje mi się to takie bezbarwne i mało porywające, od jakiegos czasu czuje w sobie przemiane; wiem, ze coraz mniej sie usmiecham i oddalam sie od ludzi, nawet od przyjaciół, coraz czesciej patrząc w gwiazdy. Napewno cos tam zostawilem - to moge powiedziec z pełnym przekonaniem, a jednak... zostawiam miejsce zawsze na wątpliwosci - te zaś głównie biorą się z braku postępu w staraniach ku poznaniu tej, pożal sie Boże, PRAWDY... Cóżm przyznam, czasem czuję sie chyba jak Mulder z X files (i want to believe) choc nie zawsze tak było... Zaczęło się jakiś rok temu, gdy przypadkiem przeczytałem teksty Marciniak i Plejadian. W tym samym czasie przeczytałem również książkę Hejala w wersji pdf bodajże. To było jak strzał w dziesiątkę. Nie mogłem uwierzyć, ale tak wiele rzeczy z tego, co B. Marciniak tam przekazywała o Gwiezdnych Wędrowcach pasowało do mnie, że mimowolnie zacząłem wierzyć, że moze to własnie to. Podchodziłem i podchodze do tego jednak bardzo sceptycznie, a nawet z tą wrodzoną skromnością, bym powiedział.. Co było jednak najbardziej uderzające... już piszę:
Otórz od paru lat interesuję się pisarstwem, wszelkiego rodzaju, nawet poezją. Obudziłem w sobie pisarza i uwierzcie mi, wiąże się to z ryzykiem lekkiego obłąkania - chciałbyś zapisać dosłownie całe swe życie, każdą chwilę, a w tym życiu życia innych, tych, ktorych spotykasz na swej drodze. Najgorsze jest to, że 'specjalizuję się' w fantastyce... Z tej racji w mojej wirującej łepetynie rodzi się 1000 fantastycznych pomysłów na minutę, a czasem i więcej. I tu dochodzę do meritum - bardzo wiele z tego, co czytałem i nadal czytuję o kosmitach, jaszczurach i ogólnie o tym JAK SIĘ SPRAWY MAJA TU I TAM NA GÓRZE, okazuje się być zawarte w mojej twórczosci... rozumiecie... już wczesniej stworzonej! Wymyslonej! W tym miejscu szarpie mnie najwięcej podejrzeń. "Skąd to wiem?" "Czy to przypadek?" "Czy inni też tak mają?" (chyba tak, można spojrzeć choćby na dave'a wolvertoan i jego przewspaniałe łowy na węże morskie, polecam) Swoje pomysły, 'fajne motywy do wykorzystania' jak sam je nazywam, takie wyrwane czasem z kontekstu, ale czasem bogatsze i przemyslane od a do z, brałem zawsze tylko i wyłacznie z wyobraźni i skłonnosci do nadmiernego kombinowania, mieszania, abstrakcjonizmu. Chciałbym przekazac wam te uderzające analogie w niniejszym Temacie, dając jednoczesnie i Wam szansę, byscie się czymś podobnym podzielili, bo (być może, daj Boże) nie jestem w tym samotny. Rzecz wydaje się śmieszna, lecz nie dla mnie. Nawet jesli wydaje sie ZBYT smieszna dla was, potraktujcie to jako taką ciekawostkę/zabawę, o! moze tak. Albo może mi wybijecie tego bzika z głowy.

pierwsze, co przedstawie to taki mały, raczej przypadkowy i nic nieznaczący evencik z dzieciństwa, ktory doskonale pamietam i pamietają moi rodzice, a jest podejrzany:
pewnego wieczoru, już w łóżku, zacząłem słyszeć głosy - liczące od 1 do 12 i tak w kółko. Później, czytając przekazy od Plejadian Marciniak, dowiedzialem sie o wyjątkowości tej liczby.(??)

najwazniejsze jednak: schemat z duszami, którymi wszyscy jestesmy, a które znajdują sobie ciała śmiertelne na świecie/światach, by doznawać emocji, przygód (dać sie wpędzić w ramy niedoskonałości, spętać się ograniczeniami, które niesie za sobą fizycznosć, by, jak w jakiejs grze, trudnej grze, zobaczyć, co zdołają dokonać - wyzwanie, to słowo najdokładniej określające ich, NASZE, motywy; motywy tych dusz, którymi jestesmy) Dalej - na naszej planecie jednak wszystko sie poprzewracało, życie na Ziemi wiąże sie z ryzykiem, doznaniami wielkiego bólu, smutku, NIEWOLI, a jedynie malej ilości szczescia i dobra. Jednak my kochamy naszą planete i nie opuscimy jej. Chemy, by była piękna - jest piekna, ale w obecnych czasach trudno to zauwazyc. no i wpadłem na pomysł wrogiej rasy na ziemi, majacej umiejętnosc przyjmowania ludzkich kształtów i manipulowania ludźmi, zmierzając do urzeczywistnienia wielkiego planu zniewolenia ludzkosci i żerowania na ich UCZUCIACH. rasy, która to własnie za tym wszystkim stoi, ktora odmieniła Ziemię w subtelne piekiełko, ludzkosc czyniąc niewolnikami i traktując jak bydło. domysliłem sobie do tego 'dobrych' kosmitów, pragnących nam pomóc, a takze fakt, ze człowiek ma w sobie WIELKĄ MOC, którą ówże NAJEŹDŹCY, będący na Ziemi OD DAWNA, potrafią w nas tłumic - głównie samymi systemami, w jakich żyjemy, a jakie ONI tworzą. Ale też GENETYKĄ. Konieczne wydało mi sie, zeby dusze wracając do życia jako nowi ludzie nie mogli pamietac wczesniejszych wcielen - wlasnie z ingerencji 'okupantów'. Staramy sie zburzyc ten system, obudzic siebie, wiedze jaka posiadamy z poprzednich wcielen i zycia astralnego, ktore daje nam na jakis czas wiedze niemal absolutna, a potem obudzic innych i wzniesc sie ponad najeźdźców.
czy to czegos wam nie przypomina?

czytając potem marciniak, hejala i reszte... poczułem, ze mam przed oczami nieswiadomy plagiat moich wyimaginowanych historyjek... i dało mi to do myslenia.

to nie wszystko, ale na razie tyle. nie bede sie rozpedzal, bo moze robie to na darmo..

2

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Może być też inne wyjaśnienie: nieświadomie odebrałeś telepatycznie te informacje (z różnych źródeł), co bardzo często się zdarza. Co do gadów itd. to bardzo dużo było o tym na przestrzeni wieków.

3

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Witam Wszystkich Forumowiczów!

Z braku odpowiedniego wątku powitalnego pozwolę sobie potraktować ten jako takowy, by forum nie zaśmiecić.
Chciałabym się ładnie przywitać i opowiedzieć trochę o sobie, bym już nie jako całkiem obca mogła się włączyć do dyskusji. A podyskutować bym chciała, bo nie ze wszystkim co tu zostało napisane się zgadzam...

Wracając jednak do mnie... Długo się zastanawiałam czy dołączyć do tego forum i opowiedzieć Wam o sobie. Zawsze trzymałam się z dala od wszelkich organizacji związanych ze zjawiskami nieziemskimi/paranormalnymi itd. Niestety w większości są to oszuści lub ludzie z problemami psychicznymi, którzy czynią więcej szkody niż pożytku.
Dlaczego w końcu się zdecydowałam? Chyba w trosce o własne życie... Do tego jednak dojdę. Pozwolę sobie zacząć od początku, żeby się nie poplątać.

Jak się niedawno przekonałam pasuję idealnie do charakterystyki tzw. Gwiezdnego Wędrowca. Aczkolwiek od razu zastrzegę, że jestem prawie w 100% pewna, że w poprzednich wcieleniach byłam człowiekiem. Może po prostu w poprzednim życiu nauczyłam się zbyt wiele, by tu powrócić i pasować jak dawniej do tej ziemskiej układanki? Nie wiem.
Wiem, że praktycznie od urodzenia tu nie pasowałam. Dzieckiem byłam okropnym. Nie lubiłam ludzi. Wydawali mi się źli i głupi. Co - niestety - okazywałam. Na szczęście (i nieszczęście w jednym) tak się dalej potoczyło me dzieciństwo i doświadczenia je wypełniające, że przestałam się stawiać ponad. Nastąpiło wręcz przegięcie i obecnie walczę z problemem znacznie zaniżonego poczucia własnej wartości.
Zawsze byłam ponadprzeciętnie wrażliwa. Bardzo silnie odczuwam ludzką negatywną energię. Nie zawsze potrafię się przed nią chronić. Nigdy też nie potrafiłam się dostosować do panujących tu zasad. Do wszechobecnej nieufności, równoważonej przez chęć oszukania i wykorzystania innych. Nie potrafię dostosować się do egoizmu. Nie potrafię żyć w silnie zatomizowanym społeczeństwie, gdzie z najbliższych istnieje praktycznie tylko rodzina i nawet przyjaciele często schodzą na drugi plan. Nie daję sobie rady z kultem pieniądza... ze światem, gdzie nie ma bezinteresowności. Jeśli zrobisz coś dla kogoś, ten ktoś zaraz chce się zrewanżować. Jeśli ktoś robi coś dla Ciebie - oczekuje rewanżu. Ciągłe coś za coś. Oczywiście nie wszyscy ludzie wpisują się w ten schemat, ale większość przynajmniej potrafi w tym żyć. Nie dotyka ich to tak mocno jak mnie.
To to co czuję. Bez nadprzyrodzonych i pozaziemskich tłumaczeń. Nieskażone tym jak sobie swoje odmienne postrzeganie świata wyjaśniam.

Jak sobie z tym radziłam do tej pory? Prawdę mówiąc dopiero niedawno zdałam sobie sprawę co pozwalało mi funkcjonować w tym świecie i dlaczego do tej pory tu jestem. Tu wkraczamy już w te rejony mojego życia, którymi z nikim do tej pory się nie dzieliłam (bo zostałabym uznana za wariatkę). Być może to naprawdę tylko moja wyobraźnia? Nie wykluczone. Za wiele jednak rzeczy znajduje swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, bym mogła spokojnie zrzucić wszystko na własne urojenia.
A więc tym co najmocniej trzymało mnie przy życiu było to, że wiedziałam że nie jestem tu sama. Mogłam wskazać jedną osobę, w której dokładnie znajdowałam swoje odbicie w połączeniu ze znacznie większą ode mnie siłą i wiarą w ludzi, w zmianę i sens walki o nasz świat. To tak jakby ta osoba była drugą, lepszą mną.
Jednak nawet najsilniejsi, a wrażliwi, w zderzeniu z tutejszą rzeczywistością w końcu tracą siłę.
Wiedziałam, że i z tym człowiekiem tak się dzieje. Zastanawiałam się jak przyjmę jego śmierć, jak sobie z tym poradzę, wiedząc jednocześnie, że to najlepsze co może się mu przydarzyć. Wiedziałam, że nastąpi to lada dzień,... i nastąpiło. Nie przypuszczałam nawet, że cały mój świat runie. Poczułam się sama jak nigdy dotąd.    Odwiedził mnie umierając. Przekazał mi wiele uczuć i wiedzy na temat sensu ewolucji duszy. Otworzyły mi się oczy na rzeczy, których wcześniej nie widziałam. Jakby nagle opadła kurtyna. (to jednak temat na odrębną historię).
Problem w tym, że życie tu - wszelkie drobnostki, które zajmują ludzi do reszty wydały mi się jeszcze bardziej bez sensu niż wcześniej.
Z każdym dniem jest mi coraz trudniej tu żyć. Po prostu nie daję rady. Postanowiłam się w tym odnaleźć. Po to by nie podjąć decyzji ostatecznej. Dlatego trafiłam tu, gdzie być może znajdę osoby podobne sobie. O podobnym stopniu odczuwania i wrażliwości. Być może to pozwoli mi się pozbyć tego poczucia zagubienia?

Jak pewnie zauważyliście, do tej pory nie napisałam nic o żadnych istotach pozaziemskich. Napiszę teraz. Czy mam kontakt z jakimiś obcymi cywilizacjami? Znów powiem, że nie jestem pewna. Wszystko może być złudą. Tyle, że - ponownie  - mam pewne informacje nie wiedząc skąd, rozumiem pewne rzeczy, wiem o pewnych rzeczach... i ta wiedza znajduje swoje potwierdzenie.
Kiedy byłam bardzo mała wierzyłam w tzw. UFO. Nawet się nad tym nie zastanawiałam. Poszłam do szkoły podstawowej i doszło tam wśród dzieci do dyskusji na ten temat. Wtedy odkryłam, że można w tzw. UFO nie wierzyć. Pomyślałam sobie - jak to głupie dziecko - że w takim razie nie będę. Bo niby co za tym przemawia, że są obce cywilizacje? Mam za tym poglądem tak samo wiele dowodów jak przeciw.
Zgadnijcie co się stało? Kilka tygodni później dostałam taki pokaz na niebie, że do końca życia go nie zapomnę (a miałam wtedy 8 lat). Coś pięknego!!! Zresztą do tej pory w żadnym przekazie od rzekomych świadków nie spotkałam się z czymś podobnym. Typowa pokazówka. Teraz myślę, że to pewnie był hologram.
W każdym razie jako uradowane z tego powodu dziecko, więcej nie kwestionowałam sprawy UFO - no bo jakbym mogła? Zresztą w późniejszym okresie zdarzało mi się widywać takie już mniej spektakularne zjawiska.

Jakoś od tamtego czasu powoli zaczęło się we mnie rodzić przekonanie, takie głęboko w środku, że jednak mam z kimś tam jakiś kontakt. Że cały czas mnie uczą, przekazują jakieś informacje, że mam zrobić coś dobrego dla świata.
Co pamiętam, jako pamiętam (a nie tylko jest to przedmiotem mojej wiedzy - nie wiadomo skąd)? Dwa zdarzenia tak naprawdę.

Jedno z nich miało miejsce, gdy miałam 11 lat. Pamiętam tylko fragment. Ryczałam jak bóbr! Coś niesamowitego, żeby tak płakać. Zaprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia, gdzie znaleźli dla mnie coś w rodzaju krzesła, żebym usiadła i się uspokoiła. Nie płakałam dlatego, że ktoś mnie krzywdził. Wręcz przeciwnie. Od ludzi nie czuje się tak ogromnej miłości, która przeszywa całe serce.  Płakałam, bo powiedzieli mi o powstaniu człowieka. O tym, że to oni. O tym, że potrzebowali pomocy przy wydobyciu jakichś minerałów na Marsie... i że to był ogromny błąd jaki popełnili. Zabawne, bo pamiętam, że płakałam nie dlatego, że nasz gatunek nie powstał naturalnie, a dlatego, że istoty które do tej pory uważałam za idealne, mogły dopuścić się czegoś takiego. To był płacz zawodu.
Spytacie o jakiej cywilizacji mówię? Nie wiem. Nie potrafię tak jak Wy nakreślać atlasu istnień we wszechświatach. Nigdy też nie spotkałam się z rysunkiem czy opisem tego gatunku (chociaż jak już mówiłam, unikałam bełkotu ufologicznego). Mogę później opisać wygląd jeśli komuś to coś powie, ale dla mnie to jakoś nie ma znaczenia.

Drugie zdarzenie, w którym mogę się odwołać do pamięci, miało miejsce kilka lat później. Sprawa znacznie mniej wzniosła. Zasypiając zobaczyłam stojącą w pokoju istotę. Niemiłosiernie brzydką jak na nasze standardy (na własny użytek nazwałam tę rasę "żabami"). Pomyślałam sobie "no pięknie, takiego brzydkiego przedstawiciela dziś po mnie przysłali" i straciłam przytomność.

Poza tym mogę mówić o bardziej i mniej wyraźnych snach, ale przede wszystkim o wiedzy "nie wiadomo skąd". Zresztą ja nigdy nie chciałam pamiętać. Nie umiałabym się zupełnie znaleźć w tym świecie wszystko pamiętając.
Wiem natomiast, że jakoś pod koniec liceum stwierdziłam, że tak i tak się w tym gubię. Wiedziałam, że cały czas mam z nimi kontakt... i obwiniłam ich o to, że nie do końca znajduję się w tym świecie. Zresztą wtedy udało się uniknąć trzeciej wojny u progu której staliśmy i wszelkich wyborów z tym związanych (ale to też inny temat). Pamiętam, że uznałam wtedy, że potrzebuję przerwy. Że najpierw muszę znaleźć się tutaj. Pożyć normalnym życiem, dostosować się.
Od tamtej pory czułam, że faktycznie wszelki kontakt ustał.
Ja jak się nie znalazłam, tak się nie znalazłam.
Z przeświadczeniem, że znów się z kimś tam skontaktowałam obudziłam sie w dniu śmierci osoby, o której pisałam...

Więcej na razie nie będę tu pisać, bo już i tak nieźle zakręciłam.

Raz jeszcze witam. smile

4

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Witaj Marsjanko.

Cieszę się, że jednak zdecydowałaś się napisać na forum. Podobne do Twoich odczucia na temat życia tu na Ziemi ma wiele osób, nie tylko stąd. Rozmowy z tymi osobami zostały przedstawione chociażby w książkach "Nie z tej ziemi" Scotta Mandelkera czy "Podręcznik wędrowca" Carly Rueckert.

Jednak są to tematy, które niemal wszystkim osobom, które się tu udzielają, znane od podszewki i w wielu wypadkach mamy już wypracowane różne metody, podejścia czy perspektywy, dzięki którym potrafimy się poruszać w tzw. "normalnym" społeczeństwie (gdyż, podobnie jak Ciebie, wielu z nas często zostałoby uznanych - jak napisałaś - za nienormalnych czy wariatów). Nie koniecznie doskonałe (bo uważam, że nauka nigdy się nie kończy), ale mimo to myślę, że skorzystasz z tego forum.

Poruszyłaś wiele ciekawych kwestii na raz, niektóre z nich całkiem niedawno były przedmiotem dyskusji lub przemyśleń niektórych osób z tego forum.

Nie ukrywam, że najbardziej zainteresowała mnie kwestia Marsa (bo również się z nią zetknąłem) i jeśli chcesz coś więcej na ten temat powiedzieć, chętnie przeczytałbym o nieudanym marsjańskim "eksperymencie" i historii początku życia na Ziemi.

Na temat niektórych aspektów "radzenia" sobie z energią różnych ludzi na Ziemi - jak już obiecałem w innym wątku - napiszę coś w najbliższym czasie.

Tymczasem życzę Ci odnalezienia się i zapraszam do czytania forum. wink

5 Ostatnio edytowany przez tacjanna (2010-02-23 18:01:47)

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Witamy Cie  Marsjanko że tak powiem wśród swoich big_smile .. nie tylko Ty czujesz sie w tym momencie tak bardzo wyalienowana.. dziekuje Ci za to że jestes tak otwartą osoba. za to co tu napisałas..jesli chodzi o wrazliwośc..Wrażliwość to niejako moje drugie imię mam wyczulone wszystkie zmysły  mój rozum stara się opanować nieokiełznane emocje, których jestem pełna i które mną szarpią we wszystkie strony.. mnie jest trochę szkoda innych ludzi, którym nie jest dane odczuwać świata w sposób charakterystyczny dla wrażliwców.... mam nadzieje ze dobrze poczujesz sie z nami smile

6

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Dziękuję za życzliwe przywitanie. smile

Mnie nie jest żal ludzi mniej wrażliwych. Każdy stan ma swoje dobre i złe strony. Mniej wrażliwy może w tym świecie więcej. Pewne rzeczy go nie dotykają, ma więcej sił i czasu do spożytkowania. Zazdroszczę tego.

Antares, jeśli chodzi o Marsa to dość skomplikowana historia. Eksperyment nie był nieudany. Wszystko grało - z wyjątkiem etyki.
Ludzie zostali stworzeni sztucznie genetycznie i mieli pomagać w wydobyciu jakichś minerałów (nie wiem po czemu te minerały były takie cenne). W pewnym momencie - i zresztą słusznie - zbuntowali się. Jakiś czas trwała wojna, w której ludzie byli bez szans. W końcu jednak nasi stwórcy sami doszli do przekonania, że postąpili źle. Należało wykorzystać maszyny, a nie bawić się genetyką.
Mieli dwa wyjścia, albo zgładzić stworzoną przez siebie cywilizację, albo pozostawić ją samą sobie. Ponieważ pozbawianie życia było już wtedy uznawane przez nich za niewłaściwe, wybrali opcję drugą. Rezygnując przy tym z wydobycia minerału.
Zostawili Mars ludziom, by ci rozwijali tam swoją cywilizację.

Tylko to jest analogiczna sytuacja do tej, która ma miejsce w byłych koloniach afrykańskich. Ktoś narzuca swoją niechcianą władzę, naród się buntuje, a potem gdy wygrywa... sam nie potrafi tej władzy dzierżyć. Tak było i w tym przypadku. Ludzie już na początku swojego rozwoju nauczeni byli nieufności do innych, wrogości, walki. Wszystkiego co złe. Dlatego nasz rozwój podążał w złym kierunku.

Dodatkowo spotkałam się z podziałem cywilizacji na trzy typy. Każdy rozwija się inaczej i każdy ma inny koniec. Cywilizacje duchowe - to takie które rozwijają się jedynie na poziomie duchowym, odczuwając wzajemną wspólnotę. Ze względu na swoje predyspozycje fizyczne nie są w stanie budować technologii i rozwijać się pod tym kątem. Taka cywilizacja zamieszkuje obecnie Ziemię wraz z nami i są to... Delfiny (o których widziałam jest wątek). Cywilizacje duchowe kończą żywot w momencie katastrofy naturalnej ich planety lub księżyca.
Drugim typem są cywilizacje umysłowe. To cywilizacje, w których następuje zrównoważony rozwój duchowości, nauki i technologii. Też wiąże się to z budową ich organizmów. Są zbyt słabe by nie mając dostatecznej wiedzy, rozwijać technologię. Te cywilizacje trwają najdłużej. W zasadzie nic nie jest w stanie im zagrozić.
W końcu trzecią grupą są cywilizacje technologiczne. To takie, których przedstawiciele mają bardzo korzystną budowę ciała do wykonywania różnych prac technicznych. Dlatego rozwój technologiczny może znacznie wyprzedzać rozwój duchowy. W ten sposób następuje znaczna nierównowaga. Wysiłki rozwojowe opierają się zwykle na rozwoju broni i cywilizacje te dokonują autodestrukcji. Dzieje się to zanim zdołają zagrozić innym.

Ludzie siłą rzeczy stworzeni zostali w sposób pasujący do trzeciej grupy. Tak też się zachowywali. Były podejmowane pewne działania mające na celu zapobieżenie takiemu rozwojowi cywilizacyjnemu ludzi poprzez modyfikację DNA. Żyjemy krócej niż powinniśmy, mamy ograniczenia w konakcie telepetycznym i jeszcze jakieś inne modyfikacje. Niemniej jednak nic nie pomogło.
Mars został zniszczony w wyniku krwawej wojny.

Nasi stwórcy, czując się odpowiedzialnymi za nasz los, zrobili coś czego robić nie powinni. Ludzie nie byli w stanie samodzielnie podróżować na Ziemię. Stwórcy jednak ewakuowali część osób tutaj... Wszystko zaczęło się od nowa. Tu też dochodziło do krwawych wojen. Wymordowano zamieszkujące palnetę prymitywne gatunki humanoidalne. Od potopu dalej historie mniej więcej znacie.

Obecnie stwórcy obiecali sobie nie interweniować. Jedynie lekko sugerować, popychać do właściwych wyborów. Obecnie losy świata się ważą. Stoimy jakby na granicy. Jest mnóstwo cudownych ludzi gotowych żyć w społeczeństwie na innych niż dotąd zasadach. Większość jest takich ludzi. Jednak obecny system społeczny to uniemożliwia (zachodzą mechanizmy znane z Teorii Giera Nasha). Oni chcą lekko ludzi nakierować we właściwą stronę. Czują się za nas odpowiedzialni i odpowiedzialni za planetę i życie na niej.
Z drugiej strony obawiają się, żeby nie pozowlić złym zjawiskom tu występującym by poszły za daleko. Jeśli sztucznie zahamują wybuch wojny, może dojść do tego, że ludzie zaczną podróżować po wszechświecie swobodnie, gdy do tego nie dorośli. Wtedy stanowiliby ogromne zagrożenie dla innych cywilizacji... i precedens cywilizacji, która nie dorosła i nie zniszczyła się sama jednocześnie.

Z tego powodu powiem Wam szczerze, że nie przekonują mnie pojawiające się na Waszym i innych forum informacje o złych gadach. Nigdy nie czułam by istniała cywilizacja technologiczna, która potrafi podróżować po wszechświecie. Jednak o tym chciałabym napisać dłużej w innym wątku.

7

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Witaj Marsjanko smile
Jaszczuki są jakie są, a to,że wprowadziły parę drobnych modyfikacji w naszych organizmach aby poprawić jakość swojego jedzenia to cóż... my też hodujemy brojlery, truskawki, pszenicę itd, itp
Moim zdaniem największym obecnie kłopotem na ziemi jest to, ze mniej więcej połowa populacji to tzw portale organiczne , więc na współpracę z takimi "myślącymi wrażliwcami" jak np to forum nie bardzo optymistycznie  się zapatrują. Mam nadzieję, ze tych "wrażliwców" wystarczy do zmiany masy krytycznej smile
dużo spokoju i optymizmu życzę smile

8

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

i miłości oczywiście, bezwarunkowej oczywiście smile smile smile

9

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Marsjanko, jak zwykle w swojej wypowiedzi zawarłaś kilka wątków, które mnie interesują. Chętnie przeczytam także o Twoim zdaniu nt. gadów (najlepiej już w wątku o jaszczurach) oraz wyglądu tej pierwszej rasy, o których wspomniałaś. Na razie Twój opis potwierdza pewne tematy, z którymi już się spotkałem.

10

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Witaj marsjanko.Heh no przykre ze mars sie posypał,wiele cywilizacji zastanawiało sie i nawet do tej pory nie sa przekonani czy człowiek nie jest genetycznym niewypałem czyli wielka niewiadomą.Ale spokojnie ziemia zostanie i będzie tęnic zyciem,nie stanie sie z nia to co z marsem albo innymi planetami ktore sie unicestfiły. Oczywisce czas pokaże i wszystko powoli zacznie sie otwierać Ziemia ludzie juz dawno mieli byc zlikwidowani a czemu tak sie nie stało? bo ludzie zostali umiłowani ponad wszystko ich miłośc pokazała nie jednemu co to znaczy kapać sie w żródle.Tak miało byc i tak bedzie wy z marsa, oriona i inni nie po to teraz w tych czasach zyjecie na ziemi żeby było unicestwienie zycia na planecie,żyjemy po to zeby w niedalekiej przyszłości wrucic do domu juz chyba nie pamietacie jak sie cieszylisce i czekalisce na ten moment który własnie teraz sie wydarza,śmierć, pieniądz stana sie wirtualna zeczywistoscą juz po 12 roku ludzie zaczną byc wielowymiarowi z ogromna swiadomoscą jedności w miłosci az wkońcu pewnego dnia kazdy obudzi sie na wieki w wiecznym teraz gdzie wszystko bedzie dziecinnie proste i okaze się ze zawsze takie było i nigdny nie było na nic innego miejsca.To juz sie stało! Dlatego własnie tu zyjemy ku własnemu przeznaczeniu które zaowocuje wielka radoscą która nie bedzie miała sobie równych w wszechświecie.Buzki:)

11

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Witaj Marsjanko '

Wszystko co nas spotyka ma swój sens/ czemuś służy .
Mamy taką mentalność, tak jesteśmy zakodowani iż stosunkowo łatwo wszystko poddajemy ocenie .
Oceniamy siebie i innych (choć najczęściej tego nie rozumiemy) - np:
zakładam że piszesz/ masz komputer, a za tym jest na nim program antywirusowy ...
Taki program to po pierwsze program (co oznacza samo z siebie pewne ograniczenia i "martwość jego")
po drugie zaś czasami dzieje się tak; iż wgrywasz, pobierasz jakiś plik -
- najczęściej program antywirusowy nic z tym nie robi ...
Lecz zdążyć się może, że potraktuje owy plik/ jego część; jako np. trojana ...

Nasz mózg jest jak komputer (działa na podobnej zasadzie), a więc może coś np: "źle zrozumieć"
lub w ogóle nie zrozumieć/ pozwolę sobie tak to określić .
Zrozumienie rodzi się wraz z akceptacją i wiedzą .
Tą pierwszą Ty "musisz wypracować" sobie sama, z drugą zaś (wiedzą) ta jest w Tobie !

Kończąc - nic nie dzieje się bez powodu, bez przyczyny / wszystko ma swój sens ...
Naj więcej od nas samych zależy, zależy co wybierzemy -
czy np: zrozumienie (świadomość), czy też wejdziemy w tzw. logikę
co najczęściej znaczy ocenę !

Wiesz, miałem trochę różnych historii, a w tym podróże po za ciałem a także podróże mentalne .
Za każdym razem, kiedy miałem problem (obojętnie jakiego typu) zwracałem się do swego wnętrza
i starałem się nie oceniać - byłem bezpieczy .

Marsjanko - nie jesteś sama - pozdrawiam Ciebie i inne tu Istoty

12

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Antares, nie mam zielonego pojęcia jak wyglądali pierwsi ludzie. Prawdę mówiąc jakoś nigdy mnie to nie interesowało.

Love, człowiek nie jest genetycznym niewypałem. Ciało ludzkie daje ogromne możliwości. Nie wiem skąd pomysł o genetycznym niewypale. W każdym razie ja się tam takim nie czuję wink
Nie wiem, jakoś nie czuję tego by miała nastąpić tu skokowa zmiana. To wręcz niemożliwe. Każda dusza rozwija się w swoim tempie. Na Ziemi jest mnóstwo dusz niedorosłych jeszcze do pewnych rzeczy. Nic się nie stanie od pstryknięcia palcami. W moim odczuciu chodzi tu raczej o przechylenie szali. O to, że świat zacznie wreszcie zmierzać w kierunku rozwoju, a nie autodestrukcji.
Szumu wokół 2012 nie rozumiem (chyba, że mówimy o euro) wink. Ktoś to kiedyś ładnie ujął: "przełom nastąpi 31.12.2099, gdyż tego dnia kończy się kalendarz w systemie Windows XP".

SitaP, ciekawy jest Twój wywód o ocenianiu, ale prawdę mówiąc nie mam pojęcia do czego nawiązujesz.

13

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Marsjanko'

Nawiązuję do rozumienia/ rozumienia siebie i świata - tego, co nas otacza ...
Wszechświat aż tętni życiem, potrzeba jednak zrozumienia/ dalej wiedzy oczywiście ...
By zrozumieć inne Istoty (czy to z Ziemi czy też nie) zrozumieć wypada samego siebie -
mechanizm który rządzi naszym życiem - zakodowany umysł,
zastraszona osobowość (ciało fizyczne, choć nie tylko ono)
to wszystko powoduje iż odbieramy swoimi zmysłami fałszywy obraz, a w każdym razie
odbiegający od zrozumienia .
Czy teraz rozumiesz ?

14

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Ja rozumiem co piszesz. Nie rozumiem do czego w mej wypowiedzi nawiązujesz.

15

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

A choćby do tego (przykład) :
"Nie lubiłam ludzi. Wydawali mi się źli i głupi."

16

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Napisałam też, że z tego względu byłam okropnym dzieckiem. Odbierałam negatywną energię i waliłam tym samym w drugą stronę. Na szczęście to się zmieniło nim skończyłam 10 lat smile
Hasła "nie wywyższaj się" i "nie jesteś lepsza" zawsze dźwięczą mi w głowie. Teraz za to mam problem z kierowaniem złych emocji przeciw samej sobie, alee to już inna historia.

17

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Marsjanko, nie chodziło mi o wygląd ludzi. Nawiązywałem do następującego fragmentu nt. obcych, z którymi się zetknęłaś:

Marsjanka napisał/a:

Mogę później opisać wygląd jeśli komuś to coś powie

18

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Marsjanko '

Może w takim razie powiem inaczej ;
zdarzyło się mi kiedyś, że w trakcie kontaktu pojawiła się Istota, która to bardzo odbiegała
wyglądem fizycznym od ciał Ziemskich ...
"Ukazała się" w trakcie medytacji/ pierwszej fazy wychodzenia z ciała ...
Na początku stała i przyglądała mi się, następnie sunneła w moją stronę .
Przybliżyła się na odległość około 50cm, a ja ujrzałem Jej twarz .
Wziąłem głęboki oddech i zadałem Jej pytanie : "kim jesteś ?" ...
I wiesz co usłyszałem w odpowiedzi ?
"Tobą !"

Od tego czasu WIEM, iż nie należy oceniać - siebie, innych czy (np.) jakieś zdarzenie ...
Jeśli oceniamy siebie, kierujemy w swoją stronę negatywne emocje, myśli -
to praktycznie robimy to samo w stosunku do innych .
Czynimy tak najczęściej nie świadomie/ podświadomie - lecz tak właśnie czynimy .
Pozdrawiam

19

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

SitaP, zgadzam się z Tobą. Wcale nie uważam by ta nierównowaga we mnie była dobra. Najpierw oceniałam siebie wyżej od innych, teraz niżej... ani jedno, ani drugie nie jest dobre. Nie lubiąc siebie jestem ograniczona w możliwości pracy na rzecz innych. Jesteśmy w tej kwestii zgodni. Od lat pracuję nad poczuciem własnej wartości. Niestety z marnym skutkiem. Chyba do równowagi uda mi się wrócić dopiero w przyszłym życiu. Tutaj mogłabym się rozpisać na temat błogosławieństwa jakim moim zdaniem jest to, że nie pamiętamy poprzednich wcieleń... ale to jest kwestia, którą planuje szerzej poruszyć w jakimś innym wątku.

Antares, a to przeprzaszam. Nie zrozumiałam Cię. Widzisz, bo ja nie wiem czy tamte osoby, które pamiętam na 100% były przedstawicielami cywilizacji, która nas stworzyła... Chyba tak, ale nie mogę się zarzekać. Obce cywilizacje przybywające obecnie na Ziemię i nad nią czuwające odbieram jako bardzo zjednoczoną wspólnotę. Bardzo wymieszaną względem pierwotnego pochodzenia. Nie na zasadzie, że "każdy sobie rzepkę skrobie". Różne osobliwości, mieszane zespoły itd. W wyjątkiem szaraków, którzy ze względu na znaczne cofnięcie w rozwoju technologicznym dostają po prostu pewne zadania i realizują w swoim szaraczym gronie. Od czasu do czasu coś knocąc, żeby nie było zbyt nudno.

Jeśli o wygląd chodzi to może Was zdziwię, ale lekko szaraczo-podobny. Acz podobieństwo raczej jak między człowiekiem a makakiem, niż jak między człowiekiem a szympansem. wink Wysocy na jakieś 2.80 m. Smukli. Hermafrodyci. Twarz podobna do szaraczej, ale bardziej przypominająca proporcje ludzkie. W związku z czym dla człowieka wydaje się znacznie ładniejsza niż w przypadku szaraków. Oczy zdacydowanie mniejsze niż u szaraków (nie zajmują połowy twarzy tongue), ale też sporo większe niż u ludzi. Usta większe niż u szaraków. Nos mały. Skóra biała, gladka bez bruzd. Cechą charakterystyczną są natomiast bardzo wysokie czoła (czy wręcz głowy). Mniej więcej tak ich pamiętam... ale to było b. dawno temu, więc mogę się mylić.

Mam też w głowie układ gwiazd w jakiejś konstelacji,... ale też nie wiem za bardzo o co to chodzi. Czy, że jakaś cywilizacja stamtąd pochodzi czy jak wink

20

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Znacie tą piosenkę Myslovitz "Długość dźwięku samotności" ???


"I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się... to nie mój świat"


Te słowa doskonale oddają to co czuję ja osobiście, a i także wielu z nas tu obecnych.
Może i się nie udzielam za bardzo na forum, bo z reguły jestem nastawiony na słuchanie (tak samo i w realu, jestem dobrym słuchaczem), ale widzicie jest to coś.
To coś w nas co powoduje że czujemy się inni, jak by nie należący do tego świata.
Czasami się zastanawiam czy to nie jest jak by jakaś ukryta tęsknota przed czymś co: mieliśmy / przeżyliśmy / kiedyś / w poprzednim wcieleniu / gdzieś tam/ w innym życiu -> Wybierzcie co chcecie.

Ja osobiście jestem typem poszukiwacza, ciągle zadaję pytania wszystkiemu co się rusza, i co żyje -> A po co, a na co, dla czego.
Dużo słucham ludzi, mało czasami mówię jakoś wolę jak inni mówią.
Ja w tym czasie słucham, analizuję i wyciągam wnioski dla siebie.

Nieraz mi mówili że ja to powinienem być księdzem albo coś koło tego a ja nieee co to to nie.

Mam wrażenia jakiejś misji do spełnienia na tej ziemi, i często się zastanawiam jak to była moja decyzja o inkarnacji właśnie tu to po co ?
Co chciałem osiągnąć tym posunięciem ?
Czy w tedy miałem świadomość że na ziemi nie jest lekko, że nie będę miał kolorowo itd...

Szukam odpowiedzi i podejrzewam że nie znajdę bo tak to już jest że po prostu się jest tongue

Nie mam kolegów, znajomków a ci co mnie znają mają mnie za wyalienowanego, ciągle przesiaduję w domu rzadko gdzie się ruszając.
Wiecznie zaczytany na internecie itp.

Najgorsze w tym wszystkim że miewam huśtawki nastrojów, i wpadam w depresje.
Często czuję się osamotniony w tym wszystkim, nieraz ludzie doprowadzają mnie w różne skrajne uczucia i emocje.

Na razie tyle od Foxa M. FogManET-a ;-)

21

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Frogi przyjacielu! Ani sie obejrzysz jak bedziesz odpowiadal na te same pytania komus kto bedzie szukal odpowiedzi na te na ktore sam jeszcze teraz nie znasz odpowiedzi. To moze byc odpowiedz na jedno z nich. Czasami w zyciu "bierzemy udzial" po to by spotykac innych na swojej sciezce zycia i zadawac badz odpowiadac na pytania. Wiem bo tez sie kiedys pytalem.. wink
Szukajcie a znajdziecie.. mowia
Pozdrawiam wink

22

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Też zadawałam te same pytania i... już chyba znam na nie odpowiedzi smile Przynajmniej na część z nich. big_smile
Obyś i Ty znalazł smile

23

Odp: Kim jestem? Albo kim CHCE być?

Jetem która jestem i taka jaka jestem  big_smile