Temat: Czaszka "gwiezdnego dziecka"
Ciekawy filmik:
I jeszcze:
Jak myslicie czy to jakiś krok ludzi w dobra stronę? Według mnie to część planu panów pociagajacych za sznurki. Pozdro Sowa
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Forum czytelników książki "Wszystko jest wibracją"
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Forum Przyjaciół Saleinji » Wszystko o kosmitach » Czaszka "gwiezdnego dziecka"
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ciekawy filmik:
I jeszcze:
Jak myslicie czy to jakiś krok ludzi w dobra stronę? Według mnie to część planu panów pociagajacych za sznurki. Pozdro Sowa
Zarazem odswierzajac temat, czy możliwe jest by reptilianie blokowali powrót duszy do źródła (po śmierci) i ludzie reinkarnkwali się tylko na ziemi? W tym filmiki właśnie tak to zrozumiałem
no niestety napisałam coś ważnego i wszystko uległo zniszczeniu ,znowu atak
Oto jak brzmiał mój post, który udało mi się odzyskać....:
Mimo,że temat dość "stary" to chyba znalazłam miejsce, aby się przywitać...trochę na tym forum trudno o takie miejsce, albo ja niedostatecznie szukałam. W każdym razie dla mnie to dobre miejsce na start. Przyciągnęła mnie energia, którą wysyłacie z tego forum i niezależnie od tego jak długo tutaj zostanę, muszę podzielić się własnymi odczuciami i doświadczeniami.
W mojej ocenie problem "pociągania za sznurki" jest poważny i żeby to tylko jedna rasa robiła,niestety jest ich sporo. Problem w tym, że ci którzy to robią myślą, (pomijając już gadoidalnych, którzy niewiele robią sobie z istot ludzkich) że czynią to dla tzw. "dobra". System kontroli sprawia, że dusze są karygodnie blokowane i wciąż kręcą się w kółko jak chomiki w chodziku. Nie chcę zabrzmieć banalnie, ale ludzie tu na ziemi są dla nich zwykłymi bateriami. Czerpie się z ich doświadczeń, pobiera się masy energii, ogłupia się dusze...tylko dlatego, że są istoty uważające się za "wyższe", a które nie skalają się nawet zejściem na ten poziom, by doświadczać, bo i po co jak mrówki robotnice wszystko zrobią za nich. Dzieje się tak od....trudno ocenić jak długiego czasu. Mimo tego doświadczamy czasu, gdzie coraz więcej kosmicznych wędrowców z wyższych gęstości przychodzi tutaj by otwierać oczy na pewne sprawy i to rodzi nadzieję na wyzwolenie coraz większej liczby dusz.
Nie chcę się zbytnio rozpisywać w jednym poście, bo wiele by mówić, tym bardziej,że sama muszę uważać na ataki po każdej porcji dzielenia się własnymi doświadczeniami i wiedzą.
Z takimi zwyczajnymi pozdrowieniami od kosmicznej duszy dla wszystkich, którzy dotrą do tematu
Gorzej bedzie jak sie okaze ze wszelka ludzkosc tu na ziemi to obce cywilizacje poszukujace swiezych planet do zamieszkania.
Ja myślę (bynajmniej z moich obserwacji tak wynika), że nie chodzi o przejęcie planety jako takiej do zamieszkania, ale główny cel to władztwo nad inną cywilizacją i uniemożliwianie wcielania się tym duszom na innych planetach, a to już poważna sprawa i działanie wbrew Kreacji.
dodam coś do tego tematu
tzw "wpływanie" czy "zniewalanie" jednej duszy przez drugą, jest wg mnie, pozorne
przypomnę coś o czym już pisałem - WSZYSTKO czego doświadczamy dzieje się za naszą zgodą
i nawet jeśli w obecnym wcieleniu nie mamy tego świadomości, to co nas spotyka jest wynikiem naszej zgody na to
nasz obecny sposób myślenia i nasz system przekonań w znacznym stopniu wpływa na to czego doświadczamy
każdy może zrobić prosty eksperyment - wystarczy intensywnie o czymś myśleć, aby z czasem pojawiła się energia "potwierdzająca" nasze myśli
tak jest np. ze stygmatami w chrześcijaństwie
dlaczego "święty" buddyjski nie ma stygmatów? ponieważ nie koresponduje to z jego systemem wartości i przekonań
być może w jakimś zakresie jedna rasa potrafi wpływać na inną, jednak, co WAŻNE - nie na poziomie duszy, ale wyłącznie na poziomie fizycznego wcielenia
wg mnie nie jest to masowe zjawisko...dzieje się tak wtedy, kiedy sami "otwieramy" ku temu kanał
Ziemia jest ogromnym polem polaryzacji wielu energii, a my w dużym stopniu decydujemy o tym czego chcemy doświadczać
największe "kajdany" dusza nakłada sama na siebie, poprzez systemy przekonań lub "układy" z innymi
jeśli coś nas uwiera w każdej chwili możemy z tego zrezygnować
wystarczy szczera i silna INTENCJA
podam przykład - kilka lat temu w moim domu pojawiał się zbłąkany duch, nie wiem kim był i czego chciał...natomiast ja go nie chciałem - ze dwa lub trzy razy, kiedy przyszedł, powiedziałem mu stanowczo, że to jest mój dom i nie życzę sobie aby tu przychodził, że to jest moja przestrzeń a on niech poszuka swojej...i odszedł
myślenie, że to "oni" negatywnie wpływają na moje życie może być niebezpieczne, ponieważ może wiązać się z ucieczką od odpowiedzialności za nasze życie i rozwój
Dellfin- wydaje mi się, że opisujesz "wizualizacje zdarzeń". Nie raz silna wiara, może pomóc, ale też być niebezpieczna.
Ktoś chory na nowotwór, może stracić nadzieję na wyleczenie. Chyba że lekarze podołają pacjenta leczeniu placebo. Pacjent myśli że to chemia, że wyleczy. I ta wiara powoduje leczenie. Ale są też skutki uboczne, bo pacjent może o nich wiedzieć np- złe samopoczucie. Ja sobie myślę, że pacjent ma tylko te złe symptomy, o których wie.
Jakby taki pacjent się dowiedział, że to placebo, to mógłby nie wyzdrowieć, bo mógłby wątpić.
Albo "cudowne uzdrowienia". Ktoś chory, nawet umierający idzie do "świętych miejsc". Przemierza wiele kilometrów- bo wierzy. Wierzy że bóg go uzdrowi, i ta wiara powoduje uzdrowienie. Ale jakby chory, wiedział że sam sobie zawdzięcza uzdrowienie, to mógłby nie wyzdrowieć. Bo wątpiłby w swoje możliwości.
Można też na siebie sprowadzić nieszczęście. Myśląc negatywnie, można "coś" przyciągnąć. Tak jest z nawiedzeniami. Bojąc się opętania, można samego siebie opętać. Nie wiem czy to powód tego, że robi się samemu luki w aurze, czy coś innego. Ale przez strach, można ściągnąć na siebie wampira energetycznego.
Możliwe że gdzieś się mylę. Ale no cóż- napisałem to co myślę...
dodam coś do tego tematu
tzw "wpływanie" czy "zniewalanie" jednej duszy przez drugą, jest wg mnie, pozorne
przypomnę coś o czym już pisałem - WSZYSTKO czego doświadczamy dzieje się za naszą zgodą
Wszystko się zgadza, ale cała zabawa polega na tym, żeby dusza była przekonana o tym, że to ona wyraziła zgodę na takie, a takie wcielenie...a to już nie problem aby tak zmanipulować, aby dusza wybrała coś co jest dla niej de facto niekorzystne. Np. pokazują Ci 3 możliwe wcielenia do wyboru i mówią, że tylko Ty i nikt inny nie może zdecydować, a gdy już chcesz wybrać tak jak czujesz...no cóż wtedy mówią, że owszem masz prawo i wszystko super, ale gdybyś jednak zdecydowała się na to konkretne wcielenie, to już w ogóle wzniosłoby Cię na wyżyny. Takie proste tricki, a działają niestety na dusze.
zgadza się...ale tylko poniekąd
cały kłopot polega na tym, że tak naprawdę nie istnieją "oni" ani "my"...to tylko postrzeganie ego
wszystko jest połączone
tak naprawdę jeden aspekt mnie wpływa na inny aspekt mnie
wszystko nabiera jeszcze innego znaczenia w połączeniu - osobowość - dusza - wyższa jaźń - źródło
może jutro znajdę czas, żeby więcej napisać
łatwiej to dostrzec, kiedy patrzymy na "siebie" w kontekście całościowej Jaźni
kim np. jest Opiekun czy Przewodnik duchowy? to nie jest "odrębny" byt...ale część mnie, która w "innej czaso-przestrzeni" funkcjonuje na "wyższym" poziomie
zatem, jeśli stajemy przed wyborem kolejnego wcielenia, to nie "oni" sugerują gdzie byłoby najlepiej, ale ja sam, czyli ta część mnie, która dostrzega szersze spektrum
przyrównam to do ludzkiego ciała
nasza kompleksowa Jaźń to mózg, dusza to ręka, fizyczne wcielenie to palec;
jest zadanie do wykonania - np. napisanie listu
na stole leżą trzy długopisy
z Jaźni (mózgu) do ręki (duszy) idzie informacja, o tym jakie właściwości ma każdy z długopisów
jednym pisze się lekko, ale czasem powstają plamy
innym ciężej, ale wygląda najbardziej estetycznie i dodatkowo ćwiczy mięśnie
dusza dostaje wybór
oczywiście ręka (dusza) może powiedzieć NIE, że nie będzie współpracować;
ale przecież nie może samodzielnie funkcjonować poza ciałem
co dalej w takiej sytuacji?
taki tok myślenia może wpędzić w depresję
no bo jak to, jestem tylko pionkiem, którego inni dowolnie przesuwają na szachownicy?
otóż nie do końca
WSZYSTKO jest ze sobą połączone
tak jak pisałem, problem pojawia się wtedy, kiedy patrzymy przez pryzmat ego
to właśnie ego generuje postrzeganie: oni - my
kiedy wyjedziemy poza ego, ręka staje się mózgiem, mózg ręką, nie ma oddzielenia, jest tylko jedna, wszechogarniająca Jaźń
A mozna ten traktat renegocjowac w jakis sposob bedac tu na ziemi ?
W koncu na tej sciezce rozwoju nie ma sensu sie nigdzie spieszyc - w koncu na samodoskonalenie i naprawianie bledow mam cala wiecznosc ?
Jak to jest z samobojstwem ? czy po drugiej stronie sa na takie przypadki tolerancyjni ? - w koncu kazdemu moze sie nie udac ?
I jestem ciekaw jak to jest z kracja ? - ona tez ulega ewolucji i samodoskonaleniu czy jest juz doskonala ?
I czy wiesz moze Delfinie jak to jest z narodzinami duszy - one jakos powstaja czy moze oddzielaja sie od kreacji bedac caly czas jej czescia - czyli zawsze istnialy ?
I czym tak naprawde jest dusza bo Desmarqet w swojej ksiazce pisze ze ona jest zbudowana z elektronow
postrzegamy rzeczywistość tunelowo,
czyli, nasza "świadomość" obejmuje tylko część całego spektrum
stąd właśnie biorą się różnice w opisach różnych przekazów
to o czym wspominają Desmarqet, Hejal, albo B. Meier, to tylko części całej układanki
czasem mówimy o tym samym, używając jedynie innej terminologii
ja dzielę się jedynie swoją częścią...ale nie jest to na pewno "prawda ostateczna"
wg mnie, wszystkie przekazy w jakiś sposób się uzupełniają...mimo różnic
odpowiem na Twoje pytania, ale potraktuj je proszę jako część postrzegania tunelowego, z pewnością inni Gwiezdni Wędrowcy mogliby odpowiedzieć na nie inaczej
z tego co wiem można renegocjować zobowiązania wynikające z danego wcielenia, ale tylko w pewnym zakresie...jeśli np. urodziłeś się w Chinach, jako żółta rasa, nie masz możliwości (w obrębie jednego wcielenia) zamiany ciała na rasę czarną
renegocjować można poprzez wysyłanie INTENCJI, możesz ją kierować do Przewodnika Duchowego, Duszy, Wyższego Ja...to nie ma znaczenia...Intencja trafi tam gdzie trzeba jeśli np. przed ziemskim wcieleniem zgodziłeś się na życie w biedzie, możesz to renegocjować ... czasem z taką Intencją trzeba długo pracować, ale prędzej czy później nadchodzi "odpowiedź"
za samobójstwo nie idzie się do "piekła", jak głoszą niektóre religie...jest to raczej traktowane jako stracona szansa rozwoju w danych warunkach
Kreacja ulega ciągłej ewolucji, jest przecież wypadkową doświadczeń wszystkich dusz...nad kreacją może być inna kreacja i to może iść w nieskończoność...ale tego nie wiem, to wykracza poza moje postrzeganie
z narodzinami duszy jest o tyle kłopot, o ile patrzymy przez pryzmat czasu liniowego, dusza jest częścią kreacji, zatem w pewnym sensie istniała zawsze...już o tym wspominałem, to MY jesteśmy kreacją, ale można to poczuć i dostrzec, kiedy wychodzimy poza ego, które ma tendencje do tworzenia podziałów na: oni - my
Hejal wspomniał coś o agresywnych rasach, którzy mają broń do eliminacji duszy. I że te rasy, nieraz atakują inne cywilizacje, eliminując dusze.
Jaki wpływ ma śmierć duszy, na kreację?
Czy dusze, które przyczyniły się śmierci innych dusz, będzie miała jakieś konsekwencje ?
Z tego co zrozumialem z ksiazki desmarqueta , to oni te pojazdy napedzaja antymateria pod cisnieniem jakie panuje w gwiazdach neutronowych.
Wiec pewnie wybuch czegos takiego unicestwil by wszystko lacznie z duszami o ile dusza jest zbudowana z elektronow.
Emmeline twierdzila ze nie da sie zniszczyc duszy - wiec moze to sie tylko wydaje temu ktury ja prubuje zniszczyc ze ona znika - a moze wcale nie znika tylko przenosi sie do jakiejs innej kracji ?
Podobnie jak wiekrzosci ludzi wydaje sie ze czowiek umiera calkowicie a w zeczywistosci traci tylko powloke.
Jedyne czego bym chcial to spotakc kiedys na swojej drodze kogos kogo bedzie pasjonowalo jak daleko to siega ? i czy sa jakies inne kreacje
Obojetne w tym czy przyszlym zyciu.
A mozna ten traktat renegocjowac w jakis sposob bedac tu na ziemi ?
W koncu na tej sciezce rozwoju nie ma sensu sie nigdzie spieszyc - w koncu na samodoskonalenie i naprawianie bledow mam cala wiecznosc ?
Jak to jest z samobojstwem ? czy po drugiej stronie sa na takie przypadki tolerancyjni ? - w koncu kazdemu moze sie nie udac ?
I jestem ciekaw jak to jest z kracja ? - ona tez ulega ewolucji i samodoskonaleniu czy jest juz doskonala ?
I czy wiesz moze Delfinie jak to jest z narodzinami duszy - one jakos powstaja czy moze oddzielaja sie od kreacji bedac caly czas jej czescia - czyli zawsze istnialy ?
I czym tak naprawde jest dusza bo Desmarqet w swojej ksiazce pisze ze ona jest zbudowana z elektronow
Z mojej perspektywy mogę Ci powiedzieć, że dusza powstaje na skutek zaniżenia wibracji przez wyższą jaźń, która ją tworzy po wyjściu ze źródła. Dusza jest tylko niewielkim elementem, ale zdolnym do wcielania. Wyższe jaźnie pozostają na swoim poziomie i nie doświadczają wcieleń i to jest zarazem ich problem
Wszystko, co znajduje się poza źródłem podlega ewolucji i samodoskonaleniu. Jedynie energia ze źródła jest najwyższą i najczystszą formą, która nie ulega zmianie. Ja bynajmniej nie znam wyższej energii od niej. Nie nazywaj jej bogiem, bowiem to zbyt duże uproszczenie , a ona tego nie potrzebuje.
Samobójstwo, cóż są energie w świecie dusz, które Cię za to nie pochwalą, ale dusza ma prawo zrezygnować w każdej chwili, nawet dokonując drastycznego ucięcia połączenia z ciałem.
Renegocjacja...cóż cały problem w przekonaniu wyższego ja, że jest konieczna , a tutaj trzeba pracować nad czystym połączeniem i nie traktować wyższego ja jako naszego przewodnika, bowiem to dusza podlega doświadczeniom i to one kreują ją w danej chwili.
Hejal wspomniał coś o agresywnych rasach, którzy mają broń do eliminacji duszy. I że te rasy, nieraz atakują inne cywilizacje, eliminując dusze.
nie pamiętam dokładnie w jakim kontekście o tym wspomniał
ale wg mojej wiedzy to nie jest możliwe
być może chodzi o jakąś ingerencję w ciało astralne, ale nie w "trzon" duszy
Renegocjacja...cóż cały problem w przekonaniu wyższego ja, że jest konieczna
, a tutaj trzeba pracować nad czystym połączeniem i nie traktować wyższego ja jako naszego przewodnika, bowiem to dusza podlega doświadczeniom i to one kreują ją w danej chwili.
kilka lat temu spotkałem się z taką hipotezą,
wg mnie jest ona "prawdziwa" tylko w pewnym sensie, tzn wtedy, kiedy "odwrócimy" bieg energii
ale, tak jak pisałem, to jest postrzeganie przez pryzmat ego;
to tak jakby ręce wkurzały się na mózg, że to one muszą pracować, doświadczać odcisków, itp...a mózg spija śmietankę, funkcjonując w cieplarnianych warunkach i tak naprawdę nie wie nic o życiu w fizycznych wymiarach
całą sztuka polega na tym żeby dostrzec to, że w rzeczywistości osobowość, dusza, wyższa jaźń, nad jaźń, kreacja są połączone, stanowią jeden organizm a nie odrębne "byty"
takie postrzeganie znacząco zmienia perspektywę,
to ja jestem wyższą jaźnią
to ja jestem kreacją
Selenity, bez urazy
takie jest moje postrzeganie
Selenity napisał/a:Renegocjacja...cóż cały problem w przekonaniu wyższego ja, że jest konieczna
, a tutaj trzeba pracować nad czystym połączeniem i nie traktować wyższego ja jako naszego przewodnika, bowiem to dusza podlega doświadczeniom i to one kreują ją w danej chwili.
kilka lat temu spotkałem się z taką hipotezą,
wg mnie jest ona "prawdziwa" tylko w pewnym sensie, tzn wtedy, kiedy "odwrócimy" bieg energiiale, tak jak pisałem, to jest postrzeganie przez pryzmat ego;
to tak jakby ręce wkurzały się na mózg, że to one muszą pracować, doświadczać odcisków, itp...a mózg spija śmietankę, funkcjonując w cieplarnianych warunkach i tak naprawdę nie wie nic o życiu w fizycznych wymiarachcałą sztuka polega na tym żeby dostrzec to, że w rzeczywistości osobowość, dusza, wyższa jaźń, nad jaźń, kreacja są połączone, stanowią jeden organizm a nie odrębne "byty"
takie postrzeganie znacząco zmienia perspektywę,
to ja jestem wyższą jaźnią
to ja jestem kreacjąSelenity, bez urazy
takie jest moje postrzeganie
Ale ja też tak uważam tylko rozbieram problem na części,a taki sposób pozwala lepiej zobrazować jak to działa. Chodzi przecież o scalenie;)
dellfinie,
żeby była jasność ja nie kwestionuję Twoich doświadczeń i Twej wiedzy, wręcz się z nią zgadzam , bo tak jest jak mówisz, ale dla procesu scalenia pomocne jest "personifikowanie" każdego z ciał naszej istoty. To tak jakbyśmy ocieplali wizerunek polityka hihi. No może nie jest to najlepsze porównanie, ale kto wie. Biorąc pod uwagę fakt w jakiej gęstości znajdujemy się aktualnie, łatwiej podzielić sobie wszystkie nasze ciała subtelne, aby je później scalić. W ten sposób lepiej można zrozumieć procesy zachodzące zarówno w samej duszy, jak i na poziomie wyższej jaźni. Użyłeś bardzo dobrego porównania między mózgiem, a pozostałymi częściami ciała. Pozornie na tym polu dzieje się również pewna niesprawiedliwość bowiem mózg jako organ zabiera najlepszy pokarm, a reszta ciała na to pracuje. Pozornie widać antagonizm między organami, ale z punktu widzenia całości wszystko działa dla jednego wspólnego organizmu. Cały problem polega na tym, aby tak świadomie zadziałać, aby kierować wszystkimi organami spoza całej konstrukcji, tzn. wpływać na mózg i inne organy w dowolnej chwili i tak jakby się tego chciało. Chociażby kierując morfinę, którą mózg posiada w dowolne części ciała. To tylko porównania, ale rozbierając elementy na części pierwsze można zobaczyć problem, jaki w nich leży. Wszystko w konsekwencji i tak sprowadza się do otwarcia i czystego przepływu przez niezablokowaną czakrę serca, bo w tym jest punkt styczny i najważniejszy dla wszystkich naszych ciał. Ciało jest tylko hologramem tego, co dzieje się na polu energii i gdy serce przestaje pracować, mózg też umiera...;) A najczystsza energia, która przepływa i równoważy wszystko i wszystkich właśnie przepływa przez czakrę serca...nie inaczej.
tak, mówimy o tym samym
przede wszystkim chodzi o połączenie na wszystkich poziomach
Powiem więcej nie tylko o połączenie, scalenie na wszystkich poziomach własnej istoty, ale również oczyszczenie, czasami zerwanie, rozplątanie więzów jakich narobiliśmy z innymi istotami, które bądź to nas blokują, bądź co gorsza manipulują poprzez połączenie różnymi zależnościami (nitkami) mniej lub bardziej splątanymi. Żeby jednak oczyścić cały ten bałagan trzeba świadomie zająć się każdym z tych połączeń, co więcej trzeba je najpierw odkryć w sobie, zweryfikować, uwolnić, bo czasem bez tego trudno o właściwe połączenie z własną wyższą jaźnią. Cały problem leży w ilości tych wszystkich zależności, ale i również w ciężarze gatunkowym. Niekiedy trzeba szukać siebie tysiące lat wstecz, aby wycofać i scalić własne energie
można i tak
jednak takie "oczyszczanie" może nie mieć końca, szczególnie u starych dusz, gdyż liczba powiązań może być nieskończona
wg mnie są prostsze i "szybsze" metody
jeśli ktoś ma np. reumatyzm, migreny, niestrawność, itp...może wszystko uzdrowić jednocześnie, ale można też po kolei
zawsze wybieramy to co z nami aktualnie rezonuje
Najważniejsze z Twojej wypowiedzi to wybór tego, co aktualnie z nami rezonuje;)
Jeśli jesteśmy już na takim poziomie,że możemy oczyścić wszystko za jednym zamachem, co wydaje się być praktycznie niemożliwe przy nagromadzeniu ogromu doświadczeń, bowiem oczyszcza się naprawdę jedynie to, co uświadomione. Dusza i nasza aktualna osobowość musi zrozumieć (najpierw to dostrzec) i chcieć coś puścić, nie da się tego zrobić zaocznie, inaczej to pozorne oczyszczanie. Jeśli coś ma być zrobione porządnie i gruntownie, to raczej trudno o szybkie metody, chyba,że mamy takie połączenie z najczystszą energią miłości, że wszystko dzieje się w jednej chwili, ale wówczas, by nas tutaj nie było
jeśli patrzymy przez pryzmat czasu liniowego...to rzeczywiście, to może brzmieć jak niedorzeczność...ale jest to tylko pozorne
może podam przykład, o co mi dokładnie chodzi
załóżmy, że ktoś ma dolegliwości o których wspomniałem
można każdą zająć się z osobna i w końcu doprowadzić organizm do równowagi
ale, niewiele osób wie, że WIĘKSZOŚĆ chorób jest powiązana albo z nieprawidłowo funkcjonującą wątrobą, albo z nadmiernym zakwaszeniem organizmu
zatem, może okazać się, że oczyszczenie wątroby i zmiana diety "za jednym zamachem" przywraca do zdrowia całe ciało
a oczyszczenie przychodzi zawsze jeśli uaktywnia się energia, czasem to może być cała eksplozja...nawet jeśli nie zajmujemy się konkretnie, poszczególnymi "problemami"
nie chcę Cię do niczego przekonywać...ani sam nie chcę być przekonywany
wspominałem, że zetknąłem się z takim podejściem kilka lat temu, i wtedy sporo o tym myślałem
ale to ze mną nie rezonuje
wydeptałem własną ścieżkę
Tu się zgadza aby trafić w sedno choroby, ale gdy tych chorób jest wiele i niekoniecznie są współzależne...;) Mogą mieć różne podłoża, różne przyczyny tkwiące w różnych problemach.
Eksplozja, a i owszem może być i pociągnąć za sobą zjawiska w ciele jak domino, ale zwykle jest tak, że człowiek odkrywa ciągle i ciągle nowe nierozwiązane problemy z przeszłości, więc nie w każdym przypadku to zadziała;) Tyle ile dusz, tyle problemów i tyle sposobów na ich rozwiązanie.
Tyle ile dusz, tyle problemów i tyle sposobów na ich rozwiązanie.
no właśnie...byłoby nudno, gdybyśmy wszyscy szli identyczną drogą
Otóż to, w tym całe piękno nas wszystkich
Zresztą to ciekawość odmienności pchnęła nas do wydzielenia się ze Źródła.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Przyjaciół Saleinji » Wszystko o kosmitach » Czaszka "gwiezdnego dziecka"