1

Temat: Przesłania dobrych kosmitów

Zastanawialiście się ile mamy pozytywnych przesłań od dobrych kosmitów? Chodzi mi o przesłania dotyczące prawd życiowych rządzących naturą i człowiekiem, traktujących o budowie szczęśliwego harmonijnego społeczeństwa itp. Generalnie takie bezpośrednie, ktoś by powiedział przyziemne ale niezwykle ważne sprawy nie związane z zaawansowaną technologią ani wyższą kosmologią. Ja na teraz przypominam sobie następujące pozycje:

Plejaranie

Dawniej znanych jako Plejadan, zakręcona sprawa z tą nazwą.
- Dobra polska strona tutaj: [url]http://www.ukrytesprawy.org/[/url]
- Książka “Ufo z Plejad”
- Świetny reportaż “Contact: Extraterrestrial Experiences of Billy Meier” materiał po angielsku dostępny w 12 częściach.
[url]http://www.youtube.com/watch?v=6sCz7GFtkYQ&feature[/url] Warto obejrzeć.

Kosmici z Thiaoouba

- Książka “Misja”
[url]http://www.thiaoouba.com/misja.pdf[/url] oraz strona pod tą samą domeną
- Wykłady Michela Desmarqueta
[url]http://video.google.pl/videoplay?docid=3227569708370542826[/url]

Hejal

- Strona [url]http://www.kosmita.wolne-media.h2.pl/[/url]
- Książka “Wszystko jest wibracją” dostępna na stronie.

Phil - człowiek z duszą kosmity

- podobnie jak Hejal, z tym że urodził się jako dziecko. Wspomnienia z poprzednich żyć na innej planecie odblokowywane zostały przez hipnozę.
- Książka “Kosmiczni Ogrodnicy” na chomiku

Tutaj można dyskutować nt. wykorzystania praktycznych rad pochodzących od kosmitów, ich pomysłów na budowę fajnej cywilizacji itp. Wszelkie abstrakcyjne dyskusje typu “która gęstość jest gęściejsza”, doszukiwanie się spisków i oszustw, zgadywanie jak działa UFO oraz rozpatrywanie kto dla kogo pracuje i kto kogo kontroluje - niemile widziane.

W skrócie. Autorzy książek nt. dobrych kosmitów rzucili pomysłami. Nie wnikamy czy kosmici Ci są jedynie wyobrażeniem autorów czy istnieją naprawdę. Na potrzeby tego wątku w ogóle można założyć że pomysły są pochodzenia ziemskiego. Zastanawiamy się nad ideami napisanymi przez autorów książek i metodami ich zastosowania tak aby służyły nam ludziom, aby można było sobie fajnie żyć.

2

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Pomijając jednak pomysły ,mogące zostać wdrożone w życie,a które sami uznajecie za całkiem właściwe,są jakieś wydające się Wam nieco dziwne,może nawet chore?

3

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Temat wcale nie przeczy mojemu pytaniu.Nawet jeżeli są to dobre przesłania,może się nam coś w nich nie podobać.Zgadzam się jednak,że ze względu na brak sprecyzowanego zakresu pytania,można nie wiedzieć jak odpowiedzieć. Generalnie mam na myśli przekazy Plejadian dotyczące ich kultury tj. życia rodzinnego,sfery duchowej i ich zapatrywań na nią .Niemniej może są też kwestie wydające się Wam dziwne i obecnie trudne do realizacji(dla Was samych) nie tylko u tej, ale też u innych znanych cywilizacji.Wyobrażacie sobie partnerstwo w multilateralizmie jak u Saleinijczyków, czy też poligynii jak u Plejadian?Czy ktoś potrafiłby zdecydować się na taki układ na dzisiejszym stopniu rozwoju?

4

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Silatan, może sprecyzuj, co Ty uważasz w ich kulturze za ”chore” dla siebie, bo chyba coś musi Ci nie odpowiadać skoro poruszyłaś ten temat.
Już dawno miałam okazję się przekonać, że ludzie nie są na pewne zmiany gotowi. Wiecie, w celach eksperymentu dałam do przeczytania paru osobom książkę Hejala. Wyszło tragicznie, zwłaszcza przy opisach życia rodzinnego itd…. wink W tej chwili to nawet nie wydaje mi się, aby coś podobnego było możliwe do wdrożenia w najbliższej przyszłości na Ziemi.
Teraz moje zdanie: zdecydowanie bardziej podoba mi się życie na Saleinji (zwłaszcza w kwestiach związków), niż u Plejadan, mogłabym się od razu ”spakować” z dziećmi i tam polecieć, pomijając fakt, że oczywiście nie mogę smile
A ”chore” to bardziej wydaje mi się to, co się dzieje wokół na Ziemi, niż życie pozytywnych ras wink

5

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

A szczerze to tworząc wątek czułem, że ten temat wypłynie jako pierwszy:) Pojawiło się jedno z kluczowych przesłań, i tych które budzi spore emocje. W skrócie mówi ono, że :

“Istota ludzka aby żyć w harmonii musi żyć w multilateralizmie lub chociaż poligamizmie. Ograniczona do monogamizmu, przymusem, zakazami lub nakazami, będzie nieszczęśliwa.”

Przypomnę autorów, którzy o tym mówią

Plejaranie:

…Życie każdej formy bytu we wszech świecie podlega pewnym regułom i zasadom zgromadzonym w odpowiednich ustawach. Tworząc te reguły istoty pozaziemskie kierują się przede wszystkim prawami przyrody. Jedno z praw Kreacji mówi, że każda męska forma życia jest w stanie zapłodnić wiele form żeńskich… Zasada ta jest w całej rozciągłości stosowana przez Plejadan, w związku z czym jeden mężczyzna może mieć wiele kobiet. Jeżeli jest on związany z czterema kobietami z własnego wyboru, to każdej z nich przysługuje samodzielne gospodarstwo domowe. Mężczyzna żyje w takim związku na zmianę z każdą z nich. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z haremem, zaś między kobietami panuje przyjacielski układ podobnie jak między nimi i ich mężem i obca im jest jakakolwiek forma zazdrości.

Hejal:

Kosmici z Saleinji, w odróżnieniu od Ziemian, żyją w rodzinach multilateralnych. Oznacza to, że rodzina składa się z kilku osób płci męskiej i kilku osób płci żeńskiej…
Dzięki multilateralizmowi dzieci zawsze znajdowały się pod opieką dorosłych, łatwiej było zdobywać żywność i dbać o inne egzystencjalne potrzeby. Także i dzisiaj multilateralizm przynosi profity… Nie doskwiera nam samotność a wspólna opieka nad dziećmi pozwala zaspokoić pragnienie opiekowania się potomstwem w czasie oczekiwania na zgodę na akt spłodzenia.

Rozmowy z Bogiem 3 (Walsh to nie kosmita;) ale pasuje do wątku, wywód jest dłuższy, wklejam fragment)

Jeśli chodzi o “małżeństwo otwarte”, nie jestem ani “za”, ani “przeciw” niemu. Czy je popierasz czy negujesz, zależy od twego postanowienia, co chcesz osiągnąć w małżeństwie i przez małżeństwo. Twój wybór decyduje o tym, Kim Jesteś w odniesieniu do doświadczenia zwanego przez was “małżeństwem”. Albowiem jak już mówiłem: Każdy czyn to samo-określenie….
W każdym doświadczeniu będziesz poszukiwał wolności, nieograniczoności i wieczności. Nie zawsze to otrzymasz, ale zawsze będziesz tego wypatrywał. Będziesz tego wypatrywał, ponieważ tym właśnie jest miłość. W głębi duszy to wiesz, bo jesteś miłością, a przez wyrażanie miłości pragniesz poznać swa prawdziwa istotę i doświadczyć jej…
Dziecko nie odczuwa leku. Myśli, że może wszystko. Ani też nie doświadcza ograniczeń. Myśli, że może kochać każdego. Ani też nie doznaje braku życia. Myśli, że będzie żyć wiecznie - podobnie osoby zachowujące się jak dzieci nie spodziewają się żadnych zagrożeń. Ani też dziecko nie zna niegodziwości -dopóki nie dowie się o niej od dorosłych.
Tak wiec dzieci hasają golusieńkie i ściskają każdego, nie przejmując się tym w ogóle. Gdyby tak dorośli mogli się na to zdobyć

Rozmowy z Bogiem 2 (Jako uzupełnienie - trochę obok tematu)

W społeczeństwach oświeconych dzieci nie karci się, nie powstrzymuje, nie “nawraca na słuszna drogę”, kiedy zaczynają odkrywać pierwsze przyjemności płynące z samej natury swej istoty. Nie zataja się również, nie osłania zbytnio seksualności rodziców -czyli ich tożsamości jako istot seksualnych… To rodzice bowiem nieustannie kształtują dziecięce wyobrażenia na temat tego, jakie zachowanie jest “dobre” a jakie “złe”. Dzieci wyłapują mniej lub bardziej zamaskowane sygnały dotyczące wszystkiego, co pokazuje im, jak ich rodzice myślą, mówią i postępują. Możecie uznać te społeczności za “pogańskie” czy “prymitywne”, ale zostało stwierdzone, iż takie rzeczy jak gwałt czy zabójstwo w afekcie praktycznie wśród nich się nie zdarzają. Zjawisko prostytucji wywołuje śmiech jako absurdalne i nieznane są przypadki zahamowań czy zaburzeń seksualnych. O ile taka otwartość nie jest wskazana na obecnym etapie rozwoju twojego społeczeństwa, to jednak najwyższy czas, aby tak zwane cywilizacje nowożytne odrzuciły wreszcie zakazy, poczucie winy i wstydu, które od tak dawna dławią wszelkie przejawy waszej seksualności.

6

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

W zasadzie nic mi się nie wydaje ”chore” jako takie.Użyłam po prostu mało trafnego określenia,za co bardzo przepraszam.Zastanawiało mnie po prostu,czy ktoś z Was nigdy nie myślał o ich ideach ,krytycznie.Ja na przykład przyznam się,że kwestia rodziny była dla mnie nieco obca,jednak po głębszej analizie doszłam do wniosku, że sama potrafiłabym zaakceptować poligynię.Właściwie kwestia życia rodzinnego Plejadian ,wzbudza mieszane uczucia u ludzi z którymi rozmawiałam i byłam ciekawa jak odnoszą się do tego tutejsi forumowicze.Ja na przykład w ogóle nie potrafię stworzyć zdrowego związku i po prawdzie ,nie potrzebuję ani mężczyzny ,ani kobiety do realizacji swojego celu.Najważniejsze są ,i mam czystą nadzieję ,zawsze będą dzieci.Może to dziwne ale nigdy nie poświęcę dziecka ,żeby poczuć czym jest miłość.Moim zdaniem człowiek powinien żyć według zasad jakie jemu samemu odpowiadają,jeżeli nie mają na celu wyrządzenia szkody innej istocie żywej.
Pytałaś Gabi do czego ja odnoszę się krytycznie.No cóż,chyba jest to przekaz Plejadian dotyczący przeciętnej duszy ziemskiej,która aby ”iść” dalej musi pokonać 7 poziomów doświadczenia.Nie jestem jeszcze dobrze oczytana w tym kontakcie, wobec czego powstrzymam się od komentarza.Być może dalej jest szersze uzasadnienie tego zagadnienia.Opiszę w późniejszym wpisie.

Pozdrawiam cieplutko:)

7

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Bart, też czułam, że ten temat ”mocno” wypłynie. Gdybyś widział reakcje na książkę Hejala…  wink

To oczywiste, że ludzie nie mogliby żyć w takich społeczeństwach jak pozytywne rasy - są za mało rozwinięci duchowo. Na Ziemi - z ludźmi tego sobie całkiem nie wyobrażam. Szczerze, to wolę być sama, niż z jakimś nierozwiniętym duchowo człowiekiem. No i jestem sama - z własnego wyboru, dopóki (być może, bo to nie jest celem mojego życia smile) - nie spotkam mężczyzny (czuję się w pełni kobietą wink), który będzie w stanie tworzyć ze mną harmonijną przestrzeń dla rozwoju. Dla mnie liczy się jakość, a nie ilość, nawet w związku - powinien istnieć dla rozwoju. Zresztą nie spotkałam osobiście jeszcze nawet jednego mężczyzny (czy też kobiety), z którym chciałabym spędzić życie (Silatan mam chyba podobny problem… bo dzieci, nawet jak nie miałam własnych, były zawsze dla mnie na pierwszym miejscu).
A w opisach Hejala przyciąga mnie ta rodzinna atmosfera, dzieci (dorośli zresztą też) czują się tam takie kochane, bezpieczne i nieograniczane. Wspaniałe warunki do rozwoju. Kiedyś znowu będę dzieckiem i nie chcę być destruktywnie ograniczana, poprzez wtłaczanie mi różnych zakazów i kodów, które wywołują w efekcie poczucie winy, zahamowania i przeróżne dewiacje. A co do niektórych ”prymitywnych” plemion na Ziemi, to ludzie ”ucywilizowani” mogliby czasem brać z nich przykład, żyliby ”bliżej swej boskości i prawdy” wink
No coż, to tylko moje zdanie, a ja ogólnie jestem strasznie dziwna, więc się nie przerażajcie wink

8

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Z obecnej dyskusji płynie taki wniosek, że zarówno kobiety jak i mężczyźni multilateralizm oraz poligamizm odbierają jako dobre i właściwe, ale większość z nich nie potrafi tych zachowań umieścić w swoim obecnym ziemskim życiu.

W grę wchodzi więc tylko właściwy i powszechnie akceptowany monogamizm. Czy aby na pewno? W Polsce 2007 roku 26,8% liczby nowo zawartych małżeństw monogamicznych rozwiodło się (wikipedia). Zakładam że drugie tyle żyło ze sobą źle, ale nie miało odwagi na rozwód. W Szwecji ponad (!)70%. W Polsce do zdrady przyznaje się 33 procent mężczyzn i 26 procent kobiet (polki.pl). Tu tak samo, drugie tyle się nie przyznaje albo miało by ochotę ale nie ma odwagi. Uśredniając z duża rezerwą, co druga osoba ma jakieś “ale” do monogamizmu.

Czy można się dziwić tym, którzy wybierają życie niezależnej jednostki lub tym wolącym związek partnerski? Myślę, że nie. W świecie nie rozumiejącym multilateralizmu oraz poligamizmu, w którym jedynie akceptowalny monogamizm sieje w rodzinach spustoszenie, niezależność lub oparte na zdrowych zasadach partnerstwo wydaje się być rozsądnym, przemyślanym kompromisem.

9

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Gabi,powiedz mi,można do Ciebie napisać e-maila?Niestety poprzez forum występuje jakiś błąd.A chciałam zapytać Cię o kwestię dzieci prywatnie,forum chyba nie jest odpowiednim miejscem i raczej chciałabym unikać jego zaśmiecania.:)
Odnośnie tematu.Są na Ziemi ludzie o podobnych ideach i szczerym sercu.Być może jestem wielką optymistką,jednak dalej uważam ,że gdyby tak zacząć działać można by stworzyć coś całkiem ”fajnego”.
Mi się wydaje ,że kiedy większość ludzi mówi,że coś jest niemożliwego do realizacji nikt tego nie urzeczywistni,ale kiedy przyjdzie ktoś kto o tym nie wie,osiąga to bez problemu.
Oczywiście trudno odnieść to do kosmicznych idei,ale faktem pozostaje,że niewiele się robi,aby zmienić istniejący nieład.

10

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Silatan, próbowałam Ci przesłać, ale chyba też mi się nie udało. Coś jest nie tak ?? No to podam tu ogólnie, ale dla Twojej wiadomości
Masz jakiś plan wspólnego działania, bo sam pomysł mi się osobiście podoba.

Bart, mógłbyś bliżej określić, co uważasz za partnerstwo oparte na zdrowych zasadach? Jestem ciekawa jak to widzisz smile

11

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Z drugiej strony Bart nie powinniśmy żyć statystykami.Badania pokazują najrozmaitsze rzeczy,w tym także dowodzą,że człowiek podświadomie dostosowuje się do panujących opinii.Choć prawdą jest ,że człowiek z natury nie jest istotą monogamiczną.

12

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

A ja, po zastanowieniu stwierdziłam, że zadałam Ci być może zbyt osobiste pytanie, Bart. Nie musisz na nie odpowiadać wink

13

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Silatan, statystyki nt. zdrad mogą być zafałszowane bo wykonuje się je na wybranej grupie ludzi. Te nt. rozwodów odzwierciedlają faktyczną ilość rozwodów. Po prostu zlicza się rozwiedzionych.

Gabi, na pytanie mogę odpowiedzieć publicznie. Jedyny powód jaki powstrzymał mnie do tej pory przed odpowiedzią to brak czasu;) Partnerstwo na zdrowych zasadach to np porozumienie dwojga ludzi, którzy postanawiają wspólnie dzielić część życia. Jeżeli mają dziecko, to mogą np podpisać (notarialnie?) umowę zaświadczając, że każde z nich dołoży wszelkich starań aby jak najlepiej wychować potomka, czyli zapewnić mu byt zarówno materialny jak i duchowy, stworzyć dobre warunki i ciepłą atmosferę tak aby jako dorosła osoba, mogło realizować swoje plany życiowe.

Takie partnerstwo nie musi oznaczać że partnerzy mieszkają razem i wszystko robią wspólnie. Raczej są niezależni i potrafią się spełniać w życiu, mają swoich znajomych i swoje odmienne zainteresowania, ale tak jak pisałem część tego życia dzielą ze sobą. Potrafią rozmawiać i mówić o swoich potrzebach względem siebie jak i względem innych osób z ich otoczenia.

Taka postawa wymaga od obu partnerów dużej dojrzałości emocjonalnej, szczerości, zrozumienia tematu i pewnej stabilności życiowej. W przeciwnym przypadku może zakończyć się katastrofą. Nie trudno się domyślić, że takie podejście nie jest wolne od problemów. Weźcie pod uwagę, że za znawcę związków się nie uważam. To tylko moje luźne przemyślenia, choć twierdzę że taki model jest dobrą alternatywą dla ludzi odpowiedzialnych, którzy raczej sobie w życiu radzą a małżeństwo nie jest dla nich opcją.

14

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

No tak wygląda na to, że pisząc powyższego posta byłem zainspirowany przysięgą małżeńską z “Rozmowy z Bogiem 3″. Ona ładnie brzmi i z pewnością wielu z Was powie “to zbyt piękne aby było możliwe”. Wkleję fragment.

Neale i Nancy przybyli tu dziś, aby ogłosić wszem i wobec swą miłość do siebie nawzajem … Nancy i Neale, oznajmiliście mi, że jesteście głęboko przekonani, iż powodem zawarcia tego małżeństwa nie jest bezpieczeństwo… że jedyne i prawdziwe bezpieczeństwo znaleźć można nie w posiadaniu czy byciu posiadanym, we własności czy byciu własnością … nie w żądaniu czy oczekiwaniu, ani nawet w nadziei na to, że ten drugi zapewni ci wszystko, czego twoim zdaniem potrzebujesz w życiu …ale w świadomości, że wszystko, czego ci potrzeba… całą miłość, całą mądrość, całą przenikliwość, całą moc, całą wiedzę, całe pojmowanie, całe współczucie i całą siłę… znajdziesz wewnątrz siebie… i że nie poślubiacie tego drugiego z nadzieją otrzymania tych rzeczy, ale z nadzieją rozdania tych darów, aby miał on ich jeszcze większą obfitość…

Aby nie robić posta długości jamnika, zainteresowanych całą przysięgą odsyłam do wspomnianej książki. Przysięga w całości jest znacznie dłuższa i inspirująca.

15

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Bart, bardzo mi się podoba Twoje podejście do partnerskich związków, pewnie dlatego, że mam podobne wink
To chyba na razie najlepsze rozwiązanie dla osób z niezależną osobowością, silnie rozwijających się, a jednocześnie pragnących dzielić się z innymi.
Dla mnie dzisiejsze małżeństwo to jak cyrograf, pakt skutecznie niszczący związek. Obie strony na ogół przestają się starać.
Oczywiście są wyjątki. W swoim życiu miałam szczęście obserwować takie idealne dla mnie małżeństwo - to rodzice mojego taty, czyli dwie bratnie dusze, wysoko rozwinięte duchowo. Byłam zawsze zafascynowana tym jak patrzą na siebie z zachwytem, szacunkiem, odnoszą się do siebie z humorem, łagodnością, zrozumieniem, troską i głęboką przyjaźnią. Czułam przy nich niesamowitą błogość. Przy czym każde z nich rozwijało się niezależnie od drugiego, miało swoje życie i zainteresowania, i nie było między nimi czegoś takiego jak zazdrość, złość na drugie itd., żadnych negatywnych emocji, przynajmniej wyczuwalnych.
Kiedy babcia zmarła (była grubo po 70-tce), dziadek wytrzymał bez niej zaledwie miesiąc, choć wcześniej nie chorował. To, że mogłam z nimi i moim ukochanym tatą przebywać, i odczuć tą bezgraniczną miłość, niewątpliwie ukształtowało moje dalsze życie.
No tak, ale taki związek bratnich dusz, to niestety rzadkość. To były bardzo dojrzałe dusze.

Podoba mi się ta przysięga małżeńska  wink

16

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Zastanawiam się co tak naprawdę znaczą dobrzy i źli kosmici? Może od negatywnnych ras też czegoś można się nauczyć? Poważnie się zastanawiam a najprostszym przykładem, takim ludzki są Indianie. Spotkałam “fanów” indian opacznie pojmujących tę kulturę. Widzieli tylko “malowniczych” ludzi skaczącychh wokół ogniska, prawych wojowników itp. Prawda jest jednak taka, że Indianie byli również okrutni wobec siebie i białego człowieka. Ludzie widzą jednak to co chcą widzieć. Może tak samo jest z kosmitami. Żeby zrozumieć ich pobudki powinniśmy “wejść w ich skórę” co nie wiem czy jest możliwe. Geny warunkują pewne zachowania i schematy myślenia, co nie wyklucza wpływu ducha na genetykę istoty. Nie wiem czy mnie rozumiecie ale chcę powiedzieć, że kosmici kierując się pewnymi normami czy mając jakieś tam zwyczaje mogą kierować się całkiem odmiennymi pobudkami niż my. Dlatego, że są inni a ich ciała mają również wpływ na osobowość tak jak ciało człowieka na nas. Duch pozostaje “czysty” ale człowiek czy kosmita to połaczenie ducha i ciała a nie tylko duch i o tym trzeba pamietać badajac zachowania kosmitów. Geny zas mają wpływ na osobowość a te się róznią(bardziej lub mniej).
Wracając do tematu. W kolejnych postach spróbuję “wyłuskać” trochę pozytywnych cech z ras powszechnie uważanych za negatywne. Może się uda wink
Pozdrawiam Was Wszystkich smile

17

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Gabi, miło mi słyszeć, że moje zdanie nt. związków nie jest odosobnione. Z drugiej strony liczę na konstruktywną krytykę mojego punktu widzenia ze strony innych forumowiczów.

Istnienie, ja pojęcie “przekazy dobrych kosmitów” interpretuję tak po prostu, bezpośrednio, jeżeli coś czytam i czuję że to by ludziom służyło, to zaliczam to do dobrego przekazu. Czyli raczej subiektywnie i trochę emocjonalnie.

18

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Ze swojej strony ten temat odebrałam po prostu: wszelkie pozytywne przekazy.
Weźmy takich Zeta Reticuli, zawsze fascynowali mnie z powodu swej odmienności do mnie, braku emocji (też wiele można się od nich nauczyć). Z tymi pozytywnie nastawionymi do ludzi, to chętnie bym się skontaktowała, choć to pewnie niemożliwe, bo mogłabym im tylko krzywdę zrobić swoją energią  wink

Coś o innych rasach z książki ”Gwiezdne dziedzictwo”:
”Niewielka procentowo grupa pozytywnych istot z Syriusza postanowiła również wcielić się w świat materii. Jednak odrzuciła formę człekokształtną na rzecz formy bardziej odpowiadającej jej naturze. Tą formą były walenie. Delfiny i wieloryby wyobrażają przejście energii Syriusza do fizycznego, spolaryzowanego świata. W symbolice archetypicznej woda reprezentuje podświadomość. Walenie stanowią przypomnienie możliwości integracyjnych człowieka”.

Z innego źródła:
”Delfiny od zawsze pomagały równoważyć energie Ziemi, ludzkie pola energetyczne(…) Pracują na bardzo wysokich poziomach energetycznych. Dzieje się tak poprzez dźwięk, którym porozumiewają się między sobą i wszechświatem. Poprzez wibracje, z którymi symbiotycznie łączą energię. To bardzo inteligentne istoty”.

Tak jak ja to widzę: możemy od delfinów uczyć się radości, spontaniczności, miłości, szczęścia i zabawy. Oczywiście to mały fragment ich darów i przesłania dla nas smile

19

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Przesłania wyższych ras  na temat związków, fragment "Milienium" L. Royal:
(większy fragment jest tu: [url]http://www.bcd.com.pl/Sexuality/60.print.aspx[/url] )

"Wiele osób odczuwa obecnie pilną potrzebę uporządkowania osobistych spraw, jakie od pewnego czasu dają im się we znaki. Mogą dotyczyć związków miłosnych, rodziny, przyjaciół czy też ich samych. To naglące poczucie wynika stąd, że przechodzicie właśnie z jednej wibracyjnej rzeczywistości do drugiej. Założenia i zasady rządzące jedną rzeczywistością nie mogą jednak być przeniesione do drugiej. Jeśli próbujecie wnieść do rzeczywistości czwartej gęstości (4G) przekonania i przesłanki wspierające podział i nie chcecie zostawić ich za sobą, będziecie odczuwać silne wewnętrzne rozdarcie."

Zasady rządzące związkami w trzeciej gęstości
- zatajenie - ukrywanie informacji przed partnerem lub sobą samym
- monogamia - podyktowana strachem a nie wyborem
- miłość uwarunkowana - będziesz kochał kogoś, o ile zaspokoi twe potrzeby
- oczekiwania - w stosunku do partnera
- manipulacja - często wzajemna
- potrzeba sprawowania kontroli - czyli brak wiary, że wszystko dzieje się tak, jak powinno, dla wspólnego dobra

Ponieważ rzeczywistość czwartej gęstości oparta jest na jedności, nie ma w niej miejsca na cechy właściwe związkom w 3G.

Zasady związków w czwartej gęstości
- Szczerość - osoby tworzące związek za wszelką cenę muszą zdobyć się na szczerość.
- Miłość bezwarunkowa - jest kluczowa dla związków w 4G. Oznacza kochanie kogoś (oraz siebie) bez żadnych warunków. Wiąże się z nią również miłość własna i należy podejmować działania na rzecz zachowania miłości i szacunku do siebie, nawet jeśli naraża to związek. Jesteś równorzędnym, a nie spisanym na straty składnikiem równania. Męczeństwo nie jest cechą związków w 4G!
- Całkowite zaufanie - nie chodzi o to, aby nauczyć się ufać, lecz aby być szczerym i szanować siebie.
- Przyzwalanie - pozwól innym być tym, kim potrzebują być, nie wymagaj od nich, aby się zmienili. Tylko wtedy ujrzysz, jacy są naprawdę. Gdy próbujesz nimi manipulować, nie widzisz ich naprawdę, dostrzegasz w nich tylko to, co tobie potrzebne, a to jedynie złudzenie.
- Związki z wyboru - są przeciwieństwem monogamii podyktowanej lękiem. Związek na miarę 4G wymaga jasnego komunikowania własnych potrzeb i pragnień partnerowi.Każdy wybór jest właściwy, o ile jest świadomy.

Jeśli wybierzesz integracyjny model czwartej gęstości i ucieleśnisz go (zamiast tylko próbować), przestaniesz cierpieć z powodu utraty partnera. Ku temu właśnie zmierzacie w swojej ewolucji. Poczucie straty, ból, właściwe są związkowi 3G, z paradygmatem podziału i kontroli. Mogą też wystąpić, kiedy łudzisz się, że tworzysz związek na miarę 4G i liczysz na jego dobrodziejstwa, ale przeżywasz rozczarowanie, ponieważ w istocie nadal tkwisz w 3G.
Przechodząc z perspektywy 3G do 4G nie uchronisz się przed strachem towarzyszącym przekształcaniu się związków. Wkraczasz na niezbadany obszar. Nie wiesz, co czeka ciebie za najbliższym wzgórzem. To wiele osób napełnia lękiem. Jeśli naprawdę dążysz do związku na miarę 4G, pogódź się z tym strachem. Kiedy znajdziesz się już po drugiej stronie, spostrzeżesz, że twoja tożsamość nie zależy od drugiej osoby. Możesz polegać na samym sobie. Z poznania kryjącej się w tobie mocy płynie wyzwolenie, jasność, potęga. W końcu staniesz twarzą w twarz ze swoim niedowartościowaniem i samotnością, i przyznasz przed samym sobą, że związki, do jakich dążyłeś, miały “pokryć" twoje braki.

Skróciłam jak mogłam  smile Zamieściłam to, bo sama też odczuwam dużą potrzebę uporządkowania tej sfery.

20

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Gabi  big_smile ja też to czuję.. fajnie to napisałaś.. smile

21

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Witajcie:) Pozwólcie, że włączę się do dyskusji po dłuższej nieobecności. Czytam i czytam i... czy my nie jesteśmy dla siebie za surowi? Ale znalazłam tekst, pod którym po raz pierwszy w życiu mogę się podpisać bez zastrzeżeń - co do treści. Przepraszam, długi jest, moderator może go przenieść gdzie chce, jeśeli uzna to za stosowne:)

- Ty się zajmujesz końcem świata? - spytała z lekką nutką ironii w głosie.
- Ja? Bynajmniej - odpowiedziałem - a czemu tak sądzisz?
- No przecież ciągle siedzisz w tych tematach… 2012 i tym podobne - orzekła.
- Ja? Bynajmniej - odpowiedziałem - a czemu tak sądzisz?
- No przecież… - zawahała się na chwilę - a nie siedzisz? To czym się zajmujesz?
- Raczej początkiem Nowego Świata - wyjaśniłem uprzejmie.
- A czy początek Nowego Świata nie wymaga końca starego? - zapytała.
- Zapewne tak - odparłem - ale to nie znaczy, że trzeba się tym zajmować. On się sam zajmuje sobą, Stary Świat - wali się, pada na kolana i rozpada w pył padając na ziemię. Ale tym się "zajmuje" - jeśli można użyć takiego określenia - siła grawitacji. Nikt inny nie musi.
- No dobrze, ale te wszystkie teorie spiskowe, Iluminaci, kalendarz Majów, New Word Order, spisek bankierów i tym podobne… - spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- To są objawy nowotworu, który zabija Stary Świat - odpowiedziałem. Owszem, nimi można się zajmować, ale z podobną skutecznością, jaką osiąga medycyna oficjalna, która wycina węzły chłonne, podaje środki przeciwbólowe, aplikuje chemio- i radioterapię - ale ona się nie zajmuje budowaniem zdrowego organizmu. Ona zwraca całą swoją uwagę na usuwanie objawów choroby. Tym jest zajmowanie się końcem Starego Świata. Mnie to kompletnie nie interesuje - odpowiedziałem.
- Ale przecież się tym interesowałeś kiedyś. Sama pamiętam, jak roztaczałeś wizję III wojny światowej i opowiadałeś mi, że tym światem rządzą źli ludzie - popatrzyła na mnie badawczo.
- To prawda - odpowiedziałem. Jak odnajdujesz w sobie symptomy choroby, to im się przyglądasz. Próbujesz zrozumieć, co one ci mówią. I albo próbujesz je zlikwidować - wyciąć, czy jakkolwiek inwazyjnie się ich pozbyć, albo starasz się zrozumieć istotę choroby i próbujesz odbudować zdrowy i zharmonizowany wewnętrznie (i zewnętrznie) organizm. Ta fundamentalna różnica w podejściu do zjawiska choroby jest dokładnie tym, co różni tzw. medycynę oficjalną od podejścia alternatywnego. Podobnie dzieje się, kiedy traktujesz nasz świat, jako organizm o kompletnie zachwianej równowadze i harmonii, zaś objawy tej choroby, jako przyczynę zła. A spuchnięty węzeł chłonny nie jest przyczyną choroby, jest tylko objawem dramatycznej walki organizmu z chorobą, objawem konfliktu energii. I tyle. Więc sama zauważ, czy warto się nim zajmować jakkolwiek ponad to, by dostrzec w nim objaw choroby?
- Czyli wtedy - kiedy mi opowiadałeś o tym wszystkim, czego nie chciałam słuchać - opisywałeś mi symptomy choroby?
- Dokładnie tak. I zapewne robiłem to z takim samym przerażeniem, z jakim opowiada o swojej chorobie każdy, kto staje się jej świadom i się jej boi. To nie była droga do wyleczenia. To była droga do przedłużenia agonii. I tym właśnie jest koncentrowanie się na Iluminatach, Rotchildach, mikrochipach, planach wymordowania 5/6 populacji planety i tym podobnych. To dokładnie - trzymając się mojej analogii do zdrowia i medycyny - oferuje nam "twój" lekarz. Chemioterapia, która wyniszczy 5/6 odporności twojego organizmu, sterydy - twój Rockefeller, operacja wycięcia guza, czyli Patriot Act, cenzura Internetu i pełna kontrola twojego życia i tak dalej. Ale wolno ci się nie zgodzić. To tutaj dokładnie jest umiejscowione współcześnie hamletowskie pytanie "być albo nie być". Możesz powiedzieć NIE. I Być.
- Poczekaj, pogubiłam się. Powiedzieć NIE, znaczy podjąć walkę z chorobą. Czyli zająć się tym czym zajmują się właśnie tzw. spiskowcy - sprzeciwem wobec objawów choroby.
- Bardzo trafnie to ujęłaś - podchwyciłem. Problem w tym, że oni się zajmują sprzeciwem wobec objawów choroby… Ale czy sądzisz, że to jest droga do wyleczenia? To jest do pewnego stopnia ten sam błąd, który popełnia oficjalna naukowa medycyna. A niestety, przykro mi to powiedzieć, że w przypadku medycyny to błąd kardynalny.
- To znaczy, że to wszystko co robią spiskowcy jest pozbawione sensu?
- Nie, tego nie powiedziałem. Tutaj jest cienka czerwona linia, którą jest bardzo łatwo przekroczyć w ogóle o tym nie wiedząc. Ja nie twierdzę, że to co oni robią jest bez sensu.
- Poczekaj, tego już zupełnie nie rozumiem…
- Widzisz, tzw. spiskowcy - to bardzo fałszywie opisujące tę grupę ludzi określenie, albowiem to ich zamyka w formule działalności zakazanej - i o to właśnie chodzi tym, którzy ich nie lubią - więc nie nazywajmy ich tak, ale nazwijmy ich: środowiska i media alternatywne. Więc owe środowiska i media alternatywne - ocalałe głównie w Internecie i w kilku zepchniętych w niszę drukowanych wydawnictwach - więc owe media alternatywne, jak David Icke, Alex Jones, RedICeCreation, CoastToCoastRadio, tak naprawdę jest ich dużo więcej, niż wymieniłem - więc ich działalność, też ma swój sens. To oni pokazują objawy choroby. To oni pełnią rolę ostrzegających o tym, że źle się dzieje i to nie tylko w państwie duńskim. Bez Icke'a czy Jones'a prawdopodobnie nasza wiedza o stanie zaawansowania naszej choroby byłaby dużo mniejsza. A więc i nasza świadomość o skali zagrożenia byłaby dużo mniejsza. A więc i nasza wola do zajmowania się tym, czym ja się zajmuję - projektowaniem Nowego Świata - zapewne byłaby o wiele słabsza. Więc daleki jestem od tego, żeby dezawuować ich działalność. Choć mają diablo niewdzięczną rolę. Po pierwsze są narażeni na ataki wszelkiej maści sceptyków, nie mówiąc o represjach ze strony ginącego systemu, a takowe też mają miejsce. Po drugie oni pełnią trochę taką rolę, jak białe krwinki w naszym organizmie. Podejmują bezpośrednią walkę z chorobą, ale też giną w tej walce. Więc jestem daleki od tego, by nie doceniać ich działalności, ale nie zmienia to mojej postawy, że ja się zajmuje projektowaniem lepszej przyszłości.
- Czy wobec tego twoja postawa to nie jest… hm… tchórzostwo?
- Ha ha ha!… tak, to bardzo sceptyczne podejście do tematu - roześmiałem się serdecznie.
- Kto to jest sceptyk?
- Sceptyk to człowiek kompletnie pozbawiony wyobraźni. Taka choroba, ale bywa uleczalna. Chociaż do wyleczenia jest konieczny spory wstrząs smile Wracając do twojego pytania. Nie. To nie jest tchórzostwo. Każdy sobie obiera swoją rolę do odegrania w życiu. Są wojownicy i są sztabowcy. Są tradycjonaliści i konstruktorzy nowej świadomości. Trzymając się analogii wojennej są sanitariusze i są telegrafiści i są tajni agenci i są zaopatrzeniowcy i jest milion ról do podjęcia. I nie przyjdzie ci do głowy nazwać ich wszystkich tchórzami, dlatego że nie są wojownikami, nieprawdaż?
- Fakt…
- Więc każdy ma swoją działkę "do obrobienia", a skutek będzie sumą naszych wszystkich działań. Tak jak teraz - skutek - czyli to, jak wygląda nasz świat - jest sumą naszych wszystkich działań. Nikt go nam takim nie skonstruował. I pomimo tego, że byliśmy na przestrzeni całej naszej historii manipulowani i oszukiwani - o czym jestem głęboko przekonany - to sami się na to godziliśmy. Nie szukałbym winnych na zewnątrz. Tak wygląda koleina ewolucji. Zauważ, jak wiele działań twoich rodziców - każdego rodzica - można zaklasyfikować, jako manipulację, choć jej intencją było nauczenie ciebie kawałka prawdy o świecie. Jak często odciągano twoją uwagę od czegoś, co twoim rodzicom wydawało się dla ciebie niebezpieczne, albo nie właściwe z jakichś tam względów. I dokonywano tego metodą manipulacji - zajmij się grzechotką, a nie kontaktem w ścianie.
- Ale to było robione z miłości, a nie z chęci oszustwa! A to, co ty mi opowiadałeś o manipulacjach, którym my podlegamy, nie było i nie jest z miłości!
- Trafiony zatopiony. Brawo! Ale to zależy, jak głęboko wejrzysz w naturę rzeczy. Jeśli za źródło manipulacji uznasz na przykład Draco, którzy grzebali w naszym DNA, albo religie, które nas skutecznie oddzieliły od boskiego źródła - to masz rację, to nie było robione z miłości. I na ich poziomie to była manipulacja w pejoratywnym znaczeniu tego słowa. Ale ani jedni, ani drudzy, ani wielu trzecich, których można by tu wymienić, to nie są źródła owej rodzicielskiej i wynikającej z miłości "manipulacji" - tutaj już wcale nie w znaczeniu pejoratywnym - a co najwyżej jej narzędziem. To tak, jakbyś przypisywała intencje skalpelowi chirurga, zapominając o ręce, która go prowadzi, a za tą ręką jeszcze jest jego wiedza i umiejętności, a za tą wiedzą jest jego świadomość, a za jego świadomością jest cały przekaz, który tę świadomość kształtował, a za tym przekazem jest… cóż, gdzieś na końcu tego łańcucha jest Wszechmogący.
- A gdzie jest ta miłość?
- Właśnie tam. Jeśli zaakceptujesz miłość jako bezgraniczną akceptację, to zaakceptujesz bezgranicznie wolną wolę tego, kogo tą miłością obdarzasz. Jako dziecko przechodzisz przez wiele doświadczeń i nie wszystkie są przyjemne i pozytywne. Twoi rodzice niejednokrotnie uczynili ci krzywdę, chociaż niekoniecznie było to ich intencją. Działali w dobrej wierze i z miłością - choć najczęściej bez bezgranicznej akceptacji. Wszechmogący nam pozostawił wolną wolę i podjął się niesłychanie trudnej praktyki - kochać nas pomimo tego, jak głupio z niej korzystamy. Żaden rodzic by tego zrobić nie potrafił. Przynajmniej żaden ziemski rodzic. To, co jest kluczowe dla zdolności do ewolucji, to zdolność do uczenia się, do analizowania, wyciągania wniosków i ciekawość, żeby od czasu do czasu wcielać owe wnioski w życie. To jest właśnie ewolucja i to my jesteśmy jej podmiotem. Czy też byliśmy jej przedmiotem, a teraz wreszcie mamy szansę stać się jej podmiotem. I o to chodzi w roku 2012. Dlatego ta data jest tak szczególna. Dlatego jest tak obśmiewana i kompromitowana bredniami o końcu świata. Tak, to będzie koniec świata, ale tego, który był kreacją owego narzędzia manipulacji. To jest koniec świata, w którym byliśmy przedmiotem manipulacji. To jest koniec świata, w którym nie potrafiliśmy korzystać z wolnej woli, albowiem daliśmy sobie wmówić, że jej nie mamy. To jest koniec świata takiej nauki, medycyny i religii, jakie znamy współcześnie. Koniec świata iluzji prymatu materii nad duchem. To jest też koniec świata mediów, które są w ogromnym stopniu odpowiedzialne, za nasze kompletnie fałszywe wyobrażenie o otaczającej nas rzeczywistości. Dlatego ta data jest tak wyśmiewana. Zobacz jak wielkie siły są zainteresowane w jej zdezawuowaniu! Nauka, religia i media. I wszystkie trzy rączka w rączkę właśnie tę datę kompromitują.
- Więc ty się nie zajmujesz końcem świata?
- Ja? Bynajmniej, a czemu tak sądzisz?
- To jaki ma być ten Nowy Świat?
- Taki, jakim go sobie wymyślisz…
- Żartujesz sobie ze mnie.
- Bynajmniej, a czemu tak sądzisz?
- Co ja mogę swoją myślą?
- Wszystko, kochanie ty moje. Od Twojej myśli zaczyna się cały Nowy Świat. Nowy Świat nie polega na tym, że pojawi się wspaniały przywódca, ani Mesjasz, który nam powie, jak mamy myśleć i dopiero wówczas zaczniemy budować pod jego kierownictwem nowe instytucje, nowe systemy, i nowe społeczeństwa. Bynajmniej. Owszem, oczekiwałbym w drodze do Nowego Świata pojawienia się nawet kilku Mesjaszów, z których każdy będzie miał swoją koncepcję budowy nowego Starego Świata, ale mogę Cię zapewnić, że żaden z nich nie będzie tym, na którego ewentualnie czekasz. Nasz prawdziwy Mesjasz jest wyłącznie w nas samych. Rezyduje w naszych sercach. I głosi swoje prawdy od zarania dziejów - rzecz w tym, byśmy zaczęli go słuchać i poszli za jego głosem.
- Mam taki zamęt… Wiesz ile takich głosów, które pochodzą sama nie wiem skąd - z głowy, z serca, czy z mojego ciała - słyszę na co dzień? Skąd mam wiedzieć, który z nich jest tym , o którym mówisz?
- Dobre pytanie. Miewam podobną rozterkę. Wiesz jak sobie z nią radzę? Na dwa sposoby.
Pierwszy jest taki, że jestem wierny zasadzie, iż jako na górze tako i na dole. Czyli szukam analogii pomiędzy tym, co w miarę znam, a tym, co chcę poznać. W tym przypadku staram się rozumieć prawa rządzące moim ciałem i transponować je na prawa rządzące moim światem. Czyli widzę swój organizm - cytując Bruce'a Liptona - jako kooperatywę 50 trylionów komórek, z których różne komórki mają inną rolę do spełnienia, ale razem działają na rzecz całego organizmu. Transponuję to na swoje rozumienie świata i z tej perspektywy widzę, jakim absurdem jest walka z bliźnim - na jakimkolwiek poziomie. Walka komórki z komórką nazywa się w naszym języku chorobą, a w poważniejszym stanie - nowotworem. I to jest to, co toczy nasz współczesny świat. Więc po pierwsze nie walczę z bliźnim, bo wiem, że nigdy tej walki nie wygram. Wspieram go w tym, co stara się zdziałać dobrego, ale nie walczę z tym, czego nie akceptuję - raczej odchodzę na bok i pozostawiam go swojemu doświadczeniu. Tak jak medycyna alternatywna zajmuje się odtworzeniem zdrowia, a nie walką z chorobą. Jako na górze, tako i na dole, na każdym poziomie taką analogię da się przeprowadzić, rozumiesz?
- Tak. I to jest kryterium rozróżniania głosu z serca od głosu z głowy?
- DOKŁADNIE TAK.
- A drugi sposób?
- Słucham swojej intuicji. Nieżyjący już Ian Xen Lungold kiedyś przytoczył taki sposób na rozróżnienie intuicji od złudnych podpowiedzi naszego umysłu - nazwę je w uproszczeniu paranoją. Otóż powiedział, że intuicję można trafnie oddzielić od paranoi kryterium strachu. Intuicji nigdy nie towarzyszy uczucie strachu. A paranoi zawsze.
- No dobrze, ale nie odpowiedziałeś mi na pytanie, jak będzie wyglądał Nowy Świat.
- Odpowiedziałem. Jak sobie go wymyślisz. Jeśli pójdziesz za głosem serca i intuicji będzie harmonijny - albowiem jako na górze tako i na dole. Będzie mądry - albowiem intuicja jest kluczem dostępu do wiedzy, którą każdy z nas ma w sobie zapisaną na poziomie naszego DNA i która jest dostępna w polu naszej zbiorowej świadomości, a przed dostępem do której tak skutecznie przez wieki broniła nas trójca religii, nauki i współcześnie - mediów. A jeśli zaprojektujesz świat harmonijny i mądry, to będzie on szczęśliwy - bo innym być nie może. A przede wszystkim - projektuj swój własny świat. Nie licz na Mesjaszy - oni projektują wyłączne ich własne światy, tak, jak każdy z nas. Ty swoją świadomością projektujesz wydarzenia, które ciebie dotyczą, a nie odwrotnie. Pomiędzy Starym Światem, a Nowym Światem jest tafla lustra, które je oddziela. W Starym Świecie wierzyliśmy w to, że otaczające nas warunki i zdarzenia kształtują wtórnie naszą świadomość i doświadczenie. Po drugiej stronie lustra jest odwrotnie - to nasza świadomość kreuje dotyczące nas doświadczenia i otaczające nas warunki. A tak naprawdę, w Starym Świecie też tak było. Tylko na tym polegał cały sekret - że nikt nam tej prawdy nie ujawnił, więc nie potrafiliśmy z niej korzystać. Wręcz odwrotnie - mówiono nam, że jesteśmy ofiarami okoliczności zewnętrznych, choć cały czas sami je tworzyliśmy. Rok 2012 - przy całej umowności tej daty, bo mówimy o największym w dziejach tej cywilizacji przełomie świadomości - jest tym momentem, w którym ta prawda wychodzi na jaw. To jest moment, od którego możemy świadomie sami wyprojektować sobie swój Nowy Świat.
- Nie powiesz mi, że garstka ludzi może skutecznie wyprojektować Nowy Świat mając przeciwko swoim staraniom miliony - jeśli nie miliardy - ludzi, którzy projektują obecny Stary Świat.
- Powiem. Po pierwsze nie jest prawdą, że mamy przeciwko sobie miliony lub miliardy ludzi. Taki obraz wciskają nam media, które piszą wyłącznie o tragediach, zbrodniach i nieszczęściach. Dlaczego nie piszą o kosmicznych orgazmach? Myślisz, że jest ich mniej, niż mordów i zbrodni?
- Zabawny jesteś. Co mają kosmiczne orgazmy do tego?
- Dużo. Wyobraź sobie wiadomości, które składają się z samych szczęśliwych informacji. Jakim widzisz świat dookoła? Takim, jakim ci go opisują media. Więc w jaki wierzysz świat, jeśli opisują ci chwile szczęścia a nie rozpaczy? A wiara to pierwszy etap projektowania. Jeśli świat dookoła przestaje cię straszyć, to ty przestajesz projektować strach. Jeśli świat dookoła cię zachwyca, to projektujesz zachwycający świat. Przecież to proste.
- Czekaj, chcesz powiedzieć, że projektujemy taki straszny świat, bo takim go nam opisują?
- W dużej mierze tak. A myślisz, że te miliony, czy wręcz miliardy ludzi naprawdę wolą się nawzajem mordować , niż żyć w pokoju? To jest wola rządzących, a nie milionów ludzi. Znasz matkę, która chce zabić jakiekolwiek dziecko - poza kompletnie skrajnymi patologiami? Ludzie pozwalają sterować swoimi emocjami i dają się wpuszczać w wizje, które roztaczają media i rządzący. Religie i nauka. Systemy i struktury. ICH nie są miliony. NAS są miliony. Iluzję odwrotnych proporcji budują media.
- Pięknie to brzmi. Ale tymczasem rządzi owa iluzja.
- Rządziła. I tu znów dochodzimy do roku 2012. To jest koniec "jej" świata. Dlatego tak bardzo nie chce dopuścić tej prawdy do głosu. Dlatego wmawia się ludziom, że 2012 to apokalipsa - czego normalny umysł nie zaakceptuje. Ale to jest ICH apokalipsa, nie NASZA. Jeśli się przebudzimy…
- Co to znaczy: przebudzimy?
- Zrozumiemy, że jesteśmy kooperatywą trylionów komórek, które MUSZĄ działać na rzecz wspólnego organizmu, albowiem inaczej umrą na raka. I to zrozumienie nie jest kwestią pokoleń edukacji. To zrozumienie zostanie na nas wymuszone - upadkiem Starego Świata. Czas pędzi jak oszalały - zauważyłaś to?
- Trudno nie widzieć, wszyscy o tym mówią…
- To, co kiedyś zajmowało pokolenia, teraz zajmuje chwilę. Upadek Starego Świata, to właśnie wstrząs, który wybudzi sceptyków i tych, którzy uwierzyli, że świat materii jest światem realnym. Uświadomi wszystkim, że żyliśmy w gigantycznej Maji, iluzji, w holograficznym filmie, który właśnie się skończył. Bo ewolucja widowni dotarła do punktu, w którym ktoś wstał i zawołał - Patrzcie! Tam jest projektor! To tylko film!
- Obawiam się, że jesteś naiwnym optymistą…
- Naiwny optymizm to projektowanie Nowego Świata. Dzięki temu, że jest naiwny, odwołuje się do wiary, a nie do wpojonych nam przekonań - co można, a czego nie można. Dzięki temu, że optymizm, projektuję lepszy świat. Wolisz być realną pesymistką?
- Ha ha ha - no nie, tu mnie stawiasz pod ścianą!
- Wszyscy pod nią stoimy. Ta ściana to lustro, przez które musimy przejść. Pomimo tego, że się wydaje, że się przez nie przejść nie da. Pamiętasz taką scenę w Gwiezdnych Wojnach, kiedy Luke Skywalker próbuje siłą woli podnieść swój statek z bagna i nie potrafi tego zrobić? Na co podchodzi Yoda, podnosi statek siłą woli i stawia go na twardym lądzie. Luke na to mówi: "nie wierzę, że to możliwe…". A Yoda na to: "właśnie dlatego nie potrafisz tego zrobić".
- Piękne. Ale jak sobie wyobrażasz miliardy ludzi, którzy nagle uwierzą, że niemożliwe jest możliwe?
- Na to pytanie jest kilka odpowiedzi. I każda z nich jest epopeją sama w sobie. Zilustruje ci to na kilku poziomach.
Poziom pierwszy - efekt setnej małpy. Słyszałaś o tym? To jest zjawisko całkowicie mierzalne i powtarzalne, choć wytłumaczenie go wymaga spojrzenia poza klapki na oczach. Polega ono na tym, że jeśli garstka przedstawicieli jakiegoś gatunku - czy to małpy, czy ludzie, to nie ma znaczenia - więc jeśli garstka na przykład ludzi zacznie uprawiać nowy sposób traktowania świata, to po przekroczeniu pewnej liczby "krytycznej" owych innowatorów (symboliczna setna małpa) nagle ich wiedza zaczyna w tajemniczy (dla nauki oczywiście) sposób przenikać do świadomości pozostałych przedstawicieli owego gatunku i staje się udziałem wszystkich. Takie zjawisko - rozpoznane już w latach pięćdziesiątych przez japończyków w ramach słynnego eksperymentu na małpach - już zachodzi i to w istocie jest owym przebudzeniem, które przetacza się obecnie przez całą planetę.
- Masz na myśli jakieś globalne medytacje?
- Je także, ale przytoczone przez mnie określenie "innowatorzy" obejmuje nie tylko tych, którzy praktykują globalne medytacje, ale tak naprawdę wszystkich już przebudzonych. A to wcale nie koniecznie są ludzie, którzy ze świadomością uprawiają jakąkolwiek dyscyplinę duchową, to także i przede wszystkim ogromna rzesza ludzi dobrej woli, która wiedziona intuicją po prostu stara się naprawić ten świat. Zobacz co się dzieje na portalach NGO (strony organizacji pozarządowych) na całym świecie - tam kipi energia ludzi, którzy chcą coś z tym otaczającym nas dramatem zrobić. Suma ich działań wspierana przez tych, którzy już się obudzili oraz przez cały kosmos - o czym powiem ci dalej - dobiega szybko owej wartości krytycznej, po przekroczeniu której efekt setnej małpy zaczyna działać.
Poziom drugi - twarde doświadczenie rzeczywistości. Pamiętasz z historii, że w czasach trudnych ludzie się potrafili zintegrować ponad podziałami? Upadek Starego Świata nie będzie festynem w wesołym miasteczku, nie możemy na to liczyć. Każdy upadek boli. Ten będzie skutkował załamaniem ekonomii, załamaniem wiary w dotychczasowe autorytety, konfrontacją z prawem silniejszego i - w mniejszym lub większym stopniu - koniecznością walki o przetrwanie. To z jednej strony wzmocni podziały między ludźmi, ale z drugiej wiele podziałów zniesie. A pamiętaj, że nam nie jest do szczęścia konieczne, by wszyscy nagle zrozumieli, że stanowimy kooperatywę tryliona komórek - wystarczy, że zrozumie to "masa krytyczna" - zgodnie z prawem setnej małpy to pociągnie lawinę dalszej przemiany świadomości.
Poziom trzeci - logika ewolucyjna. Sytuacja, w której się obecnie znajdujemy na Ziemi jast opisywalna dokładnie jednym znanym skądinąd sloganem: "tak dalej być nie może". Dotyczy to zarówno skali niesprawiedliwości społecznej, a więc continuum ciągnącego się od masowego głodu do elitarnego luksusu, dotyczy to skali zniszczenia planety wskutek wyczerpania jej surowców, zanieczyszczenia planety i masowego wyginięcia setek tysięcy gatunków, dotyczy to kompletnego braku pomysłu na kontynuację rozwoju - w ramach Starego Świata - i tak dalej i tak dalej - znasz tę wyliczankę z każdej inteligentnej publikacji o tym, jak nasz świat wygląda. Dotyczy także końca systemu ekonomicznego opartego na pieniądzu, który musi generować zysk, którego to zysku według żadnej logiki nie da się generować w nieskończoność. Stary Świat to Titanic, który właśnie dobija do swojej góry lodowej. I to właśnie jest owa brutalna logika ewolucyjna. Jeżeli starego systemu nie da się z żadnej strony uratować - a nikt takiego programu przedstawić nie potrafi - to znaczy, że bez jakościowej przemiany świadomości, podzielimy los Titanica. Z drugiej zaś strony ta sama logika ewolucyjna mówi, że w takiej sytuacji owa przemiana świadomości musi nastąpić, co nie oznacza, że nie będzie to proces okupiony cierpieniem. Ale dokonać się musi, albowiem "tak dalej być nie może".
Poziom czwarty - wsparcie z kosmosu
- Nie masz na myśli kosmitów…
- Ha ha ha! Nie, nie mam na myśli kosmitów. Mam na myśli Kosmos, a nie kosmitów. Wiesz, co utrzymuje naszą świadomość na poziomie naszego mózgu?
- Nie…
- Pole magnetyczne. Mózg, jak twardy dysk komputera, działa w realiach określonego pola magnetycznego. Wiesz co się dzieje z danymi na twardym dysku, jeśli podda się je oddziaływaniu innego, niż przewidziano, pola magnetycznego? Ulegną uszkodzeniu, czyli będą inaczej niż oczekiwano odczytywane lub wręcz ulegną zniszczeniu. Nasze mózgi są "przewidziane" do pracy w parametrach pola magnetycznego Ziemi. Rzecz w tym, że owe parametry pola cyklicznie się zmieniają - pole magnetyczne Ziemi przechodziło już wielokrotnie różnego rodzaju przemiany - najbardziej znanym i udokumentowanym w geologicznych warstwach ziemi zjawiskiem jest jego przebiegunowanie. Pole magnetyczne Ziemi w ostatnich latach słabnie dramatycznie i wiele wskazuje na to, że docieramy do kolejnego przebiegunowania - co w oczywisty sposób wpływa i wpłynie na naszą świadomość. Jeśli do tego dodasz, że wokół naszej planety właśnie zachodzą różne inne zmiany, to zrozumiesz, że kosmos wspiera naszą przemianę świadomości pełną garścią. I tak w 2007 roku zaczęła zanikać heliosfera - według niektórych doniesień zanikła już całkowicie.
- Co to jest heliosfera?
- To pole ochronne, które roztaczało nad nami (i pozostałymi planetami układu słonecznego) nasze Słońce. Ono nas chroniło przez różnego rodzaju promieniowaniem kosmicznym. Tak różnego rodzaju, że nie mamy o nim pojęcia, albowiem - właśnie dzięki heliosferze - nigdy go nie doświadczaliśmy i tylko kilka rodzajów tego promieniowania jest naukowo rozpoznawalnych. Prawdopodobnie jest ich dużo więcej, ale nie ma tego czym zmierzyć. Więc kosmos nas bombarduje swoimi cząstkami informacji (bo tym w istocie jest promieniowanie kosmiczne) i Bóg raczy wiedzieć (dosłownie!), jak to oddziaływuje na nas. Można się domyślać, że zasadniczo. Jeżeli wierzyć doniesieniom o mutacji naszego DNA to zawdzięczamy to zapewne temu właśnie promieniowaniu.
Dalej - rok 2012 - znów ten 2012 smile - to rok przejścia punktu zimowego przesilenia przez Drogę Mleczną (co wiąże się z Kalendarzem Majów), przy okazji rok przejścia bieguna północnego najbliższej Gwiazdy Polarnej - te oba zjawiska należą do cyklu precesji osi Ziemi, który zachodzi raz na 26 tys. lat. I trzecie zjawisko, to przejście płaszczyzny ekliptyki przez centrum Galaktyki - ten moment należy do cyklu obiegu Słońca wokół centrum Galaktyki i zachodzi raz na 226 milionów lat.
- Słyszałam o tym, ale nie wiem dokładnie o co chodzi…
- Nikt dokładnie nie wie o co chodzi, albowiem nie mamy zapisanej dokumentacji rozwoju wydarzeń w trakcie tych samych konfiguracji astronomicznych w minionych cyklach. Niemniej zbieżność tych okoliczności jest wyjątkowa, zaś istniejące analizy naszej odległej przeszłości wskazują, że tego typu astronomiczne konfiguracje towarzyszą globalnym przemianom na naszej planecie. Więc jest wielce prawdopodobne, że teraz również będą im towarzyszyć. Dlatego pozwoliłem sobie na takie ujęcie tematu, że Kosmos nas wspiera w tej przemianie.

To, co ci opowiedziałem, to tylko cząstka tego, co wiemy o obecnych uwarunkowaniach przemiany naszej świadomości. Myślisz, ze to wystarczy, by zmienić całą planetę?
- Szczerze mówiąc trudno sobie wyobrazić, by jej nie zmieniło…
Więc wierzysz, że garstka tych najbardziej przebudzonych może zadziałać, jak zakwas w chlebie? I - wraz z pomocą wszystkich opisanych wyżej czynników (i wielu innych, o których zapewne nie mamy pojęcia) - może uruchomić lawinę przemiany świadomości?
- Tak, trudno z tym dyskutować. Więc mam uwierzyć, że…
- Tak. Masz uwierzyć. To dużo prostsze, niż dać się przekonać dowodami ze świata materii. Dowody ze świata materii właśnie parcieją doszczętnie i trzeba być bardzo naiwnym, by w nich pokładać wiarę smile
- I mam zacząć projektować Nowy Świat?
- Już zaczęłaś. Przyjrzyj się naszej rozmowie. Czy to nie jest projektowanie Nowego Świata?

Repryza:
- Tak, jak go sobie wymyślę?
- Tak, jak go sobie wymyślisz


Andrzej Bazgier

22

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Rzecz jest ściągnięta z [url]http://www.schodamidonieba.com/index.php[/url]
i cały temat również polecam

23

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Ostatnio dużo o emocjach i naszej ludzkiej wrażliwości. Sama często mam uczucie przejęcia emocji od innych osób, z którymi przebywam, nauczyłam się z czasem odróżniać je od własnych. Ale wcześniej wpadałam razem z nimi w ich nastroje i musiałam je przerabiać, co okazuje się było całkiem pożyteczne. Tak jak ludzie, którzy nas denerwują - inni są dla nas jak odbicie w lustrze, poprzez nich dostrzegamy swoją sferę "cienia", czyli wszystkie sprawy, które odrzucamy jako nie pasujące do idealnego obrazu nas samych, to co musimy w sobie zaakceptować. 

To wkleję tutaj przekazy na temat empatii i telepatii:
Ludzie są z natury obdarzeni zdolnością telepatii, choć wmówili sobie, że tak nie jest. Przekonacie się, że wasza więź telepatyczna (i wasze zdolności empatyczne w ogóle) z innymi ludźmi zacznie się pogłębiać. Będzie to wynikiem zwiększającej się częstotliwości drgań oraz waszego indywidualnego dążenia do rozwoju. Empatia i zdolności telepatyczne są charakterystycznymi cechami rzeczywistości czwartej gęstości. Nie zauważyłeś, że ostatnio lepiej odbierasz innych ludzi, a czasem nawet przejmujesz ich emocje? Gdy przekraczasz granice czwartej gęstości, stajesz przed koniecznością nauczenia się oddzielania emocji własnych od emocji twych towarzyszy.
Konieczność ta spowodowana jest twoją rosnącą wrażliwością. Z powodu różnego rodzaju indywidualnych filtrów, emitowanej energii i złudnych odczuć, trudno jest czasem określić, do kogo dane emocje rzeczywiście należą.
Przypuśćmy, że jesteś terapeutą, do którego przychodzi pacjentka bardzo rozgniewana na swego ojca. Podczas sesji cały czas analizuje swoją złość. Po skończonej wizycie niespodziewanie odkrywasz, że sam odczuwasz silne uczucie irytacji, a w domu bez powodu krzyczysz na swojego ojca. Oznacza to, że przejąłeś energię swojej pacjentki. Samo powtarzanie sobie: “To nie ja; to emocje mojej pacjentki" najprawdopodobniej nie rozwiąże problemu. To, że doświadczyłeś tej emocji – czy pierwotnie należała do ciebie czy nie – oznacza bowiem, że również w tobie została poruszona jakaś czuła struna. Twoja reakcja wskazuje na to, że jakiś nie rozwiązany problem domaga się twojej uwagi.
Tym problemem niekoniecznie musi być złość na ojca. Rozmowa z pacjentką mogła wyzwolić w tobie niechęć do własnej męskiej energii, autorytatywnej jaźni, wewnętrznego archetypu rodzica lub czegoś w tym rodzaju. Nie ignoruj tych emocji, przypisując je po prostu swej pacjentce i puszczając w niepamięć. Skoro je odczuwasz, musisz się do nich przyznać, ponieważ ujawniły się dlatego, że powinny zostać w jakiś sposób przeanalizowane. Nie musisz ich rozumieć; musisz je poczuć jako własne, przetrawić i uwolnić.
Kiedy zrozumiesz, w jaki sposób wszyscy z was wzajemnie pobudzają się do rozwoju za pomocą emocjonalnych wyznań, nauczysz się odcinać się od emocji innych ludzi. Kiedy przyznasz, że ktoś poruszył w tobie czułą strunę, będziesz mógł sobie z tym łatwo poradzić i zrzucić z siebie ciążącą ci energię. Dzięki temu pozostaniesz emocjonalnie oczyszczony.

24

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Gabi, ogólnie rzecz biorąc, bardzo dobry tekst.

Gabi napisał/a:

Ludzie są z natury obdarzeni zdolnością telepatii, choć wmówili sobie, że tak nie jest.

Tak, dziwna sprawa. smile

Gabi napisał/a:

Gdy przekraczasz granice czwartej gęstości, stajesz przed koniecznością nauczenia się oddzielania emocji własnych od emocji twych towarzyszy.

Ciekawa uwaga. Wiele istot we wszechświecie, jak np. Arkturianie, którzy określają siebie jako jednych z twórców życia na Marsie (którego od tysięcy lat już nie ma) i następnie Ziemii, łączy się często w kolektyw. Zacytowana rada natomiast podkreśla indywidualność, niezależność, a nawet być może odrębność jednostki od swojego społeczeństwa (i nie tylko). Czy źródłem tekstu jest również któraś z książek L. Royal?

Gabi napisał/a:

Kiedy zrozumiesz, w jaki sposób wszyscy z was wzajemnie pobudzają się do rozwoju za pomocą emocjonalnych wyznań, nauczysz się odcinać się od emocji innych ludzi. Kiedy przyznasz, że ktoś poruszył w tobie czułą strunę, będziesz mógł sobie z tym łatwo poradzić i zrzucić z siebie ciążącą ci energię. Dzięki temu pozostaniesz emocjonalnie oczyszczony.

Ten fragment został jednak ujęty bardzo skrótowo i nie przybliża do zrozumienia, w jaki sposób działa ten mechanizm. Przyznam, że nie znalazłem do tej pory dobrego technicznego opisu dotyczącego natury świata emocji, czy też świata astralnego. Dlatego większość moich informacji na ten temat pochodzi z moich własnych doświadczeń, a same instrukcje typu "co robić" w przeciwieństwie do "w jaki sposób dany proces zachodzi" ostatecznie pozostawiają człowieka poza zrozumieniem.

25 Ostatnio edytowany przez tacjanna (2009-09-19 04:22:54)

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

wiecie co ? smile wyszłam sobie przed chwila na balkon ...bo jest cudowne rozgwizdzone niebo smile uwielbam w takie patrzeć big_smile a tu cichuteńko i bezszelestnie leci  sobie nic innego jak trójkątne coś na przmian migało żołotym czerwonym i pomarańczowym ...  w kazdym razie było to przyjemne  poczułam też niesamowite  naładowanie big_smile  i radośc  dawno nie widziałam miałam spora przerwe.. ale tak się ucieszyłam ze musiałm o tym napisać big_smile

26

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Te trójkątne to nasze smile

27

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

EnergyFlow smile wiesz coś więcej tak tajemniczo to zabrzmiało a mnie ciekawość zżera big_smile mam rozumiec ze to jakies  ziemskie ufo czy faktycznie   innych cywilizacji? bardzo często widywałam ale tym razem tak blisko... smile  niesamowite uczucie smile

28 Ostatnio edytowany przez Wampir (2009-10-11 19:56:26)

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

A ja czasami widziałam UFO ukryte w chmurach. Znaki szczególne: chmura jest bardziej wyraźniejsza od innych chmur, ma często ciemne wyraziste kontury. Może też widzieliście taką? Taka chmura porusza się strasznie szybko(jak na chmurę) albo nie porusza się wcale.

29

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

Wampir chyba wiem o czym mówiesz smile zdaje sie ze widziałam i to nie raz..

30

Odp: Przesłania dobrych kosmitów

no  zobaczyc statek kosmiczny to bardzo ekscytujące wydarzenie.Ale jeszcze leprze nim latać bardzo duzo statkow jest teraz na ziemi są schowane pod ziemią a jak ktos nim lata to przewaznie chowa się w chmurach:D ale poza ta ochroną jest jeszcze niewidzialny  w dodatku dla oczu ziemskich.Tez  miałem kontakt z trojkątem z czubkiem do dołu ale ten statek wysysał energie ze wszystkich ludzi  z wawelu.a z przyjaciułmi z Aszun  nawet sobie latalismy tu i tam ale tylko pod warunkiem  mojej otwartosci miłosci.Bardzo mozliwe ze przed tym zyciem nawet przylecielisce tutaj własnie takim statkiem i czeka na was w innym wymiarze gęstośći.;)Pozdrowionka.A statki ziemskie to zwykły złom nieda sie nim w czasie podrozowac i sa zawsze widzialne.