31

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Bez urazy oczywiście. wink

Krykers napisał/a:

Czyli trzeba zmienić swoje myślenie, i podejście.

Sama w sobie psychologia raczej nie zmieni organizmu znacząco, w przeciwieństwie do tego, co twierdzą dzisiaj powszechnie różni samozwańczy zachodni guru nowej myśli. Jednak wydaje mi się, że warto utrzymywać pewien jakby myślowy nad-poziom (trudno mi to nazwać), który pomaga zarządzać naszą psychologią, stoi na jej straży, dba, by nie poszła w nieodpowiednim kierunku, jeśli wiesz co mam na myśli.
Chodzi o to, że większość ludzi z automatu reaguje na różne wydarzenia - psychika ludzi, także dorosłych, jest na poziomie dzieci, niestabilna, ludzie łatwo zmieniają swój charakter pod wpływem wydarzeń, zwłaszcza negatywnych, w ich życiu. Nie chodzi mi o to, że emocje powinny być blokowane, to nie ma nic wspólnego - chodzi o ogólny charakter, który powinien być na dłuższą metę ponad wpływem emocji czy innych wpływów, nie powinien być niewolnikiem powiewającego wiatru z każdej strony - a ludzie właśnie są jak liście, ich charakter zmienia się w zależności od tego, z której strony zawieje.

Krykers napisał/a:

Jak pisałem kiedyś, jestem energiczny, czyli mam podobne cechy, jak opisałeś powyżej, jak jest u młodych ludzi. Z tą różnicą, że jestem bardziej stonowany, ponieważ bardziej już doświadczony, i przyzwyczajnony do świata.

W tym przyzwyczajeniu wg. mnie również tkwi pewna pułapka: łatwo przestać zauważać nowe rzeczy, i spocząć jakby na psychologicznych laurach, nie szukając nic ponadto, co się dowiedzieliśmy. Większość ludzi w zasadzie ma już wyrobione zdanie na większość rzeczy w wieku 20 lat, i na tym się kończy ich poszukiwanie czegoś nowego - dotyczy to także wbrew pozorom ludzi zajmujących się badaniami, jak naukowcy.

32 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2024-05-10 11:18:29)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Antares napisał/a:

Z oddali na klifie spektaklowi przelatujących i strzelających do siebie statków latających obu stron przyglądała się postawna, wysoka postać w długim płaszczu, powiewającym mocno na wietrze - był to imperator rebeliantów, który szykował się do uderzenia na obie strony. Jego imię - Krykers...

Dobry dowcip -Krykers Imperatorem. big_smile
Ja też zajrzałam do magicznej kuli i oto, co zobaczyłam:

Po wywołaniu III wojny światowej, wszystko wymknęło się spod kontroli i broń masowego rażenia została użyta na niespotykaną dotąd skalę. Na Ziemi wylądowali kosmici z najbliższego układu Proxima Centauri i zaczęli ją kolonizować, korzystając z okazji. Specjaliści od znikania technologii doprowadzili do demontażu struktury emergetyczno- paliwowo-zbrojeniowej i wysłali drony do usunięcia skażeń radioaktywnych. W międzyczasie resztki ludności ziemskiej, która przetrwała zostały potraktowane bronią biologiczną, krórą Centurianie testowali na Ziemi w średniowieczu (średniowieczne zarazy).
Antares, Krykers i Małgosia ocaleli z pogromu, ale resztę życia spędzili w jaskini w górach, gdzie schowali się aby przetrwać. Chcąc nie chcąc, musieli stać się taoistami i nieśmiertelnymi, bo nie było co jeść, co pić i tylko to gwarantowało im przeżycie. Czasami w jaskini odwiedzał ich Helal, przynosząc coś do zjedzenia po starej znajomości...

5. Wszystko co hamuje rozwój i zniewala umysł ulega eliminacji, a zmiany prowadzące do zwyrodnienia ulegają zniszczeniu.

To wersja optymistyczna, jakby ktoś miał wątpliwości...

33 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-10 19:06:09)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

malgosia.wl napisał/a:

Ja też zajrzałam do magicznej kuli i oto, co zobaczyłam:

Po wywołaniu III wojny światowej, wszystko wymknęło się spod kontroli i broń masowego rażenia została użyta na niespotykaną dotąd skalę. Na Ziemi wylądowali kosmici z najbliższego układu Proxima Centauri i zaczęli ją kolonizować, korzystając z okazji. Specjaliści od znikania technologii doprowadzili do demontażu struktury emergetyczno- paliwowo-zbrojeniowej i wysłali drony do usunięcia skażeń radioaktywnych. W międzyczasie resztki ludności ziemskiej, która przetrwała zostały potraktowane bronią biologiczną, krórą Centurianie testowali na Ziemi w średniowieczu (średniowieczne zarazy).
Antares, Krykers i Małgosia ocaleli z pogromu, ale resztę życia spędzili w jaskini w górach, gdzie schowali się aby przetrwać. Chcąc nie chcąc, musieli stać się taoistami i nieśmiertelnymi, bo nie było co jeść, co pić i tylko to gwarantowało im przeżycie. Czasami w jaskini odwiedzał ich Helal, przynosząc coś do zjedzenia po starej znajomości...

To wersja optymistyczna, jakby ktoś miał wątpliwości...

Niezła ta wersja optymistyczna smile
"Po wywołaniu III wojny światowej"
"wszystko wymknęło się spod kontroli"
"broń masowego rażenia została użyta na niespotykaną dotąd skalę"
"Na Ziemi wylądowali kosmici ... i zaczęli ją kolonizować, korzystając z okazji"
Co się stało z resztkami ludzi, które przetrwały? "zostały potraktowane bronią biologiczną"
"nie było co jeść, co pić"
"Czasami w jaskini odwiedzał ich Helal, przynosząc coś do zjedzenia"

Może jeszcze napisz wariant pesymistyczny smile

Tu moja wersja pesymistycznego wariantu:

Przywódcy rebeliantów, Krykersowi, nie udało się pokonać późniejszych zjednoczonych wojsk ziemskich i saleinjiskich. Na Ziemi został ustanowiony (kolejny...) nowy ład, a schwytani rebelianci dostali za karę karty debetowe z elektroniczną walutą - w sumie nie różniłoby to ich od zwykłych obywateli, jednak różnica była taka, że ich karty były zawirusowane. Rozpoczęła się więc elektroniczna epidemia na niespotykaną dotąd skalę. Kasowała ona konta wszystkim obywatelom.

Oczywiście był to od początku sprytny plan ukartowany po cichu przez rząd (by oficjalnie wspaniałomyślnie okazać łaskę rebeliantom). W wyniku tego knowania nasłał na siebie dwie grupy: zwykłych obywateli oraz byłych rebeliantów. Ci zaczęli się wzajemnie atakować - oczywiście były to bitwy na miarę XXIII wieku, czyli umawiali się na komunikatorze, spotykali się gdzieś w mieście, wyciągali nowoczesne super-smart-komórki i nawalali się za pośrednictwem różnego rodzaju gierek strategiczno-wojenno-shooterowych. Przegrany miał dożywotnio banowane konto w sklepie z grami, a podwójnie przegrani także w sklepach z artkułami wirtualnymi. Najbardziej przegrani mieli także kasowane konto z elektronicznym jedzeniem.

Niegdysiejszy imperator Krykers został uznany za wroga publicznego numer jeden i musiał schronić się w wyniku niepomyślnego przebiegu wydarzeń. Mając nerwy ze stali, nie poddał się, jedynie przeszedł tylko lekką chandrę. W krótkim czasie shakował system i podkradał zdalnie ulicznym wojownikom na smart-komórki elektroniczne pieniądze, by móc samemu za nie kupować elektroniczne jedzenie. Wkrótce doszedł do wniosku, że to elektroniczne jedzenie w cale go nie tuczy, wręcz przeciwnie. Pojawiła się wizja ponurego końca śmierci z głodu - okazało się, że w XXIII wieku nikt nie potrafi sam sobie nawet znaleźć i przyrządzić najprostszego dania. Uzależnienie od systemu było już całkowite. Ale ostatecznie miał jednak trochę szczęścia, w okolicy, czyli amazońskiej dżungli, w której przebywał, jakoś uchował się jeszcze pojedynczy prymitywny człowiek, który potrafił samemu upolować zwierzę, złowić rybę, znaleźć trochę wody, a nawet to wszystko ugotować. W ten sposób nieoczekiwanie Krykers przeżył, czekając na kolejny odcinek scenariusza, który nawet nosi już tytuł roboczy: "Imperium kontratakuje"...

tongue

Swoją drogą, Plejadianie też zapowiadali przyszłość, bez magicznej kuli: że wszystko (gospodarka, polityka itd.) rozleci się jak domek z kart albo domino: jedne klocki będą rozwalać kolejne klocki. Nie podali jednak daty, przez co niektórzy mogli oczekiwać, że stanie się to relatywnie szybko. Tak się jednak nie stało, bo pierwszy channeling był chyba z początku lat 90. Ludzie, którzy mieli wtedy 30 lat, teraz są w wieku przedemerytalnym.

Już sobie wyobrażam jak jakaś starsza pani, która uwierzyła w te zapowiedzi, i zbudowała sobie na wszelki wypadek schron pod własnym domem (są naprawdę Amerykanie, którzy takie rzeczy robili!), ogląda sobie w 2024 roku wiadomości w tv i się denerwuje, gdy politycy zapowiadają podwyżkę kolejnych podatków na żywność, ropę i prąd: "wy dranie, przeczytajcie sobie channeling Plejadian, wszyscy wylecicie w kosmos, a cała wasza gospodarka się posypie jak klocki domina, jak tak dalej będziecie postępować!"

34

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Za dużo Gwiezdnych Wojen się naoglądaliście. smile
Tylko, czemu ja miałbym być imperatorem? Przecież gdybym był, to byłby koniec ludzkości. tongue Ja się do tego nie nadaję. I dlaczego "wysoki"? Mam zaledwie 180 cm wzrostu. Imperator powinien mieć 190, albo 200 cm wzrostu. big_smile

35 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-10 19:43:27)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Krykers napisał/a:

Za dużo Gwiezdnych Wojen się naoglądaliście. smile
Tylko, czemu ja miałbym być imperatorem? Przecież gdybym był, to byłby koniec ludzkości. tongue Ja się do tego nie nadaję.

Jest pewien plan, który krok po kroku za 300 lat pozwoli stać ci się imperatorem - i to wszystko przy wykorzystaniu resztek kapitalizmu, lobbowania polityków, i wykorzystywania aktualnej i przyszłej infrastruktury wirtualnej. Niżej przedstawiam pierwsze kroki, które możemy podjąć już dzisiaj w tym celu...

I dlaczego "wysoki"? Mam zaledwie 180 cm wzrostu. Imperator powinien mieć 190, albo 200 cm wzrostu. big_smile

180 cm w XXIII wieku, żartujesz??? Byłbyś uznany za giganta. Dawałem ci tam max. 150 cm. Ludzie, przez jedzenie elektronicznej żywności, będą wtedy bardzo malutcy i chudziutcy, choć rząd będzie to marketingowo przedstawiał jak zwykle tak, żeby pokazywać same superlatywy, czyli że został rozwiązany raz na zawsze problem otyłości społeczeństwa. big_smile
Mam taki pomysł: by wejść wspólnie w bardzo przyszłościowy biznes - założyć spółkę "Wirtualna Żywność z o.o." już w XXI wieku. Za 200 lat, gdy wreszcie się spopularyzuje ten produkt, będziemy światowymi pionierami. Produkty, które proponuję sprzedawać na początek: wirtualne batoniki, wirtualne chrupki, wirtualne hamburgery, wirtualne gumy do żucia, wirtualne cukierki. Te nazwy już zarejestrowałem w urzędzie patentowym. Niestety na początek tylko tyle, nie mam póki co więcej pomysłów, bo innego jedzenia obecnie nie jem i jak widać moje menu jest dość ograniczone, ale dlatego szukam właśnie wspólnika do interesu. smile Wzór na tworzenie nowych produktów jest taki: wymyślasz nazwę produktu żywnościowego i dodajesz do niego nazwę "wirtualny" (ten sposób także już opatentowałem). W kolejnej, ulepszonej wersji, jeszcze będziemy dodawać ikonkę, ale nie stresuj się na zapas, na początek sama nazwa zupełnie wystarczy. smile

To będą zaledwie początki - mały krok dla Krykersa, wielki krok dla ludzkości, parafrazując propagandę medialną rodem z XX wieku. tongue

36 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-05-26 08:54:36)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Kiedyś było już o tym na tym forum, wiele powieści i filmów SF jest INSPIROWANA - w zaskakujący pokazuje przyszłość, lub przeszłość. Istoty, które zarządzają tą planetą z ukrycia, bawią się różnymi tematami, także oczywiście tematem ufo, a filmy dotyczące tego zjawiska są częścią planu, by upowszechnić to zjawisko wśród gawiedzi. Reżyserzy filmowi i scenarzyści stają nimi nieprzypadkowo - te role (zawody) są zaplanowane, jak wszystkie zresztą, przed wcieleniem. Dotyczy to także Atlantydy w znacznie większej ilości przypadków, niż może się wydawać. Zwykle po prostu nazwa "Atlantyda" nie pada w scenariuszu, ale scenariusz SF lub fantasy bardzo często zawiera elementy z zapomnianej prahistorii.

Ogólnie Atlantyda powinna być głównym punktem odniesienia w naszej historii, gdyż stanowi w ogromnej części przyczynę, dla której świat wygląda właśnie tak, jak teraz.

Konsekwencje jej dominacji u szczytu swojej potęgi, a potem nagłego jej zatopienia, troszkę przypominają powstanie i dominację Rzymu, który zniszczył alternatywne (konkurencyjne) cywilizacje starożytne, które, gdyby przetrwały, jak mówią historycy, doprowadziłyby do tego, że nasza aktualna cywilizacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Tak się nie stało, gdyż był inny plan dla ludzkości (tzn. nie ma tu przypadków w historii Ziemi - reset, po którym nastąpiło średniowiecze, był celowy).

Antares napisał/a:

5. Ostatnia cywilizacja przed naszą aktualną - Atlantyda - zostaje zniszczona przez nienaturalny kataklizm. Wiedza i wspomnienie o pra-starożytnych cywilizacjach pozostaje w mitach i przekazach niepiśmiennych przez tysiące lat.

Część Atlantów przetrwała. Za czasów Atlantydy posiadali takie wynalazki, jak "świątynie" przedłużania życia. Oczywiście nie zamierzali tak kluczowego wynalazku się pozbywać - przecież mogli żyć na planecie wiecznie... no i żyją. tongue

Teraz wyobraź sobie, że jesteś takim nieśmiertelnym uciekinierem na statku z Atlantydy. Masz zaawansowaną wiedzę. Część tej wiedzy została przekazana innym, prymitywnym ludom. Część - nie, tzn. różne grupy Atlantów zachowały część lub całą posiadaną wiedzę dla siebie. Np. jak przedłużać życie, i ją po cichu wykorzystują, próbując uzyskać władzę nad resztą ludzkości.

Co się dalej stało? Dalsze wydarzenia można nazwać wojnami nieśmiertelnych. Na Atlantydzie, jak pisałem, według wielu źródeł istniały metody przedłużania życia (odmładzania) przy użyciu techniki lub umysłu (echem tamtej wiedzy jest alchemia wewnętrzna, m.in. mezopotamska, egipska czy taoistyczna), w zależności od "obozu" (światopoglądu) - używano do tego celu np. kryształów: w średniowieczu uważano je za magiczne, dzisiaj powiedzielibyśmy, że były efektem myśli inżynieryjnej, ówczesnej fizyki - kryształy używały czegoś, co dzisiaj nazywamy mocą (energią), trochę jak baterie gromadzące energię, a która była uniwersalnym środkiem wykorzystywanym do wielu celów, tak jak dzisiaj wszechobecnie korzysta się z elektryczności dzięki takim tajemniczym postaciom w historii, jak N. Tesla (który, jak już pisałem, twierdził, że otrzymywał liczne informacje dotyczące jego kolejnych wynalazków spoza Ziemi - rząd amerykański popełnił błąd, konfiskując wszystkie jego zapiski w sposób jawny, co doprowadziło do licznych spekulacji na temat jego zachowania - czyli oświadczenia, że nie było w nich niczego rewolucyjnego, mimo, że część podczas ich analizy w tajemniczy sposób zaginęła. Teraz oczywiście wyciągnęli oni wnioski i do tego typu akcji używają tajnych służb, tzn. współczesnej inkwizycji, za które płacą podatnicy - zarówno przy użyciu swoich hakerów, jak i przy akcjach wymagających fizycznych interwencji). Jak wspomniał Edgar Cayce w jednym z odczytów nt. Atlantydy, dzisiejsze czasy są powrotem do stanu, który miał miejsce za czasów Atlantydy.

Gdyby ludzie znali całą prawdę o sytuacji na Ziemi, to by stwierdzili, że żyjemy w bardziej nieprawdopodobnie fantastycznym scenariuszu na Ziemi, niż najbardziej fantastyczne popularne filmy i książki. Jednak mamy o  tym w ogóle nie myśleć - życie ma się nam wydawać zwyczajne, a wiadomości mają nam dawać obraz tego, że to, co najważniejsze, to nudne polityczne przepychanki. tongue

Atlantydzi byli podzieleni. Z grubsza stworzyły się tam dwa przeciwstawne obozy. Po tym, jak nastąpił potop, jeden obóz postanowił część starożytnej wiedzy przekazać ludzkości, drugi natomiast - zachować dla siebie, by ją zniewolić. Obie grupy później ukrywały się często przed sobą, a część nawet postanowiła opuścić planetę w międzyczasie - na różne sposoby, jednym ze znanych i częstych sposobów było po prostu opuszczenie ciała fizycznego. Ci, którzy pozostali, zwykle polowali na siebie: stali się wiecznymi wrogami, by wyeliminować wpływ pozostałych nieśmiertelnych na tej samej planecie. Część, która przetrwała, stała się ukrytymi decydentami, którzy od tysiącleci próbują wpływać z ukrycia na historię, mając np. swoich agentów w najwyższych kastach kapłanów i rządzących (wiele z dziwnych morderstw i schizm w historii jest prawdopodobnie efektem takich działań, włączając w to sprzeciw wobec próby spopularyzowania religii monoteistycznej już w czasach Egiptu za Echnatona, którego wygląd główy i ciała niemal na pewno sugeruje, że nie był człowiekiem, a istotą pozaziemską). Podejrzewam, że to było właśnie inspiracją do napisania scenariusza do filmu "Nieśmiertelny".

37 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-11-16 20:16:31)

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Antares napisał/a:

jeśli sprowadzimy wcielenie do głównych punktów, tzn. planu na dane wcielenie, a pominiemy wszystkie pozostałe, to otrzymamy coś w rodzaju szachownicy. Ta szachownica nie została wymyślona przeze mnie, ani żadnego człowieka - to jest sposób myślenia o rozgrywce, jaką tu toczą istoty niefizyczne (pozaziemskie).
Projekt Ziemia ma swój cel. Ten cel można by określić jako grę toczącą się tutaj. Grę z kim? Oczywiście - z nami, ludźmi. Plany wobec pojedynczych ludzi, jak i całych grup i społeczeństw, czasem nazywa się karmą

Myśląc o swojej inkarnacji, możesz widzieć w niej wiele zagadek i niewiadomych. Jak przeanalizować swoją inkarancję? Jeśli jesteś jak 99,999% ludzi, to nie znasz nawet małej części swojego planu na wcielenie, mimo, że jesteś w nim głównym aktorem. Oczywiście, matrix właśnie po to został tak zaprojektowany, łącznie ze wspominanym przeze mnie nie raz kasowaniem pamięci. Nie wiesz od którego punktu zacząć.
Myślenie o swoim życiu jako szachownicy, w której ty jesteś po jednej stronie i masz możliwość wykonywania pewnych manewrów, zaś drugi gracz - czyli ci, którzy zarządzają planami na wcielenie ludzi - mają z kolei swoje własne możliwości wpływania oraz ograniczenia, jest sposobem na dokładniejsze przyjrzenie się własnemu wcieleniu i planowi. Znając możliwości drugiego gracza, możesz zacząć przewidywać jego ruchy - bo wiesz, że cel jest tylko jeden. Kiedy zaczynasz postrzegać te główne punkty twojej "życiowej szachownicy", a pomijać całe te zmysłowe, choć zbędne, "fajerwerki", czyli formę pionków, ich kolor, materiał itd., które dla gry i jej wyniku nie mają żadnego znaczenia, a zapewniają jedynie kosmetyczne doznania, zaczynasz dostrzegać ruchy sprytnych graczy na tej szachownicy, wyciągać z nich wnioski, i... rozumieć rzeczywistość oraz matrix.

Istota gry w szachy nie polega na przesuwaniu pionków ani ich zbijaniu. Ale początkujący gracze tak właśnie o tej grze myślą. Na podobnej zasadzie przeciętny zjadacz chleba myślał, że w wojnach chodzi o wyrżnięcie w pień armii wroga. Ale czasami przegrane bitwy w strategiczny sposób prowadziły ostatecznie do zwycięstwa. Podstawą wygranej w wojnie czy w grze w szachy było posiadanie planu.

Wspominam o szachach w kontekście planu na wcielenie, gdyż przeciętny  wcielający się zjadacz chleba myśli o swoim wcieleniu na podobnej zasadzie: że chodzi tu o przesuwanie pionków i może nawet - czasem - zbijanie pionków przeciwnika.

To najbardziej prymitywny sposób myślenia o wcieleniu. Ale wygodny dla niefizycznych manipulantów ziemskimi wcieleniami.

W rzeczywistości owi niefizyczni zarządcy wcieleń w cale nie poruszają pionkami by zbijać (w cudzysłowie) inne pionki, ale by tworzyć pewne konfiguracje na planszy, zmuszające przeciwnika (wcielonego człowieka) do pewnych konfliktowych sytuacji - podejmowania decyzji albo-albo (np. tak jak w szachach musisz zdecydować czy tracisz jakiś dobry pionek, czy też dobrą pozycję), czyli wybierania z jednej z opcji w z góry wyreżyserowanym przez te istoty konflikcie.

Wiedząc o tym, można to wykorzystać. Dzięki sprytnemu wykorzystaniu "zasobów wcieleniowych", które z reguły mają podobnie abstrakcyjny charakter jak zasady gier, możesz doprowadzić świadomie do takiego skonfigurowania aspektów wpływających na twoje wcielenie, że przeciwnik (istoty zarządzające twoim wcieleniem) muszą na podobnej zasadzie wybierać - tzn. człowiek może potencjalnie być świadomym przeciwnikiem w tych szachach, a także może być w stanie tworzyć sytuacje, które prowadzą do konfliktowych wyborów istoty zarządzające matrixem - bo matrix na razie to taka jednostronna gra: pionki czyli ludzie, jako że są nieświadomymi marionetkami, jak to określił Krykers, wykonują bezwiednie podpowiedzi (czyli de facto polecenia) tych istot. Z tego powodu, jak wspominałem, matrix to system niewoli. Powtórzę: system nie-woli, czyli nie dzieje się twoja wola. A niektóre pisma święte bardzo dbały, byś miał taką dyrektywę jak u robocopa w umyśle, czyli zakazujący ci przekraczać pewien "wymóg", by mogła się zadziać twoja a nie czyjaś tam inna wola. Kluczowe pytanie brzmi nie jak to robić, tylko jakimi to aspektami posługują się w tych matrixowych szachach istoty zarządzające wcieleniami. Jeśli nie wiecie jakie to aspekty, oznacza to, że jesteście ich nieświadomi. Brak świadomości jest podstawą bycia marionetką... Innymi słowy, jeśli nie jesteście tych aspektów świadomi, to w konsekwencji także nie wiecie na czym polegają wcielenia, i idąc dalej, także dlaczego takie a nie inne decyzje podjęto w związku: a) z Ziemią, b) z organizmem ludzkim, c) z umysłem człowieka (manipulacja pamięcio-świadomością). Od tego bym zaczął myślenie o świecie (matrixie).

38

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Antares napisał/a:

wiele powieści i filmów SF jest INSPIROWANA - w zaskakujący pokazuje przyszłość, lub przeszłość. Istoty, które zarządzają tą planetą z ukrycia, bawią się różnymi tematami, także oczywiście tematem ufo ... Gdyby ludzie znali całą prawdę o sytuacji na Ziemi, to by stwierdzili, że żyjemy w bardziej nieprawdopodobnie fantastycznym scenariuszu na Ziemi, niż najbardziej fantastyczne popularne filmy i książki

A póki co przeciętnego człowieka można porównać do kury żyjącej w malutkiej, zamkniętej zagrodzie: dla kogoś patrzącego na wcielenie kury nie wygląda ono fascynująco - kura pochodzi tu, poskubie tam, pogdaka, i tyle.
Ziemia to właśnie taka zamknięta zagroda, a właściwie to zbiór zagród, zaś przestrzeń pojedynczego człowieka we wcieleniu jest niewiele szersza, wbrew pozorom, od przestrzeni kury. I nie mam tu na myśli wyłącznie przestrzeni fizycznej, ale także umysłową, a co za tym idzie, decyzyjną przestrzeń kowalskiego (przepraszam kowalskich w razie czego, nowaków przeproszę później). smile

g_a_kowalski napisał/a:

Ale co to własciwie jest energia?

Przyznaję szczerze, że nie wiem i że zawsze miałem problem z tym pojęciem, więc chciałbym, aby ktoś mi spróbował ze swojej dobrej woli to wytłumaczyć. Aby była jasność - wiem jak np. w fizyce "pracować" z energiami i wiem jak konstrować maszyny, urządzenia etc. Ale moje pytanie brzmi: co to właściwie jest ta energia?

Próbowałem to zgłębić poprzez fizykę, ale okazało się, że w fizyce to problematyczne pojęcie. No bo fizyka mówi np. że foton jest "kwantem energii". Jest to wynik zamierzonego błędu (będącego mniejszym złem spośród wielu) w teoriach fizyki kwantowej oczywiście. W rzeczywistości jest to tylko poetycki opis. Nie wiadomo czym naprawdę jest światło, ani nie wiadomo czym naprawdę jest cokolwiek co jest mniejsze od atomu. Ba, na dobrą sprawę nie wiadomo naprawdę czym jest atom.

Tu na pomoc przychodzi kontekst. smile Jeśli nie mamy o naszej rzeczywistości odpowiednich, kluczowych informacji (jak wskazał g_a_kowalski, błędy w edukacyjnym systemie są zamierzone - mają nas sprowadzać na manowce udając, że są wiedzą), są dwa podstawowe wyjścia: zbierać informacje w sposób encyklopedyczny (najgorszy możliwy, dlatego nauczany przez system edukacyjny), albo podjeść do tematu sprytniej - chcąc zrozumieć szerszy kontekst. Do tego przydaje się m.in. wnioskowanie na podstawie ogólnych faktów, a nie robić np. listy wszystkich pierwiastków, w większości bezużytecznych (tych organicznie użytecznych jest jedynie garstka) z całą masą liczb bez... kontekstu. smile
Warto myśleć o przestrzeni decyzyjnej człowieka jak o... przestrzeni. Jest to w sumie dość prosta budowla, labirynt, w którym są głównie ściany i trochę kwiatków jak dla motylków, na których ma zawiesić oko. Ściany nie pozwalają zobaczyć co jest za nimi, zaś kwiatki odciągają człowieka od pomyślenia o czymkolwiek co znajduje się poza jego nosem. Przy wejściu do tego labiryntu jest szyld z napisem "m.a.t.r.i.x.". tongue Zaś pod tym szyldem ktoś ukrył prawdziwą nazwę tego systemu, czyli "ciemna zasłona", nakładka na percepcję, a percpcja ma naturę umysłową, nie fizyczną, jak niektórzy sądzę, myśląc np. o uszach lub oczach.

Antares napisał/a:

Myśląc o swojej inkarnacji, możesz widzieć w niej wiele zagadek i niewiadomych. Jak przeanalizować swoją inkarancję? Jeśli jesteś jak 99,999% ludzi, to nie znasz nawet małej części swojego planu na wcielenie, mimo, że jesteś w nim głównym aktorem.

Widzisz głównie ściany, tzn. nie jesteś świadomy tego jak wygląda plan labiryntu na twoje wcielenie. wink Nieświadomość to inaczej ciemność - tak rozumowali np. starożytni Egipcjanie. Wszystko, co jest niewidoczne, jest niedostępne. Umysł wcielonego człowieka znajduje się w więzieniu narzuconych mu przekonań - labiryntu stworzonego z myśli. W trakcie fizycznego wcielenia ten labirynt ma dodatkową, fizyczną nakładkę, zaś po śmierci fizycznej nadal trwa ten sam uwięziony umysł gdzieś w zawieszeniu pomiędzy... kolejnymi wcieleniami, którymi nie ty zarządzasz - ale twórcy matrixa. Dbają, by wszystko, co jest poza labiryntem, było niedostępne dla Ciebie, tzn. zaciemnione.

Antares napisał/a:

jeśli sprowadzimy wcielenie do głównych punktów, tzn. planu na dane wcielenie, a pominiemy wszystkie pozostałe, to otrzymamy coś w rodzaju szachownicy. (...) Projekt Ziemia ma swój cel. Ten cel można by określić jako grę toczącą się tutaj. Grę z kim? Oczywiście - z nami, ludźmi. Plany wobec pojedynczych ludzi, jak i całych grup i społeczeństw, czasem nazywa się karmą

Labirynt staje się grą w momencie, kiedy uświadamiasz sobie, że nic nie jest tu przypadkowe - jest zaplanowane. Ta gra ma planszę - z góry ustaloną strukturę - bo tak właśnie został zaprojektowany matrix. Kiedy zaczynasz widzieć nie tylko czarne lub białe pole pod swoimi nogami (bo jesteś pionkiem w tej grze), ale zaczynasz postrzegać cały labirynt z góry, stwierdzasz, że masz wiedzę o systemie, która pozwala ci bardziej świadomie wybierać pola, na które chciałbyś się poruszyć. Tyle, że te pola mają w rzeczywistości naturę niefizyczną (umysłową) - można by je nazwać aspektami.

Antares napisał/a:

Kluczowe pytanie brzmi ... jakimi to aspektami posługują się w tych matrixowych szachach istoty zarządzające wcieleniami. Jeśli nie wiecie jakie to aspekty, oznacza to, że jesteście ich nieświadomi. Brak świadomości jest podstawą bycia marionetką... Innymi słowy, jeśli nie jesteście tych aspektów świadomi, to w konsekwencji także nie wiecie na czym polegają wcielenia, i idąc dalej, także dlaczego takie a nie inne decyzje podjęto w związku: a) z Ziemią, b) z organizmem ludzkim, c) z umysłem człowieka (manipulacja pamięcio-świadomością). Od tego bym zaczął myślenie o świecie (matrixie).

Te aspekty są taką meta-wiedzą na temat wiedzy, którą zdobywamy na temat środowiska, które nas otacza. O ile wiedza mówi np. że ktoś zdecydował się stworzyć silne zwierzęta, wobec których fizycznie człowiek jest bezbronny, o tyle meta-wiedza mówi o całym systemie myślenia (intencji) istot, które nasz system zaprojektowały właśnie w taki sposób, w którym podstawą jego sensu jest... konflikt (konflikt o przetrwanie, nie gatunku, ale o przetrwanie jednostki - po śmierci fizycznej nie jesteś już częścią gatunku ludzkiego, małpiego, koguciego itd. - gatunek to taki wzorzec, schemat, z którego tworzy się kopie z pewnymi modyfikacjami na Ziemi, w które się wcielamy).

Antares napisał/a:

- człowiek, w przeciwieństwie do zwierząt, nie ma posiadać wielu atrybutów, które pozwalają mu łatwo przetrwać w tym brutalnym środowisku
- zamiast tego człowiek otrzymał sprawne ręce oraz umysł, które ma wykorzystywać, by przetrwać
- zapada decyzja, by życie człowieka trwało krótko

Teoria Darwina jest błędna - to już pisałem. Człowiek jest dowodem na nietrzymanie się schematu jakiejś tajemniczej pani Natury: zamiast dalej ewoluować w kierunku bycia zręcznym, silnym itd., stał się słaby, ma stępione w porównaniu do zwierząt zmysły, ma zupełnie inne tendencje itd. Za to ma umysł - który tak naprawdę nijak ma się do teorii ewolucji, bo nie może być konsekwencją rozwoju w tym samym kierunku, co reszta zwierząt. Gdyby w DNA zwierząt było zapisana jakaś inteligencja, to różnica między człowiekiem a zwierzętami nie byłaby tak diametralna.
Teoria Darwina została wybrana przez decydentów, którzy utworzyli nasz socjalistyczny system edukacyjny, by ludzie byli od małego programowani na błędne myślenie. Jak widać, jest to projekt zakrojony na bardzo szeroką skalę - zarówno w sensie globalnej przestrzeni, jak i czasu. Efekt tej propagandy widzimy do dzisiaj: jest nim inżynieria społeczna powodująca, że z ludźmi nie pogadasz na tematy inne, niż te, które system edukacyjny programuje.
Umysł jest tym elementem, który pozwala na wspięcie się na poziom zupełnie niedostępny dla zwierząt: jest w stanie przemyśleć nie tylko swoją sytuację w najbardziej prymitywny sposób tzn. zastanowić się jak może uzyskać przewagę nad zwierzętami np. dzięki technologii włóczni - odpowiednio wyciosanego kija z umocowanym na końcu metalowym ostrzem. Jest w stanie przeanalizować także wyższe poziomy, czyli m.in. swoje środowisko, przeanalizować wszystkie gatunki razem i tworzyć ogólne teorie, a także zadawać pytania: skąd się to wszystko wzięło?

Gdy się połączy te wszystkie fakty, wyjdzie, że jesteśmy tu trzymani w więzieniu - a celem tej edukacyjnej propagandy zarówno na poziomie fizycznych szkół jak i wpływu istot, które stworzyły matrix, jest umysł - i tu zarazem leży odpowiedź na pytanie co robić i gdzie szukać wyjścia z tego labiryntu ciemności. tongue

39

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Siła wyższa, być może z podkreśleniem obu słów osobno, czyli "siła" (tzn. forsująca coś) oraz "wyższa" (z wyższego poziomu lub wymiaru), zarządza w domyśle kosmosem (wszechświatem). Tzn. zakładam, że wątek dotyczy tych top-poziomów wszechświata, a nie tylko zarządzania np. karmą/reinkarnacją ludzi na malutkiej planetce Ziemi w tym przepastnym wszechświecie. smile

(Przy okazji jak na razie nauka w tym przepastnym wszechświecie nie znalazła dowodu na istnienie inteligencji pozaziemskiej, czyli zgodnie z przyjętą regułką nauki ona nie istnieje - aczkolwiek oficjalnie z zastrzeżeniem, że może kiedyś zmienić zdanie; osobna sprawa to to, że nie chce się jej za bardzo szukać, bo w sumie to taki mało interesujący temat, więc zamiast szukać, inteligentni naukowcy wysłali obrazek Adama w kosmos, mając nadzieję, że za ileś lat dotrze on do jakiejś cywilizacji pozaziemskiej, oraz że ta cywilizacja będzie pokojowo nastawiona (a nie, że będzie: "aha, jakaś rasa malp! mamy kolejną planetę do podbicia, dobrze że do nas to coś wysłaliście!"), a co więcej, poprawnie odszyfruje wiadomość od całej ludzkości "to my Ziemianie, szukamy kontaktu, ale ta karteczka to wszystko na co było nas stać" big_smile Lepiej, by cywilizacja pozaziemska nie zinterpretowała tego rozwiązania z kartką na opak jako coś obraźliwego, np. nie pomyślała, że chcemy przekazać coś w rodzaju: "w zasadzie to nie chce się nam was szukać, ale macie zaszczyt dostąpić tej formy kontaktu od nas, a jak czujecie się obrażeni, to wasza sprawa!". Tak więc list od Ziemian, niech będzie, ale ja się pod rozwiązaniem naukowców nie podpisuję. Ciekawe co na to powiedziałby Hejal smile ).

Odnosząc się więc do wyższej siły. Czy zarządza wszechświatem jedynie w sposób fizyczny? Czy może również nie-fizyczny, czy też, meta-fizyczny? Bo to wiele zmienia. Np. weźmy pod uwagę astrologię i ery kosmiczne na Ziemi (bo raczej nikt nie będzie się tu interesował erami np. w układzie Aldebarana, ale z pewnością i tam istnieją jakieś kosmiczne ery) - czy ta istota zarządza erami, skoro są one zależne od relacji planeta-kosmos? Albo istoty, które zarządzają wcieleniami - w jaki sposób podlegają tej nad-sile wyższej?

Załóżmy, że jest jakaś nad-istota, która nadzoruje cały wszechświat (co nie koniecznie musi być prawdą, bo mogą istnieć kolektywy istot, które wspólnie działają w tym pudełku zwanym wszechświatem, a może także poza nim, czyli mówiąc językiem religii, monoteizm przedstawia z gruntu nieprawdziwy obraz). Można zatem kontynuować kluczowe pytania, mające nakreślić w miarę szeroki, lecz nie spekulacyjny, ale realny, obraz wszechświatowej sytuacji: czy wyższej sile są potrzebne "pomniejsze" istoty we wszechświecie, np. takie, które zarządzają ludźmi w systemie wcieleń (bo jeśli nie to po co one istnieją - co prowadzi do pytania z kolei, co było pierwsze kura czy jajko - tzn. wyższa siła lub wyższy kolektyw, który nadzoruje pomniejsze istoty, czy na odwrót, pomniejsza istota wyewoulowała w wyższy byt)? No i w sumie, czy to jest wszystko robione rzeczywiście w imię jakiegoś rozwoju/ewolucji, tj. dokonania jakiejś zmiany w całym wszechświecie, jakby sugerowało po części starożytne źródło jakim jest I-Ching?

Załóżmy, że zmiana - i to jakaś określona, którą możemy nazwać ewolucją we wszechświecie - jest tym celem. Są dwa sposoby na ewolucję: jeden powolny, oraz drugi, który nosi nazwę rewolucja (niektórzy mówią o trzecim, dewolucji, ale tu go pominę, aczkolwiek mity mówią o istotach ciemnych np. zbuntowanych aniołach, ale czy krok w tył oznacza krok w tył wieczny to już zostawię na inną potencjalną dyskusję). Wracając na Ziemię, w czasie wodnika, najbardziej rewolucyjnym znaku zodiaku, zapewne zarządzanym najwyraźniej przez jakieś siły kosmiczne (czy tą najwyższą? - tego nie wiem), właśnie będą zachodziły rewolucje, kiedy to w ciągu zaledwie 100 lat zmieniło się więcej, niż w ciągu ostatnich bez mała 10.000 lat, kiedy była końcówka dokładnie przeciwnego do wodnika znaku, era lwa i, wg. większości źródeł (w tym opartych na precyzyjnych wyliczeniach niezależnych badaczy) schyłek cywilizacji atlantydzkiej.

W skrócie myślę, że w ciągu najbliższych wieków ludzkość generalnie będzie się rozwijać skokowo. Nie wiem czy ma to coś wspólnego z powszechnym wśród ezoteryków pojęciem skoku kwantowego - zależy jak rozumieć to pojęcie (propagowane przez istoty pozaziemskie w channelingach, swoją drogą), ale z pewnością kwant z definicji jest skokowy: przeskakuje z jednej wartości na zupełnie inną. Jeśli rozumieć rozwój cywilizacji ziemskiej w sposób kwantowy, to właściwie jesteśmy jego świadkiem: czyli (r)ewolucji kwantowej.
Wodnik ma też naturę techniczną, stąd technologia tak szybko się rozwinęła w XX wieku, przygotowując nas na zupełnie odmienną od poprzednich erę.

Powyżej poruszyłem 2 tematy: siły wyższej oraz zmian na Ziemi (ery wodnika). Jak się ma jedno do drugiego, niektórzy mogą spytać. Odnosząc więc teraz znak wodnika do sił zarządzających wszechświatem, ewolucja nie dzieje się, jak niektórzy mogą nieświadomie, ale błędnie, zakładać, sama z siebie, bez kontekstu, wręcz przeciwnie, następują ciągle tarcia i przesunięcia między wymiarami we wszechświecie - dla kowalskiego, którego cała edukacja na temat wszechświata opiera się na materialistycznym podejściu, jest to nie do pojęcia, a nawet jeśli to dzieje się "gdzieś tam w kosmosie, a my na szczęście na Ziemi jesteśmy bezpieczni i inne wymiary nas nie dotyczą". Jak naiwne i zabawne jest to powszechne przekonanie, nie trzeba mówić, jeśli pamiętamy, jak funkcjonuje ten wszechświat. Felio pisał kiedyś o nie-ingerowaniu, do czego się odniosłem:

Antares napisał/a:
Felio napisał/a:

wyższe byty żyją swoim życiem w wyższym porządku nie przeszkadzając niższym.

Przeciwnie. Wyższe byty są jak dla nas są istoty zarządzające bezpośrednio wcieleniami, i jak my dla zwierząt czy roślin w ogrodach: cały wszechświat non stop ingeruje (tym samym także "przeszkadza") w niższe poziomy i jest między poziomami połączenie.

Oczywiście, że reinkarnacja (istnienie pół fizycznej, ale także w połowie nie-fizycznej, technologii umożliwiającej wejście istocie niefizycznej w świat materii) jest dowodem na ingerencję różnych poziomów. I to nieustanną.

Manipulacja zmysłami i zaciemnienie pamięci/świadomości sprawia, że obraz rzeczywistości obywatela Ziemi jest płaski - jednowymiarowy. Jeśli ktoś nie postrzega innych wymiarów, ale się do nich odnosi, to dobrze by było, gdyby miał jakieś dobre argumenty na poparcie swoich tez. Póki co można przyjąć, że brak interakcji między wymiarami (tzn. że są od siebie kompletnie odizolowane) zupełnie jest pozbawiony sensu w kontekście, o którym piszę wyżej.

A zakładając istnienie komunikacji oraz interakcji między różnymi poziomami wszechświata, można zadawać kluczowe pytania, np.:
- jak w praktyce wygląda kontakt z innymi wymiarami dla Ziemiania?
- kim jest istota żyjąca w wyższych od nas wymiarach - co więcej, jakie są klasyfikacje tych wymiarów a także istot w nich żyjących? (radzę na początek pominąć teorie o duszkach, by nie sugerować się nieświadomymi założeniami)
- w jaki sposób (a nie tylko: czy) można świadomie, a nie tylko nieświadomie (co cały czas robimy), wchodzić w kontakt z innym wymiarem?

Ludzie współcześni lubią ignorować szamańską czy też magiczną (w starożytnych cywilizacjach) tradycję, odnoszącą się do przekraczania bram innych wymiarów. Nie mają pojęcia po co wybudowano np. Stonehenge, dlaczego starożytni zadali sobie trud, by zsynchronizować go z kosmicznymi cyklami, itd.

I tu wracamy do er kosmicznych, sił we wszechświecie, oraz potencjalnie istniejącej siły wyższej, która zarządza całym wszechświatem - w jakiś sposób. Tyle tytułem długiego wstępu. smile

Antares napisał/a:

(Człowiek, jako istota obdarzona umysłem, w przeciwieństwie do innych istot biologicznych na Ziemi) Jest w stanie przeanalizować także wyższe poziomy, czyli m.in. swoje środowisko, przeanalizować wszystkie gatunki razem i tworzyć ogólne teorie, a także zadawać pytania: skąd się to wszystko wzięło?

Gdy się połączy te wszystkie fakty, wyjdzie, że jesteśmy tu trzymani w więzieniu - a celem tej edukacyjnej propagandy zarówno na poziomie fizycznych szkół jak i wpływu istot, które stworzyły matrix, jest umysł - i tu zarazem leży odpowiedź na pytanie co robić i gdzie szukać wyjścia z tego labiryntu ciemności. tongue

To co piszę w tym cytacie to nic nowego, są to informacje znane i powtarzane od tysięcy lat. Większość ludzi żyje i żyła zawsze w "ciemni". W każdej cywilizacji, którą znamy, ludzie dzielili się na kasty: w najprostszym ujęciu większość społeczeństwa tworzył tzw. motłoch, dość prymitywni i prości ludzie wykonujący proste prace; w dalszej kolejności byli uczeni albo szamani, dużo mniejsza elita ludzkości, zwani wtajemniczonymi lub "magami" (to pojęcie było używane w nieco innym znaczeniu niż dzisiaj). Na tym się kończy współczesna propaganda historyczna. Ale starożytni dodają jeszcze jedną, mniejszą kastę - istot boskich i pół-boskich, albo może raczej, istot z nieba (istot kosmicznych, pozaziemskich). Dowody na kontakty z tymi istotami, a nawet ich istnienie, jest skrzętnie ukrywane, celowo nie są finansowane badania by ten temat poznać, co u niektórych naukowców zapala czerwoną lampkę, ale boją się z reguły zaprzepaścić swoją karierę naukową, więc zwykle zostawiają te poglądy dla siebie i najbliższych. Wyjątki się jednak zdarzają, także w Polsce, a jednym z nich jest wspominany przeze mnie już polski doktor medycyny Jan Niżnikiewicz.

System reinkarnacji jest znacznie bardziej złożonym systemem, niż większość ludzi nastawionych duchowo czy też religijnie, zdaje sobie sprawę. Można np. zamknąć istotę zaliczaną do kasty boskiej - ale w ciele prymitywnego chłopa w Starożytnym Egipcie, zamiast boskiego przybysza - i który wykazuje się ponadprzeciętną inteligencją pośród prymitywnego ludu.

Daje to wiele możliwości, także konfliktowych poza Ziemią, gdy można kogoś zamknąć (wcielić) bez jego woli. Np. weźmy pod uwagę popularne pojęcie starseed, o którym pisał daerendal: https://kosmita.ofp.pl/forum/viewtopic.php?pid=19855#p19855
Możemy więc nasze możliwości albo poszerzać, by się dowiedzieć na temat siebie i wszechświata czegoś więcej, albo wiecznie żyć dalej w tej ziemskiej ciemniej jednowymiarowej izolatce. W tym kontekście - sami przyznajcie - życie (wcielenie) ziemskie człowieka nie przedstawia wielkiej wartości - ot, mignie przez parędziesiąt obrotów Ziemi wokół słońca, co jest tyle co nic, i po wcieleniu. I tak to istoty pozaziemskie postrzegają - myślę, że nikt tu nie ma złudzeń, że tak jest. W skali wszechświata to tyle co nic. Więc może czas wyjść z zagrody dla kur i kogutów i przestawić się na myślenie wielowymiarowe, by zrozumieć choćby lepiej to jak działa nasz organizm w materii?

40

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Tym razem krótko. Ludziom wydaje się że starodawne mity o amorkach to takie żarty i nie przywiązują do nich wagi, być może myśląc, że to takie kiepskie fantasy:

https://external-content.duckduckgo.com/iu/?u=https%3A%2F%2Fpng.pngtree.com%2Fpng-vector%2F20190223%2Fourlarge%2Fpngtree-red-heart-valentines-day-angel-archery-elements-png-image_704460.jpg

Ale możecie mi wierzyć, odzwierciedlają głęboką prawdę na temat wszechświata.

41

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Antares napisał/a:

Ale możecie mi wierzyć, odzwierciedlają głęboką prawdę na temat wszechświata.

Dlaczego i w jaki sposób ludzie mają planowane związki na wcielenie?

42

Odp: Wierzycie w siłę wyższą?

Antares napisał/a:
Antares napisał/a:

Ale możecie mi wierzyć, odzwierciedlają głęboką prawdę na temat wszechświata.

Dlaczego i w jaki sposób ludzie mają planowane związki na wcielenie?

Nie rozumiemy - bo nie mamy wiedzy na ten temat - dlaczego Ziemię stworzono, dlaczego zaprojektowano na niej życie itp.

Wielokrotnie pisałem już, że nie ma tu na Ziemi ewolucji w wersji darwinowskiej, działa to zupełnie inaczej, no i ludzie sami robią i robili w przeszłości krzyżówki różnych roślin i zwierząt.
To, że nie mamy wiedzy, nie znaczy jednak, że musimy zachowywać się jak głupie, ślepe osobniki zamknięcie w zagrodzie (na Ziemi), bo generalnie jesteśmy tu jak owce przeznaczone na rzeź, tylko niekoniecznie rozumianą fizycznie:

https://external-content.duckduckgo.com/iu/?u=https%3A%2F%2Ftse1.mm.bing.net%2Fth%3Fid%3DOIP.tHunc4o2awzvXgf9v7WzPgHaE8%26pid%3DApi&f=1&ipt=b32f5429723a488a4d3b89a660fafb4f571931d4db983ccc025e2f83697da55f&ipo=images

Krzyżówki zwierząt polegają na tym zwykle, że wynajduje się dwa osobniki odmiennej płci i przeznacza "wspólne życie". Podobnie wygląda z planowaniem wcieleń, związki są oczywiście jednym z głównych tematów i zarazem wpływów na czyjeś życie.
Nie ma to nic wspólnego z jakąś "siłą" wyższą, chyba, że za siłę uznamy wykorzystywanie technologii energetycznej czy astralnej, która zarządza wcieleniami na Ziemi.