1

Temat: Czy jestem sobą?

Kolejny tekst wink
http://img.webme.com/pic/n/niezwykli/jaaa.jpg
Każdy z Nas ma jakiegoś idola, idolkę nie rzadko wywyższamy nasz obiekt fascynacji do rangi bóstwa. Mówimy że kochamy kogoś, kogo kompletnie nie znamy jak na przykład Michael Jackson. Ba, nawet z tej miłości ubieramy się podobnie jak nasz obiekt fascynacji, prowadzimy podobny styl życia, aż w końcu popadamy w fanatyzm. Każdy chciałby być Shakirą, Michaelem, Rhianną i tak dalej. Każdy chce być kimś, kim nie jest. I aby mnie źle nie zrozumiano pod słowo każdy ukryte są osoby, które właśnie w ten sposób darzą fascynacją swoich idoli z mediów, jacy by oni nie byli.

W sieci jak i telewizji można usłyszeć o przypadkach fanatycznego podejścia do "kibicowania" swojemu idolowi. Pytanie do czego to prowadzi? Czy jutro, za tydzień lub rok? Każdy z Nas będzie inny? Czy będziemy tacy sami? Czy będziemy sobą? Bo o tym jest dzisiejszy tekst.

Jedni mówią chcę tańczyć jak Shakira, inni chce śpiewać jak "on" i "ona", a ja zadam proste pytanie. Kim chcesz być? Chcesz być sobą? Czy kimś udawanym? Każdy człowiek ma swoje talenty, inni potrafią rysować, gotować, śpiewać każdy jest inny i każdy ma swoje własne cztery kąty więc, po co udawać kogoś innego? Kiedyś żyliśmy w czasach prześladowań, dzisiaj żyjemy w świecie naśladowców. Ilu to było Elvisów? Ludzie zapomnieli o sobie, o swoim "Ja" dlatego, też tym krótkim artykułem chciałem przypomnieć iż bycie sobą nie oznacza udawanie kogoś, kim się nie jest. Przemyśl to drogi czytelniku lub czytelniczko.

Źródło:
[url]http://niezwykli.pl.tl/Czy-jestem-sob%26%23261%3B-f-.htm[/url]
[url]http://www.nadnaturalne.czo.pl/postlink/5.htm#5[/url]

2

Odp: Czy jestem sobą?

Mora napisał/a:

po co udawać kogoś innego?

Jeżeli komuś to pasuje i ktoś się czuje z tym dobrze udając kogoś innego, to dlaczego Tobie to przeszkadza? Każdy ma wolną wolę i decyduje kim chce być - zupełnie podobnie jak decyduje w co się ubrać. Nie każdy odczuwa potrzebę bycia "tak bardzo alternatywnym" i pełnym "niespotykalnej unikalności". A Ci którzy nawet wpadają w fanatyzm udawania, mogą to robić w wyniku istotnych dla nich procesów psychicznych, o czym zaraz się rozpiszę. Tak jak ludzie o niedoborze potesu mogą zajadać się daktylami...

Mora napisał/a:

Kim chcesz być? Chcesz być sobą? Czy kimś udawanym?

Pytanie to implikuje, że ludzie aktualnie chcą być kimkolwiek. Ale czy w ogóle obchodzi to ludzi? Dla wielu jest to wydumany problem. Po co w ogóle się zastanawiać nad tym czy jesteś sobą czy nie sobą i po czym to poznać?

Pozwolę sobie przedstawić alternatywne spojrzenie na kwestię "bycia sobą". Wyobraźmy sobie, że rodzimy się z pewną ideą bycia sobą, mamy jakiś obraz "siebie". Jednakże jesteśmy jako dzieci kształtowani w sposób bio-mechaniczny przez naszych rozdziców, rodzinę, rówieśników ze szkoły, seriale TV. Nabywamy więc mnóśtwa wzorców, które czynią z nas swoistego Frankensteina. Możemy być z tego niezadowoleni, bo to nie pasuje do naszego wewnętrznego "bycia sobą", ale nie posiadamy umiejętności wytworzenia siebie jako tako, więc postanawiamy się "zszyć" replikując wybrane cechy wybranych osób, które to cechy są elementem naszego "bycia sobą". W moim obrazie "bycia sobą" jestem więc odważny. Czuję to w sobie, ale w toku mojego dzieciństwa i młodości uniemożliwiono mi zamanifsetowanie "odważności". Uniemożliwiono do tego stopnia, że nie jestem w stanie go wytworzyć sam - moja psychika na to nie pozwala. Jestem więc zmuszony dokonać replikacji odważności od kogoś, kto ją posiada. Zdolność replikacyjna jest szczęśliwie naturalna dla każdego z ludzi - dzięki temu rozwijamy się, przejmujemy umiejętności, uczymy się mówić etc. Dlatego nieco półświadomie oglądam wszystkie kanały TV i nagle na jednym z nich jest odpowiedni osobnik reprezentujący cechy mi potrzebne! Teraz tylko muszę wyrwać od niego potrzebne dla mnie cechy. Jak to zrobić? Spróbuję go najpierw replikować w całości, a potem metodą prób i błędów odrzucać to co zbędne. Albo może zrobię odwrotnie? Wszystko jedno! Moją metodą na zbudowanie prawdziwego siebie będzie poskładanie sie z elementów, które mi odebrano, a które przetrwały w innych ludziach.

Ot, taka sobie teoryjka. Przedstawiam ją po to, aby ukaząć, że nie wiemy co kryje się za zachowaniami ludzi i nie powinniśmy próbować osądzać tego, czy oni aktualnie są czy nie są sobą. Skąd niby mamy to wiedzieć? To, że idą jak barany na rzeź za jakimś idolem może oznaczać, że:
a) są tymi baranami
b) idol ten posiada coś, oni chcą zreplikować aby odtworzyć utracone wzorce "siebie"
c) ...(trylion innych pomniejszych możliwości)...

Gdybym uważał, że "być sobą" znaczy miec np. parę skrzydeł, a ja tych skrzydeł aktualnie nie mam, lecz mógłbym je wytworzyć magicznym mechanizmem replikacji, gdybym mógł podejrzeć tylko kogoś, kto te skrzydła ma, to czy owo podążanie za idolem byłoby jakąś "zdradą siebie"? Nie. Było jednocześnie udawaniem kogoś i stawaniem się sobą.

Mora napisał/a:

Kiedyś żyliśmy w czasach prześladowań, dzisiaj żyjemy w świecie naśladowców.

Zawsze naśladowano kogoś. Zawsze istniały wzorce.

Mora napisał/a:

Ludzie zapomnieli o sobie, o swoim "Ja" dlatego, też tym krótkim artykułem chciałem przypomnieć iż bycie sobą nie oznacza udawanie kogoś, kim się nie jest. Przemyśl to drogi czytelniku lub czytelniczko.

A ja myślę, że ludzie niczego nie zapomnieli tylko kazdy obdarzony jest innymi możliwościami "konstruowania" siebie. Sa ludzie o wyrazistych osobowościach, dojrzałych, wykrystalizowanych, ale też często skrajnie wadliwych, aspołecznych, wypaczonych. Są też ludzie o charakterach płynnych, elastycznych, jakby niesprecyzowanych i pełnych replikacji, ale znowuż bardzo ludzkich, społecznych. Nie ma tutaj jakiejś reguły.

Moim zdaniem ludzi trzeba po pierwsze traktować indywidualnie, a po drugie podchodzić z szacunkiem to każdego ich wyboru, choćby nie wiem jak wydawał się nam głupi.