Temat: Podejście do informacji
Podejście do informacji w internecie i poza nim. W dobie sztucznej inteligencji zalecałbym:
- sceptycyzm
- wzięcie pod uwagę, że gadająca do was głowa, której ufacie, może być wykreowana przy użyciu oprogramowania a nie realną osobą
- zakładanie, że nawet te uznawane za rzetelne źródła nie mają monopolu na wiedzę
Nie warto traktować informacji zero-jedynkowo. Wyjaśnię to w szerszym kontekście. Człowiek przez cała swoją historię nie miał wiele odpowiedzialności na Ziemi, zwłaszcza za to w co wierzył. Przypomnę: mamy tu prymitywny system - a ten system to taki ogród ziemski założony przez istoty pozaziemskie miliony lat temu. Krótki czas życia we wcieleniu człowieka oznacza malutką odpowiedzialność - w ciągu kilku dekad musi on wykonać swój plan na wcielenie (po to został stworzony ten system reinkarnacyjny), choć robi to bezwiednie tj. nie mamy wiedzy o swoim planie ani świadomości/pamięci poza tą bardzo ograniczoną, która jest nam potrzebna do przeżycia zaledwie jednego wcielenia.
Króciutkie wcielenie oznacza wiele rzeczy, z których warto wyciągnąć wnioski. Jednym z takich wniosków jest to, że nie należy spodziewać się jakichś relacji z kosmitami - jeśli będą kontakty, to będą tak długo epizodyczne jak długo człowiek będzie żył krótko jakkolwiek pokracznie to brzmi.
Światopogląd, jak już pisałem, jest narzucony wcielającemu się człowiekowi, tak samo z reguły było z jego pozycją i sytuacją (czy urodził się w rodzinie szlacheckiej czy też jako zwykły syn rolnika). I z reguły niewiele odbiegał już od tego później. Bo tak ma to działać podczas krótkiego wcielenia. Wcielenie jest krótkie nie za sprawą jakiejś biologii ewolucyjnej, tylko inżynierii biologicznej - a to jest kluczowa różnica, bo wskazuje, że KTOŚ tej inżynierii dokonał.
Wróćmy więc teraz to informacji oraz bardzo ograniczonej odpowiedzialności człowieka za to co wie, w co wierzy, i jakie zdobędzie informacje. To się zmieni w erze wodnika, który jest znakiem informacji. Ludzie, którzy nie będą brali odpowiedzialności za to jak zarządzają własnym umysłem, który jest oczywiście odbiorcą informacji, po prostu się sami "zdeaktualizują", tzn. będą jak dinozaury, które wymrą, tak samo jak wymarły pokolenia konserwatywnych naukowców (choć pewnie niewiele o tym słyszeliście, bo ktoś na górze dba o to, by informacja o np. rozłamach wśród naukowców nie ujrzała światła dziennego).
Jeszcze raz więc napiszę praktyczną poradę: nie warto traktować informacji w tym galimatiasie informacyjnym zero-jedynkowo, czyli albo prawda albo fałsz, a wytworzyć jakby własny "system" zarządzania informacją, a także jej efektywnym zdobywaniem - bo to, że mamy chaos i śmietnik informacyjny, jest celowym zabiegiem, zaś z biegiem lat wyszukiwarki są coraz bardziej nieefektywne, mimo rzekomego rozwoju, w tym technologii.
Żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości, niż to nam mówią w mediach, dlatego warto mieć świeże i obiektywne spojrzenie na to co się dzieje na świecie, a wręcz zrobić sobie taki "reset" umysłowy, by nie polegać na zaprogramowanych obrazach dotyczących naszego świata...