1

Temat: Archeologia

Ciekawe stwierdzenie jednego z polskich historyków, Władysława Duczko:

Archeologia należy do dziedzin badających przeszłość, a ta - jak dobrze wiemy - jest wykorzystywana do celów politycznych.

I tak można by podsumować obiektywność aktualnej wiedzy historycznej.

2

Odp: Archeologia

Rodzaj ludzki został stworzony z celowym planem dalszego przebiegu rozwoju:

mieliśmy (i nadal mamy) wierzyć, że we wszystkim chodzi o przetrwanie gatunku/ów - homo sapiens i innych.

Jest jednak też inny cel, o którym większość nie wie: nie trzeba dążyć do przetrwania gatunku, można przetrwać w tym samym ciele fizycznym, bez oglądania się na posiadanie potomstwa. Większość jednak jest nadal pod propagandą przetrwania gatunku.

3 Ostatnio edytowany przez Krykers (2024-02-09 20:10:31)

Odp: Archeologia

Antares napisał/a:

Ciekawe stwierdzenie jednego z polskich historyków, Władysława Duczko:

Archeologia należy do dziedzin badających przeszłość, a ta - jak dobrze wiemy - jest wykorzystywana do celów politycznych.

I tak można by podsumować obiektywność aktualnej wiedzy historycznej.

No tak. To dotyczy się wszelkich dziedzin nauki. Ludzie często naginają historię, do celów politycznych, po to aby manipulować społeczeństwem. Ludzie często odczuwają silne emocje, kiedy ktoś porusza np temat drugiej wojny światowej, komuny itd. To jednak jest historia. A archeologia, o ile też ma badać przeszłość, polega na skupieniu się na dowodach, w postaci przedmiotów. Czyli stare garnki, raporty wojskowe, stary sprzęt militarny, czy szczątki ludzi, i zwierząt itd. No, chyba że niektóre z archeologicznych "znalezisk" są fingowane. Bo to miało miejsce, nawet w historii. Polecam kanał "historia bez cenzury", gdzie jest tam taki filmik. smile Oni powodują, że można polubić historie, dzięki temu, że przedstawiona jest w sposób zabawny, lekki, przyswajalny.

4

Odp: Archeologia

Antares napisał/a:

Rodzaj ludzki został stworzony z celowym planem dalszego przebiegu rozwoju:

mieliśmy (i nadal mamy) wierzyć, że we wszystkim chodzi o przetrwanie gatunku/ów - homo sapiens i innych.

Jest jednak też inny cel, o którym większość nie wie: nie trzeba dążyć do przetrwania gatunku, można przetrwać w tym samym ciele fizycznym, bez oglądania się na posiadanie potomstwa. Większość jednak jest nadal pod propagandą przetrwania gatunku.

Gatunki, i to wszystko, co fizyczne, jest potrzebne, i wartościowe. Ale czy histerycznie dążyć do przetrwania gatunków? No, warto, bo jak ginie gatunek, to szkoda danego gatunku. Dinozaury wyginęły. Mamuty wiginęły. Tygrys szablozębny, wyginął. Świat kręci się dalej. Stare przemija, nowe przybywa. Żeby to zaakceptować, trzeba spojrzeć z perspektywy milionów lat.

Jeżeli jakiś gatunek wymiera nagle, przez kilka dekad, to jest jak dla mnie dramat. Zwłaszcza że ludzkość za to głównie odpowiada.

Czy chodzi ci o nieśmiertelność? Chodzi mi o "można przetrwać w tym samym ciele fizycznym, bez oglądania się na posiadanie potomstwa". No, powiem że to nie dla mnie. Ja nie mam potomstwa, i nie chcę mieć. Nie chcę też dążyć do nieśmiertelności, bo mi się moje ciało nie podoba. smile Jak będę miał lepsze, to może pomyślę o tym. Tak czy inaczej, nie mam ciśnienia na to, uważam że ludzie co chcą, powinni mieć dzieci, bo będą bardziej kochane. I tak ludzi jest za dużo.

5

Odp: Archeologia

Krykers napisał/a:

Jak będę miał lepsze, to może pomyślę o tym. Tak czy inaczej, nie mam ciśnienia na to, uważam że ludzie co chcą, powinni mieć dzieci, bo będą bardziej kochane. I tak ludzi jest za dużo.

Jeśli możesz zmodyfikować organizm tak, by aktywować kody genetyczne, które sprawią, że ciało przestanie się starzeć (co tak naprawdę jest błędną koncepcją, którą jednak ludzie powszechnie utrzymują - bo chodzi tak naprawdę o odwrotną koncepcję, tzn. utrzymania procesu regeneracji i zablokowania procesu degeneracji), możesz także konsekwentnie pójść krok dalej i zacząć je ulepszać, w sensie, jak piszesz, "by było lepsze", cokolwiek masz na myśli. Kody potencjalnie można także zmienić. Kiedy organizm dziecka lub nastolatka się szybko rozwija, zwłaszcza, gdy ma mniej niż powiedzmy te 16 lat, to kody łatwo się modyfikują i dopasowują, przez co z tzw. brzydkich kaczątek wychodzą czasem później młode piękne damy... i na odwrót tongue W późniejszym wieku organizm już nie jest taki elastyczny. Dlatego jak pisałem, trzeba odwracać ten proces degeneracji, by się regenerował - a przyczyna degeneracji leży w samym programie DNA (tzn. w DNA jest zarówno zapisany rozwój organizmu, jak i jego śmierć - każdy program jednak jest modyfikowalny).

Druga korzyść z utrzymania jednego wcielenia, a nie czekanie na następne (np. by mieć lepsze ciało w loterii ciał na Ziemi, jak być może sugerujesz smile ), to zachowanie swoich osiągnięć. Mało jest osób takich jak my, które mają lepsze rozeznanie i szersze spojrzenie na ten świat. Zachowujesz tą orientację i perspektywę, a nie, że rodzisz się ponownie i przechodzisz cały proces od nowa - a nuż okaże się, że zostaniesz np. katolickim księdzem albo gangsterem w meksykańskiej mafii. Dzieci faktycznie będzie coraz mniej na Ziemi. To nie przypadek. Ten szczyt ilości ludzi na Ziemi który mamy teraz niewiele się już zmieni na plus, a prognozy o hiper-nadpopulacji rosnącej w geometrycznym tempie za kilka dekad się nie sprawdzą. Wiele wskazuje na to, że wręcz nastąpi gwałtowny spadek ilości ludzi.

Wiele osób, które rodzi się dzisiaj, pochodzi z Atlantydy - technicznie i technologicznie zaawansowanej cywilizacji, która miała część rozwiązań zbliżonych do nas, inaczej działających, ale o podobnej funkcjonalności: jak satelity, statki latające itp. Różnica jest taka, że Atlanci wiedzieli o istnieniu o istot pozaziemskich. Lepiej znali od nas organizm ludzki, znali system energetyczny, i potrafili go odmładzać. W dzisiejszych czasach tacy - technicznie zorientowani - ludzie właśnie się rodzą (tzn. wcielają). Zapowiada się na bardzo dużą rewolucję, która wykorzystując zdobycze technologiczne XXI wieku, popchnie wreszcie ludzkość z poziomu mentalności średniowiecza (w której nadal ponad 90% populacji się znajduje) do poziomu na miarę Atlantydy. Taki jest bieg wydarzeń i plan dla Ziemi.

6

Odp: Archeologia

Antares napisał/a:
Krykers napisał/a:

Jak będę miał lepsze, to może pomyślę o tym. Tak czy inaczej, nie mam ciśnienia na to, uważam że ludzie co chcą, powinni mieć dzieci, bo będą bardziej kochane. I tak ludzi jest za dużo.

Jeśli możesz zmodyfikować organizm tak, by aktywować kody genetyczne, które sprawią, że ciało przestanie się starzeć (co tak naprawdę jest błędną koncepcją, którą jednak ludzie powszechnie utrzymują - bo chodzi tak naprawdę o odwrotną koncepcję, tzn. utrzymania procesu regeneracji i zablokowania procesu degeneracji), możesz także konsekwentnie pójść krok dalej i zacząć je ulepszać, w sensie, jak piszesz, "by było lepsze", cokolwiek masz na myśli. Kody potencjalnie można także zmienić. Kiedy organizm dziecka lub nastolatka się szybko rozwija, zwłaszcza, gdy ma mniej niż powiedzmy te 16 lat, to kody łatwo się modyfikują i dopasowują, przez co z tzw. brzydkich kaczątek wychodzą czasem później młode piękne damy... i na odwrót tongue W późniejszym wieku organizm już nie jest taki elastyczny. Dlatego jak pisałem, trzeba odwracać ten proces degeneracji, by się regenerował - a przyczyna degeneracji leży w samym programie DNA (tzn. w DNA jest zarówno zapisany rozwój organizmu, jak i jego śmierć - każdy program jednak jest modyfikowalny).

Są na ziemi gatunki, które są biologicznie nieśmiertelne. I dlatego wierzę że jest to możliwe.
Kod genetyczny jest świetnym nośnikiem danych. I to też można modyfikiować. Ok. Można zmieniać program, ale jak się nie zachowuje kontroli, to można sobie zrobić krzywdę. Dlatego nie chcę ryzykować. No, a z tym "nie podoba mi się moje ciało" to był żart. big_smile Może będę miał lepsze, z mniejszym przebiegiem, a do tego elastyczne bardziej, z lepszymi możliwościami technicznymi, to może spróbuję. smile Jak będę oczywiście gotów. A czuję że nie jestem.


Druga korzyść z utrzymania jednego wcielenia, a nie czekanie na następne (np. by mieć lepsze ciało w loterii ciał na Ziemi, jak być może sugerujesz smile ), to zachowanie swoich osiągnięć. Mało jest osób takich jak my, które mają lepsze rozeznanie i szersze spojrzenie na ten świat. Zachowujesz tą orientację i perspektywę, a nie, że rodzisz się ponownie i przechodzisz cały proces od nowa - a nuż okaże się, że zostaniesz np. katolickim księdzem albo gangsterem w meksykańskiej mafii. Dzieci faktycznie będzie coraz mniej na Ziemi. To nie przypadek. Ten szczyt ilości ludzi na Ziemi który mamy teraz niewiele się już zmieni na plus, a prognozy o hiper-nadpopulacji rosnącej w geometrycznym tempie za kilka dekad się nie sprawdzą. Wiele wskazuje na to, że wręcz nastąpi gwałtowny spadek ilości ludzi.

Masz rację z tymi osiągnęciami. Ja żeby nie zostać gangsterem, albo o zgrozo księdzem, muszę jak najbardziej się rozwinąć w tym wcieleniu. To nie zniknie, jedynie wpomnienie. Mi się nie uda stać się nieśmiertelnym. Może lepiej spróbować zerwać z prawem karmy, żeby mieć większy wybór, a nie iluzję wyboru. Jest mniejsze ryzyko, że zrobię sobie niechcący kuku. smile Mnie koncepcja nieśmiertelności nie przekonuje. 

Wiele osób, które rodzi się dzisiaj, pochodzi z Atlantydy - technicznie i technologicznie zaawansowanej cywilizacji, która miała część rozwiązań zbliżonych do nas, inaczej działających, ale o podobnej funkcjonalności: jak satelity, statki latające itp. Różnica jest taka, że Atlanci wiedzieli o istnieniu o istot pozaziemskich. Lepiej znali od nas organizm ludzki, znali system energetyczny, i potrafili go odmładzać. W dzisiejszych czasach tacy - technicznie zorientowani - ludzie właśnie się rodzą (tzn. wcielają). Zapowiada się na bardzo dużą rewolucję, która wykorzystując zdobycze technologiczne XXI wieku, popchnie wreszcie ludzkość z poziomu mentalności średniowiecza (w której nadal ponad 90% populacji się znajduje) do poziomu na miarę Atlantydy. Taki jest bieg wydarzeń i plan dla Ziemi.

Widzisz. Nic nie znika. Nie znikają osiągnięcia, sam to napisałeś. smile Tylko wsponienia. Cały progres jest zachowany, nawet jak nie pamiętasz poprzednich wcieleń. Jedynie jest zagubienie. Jeżeli widzisz w tym nadzieję, że dojdzie do rewolucyjnych zmian, bo bardziej zaawansowane dusze się wcielają. I oni też nie pamiętają, ale będą czuły. Będą te dusze miały opory, aby się dostosować. I jak nie będą traktowane idoktrynacją od urodzenia, to i tak się wybiją poza cały ten syfiasty system, który teraz jest. Ogólnie, to co teraz jest, zniknie. Będzie coś innego. Jedyne co musimy zrobić, to doprowadzić do tego, aby zmiany były na lepsze. smile

7

Odp: Archeologia

Krykers napisał/a:

Kod genetyczny jest świetnym nośnikiem danych. I to też można modyfikiować. Ok. Można zmieniać program, ale jak się nie zachowuje kontroli, to można sobie zrobić krzywdę. Dlatego nie chcę ryzykować. No, a z tym "nie podoba mi się moje ciało" to był żart. big_smile Może będę miał lepsze, z mniejszym przebiegiem, a do tego elastyczne bardziej, z lepszymi możliwościami technicznymi, to może spróbuję. smile Jak będę oczywiście gotów. A czuję że nie jestem.

Pomińmy kwestię gotowości. Myślę, że tak naprawdę Krykers chodzi o coś innego - o to co napisałeś poniżej:

Mi się nie uda stać się nieśmiertelnym. Może lepiej spróbować zerwać z prawem karmy, żeby mieć większy wybór, a nie iluzję wyboru. Jest mniejsze ryzyko, że zrobię sobie niechcący kuku. smile Mnie koncepcja nieśmiertelności nie przekonuje.

Ja też nikogo do niczego nie przekonuję. Przedstawiam informacje, koncepcje, perspektywy, i możliwości - paleta do wyboru do koloru. To jest jedna z potencjalnych opcji.

Ale wydaje mi się, że ten podświadomy strach ludzi przed takimi zagadnieniami jest spowodowany tak naprawdę... nieznajomością tematu i strachem przed nim.

Dziś straszy się w niektórych kręgach operacjami plastycznymi, modyfikowaniem genów itd. Te obawy są uzasadnione. Nie wiemy (w sensie naukowym) jakie konsekwencje się z tym wiążą, jednak wiemy na pewno, że ryzyko jest duże, nie wiemy wszystkiego, a to co wiemy, nie wystarcza, by zagwarantować prawidłowy przebieg modyfikacji genetycznych na sposób, jaki propaguje dzisiejsza nauka - wręcz przeciwnie, fakty niezbicie dowodzą, że nauka jest tu kulawa.

Jeśli natomiast chodzi o kody genetyczne od odwrotnej strony - czyli nie od "dołu" jak to robi nauka (strony materialnej), tylko od "góry" (od strony energetycznej), to nie jest to taki przeskok jak ci się wydaje. Najpierw zapoznajesz się ze światem energii, potem zaczynasz postrzegać jak ten system funkcjonuje - by w końcu samemu, naturalnie, zrozumieć, jak możesz te programy sam lekko, a następnie coraz śmielej modyfikować.

Jeszcze raz podkreślę Krykers, że nie zamierzam ciebie ani nikogo do niczego przekonywać.

Jest jeszcze druga kwestia o której wspomniałeś - potraktuję ją osobno - kwestia ponownego wcielenia, bo jedno nie ma tak naprawdę wiele wspólnego z drugim. (Możesz posiadać wiecznie regenerujący się organizm, ale i tak opuścić ciało fizyczne, porzucić je, i ponownie się wcielić w inne mimo to; lub też - możesz umrzeć i nigdy się już nie narodzić na Ziemi, albo gdziekolwiek indziej).

Ja żeby nie zostać gangsterem, albo o zgrozo księdzem, muszę jak najbardziej się rozwinąć w tym wcieleniu. To nie zniknie, jedynie wpomnienie.

To tak nie działa do końca, choć pewnie jeszcze 3-4 lata temu tak myślałem również. Świadomość na Ziemi (w ciele fizycznym) jest inna niż w tzw. zaświatach. Dlatego tak czy inaczej warto skupić się na świadomości za życia fizycznego. To co piszesz odnośnie reinkarnacji, a tym samym także życia po śmierci, to mimo wszystko przypuszczenia - poparte pewną wiedzą, niekoniecznie zweryfikowaną - ale jednak. Kilka razy próbowałem poruszać m.in. wątek snów na tym forum, tak ignorowany przez naszą ignorancką cywilizację XXI wieku, ale ponieważ odzew był tu zerowy, to nie kontynuowałem tematu. Jednak warto zacząć myślenie od tego punktu: co właściwie się tak naprawdę wówczas dzieje? (Olej totalnie tutaj naukowe wyjaśnienia, to jest totalny bełkot nie oparty na żadnej wiedzy ani doświadczeniach).

Widzisz. Nic nie znika. Nie znikają osiągnięcia, sam to napisałeś. smile Tylko wsponienia. Cały progres jest zachowany, nawet jak nie pamiętasz poprzednich wcieleń.

Słuszne spostrzeżenie. Umiejętności i zdolności w jakimś sensie (tzn. orientacji) nie znikają... ale gdzie one są tak naprawdę ostatecznie? smile
Zostają w jakiejś psychicznej sferze. Sferze świadomości. Tej, do której niekoniecznie mamy, paradoksalnie, świadomy dostęp. Wrócę do kwestii snów - skąd i w jaki sposób pojawiają się w naszym umyśle informacje, kiedy śpimy, w jaki sposób są tworzone, oraz dlaczego nagle tracimy dostęp do tego poziomu pamięci, gdy się budzimy?

Na podobnej zasadzie, kontynuując pytania dotyczące pamięci i poprzednich wcieleń: jak uzyskać tą świadomość (dostęp do pamięci, wiedzy oraz zdolności) w sposób świadomy?

Czy uważasz, ze to niemożliwe? Bo jeśli jednak jest możliwe, to być może warto poszukać sposoby, a nie szukać wymówek dlaczego tego nie robić?

Znowu, do niczego nie przekonuję, jednak uczciwie rzecz biorąc, zastanawia mnie ta kwestia dlaczego ludzie podświadomie czują blokady oraz strach przed wejrzeniem w coś, co jest właściwie swego rodzaju zakazanym tematem - tematem tabu?

Moja teoria jest następująca: rodząc się na Ziemi, założone nam zostały pewne blokady umysłowe, coś, co nazywamy podświadomymi lękami czy innymi nazwami, którymi to zjawisko opisujemy. Mają one zwykle postać własnie takich silnych lęków, które nie pozwalają ci np. na doświadczenie OBE (pobytu poza ciałem) czy sięgnięcie pamięcią poza swoje aktualne wcielenie.

Ale mamy wybór: możemy zignorować te lęki i żyć w nieświadomości jak pozostała część populacji lub przeciwnie, możemy wyjść poza te ograniczenia i samemu zbadać swoją własną świadomość (umysł). Jak sam napisałeś:

Jedynie jest zagubienie.

Myślę, że to dobrze określa typowe myślenie człowieka o swojej świadomości...

Jeżeli widzisz w tym nadzieję, że dojdzie do rewolucyjnych zmian, bo bardziej zaawansowane dusze się wcielają. I oni też nie pamiętają, ale będą czuły. Będą te dusze miały opory, aby się dostosować. I jak nie będą traktowane idoktrynacją od urodzenia, to i tak się wybiją poza cały ten syfiasty system, który teraz jest. Ogólnie, to co teraz jest, zniknie. Będzie coś innego. Jedyne co musimy zrobić, to doprowadzić do tego, aby zmiany były na lepsze. smile

Myślę, że wszystko tak naprawdę zaczyna się od perspektywy i zdolności, od umysłu i psychiki oraz świadomości naszej własnej. Podjęcia decyzji jaki jest zakres naszej świadomości i jak daleko chcemy zabrnąć. To nie jest przekonywanie nikogo do niczego, tylko próba uświadomienia sobie w jakim kontekście (rzeczywistości tak naprawdę) żyjemy, jaka jest otoczka naszego fizycznego wcielenia, jakie decyzje zapadły przed naszym wcieleniem, kto je tak naprawdę podjął, i dlaczego mamy blokady.

8 Ostatnio edytowany przez Krykers (2024-02-11 20:24:06)

Odp: Archeologia

Trochę zeszliśmy z tematu. smile A nawet bardzo. Bo miało być o archeologii.
Ale dobra.
Z kwestią zagubienia, miałem na myśli to, że jak dostaję się do świata, takiego jak Ziemia, to mam ogromne poczucie, co tu się dzieje, i po co to jest. Chodzi mi o normy, zasady, religie itd. O system. Ja od zawsze się buntowałem. Praktycznie nic mi się nie podobało. Żyjąc w takiej rzeczywistości, można czuć się zagubionym, szczególnie na początku życia. Teraz się lepiej orientuję, z tym że dla mnie wiele rzeczy są nieważne. Ludzie mają poczucie tożsamości narodowej. Ja nie. Ludzie są religijni. Ja nie. Nie mam autorytetów. Bo nie czuję takiej potrzeby. Kiedyś myślałem że to źle. Ale nie umiałem się przełamać, przekonać do tych norm. Dlatego miałem czasami kłopoty, zwłaszca w szkołach.

Jeżeli chodzi o lęki. Może teraz tak nie jest, ale kiedyś bałem bardziej się tych norm, bo moje podejście np do religii, było lekkie. Nie traktowałem tego poważnie, a ksiądz rwał sobie włosy z głowy przeze mnie. smile  I był agresywny. Nie lubił mnie. Nauczyciele wysyłali mnie do psychologów, a oni rozkładali ręce. Nie wiedzieli dlaczego mnie wysyłają. Ja też nie wiedziałem.

Jeżeli chodzi o sny. Jak mam, to ciekawe, dziwne, zaskakujące. Ja mam bogatą wyobraźnię, i może to stąd się bierze. Ale nie tylko. Jest coś jeszcze. Za snami musi się kryć coś wiecej, ale powiem szczerze że ten temat analizowałem chyba z siedem lat temu. Interesowałem się wtedy świadomymi snami, aby doświadczać, i kreować swoje sny. Kilka razy mi się udało, robić absurdalne, i abstrakcyjne rzeczy, ale potem przestałem. Trochę mi się znudziło. Nie wiem czemu, bo to było fajne. big_smile Trzeba mieć wyobraźnię do tego.   

Żeby cię uspokoić, powiem że ja doskonale zdaję sobie sprawę, że nie chcesz nikogo przekonywać. Ani mnie, ani nikogo. Ja wcale tak tego nie oczułem.

9

Odp: Archeologia

Krykers napisał/a:

Trochę zeszliśmy z tematu. smile A nawet bardzo. Bo miało być o archeologii.
Ale dobra.
Z kwestią zagubienia, miałem na myśli to, że jak dostaję się do świata, takiego jak Ziemia, to mam ogromne poczucie, co tu się dzieje, i po co to jest. Chodzi mi o normy, zasady, religie itd. O system. Ja od zawsze się buntowałem. Praktycznie nic mi się nie podobało. Żyjąc w takiej rzeczywistości, można czuć się zagubionym, szczególnie na początku życia. Teraz się lepiej orientuję, z tym że dla mnie wiele rzeczy są nieważne. Ludzie mają poczucie tożsamości narodowej. Ja nie. Ludzie są religijni. Ja nie. Nie mam autorytetów. Bo nie czuję takiej potrzeby. Kiedyś myślałem że to źle. Ale nie umiałem się przełamać, przekonać do tych norm. Dlatego miałem czasami kłopoty, zwłaszca w szkołach.

Ja też. I większość osób takich jak my.

Jeżeli chodzi o sny. Jak mam, to ciekawe, dziwne, zaskakujące. Ja mam bogatą wyobraźnię, i może to stąd się bierze.

Bogata wyobraźnia nie jest tak częstą zdolnością na Ziemi, jak się wydaje. Tyle, że nie zawsze jest sposób, by ją wykorzystać bezpośrednio.

Ale nie tylko. Jest coś jeszcze. Za snami musi się kryć coś wiecej, ale powiem szczerze że ten temat analizowałem chyba z siedem lat temu. Interesowałem się wtedy świadomymi snami, aby doświadczać, i kreować swoje sny. Kilka razy mi się udało, robić absurdalne, i abstrakcyjne rzeczy, ale potem przestałem. Trochę mi się znudziło. Nie wiem czemu, bo to było fajne. big_smile Trzeba mieć wyobraźnię do tego.

Tak, świadome sny są praktykowane od dawna. Przez bardzo, bardzo nielicznych, m.in. w Tybecie przez tamtejszych mnichów.

Ale to dopiero pierwszy krok. Wracając do reinkarnacji oraz archeologii, o którą jednak temat reinkarnacji zahacza, kiedyś robiłem takie ćwiczenie: w stanie pół-snu, który można by określić czymś pomiędzy stanem delta i theta (jeśli kojarzysz), w środku dnia (nie - nocy), celowo chciałem wywołać powrót do poprzedniego wcielenia. Uzyskałem wiele różnych ciekawych doświadczeń, ale nie mogłem "przebić" się w tym stanie do ujrzenia jakiegoś wcielenia. Jednak mocno to forsowałem i nie poddawałem się, choć miałem odczucie, że niewidoczny "ktoś" mnie powstrzymuje i odwodzi. W końcu udało się, przeniosłem się nagle do starożytnego świata, w której dosłownie oglądałem scenę z poprzedniego wcielenia. Scena była krótka, miała miejsce na starożytnym Bliskim Wschodzie po jakiejś przegranej wojnie przeciwko rosnącemu w siłe imperium, i dostałem się do niewoli. Oglądałem tamtego "siebie" z zewnątrz, jednocześnie odczuwając z tą osobą bardzo głęboki związek. Kiedy scena się skończyła, wkrótce w szybkim tempie wróciłem do normalnego stanu, nie tyle przebudziłem się, co po prostu stan się zmienił z powrotem na zwykły czyli beta: myślałem, że doświadczenie trwało góra 30 minut, okazało się, że kompletnie straciłem rachubę czasu, i w "naszym" świecie były to ponad 3 godziny...

10

Odp: Archeologia

Wyobraźnia może pomóc w wizualizacji pewnych rzeczy. smile

Nie myślałeś, żeby postarać się odnaleźć tamto miejsce, na Bliskim Wschodzie, i tam pojechać? Ja oczywiście do niczego nie namawiam. wink

11 Ostatnio edytowany przez Antares (2024-02-26 20:25:09)

Odp: Archeologia

Krykers napisał/a:

Wyobraźnia może pomóc w wizualizacji pewnych rzeczy. smile

Nie myślałeś, żeby postarać się odnaleźć tamto miejsce, na Bliskim Wschodzie, i tam pojechać? Ja oczywiście do niczego nie namawiam. wink

Widziałem to miejsce dość dokładnie w tym stanie: gorący klimat, raczej pustynny krajobraz ale z zielenią, piękny pałac, ja wewnątrz, zaś za oknem zwykłe miasto z tamtych czasów: przechodnie, kupcy itd.

Ale takie doświadczenia to nie tylko taki audio-wizualny film, tylko o wiele więcej. Miałem dokładne odczucie całego kontekstu, wiedziałem, że ten kraj już dawno nie istnieje, ani tym bardziej to miejsce (pałac). Pewnie gdybym to miejsce jakimś cudem znalazł, mam wrażenie, że byłaby tam jakaś pustynia albo prymitywna osada.