Ciężko się przestawić człowiekowi na myśl, że żyjemy w matrixie.
Większość nie wie nawet co to właściwie oznacza.
Ignorowanie matrixa mamy we krwi: po skasowaniu pamięci, rodzimy się jako malutkie (także w sensie psychicznym), nieświadome istotki, które uczą się wszystkiego na temat świata z czystą kartą.
Tymczasem pierwsze, co niewątpliwie powinniśmy w naszych decyzjach brać pod uwagę, to fakt, że nie zostaliśmy na tej planecie pozostawieni samym sobie, ten świat został od początku do końca zaprojektowany - tyle, że to, że mamy usuniętą pamięć, świadczy o tym, że mamy sobie z tego nie zdawać sprawy.
To znaczy, mamy tkwić w matrixie.
Ta jedna KLUCZOWA informacja prowadzi nas potencjalnie do OGROMU informacji na temat świata i wszechświata. Jest to klucz do poznania wszystkiego, i to na skróty. Bo nie musimy jak naukowcy trzymać się sztywnych założeń, które powodują, że tkwią oni w swego rodzaju ciemnym, mentalnym labiryncie własnych przekonań i oczekiwań dotyczących tego, co spodziewają się odkryć.
Pod warunkiem oczywiście, że właściwie zinterpretujemy te informacje.
Zatem na samym szczycie potencjalnego "hurtowego" odkrywania faktów na temat wszystkiego (makrokosmosu - świata zewnętrznego, i mikrokosmosu - siebie samych) są nasze zdolności do WŁAŚCIWEGO interpretowania informacji, które świadczą o projekcie Ziemia na mnóstwo różnych sposobów, które dopiero mamy odkryć. Czyli, innymi słowy, nasz sposób myślenia jest tym, co ogranicza nasze możliwości dotarcia do wiedzy, natomiast nasze przekonania i podejście z kolei ogranicza nasz sposób myślenia. Tyle, że tego ostatniego prawie nikt nigdy nie podważa i nie zmienia.
Większość ludzi w ezoteryce moim zdaniem wierzy w powszechnie znane bzdurki: że matrix to takie narzędzie przebudzenia - i że "musimy" się rozwijać, a także to, w JAKI SPÓSÓB mamy się rozwijać. Mnóstwo tu założeń.
A jak już się rozwiniemy, to wtedy coś się stanie. A co się stanie?
W tym najbardziej kluczowym miejscu już się kończą te przekonania przeciętnego ezoteryka, ale niektórzy gdzieś tam sobie wyobrażają, że np. staną się oświeconymi (czyli będą mieli coś w rodzaju wszechwiedzy) albo przebudzonymi (będą mogli przejrzeć poza matrix).
Kiedy to się stanie? Większość myśli, że nie w tym wcieleniu. Może nawet nie w następnym. Może nawet nie za 50 albo 100 wcieleń. Ale kiedyś, wreszcie, może, przejrzą ten matrix.
Moim zdaniem jest to hipokryzja.
Ezoteryka - ta popularna z XX wieku - ma już długą historię. Łatwo ocenić, jak się kończą życia ludzi, którzy wyznawali podobne poglądy (przekonania).
Każda nasza decyzja powinna być podejmowana na podstawie tego, jak oceniamy rzeczywistość. A jak oceniamy rzeczywistość? A przede wszystkim, czy zastanawiamy się kiedykolwiek nad tym, jak ją oceniamy? I czy kiedykolwiek to zmieniamy? Większość ludzi: nigdy. W wieku ok. 12-15 lat mamy już wyrobione zdanie o prawie wszystkim. Dziwnym przypadkiem jest to czas, kiedy ci ludzie są wytrenowani (wytresowani) do myślenia w określony sposób sprytnie przez powszechny system edukacyjny.
Ale jeśli się przyjrzeć realnie podejmowanym przez nas decyzjom, to okaże się, że oszukujemy samych siebie - udajemy tylko, że "wiemy" coś więcej na temat rzeczywistości. Ale nasze decyzje, dzień po dniu, gdyby im się obiektywnie przyjrzeć, może z pewnymi niedużymi wyjątkami, świadczą niemal zawsze o czymś przeciwnym: że jedynie tkwimy w pewnych przekonaniach, ale niewiele z nich wynika.
Niektórym ludziom, ogromnej mniejszości, wydaje się, że są sprytni: że mogą przejrzeć matrix np. zagłębiając się w badania parapsychologii. Jednak obiektywne przyjrzenie się temu, jak postępują i czym się kierują, ujawnia, że również tkwią w pułapce własnego systemu przekonań.
Przykład?
Projekt nautilus.org.pl - nie chcę nikogo krytykować, nie o to mi chodzi, ostatecznie zawsze jest to jakaś próba zrozumienia rzeczywistości poza sztandarowym podejściem przeznaczonym dla mas (w tym studentów uniwersytetów). Ale z takich badań niewiele wynika. Kiedy ktoś nie analizuje swoich własnych przekonań, a tak jest moim zdaniem z ludźmi, którzy myślą, że założyli jakąś niezwykłą organizację i uważają się za współczesnych badaczy z serialu Z Archiwum X, to tkwią jedynie w swoim własnym umysłowym pudełku, niczym chomik zamknięty w obrotowej, mentalnej bieżni-pułapce.
Co jest nie tak z nautilus.org.pl?
Moim zdaniem ci ludzie, choć mogą szczerze wierzyć w misję dostarczania prawdy ludziom, zatrzymali się na tym samym etapie od początku istnienia projektu (organizacją to trudno nazwać, choć pewnie były takie założenia), i nie wyciągają wniosków na temat swojego własnego podejścia. Zewnętrznemu obserwatorowi natomiast wystarczy spojrzeć na ostatnie wpisy na ich stronie:
- CZY TO BYŁ SEN O POWROCIE MESJASZA?
- CZY TO BYŁA ENERGIA ZMARŁEJ MATKI?
- OBIEKT UFO IDENTYCZNY JAK TEN ZE ZDANÓW
- UFO I PENTAGON - TEMAT POWRÓCIŁ
- SNY ZE ZMARŁYMI OSOBAMI? TO NIE SĄ PRZYPADKOWE SNY!
Z tego można wyciągnąć jasny wniosek: ich badania ciągle tkwią w tym samym miejscu - można porównać to do fizyka, który ciągle z linijką na upartego mierzy ten sam stół z każdej strony, próbując wykryć każdą najmniejszą anomalię. Tu błysnęło podejrzane światełko. Tam ktoś zgłosił, że prawdopodobnie widział w oddali spodek. Gdzieś indziej ktoś z rządu znowu dziwnie się zachował, gdy zadano pytanie o pentagon. Komuś znowu przyśnił się podejrzany sen. Ktoś miał dziwne wspomnienie, które nawet sugeruje, że mogło być to poprzednie wcielenie.
A jeśli się zastanowimy nad ich metodą badania, a jeszcze lepiej, nad podejściem do rzeczywistości, a najlepiej - nad podejściem do swoich własnych przekonań o tym, jak podejść najlepiej do rzeczywistości, to stanie się jasne, że z ich podejściem do własnych przekonań jest coś nie tak Nie ma tu nawet budowania wiedzy na zdobytych informacjach - brakuje czegoś, co można by nazwać meta-analizą: np. analizą tego, jak są prowadzone te badania.
Tyle, że w podobnym typie przekonań i sposobie myślenia, tkwi 99,99999% populacji.
A zatem czy zmienić sposób myślenia?
Nie.
Ten świat (projekt Ziemia) został po to stworzony, byśmy w takim stanie umysłowym przebywali przez ogromną większość życia - nie licząc stanu snu, to będzie co najmniej 99,999% czasu, a dla większości ludzi nawet więcej, bez żadnej sensownej, obiektywnej refleksji w jakiej sytuacji się znajdujemy.
Mam nadzieję, że dostrzegacie, w jakim ograniczeniu (niewolnictwie) tkwi ludzkość codziennie: ganiąc za swoimi mikro-sprawkami, nie próbując wyjść po za zwykłą rutynę. Taka droga prowadzi oczywiście do nikąd.
Grupy ezoteryczne nie różnią się pod tym względem od przeciętnych mas - przypominają ludzi tkwiących w niewolniczych systemach religijnych, w zasadzie ezoteryka realnie jest tym samym: systemem przekonań, który zamyka człowieka w wirtualnych, religijnych regułkach. TO JEST REALNIE więzienie matrixa: właśnie sposób myślenia, a dokładniej fundamenty tego, jak działa na co dzień nasz umysł, czyli czym się kierujemy.
Pytanie: na jakiej podstawie podejmujemy te decyzje, w większości? Mogę się założyć, że w większości kryterium podejmowania decyzji życiowych jest... to, że ignorujemy istnienie matrixa. Tzn. nasze pojęcie o istnieniu matrixa swoją drogą, a ZAPROGRAMOWANE kryteria OCENY rzeczywistości swoją drogą.
To znaczy większość ludzi, którzy mają pojęcie na ten temat, myśli sobie coś w rodzaju: matrix gdzieś tam sobie jest, jestem świadomy/a, że on istnieje, ale nie wiem w jakim stopniu, nie wiem jak wpływa na moje życie, nie wiem w którym momencie wchodzi ze mną w interakcję, nie wiem co właściwie to zmienia... a skoro nic nie zmienia to w zasadzie jest tak, jakby matrix w ogóle nie istniał.
Myślę, że tak naprawdę my (większość ludzi interesujący się tematami takimi jak na tym forum) udajemy tylko, że wiemy coś więcej od zwykłego kowalskiego. Jeśli nie zadajemy pytań, to nie szukamy odpowiedzi. Jeśli nie szukamy odpowiedzi, to uważamy, że albo już je znamy, albo na pewno są poza naszym zasięgiem. A jeśli nie staramy się wyjść poza matrix, to odbębniamy rutynowo swoje życie w przekonaniu, że nasze przekonania są najwłaściwsze. Paradoksalnie, 99% ludzi na tej planecie uważa, że wszystko co "ma" wiedzieć, wie - ale jak spojrzymy na przeciętną osobę, to uważamy, że w cale nie wie, że postępuje irracjonalnie, że powinna zrobić to czy tamto i jest głupia, że tego nie robi Taki paradoks w naszym dziwnym światku, w którym utrzymuje się dzięki systemowi edukacyjnemu ludzi w takim stanie umysłowym - przez całe życie
Podstawą matrixa jest utrzymywanie ludu w określonych, ograniczających przekonaniach - to znaczy celem matrixa jest umysł człowieka.
Kiedyś pisałem, że możemy albo zamknąć się w znanym, albo zadawać pytania i kierować się tam, gdzie jest nieznane:
https://kosmita.ofp.pl/forum/viewtopic.php?id=1295
Te podane przeze mnie w powyższym wątku sposoby oceny to tylko jedne z ogromu opcji, jakie mamy potencjalnie do dyspozycji, które w większości zostały stworzone przez starożytnych, lub też przekazane przez kogoś z poza znanych w historii kręgów cywilizacyjnych. Są tam też oczywiście błędy i pułapki - ale to ostatecznie nasz umysł jest tym, którzy może przed nimi się uchronić... lub w nie wpaść.
To właśnie jest ten paradoks umysłu: że sam ocenia samego siebie. A w większości przypadków człowiek jest bardzo usilnie zniechęcany, by nawet zrobił pierwszy krok w tym kierunku.
To, że prawie nikt tego nie robi, jest wystarczającym "dowodem" dla większości ludzi, że najwyraźniej nic nie można znaleźć poza TYM CO JEST POWSZECHNIE ZNANE. Choć obiektywne fakty temu przeczą z każdej strony. Oczywiście takie przekonanie nie ma podstaw: skoro nikt nie szuka, to nikt nie znajduje, ale ponieważ nikt nie znajduje, to znaczy, że nie ma po co szukać. To jest typowa, automatyczna, z reguły NIEświadoma analiza sytuacji, w jakiej tkwimy na tej planecie. A zatem wniosek dla większości będzie jasny i równie automatyczny: zamknąć się w tym, co już poznaliśmy. Bo na pewno nic po za tym, co odkryte, "nie odkryjemy".
To są właśnie jakby meta-przekonania, które mają utrzymywać ludzi w niewoli mentalnej. Jeśli umysł jest zniewolony, to reszta to już tylko konsekwencje tego faktu. Bo to umysł podejmuje decyzje - czyli jest na samym początku jakiejkolwiek drogi.
Ale rzadko ktoś przygląda się temu, w jaki sposób myśli i jak podejmuje decyzje. Innymi słowy, nie szuka przyczyn własnego myślenia. A jak nie szuka, nie znajduje odpowiedzi - i wracamy do tkwienia j.w. w tym samym miejscu przez całe życie!
Tylko pytanie brzmi: jak się dostać do tego ogromnego potencjału możliwości poszerzenia pojęcia o naszej rzeczywistości?
Nie chcemy oczywiście iść drogą zwykłego poszerzenia naszych wiadomości o świecie w takim sensie, w jakim to robi np. geolog, badający kolejne minerały. Choć jest to jedna z opcji, ostatecznie może wykryć jakieś fakty, badając iluś-milionowe skały. Problem w tym, że jego przekonania i oczekiwania z reguły są tak ograniczone, że wnioski, które wydobędzie z pozyskanych informacji, będą prawdopodobnie również mało odkrywcze.
Nie chodzi tu o to, że z badań materialnej Ziemi nie można wyciągnąć
Chodzi o coś dużo więcej.
Przykładowy geolog tkwi w pewnym stanie umysłowym, w systemie przekonań, który zakreśla jego możliwości odkrywania rzeczywistości. Mi chodzi natomiast o wspięcie się na meta-poziom, w którym umysł sam w sobie jest w stanie poszerzać pojęcie nie tylko o rzeczywistości, ale także o samym umyśle i tym, co nie pozwala wyjść poza matrix (matrix, jak pisałem wcześniej, ma przede wszystkim naturę mentalną, czyli te przekonania, w których tkwimy, w większości przypadków nigdy nie są podważane ani analizowane przez nas!), to znaczy pominąć ten żmudny proces, jaki przechodzą od ponad 200 lat naukowcy, w którym to, jak podchodzą do rzeczywistości, posuwa się ślamazarnie do przodu - być może zmienia się w podejściu naukowców co parę dekad!