To Forum to jest właśnie KONTAKT, innego na razie nie będzie. Hejal przedstawił się z imienia i nazwiska, przedstawił swoją cywilizację, alfabet, zwyczaje, miejsce w kosmosie z którego pochodzi. Odpowiedział w miarę wyczerpujący sposób na zadawane pytania, które zawarł w dwóch wydaniach swojej książki. Podał warunki konieczne kiedy fizyczny kontakt będzie możliwy. Jeśli kotoś oczekiwał spektakularnego lądowania kosmitów, to będzie musiał się rozczarować. Jeszcze nie i długo długo nie.
Ziemianie są dla kosmitów toksyczni i nic dobrego by z tego nie wynikło, skończyłoby się kolejnym kultem religijnym, jak we wcześniejszych przypadkach. Uczestnicy Forum niestety też są toksyczni, w tym i ja osobiscie i kontaktu nie będzie, dopóki nie podniesiemy swoich wibracji do poziomu akceptowalnego dla kosmitów. Hejal nieraz dostawał zawirowań prowadząc z nami dyskusje. Zamiast zacząć rozwiązywać palące problemy, przed którymi kosmici nas ostrzegali, wywołujemy kolejne wojny i biernie się przyglądamy ludobójstwu. Wszyscy w tym siedzimy po uszy. Kontakt z kosmitami zrobiłby krzywdę osobie do tego nieprzygotowanej, bo zmieniłoby to jej spojrzenie na świat i zburzyło całkowicie światopogląd. Dlatego kosmici tego nie robią.
Forum jest odwiedzane przez około 100-200 osób, to najlepiej świadczy o zainteresowaniu obcymi cywilizacjami. W porywach na Forum było 1300 osób. Aby coś się zaczęło zmieniać powinno być około 10 000,- (Plejadianie mówią o 210 osobach na milion). Młodzi ludzie mają gdzieś kosmitów, wolą portale społecznościowe, które kradną im czas i wieko trumny już dawno się nad nimi zamknęło. Starsi są też nie lepsi, środowiska ufologiczne wypisują straszne bzdury, bo nie odnoszą się do prawdziwych przekazów kosmitów, tylko powielają propagandę NASA i tajnych służb, które ostatnio zaczęły opowiadać głupawki o kosmitach i zjawiskach niewyjaśnionych. Widocznie czemuś ma to służyć w przyszłości, nic nie dzieje się bez przyczyny. Pięć lat temu ktoś zajmujący się UFO był uważany za foliarza i płaskoziemcę, teraz narracja się powoli zmienia...
UFO z Plejad:
"Niektórzy pozaziemscy przybysze nigdy nie lądują bezpośrednio na powierzchni Ziemi lub nie zostawiają na niej żadnych śladów lądowania, z drugiej zaś strony dostarczają nam innych widocznych i namacalnych dowodów swojej bytności we wszystkich miejscach swojego lądowania. Osobliwy jest też sposób podejmowania przez nich kontaktów z Ziemianami. Większość istot pozaziemskich unika jakichkolwiek kontaktów z nami, stąd też osobiste spotkania z nimi są często
przypadkowe i trwają bardzo krótko. W bardzo rzadkich przypadkach i w określonych warunkach wybierają oni odpowiednie osoby, aby utrzymywać z nimi dłuższe lub krótsze kontakty. Większość takich osób – łączników – otrzymuje od nich polecenia jedynie w formie impulsów i to w taki sposób, że nie znają oni ich źródła pochodzenia. W rzeczywistości bardzo niewiele osób miało prawdziwy osobisty kontakt z istotami pozaziemskimi, poza tym odbywają się one nieoficjalnie, na bazie prywatnej, i często mają tajemniczy charakter.
W tej sytuacji nie dziwią często zadawane pytania: Dlaczego obce istoty mają zwyczaj utrzymywania kontaktów jedynie z nielicznymi wybranymi przez siebie osobami i nie pokazują się publicznie? Dlaczego nie lądują na Placu Czerwonym w Moskwie, na trawniku przed Białym Domem w Waszyngtonie, na międzynarodowym lotnisku we Frankfurcie bądź w ogrodzie oenzetowskiego Pałacu Narodów w Genewie? Aby uniknąć wywołania szoku swoją obecnością mogliby wykorzystać istniejącą bogatą sieć informacyjną i w ten sposób wcześniej ogłosić swoje przybycie. Dlaczego nie zrobią z tego użytku, zamiast prowadzić grę w kota i myszkę? Jeżeli istoty pozaziemskie odwiedzają nas naprawdę, to dlaczego nie próbują skontaktować się z rządem jakiegoś supermocarstwa, NASA lub ONZ, które to instytucje oddelegowałyby do rozmów z nimi jakąś wpływową osobistość? Dlaczego nie mieliby uścisnąć ręki takiemu politykowi, jak Gorbaczow lub Bush i powiedzieć: „Oto jesteśmy, co możemy dla was zrobić?”
Taka spektakularna akcja byłaby bezsprzecznie koronnym dowodem na istnienie i obecność na Ziemi pozaziemskich inteligencji, w co nadal niestety wątpi gros ludzkości. Aczkolwiek sposób ich postępowania nie jest jeszcze dla nas całkowicie zrozumiały, to jednak istnieje kilka przekonywających dowodów na ich obecność. By dobitniej przedstawić tę sytuację wyobraźmy sobie następującą rzecz: załóżmy, że załoga wojskowego helikoptera otrzymała zadanie obserwowania nie zbadanego jeszcze obszaru w brazylijskim buszu oraz skontaktowania się z jego dzikimi mieszkańcami i że w tym celu ma wylądować w ich wsi. A teraz wyobraźmy sobie, co się stanie, gdy się okaże na przykład, że ci tybulcy to barbarzyńcy traktujący każdego obcego jak wroga. To agresywne zachowanie wobec obcych może wynikać z obawy przed nimi, przed tym, że kontakt z nimi może doprowadzić do spadku prestiżu i pozycji przywódców plemienia. Aby uniknąć tej konfliktowej sytuacji, niezbędne są dłuższe, często wieloletnie przygotowania. Niektórzy z tych buszmenów próbowaliby zapewne przejąć helikopter, co raczej byłoby niemożliwe ze względu na ich prymitywną broń. Inni członkowie ich plemienia uznaliby pewnie
członków załogi helikoptera za bogów, a nie zwykłych ludzi. Co bardziej sprytni mogliby z kolei wpaść na pomysł, aby przejąć nieznany pojazd wraz z załogą i przy pomocy tej magicznej maszyny i jej załogi rządzić innymi plemionami w dżungli.
Biorąc powyższe możliwości pod uwagę, należy stwierdzić, że lądowanie wśród nich byłoby bezcelowe, chyba że załoga tego helikoptera wyposażona byłaby w niezbędną i odpowiednią broń. Przy użyciu takich środków bezpieczeństwa lądowanie wśród tych buszmenów mogłoby wprawdzie mieć miejsce, ale jaki miałoby wówczas sens. Podobna sytuacja jest z istotami pozaziemskimi, które będąc na znacznie wyższym od nas poziomie rozwoju ewolucyjnego, przybywają na Ziemię, by wspomagać nas w rozwoju duchowym.
Plejadanie i przedstawiciele innych cywilizacji pozaziemskich mają wiele powodów, dla których nie lądują na oczach tłumów i nie nawiązują kontaktów z poszczególnymi rządami, zaś potajemnie kontaktują się z wybranymi przez siebie osobami, które nie są wpływowymi osobistościami politycznymi, wojskowymi lub finansowymi.
Na samym wstępie tych rozważań powinniśmy jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy istoty pozaziemskie są w stanie swobodnie poruszać się po naszej planecie bez uszczerbku dla swojego zdrowia. Musimy bowiem wiedzieć, że nie wszystkie ludzkie formy życia we wszechświecie posiadają taką samą budowę fizyczną jak my. Środowiska naturalne na ich rodzinnych planetach mogą być zupełnie inne niż nasze. Chodzi mi tu między innymi o skład atmosfery oraz wielkość siły przyciągania. Mieszkańcy planet o innym składzie atmosfery przebywając bez skafandrów w naszej atmosferze szybko by się udusili. Poza tym istotny jest sposób ich porozumiewania się. Gdyby nie znali żadnego naszego języka lub porozumiewali się wyłącznie telepatycznie, wówczas jakiekolwiek porozumienie z nimi było bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe. Z drugiej strony wiadomo, że istnieją istoty pozaziemskie, które są w stanie lądować na naszej
planecie i oddychać naszym powietrzem, które znają również nasze języki i mogą dzięki temu nawiązywać bez przeszkód wszelkie kontakty z nami, również oficjalne na szczeblu politycznym. Dlaczego jednak taki oficjalny kontakt nie został do chwili obecnej przez nie nawiązany? Otóż dlatego, że jak dotąd nie stworzono na naszej planecie odpowiednich ku temu warunków. Oto kilka powodów tego stanu rzeczy:
1. W roku 1976 społeczności ziemskie, zwłaszcza kręgi ufologiczne, poddane zostały przez Plejadan testom prawdy. Ich wynik był przygnębiający, bowiem okazało się, że ludzie nie dojrzeli jeszcze do ich lądowania. Jak powiedziała Semjase: „Poziom umysłowy wielu Ziemian jest zbyt niski i zbyt skrępowany religijnym niewolnictwem. Część z nich uznałaby nas za posłańców Boga i
czciła na równi z nim”. Nie mam wątpliwości, że ogromna część ludzkiej populacji czciłaby ich jak boskie istoty i wznosiła do nich modły. W trakcie spotkania, które miało miejsce 2 października 1976 roku [kontakt 64] najgorszą ocenę
ze strony Semjase otrzymały kręgi ufologiczne. Oto, co powiedziała Billy'emu na ten temat: „...tak zwane kręgi ufologiczne są tymi, które poddają w wątpliwość nasze istnienie. To właśnie ci ludzie przyczyniają się najbardziej do ośmieszania naszego istnienia i twierdzenia, że jesteśmy wytworem wyobraźni lub halucynacją. To, co mówię, nie oznacza oczywiście, że wszystkie te grupy postępują
w ten sposób, niemniej dotyczy to większości z nich. Z nieznajomości rzeczy i braku dostatecznej wiedzy ci spaczeni ludzie poszukują fantastycznych wyjaśnień odwołując się do techniki oraz zjawisk paranormalnych i czysto duchowych, gdzie można znaleźć najwięcej bzdurnych koncepcji. Ci błądzący ludzie zajmują się rozważaniami na temat możliwości technicznych i konstrukcji naszych statków, negując jednocześnie całkowicie naszą misję i to wszystko, co jest z nią związane.
To typowy sposób postępowania mieszkańców Ziemi, którzy zawsze przeoczają to, co istotne, to znaczy wartości duchowe, na temat których wymyślają
nieprawdopodobne bzdury, jak chociażby to, że nasze statki promienne napędzane są siłami duchowymi, a nawet że są skonstruowane według duchowych wzorców. W tej bzdurze jest tyle samo prawdy, jak w tym, że poruszamy się w
wymiarach paranormalnych. Prym w głoszeniu tego typu nonsensów wiodą przede wszystkim kręgi parapsychologiczne, które w gruncie rzeczy nie mają najmniejszego pojęcia o tym, czym się zajmują. Właśnie te grupy ludzi czynią najwięcej szkód w upowszechnianiu prawdy... [...] Do tej kategorii ludzi należy
wymieniony przez ciebie [...] jednak nie powinieneś się oburzać jego głupotą i prymitywizmem.
[...] Rezultat jest taki, że Ziemianie nie są jeszcze w stanie traktować naszego istnienia oraz naszych statków jako czegoś realnego i przez to obiektywnie patrzeć na nasze działania. Ci tak zwani ufolodzy, których zadaniem jest głoszenie prawdy i przygotowywanie gruntu na przybycie pozaziemskich inteligencji, degradują się do prymitywnych, półnaukowych sekciarzy rozsiewających idiotyczne, nonsensowne, wymyślone przez siebie teoryjki, które zamiast przybliżać ludzi do prawdy, oddalają ich od niej”.
2. Oficjalne lądowanie nie może nastąpić w żadnym przypadku bez uprzedniego przygotowania na nie ludzkości. Nagłe ujawnienie się istot pozaziemskich byłoby nie tylko bezcelowe, ale i nieodpowiedzialne na obecnym etapie naszego rozwoju ewolucyjnego. Semjase jest zdania, że mogłoby to doprowadzić do powszechnej paniki. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, co się stało podczas nadawania słuchowiska radiowego „Wojna światów” Orsona Wellesa w roku 1938 w
Stanach Zjednoczonych. Moim zdaniem dla większości ludzi nagłe, niespodziewane spotkanie z istotami pozaziemskimi byłoby zbyt drastycznym przeżyciem. Ich światopoglądy zawaliłyby się wówczas jak domki z kart. Dowiedzieliby się również przy okazji o wielu różnych nikczemnościach rządzących, na przykład o sprzedaży jednych narodów drugim przez rządnych władzy i pieniędzy polityków. Wielu ludzi z całą pewnością zażądałaby pociągnięcia winnych do odpowiedzialności, co nie odbyłoby się bez przelewu krwi. Krótko mówiąc, mogłoby dojść do ogólnoświatowego zamętu.
3. Zakładając, że pewna grupa istot pozaziemskich mimo wszystko zdecydowałaby się na oficjalne lądowanie na Ziemi, wówczas należałoby się zastanowić nad jedną zasadniczą sprawą – w jakim kraju miałoby nastąpić ich lądowanie? Jaki kraj należałoby uhonorować tym zaszczytem, nie urażając jednocześnie innych. To posunięcie musiałoby być bardzo dyplomatyczne, by nie wzbudzić niczyjej zazdrości, a co za tym idzie – nienawiści. Tego problemu nie byłoby, gdyby cała
ludzkość rządzona była przez jeden rząd. Obecnie nie istnieje jednak jeszcze żadna instytucja, czy też, jak to się mówi, wyższa instancja, która mogłaby przemawiać w imieniu całej ludzkości i reprezentować jej interesy na zewnątrz. Do tego niezbędny jest jeden globalny rząd i to z wielu powodów, lecz na razie nie nadszedł jeszcze na to odpowiedni czas, bo jaki rząd zgodziłby się dzisiaj zrezygnować ze swoich przywilejów i władzy na jego rzecz.
4. Niektórzy ludzie nie mający najmniejszych wątpliwości co do wyższości istot pozaziemskich pod każdym względem dziwią się, że nie pojawiają się one oficjalnie, zwłaszcza że nie mają żadnego powodu, by się nas bać, biorąc pod uwagę ich możliwości techniczne i uzbrojenie. Rzecz w tym, że obawiają się one, iż lądowanie ich statku na naszym terytorium bez zezwolenia mogłoby doprowadzić do niezręcznej sytuacji. Zdaniem Semjase w kręgach militarnych nie brak osób, które pod przykrywką przyjaźni i pokoju dążyłyby do zarekwirowania statku kosmicznego istot pozaziemskich. Powodzenie takiej akcji byłoby wydarzeniem stulecia, gdyż dzięki jego wysoko zaawansowanej technice mogliby z łatwością opanować cały świat. Wystarczy tylko popatrzeć, co wyczyniają służby wywiadowcze różnych krajów, aby zapewnić przewagę swoim mocodawcom.
Nawet jeżeli obcy przybysze zachowają ostrożność i ich statek będzie uzbrojony, to i tak będą mieli wielkie szczęście, jeśli uda im się odlecieć bez żadnego uszczerbku. Z drugiej strony pewni ludzie wszelkimi sposobami staraliby się wykorzystać okazję i dowiedzieć różnych rzeczy od tych istot. Jak jednak wiadomo, Plejadanie i nie tylko oni nie mogą ujawnić nam żadnych informacji dotyczących swoich technologii, dopóki każdy nowy wynalazek wykorzystywany będzie przez nas w celach militarnych. Obce istoty trzymają się ściśle tej zasady i odrzucają wszystkie prośby i żądania Ziemian w tej kwestii. Co to oznacza, nie trudno przewidzieć.
Nawet gdyby próbowano wydrzeć od nich te tajemnice siłą, istoty pozaziemskie potrafiłyby się przed tym obronić. Ich mentalność i szlachetne usposobienie nakazują im jednak unikać sytuacji, które mogłyby doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji, mimo ich zdecydowanej przewagi militarnej.
5. Istnieje powszechne prawo, zgodnie z którym każdy człowiek niezależnie od rasy i pochodzenia ma prawo do wolności fizycznej i psychicznej. Żaden człowiek nie może być do niczego zmuszany i wszędzie i o każdej porze powinien swobodnie i bez przymusu móc o sobie decydować. Dotyczy to wszystkich narodów. Ta zasada nie mieszania się, to jest nieingerencji, jest doskonale znana istotom pozaziemskim i przywiązują one do niej ogromne znaczenie. Co to ma jednak wspólnego z naszym tematem? Otóż, takie nagłe objawienie swojego istnienia przez nie byłoby swego rodzaju ingerencją w życie Ziemian, w których świadomości ich istnienie dopiero zaczyna się pojawiać jako mglista możliwość.
6. Zdaniem Plejadan ludzie zbyt szybko straciliby zainteresowanie istotami pozaziemskimi, gdyby ich istnienie zostało nagle, w jednej chwili całkowicie potwierdzone. Człowiek ma taką psychikę, że potrzeba mu stałej stymulacji, nieustannego dawkowania niezwykłości, aby utrzymać jego zainteresowanie jakąś sprawą przez dłuższy czas. W dawnych czasach było inaczej, wtedy przekonywano ludzi przy pomocy tak zwanych cudów. Dzisiaj jest wręcz odwrotnie – do prawdy
dociera się poprzez własne rozważania i przemyślenia, a nie przy pomocy zmysłów, bowiem ludzie wiedzą już, że są rzeczy, które istnieją, mimo iż ich nie widzimy i nie słyszymy.
7. Plejadanie i ich sprzymierzeńcy, którzy już od wielu lat zaangażowani są w sprawy Ziemi podlegają w mniejszym lub większym stopniu zaleceniom Wysokiej Rady, która zgadza się na oficjalne masowe lądowanie jedynie wtedy, gdy istnieją ku temu odpowiednie warunki. Jeśli o nas chodzi, to nie osiągnęliśmy jeszcze odpowiedniego poziomu rozwoju. Poza tym nie jesteśmy jeszcze na tyle „ucywilizowani”, aby stać się równoprawnym członkiem kosmicznej federacji. Tak
więc przede wszystkim od nas zależy, kiedy nastąpi Wielkie Lądowanie. Póki co lepiej dla nas, że obce istoty kontaktują się tylko z wybranymi przez siebie osobami i poprzez nie powoli oswajają nas ze swoim istnieniem i tym, że nieustannie odwiedzają nas. Im szybciej otworzymy się na to, tym szybciej nastąpi to niezwykłe wydarzenie – oficjalne lądowanie istot pozaziemskich na Ziemi.
Abstrahując od tego wszystkiego w roku 1979 Plejadanie zadeklarowali chęć nawiązania kontaktu z jednym z ziemskich rządów, lecz jedynie poprzez swojego łącznika, to znaczy Billy'ego. Służba wywiadowcza tego kraju zgodziła się nawet pełnić rolę pośrednika, lecz niestety to zaplanowane przedsięwzięcie nie doszło do skutku z powodu nieodpowiedzialnego postępowania niektórych polityków, którym albo zabrakło wyobraźni, albo po prostu nie chcieli przyjąć warunków postawionych przez Plejadan. Wręcz nie sposób wyobrazić sobie szkód, jakie wywołała głupota i krótkowzroczność tych polityków."
Semjase
Ma 344 ziemskich lat i około 1,7 metra wzrostu. Jest szczupłą, młodo wyglądającą kobietą o białej karnacji, błękitnych, błyszczących oczach i jasnoblond włosach. (Ich pukiel znajduje się w archiwum Semjase-Silver-Star-Center). Uwagę zwracają jej bardzo długie i wysunięte nieco do przodu uszy – jedyna zewnętrzna różnica anatomiczna odróżniająca ją i jej rodaczki od naszych kobiet. Dzięki swojej ogromnej wiedzy znacznie przewyższającej poziom wiedzy przeciętnego jej
rodaka jest Pół-Jszrjsz, czyli Półkrólową mądrości lub zgodnie z naszą mitologiczną terminologią półboginią (trzeba to raczej traktować jako tytuł naukowy).
Od chwili nawiązania pierwszego kontaktu z Billym w dniu 28 stycznia 1975 roku aktywnie zajmuje się problemami naszej planety i jak żadna inna istota pozaziemska jest zorientowana w naszych ziemskich sprawach. Od lutego 1965 do czerwca 1973 roku przebywała we wszechświecie DAL wśród rodaków Asket. (Wszechświat DAL jest wszechświatem równoległym lub jak kto woli,
bliźniaczym do naszego, nazywanego przez nich DERN, który powstał w tym samym czasie co nasz). Po powrocie z wszechświata DAL na Errę w czerwcu 1973 roku przybyła na Ziemię i w ukrytej bazie przystąpiła do wykonywania swojej misji. 28 stycznia 1975 roku odbyła pierwszy kontakt z Billym. Z ziemskich języków zna tylko niemiecki i do czasu ostatecznego opuszczenia naszej planety, co nastąpiło w listopadzie 1984 roku, nie uczyła się żadnego innego. Naszą planetę musiała opuścić ze względów zdrowotnych.