421

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Po co tworzysz sobie obraz mnie? Już z góry wiesz, co zrobię w tej czy innej sytuacji, chociaż nawet ja tego nie wiem. Czy widzisz, że piszesz sam ze sobą – gadasz z obrazem, który sam stworzyłeś, a który nie jest rzeczywisty?

Podsumowując, żeby nie pisać tu książki… jeśli mam pragnienie osiągnięcia „fizycznej” nieśmiertelności, to ono z czegoś wynika. W przypadku gdy nie interesuje mnie, z czego, tylko po prostu za nim idę – utożsamiam się z tym pragnieniem, szukam metody jego osiągnięcia (jakiegoś guru lub książki – jedno i drugie będzie autorytetem), praktykuję metodę (od guru lub z książki) – pojawia się czas potrzebny do realizacji celu. Na koniec osiągam ten cel. Mówimy tu o nieśmiertelności, którą podzieliliśmy i zajmujemy się tylko fizyczną. A co z nieśmiertelnością mojej lewej i prawej nogi? To też dwie różne kwestie – jak daleko mamy iść w tych podziałach? Nieśmiertelność, to nieśmiertelność, bez podziałów i tak ją zawsze traktuję, nawet w tym wątku.

Powyżej opisane działanie to typowo techniczne podejście. Chcę się nauczyć prowadzić auto, bo będzie mi to potrzebne do pracy, szukam szkoły, do której się zapisuję, chodzę na kurs, jeżdżę z instruktorem, zdaję egzamin i mam prawo jazdy – osiągnięty cel. To jest obszar znanego, tak zdobywamy umiejętności techniczne. Nieśmiertelność, to nie kwestia techniczna, bo nie należy ona do obszaru znanego – pozostaje poza czasem.

Ulep, wszystkie moje przekonania, przeświadczenia, wiara w boga/bogów, wszystko to, co zbieram pod drogą idąc przez życie i dokładam do swojej iluzji, utożsamiając się z tym – to zawsze musi się stawać czymś więcej. Zawsze pojawia się poczucie braku, ale nie da się go niczym wypełnić, dlatego zdobywamy coraz więcej wiedzy, gromadzimy coraz więcej idei i poglądów, ale nadal poczucie braku nie znika i nie zniknie, dopóki nie zrozumiemy, czym ten ulep jest, skąd się biorą pragnienia, kto myśli, kto kontroluje i kto jest kontrolowany itd. Jeszcze raz powtórzę, że nie ma znaczenia, ile wiedzy zgromadziliśmy – jeśli nie rozumiemy siebie, ta wiedza nic nam nie da, może poza dodaniem kolejnych cegiełek do muru iluzji, który wokół siebie budujemy.

422 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-12 12:08:39)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ulep, wszystkie moje przekonania, przeświadczenia, wiara w boga/bogów, wszystko to, co zbieram pod drogą idąc przez życie i dokładam do swojej iluzji, utożsamiając się z tym – to zawsze musi się stawać czymś więcej. Zawsze pojawia się poczucie braku, ale nie da się go niczym wypełnić, dlatego zdobywamy coraz więcej wiedzy, gromadzimy coraz więcej idei i poglądów, ale nadal poczucie braku nie znika i nie zniknie, dopóki nie zrozumiemy, czym ten ulep jest, skąd się biorą pragnienia, kto myśli, kto kontroluje i kto jest kontrolowany itd. Jeszcze raz powtórzę, że nie ma znaczenia, ile wiedzy zgromadziliśmy – jeśli nie rozumiemy siebie, ta wiedza nic nam nie da, może poza dodaniem kolejnych cegiełek do muru iluzji, który wokół siebie budujemy.

Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale czy dążysz do takiego "rozwiązania" na życie dla ludzi na tej planecie: najpierw dowiedzcie się kim jesteście, a potem dopiero żyjcie? A jeśli nie, to wyjaśnij, co masz na myśli.

Moim zdaniem kwestionowanie w nieskończoność podstaw egzystencji nie ma sensu. Egzystencja jest, a co z nią zrobisz, Twoja wola. Wydaje mi się, że ten dylemat, który opisujesz, sprowadza się ostatecznie do pytania: czy najpierw człowiek musi mieć wszechwiedzę o wszystkim, by żyć, czy być może na odwrót, tzn. najpierw żyć, i zdobywać wiedzę przy okazji, a może nawet z większą celowością?

smile

Tak czy inaczej, jest to problem czysto filozoficzny, i nie widzę żadnej korzyści z jego roztrząsania. Urodziłeś się tutaj bez wiedzy, i to z jakiegoś powodu. To jest najważniejszy, kluczowy element tej egzystencjalnej układanki smile Skoro nie popełniłeś jeszcze samobójstwa, to najwyraźniej z jakiegoś powodu uważasz, że chciałbyś sobie pożyć dalej. To jest podstawa wszystkich innych elementów. smile Jedno jest pewne, w ciągu przeciętnej długości życia, czyli ok. 70-80 lat, nie zdążysz roztrząsnąć wszystkich dylematów filozoficznych, nawet gdybyś bardzo pragnął... a zatem powstaje pytanie, które zadaję poniżej.

JayFox napisał/a:

Po co tworzysz sobie obraz mnie? Już z góry wiesz, co zrobię w tej czy innej sytuacji, chociaż nawet ja tego nie wiem. Czy widzisz, że piszesz sam ze sobą – gadasz z obrazem, który sam stworzyłeś, a który nie jest rzeczywisty?

Podsumowując, żeby nie pisać tu książki… jeśli mam pragnienie osiągnięcia „fizycznej” nieśmiertelności, to ono z czegoś wynika. W przypadku gdy nie interesuje mnie, z czego, tylko po prostu za nim idę – utożsamiam się z tym pragnieniem, szukam metody jego osiągnięcia (jakiegoś guru lub książki – jedno i drugie będzie autorytetem), praktykuję metodę (od guru lub z książki) – pojawia się czas potrzebny do realizacji celu. Na koniec osiągam ten cel. Mówimy tu o nieśmiertelności, którą podzieliliśmy i zajmujemy się tylko fizyczną. A co z nieśmiertelnością mojej lewej i prawej nogi? To też dwie różne kwestie – jak daleko mamy iść w tych podziałach? Nieśmiertelność, to nieśmiertelność, bez podziałów i tak ją zawsze traktuję, nawet w tym wątku.

Powyżej opisane działanie to typowo techniczne podejście. Chcę się nauczyć prowadzić auto, bo będzie mi to potrzebne do pracy, szukam szkoły, do której się zapisuję, chodzę na kurs, jeżdżę z instruktorem, zdaję egzamin i mam prawo jazdy – osiągnięty cel. To jest obszar znanego, tak zdobywamy umiejętności techniczne. Nieśmiertelność, to nie kwestia techniczna, bo nie należy ona do obszaru znanego – pozostaje poza czasem.

Cały Twój wywód można podsumować następująco: podważasz podstawy swojej własnej egzystencji na tej planecie. Jeszcze raz wrócę do wcześniej postawionego pytania, tylko w innej formie: to co Twoim zdaniem w życiu (wcieleniu) człowiek powinien robić? smile

A co z nieśmiertelnością mojej lewej i prawej nogi? To też dwie różne kwestie – jak daleko mamy iść w tych podziałach? Nieśmiertelność, to nieśmiertelność, bez podziałów i tak ją zawsze traktuję, nawet w tym wątku.

Za daleko brniesz. Piszesz, że ktoś stworzył sobie obraz, ale sam również go stworzyłeś, trzymasz się go, a prawdę mówiąc, nie wiem do czego zmierzasz. Nie ma żadnego sensownego podziału na prawą i lewą nogę w tym kontekście, natomiast na rzeczywistość fizyczną i niefizyczną - owszem. Rozróżnianie praktyczne jest podstawą działania w rzeczywistości - każdej. Większość podziałów jednak jest nieistotna.

Zacznij może od podstaw: rozróżnienie na życie i nie-życie (nie-świadome egzystowanie). Zastąp wyraz "nieśmiertelność" wyrazem "(prze)życie" tak jak sugerowałem na początku, i wydaje mi się, że dojdziesz do bardziej sensownych wniosków. Nie jestem pewien, jak wspomniałem do czego zmierzasz, widzę, że rozważasz jakiś dylemat filozoficzny polegający na kwestionowaniu chyba wszystkiego, ale nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć.

To co piszesz od początku to jakiś problem, którego sam nie potrafisz rozwiązać, i chyba gdzieś po drodze komunikacja zawodzi.

423 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-18 19:43:10)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Parę kolejnych informacji ze świata naukowego, aby mieć pojęcie, na jakim etapie się znajdują i czym się aktualnie zajmują:

- naukowcy zdają się mieć obsesję na punkcie telomerów - są to związane z DNA znaczniki linii, które są jakby takimi monitorami-strażnikami, których zadaniem jest upewnienie się, że proces kopiowania (odnawiania) przechodzi poprawnie. W raz z wiekiem telomery się skracają, co prowadzi do coraz słabszej regeneracji. Na tej korelacji (mniej telomerów = bardziej posunięta degeneracja) naukowcy opierają swoje wnioski. Jednak telomery nie muszą się skracać, jak sie okazuje. Z telomerami jest związany enzym telomerazy - jego zadaniem jest odnawianie telomerów (i jak napisałem wyżej, z kolei zadaniem telomerów jest pilnowanie odnawiania/regeneracji organizmu). Wg. badań naukowców istnieje ścisły związek między tym, w jakim stanie są telomery, a dietą, tzn. zła dieta upośledza ich działanie, a to prowadzi do wcześniejszego starzenia, i na odwrót, wydłużanie utrzymywania organizmu w stanie "odmłodzonym" (mam problem ze znalezieniem właściwego słowa smile chyba nasze polskie słownictwo nie jest dostosowane do takich procesów) jest także związane z odpowiednią dietą.

- Wg. naukowców telomeraza jest "zabijana" przez cukier. Ograniczenie cukru wg. badań przyczynia się do pobudzenia produkcji ww. enzymu telomerazy. (Z mojej osobistej wiedzy i doświadczeń, jest to trochę taki ograniczony, "głupio-mądry" fakt naukowy - wg. zaleceń Ajurwedy smak gorzki i słodki są ze sobą skorelowane negatywnie tzn. są sobie przeciwstawne, oba są istotne w diecie, jednak ludzie mają skłonność do przesadzania ze słodkim, w szczególności niezdrowymi słodyczami, natomiast unikają smaku gorzkiego - smak gorzki najbardziej wpływa na prawidłowy rozwój organizmu, w tym był uważany za najważniejszy smak w procesach regeneracyjnych, ale muszą być to rzeczy do jedzenia, które są naturalne dla danej osoby, a nie, że ktoś wymusza na sobie jedzenie czegoś, bo "tak napisano") tongue

- ciekawa jest też informacja o tzw. N-acetylocysteinie (w skrócie NAC - jest to aminokwas, cysteina, czyli związek, z którego budowane są proteiny/białka), która również przyczynia się do aktywacji telomerazy oraz opóźnia degenerację telomerów, co oczywiście opóźnia w konsekwencji degenerację organizmu. Jeszcze raz napiszę, że telomery są związane z DNA, a w DNA jest program, wg. którego powstają/regenerują się komórki (zniszczenie tego programu jest równe zdegenerowaniu go, czyli wg. takiego zdegenerowanego programu będą powstawać zdegenerowane komórki - a zdegenerowane komórki to zdegenerowany organizm, czyli to, co powszechnie nazywa się starzeniem się - technicznie rzecz biorąc jest to po prostu rozpadający się coraz bardziej organizm, i w rezultacie coraz mniej sprawny). Warto zrozumieć tą podstawową zależność: program = zapis w DNA = procesy regeneracyjne postępujące według tego zapisu (programu, kodów...) i odbudowujące malutkie komórki w całym organizmie.

Już kiedyś o tym pisałem, nawet podawałem naukowe eksperymenty, które to potwierdzały: z procesem regeneracji jest związana energia. Energia powoduje przepływ. Przepływ jest niezbędny w procesie regeneracji (naukowcy potwierdzają na swój własny sposób, że regularny ruch przyczynia się do opóźnienia procesów starzenia) - dzięki temu wszystkie enzymy, krew itd. mogą bezproblemowo przepływać, usuwać "śmieci", zatory itp. Zator w  jednym miejscu, związany jest z tzw. meridianami (ścieżkami rozprowadzania energii), i powiązany z organami. Ktoś, kto ma problem np. ze wzrokiem, ale po za tym jest zdrowy, ogólnie nie jest chory, ale właśnie ma zator energetyczny na meridianach związanych ze wzrokiem. Można to naprawić (nie używałbym słowa "wyleczyć" ani "uzdrowić") - i starożytna medycyna to potrafiła robic.

Np. chińscy lekarze mieli przypisane do wszystkich problemów odpowiednie meridiany i punkty na nich. Za pomocą aktywacji tych punktów udrażniali energię w okreslonych miejscach. Jednak myślę, że taki zabieg jest chwilowy, i musiał być wzmacniany przez holistyczne podejście: np. dodatkowe receptury ziołowe, które również utrzymywały to udrożenienie, odpowiedni tryb życia, ruch, dietę itd. Dlatego starożytna medycyna jest medycyną holistyczną.

Nie wierzcie, że jedna pigułka przepisana przez lekarza konwencjonalnego naprawi jakkolwiek problem zdrowotny. Jedynie was "wyleczy". wink Podejrzewam, że też nie będzie jakiejś pigułki na nieśmiertelność, ale może się mylę smile

424 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-18 20:00:43)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Przy okazji, trochę powiązane z powyższymi informacjami, a konkretnie regeneracją i podobieństwem niektórych roślin do organicznych substancji związanych z regeneracją...

Używacie do dań czosnku? Jakie w praktyce macie o nim zdanie?

Mam wrażenie, że czosnek (nie żadne sosy czosnkowe i inne niby-pochodne) jest mocno niedoceniany, i często jest pomijany dzisiaj, a jest jedną z najsilniejszych roślin, których substancje są takimi "strażnikami" organizmu, by szybko nie poddał się "anty-życiowym procesom". Egipcjanie do przedstawiania medycyny używali często języka symbolicznego, obrazując np. działanie tego typu środków poprzez spersonifikowane istoty, broniące dostępu do organizmu i chroniące go przed złym wpływem. Dzisiaj natomiast w mediach jest propaganda mówiąca, by ładnie pachnieć, o oddechu itd. smile i z tego cichego tabu bierze się w dużej mierze ewidentnie ta niechęć do czosnku. tongue

425 Ostatnio edytowany przez JayFox (2023-11-19 18:07:48)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Przede wszystkim nie dążę do żadnego rozwiązania ani nie przedstawiam tu gotowej metody na osiąganie czegokolwiek. Osiąganie celu w zakresie stawania się czymś, czym się nie jest, to domena ulepa. Utożsamianie się z nim pociąga za sobą poczucie braku i potrzebę ulepszania siebie lub świata zewnętrznego – obojętnie, bo jedno i drugie daje podobnie nietrwałe rezultaty. Ulepszając siebie projektujemy to, co chcielibyśmy, żeby było, czyli np. jestem agresywny/a i nie podoba mi się to, więc staram się nie być – siłą to w sobie blokuję, przez co nie pozbywam się agresji, tylko ją w sobie duszę, ale ona nadal tam jest. Ulepszając to, co na zewnątrz, wprowadzam drobne zmiany, które wprawdzie mogą coś poprawić np. w społeczeństwie, ale szybko okazuje się, że tylko na krótką chwilę, bo świat zewnętrzny pozostaje przecież w ciągłym ruchu. W obu przypadkach uciekamy od siebie samych, nie czyniąc realnego postępu. Mimo tego jesteśmy poważani przez społeczeństwo, bo mamy cel w życiu, do którego uparcie dążymy, bo mamy ogromną wiedzę, bo jesteśmy jakimś super aktywnym działaczem – obojętnie w jakim obszarze – i inne, podobne. Pytanie brzmi, czy potrafimy spojrzeć na siebie i nie odwracając wzroku zobaczyć się takimi, jakimi naprawdę jesteśmy? Bardzo niewielu ma taką odwagę, dlatego wolimy szukać wyzwań na zewnątrz, bo tak jest po prostu łatwiej i wygodniej. Nie piszę tu tego po to, żeby to w jakiś sposób oceniać. To tylko obserwacje.

Skoro nie mamy odwagi / chęci aby zmierzyć się ze sobą samym, poszukujemy postępu na zewnątrz. Gromadzimy wiedzę, praktykujemy różne techniki, stosujemy mniej lub bardziej znane metody, tworzymy autorytety i okopujemy się w swoich poglądach. Zajmujemy się wszystkim wokoło, ale czy żyjemy? Nasza uwaga zwrócona jest na walkę o przekonania, z którymi się utożsamiamy, na obronę własnego zdania, na oburzanie się na innych lub poklepywanie ich po plecach, jeśli mówią tak samo, jak my, na żonę, męża, dzieci, pracę i od czasu do czasu na „ból istnienia”, czyli ból po stracie osoby bliskiej lub jakiegoś skradzionego / zgubionego przedmiotu, ból z powodu poczucia samotności, dostrzegania własnych braków itd. Czy potrafimy w całym tym bałaganie zauważyć jesienny liść, który spada z drzewa i wirowym ruchem ląduje na mokrej trawie? Nie ma nas tu. Jesteśmy w przeszłości lub przyszłości – ciągle czymś zajęci w naszych myślach, ale nie ma nas tu, gdzie istnieje pole do realnej zmiany, bo ono jest teraz, a nie wczoraj czy za tydzień albo za dwa.

Czy możemy powiedzieć, że człowiek obracający się w swoim własnym świecie, który dla siebie zbudował ze swoich poglądów, przekonań i preferencji, w ogóle żyje, czy może wegetuje? Czy ktoś taki, nie będąc w stanie zaobserwować nawet tego spadającego liścia, może porwać się na nieśmiertelność i ją osiągnąć? Uważam, że tak i żebyśmy się tu dobrze zrozumieli, już wyjaśniam dlaczego. Taki człowiek stworzy sobie obraz nieśmiertelności, na podstawie tego, co wyczyta w książkach lub od kogoś usłyszy (nie ważne czy to będzie jakiś ziemski guru, czy X z dowolnej planety, który w białym prześcieradle z ręcznikiem na głowie objawi mu się rano w łazience i o tym opowie). Ten człowiek będzie dążył do osiągnięcia celu, ale nie może przecież dążyć do czegoś, czego nie zna, więc dąży do realizacji tego, co już poznał – obrazu nieśmiertelności, który sam stworzył i to z pewnością uda mu się osiągnąć. Zrealizuje swoją iluzję i będzie z tego przynajmniej przez jakiś czas zadowolony, ale nieśmiertelność jako taka pozostanie poza jego zasięgiem, bo nie zrozumiał siebie, nie podążył za myślami, aby sprawdzić dokąd go zaprowadzą i co tam odkryje. Nie zastanowił się też po co w ogóle myśli i kto jest tym, który myśli.

Dlaczego to takie istotne? Co daje początek pragnieniu? Jeśli widzę w salonie auto, to od samego patrzenia nic się nie wydarza – obserwuję fakt – stojący samochód. Jeśli natomiast patrząc na nie zaczynam sobie wyobrażać, jak dobrze mogę w nim wyglądać, jak wszyscy z zazdrością będą na mnie patrzeć, kiedy będę nim jeździć albo skupię się na tym, że ma jakieś super osiągi, a ja chcę być drogowym agresorem i rozstawiać wszystkich po kątach – tu powstaje pragnienie. Chcę mieć takie auto. To myśl generuje pragnienie stojąc na początku procesu osiągania i nie ważne czy mówimy o osiąganiu prawa jazdy, zakupie nowego samochodu czy o nieśmiertelności, zawsze najpierw jest myśl. Przyglądaliście się kiedyś, jakimi drogami chodzą Wasze myśli?

I na koniec jeszcze raz powtórzę, że nie szukam mistrza, który będzie mi mówić, czym mam się zająć albo od czego zacząć. Słowo nie jest rzeczą, jest symbolem, wokół którego buduje się przekonania i obrazy rzeczywistości. Zastępowanie jednego słowa drugim, w tym wypadku „nieśmiertelności” „prze-życiem” nie rozwiązuje żadnego problemu, za to może wygenerować kilka nowych. Poza tym po co zakładać z góry, że ktoś samodzielnie nie potrafi rozwiązać problemu? Czy po to, żeby móc postawić się w roli guru i dawać rady? Tylko głośno tu sobie  rozmyślam. Nie szukam kogoś, kto rozwiąże jakiś problem, który do mnie przypisał i nie zamierzam niszczyć cudzej iluzji – każdy sam się uporządkuje. Mogę co najwyżej wyjąć jedną, niewiele znaczącą cegiełkę z obrazu, który został tu o mnie przez niektórych stworzony – być może zastąpicie ją kilkoma innymi, według własnych poglądów – jestem kobietą, a cały czas zwracacie się do mnie, jak do mężczyzny. Jest mi to w sumie dość obojętne, możecie nawet dalej do mnie pisać tak samo, jak do tej pory, ale to pokazuje, jak daleko sięga iluzja, którą tworzymy.

Antares, nie ma dla mnie znaczenia, czy będziesz się ze mną zgadzać czy nie, bo nie o przyznawanie komuś racji tu chodzi, ale tak, pojawia się problem z komunikacją, ponieważ pomiędzy nami jest całe morze iluzji. Jak Twoim zdaniem możemy realnie komunikować się w tej sytuacji?

426

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Czy możemy powiedzieć, że człowiek obracający się w swoim własnym świecie, który dla siebie zbudował ze swoich poglądów, przekonań i preferencji, w ogóle żyje, czy może wegetuje?

Każdy człowiek, i każda istota we wszechświecie, żyje w swoim własnym "matrixie" przekonaniowym. Nie ważne, czy te przekonania pochodzą z własnych niezależnych przemyśleń, czy też z zewnętrznych wpływó.

JayFox napisał/a:

Ten człowiek będzie dążył do osiągnięcia celu, ale nie może przecież dążyć do czegoś, czego nie zna, więc dąży do realizacji tego, co już poznał – obrazu nieśmiertelności, który sam stworzył i to z pewnością uda mu się osiągnąć.

Dodaj do tego równania taki wyraz: "eksploracja". Człowiek zbudował teleskop zanim dowiedział się jaki naprawdę jest kosmos. Dzięki teleskopowi mógł jednak go pośrednio poznać. Wybudowanie rakiety kilka wieków później fizycznie go przeniosło do tego celu - pierwszy człowiek w historii poleciał w kosmos. Cel osiągnięty został pośrednio, ale w końcu go zrealizowano.

Cele niefizyczne też rozpoczynasz od rekonesansu, poznania tematu itd. Nie trzeba tu myśleć o pragnieniach i wszystkim na około. Masz cel - realizujesz go (lub nie, jeśli nie masz chęci).

Mam wrażenie, że problem, który opisujesz, jest raczej sztuczny, w każdym razie tak to wygląda. Wg. mnie sprawa jest prosta: możesz zacząć od jakiegoś pierwszego kroku, jeśli temat rzeczywiście cię interesuje. A jeśli nie, to warto zająć się czymś, co cię interesuje...

Przyglądaliście się kiedyś, jakimi drogami chodzą Wasze myśli?

Tak.
To dobre ćwiczenie.
Z tym, że ja nie walczę ze samym sobą smile

jestem kobietą, a cały czas zwracacie się do mnie, jak do mężczyzny

Rzeczywiście, większość forumowiczów tu jest mężczyznami, nick też mi się nie kojarzył z kobietą (imię "Jay" widziałem wyłącznie u chłopaków) smile Teraz będę zwracał się do ciebie w odpowiedni sposób smile

427 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-11-20 09:55:01)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Przede wszystkim nie dążę do żadnego rozwiązania ani nieprzedstawiam tu gotowej metody na osiąganie czegokolwiek. Osiąganie celu w zakresie stawania się czymś, czym się nie jest, to domena ulepa. Utożsamianie się z nim pociąga za sobą poczucie braku i potrzebę ulepszania siebie lub świata zewnętrznego – obojętnie, bo jedno i drugie daje podobnie nietrwałe rezultaty.

Twoja logika jest mocno zaburzona jeśli chodzi o postrzeganie rzeczywistości. Jeśli uważasz, że jesteś idealna sama w sobie, to po co tutaj jesteś i prowadzisz dyskusję na tematy, o których widać gołym okiem, że nie masz zielonego pojęcia? Co Ci daje dyskusja z osobami, które mają swoje zdanie wynikające z ich osobistych doświadczeń, których choćbyś chciała, to nie przekonasz, bo argument ulepa jest niestety przynajmniej dla mnie za słaby. Sprawiasz wrażenie kogoś chowanego pod kloszem z bardzo małym bagażem doświadczań, kto niewiele przeżył osobiście, w związku z czym ma takie, a nie inne poglądy. Nie jesteś przypadkiem sztuczną inteligencją? Nie włączają Cię raz w tygodniu, abyś odpisała nam według określonego algorytmu?

JayFox napisał/a:

I na koniec jeszcze raz powtórzę, że nie szukam mistrza, który będzie mi mówić, czym mam się zająć albo od czego zacząć.

A co jeśli Twoje przekonania okażą się iluzją, w które sama naiwnie uwierzyłaś, które stworzyłaś w swojej głowie? Nigdy nie mów nigdy...

428 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-22 21:01:35)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox, Małgosia używa dość ostrych słów, ale prawdę mówiąc, też mi to tak wygląda, że piszesz dużo na około, ale do końca nie wiadomo, o czym piszesz. Z tego co dotychczas napisałaś, wynika, że wg. ciebie główny problem sprowadza się do filozoficznego dylematu "a co jeśli nasze przekonania są błędne". Zauważ, że przyczepiłaś się do tematu z tego wątku bo dla ciebie stanowi wspomnianą przez ciebie "niewiadomą" - a co z rzeczami, które według ciebie są wiadome? Czemu ich nie kwestionujesz? wink Tak naprawdę sprawa sprowadza się do tego, jaką perspektywę przyjmiesz. Kiedy zakwestionujesz to, co wg. używanej przez ciebie terminologii znajduje się w owym ulepie, i poszerzysz swoje spojrzenie, to dojdziesz do zupełnie nowych możliwości. Możliwości nie widzą tylko 2 typy ludzi: ci, którzy nie szukają, i ci, którzy mają bardzo zawężone pole widzenia (oba ostatecznie są tym samym). System, w którym żyjemy, dba o to, by ogromna większość ludzi miała obie cechy. Natomiast naszym zadaniem jest wyjść poza system. Jest to odwieczna wojna o wolność osobistą - tak to widzę. Wracając do głównego wątku, poszerzenie swojej perspektywy i wiadomości na ten temat pozwoli ci trochę lepiej rozeznać się w tym "niewiadomym" tzn. zrozumiesz, co właściwie można osiągnąć. Tu nie chodzi o przekonania. Tak samo wierzymy przecież w istnienie kolorów - używamy kolorów w praktyce do rozróżniania, ale czy te kolory nie są - znowu wg. twojej terminologii - tylko jednym z przekonań owego ulepa? tongue A zauważ, że nie zastanawiasz się akurat nad tym (nie kwestionujesz ich). A mimo to wiadomości i praktyczne zdolności z nimi związane wykorzystujesz cały czas. Tak samo jest z innymi kwestiami. Krótko mówiąc, wygląda mi na to, że tak naprawdę nie rozmawiamy tu w cale o nieśmiertelności...

429

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares, po co oceniać wypowiedzi kogokolwiek na tym forum? Małgosia nie uderza we mnie w żaden sposób, niezależnie od tego, jakich słów używa.

Czym jest znane? Być może nie wyrażam się dość precyzyjnie, więc dookreślę: „poznawalne”, czyli wszystko to, co daje się poznać umysłem osadzonym w czasie. W to wpada również kosmos i jego eksploracja. I znowu, nie ma w tym nic złego ani dobrego, to po prostu jest, czym jest. Nieznane, czyli to, czego umysł żyjący przeszłością/przyszłością nie dosięgnie, jak przykładowo nieśmiertelność, pozostaje poza tym obszarem. Problem zaczyna się wtedy, gdy chcemy wcisnąć nieznane w obszar znanego i je osiągnąć, bo to powoduje tworzenie wyobrażeń o nieznanym, a w konsekwencji ich osiąganie, podczas gdy samo nieznane nadal pozostaje poza naszym zasięgiem. Głośno tutaj myślę, więc nie traktujcie tego jako wyrokowanie nad czymkolwiek. Po prostu dostrzegam tu pułapkę, w którą często wpadamy, a że utożsamiamy się z naszymi osiągnięciami, to otwarte pisanie o tym, że mogą być iluzją, przypomina okradanie kogoś z jego nagromadzonych doświadczeń – stąd emocje. Jeśli ktoś chce posiadać i godzi się z tym, że posiadając nieuchronnie generuje lęk i ból, to dla niego problem, który opisuję, w ogóle nie istnieje.

Można podążać śladami swoich myśli, aby zobaczyć, że jeśli posiadam, to zaczynam obawiać się straty. Jeśli śledzę swój tok myślowy tylko się przyglądając, bez oceny, strofowania siebie czy usprawiedliwiania, z pełną uwagą i zainteresowaniem – dzieje się to naturalnie, bez jakiegokolwiek przymusu, ale jeśli robię to, bo uważam, że jest to korzystne albo ktoś mi powiedział, że tak się powinno robić – wtedy obserwacja myśli staje się ćwiczeniem.

Nie sposób pisać o nieśmiertelności w oddzieleniu od tych wszystkich rzeczy, które pod drogą wychodzą, stąd tyle dygresji i w sumie piszę więcej o wszystkim dookoła, niż o głównym temacie, ale jeśli ograniczymy się tylko do powierzchownego traktowania nieśmiertelności, nasza rozmowa będzie ledwie gdybaniem.

Kwestia nazw kolorów dotyczy języka (komunikacji) i nie ma nic wspólnego z wiarą. Idąc dalej tym tropem moglibyśmy powiedzieć, że wierzymy też w istnienie czasu i w to, że jest taka, a nie inna godzina. A jak jestem niewierny/a, to czy autobus na mnie zaczeka czy jednak odjedzie? Czy nie zaczynamy się tu ocierać o jakiś absurd? Dlaczego sądzisz, że jeśli kwestionuję zasadność posiadania przekonań, które wyraźnie mnie blokują, to muszę kwestionować też wszystko inne dookoła? Przecież wciąż tu żyjemy i nikt z nas na pewno nie chciałby spóźnić się na autobus. Jeśli jednak potrafisz na ten autobus spojrzeć z pełną uwagą, nie opisując go jednocześnie w swojej głowie, to dostrzeżesz jego pełnię i nazwa koloru nie będzie ci już do niczego potrzebna – chyba, że  postanowisz mi o nim opowiedzieć, ale wtedy zamkniesz to doświadczenie w przeszłości i „spłycisz” je, ubierając w słowa.

430 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-11-26 17:37:42)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox odpowiem krótko, bo myślę, że dyskusja zmierza do nikąd.

JayFox napisał/a:

utożsamiamy się z naszymi osiągnięciami, to otwarte pisanie o tym, że mogą być iluzją

Wszystko, dosłownie, może być iluzją. To stary jak świat problem filozoficzny, który wszyscy ludzie ignorują, bo do nikąd nie prowadzi wink Bo prowadzi do pytania: a co jeśli krok w prawą stronę, który dziś zrobię, będzie prowadził do ostatecznego zniszczenia wszechświata (było kiedyś kilka filmów m.in. "Efekt motyla" gdzie wyjaśniano jak mała różnica jak ruch skrzydeł motyla może mieć niewspółmiernie wielkie efekty później)? wink

Pogódź się z tym, że nie znasz wszystkich odpowiedzi na wszystkie pytania, i dopóki ich nie poznasz, będzie istnieć "nie(po)znane".

Droga do nieśmiertelności, droga mistrzostwa w kung fu, droga do mistrzostwa w pisaniu na klawiaturze - i cokolwiek innego - prowadzi jednak przez praktykę, tak jak Małgosia napisała. Niektóre tematy są bardziej przystępniejsze (ten ostatni), niektóre mniej (te pierwsze), ale tak czy inaczej ostatecznie każda z tych kwestii jest w dużej mierze kwestią techniczną. Nie należy mylić nieśmiertelności z np. jakimiś buddyjskimi i innymi religijnymi ścieżkami. Podstawą nieśmiertelności fizycznej jest oczywisty fakt regeneracji komórek, tak jak napisałem jest to głównie kwestia techniczna.

431 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-11-27 14:06:05)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Aj tam, zaraz do nikąd. Dziewczyna chce wyrazić swoje zdanie i ma do tego pełne prawo. Nie odbierajmy nikomu wyrażania tego, co chce nam przekazać. Zawsze to coś nowego, a co z tego wynika, to zupełnie inna sprawa.

Dla mnie stan umysłu jest kluczowy w sprawach długowieczności, fakt regeneracji komórek to warunek konieczny, ale nie wystarczający, bo trzeba jeszcze chcieć, aby te mechanizmy u nas zadziałały, czyli musi być motywacja, bo to nie dzieje się samo z siebie -komórki z wiekiem przestają się regenerować z różnych przyczyn. Aby to podtrzymać trzeba wiedzy i silnej woli. Bez tych dwóch czynników będizemy powielać schemat 99,99% populacji ludzkiej. Dochodzenie do tej wiedzy samodzielnie nie jest zbyt mądre, bo może zabraknąć nam życia na odkrycie tego fenomenu samodzielnie. To łamigłówka dla dociekliwych. Niech każdy sam sobie odpowie na pytanie czy jest wystarczająco dociekliwy, aby zmierzyć się ze swoim zegarem biologicznym...

Rozważania filozoficzne mają sens pod warunkiem, że prowadzą do prawidłowych wniosków za którymi idą działania, jeśli nie są tylko sztuką dla sztuki.

432

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

To co piszesz to jest traktowanie tematu mniej więcej tak samo jak to robi JayFox, czyli jako "czarnej skrzynki", szacowania ryzyka niepoznania niepoznanego i strachu przed tym, że może zabraknąć życia na... życie. smile Dlatego pisałem, że warto wszystko przemyśleć, zdobyć jednak informacje na ten temat, a nie ślepo ufać innym, i stworzyć pewną strategię. Droga do nie(po)znanego prowadzi przez poznawanie.

433

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares, mogę się mylić, ale wydaje mi się, że ignorowanie problemu nie doprowadzi do jego rozwiązania ani też nie sprawi, że ten problem sam z siebie zniknie. Istnienie iluzji jest faktem, a ignorowanie go albo ubieranie w piękne słowa nie sprawi, że ten fakt stanie się czymś innym, za to odwróci naszą uwagę. Dzięki temu nie będziemy musieli nad czymś zbyt długo myśleć, żeby nas czasem od tego myślenia głowa nie rozbolała albo gorzej, żebyśmy nie odkryli czegoś, co sprawi, że w jednym momencie zrozumiemy siebie i nastanie niczym nie wymuszona cisza. Jeśli uważasz, że badanie iluzji, które tworzymy, prowadzi do nikąd, to dla Ciebie problemy, o których piszę, rzeczywiście nie będą istnieć.

Czy jestem w stanie poświęcić uwagę nieśmiertelności, kiedy zajmują mnie myśli o tym, czy to, co X napisał o jej osiąganiu w swojej książce jest prawdą lub nawet to, że uznaję to za prawdę i rozmyślam nad genialnością jego rozwiązania? Przecież w tej sytuacji jestem w przeszłości. Mój umysł zajmuje się czymś, co ktoś kiedyś napisał i być może nawet dla niego to było prawdziwe, ale jeśli za tym podążę, doprowadzi mnie to tylko do X’a, a nie do mnie samej. Robiąc tak po prostu stracę czas i wyprowadzę się w pole – chyba, że uważam siebie za osobę wybrakowaną i chcę być jak X, bo jest dla mnie jakimś tam wzorem do naśladowania (autorytetem) – wtedy za nim podążam, cieszy mnie to, co robię i osiągam wytworzony przez siebie obraz – w tej sytuacji problem rozmyślań nad przeszłością również nie istnieje.

Nie ma czegoś takiego, jak droga do nieśmiertelności. Możesz mieć drogę do sklepu, etapy zdobywania kolejnych certyfikatów (to też w sumie jakaś droga), ale nieśmiertelność jest poza tym wszystkim – tam nie ma dróg. Już było o tym wcześniej pisane – niebezpieczeństwo polega na tym, że próbuje się wcisnąć coś z obszaru nieznanego w obszar „poznawalnego” i tymi samymi metodami, co poznaje się „poznawalne”, próbuje się sięgnąć po nienzane, ale tak się nie da. Postępujemy w ten sposób, bo brakuje nam zrozumienia i jak długo nie chcemy zrozumieć, nieśmiertelność będzie pozostawać poza naszym zasięgiem. Podobnie z odpowiedziami. Oczywiście, że ich nie znajdę, jeśli szukam umysłem, który jest przepełniony wiedzą, nadal ocenia i ma swoje poglądy, których się trzyma. Tą drogą tworzy się iluzje, takie jak ta, że JayFox to mężczyzna – to dobry przykład tego, jak powstają te generowane na bazie zgromadzonej wiedzy. Jeśli więc nie zacznę od zrozumienia siebie, a co za tym idzie, sprawienia, że umysł będzie cichy sam z siebie, a nie tylko uciszony, to problem podążania za autorytetami, a więc braku samodzielności i w konsekwencji przejęcia za siebie odpowiedzialności dla mnie nie zaistnieje.

Czy moje rozważania tutaj są jakimś szacowaniem ryzyka albo może są przepełnione strachem o brak czasu na życie? Powtórzę się, ale to, o czym tu piszę, jest życiem.

434

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox myślę, że Twój wywód można podsumować Twoimi ostatnimi wypowiedziami:

JayFox napisał/a:

Robiąc tak po prostu stracę czas i wyprowadzę się w pole

Właśnie myślę, że cała dyskusja sprowadza się do pozornego tracenia czasu na poznawanie.

Jeśli nie zamierzasz czegoś poznawać, to co według Ciebie NIE jest zatem traceniem czasu w życiu? smile

JayFox napisał/a:

Nie ma czegoś takiego, jak droga do nieśmiertelności. Możesz mieć drogę do sklepu, etapy zdobywania kolejnych certyfikatów (to też w sumie jakaś droga), ale nieśmiertelność jest poza tym wszystkim – tam nie ma dróg.

Tak myślałem, że masz wyrobione zdanie, a twoje pytania są jedynie nakłonieniem do dyskusji a nie rzeczywistej chęci poznania problematyki, ale tak jak Małgosia napisała, sorry JayFox, ale to widać wyraźnie, nie masz pojęcia o tym temacie. A skąd wiesz, że nie ma drogi do nieśmiertelności? smile

Może zacznijmy od podstaw, czym jest wg. ciebie właściwie nieśmiertelność?

smile

JayFox napisał/a:

niebezpieczeństwo polega na tym, że próbuje się wcisnąć coś z obszaru nieznanego w obszar „poznawalnego” i tymi samymi metodami, co poznaje się „poznawalne”, próbuje się sięgnąć po nienzane, ale tak się nie da.

A jakimi metodami próbujesz poznawać "poznawalne"? I skąd (z góry) wiesz co jest niepoznawalne, skoro jeszcze tego nie poznałaś? smile

Czy mistrzostwo w kung fu jest wg. ciebie poznawalne (zakładając, że mistrzostwo to etap, w którym dorównujesz aktualnym mistrzom)? A czy można przekroczyć etap mistrzostwa w kung fu i stać się jeszcze większym mistrzem, niż największy mistrz, jaki kiedykolwiek żył na tej planecie? smile Jeśli tak, to w jaki sposób można to osiągnąć wg. ciebie? smile

Sorry, ale odnoszę wrażenie, że ta dyskusja jest czysto filozoficzna, a właściwie pseudofilozoficzna.

435 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (Wczoraj 15:45:58)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

JayFox napisał/a:

Dzięki temu nie będziemy musieli nad czymś zbyt długo myśleć, żeby nas czasem od tego myślenia głowa nie rozbolała albo gorzej, żebyśmy nie odkryli czegoś, co sprawi, że w jednym momencie zrozumiemy siebie i nastanie niczym nie wymuszona cisza. Jeśli uważasz, że badanie iluzji, które tworzymy, prowadzi do nikąd, to dla Ciebie problemy, o których piszę, rzeczywiście nie będą istnieć.

Młode i gibkie ciało i sprawny umysł to nie iluzja tylko fakty. Zwłaszcza gdy się już zaliczyło swoje pól wieku poezji z dużym hakiem. Naśladownictwo jest na początku, dopóki się nie zrozumie mechanizmów rządzących danym zjawiskiem. Oszczędza to czas, bo samemu można dochodzić latami do identycznych wniosków. A tu mamy wiedzę podaną na talerzu pod nos. Głupotą jest nie skorzystać. Naśladować warto tych, którzy swoim przykładem dowodzą prawdy głoszonych tez. Twoje podejście do rzeczywistości jest wypaczone, bo odżegnujesz się od naśladownictwa (chociaż od urodzenia z tego korzystasz począwszy od nauki chodzenia skończywszy na gotowaniu potraw i tysiącom innych codziennych czynności), siebie stawiając w centrum swojej uwagi. Tworzysz błędne koło, bo umysłem możesz ogarnąć tylko to, co ogarniasz swoimi kilkoma zmysłami, a spektrum wszechświata jest o wiele bardziej rozbudowane niż ludzkie zmysły. Żeby to ogarnąć, trzeba sobie porządnie nałamać głowę, bo jak pisałam diabeł tkwi w szczegółach. Bez analitycznego podejścia do rzeczywistości Twoje życie będzie jedną wielką stagnacją, jeśli Ci to pasuje, to Twój wybór ze wszystkimi tego konsekwencjami. Za jakiś czas stwierdzisz, że twoje ciało zaczyna się starzeć tak jak ciała innych ludzi w twoim wieku i wtedy wrócimy do dyskusji, ale ten czas będzie bezpowrotnie zmarnowany, a Ty będziesz o ileś lat starsza.

JayFox napisał/a:

Jeśli więc nie zacznę od zrozumienia siebie, a co za tym idzie, sprawienia, że umysł będzie cichy sam z siebie, a nie tylko uciszony, to problem podążania za autorytetami, a więc braku samodzielności i w konsekwencji przejęcia za siebie odpowiedzialności dla mnie nie zaistnieje.

Jesteś pewna , że rozumienie siebie jest równoznaczne z rozumieniem otaczającego Cię Świata? Bo według mnie to dwie różne kwestie. Wyciszony umysł to warunek konieczny, ale nie wystarczający do zgłębiania wszelakich tajemnic. Bez analizy i syntezy rzeczywistości tkwisz bez sensu w jednym punkcie.

A tu jeszcze na koniec opinia Plejadian na temat odkrywania prawdy:
"Intensywna praca umysłowa związana jest z ogromnym wysiłkiem i dlatego niezbyt lubiana przez wielu, zwłaszcza gdy nie stoją za tym korzyści finansowe. Rzecz w tym, że droga do prawdy wiedzie właśnie poprzez intensywny wysiłek umysłowy i w żaden sposób nie da się tego ominąć.
Wszystkim poszukującym prawdy mogę jednak powiedzieć na pocieszenie, że zgodnie z uniwersalnym prawem każdy dążący do niej uparcie wcześniej czy później na pewno osiągnie cel."

436

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Za jakiś czas stwierdzisz, że twoje ciało zaczyna się starzeć tak jak ciała innych ludzi w twoim wieku i wtedy wrócimy do dyskusji, ale ten czas będzie bezpowrotnie zmarnowany, a Ty będziesz o ileś lat starsza.

Trafione w punkt podsumowanie, lepiej bym tego nie potrafił wyrazić. Rozumiem problem iluzji wiedzy, i jest on dyskutowany od dawna jak napisałem, w tym są świadomi jego najlepsi na świecie fizycy i inni naukowcy, ale gdybanie dla gdybania jest jałowe. Mam też wrażenie, że niekoniecznie JayFox ma na myśli to samo, kiedy piszemy o nieśmiertelności - to co JayFox pisze wygląda raczej jak interpretacja własna wschodnich religii lub prądów filozoficznych dotyczących takich abstrakcyjnych koncepcji jak nirwana itp.

W jednym przyznam jednak rację JayFox: ostatecznie temat sprowadza się do tajemnicy życia. Życie jest nadal zagadką, a ja jestem jednak zainteresowany jej rozwiązaniem w jakimś stopniu. I nie jestem oczywiście pierwszy, historia jest pełna mistyków, szamanów i uczonych, którzy próbowali odkryć fakty - i warto wziąć pod uwagę, że często szli pod prąd, na przekór ciemnym masom i władzy, dla której niewygodne były tego typu odkrycia. I to się nie zmieni w najbliższej dającej się przewidzieć przyszłości. Przedłużanie życie masom rozwaliłoby cały system na Ziemi, przewróciłoby wszystko do góry nogami, i najsensowniej jest... ukrywać tajemnicę nieśmiertelności w tajemnicy tongue I tak właśnie nieśmiertelni robili, ukrywali wiedzę za różnymi tajemnymi symbolami. Do tej wiedzy są klucze, ale kto nie szuka, ten zwykle nie znajduje.