Musiałem znaleźć chwilkę, by zebrać razem te parę informacji w całość.
Gdybym poniższe napisał na początku mojej rejestracji na tym forum, nie uwierzyłbym w to wszystko.
Prawdopodobnie zaprzeczyłbym zwłaszcza podważaniu zakresowi naszej wolnej woli. Teraz mogę po tych ok. 10 latach powiedzieć, że jesteśmy w dużej mierze okłamywani (wiem, mocne słowo ) o istnieniu wolnej woli i innych tego typu rzeczach na tej planecie. Jeśli obiektywnie się przyjrzycie egzystencji fizycznej na tej planecie z szerszej perspektywy, to nic, co w co powszechnie się wierzy, tak naprawdę się nie zgadza. Niestety, na obecnym etapie muszę stwierdzić, że wiele tego, co kiedyś pisałem, została zweryfikowana przeze mnie negatywnie, tzn. prawda jest dziwniejsza niż się nam wydaje.
I z tych powodów rozumiem tych, którzy mogą nie tylko nie wierzyć, ale wręcz szydzić z poniższych informacji. Mogę tylko powiedzieć, że jak wspomniałem osobiście je weryfikowałem, i uważam, że wszelkie przekonania o tym, jak jest naprawdę, czy też co jest możliwe a co nie, należy wyrzucić do kosza (!!!)
Co ciekawe, owi niewidzialni manipulatorzy matrixa jednak dają często w dość specyficzny i pokrętny sposób znać o swojej obecności i o tym, że nie jesteśmy jako Ziemianie samotnymi, jedynymi we wszechświecie inteligentnymi istotami, ale wręcz przeciwnie, tyle, że zostaliśmy celowo odizolowani. Dlaczego...?
Łatwo zaobserwować stopień ignoranctwa naszego społeczeństwa choćby po postawie naukowców, którzy przecież są szkoleni w tym, by zachowywać obiektywną postawę do wszystkiego. Rzeczywistość jednak jest taka - jeśli ktokolwiek z was miał okazję rozmawiać z ludźmi, którzy mienią się stopniami naukowymi - że oni w 99% zasłaniają się "metodą naukową", ale w rzeczywistości przyjmują wszystko, co jest sygnowane marką "nauka", na wiarę. Są ZAPROGRAMOWANI na naukę tak samo, jak osoba religijna jest zaprogramowana na swoją własną religię. To przesłania im obiektywność myślenia, i w tym sensie nauka tylko w teorii jest nauką, w praktyce jest zaś współczesną religią, tzn. zbiorem wierzeń.
Wyobraźcie sobie, że istniejecie w niefizycznej postaci. Projektujecie nowy system "zabawy" dla świadomości, który nazwaliście planetą Ziemia. Tworzycie system ciała fizycznego oraz zarządzające nim kody, tzw. DNA (molekuły, które mają bardzo określone zadanie - pośrednictwa w informacji między poziomem mentalnym a poziomem organiczno-fizycznym!), które jest sterowane przez mnóstwo różnych czynników, zarówno kwantowo-energetycznych (które można by zredukować wzorem nauki do promieniowania) jak i fizycznych (jak wspominane we wcześniejszych postach hormony). O naukowym rozumieniu tego fenomenu napiszę niżej. Najpierw skupię się na spojrzeniu z punktu widzenia... projektanta Ziemi, który stworzył ciała fizyczne istot biologicznych po to, by móc następnie się w nie wcielać i je wykorzystywać, na podobnej zasadzie jak kierowca "wciela się" do wnętrza samochodu i ma częściowe (ale bardzo ograniczone) poczucie bycia również samochodem.
Jak mówi wiele źródeł, na początku człowiek w sensie eksperymentu genetycznego żył bardzo długo. Świadomość wcielająca się wówczas w ciało fizyczne nie miała skasowanej pamięci, tzn. dokładnie pamiętała wszystko, co wydarzyło się przed wcieleniem.
Spoglądając na wydarzenia w przód, czyli do obecnej "chwili" w historii Ziemi, widzimy, że zaszła pewna wyraźna zmiana. Ktoś zdecydował, że pamięć o egzystencji niefizycznej nie była korzystna z jakiegoś powodu. Być może wręcz zaszła na jakimś wysokim szczeblu chytra manipulacja, która doprowadziła do tego, że naiwne tzw. dusze obecnie istnieją w dziwnym systemie, w którym ktoś decyduje o ich życiu na Ziemi, a one same, czyli de facto my ludzie, nie są świadome tego, co zaszło przed ich wcieleniem. W ten sposób to, co się dzieje na Ziemi, można nazwać Matrixem, czyli w pewnym sensie wirtualnym systemem, który jest manipulowany przez niewidzialne "ręce" (a raczej umysły tych, którzy kontrolują Ziemię z ukrycia).
Daje to ogromne możliwości kontrolowania wszystkiego na Ziemi, w tym wpływania na psychikę (do czego te byty nawet się otwarcie przyznają, m.in. w zapisach spirtystycznych, w relacjach z podróży OBE, czy w relacjach z doświadczeń NDE i LBL - w tym ostatnim przypadku z badań M. Newtona). Ponadto również wpływania na fizjologię całkiem bezpośrednio. A także kreowania systemów wierzeń, np. wierzeń w to, że po śmierci pójdę tam i tam, będzie to i tamto, że w czasie snu się dzieje to i tamto, czy też wręcz kreują celową postawę ignorancką typu "nie zajmuję się snami, bo..." (wstawić dowolny powód), a także że po przeczytaniu dowolnej książki, np. książki Hejala, już wiem wszystko co powinienem/am wiedzieć. Są to oczywiście wierzenia, i są one bardzo irracjonalne, ale jeśli przyjrzycie się ludziom, to one właśnie rządzą ich psychiką. Oczywiście jednym z takich irracjonalnycy wierzeń jest założenie o nieuchronnej śmiertelności organizmu biologicznego.
Problem w tym, że te wierzenia są głównym elementem matrixa - ludzie widzą (i chcą widzieć) tylko to, co uznają. W kontekście braku świadomości tego, co się dzieje po śmierci / w trakcie snu / przed urodzeniem, niezwykle łatwo jest sterować ukrytymi, nieświadomymi założeniami. Dlatego wielu ludzi po prostu robi to, co inni, bo nie wychodzą wyobraźnią poza schematy, które ZNAJĄ.
Myśli są zdradliwe, bo są kontrolowane - pewnie mało kto z was przyjmie ten fakt do wiadomości, że nie kontrolujecie swoich myśli, przeciwnie, są one kontrolowane przez "kogoś", kto nie ma ciała fizycznego. Nawet jeśli zadacie sobie trud (czego prawie nikt nie robi), by uspokoić umysł tak dalece, by cofnąć się do źródła swoich myśli i przekonań, prawdopodobnie znajdziecie się w pustce, gdyż metody manipulowania ludzkimi umysłami przez miliony lat zostały bardzo dalece udoskonalone.
Chciałbym napisać więcej szczegółów na ten temat, m.in. w jaki sposób jesteśmy manipulowani, np. jak nam się układa całe życia, tzw. cele wcieleniowe, jak się nami manipuluje, byśmy w nie wierzyli oraz jak się prowadzi do nich, oraz jak nam się - pozornie - uzasadnia dlaczego negatywne doświadczenia w naszym życiu mają jakieś rzekomo głęboko duchowe uzasadnienie itp. rzeczy, ale myślę, że przy tak długim poście i tak tego nikt nie przeczyta, więc na razie na tym zakończę tą część wypowiedzi - tak czy inaczej, wiara w określoną długość życia jest spekulacją opartą jedynie na tym, że ludzie, których znacie lub których widzicie w tv żyją zazwyczaj kilkadziesiąt lat - i na tym właśnie opiera się "WIEDZA" (w cudzysłowiu) społeczeństwa nt. (nie)śmiertelności organizmu człowieka. Jak napisała sformułowała wyżej Małgosia, jest to spekulacja, i niewiele więcej.
Słyszeliście o takim terminie "gamifikacja"? Jest to modny obecnie w marketingu termin mówiący o tym, że trzeba - mówiąc bezczelnie wprost - oszukiwać ludzi tak, by wydawało im się, że się bawią czymś. Np. marketing oparty na gamifikacji ma na celu nie tylko np. wyświetlić reklamę, ale zaangażować odbiorcę.
Na podobnej zasadzie jesteśmy oszukiwani w matrixie. Podaje nam się różne, pozornie ważne tematy, jak np. zainteresowanie rzeźbą, regularnym piciem piwa czy ogólnie alkoholu, kobiecą modą itp. - byśmy mieli jakieś "haki", które pozwolą kreatorom naszych wcieleń wypełnić czas pomiędzy tymi punktami w życiu, które sobie obmyślili na tzw. "rozwój duchowy. Piszę o tym nieprzypadkowo w tym temacie. Jeśli ktoś jest odciągany od tematu wydłużania życia, to znaczy, że owi kreatorzy nie wiążą prawdopodobnie planów z taką osobą, by nimi - mówiąc kolokwialnie - zarządzać. Bo w dużej mierze właśnie jesteśmy takimi zarządzanymi zasobami na tej planecie - nietypowymi, bo każdy człowiek jest dynamicznym indywiduum, a nie statycznym grudkiem jakiegoś surowca.
malgosia.wl napisał/a:Zawsze można na koniec egzystencji w ciele podsumować czy było fajne i ciekawe (życie), czy jak papier toaletowy (długie szare i do d....) Taka ocena jest sumą tego co nas spotykało odkąd sięgamy pamięcią.
Kompletne niezrozumienie tematu Wyrazu "życie" używa się w wielu znaczeniach, Ty go użyłaś tutaj w sensie okresu czasu od godziny 0 czyli urodzenia do godziny fizycznej śmierci - i to w perspektywie subiektywnej oceny doświadczeń, jakie zaszły między tymi punktami. Ale głównym motywem tego tematu jest życie w sensie uniwersalnym, tj. podtrzymania egzystencji w dowolnej formie (fizycznej, energetycznej czyli Ka - tzw. ciała eterycznego, które również ginie po jakimś czasie od śmierci ciała fizycznej, a także w sensie czystej świadomości), bez względu na to, czy uznajesz, że życie duszy (znowu w dowolnej postaci) jest jak papier toaletowy czy nie
Zawsze można je też porównać do życia innych osób i mamy skalę.
Ludzie uwielbiają porównywać, zwłaszcza swoje życie do życia innych Lider zespołu Nirvana (to apropo wiecznej świadomości ) powiedział kiedyś, że jeśli ktoś chce być jak inni, to marnuje tą osobę, którą naprawdę jest.
Pojęcie TAO nam tego nie ułatwia, bo jest niedefiniowalne.
Sugeruję zatem nie iść na łatwiznę, ale dogłębnie pojąć czym jest życie, a nie tylko sprowadzić go do dwóch punktów w fizycznej egzystencji.
Ponadto jest tu chyba jakiś błąd logiczny, jak można poznać życie przez coś co jest niedefiniowalne. ... Cała reszta to przypuszczenia. Wiedza być może istnieje, ale nie dla Ciebie i nie dla mnie, nie dorośliśmy do tego więc dajmy sobie spokój. Jeszcze nie i długo długo nie. Jak się z nią kiedyś połączymy to się wtedy dowiemy...
To właśnie są Twoje przypuszczenia: 1. że coś jest niedefiniowalne (akurat też podzielam nb. tą opinię, że życia nie da się zdefiniować, ale to nie znaczy, że nie możemy żyć ), 2. że ta wiedza nie istnieje dla Ciebie ani dla mnie (a dla kogo niby?), 3. a może i istnieje, ale długo nie będziemy jej posiadać.
To są właśnie spekulacje.
Apropo miary tętna, to Chinczycy potrafią postawić diagnozę na podstawie pulsu i wykryć choroby, ktore normalnie są wykrywane po przeprowadzeniu specjalistycznych badań. To jest właśnie miara świadomości
Wiem, że starodawne metody diagnozy stanu zdrowia, w tym chińskie, polegały m.in. na ocenie pulsu, ale to ma niewiele wspólnego z tematem. Tak samo jak nie stworzysz życia przez mierzenie u kogoś tętna, również nie stworzysz słońca przez pomiar natężenia fotonów w promieniach słonecznych. To pomylenie pojęć
Zamiast pisać dalej, wrócę do ww. nauki, podaję ciekawy cytat w jaki sposób obecnie nauka próbuje mierzyć starzenie się organizmu.
Ale dodam jeszcze swoją obserwację naukowych faktów: mam ciągle nieodparte wrażenie, czytając naukowe rewelacje na różne tematy (nie tylko biologiczne), że mam do czynienia ze wspomnianymi ślepcami dotykającymi różnych części słonia, a każdy z nich "mierzy" owym punktowym dotykiem inny aspekt tego samego zagadnienia, przez co dochodzą do różnych, czasem sprzecznych wniosków. A tymczasem syntetyzując te wszystkie informacje, widzę w owych naukowych nowościach te same wnioski, które można znaleźć w starożytnych tekstach: ISTOTĄ ŻYCIA BIOLOGICZNEGO JEST ENERGIA I JEJ PRZEPŁYW!
A przepływem energii można sterować. Np. w hatha jodze czy tai chi robi się to za pomocą fizycznego wymuszania przepływu przez określone ruchy i postawy, ale jest to tylko ta ostatnia, powierzchowna czy też zewnętrzna część całego przepływu, gdyż ta energia nie funkcjonuje wyłącznie w fizycznej formie (czyli kiedy wyczuwamy nadmiar lub niedobór energii związanej z ciałem fizycznym), ma ona również bardziej subtelne aspekty, związane z tzw. subtelnymi ciałami energetycznymi oraz oczywiście umysłem. Tak czy inaczej, mimo to lubię widzieć co się dzieje "pod maską", dlatego czytam nowinki ze świata nauki, bo to zawsze kolejne spojrzenie na temat fizycznego, i nie tylko fizycznego (!), odmładzania organizmu, co jest realne, i już wiem, że nikogo nie da się przekonać, nawet jeśli zobaczy, że np. fizyczna przemiana metalów w złoto jest możliwa, będzie taką obserwacją podważał (jest to na początku wspomniane zaprogramowanie - ludzie, którzy MAJĄ w planie nie znaleźć czegoś, np. fortuny, miłości, czy bardzo długiego życia fizycznego, nieświadomie będą od tych tematów odciągani, a ich umysły będą myślały, że "sami" z własnej woli się nimi nie interesują - wracam zatem do wniosku, od którego zacząłem tą wypowiedź: żyjemy wcieleni w systemie matrixowym).
Jednym z takich wpływów jest np. syndrom zwany prokrastynacją, lub też wieczne próby sprostania wymogom obniżenia stopnia otyłości: ludzie chcą coś osiągnąć, ale z jakichś powodów nie wiedzą dlaczego nie mogą. Albo chcą czegoś się nauczyć, ale nie mogą. Nie mogą "nic na to poradzić", że tak się dzieje. Umysł jest... kontrolowany - krótko mówiąc. Jak to się dzieje?
CYTATY z nauki:
Przedłużanie życia. Nasz wiek biologiczny jest uwarunkowany stanem komórek oraz mitochondriów, jak również ich zdolnością do prawidłowego funkcjonowania. Zatem wszystkie mechanizmy, które przyczyniają się do aktywacji procesów naprawczych na poziomie komórkowym oraz mitochondrialnym, będą spowalniały starzenie. Jednym z nich jest autofagia. Pozwala ona pozbyć się z ustroju uszkodzonych, starych lub zmutowanych komórek lub mitochondriów. I przyczynia się do odmłodzenia organizmu na poziomie komórkowym. Jednocześnie pozwala też na optymalizację procesu syntezy ATP i innych substancji czynnych.
Tu o substancjach, z którymi naukowcy wiążą duże nadzieje (warto pamiętać, że są to wyizolowane elementy - moim zdaniem prawda ostatecznie kryje się jednak w czymś poza samymi fizycznymi substancjami, tzn. prawdziwe źródło życia, a co za tym idzie, utrzymywania młodego organizmu, wywodzi się spoza samego mechanizmu fizycznego organizmu), czyli tzw. spermidyna
Ta substancja przedłuża życie oraz wywiera ochronny wpływ na układ nerwowy i sercowo-naczyniowy.
i NAD+
Podobnie działa NAD+, czyli dinukleotyd nikotynamidoadeninowy (sirtuiny potrzebują go, by działać, poprawia działanie istniejących komórek macierzystych, które odmładzają tkanki, pozwala na renowację mitochondriów). Jednak jego największą zaletą jest umiejętność naprawy DNA.
Inne substancje: Resweratrol - regulator mechanizmów obrony komórkowej, Ubichonol - najlepiej przyswajalna forma koenzymu Q10, który jest zaangażowany w wytwarzanie energii we wszystkicvh komórkach organizmu.