331 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-07 11:29:02)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Raz, że to walka z watrakami smile Dwa, że to walka smile A trzy, że nie możesz mieć pewności, czy Twoje przekonania są w 100% prawdziwe.

I wracamy do pewności źródeł, na ktorych się opieramy...

To nie walka z wiatrakami, woda drąży skałę i pokonuje ją, powinieneś to wiedzieć jako ten który interesuje się Taoizmem. Tak samo jest ze świadomością ludzką, można ją kształtować na tysiące sposobów. Woda z nikim nie walczy, a zawsze wygrywa... smile Osiąga swój cel, bo jest cierpliwa.

Antares napisał/a:

Praktycznie wszyscy ludzie na Ziemi mają zablokowaną pamięć - jak byś to zatem wyjaśniła?

Nie wszyscy i nie zablokowaną tak, aby nie można było jej odblokować. To tylko zwykłe oprogramowanie, musisz stać się hakerem swojej świadomości, tylko tyle i aż tyle. Ci Taoiści poprzez swoje praktyki najprawdopodobniej odblokowali ją sobie, dlatego tyle przeżyli, bo mieli wiedzę z poprzednich wcieleń lub dostęp do pamięci wszechświata. Stąd właśnie czerpali wiedzę. A zablokowana jest, bo kiedyś ktoś podjął złą decyzję i zaingerował w prawa Kreacji, nie licząc się ze skutkami.

Antares napisał/a:

Różne ćwiczenia fizyczne stanowiły tylko część wiedzy - to były te rytualne czynności, często dla mnichów lub podobnego stanu. Ale żaden z nieśmiertelnych nie kończył na tym, co więcej, większość zajmowała się de facto energetyką i miała szeroką wiedzę nt. organizmu człowieka - nie tylko tego fizycznego.

Ćwiczenia fizyczne to właśnie energetyka i praca nad jej zmianą, co odzwierciedla się w ciele fizycznym. Ciało fizyczne jest doskonałym miernikiem energetyki. Elastyczne i sprawne ciało -wysoka energetyka, ciało sztywne, pozbawione energii -trup. Ta blokada pamięci nałożona jest właśnie na ciało i poprzez pracę nad ciałem fizycznym trzeba ją po prostu zdjąć. Wtedy zaczyna się dostrzegać i widzieć więcej niż inni. Po to są rytuały, aby poprzez ich powtarzanie doprowadzić do zwiększenia energetyki. Chińczycy mówią o 1 000 000 powrórzeń...

Antares napisał/a:

To jak sprawdziłaś istnienie przeznaczenia, kwestię wyboru wcielenia, "misję" czyli wspomnianą przez Ciebie konkretną robotę, choć wspomniałaś, że jedynie się tego domyślasz?

To jasne, że jak pojawiliśmy się akurat tu i teraz, w czasach gdy na Ziemi planowane jest zniewolenie populacji ludzkiej , to nie będziemy się przyglądać, tylko aktywnie przeciwdziałać temu, co jest na rzeczy. Ja przynajmniej nie będę stać i czekać, ale Ty chyba też nie stoisz i nie czekasz, bo co mają oznaczać Twoje wpisy na Forum? Czy to aby nie jest misja, od której się tak odżegnujesz? Ja osobiście nie lubię słowa misja, bo kojarzy mi się z treściami religijnymi...

332

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

To jasne, że jak pojawiliśmy się akurat tu i teraz, w czasach gdy na Ziemi planowane jest zniewolenie populacji ludzkiej , to nie będziemy się przyglądać, tylko aktywnie przeciwdziałać temu, co jest na rzeczy. Ja przynajmniej nie będę stać i czekać, ale Ty chyba też nie stoisz i nie czekasz, bo co mają oznaczać Twoje wpisy na Forum? Czy to aby nie jest misja, od której się tak odżegnujesz?

Nie traktuję tego jako żadnej misji. Rozmawiam na forum o istotnych tematach, czyli m.in. dotyczącymi naszego świata, całej rzeczywistości, oraz tym, co twierdzą na ten temat niektórzy współcześni czy też co twierdzono w starych pismach - oczywiście jest to pewna, celowa selekcja, np. nie interesują mnie filozoficzne dociekania greckich uczonych. Pisma zostawione przez starożytnych, takie jak w Indiach, Mezopotamii, Chinach, Egipcie, Mezoameryce itd., a nawet - o czym pewnie też słyszałaś - takie plemiona jak Dagonowie w Afryce, są szczególne, wyraźnie wskazują na to, że pochodzą - tak jak zresztą te ludy twierdziły - od kogoś znacznie bardziej zaawansowanego od nich.
Co nie zmienia faktu, że masz rację, iż należy zachować sceptyczne podejście. To, że pochodzą od kogoś zaawansowanego, nie jest jednoznaczne z tym, że nie ma tam ukrytej manipulacji rodzajem ludzkim.
Uważam, że żyjemy w matrixie. Naszym głównym celem, czy też misją jeśli ktoś ma ambicje misjonarskie (ja nie mam), na Ziemi jest moim zdaniem odkrycie prawdy, a nie zasłanianie się wiarą w cokolwiek - w naukę, w reinkarnację, w jakieś misje pokojowe.
Wielokrotnie pisałem, że nasz świat jest sztuczny, został zaprojektowany. Wszystkie konflikty są zaprojektowane. Teoria Darwina, jak i wiele innych teorii naukowych, ale także bilijna historia o powstaniu człowieka, to kłamstwa, nie żadne teorie, o czym każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek się w końcu przekonuje, zestawiając te informacje razem. Mam podejrzenia, że ktoś nami manipuluje, ale też z góry sobie musiał zaplanować, że ludzie w końcu zaczną zadawać fundamentalne pytania - i dojdą do wniosku, że coś w tym nie gra...
Sorry, że mogę tutaj komuś burzyć cały światopogląd - ale obserwując ezoteryków na przestrzeni lat, widzę, że są to naiwne przekonania. Ciągle wkręcają sobie filmy o np. ujawnieniu się kosmitów, bazują na channelingach, w których zapowiada się wspaniałe wydarzenia, potem część odpada, gdy okazuje się, że takie wydarzenia po prostu nie mają miejsca, a część zaciekle dalej broni takiego światopoglądu. Jesteśmy jako jednostki i masy manipulowani na wiele sposobów, i to jest prawie jedyny pewnik. wink
Nie uważam, że przyszliśmy tu ratować planetę. Przeciwnie, jesteśmy tu, bo ktoś to wszystko sobie zaplanował.

malgosia.wl napisał/a:

To nie walka z wiatrakami, woda drąży skałę i pokonuje ją, powinieneś to wiedzieć jako ten który interesuje się Taoizmem. Tak samo jest ze świadomością ludzką, można ją kształtować na tysiące sposobów. Woda z nikim nie walczy, a zawsze wygrywa... smile Osiąga swój cel, bo jest cierpliwa.

Tak mówią te późniejsze chińskie filozofie, oczywiście wiadomo mi, że w późniejszym okresie - gdy już powstały klasztory - taoizm był porównywany często lub wręcz wiązany z wodą - najczęściej przez zachodnich akademikow. Rdzenny taoizm nie dawał żadnemu żywiołowi przewagi nad innymi, opierał się na balansie, jednakowej ważności i ognia i wody, i yang i yin. Ten późniejszy filozoficzny taoizm był wypaczeniem oryginalnych prawd, które jak napisałem wyżej musiały mieć pochodzenie od kogoś bardzo zaawansowanego, co sugerują np. różne starożytne kosmologie, bardzo do siebie podobne, wręcz identyczne.

malgosia.wl napisał/a:

Nie wszyscy i nie zablokowaną tak, aby nie można było jej odblokować. (...) Chińczycy mówią o 1 000 000 powrórzeń...

Zatem praktyczne pytanie brzmi: ile trzeba powtórzeń by odblokować pamięć? Oraz jakich technik? Na jakiej wiedzy/teorii opartych? No i dlaczego w ogóle mamy ją zablokowane i musimy przechodzić - lub może nie? - proces jej odblokowywania? wink

333

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jeszcze pokusiłem się o trochę grafomańskiej poezji, by w krótkich zdaniach podkreślić to, co od wieków dotyczy naszej sytuacji:

Na Ziemi wszystkie odpowiedzi
zostały stworzone dla gawiedzi
A kto zdobędzie się na prawdziwe starania
Zacznie zadawać kluczowe pytania.
wink

Myślę, że warto mieć gdzię na uwadze słowa A. Einsteina: nie chodzi o to, by znać zawsze odpowiedź na pytanie, ale o to, by zadawać właściwe pytania. Z pragmatycznego punktu widzenia przekonałem się, że jest to bardzo praktyczne podejście, i dotyczy nie tylko nauki. smile

334 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-08 14:38:29)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Zatem praktyczne pytanie brzmi: ile trzeba powtórzeń by odblokować pamięć? Oraz jakich technik? Na jakiej wiedzy/teorii opartych? No i dlaczego w ogóle mamy ją zablokowane i musimy przechodzić - lub może nie? - proces jej odblokowywania?

Pytanie z gatunku -ile razy trzeba powtórzyć wierszyk, aby go zapamiętać. Dla kogoś kto ma pamięć wzrokową wystarczy jeden raz, dla osoby z zespołem Downa może i 100 000,- razy to za mało. Zależy, ludzie nie są tacy sami, są na różnym etapie rozwoju i jedni już to kiedyś robili (w poprzednich wcieleniach), a inni dopiero zaczynają to robić. Ogólnie przepływ energii przez ciało odblokowuje różne niedobre procesy, nie musisz w to wierzyć, po prostu to sprawdź...
Bardzo ładny i mądry wierszyk smile
A jednak trzeba się trochę postarać... Może to jest właśnie ten klucz do odblokowania pamięci?

Antares napisał/a:

Nie uważam, że przyszliśmy tu ratować planetę. Przeciwnie, jesteśmy tu, bo ktoś to wszystko sobie zaplanował.

To po co właziłeś w to ciało, mogłeś wybrać inne w innym miejscu i czasie. Jesteś tu, bo kiedyś tak postanowileś, mając więcej informacji niż obecnie. Zadaj sobie raczej pytanie dlaczego wybrałem tą, a nie inną inkarnacje? Co z tego może wyniknąć? Ważne jest co Ty postanowisz z tym faktem zrobić, że tu jesteś...

Antares napisał/a:

Tak mówią te późniejsze chińskie filozofie, oczywiście wiadomo mi, że w późniejszym okresie - gdy już powstały klasztory - taoizm był porównywany często lub wręcz wiązany z wodą - najczęściej przez zachodnich akademikow. Rdzenny taoizm nie dawał żadnemu żywiołowi przewagi nad innymi, opierał się na balansie, jednakowej ważności i ognia i wody, i yang i yin.

Kiedyś załączałam link do filmu z grubasem:
[url]https://www.youtube.com/watch?v=tMk5vn3e5Io[/url]
To są praktyczne zastosowania wiedzy taoistycznej. Ciało jest tutaj jak woda, kwintesencja TaiChi i PaKua w jednym. Nie będę się rozpisywała, bo film pokazuje praktyczny aspekt...

335 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-11-09 08:53:15)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Wszystko ostatcznie sprowadza się do tego, w jakich kategoriach ujmiemy świat, społeczeństwo, zasady, na których się opieramy - czyli co zakładamy!

Nie oszukujmy się: ludzie postrzegają (zakładają) jaki jest świat na podstawie tego, co im pokazują na filmach, we wiadomościach, czy w internecie. I to jest podstawa także ich oceny samych siebie, własnego życia, i... decyzji! O tym piszę dalej.

malgosia.wl napisał/a:

Pytanie z gatunku -ile razy trzeba powtórzyć wierszyk, aby go zapamiętać. Dla kogoś kto ma pamięć wzrokową wystarczy jeden raz, dla osoby z zespołem Downa może i 100 000,- razy to za mało.

Czy dla kogoś, kto zna dokładnie swój organizm, zna przepływ energii, zaobserwował fakty na temat swojego ciała, nie wystarczyłoby jedno powtórzenie ruchów tai chi, kung fu, czy innych?
Nie wiem czy opisywałem swój sen, ale powtórzę go na wszelki wypadek, bo był dość zagadkowy i dotyczył tego tematu: ćwiczyłem w nim właśnie kung fu, szło mi to zaskakująco sprawnie, ale głównie dlatego, że właśnie byłem świadomy dokładnie jak powinny wyglądać ruchy, jak powinny być zgodne z anatomią, przepływem energii. Jeśli ktoś powtarza coś  milion razy, mając nadzieję, że ten milion pierwszy będzie tym właściwym, to znaczy, że najwyraźniej marnuje czas.
Na podobnej zasadzie robiono eksperymenty w USA dotyczące zespołów koszykarzy. Jednemu takiemu zespołowi kazano w ogóle nie przychodzić na fizyczne treningi, ale zamiast tego wizualizować sobie jak świetnie im wszystko wychodzi. Okazało się, że ten zabieg miał bardzo pozytywny wpływ na ich dalsze wyniki w prawdziwej grze.
Czy to drugie to jest także praktyka?
Kluczowe pytanie zatem: po pierwsze dlaczego to działa? Po drugie, dlaczego ci, którzy o tym nie wiedzą, nadal chodzą na fizyczne treningi? Po trzecie, czy coś ominęliśmy, zakładając, że treningi czy praktyka powinna wyglądać tak a nie inaczej?

malgosia.wl napisał/a:

To po co właziłeś w to ciało, mogłeś wybrać inne w innym miejscu i czasie. Jesteś tu, bo kiedyś tak postanowileś, mając więcej informacji niż obecnie. Zadaj sobie raczej pytanie dlaczego wybrałem tą, a nie inną inkarnacje? Co z tego może wyniknąć? Ważne jest co Ty postanowisz z tym faktem zrobić, że tu jesteś...

Z tym ostatnim zdaniem dokładnie się zgadzam: podejmujemy pewne decyzje. Tyle, że - oparte na czym? Na naszym doświadczeniu? Które wynika z poprzednich decyzji? Które wynikają z poprzedniego doświadczenia?

Nie uważam, że właziłem w ciało. Pisałem o tym kiedyś przy okazji snów: dlaczego sen ma taką a nie inną naturę? Dlaczego tracimy świadomość? Żyjemy w matrixie, i co noc mamy na to dowody! Czemu ten fakt jest ignorowany, podobnie jak wszystkie inne?

Jak napisałem wyżej, ostatecznie wszystko bazuje na założeniach. Cały nasz świat działa dlatego, bo istnieją pewne założenia, w które lud wierzy. A pewne fakty sobie pomija - takie tabu "lepiej o tym nie rozmawiajmy, bo tam są smoki" jak mówią czasem Amerykanie. wink

Ludzkość się zaczyna paradoskalnie budzić, bo zaczyna widzieć, że z tym światem coś nie gra, wciskają im kity o powstaniu świata itp. po to, by zaraz twierdzić coś innego, wmawiają, że mamy wolny rynek, a zaraz działania tego samego rządu, w którym urzęduje ministerstwo edukacji, swoimi czynami dowodzi czegoś przeciwnego itd.

Napiszę w ten sposób: z fałszywymi przekonaniami próbowałem "walczyć", aczkolwiek tak naprawdę nie interesuje mnie co gawiedź będzie ostatecznie myślała, więc nawet się specjalnie już nie staram. Widzą fakty, ale każdy je będzie interpretował jak chce. Ostatnio jest głośno, że chcą wprowadzić ograniczenie oszczędności na koncie, tzn. nie będziesz mogła mieć więcej niż z góry ustalona wartość, a bankoty zostaną usunięte z obiegu. Ludzie o tym wiedzą, ale jak próbuję im wyjaśnić konsekwencje, to zasłaniają się frazesami typu lud i tak się zbuntuje. tongue

To mi przypomina próby misjonarskie Lao Tzu. Chciał przekonać różnych wielmoży, urzędników i zwykłych ludzi, że powinni zmienić zachowanie, miał rozwiązania dla sprawowania władzy itd., ale po wielu latach starań zrezygnował. Nie zamierzam powtarzać błędów, znając historię i nie zamierzam być ofiarą powiedzenia Polak mądry po szkodzie. smile

Fajnie, że podajesz praktyczną wiedzę taoistyczną wrzuconą przez kogoś do internetu. Podejrzewam, że gdyby ci taoiści ze starożytności uczyli się w dzisiejszych czasach, to zamiast szukać nauczycieli gdzieś w obcych regionach - lub w swoim umyśle - podziękowaliby Ci za link gdzie podane jest na tacy jak zostać nieśmiertelnym. A tak to musieli zdobyć się na wysiłek. smile Ale zawsze zostaje pytanie: na czym właściwie ta praktyka się opiera?

Ale może zamiast szukać na yt, warto się zwrócić do swojego własnego umysłu? Czym właściwie jest pamięć, którą chcesz odblokować? I jakie skarby oczekujesz tam znaleźć? Praktyka jest zawsze oparta na trafnej obserwacji - a bez klucza do obserwacji praktyka jest nic nie warta, możesz jedynie zgadywać obserwując tych, którzy w jakiś sposób tą wiedzę już zdobyli.

Jeszcze jedno.

Pisałem o tym już kiedyś, ale powtórzę: uważam, że nasz świat zmierza do wyraźnego podziału na kilka ugrupowań:
- tych, którzy uwierzą w propagandę, tzn. tych, którzy nie będą mieli nic i będą szczęśliwi
- tych, którzy nigdy na to się nie zgodzą, i będą nieszczęśliwymi bojownikami o wolność osobistą i wolność rynku
- tych, którzy przewidzieli oba scenariusze i będą zdawać sobie sprawę z tego, że ludzi uwarunkowanych wieloletnią propagandą prawie nie można zmienić, natomiast ludzi doprowadzonych do ostateczności równie trudno zatrzymać jak pędzące stado byków
smile

Jeśli ktoś nie zacznie od swojego podwórka, to skończy na już ogromnym cmentarzu historii ludzi, którzy próbowali zaczynać od misji ratowania społeczeństwa. smile Jeśli ww. Lao Tzu nie opuścił jeszcze Ziemi, to najwyraźniej albo działa w ukryciu, albo odpuścił sobie wpływanie na społeczeństwo i pouczanie go. smile

To odnośnie misji ratowania świata. smile

336 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-09 16:32:40)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Z tym ostatnim zdaniem dokładnie się zgadzam: podejmujemy pewne decyzje. Tyle, że - oparte na czym? Na naszym doświadczeniu? Które wynika z poprzednich decyzji? Które wynikają z poprzedniego doświadczenia?

Nie uważam, że właziłem w ciało. Pisałem o tym kiedyś przy okazji snów: dlaczego sen ma taką a nie inną naturę? Dlaczego tracimy świadomość? Żyjemy w matrixie, i co noc mamy na to dowody! Czemu ten fakt jest ignorowany, podobnie jak wszystkie inne?

Ujmę to inaczej. żyjemy w jakimś ciągu przyczynowo -skutkowym, który wynika z naszego dążenia do rozwoju i doświadczeń, jakie zebraliśmy. To że nie wszystko pamiętamy jest czynnikiem wstecznym naszego życia. Blokada pamięci powoduje że nie pamiętamy, kim naprawdę byliśmy i dokąd idziemy. Ale jest też coś takiego jak intuicja, lepiej lub gorzej rozwinięta u każdego z nas i to ona nam wskazuje kierunek naszej drogi. Biegniemy w tym samym kierunku, nawet jeśli biegniemy tyłem -tak to ujął Hejal. Najgorzej mają Ci, którzy stoją w miejscu i nic nie robią, bo cofają się.

Antares napisał/a:

Ale może zamiast szukać na yt, warto się zwrócić do swojego własnego umysłu? Czym właściwie jest pamięć, którą chcesz odblokować? I jakie skarby oczekujesz tam znaleźć? Praktyka jest zawsze oparta na trafnej obserwacji - a bez klucza do obserwacji praktyka jest nic nie warta, możesz jedynie zgadywać obserwując tych, którzy w jakiś sposób tą wiedzę już zdobyli.

Ci którzy zdobyli wiedzę przeszli długą drogę, Musieli zadawać trafne pytania i znajdować na nie prawidłowe odpowiedzi, dlatego osiągnęli to, co osiągnęli. Znajdywanie odpowiedzi polega na przetestowaniu rozwiązania w praktyce, aby stwierdzić czy działa zgodnie z założeniami, czy nie. W jakich warunkach jest skuteczne, a w jakich nie. Samo gdybanie do niczego nie prowadzi.

Antares napisał/a:

Fajnie, że podajesz praktyczną wiedzę taoistyczną wrzuconą przez kogoś do internetu. Podejrzewam, że gdyby ci taoiści ze starożytności uczyli się w dzisiejszych czasach, to zamiast szukać nauczycieli gdzieś w obcych regionach - lub w swoim umyśle - podziękowaliby Ci za link gdzie podane jest na tacy jak zostać nieśmiertelnym. A tak to musieli zdobyć się na wysiłek. smile Ale zawsze zostaje pytanie: na czym właściwie ta praktyka się opiera?

Nic nie dostałeś na tacy. Aby umieć stosować taką wiedzę w praktyce trzeba przejść taką sama DŁUUUUUGĄ DROGĘ. Większość odpadnie na samym początku, ale czasami znajdzie się ktoś, kto podejmie wyzwanie. Tak to zostało pomyślane i zaprojektowane, aby wiedza nie została wypaczona. Możesz w nieskończoność to oglądać, ale nie zastosujesz tego w praktyce, jeśli nie podejmiesz wyzwania. Nie mam zamiaru nikogo ratować, bo to nie ma sensu, niech każdy sam podejmuje decyzje, a życie i tak zweryfikuje jego wybory.

Antares napisał/a:

Jeśli ktoś powtarza coś  milion razy, mając nadzieję, że ten milion pierwszy będzie tym właściwym, to znaczy, że najwyraźniej marnuje czas.

Jeśli ktoś powtarza coś milion razy, to chcąc nie chcąc staje się to jego drugą naturą i obudzony w środku nocy zrobi to bez bezpośredniego udziału świadomości. I o to właśnie chodzi...  smile

337

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ok, to prowadzi do pytania z czym ma związek powtarzanie? Oczywiście z tym co nazywa się powszechnie podświadomością. Pewnie słyszałaś o takim eksperymencie z psami, że gdy sikały, używano dzwonków tak długo, że im zapadło to w tzw. podświadomość. Potem już sikały bez udziału świadomości na zawołanie, tzn. gdy tylko zadzwoniły dzwonki. smile Aby zablokować, lub też przyspieszyć niektóre procesy, mamy świadomość smile Jako sceptyk nie uważam, że jest to cała prawda, a tylko wierzchołek góry lodowej, opisane to zostało m.in. w hunie, oczywiście dla białych dostępna jest jedynie ta powierzchowna wiedza, dla tych bardziej wtajemniczonych są to także procesy związane m.in. z duchami, władaniem umysłem, duchami, ich przywoływaniem, opętaniem, klątwami, egzorcyzmami itd., blisko spokerwniona z magią voodoo. Intuicję także badałem, generalnie jest ona bardzo nieokreślona i bazuje na wierze. Intuicja polega na wiedzy zewnętrznej (a nie wewnętrznej, generalnie mówiąc), tzn. są to informacje przekazywane telepatycznie przez istoty, które z reguły nie posiadają ciała. W dodatku odbywa się to z pominięciem ciała mentalnego. Tak więc technicznie rzecz biorąc ma ona zupełnie inne podłoże niż większość ludzi sobie to wyobraża. To, że coś podpowiada intuicja, nie znaczy, że jest to absolutna prawda, jest to źródło informacji jak każde inne, i dwóm różnym osobom będzie przekazywała nawet przeciwne informacje. wink Co do testowania, robię to cały czas. Pracuję m.in. nad kwestią świadomości, podświadomości, pamięci, blokad w pamięci, energii i innych tematach. Nie zamykam się jednak wyłącznie na doświadczenia empiryczne, porównuję swoje doświadczenia z doświadczeniami innych, współczesnych i staroryżtnych, jak już wspominalem.

338

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Mam pytanie do Ciebie Małgosia z innej beczki, które uważam za istotne: co byś zrobiła gdybyś jak bohater filmu Matrix odkryła, że rzeczywistość jest zupełnie inna, i żyjemy w swego rodzaju maji (hinduskie określenie oznaczające mniej więcej to co matrix)?

339 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-14 10:23:18)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Mam pytanie do Ciebie Małgosia z innej beczki, które uważam za istotne: co byś zrobiła gdybyś jak bohater filmu Matrix odkryła, że rzeczywistość jest zupełnie inna, i żyjemy w swego rodzaju maji (hinduskie określenie oznaczające mniej więcej to co matrix)?

Ja to wiedziałam cały czas, od urodzenia. Świat jest inny niż się powszechnie wydaje. To bardzo logiczna konstrukcja. Jak program komputerowy. Obowiązują w nim zupełnie inne prawa. Nauka opisuje tylko skutki, nie mówiąc nic o przyczynach. Przyczyny trzeba odkrywać samodzielnie. Jak każdą iluzję, jeśli się ją odkryje trzeba ją zburzyć, wtedy zobaczymy prawdziwy obraz naszej rzeczywistości. Bez zburzenia iluzji będziemy żyć dalej w świecie wirtualnym, a nie rzeczywistym. Będziemy żyć cudzym życiem, a nie swoim własnym...

340

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ok, mam podobne zdanie. Widać w wielu aspektach, że rzeczywistość przypomina program komputerowy, nie twierdzę, że wszystko musi się opierać na matematyce, jak uważają fizycy, jednak wiele elementów rzeczywistości ma faktycznie własciwości matematyczne. Pytanie brzmi: w jaki sposób ten matrix jest manipulowany, podtrzymywany i wykorzystywany, by wpływać na nasze zmysły, zarówno te fizyczne i niefizyczne? Na organizm? Fizjologię? Nasze WYOBRAŻENIA o rzeczywistości? Miliardy ludzi od tysięcy lat są tu tak utrzymywane w iluzji.

341 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-14 14:24:35)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Pytanie brzmi: w jaki sposób ten matrix jest manipulowany, podtrzymywany i wykorzystywany, by wpływać na nasze zmysły, zarówno te fizyczne i niefizyczne? Na organizm? Fizjologię? Nasze WYOBRAŻENIA o rzeczywistości? Miliardy ludzi od tysięcy lat są tu tak utrzymywane w iluzji.

Widzimy tylko niewielki fragment rzeczywistości. Mamy świadomość indywidualną. Koty widzą więcej, wydaje mi się że widzą byty niematerialne, psy widzą bardzo słabo, ale wyczuwają takie rzeczy węchem. Ptaki mają świadomość zbiorową, jak jeden czegoś się nauczy pozostałe w stadzie też to zaraz umieją robić. Człowiek zatracił wiele swoich pierwotnych umiejętności, ale one gdzieś drzemią ukryte. Można je z powrotem aktywować, ale jest to mozolny i długi proces. Nie musimy robić tego, co inni, możemy zacząć zadawać pytania i sobie na nie odpowiadać samemu. Na tym polega postęp i wyjście z Matrixa. Nie robiąc nic tkwimy w nim po uszy i wieko trumny już się nad nami zamknęło, tylko głowa jeszcze nie powiadomiła o tym ciała.

342

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Człowiek zatracił wiele swoich pierwotnych umiejętności, ale one gdzieś drzemią ukryte. Można je z powrotem aktywować, ale jest to mozolny i długi proces.

Jest, ale nie musi być. "Gdzieś" sugeruje, że nie wiemy gdzie, że tu kończy się to, co wiemy - urodziliśmy się bez wiedzy. Ktoś ma w tym cel, byśmy nie wiedzieli... chyba że sami podejmiemy odpowiednie kroki. I to, że nie wiemy, sugeruje właśnie, że nie musi być długi, wręcz może być błyskawiczny. Wystarczy mieć odpowiedni do tego klucz. Pytanie jaki jest tp klucz jest jednak trochę pułapką, bo każdy może myśleć, że zna tą odpowiedź. smile

malgosia.wl napisał/a:

Nie musimy robić tego, co inni, możemy zacząć zadawać pytania i sobie na nie odpowiadać samemu. Na tym polega postęp i wyjście z Matrixa. Nie robiąc nic tkwimy w nim po uszy i wieko trumny już się nad nami zamknęło, tylko głowa jeszcze nie powiadomiła o tym ciała.

Też tak sądzę. I jak powtarzałaś, na odpowiadaniu na pytania nie powinno się to skończyć. Ty nazywasz to coś "praktyką", ja to nazywam "działaniem" w odpowiednim kierunku. Robiąc znowu analogię do kung fu, myślę, że różnica między mistrzem a pasywnym naśladowcą polega na tym, że mistrz nigdy nie przestaje zadawać pytań - co oznacza, że ciągle poszerza swój krąg rozumienia, świadomość tego co się dzieje z jego fizjologią, ciałem, energią, a także umysłem. Naśladowca jedynie powtarza, bo NIE rozumie - tzn. nie jest świadomy tego, co tak naprawdę jest istotne w tym, czego się uczy. Greccy uczeni to coś nazywali formą (współcześnie z reguły mówi się tu o idei lub esencji rzeczy), co jest ciekawą zbieżnością nazw, bo "formy" w kung fu są właśnie tą częścią przeznaczoną dla naśladowców. W Tai Chi mówi się, że należy powtarzać te formy dopóki nie zrozumie się ich istoty - jeśli tak się stanie, można już świadomie je zmieniać.

Kiedyś wspominałaś w kontekście tego tematu, że wg. Ciebie to nie słońce, ale zimno spowalnia procesy starzenia. Obserwując naturę, powiedziałbym, że rola zimna polega na konserwacji struktury molekuł: np. jeśli zamrozisz żywność lub martwe ciało człowieka, to struktura zostaje zachowana. Podobnie działa też przechowywanie żywności w słoikach. Pytanie brzmi czy procesy życiowe i energia również zostają zachowane? Np. jeśli zmniejszymy lub zwiększymy temperaturę ciała bardzo silnie, to czy nadal procesy życiowe będą podtrzymane?

W alchemii mówi się o pierwiastkach yin (zimny) i yang (gorący). Yin jest związany z materią i strukturą - jego podtrzymanie jest kluczowe dla zachowania formy, czyli struktury molekularnej organizmu. Natomiast bez yang wszystko, co dynamiczne, związane z ciągłym ruchem w ciele, zostanie zatrzymane. Np. fotosynteza działa dzięki oddziaływaniu pierwiastka yang, czyli fotonów - energii pochodzącej od słońca. W przypadku człowieka dochodzi jeszcze cały system związany m.in. z hormonami (czymś w rodzaju przełączników organizmu - np. co ma produkować lub czego produkcję ma blokować), układem nerwowym itp. Podtrzymywanie i odmładzanie organizmu musi być związane zarówno z yin i yang: to procesy dynamiczne odnawiają i tworzą nowe komórki zastępując stare, natomiast by te komórki utrzymały swoją formę i strukturę, muszą się stosować do "zasad" utrzymania tej formy w materii czyli do natury pierwiastka yin.

Starożytni widzieli elementy oddziałujące na życie jako żywioły. Dobrym przykładem jest tu drzewo, które korzeniami sięga głęboko w dół, a rośnie wysoko w górę. Ogień pochodzi od słońca, powietrze stanowi atmosferę, woda jest pobierana przez korzenie, natomiast ustanowienie fundamentu, by to drzewo utrzymało swoją pozycję, jest rolą żywiołu ziemi.

Żywioły występują także w alchemii, i są wykorzystywane do opisu procesów zachodzących w organizmie i systemie energetycznym. Do naszych czasów zachowała się jedynie ta zewnętrzna część tej wiedzy, właśnie powtarzana przez naśladowców - zwana tradycją. Tradycja ajurewedejska jest tu dobrym przykładem: hindusi od tysięcy lat przygotowują ciągle te same przepisy, ściśle trzymając się receptur. Nie rozumieją czemu te przepisy są takie a nie inne, ale wierzą, że zachowają dzięki nim zdrowie. Koncepcja zdrowia jest według mnie również cieniem prawdziwego zrozumienia tego, czym są procesy życiowe. smile

343 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-18 16:42:31)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Podtrzymywanie i odmładzanie organizmu musi być związane zarówno z yin i yang: to procesy dynamiczne odnawiają i tworzą nowe komórki zastępując stare, natomiast by te komórki utrzymały swoją formę i strukturę, muszą się stosować do "zasad" utrzymania tej formy w materii czyli do natury pierwiastka yin.

To odpowiedz sobie na pytanie, czy u współczesnego człowieka  oba te pierwiastki są w równowadze? Który przeważa, dlaczego przeważa, a jeśli przeważa, to czym go zrównoważyć.

Antares napisał/a:

Robiąc znowu analogię do kung fu, myślę, że różnica między mistrzem a pasywnym naśladowcą polega na tym, że mistrz nigdy nie przestaje zadawać pytań - co oznacza, że ciągle poszerza swój krąg rozumienia, świadomość tego co się dzieje z jego fizjologią, ciałem, energią, a także umysłem. Naśladowca jedynie powtarza, bo NIE rozumie - tzn. nie jest świadomy tego, co tak naprawdę jest istotne w tym, czego się uczy. Greccy uczeni to coś nazywali formą (współcześnie z reguły mówi się tu o idei lub esencji rzeczy), co jest ciekawą zbieżnością nazw, bo "formy" w kung fu są właśnie tą częścią przeznaczoną dla naśladowców. W Tai Chi mówi się, że należy powtarzać te formy dopóki nie zrozumie się ich istoty - jeśli tak się stanie, można już świadomie je zmieniać.

Ćwiczenia formalne najpierw się studiuje/testuje (najlepiej na żywym organizmie), aby poznać ich sens i zastosowanie, a dopiero później, jak już znamy wszystkie szczegóły powtarza, aby zautomatyzować ich wykonanie. Powtarzanie bez zrozumienia daje jedynie efekt zdrowotny, a nie tylko do tego zostały one stworzone. Ten proces jest naprawdę bardzo długi, można w nim stawiać kamienie milowe, ale postęp nie przychodzi z odpowiedzi na kilka pytań. Dla mnie było to kilkanaście tysięcy pytań przez te wszystkie lata. I jeszcze końca nie widać...
Termin FORMA ma odniesienie wewnętrzne, a nie zewnętrzne. Chodzi o kontrolę umysłu nad ciałem, a nie odwrotnie. Ci co tylko powtarzają nie dochodzą do istoty rzeczy, bo nie stworzyli doświadczalnych warunków, aby tę istotę rzeczy dostrzec. Kręcą się jak ten chomik w klatce, nie widząc sedna problemu. A potem wygląda to bardzo żałośnie:
https://www.youtube.com/watch?v=gJg_x8hM9nQ
Bardzo źle, jak na 53 lata... Brak zrozumienia techniki i niewłaściwy trening. Bezmyślne powtarzanie, które nie prowadzi do postępu. Ciało zwyciężyło nad umysłem...

344 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-11-19 10:31:54)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Nie widziałem nauczyciela, który by uczył form tai chi czy innych sztuk, a koncentrował się na umyśle. Przekazują uczniom głównie jak mają wykonywać ruchy, tzn. na tym zewnętrznym aspekcie. Nieliczni mistrzowie jedynie podkreślają, że chodzi o coś więcej.

Ludzie generalnie funkcjonują głównie na fundamencie nieświadomości - nie są właściwie świadomi prawie niczego. To znaczy mają dużo założeń względem rzeczywistości. Koncentrują się na tych małych rzeczach, ale gdzieś tam nieświadomie mają zakodowane jedynie ogólne pojęcie tych ważnych, fundamentalnych spraw, które jednak pozostają zawsze poza ich świadomym zrozumieniem.

Przykładowo wspomniane wcześniej przeze mnie "życie" - jest to frazes, którym ludzie się posługują nieświadomie. Oczywiście, wystarczy tylko się zastanowić nad tym stwierdzeniem trochę, i stanie się jasne, że życie nie może nigdzie uciekać - chodzi tu oczywiście o podejmowanie decyzji - "decyzje życiowe" to kolejny frazes, zakładający, że chodzi o te decyzje, które następnie mają mieć skutki długofalowe. Nie wszystkie decyzje w momencie ich podejmowania okazują się życiowymi wink i na odwrót, niektóre małe decyzje właśnie okazuja się życiowymi smile

Z obserwacji wielu ludzi stwierdzam, że powiedzenie pewnej osoby z połowy XX wieku "bardziej określa nas to, co odrzucamy, niż to, co wybieramy" jest bardzo trafne i ma właśnie największy wpływ na całe życie.

Innymi słowy to co odrzucamy, właśnie jest przede wszystkim decyzją życiową. A robimy to ciągle - i to w 99% przypadków całkowicie nieświadomie!

Przykład: mój znajomy. W pewnym momencie stanął przed wyborem: czy wybrać drogę katolika, czy nie. Większość katolików nigdy nie wybiera świadomie, ZAKŁADA, że tak jest i tak musi być. On poddał w wątpliwość sens religii, rozmowy w rezultacie zeszły na temat tego co naprawdę jest po śmierci. Ostatecznie jednak jego wybory zakreśliło otoczenie (presja społeczna), tzn. wybrał jednak kościół dlatego, bo... inni w jego firmie chodzą do kościoła smile Ten jeden mały filozoficzny dylemat ostatecznie określił całe jego życie. To są właśnie te decyzje życiowe. Ostatnio stwierdził, że mu życie gdzieś uciekło, na weselach, na ciągłym spotykaniu się w sztucznym środowisku, odwiedzaniu kościoła z przymusu itp. Że ma poczucie bezsensu tych działań, ale że teraz już za późno, by coś zmienić. Oczywiście nie jest za późno - ale na tym przykładzie widać, jak ludzie mają ograniczoną perspektywę tongue

Napiszę to jeszcze raz, bo wg. mnie to kluczowa kwestia: nie warto sugerować się niczyim zdaniem przy ważnych decyzjach, tzn. ulegać presji społecznej, bo gawiedź to ma małe rozumki ale każdy z nich uważa, że pozjadał wszystkie rozumy i ma mnóstwo rad dla innych - natomiast nie lubią ich słuchać smile Jak pisałem, odpowiedzi są dla gawiedzi, natomiast masowa propaganda ma działać tak, by nie zadawali PYTAŃ wink Np. pytań o życie, poza tymi, które z góry zostały zaprojektowane dla społeczeństwa. Dlatego kończą na frazesach - i to na tych frazesach, podbudowanych presją społeczną, opierają się ich prawdziwe decyzje życiowe. tongue Trzeba dodatkowo wziąć pod uwagę fakt, że oni mają bardzo wąską perspektywę, nigdy nie mając szansy poznać naprawdę istotnych tematów. Często nie są nawet świadomi ich istnienia.

A jeśli są świadomi ich istnienia, to je odrzucają. I wracamy do ww. stwierdzenia:

"bardziej określa nas to, co odrzucamy, niż to, co wybieramy"

Jak stwierdził don Juan, jeśli ktoś nie podejmuje strategicznych decyzji w życiu, kończy jak reszta zwykłego społeczeństwa. Jeśli ktoś np. wybiera chodzenie razem z innymi do kościółka, to warto, by podejmował taką decyzję świadomie - a wydaje mi się, że tak naprawdę te decyzje, albo pozorne dylematy, ostatecznie są wynikiem braku PERSPEKTYWY.

Ta perspektywa dotyczy m.in. właśnie tego wątku. tongue

345 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-11-23 13:01:47)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Nie widziałem nauczyciela, który by uczył form tai chi czy innych sztuk, a koncentrował się na umyśle. Przekazują uczniom głównie jak mają wykonywać ruchy, tzn. na tym zewnętrznym aspekcie. Nieliczni mistrzowie jedynie podkreślają, że chodzi o coś więcej.

Prawdziwy mistrz to taki który zmusza Cię do tego, abyś sam odkrył to, co jest istotne. Ci, którzy przekazują tylko ruchy, zwykle nie mają pojęcia o ich istocie. Wystarczy zadać im proste pytanie po co i dlaczego wykonuje się pewne techniki właśnie tak i zaczynają się schody.

Antares napisał/a:

Przykład: mój znajomy. W pewnym momencie stanął przed wyborem: czy wybrać drogę katolika, czy nie. Większość katolików nigdy nie wybiera świadomie, ZAKŁADA, że tak jest i tak musi być. On poddał w wątpliwość sens religii, rozmowy w rezultacie zeszły na temat tego co naprawdę jest po śmierci. Ostatecznie jednak jego wybory zakreśliło otoczenie (presja społeczna), tzn. wybrał jednak kościół dlatego, bo... inni w jego firmie chodzą do kościoła smile Ten jeden mały filozoficzny dylemat ostatecznie określił całe jego życie. To są właśnie te decyzje życiowe. Ostatnio stwierdził, że mu życie gdzieś uciekło, na weselach, na ciągłym spotykaniu się w sztucznym środowisku, odwiedzaniu kościoła z przymusu itp. Że ma poczucie bezsensu tych działań, ale że teraz już za późno, by coś zmienić. Oczywiście nie jest za późno - ale na tym przykładzie widać, jak ludzie mają ograniczoną perspektywę tongue

Ja nie zajmuję się ludźmi zindoktrynowanymi religijnie, bo szkoda czasu i energii. Najlepiej zostawić ich samym sobie, a życie najlepiej wyprostuje ich spaczony światopogląd. Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem, ale o sposobach nauki już rozmawialiśmy...

346

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Napomknąłem o tym, ale chciałbym rozszerzyć temat: w ciągu najbliższych dekad przedłużanie życia na masową skalę (co nie znaczy - większość globalnego społeczeństwa, na początku będą to jednostki) i odmładzanie organizmu stanie się faktem. Najprawdopodobniej przełom nastąpi dzięki niezależnym odkryciom naukowym, w szczególności w biologii. Kiedy tak się stanie, cały system się zawali i nie będzie mógł funkcjonować (podatki na emeryturę stracą sens, co oznacza, że ludzie będą musieli wziąć odpowiedzialność za swoją przyszłość, a nie liczyć na de facto fikcyjne państwo).

Pierwsi ludzie, którzy skorzystają z dobrodziejstw odkryć w biologii będą wzorem, za którym ruszy reszta społeczeństwa: będą walczyć z wielodekadowymi i wielosetletnimi nałogami, przywyczajeniami itd. Nagrodą będzie dłuższe życie i odmłodzenie organizmu - na początek o kilka dekad, potem ta granica będzie się przesuwać.

Za kilkaset lat stanie się oczywiste, że tą granicę można przesunąć w nieskończoność, tzn. życie fizyczne nie zależy wyłącznie od programu w DNA, który uruchamia PROCESY starzenia, ale przede wszystkim od sił - tzn. procesy starzenia, które powodują aktywację hormonów starzenia, są jedynie siłami, które można zrównoważyć lub zablokować innymi siłami - tymi związanymi z przedłużaniem życia. Oczywiście nikt nie musi czekać, aż reszta uśpionego społeczeństwa przejrzy na oczy i zda sobie sprawę, co jest możliwe. Jak pisałem w wątku o matrixie, lepiej myśleć niezależnie i robić kroki w odpowiednim kierunku PRZED innymi, osiągając w zaciszu (raczej niż się tym afiszować wink ) to, co dla reszty ludzkości może być dostępne za setki lat.

347 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2022-12-22 09:33:44)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Za kilkaset lat stanie się oczywiste, że tą granicę można przesunąć w nieskończoność, tzn. życie fizyczne nie zależy wyłącznie od programu w DNA, który uruchamia PROCESY starzenia, ale przede wszystkim od sił - tzn. procesy starzenia, które powodują aktywację hormonów starzenia, są jedynie siłami, które można zrównoważyć lub zablokować innymi siłami - tymi związanymi z przedłużaniem życia.

Za starzenie się odpowiedzialny jest tryb życia i świadomość, a nie jakieś hormony starzenia się zaprogramowane w DNA. Reakcje chemiczne w organizmie to raczej skutek, a nie przyczyna starzenia. Przyczyna leży po stronie niewłaściwego trybu życia, a to jest pochodna fałszywych przekonań na temat zdrowia. Dopóki między uszami nie zawita zdrowy rozsądek i myślenie, będzie tak jak obecnie i żadna siła tego nie zmieni. Zdrowie buduje się od urodzenia, a nie po 60-tce. smile To suma naszych decyzji i nawyków -dobrych lub złych...

348 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-12-22 22:06:18)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:
Antares napisał/a:

Za kilkaset lat stanie się oczywiste, że tą granicę można przesunąć w nieskończoność, tzn. życie fizyczne nie zależy wyłącznie od programu w DNA, który uruchamia PROCESY starzenia, ale przede wszystkim od sił - tzn. procesy starzenia, które powodują aktywację hormonów starzenia, są jedynie siłami, które można zrównoważyć lub zablokować innymi siłami - tymi związanymi z przedłużaniem życia.

Za starzenie się odpowiedzialny jest tryb życia i świadomość, a nie jakieś hormony starzenia się zaprogramowane w DNA. Reakcje chemiczne w organizmie to raczej skutek, a nie przyczyna starzenia. Przyczyna leży po stronie niewłaściwego trybu życia, a to jest pochodna fałszywych przekonań na temat zdrowia. Dopóki między uszami nie zawita zdrowy rozsądek i myślenie, będzie tak jak obecnie i żadna siła tego nie zmieni. Zdrowie buduje się od urodzenia, a nie po 60-tce. smile To suma naszych decyzji i nawyków -dobrych lub złych...

Trawienie, hormony, enzymy itd. - to wszystko działa dzięki programowi. Proces starzenia się jest związany właśnie z procesami. To, że trawisz, lepiej lub słabiej, określone pokarmy, również masz zaprogramowane. Osobną sprawą jest, że program można zmienić, tyle, że dotychczas nauka nie zna właściwie odpowiedzi na pytanie jak. Co nie zmienia faktu, że odnawianie komórek, czyli przeciwdziałanie tzw. procesom starzenia (to, co nazywamy starzeniem, jest bardzo uproszczonym rozumowaniem, skupiającym się jak piszesz na efekcie, a nie przyczynie), jest za-programowane. Tymi procesami można sterować, jeśli wiadomo jak, i teoretycznie można to zrobić w dowolnym wieku, tzn. nawet starzec może odmłodnieć, jest to kwestia aktywowania odpowiednich procesów. Samo wrzucanie do worka-żołądka i przetwarzanie pokarmów to dużo za mało - nie jest to przyczyna, tylko pośrednik między prawdziwą przyczyną a skutkiem, czyli rezultatem, jaki formuje organizm. Ludzie nie mają pojęcia o tym, co się znajduje w pokarmach i ich organizmach (pomijając to, co widać na ZEWNĄTRZ, czyli materialną otoczkę), i czasem zasłaniają się tzw. intuicją, że rzekomo wiedzą lepiej, niż inni. Pierwotną przyczyną przemiany w dowolnej postaci jest energia, w tym przemian chemicznych. To co piszesz, czyli dieta, to pierwszy krok owych przemian chemicznych, o których wspominasz - ale to bardzo zawężony obraz, którym posługują się tzw. eksperci od diet. Jak wspomniałem, należy wyjść poza ograniczenia tłumu i spojrzeć szerzej na to, co naprawdę ma miejsce podczas zachodzenia RÓŻNYCH procesów (jest ich bardzo dużo i ostatecznie składają się na ów rezultat, a to, że człowiek zaczyna życie jako niemowlak, który musi się rozwinąć i urosnąć, jest efektem hormonów, które tak jak piszesz są pewnym pośrednim skutkiem działania bardziej subtelnych procesów - bez względu na to, jaką dietę będzie stosował wink ). Nie warto natomiast się kierować powszechnie używanymi etykietkami, do których "starzenie" należy, gdyż ono tak naprawdę nic nie znaczy, poza bladym pojęciem, że "coś" zachodzi w organizmie w miarę upływu czasu - coś, czyli pewien proces, i o tym już pisałem wink

349

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Liczba 33 często pojawia się wielu ludziom, ktoś po tzw. drugiej stronie dba, by ciągle się ona ujawniała w różnych okolicznościach, poczynając od wieku ukrzyżowania Jezusa, a na wielu operacjach kończąc. W channelingu Kryona było też na ten temat - np. ta liczba pojawiała się w bardzo wielu przypadkach przy dużej katastrofie górników, których zakopało pod ziemią. Tak dużej, że nikt nie miał wątpliwości, że miało to znaczenie.

A teraz spójrzcie na ilość wątków w tej kategorii oraz kategorii niższej na stronie głównej - odpowiednio 233 i 133 smile Są to najistotniejsze i najbardziej popularne kategorie na tym forum. smile

W hinduizmie, którego święte księgi koncentrowały się m.in. na odmładzaniu i nieśmiertelności oraz tamtejszej odmianie alchemii, liczba 33 odnosi się do ilości tzw. bóstw, które w rzeczywistości nie są bogami we współczesnym rozumieniu tego słowa, ale po prostu składnikami wszechświata - czyli życia.

Alchemia często koncentruje się na podstawowych elementach życiowych, które podtrzymują to życie, jak np. powietrze, wewnętrzny ogień, wewnętrzna energia itp. Często widzę, jak ezoterycy fascynują się Indiami, ale kompletnie nie rozumieją kim są w istocie owe "bóstwa", takie jak Agni czyli rzekomo bóg ognia. Agni oznacza jednak element ognia jako taki, i często występuje w różnych starych tekstach, w tym alchemicznych. Odgrywa podstawową rolę w transformacji, tj. procesie alchemicznym wydłużania życia. W sumie cała kosmologia owych składników rzeczywistości, z którymi wchodzimy w interakcję - czyli wszechświatem - wynosi jak napisałem 33.

Przy okazji, przejrzałem sobie ostatnio gazetę, aktualnie dostępną w sprzedaży, chyba national geographic z długim artykułem na temat naukowego podejścia do odmładzania organizmu. Przekonałem się po raz kolejny niestety, że nauka propagowana masom, ale także pracownikom akademicznym, nie jest prawdziwą nauką ale propagandową informacją. Między wierszami można wyczytać, że co prawda wiele potężnych firm, w tym google, inwestują ogromne pieniądze w wydłużanie życia, jednak bardzo mgliście tłumaczą dlaczego nie mogą udostępnić efektów tych badań w postaci konkretnych rozwiązań ludziom smile Powołują się na bezpieczeństwo i konieczność długoletniego sprawdzania wielu różnych kombinacji, mimo, że ustalili, że udało się w laboratoriach przedłużać życie szczurom. tongue Natomiast eliksiry na wirusy, które ostatnio niczym terroryści aplikowali masowo na całej ziemi, nie musiały przechodzić takich procedur bezpieczeństwa - oczywiście jesteśmy okłamywani na każdym kroku wink W rzeczywistości nikt nie będzie zainteresowany, by udostępniać takie rozwiązania nikomu - pomyślcie jaką rewolucję przeszedłby świat. Rządzący się będą tego bardzo obawiać, i zanim z jakichś niezależnych środowisk naukowych wypłynie informacja i nie zostanie zduszona w zarodku przez inkwizycję naukową, chcą zniewolić całe społeczeństwo. Tak więc należy dość ostrożnie podchodzić do oficjalnej nauki, a zamiast tego postawić na niezależną ścieżkę do długiego życia. smile

350

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Do tej pory większość osób biorących udział w tym temacie wypowiadała się negatywnie, a ja swoimi postami byłem jakby przeciwwagą. Tym razem jednak będzie inaczej: nie lubię nikomu podcinać skrzydeł, bo zawsze warto brać pod uwagę szerszy obraz niż ten propagandowy, który nam serwują już od pierwszej klasy w szkołach, jednak jest pewne na 100%, że tylko nieliczni ludzie są w stanie osiągnąć coś więcej na tym polu.

Wyobraźcie sobie, że typowa kobieta lub mężczyzna w roku 2023 osiągnął życie wieczne lub przynajmniej bardzo długie (wieczną młodość, bo to jest tu podstawą, nikt nie chce być schorowanym, zasuszonym starcem, który nie rusza się z łóżka i żyje w tym łóżku stulecia lub tysiąclecia). smile Co będzie robił? Prawdopodobnie zajmie się podbojami płci przeciwnej (gdyż nadal będzie młoda/y i atrakcyjna/y), będzie kontynuował zaprogramowany przez media styl życia, i stale koncentrował się na konsumpcji, w tym konsumpcji alkoholów smile Oczywiście aż do momentu, kiedy spostrzeże się, że jego wieczne życie właśnie przez taki styl życia, a raczej sposób myślenia - a właściwie niemyślenia tylko powtarzania stale tych samych schematów, zostanie zagrożone. Nasze społeczeństwo jest mało rozgarnięte i tylko reaguje a nie przewiduje: wniosek z tego, że nadmiar alkoholu, papierosów czy ciągłego objadania się czipsami przed serialami nad netflixie ma wpływ na to, jak funkcjonuje ich organizm, wyciągają dopiero, kiedy jakiś lekarski ekspert (w cudzysłowiu) oznajmi im, że nie mają szans na przeżycie i zostało im co najwyżej X lat życia wink Ostatecznie te chipsy stają się częścią tego białka, którym muszą żywić się komórki lub powstawać nowe smile

Jako, że wiedza na temat organizmu w naszym społeczeństwie jest porównywalna z tą, którą ludzie mieli w średniowieczu, można powiedzieć, że nadal żyjemy w średniowieczu, tyle, że z dodanymi zabawkami technologicznymi. Ludzie są tylko pozornie inteligentni, w rzeczywistości są głeboko nieświadomi samych siebie i tego dlaczego reagują w określony sposób smile W rzeczywistości są totalnymi ignorantami, dlatego mamy sytuacją globalną jaką mamy smile Z tych powodów nie obawiałbym się w najbliższych wiekach przeludnienia z powodu zatrzymania umieralności w społeczeństwie smile Jeśli ktoś nie postawi pierwszego kroku w istotnych kwestiach, nigdy nie pójdzie w tym kierunku, tak więc panie będą dalej siedzieć w komóreczkach i interesować się wyłacznie akcesoriami do makijażu, a panowie zapychając się piwami oglądać kolejne piłkarskie, ustawione z góry rozgrywki. wink Zaś ta reszta, która postawi kolejne kroki, właśnie z ww. powodów nie zdradzi sekretów wiecznej młodości - i dlatego tej wiedzy nikt nigdy nikomu nie poda na tacy. wink

351 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-01-13 16:27:57)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Jeśli ktoś nie postawi pierwszego kroku w istotnych kwestiach, nigdy nie pójdzie w tym kierunku, tak więc panie będą dalej siedzieć w komóreczkach i interesować się wyłacznie akcesoriami do makijażu, a panowie zapychając się piwami oglądać kolejne piłkarskie, ustawione z góry rozgrywki.  Zaś ta reszta, która postawi kolejne kroki, właśnie z ww. powodów nie zdradzi sekretów wiecznej młodości - i dlatego tej wiedzy nikt nigdy nikomu nie poda na tacy.

Ja podałam na tacy pod nos, ale czytając statystyki GUS-u dotyczące przeciętnej długości życia nikt z tego jeszcze nie skorzystał. smile I najprawdopodobniej nie skorzysta, bo gdyby pojawił się jakiś dociekliwy, to zadałby przynajmniej kilka pytań, a tu cisza. Czyli nikt nie jest zainteresowany przedłużaniem swojej egzystencji i leczeniem tego co nieuleczalne (wg współczesnej medycyny oczywiście). Bo nie ma nieuleczalnych chorób, są tylko nieuleczalni ludzie.

352 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-01-14 18:02:10)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jest takie powidzenie: kłamstwa, ch...e kłamstwa, i statystyki. smile Jeśli ktoś opiera swoją wiedzę na temat rzeczywistości na podstawie tego, w co wierzy statystyczny Polak lub cudzoziemiec - a wbrew pozorom, czyli wbrew temu, co przeciętny człowiek mówi, w co i czemu w coś wierzy, ludzie jak pisałem mają poglądy na zasadzie kopiuj-wklej, czyli potwierzdzone tzw. społecznym dowodem słuszności, czyli jeśli inni tak robią/mówią/myślą, to ja też "powinnam/powinienem" - można powiedzieć, że jest to mniej więcej kopia poglądów prezentowanych w przeciętnym propandowym serialu. smile

malgosia.wl napisał/a:

Czyli nikt nie jest zainteresowany przedłużaniem swojej egzystencji i leczeniem tego co nieuleczalne

Nie jest. Pozornie tylko jest. Mogę wrócić tu do tematu świadomości - teoretycznie i statystycznie, na podstawie odpowiedzi przeciętnych obywateli - każdy jest zainteresowany zdrowiem. W praktyce wyższy priorytet mają fajki, balangowanie, niezdrowy styl życia, niezdrowa żywność, mnóstwo alkoholu (ostatnio bardzo intensywnie propagowanego w filmach)...

Znasz kogoś, kto brałby pod uwagę w ogóle możliwość fizycznego życia wiecznego albo przynajmniej bardzo długiego? smile Na tej odpowiedzi właściwie można zakończyć temat przekonywania ludzi do czegoś, co jest poza ich wyobrażeniami - które jak podrkeślałem w temacie pt. Matrix są programami.

Programy można zmienić. Ale kto tak naprawdę to robi? Nieliczni. Program dotyczący starzenia też można zmienić, ale ci, którzy są tym w ogóle zainteresowani, są ułamkiem procenta tych, którzy wierzą że w ogóle można cokolwiek zmienić. A ci, co wierzą, że można w ogóle coś zmienić, są jeszcze mniejszym ułamkiem całej populacji.

Dlatego do znudzenia będę powtarzał: motłoch ma swoje słabostki i należy je zaakceptować, ale żaden samodzielnie myślący człowiek nie powinien się nimi sugerować (czyt. informacje z GUS'u należy w ogóle wyrzucić do kosza, jeśli nie piszesz rozprawy na temat społeczeństwa polskiego). smile

353

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Programy można zmienić.

A mówiąc konkretniej, można zmodyfikować swoją perspektywę na naturę rzeczywistości. W kontekście tego tematu oznacza to, że można postrzegać zupełnie inaczej organizm niż to widzi statystyczny obywatel Ziemi.

Tyle, że większości ludzi się nie chce nic zmieniać w swoich programach, nie poszukują innych perspektyw ani informacji, i tylko słuchają tzw. ekspertów naukowych lub para-naukowych, którzy swoim życiem niekoniecznie udowodnili, że wiedzą o czym mówią, ale i tak to mówią, i i tak inni ich słuchają bo są postrzegani jako autorytety. smile

Alternatywne sposoby postrzegania organizmu, także jego otoczenia czyli całego wszechświata, jednak istnieją od tysięcy lat - co zresztą wielokrotnie tutaj było poruszane. Bez względu na osobiste preferencje, warto jednak zrobić w swoim umyśle i wyobrażeniach nt. rzeczywistości oraz organizmu pewien reset, i przyjąć zupełnie inne założenia - na wyższym poziomie.

Wiem, że większość tego czytających tu nigdy nie zrobi, ale nie chodzi mi o to, by kogoś przekonywać do czegokolwiek, ale raczej o to, że jeśli ktoś nie zakwestionuje posiadanych informacji, z reguły sprytnie przemyconych i uwarunkowanych wielokrotnie na różne sposoby propagandą informacyjno-edukacyjną, to może sobie już zrobić trafną prekognicję swojej własnej przyszłości: skończy jak ww. statystyczny obywatel. smile A czy tego chce, to już osobna sprawa i nie będę się w to zagłębiał. smile

Alternatywne spojrzenie na rzeczywistość pozwala je ujmować bardziej całościowo i bazować na tych elementach, które faktycznie mają jakiś realny wpływ. Mamy termin mikrokosmos, który jest bardziej całościowym spojrzeniem na organizm, oraz makrokosmos, oznaczający wszechświat na wszystkich poziomach, nie tylko na poziomie fizycznym.

Zabawne jest, jak ludzie nawet intelektualnie wiedząc, że istnieją inne częstotliwości energii niż energia na poziomie fizycznym i tak ignorują wszelkie możliwe konsewkencje tego faktu. A konsekwencje te można nawet samemu wydedukować całkiem prostym rozumowaniem i można podstawowe zależności medyczno-zdrowotno-energetyczne ustalić we własnym zakresie, bez oglądania się na autorytety. Większość ludzi i tak ma wbudowane jednak mocno w głowie to, że "muszą" się odwoływać do autorytetów, czasem nawet niekoniecznie w postaci konkretnych osób, ale sprytnie zakamuflowanych jako tzw. "faktów naukowych".

W skrócie, alternatywne podejście do medycyny, organizmu, mikrokosmosu, ale zarazem zrozumienia wszechświata, na którym opierała się m.in. tradycyjna medycyna i alchemia, bierze pod uwagę nie tylko to, ile atomów siarki lub molekuł rafinowanego cukru znajduje się w kupowanym batoniku w supermarkecie smile ale także za podstawę oceny rzeczywistości bierze pod uwagę inne czynniki, np. ciepło, topnienie, konsolidację materiału itp. W taoistycznej alchemii wszystkie te aspekty, dotyczące zarówno całej rzeczywistości (makrokosmosu) jak i funkcjonującego wg. tych samych praw wszechświata ludzkiego organizmu (mikrokosmosu) były ukrywane pod postacią symboli - posługując się wyższym przykładem, odpowiednio ognia, wody lub metalu w teminologii starochińskiej.

Organizm ludzki można traktować jako biotechnologiczny system, w którym ww. prawa nieustannie funkcjonują. Alchemia mówi o przemianach, i ludzki organizm właśnie jest takim tworem alchemicznym w którym nieuastannie zachodzą różne procesy: podgrzewania, rozbijania, formowania na nowo itd. U przeciętnego zjadacza chleba te procesy w ogóle nie są zarządzane świadomie - taki człowiek myśli sobie przez całe życie o niebieskich i innego koloru migdałach, wierząc, że jego organizm sam będzie się nim opiekował a nie na odwrót smile Alchemik natomiast to osoba bardziej świadoma od tłumu i zorientowana w tym, że tymi procesami może właśnie świadomie zarządzać: może odpowiednio energią podgrzewać lub ochładzać określone partie tego bio-systemu. Ponieważ nie chodzi tu tylko wyłącznie o same organy, ale również o cały układ energii, skupia się przede wszystkim na stworzeniu "złotej pigułki" (używając tylko jednej z dostępnych alegorii alchemicznych), czyli wysokiej jakości skoncentrowanej energii, którą następnie może wykorzystać do różnych procesów "zarządzania" swoim oganizmem. W ten sposób alchemik bierze na siebie odpowiedzialność bezpośrednio za procesy wewnątrz organizmu, czyli bio-energetycznego systemu, a nie tylko w ciemno próbuje różnych receptur z poradników zdrowotnych, których tak naprawdę nie rozumie, ale powtarza je, bo "działają" lub przynajmniej tak mówią autorytety, że działają. smile I to można uznać za bardzo wstępne wyjaśnienie jaką perspektywę na organizm i rzeczywistość miał bardziej rozgarnięty alchemik, bo alchemik alchemikowi również był nierówny. smile

354 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-03-13 20:21:42)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

W starożytności i średniowieczu powszechnie używano symboli - w późniejszych czasach jednak wiedza na temat symboli została zapomniana, poza bardzo małym kręgiem wtajemniczonych. Za przykład można podać Starożytny Egipt, w którym posągi tzw. bogów były symbolami, np. miały głowę szakala, sokoła itp. Podobnie sprawa ma się z innymi elementami-symbolami metafizycznymi jak te, które opisują konstrukcję metafizyczą człowieka, np. to co obecnie ze staroegipskiego tłumaczy się jako dusza lub ciało astralne w starożytnym języku egipskim nazywało się Ba (w przeciwieństwie do energetyki człowieka, czyli Ka, co jest tym samym co Ki oraz Qi w Japonii i Chinach - o Qi/Ki/Ka pisałem w poprzednich postach). Miało ono symbol ptaka - co sugerowało, że jest lżejsza od materii i potrafi się łatwo wzbić w niebo. Podobna symbolika istniała w Starożytnych Chinach - już pisałem tu kiedyś nt. 4 kierunków świata i 4 powiązanych z nimi zwierząt, z których południe było kojarzone z niebem i duszą, symbolizowaną przez - w zależności od epoki w Chinach - przez jakiś rodzaj lekkiego ptaka. Przeciwny kierunek, północny, był symbolizowany przez powolne zwierzę, czyli żółwia o twardej skorupie, i było symbolem materii. Pozostałe 2 kierunki, czyli wschodni, gdzie wzbierała się energia Qi (konkretniej mówiąc, energia słoneczna w postaci Qi nasilała się), było związane z mocarnym smokiem, który choć nadal był ciężki i twardy, podobnie do żółwia, jednocześnie już potrafił wzbić się w powietrze, jak południowy feniks lub żuraw. Na zachodzie, kiedy energia opadała, ale wciąż była jeszcze silna, "panował" tygrys, zwierzę silne ale już nie potrafiące latać, jedynie wysoko skakać dzięki zgromadzonej wcześniej energii.

Oczywiście te wszystkie zwierzęta były symbolami i oznaczały naturalne procesy w przyrodzie, a także w ludzkim ciele. To ostatnie właśnie było szczególnie kluczowe dla alchemików: dzięki tym procesom dokonywali swojego dzieła, czyli transformacji "brudnej", ciężkiej i przyziemnej energii, w symbolice alchemicznej często wiązanej z ołowiem, w symboliczne złoto, czyli wysokiej jakości energię. Jeszcze raz podkreślę, że wszystkie te zwierzęta czy metale były symbolami.

W chińskiej alchemii i kosmologii dokonano jeszcze podziału kierunków na dodatkowe 4 pośrednie, czyli łącznie 8, nazywane ba-gua lub pa-kua, w zależności od transkrypcji ("ba" czyli 八 w j. chińskim oznacza 8, zaś gua czyli 卦 oznacza trygram, i był stosowany m.in. w jednej z najstarszej znanych ksiąg świata czyli I-Ching - księga przemian - która była uważana przez taoistów za dzieło m.in. alchemiczne). Razem były stosowane do przemian - zarówno w sensie parapsychicznym do odkrywania losów, jak i alchemicznym do zrozumienia przebiegu procesów ENERGETYCZNYCH u człowieka.

Alchemicy używali takich zwrotów jak Ch'ien (niebo) i K'un (ziemia - nie mylić z materią w takiej postaci jaką znamy, chodzi tu o bieguny we wszechświecie) jako pewnych symboli, z których pierwszy oznaczał czystą energią yang zaś drugi czystą energię yin, i oba potencjalnie znajdowały się w ciele energetycznym u człowieka. Na podobnej zasadzie używali zwrotów Smok i Tygrys, które ze sobą walczyły w organizmie człowieka - przypomnę, że są to zarazem przeciwne kierunki świata: wschód i zachód. Oczywiście symbolicznie oznaczają one, jak napisałem wyżej, odpowiednio energię WZNOSZĄCĄ i OPADAJĄCĄ.

To bardzo skrótowy wstęp do alchemii chińskiej. Takimi pojęciami chińscy taoiści operowali na przestrzeni wieków i były to symbole metafizyczne, które odnosiły się do energetycznego ciała człowieka i brały udział w świadomie zarządzanych, przy pomocy umysłu, procesach, które ostatecznie transformowały ciało ENERGETYCZNE tak, że w jego kluczowym miejscu pojawiała się tzw. złota pigułka, która potrafiła zmienić zwykłe procesy metaboliczno-fizjologiczne by zapewnić życie bardzo długie lub wieczne, w tym przy udziale organu, który na zachodzie tłumaczy się jako POTRÓJNY ogrzewacz (potrójny nieprzypadkowo - są 3 podstawowe elementy alchemiczne: ołów, siarka i rtęć, i każda z części ogrzewacza: dolna, środkowa i górnna, się do nich odnosiła).

W indyjskiej alchemii jest również 5 elementów, z czego 4, związane z 4 kierunkami świata, są zarządzane przez ten 5-ty element - którym był tzw. eter. Jest to hinduskie pojęcie, które oznacza czystą i niewidzialną energię przestrzeni, i ma bezpośredni związek z umysłem, który następnie poprzez ów eter dokonuje zmian w procesach życiowych w organizmie człowieka.

355

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Niektórzy zastanawiają się po co coś robić, dorabiają do tego filozofię, dyskutują na ten temat i ostatecznie tego nie robią, bo ich filozofia nakazuje im negatywną ocenę danej czynności. Inni się tym nie przejmują, lub w ogóle nie są świadomi tego faktu, i po prostu albo to robią albo szukają praktycznych porad "jak" coś osiągnąć, a nie "po co". Jest to częsty przypadek, i jak niektórzy już cytowali na forum, nie ominął książki Hejala smile

Ale nie o tym chciałem. Podaję cytat z jednego z najpopularniejszych starochińskich manuali (uwaga: mistyczna brama to energetyczny element w systemie energetycznym człowieka, który nie ma charakteru fizycznego, ale umiejscawia się go w dolnej części brzucha - patrz cytat niżej - i pozwala na uruchomienie swego rodzaju źródła energii pochodzący z Tao, która energetyzuje, odświeża i utrzymuje cały organizm w stanie młodości):

Otwarcie mistycznej bramy jest chronionym sekretem. (...) jeśli twoja aktywność naśladuje naturę Tao, dokonasz postępu. (...) Jeśli [jednak] myślisz, że mistyczna brama to [jakiś] element umiejscowiony w ni-wa wokół twoich brwi, na splocie słonecznym, lub też na punkcie tan t'ien w twoim brzuchu, czy umiejscowiony pomiędzy twoimi nerkami, u podstawy kręgosłupa, to jesteś daleki od prawdy, gdyż Tao nie jest umiejscowione w tych [fizycznych] miejscach.

Tao według kosmologii taoistycznej można uznać za coś w rodzaju poza-enegergetycznego  źródła wszelkiej energii. Samo jest niematerialne, ale tworzy czas, przestrzeń i energię (zwaną qi), i człowiek jako istota wielowymiarowa posiada do niej dostęp przez ww. mistyczną bramę - którą własnie należy wg. tego co sugeruje tekst otworzyć.

356

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Czym jest praktyka? Czy można przedłużać życie - czyli odmładzać organizm, bo oba są tym samym - wyłącznie poprzez jakieś rytuały?

Kiedyś słyszałem takie powiedzenie jakiegoś wschodniego mistrza, że nie to jest najważniejsze, co próbujemy lub wręcz forsujemy wtłoczyć jako rutynę, a nawet nie to, co jest nawykiem, ale to, co jest częścią naszej prawdziwej natury. Inaczej to ujmując: punkt prawdziwego zahaczenia, wg. filozofii tao, znajduje się głęboko w umyśle, a nie polega na zewnętrznej manifestacji.

Wielu ludzi, w tym Chińczyków, którzy uważają się za adeptów taoizmu, w rzeczywistości mu zaprzecza - bo chodzą na ćwiczenia tai chi, qi gong, wu shu i inne tego typu przekonani, że polega to na uczeniu się ruchów ciała, względnie jakichś aktywnościach typu oddychanie.

Dla odmiany, ich własny "patron", Lao Tzu, wyraźnie napisał, że chodzi o tą ukrytą istotę sprawy - "tao". I to zwykle trudno jest zrozumieć. Bo ludzie myślą zewnętrznymi kategoriami: organ się psuje, bo nie ma np. dostatecznej ilości jakiegoś hormonu, bo jest niezbalansowana ilość krwinek białych i czerwonych, itp. To NIE jest istota sprawy.

Jeszcze raz wrócę do postawionego pytania, właśnie kluczowego: "Czy można przedłużać życie", prowadzące do pytania, czym w istocie jest życie?

Czy życie to tylko biologiczna FORMA fizyczna? Czy też może tzw. oddech, o którym mówili np. Indianie, że bez oddechu nie ma życie? A może to elektryczne prądy, które mkną przez organizm i bez których istnienia organizm nie ma szansy funkcjonować?

A może te wszystkie powyższe elementy mają jeszcze bardziej subtelne źródło, tzn. źródłem życia jest umysł?

Zauważyłem coś takiego: 5 lat dla współczesnego człowieka to dużo - współczesnego, czyli takiego, o którym mówi historia (a nasza oficjalna znana historia cywilizacji jest uboga, bo liczy zaledwie parę tysięcy lat wstecz). Tymczasem 5 lat tak naprawdę to tyle co nic. Jednak człowiek się mocno zmienia przez 5 lat: pominę lata poniżej 18, ale między 18 a 23 rokiem życia, pomiędzy 23 a 28, pomiędzy 28 a 33 itd. Niekoniecznie fizycznie te zmiany są wyraźne, ale jeśli ktoś jest spostrzegawczy, zauważy, że psychika człowieka wyraźnie się zmienia - jest diametralna różnica między ekspresją osoby w wieku lat 20 i w wieku lat 50-60. Osoba w wieku 20 lat sprawia wrażenie młodego w sensie zachowania i ekspresji, zaś osoba w wieku 60 lat ma zupełnie inną ekspresję, nawet osoba w wieku 25 lat ma zupełnie inną ekspresję niż w wieku 20 lat.

Typowa odpowiedź mogłaby brzmieć: widać upływ czasu. Ale to nie chodzi o czas, ale o wewnętrzną energię, o której mówili oczywiście także taoistyczni alchemicy. Ta energia ma przede wszystkim charakter umysłowy, ale oddziałuje na fizjologię, psychikę człowieka, a przez to pośrednio na organizm. Także według aktualnego stanu nauki hormony kontrolują i regulują procesy życiowe w organizmie, w tym tzw. hormon śmierci, są oczywiście też hormony młodości. Krążą one we krwi, i mogą być sztucznie wtłoczone z jednego organizmu w drugi. Jednak to nie zadziałało - bo nie mamy technologicznego rozwiązania problemu starzenia. A więc co?

Umysłu nie da się oszukać. Jeśli ktoś ma "starą" psychikę, to nawet po hormono-terapii odmładzającej będzie wyglądał jak karykatury aktorów i innych celebrytów, którzy są klientami współczesnej medycyny estetycznej.

Mam praktyczne obserwacje tego, że to, co pisali taoiści nt. konieczności zadbania o swoją psychikę, umysł i energię, obserwować ją i odmładzać jest bardziej istotne. I tu wracam do początku wypowiedzi: nie chodzi tu o rytuały ani rutynę, choć te są też istotne - ale o naturalne dążenie do młodości, w pierwszej kolejności przez zachowanie świeżego, młodego spojrzenia na wszystko w życiu. Życie ma swoje źródło nie w atomach, ale właśnie w ukrytym na pozór, wewnętrznym aspekcie naszej natury. Umysł musi być silniejszy od materii, fizjologii itd. - tak, by sam sobą mógł zarządzać i odpowiednio samego siebie kierować w kierunku takiego rodzaju spojrzenia na rzeczywistość, która przypomina bardziej dziecięce spojrzenie, a nie spojrzenie starca znużonego życiem. smile A umysł przekłada się na energię. Wówczas cała reszta, włącznie z ekspresją, będzie również iść w odpowiednim kierunku - młody człowiek "ma" dużo energii, ale zgodnie ze wskazówkami starodawnej medycyny chińskiej, z "czasem" ją traci. Dlaczego? smile

357 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-04-25 14:02:40)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

A umysł przekłada się na energię. Wówczas cała reszta, włącznie z ekspresją, będzie również iść w odpowiednim kierunku - młody człowiek "ma" dużo energii, ale zgodnie ze wskazówkami starodawnej medycyny chińskiej, z "czasem" ją traci. Dlaczego?

Bo nie rozumie jak funkcjonuje jego ciało i jego nawyki powodują, że prędzej czy późnie się zestarzeje. Bo brakuje mu autorefleksji nad tym co się wokół niego dzieje i odpycha od siebie proste i oczywiste prawdy, dotyczace zdrowia i długowieczności, szukając "cudownych eliksirów" do przedłużenia egzystencji. Nie widzi tego, że jego ciało jest tworem doskonale przez kogoś zaprojektowanym i ma wbudowane mechanizmy autoregeneracji, tylko ich nie potrafi uruchomić, bo tkwi po uszy w schematach myślowych i nic z tym nie robi. Ale jak się większość życia spędza na portalach społecznościowych i przed ekranem telewizora, to tam niestety nie ma dobrych rozwiązań. Rozwiązanie trzeba znaleźć samemu, a to wymaga twórczej pracy i wysiłku. smile

A tak na marginesie, coś czego nie da sie zdefiniować lub opisać jest po prostu bezużyteczne i szkoda sobie tym zaprzątać umysł. Lepiej skupić się na tym, co mierzalne i definiowalne wokół nas, bo od tego będzie zależała nasza dalsza egzystencja.

358 Ostatnio edytowany przez Antares (2023-04-25 21:48:01)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

A tak na marginesie, coś czego nie da sie zdefiniować lub opisać jest po prostu bezużyteczne i szkoda sobie tym zaprzątać umysł. Lepiej skupić się na tym, co mierzalne i definiowalne wokół nas, bo od tego będzie zależała nasza dalsza egzystencja.

Hmm... również mam naukowe i mentalne lub też "techniczne" podejście do rzeczywistości, ale myślę, że to daleko idące uproszczenie. Nie wszystkie informacje docierają do umysłu w jasny, mierzalny i całkowicie świadomy sposób. Lao Tzu mówił, że trzeba wyjść poza to, co mierzalne, definiowalne lub możliwe do "nazwania" - bo prawdziwe ŹRÓDŁO rzeczywistości jest zawsze poza tym, co możemy łatwo zamknąć. Wbrew pozorom jest to logiczne, że własnie nie ma sensu zamykać się tylko w tym, co definiowalne: tym, co definiuje, jest Twój własny umysł, a więc jest coś, co wykracza poza to, co zostało zdefiniowane, więc definiujesz w następnym kroku swoją zdolność do definiowania - i znowu dotykasz tego samego problemu, że posłużyłaś się przy tym procesie meta-definiowania zdolnością, która wykracza poza te szersze ramy, i tak w nieskończoność. Jest to stary i znany problem, zajmowali się nim właśnie ludzie, którzy z uporem maniaka twierdzili, że wszystko może być mierzalne i definiowalne - czyli matematycy, tacy jak Hilbert. Hilbert twierdził, że można stworzyć pewien system meta-matematyczny, który pozwoli wszystko określić - mówiąc inaczej, sprowadzić całą rzeczywistość do matematyki, a następnie tą matematykę do pewnego nad-systemu abstrakcyjnego. Oznaczałoby to, że cała rzeczywistość jest mierzalna.

Niestety, szybko poległ. Do końca życia upierał się, że można to osiągnąć i walczył ze wszystkimi, którzy zaprzeczali jego wysokiemu autorytetowi. (Pisałem już, żeby nie kierować się autorytetami?). Jego młodsi koledzy po fachu, w tym w szczególności Kurt Godel, udowodnili, że NIE JEST możliwe zamknięcie żadnego "systemu myślowego" w jakiejś definiowalnej próżni - tzn. mniej więcej to, co opisałem wyżej. Udowodnił to jednak przy pomocy czystej matematyki, a nie luźnego opisu jak ja to zrobilem, ale ostateczny wniosek jest ten sam.

Ten wniosek wysnuli już starożytni, nie tylko taoiści, podobne koncepcje istniały w Starożytnym Egipcie i w innych kręgach.

Jeśli uważasz, że powyższe to nieprawda, a koncepcja tao (czyli coś z definicji niedefiniowalnego wink ) jest zatem dla ciebie bezsensowna, to zapytaj siebie: JAK ZMIERZYĆ ŻYCIE, a konkretniej jego źródło? Po ilości krwi? Elektrycznych impulsach w ciele? Szybkości ciosu w kung fu? Szybkości biegu? Szybkości reakcji na wydarzenie? smile Nie ma to sensu. Nauka próbuje za pomocą malutkich, wyodrębnionych punkcików, które mierzy, takie jak tętno serca, dojść do bardzo daleko idących wniosków - a jest to jak powiedzenie o ślepcach dotykających różnych częsci słonia i dochodzących do różnych wniosków.

Kolejna sprawa: czy każdy aspekt rzeczywistości musi być użyteczny? Jeśli udaję się na romantyczny wieczór przy zachodzie słońca, to niewiele on zmieni w zasadzie w moim życiu, ale potrafię docenić piękno tego momentu - ale nie potrafię zdefiniować czemu dla mnie i drugiej osoby jest piękny.

Wolę przyjąć pragmatyczne, ale obiektywne podejście: mierzalność jest ważna, ale nie można na niej się zatrzymywać. A to właśnie wiele ludzi we współczesnym świecie robi, bo tak jest uczona w szkołach - mamy do czynienia z tzw. inteligentnymi idiotami. Są inteligentni, potrafią z palca podać ci wiele faktów encyklopedycznych (czyli zmierzonych, np. średnia długość trąby słonia wynosi tyle i tyle, tętno u konia różni się od tętna człowieka o tyle i tyle, długość pasma DNA ma tyle i tyle kilometrów gdyby go rozciągnąć itd.), ale tak naprawdę g... wiedzą smile To nie mierzalność ani definiowalność są istotą ("tao") sprawy - ale właśnie twój umysł, który zakreśla owe ramy. Warto zatem przesunąć punkt uwagi z miary tętna na to, co chcesz tak naprawdę za pomocą tego zmierzenia osiągnąć, oraz w jaki sposób - i w tym przypadku dochodzimy do drogi, która jest zaproszeniem do następnej drogi docierającej do sedna. Tao właśnie jest tłumaczone także jako "droga", a nie tylko "istota" i "cel"... Jak widać, tao to taka uniwersalna koncepcja, która pozwala naukowcom mieć szerszą perspektywę na to, co próbują obliczać i mierzyć.

Podsumowując, uważam, że życia nie da się zmierzyć, i nawet, jeśli osiągniesz wieczne życie przy pomocy mierzalnych technik / technologii, to będzie to trochę przypadek, bo nie będziesz rozumiała życia, tak samo jak współczesny naukowiec nie rozumie elektryczności, i tak samo współczesny człowiek nie rozumie czym tak naprawdę jest materia, światło itd. ale nie przeszkadza im to wykorzystywać tych sił w praktyczny sposób - rolnik, przykładowo, widzi, że jeśli uprawy są wystawione na światło słoneczne, to rosną, i to jest właśnie użyteczne podejście. Oczywiście to, że jest idiotą, nie przeszkadza mu zasadzać co roku nowych plonów smile

Moją ambicją jednak jest naprawdę poznać to, czym jest życie, a nie zasłaniać się "magicznymi" technologiami, które tylko udają, że wiedzą, na czym polega życie.

359 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2023-04-27 13:35:11)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Podsumowując, uważam, że życia nie da się zmierzyć, i nawet, jeśli osiągniesz wieczne życie przy pomocy mierzalnych technik / technologii, to będzie to trochę przypadek, bo nie będziesz rozumiała życia, tak samo jak współczesny naukowiec nie rozumie elektryczności, i tak samo współczesny człowiek nie rozumie czym tak naprawdę jest materia, światło itd. ale nie przeszkadza im to wykorzystywać tych sił w praktyczny sposób

Zawsze można na koniec egzystencji w ciele podsumować czy było fajne i ciekawe (życie), czy jak papier toaletowy (długie szare i do d....) smile Taka ocena jest sumą tego co nas spotykało odkąd sięgamy pamięcią. Zawsze można je też porównać do życia innych osób i mamy skalę. Pojęcie TAO nam tego nie ułatwia, bo jest niedefiniowalne. Ponadto jest tu chyba jakiś błąd logiczny, jak można poznać życie przez coś co jest niedefiniowalne. To tak jak kosmici wypowiadaja się o Kreacji- istota najwyższa, kropka. Skąd się wzięła, jakie są jej intencje tego nie wie nikt, bo informacje o tym są zablokowane w Pamięci Wszechświata. Cała reszta to przypuszczenia. Wiedza być może istnieje, ale nie dla Ciebie i nie dla mnie, nie dorośliśmy do tego więc dajmy sobie spokój. Jeszcze nie i długo długo nie. smile Jak się z nią kiedyś połączymy to się wtedy dowiemy...
Apropo miary tętna, to Chinczycy potrafią postawić diagnozę na podstawie pulsu i wykryć choroby, ktore normalnie są wykrywane po przeprowadzeniu specjalistycznych badań. To jest właśnie miara świadomości, a nie TAO, o którym tak na prawdę nic nie wiemy. Diabeł tkwi w szczegółach -praca, którą trzeba wykonać (fizyczna, umysłowa) powoduje że świadomość uległa poszeszeniu (sama z siebie nie poszerza się, niestety).

Antares napisał/a:

Kolejna sprawa: czy każdy aspekt rzeczywistości musi być użyteczny? Jeśli udaję się na romantyczny wieczór przy zachodzie słońca, to niewiele on zmieni w zasadzie w moim życiu, ale potrafię docenić piękno tego momentu - ale nie potrafię zdefiniować czemu dla mnie i drugiej osoby jest piękny.

Ale spotykając się z kilkoma osobami zawsze możesz stwierdzić, z którą było najfajniej, Twoja podświadoma sfera odpowie na to pytanie najlepiej jak potrafi. Zmieni to w Twoim życiu, że poznasz kolejną osobę, która może wpłynąć na Twoje życie w przyszłości lub nie.

Antares napisał/a:

Moją ambicją jednak jest naprawdę poznać to, czym jest życie, a nie zasłaniać się "magicznymi" technologiami, które tylko udają, że wiedzą, na czym polega życie.

To je poznawaj najlepiej jak umiesz, ani magiczne technologie ani magiczne TAO nie jest do tego niezbędne, wystarczą dobre chęci...

360

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Musiałem znaleźć chwilkę, by zebrać razem te parę informacji w całość.

Gdybym poniższe napisał na początku mojej rejestracji na tym forum, nie uwierzyłbym w to wszystko.

Prawdopodobnie zaprzeczyłbym zwłaszcza podważaniu zakresowi naszej wolnej woli. Teraz mogę po tych ok. 10 latach powiedzieć, że jesteśmy w dużej mierze okłamywani (wiem, mocne słowo smile ) o istnieniu wolnej woli i innych tego typu rzeczach na tej planecie. Jeśli obiektywnie się przyjrzycie egzystencji fizycznej na tej planecie z szerszej perspektywy, to nic, co w co powszechnie się wierzy, tak naprawdę się nie zgadza. Niestety, na obecnym etapie muszę stwierdzić, że wiele tego, co kiedyś pisałem, została zweryfikowana przeze mnie negatywnie, tzn. prawda jest dziwniejsza niż się nam wydaje.

I z tych powodów rozumiem tych, którzy mogą nie tylko nie wierzyć, ale wręcz szydzić z poniższych informacji. Mogę tylko powiedzieć, że jak wspomniałem osobiście je weryfikowałem, i uważam, że wszelkie przekonania o tym, jak jest naprawdę, czy też co jest możliwe a co nie, należy wyrzucić do kosza (!!!)

Co ciekawe, owi niewidzialni manipulatorzy matrixa jednak dają często w dość specyficzny i pokrętny sposób znać o swojej obecności i o tym, że nie jesteśmy jako Ziemianie samotnymi, jedynymi we wszechświecie inteligentnymi istotami, ale wręcz przeciwnie, tyle, że zostaliśmy celowo odizolowani. Dlaczego...?

Łatwo zaobserwować stopień ignoranctwa naszego społeczeństwa choćby po postawie naukowców, którzy przecież są szkoleni w tym, by zachowywać obiektywną postawę do wszystkiego. Rzeczywistość jednak jest taka - jeśli ktokolwiek z was miał okazję rozmawiać z ludźmi, którzy mienią się stopniami naukowymi - że oni w 99% zasłaniają się "metodą naukową", ale w rzeczywistości przyjmują wszystko, co jest sygnowane marką "nauka", na wiarę. Są ZAPROGRAMOWANI na naukę tak samo, jak osoba religijna jest zaprogramowana na swoją własną religię. To przesłania im obiektywność myślenia, i w tym sensie nauka tylko w teorii jest nauką, w praktyce jest zaś współczesną religią, tzn. zbiorem wierzeń.

Wyobraźcie sobie, że istniejecie w niefizycznej postaci. Projektujecie nowy system "zabawy" dla świadomości, który nazwaliście planetą Ziemia. Tworzycie system ciała fizycznego oraz zarządzające nim kody, tzw. DNA (molekuły, które mają bardzo określone zadanie - pośrednictwa w informacji między poziomem mentalnym a poziomem organiczno-fizycznym!), które jest sterowane przez mnóstwo różnych czynników, zarówno kwantowo-energetycznych (które można by zredukować wzorem nauki do promieniowania) jak i fizycznych (jak wspominane we wcześniejszych postach hormony). O naukowym rozumieniu tego fenomenu napiszę niżej. Najpierw skupię się na spojrzeniu z punktu widzenia... projektanta Ziemi, który stworzył ciała fizyczne istot biologicznych po to, by móc następnie się w nie wcielać i je wykorzystywać, na podobnej zasadzie jak kierowca "wciela się" do wnętrza samochodu i ma częściowe (ale bardzo ograniczone) poczucie bycia również samochodem.

Jak mówi wiele źródeł, na początku człowiek w sensie eksperymentu genetycznego żył bardzo długo. Świadomość wcielająca się wówczas w ciało fizyczne nie miała skasowanej pamięci, tzn. dokładnie pamiętała wszystko, co wydarzyło się przed wcieleniem.

Spoglądając na wydarzenia w przód, czyli do obecnej "chwili" w historii Ziemi, widzimy, że zaszła pewna wyraźna zmiana. Ktoś zdecydował, że pamięć o egzystencji niefizycznej nie była korzystna z jakiegoś powodu. Być może wręcz zaszła na jakimś wysokim szczeblu chytra manipulacja, która doprowadziła do tego, że naiwne tzw. dusze obecnie istnieją w dziwnym systemie, w którym ktoś decyduje o ich życiu na Ziemi, a one same, czyli de facto my ludzie, nie są świadome tego, co zaszło przed ich wcieleniem. W ten sposób to, co się dzieje na Ziemi, można nazwać Matrixem, czyli w pewnym sensie wirtualnym systemem, który jest manipulowany przez niewidzialne "ręce" (a raczej umysły tych, którzy kontrolują Ziemię z ukrycia).

Daje to ogromne możliwości kontrolowania wszystkiego na Ziemi, w tym wpływania na psychikę (do czego te byty nawet się otwarcie przyznają, m.in. w zapisach spirtystycznych, w relacjach z podróży OBE, czy w relacjach z doświadczeń NDE i LBL - w tym ostatnim przypadku z badań M. Newtona). Ponadto również wpływania na fizjologię całkiem bezpośrednio. A także kreowania systemów wierzeń, np. wierzeń w to, że po śmierci pójdę tam i tam, będzie to i tamto, że w czasie snu się dzieje to i tamto, czy też wręcz kreują celową postawę ignorancką typu "nie zajmuję się snami, bo..." (wstawić dowolny powód), a także że po przeczytaniu dowolnej książki, np. książki Hejala, już wiem wszystko co powinienem/am wiedzieć. smile Są to oczywiście wierzenia, i są one bardzo irracjonalne, ale jeśli przyjrzycie się ludziom, to one właśnie rządzą ich psychiką. Oczywiście jednym z takich irracjonalnycy wierzeń jest założenie o nieuchronnej śmiertelności organizmu biologicznego.

Problem w tym, że te wierzenia są głównym elementem matrixa - ludzie widzą (i chcą widzieć) tylko to, co uznają. W kontekście braku świadomości tego, co się dzieje po śmierci / w trakcie snu / przed urodzeniem, niezwykle łatwo jest sterować ukrytymi, nieświadomymi założeniami. Dlatego wielu ludzi po prostu robi to, co inni, bo nie wychodzą wyobraźnią poza schematy, które ZNAJĄ.

Myśli są zdradliwe, bo są kontrolowane - pewnie mało kto z was przyjmie ten fakt do wiadomości, że nie kontrolujecie swoich myśli, przeciwnie, są one kontrolowane przez "kogoś", kto nie ma ciała fizycznego. Nawet jeśli zadacie sobie trud (czego prawie nikt nie robi), by uspokoić umysł tak dalece, by cofnąć się do źródła swoich myśli i przekonań, prawdopodobnie znajdziecie się w pustce, gdyż metody manipulowania ludzkimi umysłami przez miliony lat zostały bardzo dalece udoskonalone.

Chciałbym napisać więcej szczegółów na ten temat, m.in. w jaki sposób jesteśmy manipulowani, np. jak nam się układa całe życia, tzw. cele wcieleniowe, jak się nami manipuluje, byśmy w nie wierzyli oraz jak się prowadzi do nich, oraz jak nam się - pozornie - uzasadnia dlaczego negatywne doświadczenia w naszym życiu mają jakieś rzekomo głęboko duchowe uzasadnienie itp. rzeczy, ale myślę, że przy tak długim poście i tak tego nikt nie przeczyta, więc na razie na tym zakończę tą część wypowiedzi - tak czy inaczej, wiara w określoną długość życia jest spekulacją opartą jedynie na tym, że ludzie, których znacie lub których widzicie w tv żyją zazwyczaj kilkadziesiąt lat - i na tym właśnie opiera się "WIEDZA" (w cudzysłowiu) społeczeństwa nt. (nie)śmiertelności organizmu człowieka. smile Jak napisała sformułowała wyżej Małgosia, jest to spekulacja, i niewiele więcej.

Słyszeliście o takim terminie "gamifikacja"? Jest to modny obecnie w marketingu termin mówiący o tym, że trzeba - mówiąc bezczelnie wprost - oszukiwać ludzi tak, by wydawało im się, że się bawią czymś. Np. marketing oparty na gamifikacji ma na celu nie tylko np. wyświetlić reklamę, ale zaangażować odbiorcę.

Na podobnej zasadzie jesteśmy oszukiwani w matrixie. Podaje nam się różne, pozornie ważne tematy, jak np. zainteresowanie rzeźbą, regularnym piciem piwa czy ogólnie alkoholu, kobiecą modą itp. - byśmy mieli jakieś "haki", które pozwolą kreatorom naszych wcieleń wypełnić czas pomiędzy tymi punktami w życiu, które sobie obmyślili na tzw. "rozwój duchowy. Piszę o tym nieprzypadkowo w tym temacie. Jeśli ktoś jest odciągany od tematu wydłużania życia, to znaczy, że owi kreatorzy nie wiążą prawdopodobnie planów z taką osobą, by nimi - mówiąc kolokwialnie - zarządzać. Bo w dużej mierze właśnie jesteśmy takimi zarządzanymi zasobami na tej planecie - nietypowymi, bo każdy człowiek jest dynamicznym indywiduum, a nie statycznym grudkiem jakiegoś surowca. smile

malgosia.wl napisał/a:

Zawsze można na koniec egzystencji w ciele podsumować czy było fajne i ciekawe (życie), czy jak papier toaletowy (długie szare i do d....) smile Taka ocena jest sumą tego co nas spotykało odkąd sięgamy pamięcią.

Kompletne niezrozumienie tematu wink Wyrazu "życie" używa się w wielu znaczeniach, Ty go użyłaś tutaj w sensie okresu czasu od godziny 0 czyli urodzenia do godziny fizycznej śmierci - i to w perspektywie subiektywnej oceny doświadczeń, jakie zaszły między tymi punktami. Ale głównym motywem tego tematu jest życie w sensie uniwersalnym, tj. podtrzymania egzystencji w dowolnej formie (fizycznej, energetycznej czyli Ka - tzw. ciała eterycznego, które również ginie po jakimś czasie od śmierci ciała fizycznej, a także w sensie czystej świadomości), bez względu na to, czy uznajesz, że życie duszy (znowu w dowolnej postaci) jest jak papier toaletowy czy nie big_smile

Zawsze można je też porównać do życia innych osób i mamy skalę.

Ludzie uwielbiają porównywać, zwłaszcza swoje życie do życia innych big_smile Lider zespołu Nirvana (to apropo wiecznej świadomości wink ) powiedział kiedyś, że jeśli ktoś chce być jak inni, to marnuje tą osobę, którą naprawdę jest. smile

Pojęcie TAO nam tego nie ułatwia, bo jest niedefiniowalne.

Sugeruję zatem nie iść na łatwiznę, ale dogłębnie pojąć czym jest życie, a nie tylko sprowadzić go do dwóch punktów w fizycznej egzystencji. smile

Ponadto jest tu chyba jakiś błąd logiczny, jak można poznać życie przez coś co jest niedefiniowalne. ... Cała reszta to przypuszczenia. Wiedza być może istnieje, ale nie dla Ciebie i nie dla mnie, nie dorośliśmy do tego więc dajmy sobie spokój. Jeszcze nie i długo długo nie. smile Jak się z nią kiedyś połączymy to się wtedy dowiemy...

To właśnie są Twoje przypuszczenia: 1. że coś jest niedefiniowalne (akurat też podzielam nb. tą opinię, że życia nie da się zdefiniować, ale to nie znaczy, że nie możemy żyć big_smile ), 2. że ta wiedza nie istnieje dla Ciebie ani dla mnie (a dla kogo niby?), 3. a może i istnieje, ale długo nie będziemy jej posiadać.
To są właśnie spekulacje. tongue

Apropo miary tętna, to Chinczycy potrafią postawić diagnozę na podstawie pulsu i wykryć choroby, ktore normalnie są wykrywane po przeprowadzeniu specjalistycznych badań. To jest właśnie miara świadomości

Wiem, że starodawne metody diagnozy stanu zdrowia, w tym chińskie, polegały m.in. na ocenie pulsu, ale to ma niewiele wspólnego z tematem. Tak samo jak nie stworzysz życia przez mierzenie u kogoś tętna, również nie stworzysz słońca przez pomiar natężenia fotonów w promieniach słonecznych. To pomylenie pojęć tongue

Zamiast pisać dalej, wrócę do ww. nauki, podaję ciekawy cytat w jaki sposób obecnie nauka próbuje mierzyć starzenie się organizmu.

Ale dodam jeszcze swoją obserwację naukowych faktów: mam ciągle nieodparte wrażenie, czytając naukowe rewelacje na różne tematy (nie tylko biologiczne), że mam do czynienia ze wspomnianymi ślepcami dotykającymi różnych części słonia, a każdy z nich "mierzy" owym punktowym dotykiem inny aspekt tego samego zagadnienia, przez co dochodzą do różnych, czasem sprzecznych wniosków. A tymczasem syntetyzując te wszystkie informacje, widzę w owych naukowych nowościach te same wnioski, które można znaleźć w starożytnych tekstach: ISTOTĄ ŻYCIA BIOLOGICZNEGO JEST ENERGIA I JEJ PRZEPŁYW!

A przepływem energii można sterować. Np. w hatha jodze czy tai chi robi się to za pomocą fizycznego wymuszania przepływu przez określone ruchy i postawy, ale jest to tylko ta ostatnia, powierzchowna czy też zewnętrzna część całego przepływu, gdyż ta energia nie funkcjonuje wyłącznie w fizycznej formie (czyli kiedy wyczuwamy nadmiar lub niedobór energii związanej z ciałem fizycznym), ma ona również bardziej subtelne aspekty, związane z tzw. subtelnymi ciałami energetycznymi oraz oczywiście umysłem. Tak czy inaczej, mimo to lubię widzieć co się dzieje "pod maską", dlatego czytam nowinki ze świata nauki, bo to zawsze kolejne spojrzenie na temat fizycznego, i nie tylko fizycznego (!), odmładzania organizmu, co jest realne, i już wiem, że nikogo nie da się przekonać, nawet jeśli zobaczy, że np. fizyczna przemiana metalów w złoto jest możliwa, będzie taką obserwacją podważał (jest to na początku wspomniane zaprogramowanie - ludzie, którzy MAJĄ w planie nie znaleźć czegoś, np. fortuny, miłości, czy bardzo długiego życia fizycznego, nieświadomie będą od tych tematów odciągani, a ich umysły będą myślały, że "sami" z własnej woli się nimi nie interesują smile - wracam zatem do wniosku, od którego zacząłem tą wypowiedź: żyjemy wcieleni w systemie matrixowym).

Jednym z takich wpływów jest np. syndrom zwany prokrastynacją, lub też wieczne próby sprostania wymogom obniżenia stopnia otyłości: ludzie chcą coś osiągnąć, ale z jakichś powodów nie wiedzą dlaczego nie mogą. Albo chcą czegoś się nauczyć, ale nie mogą. Nie mogą "nic na to poradzić", że tak się dzieje. Umysł jest... kontrolowany - krótko mówiąc. Jak to się dzieje? wink

CYTATY z nauki:

Przedłużanie życia. Nasz wiek biologiczny jest uwarunkowany stanem komórek oraz mitochondriów, jak również ich zdolnością do prawidłowego funkcjonowania. Zatem wszystkie mechanizmy, które przyczyniają się do aktywacji procesów naprawczych na poziomie komórkowym oraz mitochondrialnym, będą spowalniały starzenie. Jednym z nich jest autofagia. Pozwala ona pozbyć się z ustroju uszkodzonych, starych lub zmutowanych komórek lub mitochondriów. I przyczynia się do odmłodzenia organizmu na poziomie komórkowym. Jednocześnie pozwala też na optymalizację procesu syntezy ATP i innych substancji czynnych.

Tu o substancjach, z którymi naukowcy wiążą duże nadzieje (warto pamiętać, że są to wyizolowane elementy - moim zdaniem prawda ostatecznie kryje się jednak w czymś poza samymi fizycznymi substancjami, tzn. prawdziwe źródło życia, a co za tym idzie, utrzymywania młodego organizmu, wywodzi się spoza samego mechanizmu fizycznego organizmu), czyli tzw. spermidyna

Ta substancja przedłuża życie oraz wywiera ochronny wpływ na układ nerwowy i sercowo-naczyniowy.

i NAD+

Podobnie działa NAD+, czyli dinukleotyd nikotynamidoadeninowy (sirtuiny potrzebują go, by działać, poprawia działanie istniejących komórek macierzystych, które odmładzają tkanki, pozwala na renowację mitochondriów). Jednak jego największą zaletą jest umiejętność naprawy DNA.

Inne substancje: Resweratrol - regulator mechanizmów obrony komórkowej, Ubichonol - najlepiej przyswajalna forma koenzymu Q10, który jest zaangażowany w wytwarzanie energii we wszystkicvh komórkach organizmu.