271 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2021-11-08 10:15:13)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

James pochodzi z tego miejsca, drogi Watsonie:
[url]http://kosmita.ofp.pl/forum/help.php?section=bbcode[/url]
Nie ma to żadnego znaczenia, a wygląda idiotycznie, jak zapomnę zmienić  smile
Watson jest stąd, jakby ktoś dociekał:
[url]https://pl.wikipedia.org/wiki/Sherlock_Holmes_i_doktor_Watson[/url]

272

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Przypominam ka-nu że chciałeś odpisać na PW jak znajdziesz czas.

Zerknij na priv.

273

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ok, pociągnę temat, by nie zostawiać zadanego przeze mnie pytania bez odpowiedzi. Starożytni mieli ogromną wiedzę, duża jej część pochodziła z potężnych cywilizacji "sprzed potopu", tj. w szczególności Atlantydy, jak sami twierdzili - w każdej znaczącej cywilizacji (egipskiej, sumeryjskiej, chińskiej, mezoamerykańskiej...) było to samo. Obecnie CELOWO tą wiedzę się ukrywa lub przeinacza. Wyjaśniam poniżej co i jak, i chociaż w samą wiedzę starożytną nie będę tu głęboko wchodził. Generalnie, warto mieć otwarty umysł, zamiast sugerować się poglądami wyznawanymi przez masy.

W tej krótkiej opowiastce o dzikusie stykającym się z czymś, czego nie rozumie, chodzi o brak pojęcia (koncepcji) samochodu. Starożytni Egipcjanie rozumieli doskonale tą kwestię: dlatego taką wagę przywiązywali do "imion" - ale nie chodziło o żaden zestaw liter ani dźwięków, ale o pojęcie na jakiś temat, co dobitnie widać w ich naukach i ich rozumieniu zaświatów (tak długo jak umysłowo nie masz pojęcia o jakimś aspekcie rzeczywistości, to go nie będziesz dostrzegał). Chodzi zatem o posiadanie pewnych "koncepcji-terminów". Jak pisałem, jest to kluczowa kwestia, bo uwydatnia problem, jaki ludzie mają z energią, mając o niej blade pojęcie, i to głównie z lekcji fizyki, ze względu na proces tresowania ludzi przez m.in. media czy system edukacyjny. Małe dzieci mają lepsze pojęcie o energii od dorosłych, tyle, że nigdy nie dochodzi do etapu, w którym nazywają to, co postrzegają, przez co wszystkie te doświadczenia są represjonowane (co jest celowe, by człowiek miał ułomną pamięć, także dotyczy to tzw. poprzednich wcieleń). A pamięć (i umysł) człowieka głównie odnosi się do tego, co namacalne - tak to zostało zaplanowane. Rozwijam ten temat poniżej i wyjaśniam gdzie tkwi pułapka. W skrócie, ktoś celowo zadbał o to, byś żył krótko, umierał się i odradzał w kolejnych wcieleniach, i to bez pamięci o nich. Gdybyś miał pamięć o nich, to byłoby to prawie równoznaczne z życiem w jednym wcieleniu; wspominałem też wyżej o przypadku R. Monroe'a, stykającym się z ludźmi, którzy osiągnęli jako całe społeczeństwo życie wieczne w materii, dlaczego to, co napisał Hejal w zacytowanym niedawno fragmencie, też mija się z rzeczywistością, tj. jest jedynie poglądem: ludzie mogą, po osiągnięciu pewnego etapu, w ogóle wyjść poza tego typu ograniczenia o jakich ten fragment mówi i zmieniać sobie ciała do woli, zatem "po co się ograniczać" nie jest argumentem, przeciwnie, wskazuje na brak rozeznania. Jeśli o czymś nie wiemy bądź tego nie postrzegamy, to możemy jedynie ślepo wierzyć, że coś jest lub nie jest, a to drugie ZAWSZE jest gorsze, bo gdyby Kolumb założył, że Ameryka nie istnieje, to do dzisiaj moglibyśmy tkwić w mylnym założeniu, co już wielokrotnie pisałem - tak często, że już jest to nudne.

malgosia.wl napisał/a:
Antares napisał/a:
malgosia.wl napisał/a:

Gadanie o energii, a bycie jak energia to dwie różne sprawy.
(...)
Ty niestety  tylko gadasz, tkwiąc nadal w materii, popracuj nad tym abyś był...

Co znaczy wg. Ciebie bycie jak energia?

To po prostu bycie jak energia.

Pytałem wcześniej co znaczy "popracować" nie przypadkowo, podobnie jak pytałem wyżej co właściwie znaczy "bycie jak energia". Warto to dobrze zrozumieć, zanim wyciągniemy jakiekolwiek wnioski. Inaczej będziemy powtarzać jakieś tradycyjne "rytuały", których tak naprawdę kompletnie nie rozumiemy, lub tylko wydaje nam się, że rozumiemy.

Bycie "jak" energia to nie metafora, to pewien wyczuwalny stan, który można w dodatku dość łatwo wytworzyć. Jeden taoista porównał "morze energii" (do którego odniesienia mamy we wszystkich kosmologiach starożytnych, np. w Egipcie była to bogini Nun oraz Nut - oczywiście, nie chodzi o żadne bóstwo, tylko o opis wszechświata) do ryb w wodzie. Podobnie jak powietrze, trudno mieć koncepcję powietrza, dopóki go nie zabraknie. Chodzi o dostrzeżenie różnicy, a jeśli całe życie jako ryba żyjemy w wodzie, musimy przestać "myśleć" i "wierzyć" w to co wierzą inne ryby - czyż nie? wink Tak samo jest z energią, z tą różnicą, że dotyczy on percepcji, która działa inaczej: percepcja tzw. "poza-zmysłowa" ma związek z rezonansem.

https://www.ancient-egypt-online.com/images/nut-wings.jpg

I to właśnie jest tutaj kluczowe: odczuwać energię można na wiele sposobów, a cały proces jest sterowany umysłem. Ludzie mocno deprecjonują rolę umysłu, bo tak zostali nauczeni w szkołach (piszę o tym w wątku o niewolnictwie, jak już wielokrotnie powtarzałem); zwraca się uwagę wyłącznie na to, co "solidne", konkretne itd. - czyt. mamy do czynienia z celowym utrzymywaniem ludzi w poglądach czysto materialistycznych, tj. dotyczących postrzegania rzeczywistości przez pryzmat fizyczny (materialny). W ten sposób wszystko, co człowiek robi, ostatecznie jest uwarunkowane oceną mającą za kryterium podstawę materialną. Małgosia trafnie zauważyła, że od materii nie warto uciekać (co m.in. robią buddyści), bo stanowi taki sam element rzeczywistości jak każdy inny. Jedną z kluczowych funkcji organizmu, by ten się nie starzał, jak już wskazywałem na podstawie badań naukowych, jest przepływ krwi - który poprawnie funkcjonuje tylko, gdy się ruszamy, tak więc wszelkie ćwiczenia qi-gong tai-qi i inne są bardzo ważne (i warto też pamiętać, że ich celem jest, jak wskazywali ich twórcy, i jak zresztą nazwa wskazuje, praca z i nad energią qi; podważanie aspektu energii qi w nich zawartego jest co najmniej zabawne). Nie warto jednak wpadać w ekstrema, a większość rozmów w tym temacie miała charakter biało-czarny (albo-albo), co całkowicie zaburza jego przekaz.

Od umysłu także się nie ucieknie - a właściwie tym bardziej, bo jeśli ktoś podważa możliwość osiągnięcia nieśmiertelności (co moim zdaniem samo w sobie jest też zabawne), to to, z czym zostanie po śmierci owego ciała, będzie właśnie jego/jej umysłem, więc tym bardziej chyba powinien nad nim pracować, jeśli deprecjonuje wartość (długowieczność) ciała. A ludzie robią na odwrót! wink Takie mają bagno w światopoglądach - ale jak pisałem, celowo się ludzkością manipuluje, by robili wszystko odwrotnie, niż "powinni" (tj. niż wskazywałby na to rozsądek, gdyby zastanowili się nad sobą i swoim umysłem, od którego ciągle uciekają!). W skrócie: to, na co kierujemy uwagę (świadomość), ma kluczowe znaczenie. Jeśli kierujesz uwagę wyłącznie na materię, to to właśnie będzie Twoim doświadczeniem. Jeśli kierujesz uwagę na aspekty nie-materialne, to rozwijasz w ten sposób, oczywiście, percepcję poza-zmysłową (a raczej, zmysłową w sensie zmysłów poza-materialnych). Np. dotyk jest bardzo ciekawym zmysłem: odczuwasz nie tylko dotykany przedmiot, odczuwasz również energię w formie fizycznej dzięki niemu w postaci temperatury. Jak to możliwe? smile Naukowcy mają na ten temat szereg teorii, ale warto samemu wszystko weryfikować (a ludziom się wmawia, że powinni zawierzyć "nauce", i wiąże się to wyłącznie z przestudiowaniem setek grubych i celowo nudnych akademickich podręczników, byleby sami niczego nie odkrywali ani nie myśleli samodzielnie wink ).

I tu właśnie leży klucz do "bycia jak energia". Ludzie mają dość zabawne podejście do rzeczywistości, co po części wynika z ww. materialistycznego podejścia do świata. Materia ma to do siebie, że ciało fizyczne tkwi w jednym miejscu w czasie i przestrzeni z ogromnymi ograniczeniami: albo ćwiczysz, albo nie. Tymczasem takie podejście mocno zaburza prawdziwą rzeczywistość. Nastawienie ma kluczowe znaczenie - na dłuższą metę - w osiągnięciu czegokolwiek, w tym długiego życia. Jest to raczej stan umysłu, a nie - jak w przypadku katolików - chodzenie na godzinkę do kościoła co niedzielę (co nazywają "praktykowaniem"), co ma zapewnić im życie w niebie, w przeciwieństwie do kilku miliardów innych ludzi, którzy będą się smażyć w piekle wink

Na pewno wiele osób z forum próbowało np. zobaczyć aurę. Jest to stan umysłowy, w którym zaczynasz postrzegać energię przy pomocy "wewnętrznego wzroku". Tutaj chodzi o coś trochę innego - o postrzeganie za pomocą czegoś w rodzaju "wewnętrznego dotyku". Chodzi o coś w rodzaju elektro-magnetycznego rezonansu komórkowego - tj. relacji wibracyjnej między komórką fizyczną oraz energią, gdzie oba nadają na tej samej częstotliwości. Jest to moim zdaniem bardzo dobry punkt wyjścia. Przy czym, jak pisałem, nie chodzi o to, by "odbębnić" co niedzielę jakąś praktykę; chodzi o stałe przejście na inny stan psychiczny, w którym inne stany świadomości niż koncentracja na materii będą normą.

Ostatecznie, obserwacja - nie rzeczywistości materialnej, ale swojego umysłu - jest kluczem. Poniżej bardzo inspirująca tablica na temat tego, czym jest umysł: chodzi o sławną "trójcę" umysłową, tj. boga Ra, który jest tym samym, co słońce w astrologii, a zarazem głównym "dostawcą" świadomości.

http://1.bp.blogspot.com/-2lBr2SeWdYI/UQqJd08jfhI/AAAAAAAADjk/64S7-c1WE7s/s1600/mma-xpr2-l.jpg

274 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2021-11-12 12:22:48)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Nadal tylko gadasz, nie rozumiejąc zupełnie tych rytuałów, o których piszesz. Podałam ci wszystko na talerzu, ale dopóki nie zaczniesz zadawać właściwych pytań i znajdować właściwych odpowiedzi nic z tego nie będzie. Będziesz tkwił tam gdzie jesteś i nic tego nie zmieni. Sekret długiego życia jest na wyciągnięcie ręki pod nosem, tylko nikt tego nie widzi i nikomu nie chce się wyciągać ręki. Dlatego jest najlepiej strzeżonym sekretem na świecie. smile Byli jednak tacy, co wyciągnęli...

Nie ciągnij już tematu, bo nic twórczego i odkrywczego nie ma w tym co piszesz. Powtarzasz to samo we wszystkich wątkach, można to ująć krócej, zwięźlej i zająć się czymś bardziej pożytecznym, czyli pracą nad sobą samym...

I na koniec jeszcze taka uwaga -to ciało, a raczej jego stan decyduje o percepcji umysłu i jego możliwościach, nie bez kozery we wszystkich systemach buddyjskich, taoistycznych i związanych z hinduską jogą są praktyki fizyczne...

275 Ostatnio edytowany przez Antares (2021-11-12 19:11:11)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Podałam ci wszystko na talerzu, ale dopóki nie zaczniesz zadawać właściwych pytań i znajdować właściwych odpowiedzi nic z tego nie będzie.

Faktycznie przeoczyłem. Czy możesz wskazać w których miejscach? smile

malgosia.wl napisał/a:

Nie ciągnij już tematu, bo nic twórczego i odkrywczego nie ma w tym co piszesz

Czemu? Pozwolę sobie nie stosować się do Twojej rady w tym przypadku.

malgosia.wl napisał/a:

Powtarzasz to samo we wszystkich wątkach, można to ująć krócej, zwięźlej i zająć się czymś bardziej pożytecznym, czyli pracą nad sobą samym...

Przeciwnie, Małgosia, powtarzasz ciągle te same frazesy, a kiedy dopytuję się, zazwyczaj ignorujesz pytania, albo piszesz takie poetyckie kwiatki jak "bycie jak energia to po prostu bycie jak energia". smile

malgosia.wl napisał/a:

I na koniec jeszcze taka uwaga -to ciało, a raczej jego stan decyduje o percepcji umysłu i jego możliwościach, nie bez kozery we wszystkich systemach buddyjskich, taoistycznych i związanych z hinduską jogą są praktyki fizyczne...

Natomiast te związane z umysłem oczywiście pozwoliłaś sobie pominąć. Napisałem w ww. poście, że ćwiczenia fizyczne są ważne, ale nie wyczerpują tematu. Kto tu jest ignorantem?

smile

malgosia.wl napisał/a:

Powtarzasz to samo we wszystkich wątkach

Powtarzam to, co jest kluczowe. Ty natomiast powtarzasz to samo "doradztwo" niczym nie poparte, ignorujesz wszystkie wyjaśnienia, i unosisz się dumą, to jak mam wytłumaczyć w czym problem? smile Napisałem na czym polega praktyka, i ona nie jest tak ograniczona jak to sugerujesz. smile Na pewno przeczytałaś moją wypowiedź? Z Twoich słów wynika, że nie - bo w przeciwnym wypadku wychodziłoby że w ogóle nie rozumiesz o czym piszę. Proszę przeczytaj moją wypowiedź zanim zdecydujesz się odpowiedzieć, bo Twoje zupełnie niemerytoryczne wypowiedzi właśnie niczego nie wnoszą, co już dla wszystkich jest oczywiste, także Ciebie, jeśli na spokojnie przeczytasz większość swoich wypowiedzi. Wbrew temu co piszesz nie tylko nie zadajesz właściwych pytań, w ogóle ich nie zadajesz, z góry mając odpowiedzi na wszystkie pytania, i z góry ustalone jako właściwe smile

A patrząc szerzej, widzę niestety codziennie ludzi, którzy żyją w ciasnych poglądach i ograniczeniach, widzę skąd te ograniczenia się biorą, i obawiam się, że nic nie można zrobić, by sami myśleli za siebie. Nawet jeśli się ze mną zgodzą, szybko - oglądając się na tzw. "większość" - wracają do swoich zwykłych nawyków i ograniczeń. Ostatnio trochę pisałem właśnie na ten temat, bo uważam, że to podstawa, by zacząć samemu wszystko weryfikować, oczywiście warto powoływać się na odkrycia wybitnych, niezależnych osób, do których wielu taoistów, hinduistów, buddystów, naukowców, wynalazców czy różnych myślicieli i praktyków się zalicza - ale gdyby oni nie myśleli sami za siebie, bylibyśmy jak ten dzikus z opowiastki wyżej: nawet nie bralibyśmy pod uwagę tego, że w ogóle można cokolwiek osiągnąć, zarówno jako jednostka, jak i rasa ludzka. Jeśli ktoś uważa, że powinniśmy się ograniczać - ok, ale to nie daje podstawy zamykania ust komuś, kto nie zamierza zatrzymać się na tym, co robią i w co wierzą masy. I myślę, że jeśli stoi jakieś przesłanie za tym forum oraz powiązanymi wolnymi mediami, to właśnie to jest na pierwszym miejscu.

W systemach hinduskich, chińskich, a tym bardziej tybetańskich i buddyjskich, ćwiczenia fizyczne są tylko jedną ze ścieżek, a nawet jeśli, to w nazwie mają "qi" nie bez kozery wink Odsyłam do źródeł.

Krótko: napomknąłem wielokrotnie i wskazałem od czego (moim zdaniem rzecz jasna, ale wynikającym z długich badań w temacie i opierających się także na wypowiedziach w szczególności taoistów ale nie tylko) warto zacząć, co zresztą jest bardzo podstawową kwestią, stare zapiski taoistów idą znacznie dalej, zagłębiając się mocno w to, w jaki sposób w ogóle zrozumieć to, co się robi na poziomie energetycznym z organizmem (i oczywiście, jak pisała Małgosia, zawsze trzeba zachować pewne zasady "BHP" - ale bez przesady, jeśli ktoś ma się kierować strachem po obejrzeniu jakiegoś filmiku na YouTube czy innych mediach, i z tego względu niczym ludzie na kwarantannie z 3-ma maskami na twarzy - niestety dosłownie - drżeć ze strachu, to chyba myli pojęcia). Zgadzać się nie trzeba, można ignorować wszystko - mamy wolną wolę i decydujemy oczywiście za siebie. Jeśli ktoś się nie zgadza, i jest przy tym ekstremalnie niemerytorycznym i do dyskusji nie zamierza nic wnosić, to mogę tylko taką osobę odesłać do ww. zapisków taoistów, gdzie jest jak byk napisane, że od energii i umysłu nie da się uciec, a percepcja fizyczna - co zarówno twierdzili buddyści jak i taoiści - właśnie jest czynnikiem OGRANICZAJĄCYM jakiekolwiek większe osiągnięcia. Tak więc osoby, które chcą pisać jawną nieprawdę, po prostu odsyłam do źródeł, niech sam(a) zweryfikuje tą kwestię. wink

276 Ostatnio edytowany przez Antares (2021-11-12 22:10:14)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jeszcze jedno: myślę, i wbrew temu co wydaje Ci się Małgosia, nie piszę tu o Tobie i nie odnoś każdej mojej wypowiedzi do siebie, bo jest to przekrój tego, co po prostu widzę od długiego czasu w ogóle po ludziach, że najlepsze podejście, by coś "udowodnić", zakładając że ktoś w ogóle chce cokolwiek udowadniać (ja nie zamierzam, bo jak o czymś piszę, to albo wiem o czym piszę, albo zadaję pytania, które w danym czasie uważam właśnie za właściwe wink ), jest takie, by po prostu rezultaty mówiły same za siebie. Natomiast dyskusja nigdy nie powinna przekonywać przeciwników czy osoby o zamkniętym umyśle - czego efekty widać wszędzie, także w wielu licznych wątkach na tym forum od początku jego istnienia we wszelkich możliwych kwestiach (a można by się spodziewać, że forum przyciąga osoby o otwartych umysłach - nie piszę bezkrytycznych, ale takich, którzy poszukują odpowiedzi, zamiast na odwrót smile ). Powinna jedynie naprowadzać osoby, które są rzeczywiście zainteresowane tematem. Jeśli komuś wydaje się, że poda na tacy dla gawiedzi to, co osiągali taoiści (nie mylić z adeptami sztuk walki, te pojęcia oczywiście nie są tożsame) "rób to, tamto i tamto, i tak powtarzaj przez resztę życia, a osiągniesz bardzo długie życie", a tym bardziej co robiła ta garstka z nich, którzy osiągnęli nieśmiertelność, to mocno przekracza rozeznanie w temacie - bardzo delikatnie mówiąc. Nie ma jednej drogi - jeśli ktoś twierdzi inaczej, to oszukuje siebie. Człowiek to nie tylko materia, aczkolwiek ateistyczny materializm rzeczywiście staje się dominującą religią.

Procesy wewnętrzne mają charakter zarówno obiektywny, jak i subiektywny; zarówno fizyczny, jak i niematerialny. Ale zawsze mają one charakter indywidualny. W systemie cielesno-energetyczno-mentalnym zachodzą BARDZO liczne procesy. Należy je poznawać. W przeciwnym wypadku mówimy o "ślepocie" i działaniu w ten sposób. To była podstawa praktyk taoistycznych i wielu innych - oni nie rozwijali swoich sztuk, systemów i tajemnic na ślepo; były one nazywane "tajemnicami" właśnie dlatego, gdyż zostawały nierozpoznane. Mogę wam podawać liczne cytaty, ale każdy, kto rzeczywiście interesuje się tematem, na pewno będzie na tyle zaangażowany, a nie leniwy, że sięgnie po nie, zakładając, że jeszcze nie uznał, że poznał wszelkie tajemnice (i jeszcze raz powtarzam: nie ma nigdzie żadnej receptury na osiągnięcie nieśmiertelności, tak jak nie ma żadnej receptury na osiągnięcie zdrowia - są pewne wspomagacze, i uniwersalne aspekty, jednym z nich jest ruch i oczyszczanie organizmu, innym - dotarcie do źródła wszelkiego typu niepożądanych procesów, nie tylko starzenia, ale i każdej innej choroby). Ajurweda, przykładowo, już tysiące lat temu na ten fakt wskazywała: organizm jest tam podzielony na wiele warstw, i to wszystkimi trzeba się zająć; wybieranie tych, które nam odpowiadają ze względu na nasze przekonania, może doprowadzić tylko do jednego rezultatu (i to pomimo tego, że umysł, energia, ciało eteryczne itd. wpływają na ciało, a także na odwrót): ostatecznego rozminięcia się rezultatów z oczekiwaniami, lub gorzej (co akurat jest najczęstszym przypadkiem), na starcie deprecjacją owych oczekiwań. Jeśli ktoś nie szuka, nigdy nie znajdzie, jeśli ktoś uważa, że znalazł, gratuluję, bo prawdopodobnie nie ma po co dyskutować w tym ani żadnym innym temacie smile - i pozwolę sobie zacytować starochińskie taoistyczne powiedzenie (Lao Tzu):

"Podróż tysiąca mil zawsze zaczyna się od pierwszego kroku" (千里之行,始於足下)

Jeśli ktoś nie zamierza podróżować, to jak zamierza znaleźć się w innym miejscu, niż się obecnie znajduje? tongue To słowem ostrzeżenia.

277 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2021-11-19 16:20:54)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jak zwykle masz rację. smile
"Podróż tysiąca mil zawsze zaczyna się od pierwszego kroku"
[url]https://www.youtube.com/watch?v=EsRahLG5fNU[/url]
To przykład, jak można całe życie szukać i nie znaleźć, podróżować i stać w miejscu, nie mając czasu na autorefleksję nad tym co się robi...

278

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

To czego Twoim zdaniem szuka ten chomik? wink

Odpowiem: on nie szuka. Wydaje mu się, że znalazł rozwiązanie, dlatego dalej praktykuje. I tak w nieskończoność.

A rozwiązanie jest tuż poza jego nosem: trzeba wyjść z zaklętego kółka robienia tego samego. wink Nie szukajcie, a nie znajdziecie.

Wybacz, no offense.

279 Ostatnio edytowany przez Antares (2021-11-21 18:11:17)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Istnieje sporo wskazówek, także potwierdzanych przez coraz większą liczbę osób zajmujących się tematem, związku DNA z długością życia. Naukowe dane (m.in. te, które już przedstawiłem), również to potwierdzają. W tym sensie wewnętrzna alchemia, praktykowana przez tysiąclecia, i której nazwa wywodzi się od nazwy starożytnego Egiptu (Al Khem - kraj Khemitów, czyli Egipcjan), przede wszystkim ma związek z przeprogramowaniem DNA; metody, które stosowali ww. alchemicy, natomiast wskazują na to, że owo DNA może zostać przeprogramowane dzięki bezpośredniej pracy z systemem energetycznym.

Poniżej podaję kolejny ciekawy fragment, dot. medycyny i alchemii prehistorycznej:

W 1953 roku angielski biolog, biochemik i genetyk Francis C. Crick ustalił budowę podwójnej helisy DNA, rozpoczynając tym samym zupełnie nowy rozdział w dziejach medycyny. (...) zmarły w 2004 roku Crick dokonał epokowego odkrycia... a raczej na nowo odkrył to, co zostało zapisane w 36 scenie egipskiej Księgi Bram. Znajduje się tam osobliwy rysunek przedstawiający postaci trzymające tajemniczy rekwizyt do złudzenia przypominający podwójną helisę (...) Owa podwójna helisa, określana jest mianem metui, co oznacza podwójny sznur! Słowo metui pojawia się jedynie w Księdze Bram i ma zastosowanie wyłącznie do tej sceny! "To one (czyli sznury - przyp.) ustalają czas życia i decydują o liczbie dni" - czytamy przy tzw. 5 Bramie, która nosi nazwę... "Pani długości życia". Ów tekst zawiera więcej intrygujących sformułowań. Czytamy w nim: "Re powiada do nich [...] O, bogowie, którzy stoicie na czele Dat i niesiecie podwójny sznur, aby zmierzyć długość życia, jaka jest na nim". (...) Re powiada: "gdy wychodzi jeden zwój, powstaje jedna godzina".

280 Ostatnio edytowany przez malgosia.wl (2021-11-22 13:38:22)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Odpowiem: on nie szuka. Wydaje mu się, że znalazł rozwiązanie, dlatego dalej praktykuje. I tak w nieskończoność.

A rozwiązanie jest tuż poza jego nosem: trzeba wyjść z zaklętego kółka robienia tego samego. Nie szukajcie, a nie znajdziecie.

Jeśli już dajemy sobie życiowe rady -oto moje dla Ciebie:

1. Lepsze niż tysiąc pustych słów jest jedno słowo, które może przynieść pokój.
2. Możemy stracić tylko to, czego się trzymamy.
3. Pokonywanie siebie to większe zadanie, niż podbijanie innych.
4. Prawda pochodzi z wnętrza, nie szukaj jej na zewnątrz.
5. Nie krzywdź innych tym, co powoduje ból.
6. Prawdziwa miłość rodzi się ze zrozumienia.
7. Nasze dobre i złe czyny podążają za nami jak nasz cień.
8. Nienawiść nie zmniejsza się wraz z nienawiścią. Nienawiść zmniejsza się wraz z miłością.
9. Nawet twój najgorszy wróg nie może cię skrzywdzić tak bardzo, jak twoje własne myśli.
10. Zadbaj o wnętrze tak samo jak o wygląd zewnętrzny, bo wszystko jest jednością.
11. Prawda pozostaje ukryta przed tym, kogo wypełniają złe emocje.
12. Nie wracaj wciąż do przeszłości, nie wybiegaj ciągle w przyszłość, skoncentruj swój umysł na chwili obecnej.

Nie ja to wymyśliłam, ale pasuje jako puenta  smile

281 Ostatnio edytowany przez Antares (2021-11-25 10:42:22)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Dodaj jeszcze 13, kiedy nie masz nic do napisania innego, to offtopujesz wink Też pasuje jako puenta, podsumowanie Twoich ostatnich odpowiedzi w różnych wątkach wink Jeśli nie zastosujesz swoich 12 "przykazań" najpierw do siebie, to inaczej będą to tylko puste frazesy.

smile

Dodam, że nie jestem zwolennikiem żadnych religii, sztywnych rytuałów ani sztywnych regułek, nie lubię też pustych filozoficznych dyskusji tongue Nie ważne, czy jest to sformalizowana wersja taoizmu, sformalizowana wersja jogi, kung fu, tai chi, buddyzmu, chrześcijaństwa, czy czegokolwiek innego. Takie zamknięcie umysłowe, gdy ktoś sztywno się trzyma tych samych regułek, rytuałów, ruchów czy praktyk, można podsumować następująco:

malgosia.wl napisał/a:

jak można całe życie szukać i nie znaleźć, podróżować i stać w miejscu, nie mając czasu na autorefleksję nad tym co się robi...

Ruchy, które wykonywały osoby zajmujące się np. qi-gong, dla osób z zewnątrz wydawały się niesamowicie istotne, ale to tylko pozory, bo skupiając się wyłącznie na ruchach, gubili istotę rzeczy. Patrzenie z zewnątrz na rytualnie wykonywane czynności, w dowolnej dziedzinie, powoduje, że obserwatorzy-adepci mistrza tkwią w (błędnym) przekonaniu, że wystarczy te ruchy powtarzać, a osiągną takie samo mistrzostwo. W ten sposób "narodziło się" mnóstwo, często samozwańczych, nauczycieli tego typu sztuk, zredukowanych do czysto fizycznych ruchów, którzy do dzisiaj uczą. Tyle offtopu, wracam do głównego wątku.

Jak pisałem, taoizm - ten prawdziwy, a nie później sformalizowany - ma rodowód archaiczny, tzn. wywodzi się z przekonań i percepcji wszechświata, jakie mieli ludzie zanim powstały znane cywilizacje. Ci ludzie w mniejszym stopniu byli ograniczeni dzisiaj powszechnymi poglądami wszechobecnego dzisiaj materializmu (czyli odnoszących się wyłącznie do fizycznej, zewnętrznej warstwy), a raczej dostrzegali rzeczywistość poza jej zewnętrzna powłoką. Jest to kluczowa sprawa, jeśli od tego punktu nie wyjdziemy, to cała reszta nie ma znaczenia, możemy w nieskończoność powtarzać to samo, bezrefleksyjnie. Dla sprawnego, praktykującego (podkreślam jeszcze raz, nie w bezsensowny sposób, powtarzając jak bezmyślna maszyna te same ruchy - to nie na tym to polega, a przeciwnie) mistyka granica między światem fizycznym a mistycznym była cienka, a właściwie nie istniała, rzeczywistość ma ciągły charakter. Jeszcze raz muszę podkreślić, że to kluczowa sprawa - bez tego cała reszta tej wypowiedzi nie będzie miała znaczenia. Człowiek, który wychodził poza ww. ograniczenia, nigdy nie umierał, nawet, jeśli za swoją wolą opuszczał ciało fizyczne. Żebym znowu nie został tu źle zrozumiany: kluczowe jest to, że kiedy osiągasz pewien poziom w sztuce, którą można by nazwać szamańską, śmiertelność przestaje po prostu istnieć, tzn. masz wybór co zrobisz ze swoją energią w postaci nie-fizycznej i fizycznej; odkrywasz, że Twoje myśli decydują o Twoim życiu, przestajesz podlegać siłom wszechświata, bo potrafisz z nimi współpracować. Siły życiowe mogą być postrzegane, dzięki rozszerzeniu swojej świadomości ich istnienia, i dzięki temu (na tym ta praktyka polega) stopniowo zaczynają być kontrolowane.

282 Ostatnio edytowany przez Antares (2021-12-04 12:10:30)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ka-nu zajrzyj na PW

Doświadczenia empiryczne, a także zarówno wspomniane już odkrycia naukowe, jak i taoistycznych alchemików, wyraźnie wskazują na jednoznaczną korelację z energią - a dokładniej tzw. obiegiem cyrkulacji energii u człowieka - a stanem żywotności. Istnieje bezpośrednie powiązanie między gruczołami dokrewnymi u człowieka, a systemem energetycznym, w tym w szczególności jego czakrami (centrami energetycznymi, które stanowią bramy dla energii). I to jest właśnie kluczowe do wzięcia pod uwagę, bo to hormony i enzymy, krążące w raz z krwią, muszą docierać do każdej komórki. One nie tworzą się same ot tak, to nie żadne "czary mary", wszystkim zarządza inteligentny system energii. Ten system energii stoi u źródła... faktu posiadania energii przez człowieka, bycia żywotnym, czy posiadania zdolności do regeneracji organizmu.

Tym, co odróżnia starego człowieka od młodego jest właśnie energia - jej posiadanie lub brak, i aby ta była ciągle dostarczana. Krótko: te organy w ciele, które odpowiadają za dopływ energii, zaczynają funkcjonować coraz słabiej. (Sprawa oczywiście jest bardziej złożona, bo po drodze, jak już wspominałem, w każdej z ok. 37 bilionów komórek w ciele, jest DNA, które zawiera określone "wzorce", z których część jest aktywowana, część natomiast pozostaje w stanie deaktywacji - co ma istotne znaczenie; przy czym jak wspominałem DNA się zmienia). Nie da się tego osiągnąć bez bezpośredniej pracy z systemem energetycznym - czyli także z psychiką.

Istotne jest zrozumienie, że w DNA człowieka jest program (co większość już wie), oraz ten program jest złożony, zawiera wiele wariantów, z których większość jest nieaktywna. Kontrolowany establishment naukowy stara się wmówić ludziom, że jest to "śmieciowe" DNA. W rzeczywistości jest to zaprojektowany (przy stworzeniu człowieka) wieloaspektowy program, który zawiera bardzo wiele umiejętności, także tzw. parapsychicznych, w tym oczywiście b. długie życie czy nieśmiertelność. Jeśli zastanowimy się nad tym, sprawa okaże się prosta do zrozumienia tak naprawdę: ostatecznie w organizmie wszystko sprowadza się do komórek, które działają na zasadzie programu. Komórki związane z układem nerwowym oraz gruczołami mają właśnie tu szczególne znaczenie: DNA, które nimi niejako "zarządza", jest związane z wpływem energii nań - i stają się one receptywne dla innych, niż typowych dla nas obecnie, częstotliwości energii, co z kolei prowadzi do rozwoju zdolności i organizmu. Układ nerwowy człowieka nie działałby bez energii - myślę, że to jest oczywiste. Wniosek jest taki, że właśnie interakcja organizmu z tymi innymi częstotliwościami, potencjalnie cały czas dostępnymi, pozwala na osiągnięcie większych możliwości ciała fizycznego. (DNA jest receptywne dla energii pochodzącej z układu energetycznego - sprawa staje się oczywista, gdy zrozumiemy, jak zachodzą reakcje chemiczne: do reakcji chemicznej potrzebna jest właśnie energia, np. elektryczna - zatem, aby DNA, które są molekułami, zostało zmodyfikowane, potrzebna jest właśnie "propagacja" energii na cały organizm - stąd właśnie powstała starożytna sztuka alchemii, i inne, podobne, której część - tą fizyczną część głównie - obejmują takie sztuki jak qi-gong, oczywiście zagadnienie jest szersze, bo istotna jest świadoma praca z tą energią, dlatego w starożytnych sztukach obok hatha yogi, tai chi itd., jest mnóstwo ćwiczeń i całych "ścieżek mistycznych", które koncentrują się wyłącznie na energii i/lub psychice, jedną z nich jest np. hinduska radża yoga). Głównym tematem do zajęcia się w przypadku, gdy chcemy rozwinąć organizm tak, by w szerszym zakresie korzystał z możliwości zapisanych w DNA, jest, jak wspominałem, energia / częstotliwości - które właśnie pozwalają na aktywację innych, niż te, których korzystamy obecnie, kodów w DNA. To, co u siebie zauważyłem, to np. wyostrzenie zmysłów fizycznych - słuchu, wzroku, czy węchu, do tego stopnia, że ludzie są zdziwieni, gdy się o tym dowiadują. (Jeszcze raz powtórzę: DNA cały czas się zmienia, więc i tak zmieniamy owe energie z czasem - chodzi o to, że kiedy będziemy to robić świadomie i celowo, a nie przypadkowo, możemy zacząć również świadomie rozwijać określone, preferowane możliwości). Wbrew temu, co nauka próbuje przekazać, sprawa jest całkiem prosta, wystarczy zrozumieć ogólnie energię, najlepiej w empiryczny sposób. O tym zresztą mówi wiele channelingów, z których chyba Plejadiański (autorstwa B. Marciniak) najbardziej przystępnie opisuje to zagadnienie.

W programie DNA jest zapisana ewolucja rozwoju organizmu fizycznego człowieka, w raz z wieloma, wieloma programami - oczywiście potencjalna, bo żeby go rozwinąć, niezbędna jest świadoma praca nad tym.

283

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Nie można patrzeć na życie na jakiejkolwiek planecie (a tym bardziej Ziemi) bez ujęcia go w szerszy kontekst - możliwie jak najszerszy. W innym przypadku błądzimy, próbując zrozumieć COKOLWIEK. To mniej więcej tak, jakby wydawać wyroki na temat całego wszechświata, opierając się na wiedzy opartej na naprawdę niewielkim doświadczeniu życiowym: łąkach, zwierzętach, wybudowanych przez człowieka miastach, czy stworzonej przez niego nauce, która w takiej formie, jaką obecnie mamy, liczy sobie może 150 lat... Naprawdę zdumiewa mnie to, jak bardzo ludzie opierają swoje najbardziej fundamentalne poglądy na tak kruchych podstawach. smile Na czymś oczywiście muszą je opierać, ale myślę, że każdy tutaj wie, jak bardzo przeciętna osoba na tej planecie kurczowo trzyma się swojego światopoglądu oraz orientacji na bardzo ściśle określone, wąskie ideologie (którymi może być wszystko)...

Piszę o tym w tym wątku, bo aby zrozumieć długie lub wieczne życie, warto najpierw zadać pytanie o to, co to właściwie jest życie, z czym się wiąże itd. - a także zadać bardziej szczegółowe pytania o to, jak wygląda życie na naszej planecie. W skrócie moje ustalenia do tej pory - część stanowi krótkie podsumowanie z moich poprzednich wypowiedzi, ale bez umieszczenia ich w pewnym kontekście łatwo jest traktować je jako odizolowane fakty - a tak nie jest, trzeba pamiętać o pewnych ramach, w których wszystko istnieje, żeby zrozumieć sprawę:
- życie w organizmie fizycznym nie opiera się stricte na samym organizmie fizycznym, choć tak się zazwyczaj bezwiednie zakłada (i w dodatku wbrew aktualnemu stanu wiedzy naukowej): jest ono zaledwie REZULTATEM - efektem współdziałania DNA (zakodowanej dzięki mikro-cząsteczkom informacji o rozwoju organizmu) oraz energii (swego rodzaju inteligentnej substancji, która zasila cały proces budowy - jako budulca używa ona m.in. białek)
- DNA posiada zarówno aktywne lub nieaktywne części (także dotychczasowe ustalenia nauki) - to, które z nich są aktywowane, są ewidentnie sterowane przez energię, którą z kolei my (nieświadomie) filtrujemy
- świadomość - zmiany w umyśle - mają wpływ na DNA, w większości przypadków pośredni, ale kluczowy
- DNA wszystkich organizmów ludzkich zawiera program rozwoju, a właściwie tak naprawdę POTENCJAŁU (to jest istotna różnica - Darwin zakładał rozwój linearny, przypadkowy i ograniczony; w rzeczywistości w DNA jest ukryta nieskończona ilość różnych wariantów rozwoju - a DNA definiuje zakres tego możliwego do rozwoju potencjału, w tym program długości życia)
- koncepcja życia wychodzi poza samo życie w materii, które jest jedynie jedną z jej form (a zatem fundament życia NIE opiera się na materii)
- planeta Ziemia została uznana przez cywilizacje kosmiczne jako miejsce do eksperymentu z życiem fizycznym (opartym na DNA)
- fizyczne życie na Ziemi jest NADZOROWANE ze świata niefizycznego w bardzo ścisłym sensie
- wszystkie formy życia na Ziemi zostały również celowo zaprojektowane, w tym fakt odżywiania się przez niektóre zwierzęta mięsem i żerowania na innych zwierzętach (łańcuch pokarmowy), hormony płynące w organizmach (w tym adrenalina, hormon strachu i ucieczki) i inne kluczowe, podstawowe kwestie, które obserwujemy, ale które traktujemy z reguły jako tak oczywiste, że po prostu nam schodzą z oczu
- człowiek został stworzony jako szczególna, obdarzona WOLĄ I ŚWIADOMOŚCIĄ istota, która nie jest umieszczona w łańcuchu pokarmowym, ale została z nim powiązana - ten paradoks dotyczy ww. potencjału ukrytego w DNA: człowiek, w przeciwieństwie do innych form życia na Ziemi, może wybierać to, czym się odżywia, a także świadomie sterować tym, jaki potencjał rozwija i wykorzystuje (w szczególności ten oparty na organizmie biologicznym) - ale ostatecznie ten proces zawsze sprowadza się do umysłu, stąd tak bardzo podkreślana była w starożytnych zapiskach rola umysłu i świadomości jako czynników PANUJĄCYCH NAD MATERIĄ
- większość ludzi nie osiąga panowania nad materią, i aby w jakiś sposób uczynić ich proces starzenia znośnym, w programie zakodowanym DNA jest również zapisany wpływ PSYCHICZNY: czym starsza osoba, tym bardziej ma dostrzegać zużycie swojego ciała, brak energii oraz zmęczenie, by mogła łatwiej zaakceptować porzucenie ciała fizycznego - jest to celowy zabieg dla tych istot (dotyczy to zresztą także zwierząt)
- wcielanie się w ludzki organizm biologiczny stanowi istotny aspekt całego systemu, w którym człowiek ŻYJE (przejawia ŻYCIE w formie materialnej) - należy rozumieć zatem życie w materii jako przedłużenie życia tego samego rdzenia w innej formie (inną formą jest np. forma eteryczna lub astralna), a nie wyrwane z kontekstu życie od punktu 0 (narodziny) do punktu mety (śmierć fizyczna), które na WIARĘ przyjmują wyznawcy ateizmu i materializmu, które to prądy filozoficzne są prawdopodobnie najbardziej zawężonymi w całej historii ludzkości - to już ludy prymitywne miały szerszy obraz wszechświata i bardziej otwarte umysły
- celowe (w przeciwieństwie do przypadkowych) zmiany w DNA można osiągnąć na wiele sposobów - na razie jedynym, który oficjalnie akceptuje tzw. establishmentowy status quo, dotyczy zmian opartych na zrozumieniu samego kodu genetycznego przez pryzmat aktualnego stanu nauki i opartego na nich zrozumienia informacji ukrytych w genach; starożytne nauki mówią o podejściu mistycznym do transformacji organizmu (w szczególności dotyczy to alchemii wewnętrznej)
- życie - w swoim uniwersalnym znaczeniu - nigdy nie powinno być zawężane do ograniczonych definicji ani do powierzchownej, fizycznej perspektywy

284

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ciekawy przykład działania energii na ciało - cytat z książki "Duchowy przekaz Plejadian" P. Klemm:

Podczas pracy nad tą książką byłam cały czas "naładowana" energią. Każdego dnia czułam wielką moc i siłę w sobie (...) Nie odczuwałam żadnych mdłości, wręcz przeciwnie. Moje ciało zaczęło młodnieć, a ja otrzymałam dokładne wskazówki, jakiej zdrowej diety mu potrzeba i co jest dla niego dobre.

285

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares napisał/a:

Nie można patrzeć na życie na jakiejkolwiek planecie (a tym bardziej Ziemi) bez ujęcia go w szerszy kontekst - możliwie jak najszerszy ... Piszę o tym w tym wątku, bo aby zrozumieć długie lub wieczne życie, warto najpierw zadać pytanie o to, co to właściwie jest życie, z czym się wiąże itd. - a także zadać bardziej szczegółowe pytania o to, jak wygląda życie na naszej planecie.

Rozwinę wątek, opierając się na danych pochodzących z badań nde (near-death-experience), lbl (life-between-lives), obe (out-of-body-experience), a także starożytnych przekazach. Na razie nie będę tutaj przytaczał samych danych (poza kilkoma cytatami z mitologii egipskiej) a jedynie wnioski, każdy zainteresowany albo zna temat, albo może zorientować się w tej tematyce.

W skrócie ciekawie ujęta mitologia egipska pod tym linkiem: [url]https://chadwilken.com/pl/mitologia-staro%C5%BCytnego-egiptu/[/url]

Egipska mitologia, w tym bogowie - co trzeba zaznaczyć - nie odzwierciedla jakichś "bóstw" per se, ale ma głębsze znaczenie dotyczące kosmologii wszechświata - wielu fizyków zauważa bardzo liczne i dobitne paralele między współczesną kosmologią a starożytną, nie tylko egipską, ale także np. hinduską czy chińską. Szersze ujęcie mitologii egipskiej, w tym symboliki i jej dokładniejszego znaczenia można znaleźć w książkach polskich naukowców zajmujących się egiptologią, którzy uchodzą za jednych z najlepszych ekspertów na świecie.

Cytat:

Heh, zwany w niektórych epokach Huh, był jednym z pierwotnych bogów Ogdoad w Hermopolis i reprezentował wieczność – cel i przeznaczenie całego ludzkiego życia

Wieczność jest centralnym elementem systemu praktyk i kosmologii staro-egipskich. Chodzi tu o wieczność różnie rozumianą, tj. na różnych poziomach, a wieczne życie - jak wcześniej wspominałem - było symbolicznie ujmowane w jednym znaku: krzyżu ankh.

Prana i Qi we wschodnich naukach, jak już pisałem, oznacza jednocześnie tchnienie, atmosferę naładowaną energią, a zarazem podstawową siłę życiową. W Chinach Qi jest "dzieckiem" rodziców: Nieba (kosmosu) i Ziemi (materii).

Każda z czterech stron wszechświata była związana z jakimś rodzajem energii/pożywienia/wiatru: północ oznaczała energię bliższą materii, yin (a zatem jest podstawą do utrzymania ciała fizycznego), zaś południe, energię bliższą duchowi, yang (czyli oznacza świadomość). W fizyce atmosfera na planecie powstaje wskutek połączenia wpływów kosmicznych oraz ziemskich. W egipskiej kosmologii Qi jest uosabiana pod postacią "boga" Szu, który również jest dzieckiem Ziemi (Geb) i Nieba (Nut):

Szu uosabiał tchnienie życiodajne i był dawcą orzeźwiającego wiatru północnego. Funkcją Szu było rozdzielanie ziemi od nieba. Szu wyobrażany był jako mężczyzna o rozpostartych skrzydłach, trzymający w rękach symbole życia i powietrza.

"Prana" w hinduskiej mitologii dosłownie oznacza powietrze - chodzi tu oczywiście jednak nie stricte o powierzchowne ujęcie, fizyczne powietrze (co jest typowe dla współczesnej nauki), ale o jej naturę energetyczną.

Licznych analogii w każdej z tych kosmologii nie sposób przeoczyć. W skrócie, mówimy ciągle o tym samym zjawisku, tylko ukrytym pod różnymi symbolami, także we współczesnej nauce. Trzeba pamiętać, że starożytni nie operowali takimi pojęciami, jakimi posługują się współcześni kosmolodzy. Co do "czterech wiatrów", identyczną analogię znajdujemy nie tylko na wschodzie i południu, ale także na dalekim zachodzie: Indianie czy cywilizacje Mezoameryki mówiły o czterech prądach czy wiatrach, będących pożywieniem człowieka. Są one także podstawą ich słynnego koła medycyny (inaczej: koła życia). Jak coś tak abstrakcyjnego, jak kosmiczne wiatry z czterech stron świata, mogło być uznane za pożywienie? Można domyślać się odpowiedzi. wink

Tak wygląda szersze ujęcie z kosmicznej perspektywy tematu energii i sił życiowych. Może brzmieć to trochę abstrakcyjnie, więc bardziej dokładnie opisuję temat niżej, z medycznego/alchemicznego punktu widzenia.

W skrócie: energia ciała ka zasila organizm fizyczny. Aby podtrzymywać życie w materii, potrzebny jest ów "pomost" pomiędzy tzw. "duszą" (umysłem/świadomością, w staroegipskim: ba), a materialnymi organami w postaci ciała fizycznego. Wszystkie organy muszą być w równowadze, zgodnie ze starożytną medycyną - co oznacza, że zasilające je energie także muszą być w równowadze. Chodzi o energię Qi (zasilającą ciało energetyczne ka), która dzieli się na różne typy, i w najogólniejszym ujęciu mówi się o żywiołach Qi, jak Qi-woda, Qi-ogień czy Qi-ziemia. Osoby zainteresowane medycyną tradycyjną (średniowieczną i starożytną, w tym grecką czy tą przedstawioną przez szwajcarskiego alchemika i medyka Paracelsusa) znajdą więcej informacji na ten temat.

Oczywiście to wszystko są podstawy, ale bez nich nie da się wytłumaczyć na czym polega życie. Jak we wstępnym cytacie wspomniałem, szeroki kontekst ZAWSZE obejmuje stronę duchową (życie nie opiera się wyłącznie na materii; tzn. istnieją także byty NIE-materialne, a człowiek jest przede wszystkim istotą niematerialną, tj. żyje także niezależnie od ciała materialnego - nie będę tutaj wchodził w dywagację odnośnie tego, czy ateiści/materialiści mają rację czy nie).

W skrócie jak wygląda - na podstawie danych j.w., a także moich własnych obserwacji - kwestia energii życiowej, podstawy funkcjonowania organizmu, którą warto uświadomić sobie w sposób empiryczny (czyli kierowania świadomością):

- po pierwsze, jest umysł/dusza, czy jakkolwiek to nazwać, która - jak mówią opisy - jest bardzo lekkim bytem, tzn. nie odczuwa wpływu grawitacji (jest to część człowieka mająca charakter NIEBIAŃSKI, patrz wyżej kosmologia, tj. żyje w tzw. "niebie" - czyli w części energetycznej kosmosu, która ma charakter nie-materialny)
- po drugie, jest też ciało fizyczne, mająca charakter ZIEMSKI (materialny), znowu odsyłam do podanej wyżej kosmologii
- po trzecie, jest ka (naładowane życiową energią qi/szu/praną), która zasila ciało fizyczne - bez ka człowiek przestaje fizycznie istnieć

Cytując klasyka taoizmu:

Lao Tzu napisał/a:

Jeden rodzi dwa, dwa rodzi trzy, trzy rodzi nieskończoną ilość rzeczy

Jedynka w taoizmie reprezentuje niebo, dwa - ziemię, trzy zaś odnosi się do energii - jest to generalnie ta sama kosmogonia, którą podają egipskie źródła: Atum (pierwszy, który zaistniał, ma naturę yang) łączy się ze swoim "cieniem" (oznacza coś wtórnego, tj. yin) i tworzy - w dalszej konsekwencji - całą resztę wszechświata. Jeszcze raz przypominam, że "bogowie" są jedynie upersonifikowanymi symbolami reprezentującymi określone koncepcje kosmiczne.

To, w jaki sposób jest zasilane ciało ka, zostało przedstawione przez taoistycznych alchemików, a także po części przez chińską medycynę (której podstawą jest klasyczne dzieło "Kanon medycyny chińskiej Żółtego Cesarza"). Jest to dość złożony, wręcz naukowy schemat, więc jak ktoś jest bardziej zainteresowany nieśmiertelnością lub długim życiem, odsyłam znowu do źródeł.

Szerszy opis ka dla współczesnych ludzi można też znaleźć we wspominanym już przeze mnie channelingu "Cywilizacja Hathorów" (hathor to egipska "bogini", reprezentująca pewną cywilizację kosmiczną), jest tam też dokładniej opisane w jaki sposób siła życiowa oraz jej podtrzymanie jest kluczowe, a także podstawowe ćwiczenia w jaki sposób rozpocząć pracę z energią.

Pomiędzy rdzenną mitologią taoistyczną oraz egipską, a także praktyką, jest więcej podobieństw. Ten cytat jest także istotny:

Wszystko we wszechświecie uważano za utrzymywane w stałej równowadze bez końca, a ponieważ istoty ludzkie były częścią tego wszechświata, również uczestniczyły w tej wiecznej równowadze. Ma'at stał się możliwy dzięki podstawowej sile, która istniała przed stworzeniem i umożliwiła wszystkie aspekty życia: heka. Heka była magiczną mocą, która umożliwiła bogom wykonywanie ich obowiązków i podtrzymywała całe życie i została uosobiona w Bogu Heka

Krótka uwaga na temat heka: oznacza ona stwórczą moc nie-fizyczną, dzięki której człowiek jest w stanie tworzyć cokolwiek (ma wpływ na wszystko, w tym na swój organizm); ta moc nie jest jednak stała i równa dla wszystkich, a kapłani, magowie czy także taoiści uczyli się jak z niej korzystać w praktyce (oczywiście posługiwali się różnymi systemami pojęciowymi, ale chodzi tu o tą samą rdzenną moc posiadaną przez każdą żywą istotę - jest ona ograniczana zakresem świadomości danej istoty).

To jest oczywiście bardzo ogólne i metaforyczne ujęcie, bardziej przyziemni byli taoiści, opisując to samo: podstawą medycyny chińskiej (ale także egipskiej), a także praktyki taoistycznej, jest RÓWNOWAGA. Jest to uniwersalna, kosmiczna zasada, mówiąca o tym, że wszystkie elementy na każdym poziomie (astralny, energetyczny, fizyczny) muszą być w równowadze, aby życie było podtrzymywane.

Wg. starożytnej medycyny, nierównowaga (chaos, brak porządku) jest równoznaczna z chorobą a nawet śmiercią (unicestwieniem na danym poziomie - nie tylko na poziomie fizycznym, także na poziomie energetycznym).

Symbolicznie starożytne teksty znowu, oczywiście, ujmowały je w cztery lub pięć - zależnych od siebie, a zarazem odrębnych - sił, zwanych "wiatrami" lub żywiołami (każdy kierunek wszechświata był związany z jakimś żywiołem - północ była przypisywana z reguły wodzie). Oczywiście żywioły te należy rozumieć jako analogie do tego, co się dzieje na każdym poziomie (astral, materia, ka) w człowieku: jeśli któryś poziom jest niezbalansowany, wpływa na zakłócenia we wszystkich pozostałych: zakłócenia w umyśle wpływają na poziom energetyczny (energię życiową), ta zaś zakłóca ciało, i na odwrót: to co jesz i w jaki sposób się poruszasz (lub nie) wpływa na twoją energię i w konsekwencji na umysł. W dłuższej perspektywie, wpływa na twoje życie oraz jego długość. Takie są podstawy teoretyczne. W praktyce, są dodatkowe siły, które determinują zdrowie i mają charakter POZA-materialny: chodzi o wpływ bytów niematerialnych (nie będę ich nazywał "duchami", żeby nie ograniczać zakresu skojarzeń), które niestety są także (niewidzialną dla człowieka) częścią ekosystemu, i są opowieści o taoistach, którzy właśnie mieli problem z nimi i byli zmuszeni sobie z nimi poradzić. Oczywiście, nauka - tradycyjnie - unika lub pomija niewygodne dla niej informacje, więc w naukowych pracach nt. taoizmu ciężko znaleźć coś więcej niż bardzo oględne podsumowania, bez próby zrozumienia samego tematu. To coś mniej więcej jak pisać pracę naukową nt. tai chi. wink

Hipokrates ową zasadę równowagi ujmował w ten sposób (chyba lepiej i krócej nie można podsumować tak obszernego tematu):

Hipokrates napisał/a:

Zdrowie wymaga stanu równowagi między wpływami środowiska, sposobem życia oraz różnymi elementami ludzkiej natury

I dalej, na czym polega w rzeczywistości uzdrawianie - na przywracaniu odpowiedniego stanu w wewnętrznym środowisku, a zadaniem lekarza jest tylko w tym dopomóc (to apropo wszelkich "magicznych" farmaceutyków czy szczepionek):

Hipokrates napisał/a:

Lekarz leczy, natura uzdrawia

Tutaj ta sama zasada zachowania równowagi w organizmie w słowach ww. alchemika Paracelsusa:

Paracelsus napisał/a:

Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę

Ujmując to inaczej: jeśli któraś z "odnóg" kosmicznych, reprezentowanych m.in. przez związki chemiczne, oraz stojące u ich podstaw energie, znajdą się w nieodpowiedniej konfiguracji, w szczególności w nadmiarze (np. w chińskiej medycynie jeśli przykładowo woda dominuje nad ogniem), prowadzi to do braku równowagi, a w konsekwencji problemu. Widać wyraźnie tutaj, jak blisko są spokrewnione medycyna (zachowanie i przywracanie zdrowia) oraz alchemia (równowaga i przekształcanie energii, oczywiście w konkretnym celu, a nie samo w sobie).

Mógłbym jeszcze napisać nt. duchów, szamanizmu, egzorcycmów i magii, które w starożytności także były kluczowe dla zrozumienia medycyny, a także alchemii, ale na dzisiaj tyle. Po części te tematy już wyżej ogólnie nakreśliłem.

Podstawowa różnica między alchemią a starożytną medycyną jest taka, że w praktyce medycy - nawet starożytni - skupiali się głównie na fizycznej części (np. gdański naukowiec zajmujący się medycyną - zarówno starożytną jak i współczesną - Jan Niżkiewicz, podaje przykład wysokiej specjalizacji wśród medyków Mezopotamii pod względem obszaru, jakim się zajmowali: diety i ziół, wypędzania duchów z ciała, czy magią), podczas gdy alchemicy - energetyczną. Najczęściej medycy jako remedium zapisywali wskazówki dietetyczne, plus czasem gimnastykę. Np. w ajurwedzie czy medycynie chińskiej każdy rodzaj pokarmu ma związek z jakimś rodzajem energii Qi (tej ziemskiej odmiany Qi), przywracając równowagę energetyczną na poziomie organu fizycznego. Dobrze podsumowuje tą różnicę słynny cytat Hipokratesa:

Hipokrates napisał/a:

Twoje pożywienie powinno być lekarstwem, a twoje lekarstwo powinno być pożywieniem

Niemniej, sam Hipokrates akurat nie odżegnywał się od wpływów kosmicznych, a jego system medyczny był podstawą astrologii medycznej:

Hipokrates napisał/a:

Człowiek, który nieobeznany jest z wiedzą astrologii, zasługuje raczej na miano błazna, aniżeli lekarza

ka-nu mam przy okazji pytanie: czy Twój nick ma coś wspólnego z egipską mitologią? ("ka" to ciało energetyczne, niezbędne do potrzymania fizycznego ciała - czyli podstawa bardzo długiego życia i nieśmiertelności, zaś "nu" to kosmiczne "wody", czyli generalnie astralna część wszechświata - w połączeniu oznaczałoby to dosłownie wg. mnie - tj. patrząc na inne połączenia podawane przez egiptologów, takich jak słynne "mer-ka-ba" (mer = rydwan, ka - j.w., ba = dusza) w języku staro-egipskim "połączenie kosmosu i ciała energetycznego" smile ).

286

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares, priv.

287 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-02-20 17:50:31)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

moja babcia też wyglądała bardzo dobrze na 3 dni przed śmiercią

Zagadnienie śmierci nierozerwalnie jest - oczywiście - związane z zagadnieniem nieśmiertelności, i to nie tylko dlatego, że oba mają kilka liter - tj. ten sam człon - wspólny.

smile

Znalazłem wyjaśnienie nt. tzw. naturalnej śmierci z książki o pozornie dość paradoksalnym jak na ten wątek tytule "Życie nie kończy się śmiercią" Dolores Cannon (bez zrozumienia życia nie da się zrozumieć śmierci i vice versa - bo to drugie jest zakończeniem tego pierwszego i tyle, tj. nie ma czegoś takiego jak "śmierć", bo oznacza ona po prostu "koniec życia") może was zainteresować, w której w regresji hipnotycznej osoba z poziomu wyższej świadomości odpowiada na pytania, mając dostęp do swojej pamięci spoza wcielenia:

Dolores Cannon napisał/a:

Do chwili śmierci jesteśmy trwale połączni z ciałem. A kiedy umieramy, sznur zostaje odcięty? Jest on więc jak pępowina.
- Dokładnie tak.
- A gdyby śmierć nastąpiła w chwili przeżywania doświadczenia poza ciałem? Jaka byłaby wówczas przyczyna śmierci ciała? Czy byłby to zawał?
- Pytasz o objawy fizyczne. Śmierć łóżeczkową często tłumaczy się w ten sposób. Są też tacy, którzy decydują się nie wracać z powodu podeszłego wieku i wówczas mówi się, że umierają we śnie.
- Czy dochodzi wtedy do zawału?
- Nie, ponieważ zawał to śmierć w wyniku choroby fizycznej, a nie kwestia, którą tutaj poruszamy. Takie osoby odeszłyby we śnie, a przyczyna ich śmierci zostałaby określona jako "naturalna".

A tutaj więcej odnośnie "srebrnego sznura", który jest dostawcą energii dla ciała fizycznego - a śmierć fizyczna jest zawsze powiązana z odłączeniem świadomości oraz dostawcy energii (srebrnego sznura) od ciała - że można by zaryzykować stwierdzenie, że jedno i drugie jest tym samym. Czym jest srebrny sznur?

Dolores Cannon napisał/a:

Możesz go postrzegać jako linę życia, przyłączoną do twojego ciała (...) W sensie energetycznym jest to sznur, łączący energię z ciałem. To naprawdę prawdziwy mechanizm.

Wracając do tematu alchemii i wewnętrznego ognia, tutaj wyjaśniona zostaje zagadka tzw. "samozapłonów", o których na pewno słyszeliście:

Dolores Cannon napisał/a:

Dochodzi do tego z powodu zaburzeń, które nazwalibyście "gospodarką chemiczną" w organizmie. Dzieje się tak, ponieważ organizm człowieka spala pożywienie, chociaż zachodzi to w bardzo powolny i kontrolowany sposób. Taka śmierć następuje w wyniku wypalenia się płynów w organizmie. Czasami tego typu zaburzenie równowagi ma podłoże dziedziczne, np. nadmierna ilość fosforu w organizmie.

O fosforze - który ma naturę żywiołu ognia - już wspominałem jako bardzo istotnym elemencie DNA. Oczywiście charakterystyczną cechą fosforu jest jego związek ze światłem, a DNA - wg. Plejadian - właśnie jest matrycą kodowaną światłem.

Tradycyjnie światło i ogień - także z oczywistych względów - są łączone ze sobą np. w alchemii, która mówi o transmutacji (przy pomocy "ognia") wewnętrznych energii w człowieku. Różnica między świadomym a nieświadomym procesem transmutacji, która prowadzi następnie do transformacji organizmu (której celem może być np. nieśmiertelność, ale to tylko jedna z wielu możliwości), polega na tym, że w pierwszym przypadku chodzi o proces kontrolowany i jest on odbierany za pomocą wewnętrznej percepcji (świadomości) - o której wielokrotnie wspominałem. Chodzi tu o bardzo energetyczny proces, który można samemu odczuć i wypraktykować, czym właśnie zajmowali się m.in. taoistyczni alchemicy, co zresztą opisywali w licznych starodawnych skryptach, część z nich została przetłumaczona, choć trzeba tutaj przebrnąć przez specyficzną symbolikę.

Moim zdaniem jest bezpośrednie powiązanie między zachowaniem srebrnego sznura energetycznego a zachowaniem zdolności regeneracyjnych DNA, które właśnie opiera swój mechanizm na energii, zwanej w taoizmie qi.

288 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-03-25 12:30:49)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Podaję kilka fragmentów klasycznych starochińskich tekstów alchemicznych, które w typowy sposób są tak bogate w symbolikę, że bez orientacji w temacie większość czytelników będzie brała je dosłownie - co zresztą było częstym przypadkiem, i przez to niektórzy za "eliksir" uważali jakąś "substancję" - historia Chin obfituje w takie przypadki, także śmiertelne (w tym zgony cesarzy poszukujących nieśmiertelności) - niestety, wielu adeptów mistycznych sztuk dbało o to, by ich teksty były tajemnicze i wysoce symboliczne, by nie dostały się do rąk profanów, stąd problem z dotarciem do ich istoty... Tak więc pomimo licznych nawiązań do nieśmiertelności w praktycznie każdej znaczącej cywilizacji, trudno znaleźć bezpośrednie rzetelne informacje na ten temat - bez wyjścia poza czysto akademickie podejście nie da się tu wiele osiągnąć. Naukowcy, którzy interesowali się tematem, są dobrym przykładem. My na szczęście mamy jednak taki komfort, że dużo informacji jest na wyciągnięcie ręki, dzięki czemu możemy zaoszczędzić sporo czasu. Jak widać też, ludzie, którzy osiągnęli bardzo długie czy wieczne życie, nie bardzo chcą się tym chwalić - co zresztą jest zrozumiałe, bo wy pewnie zrobilibyście to samo.

Tego typu teksty mają bardzo starodawny rodowód - powiedziałbym, że daty, które się oficjalnie podaje w kręgach akademickich (sporo ponad 2000 p.n.e.) mocno odbiegają od prawdziwych dat. Tradycyjna chińska księga I-Cing jest dobrym przykładem, w którym trudno tak naprawdę o jednoznaczne datowanie, a wszystkie ustalenia są w rzeczywistości mocno umowne (nawet, jeśli się głośno tego zazwyczaj nie mówi!). Oryginalny I-Cing - sprzed konfucjańskich wpływów - ma charakter silnie taoistyczny, i choć może to wydawać się zaskakujące, przez starodawnych Chińczków był uważany m.in. za dzieło alchemiczne.

Poniżej porady maga Li Szao-qun dla cesarza Wu-Di z dynastii Han:

Złoż ofiarę zao, a spowodujesz pojawienie się nadprzyrodzonych istot; kiedy zaś przybędą owe istoty, możliwa się stanie przemiana proszku cynober w żółte złoto; a gdy żółte złoto zostanie wytworzone, będzie można zrobić naczynia do picia i jedzenia i będziesz mógł cieszyć się przedłużoną żywotnością. Gdy zaś twa długowieczność zostanie przedłużona, będziesz mógł zobaczyć błogosławionych xian z wyspy Peng-Lai, która znajduje się w środku mórz. A gdy ich ujrzysz i złożysz im ofiary feng i shan, nie umrzesz nigdy.

wink To nie jest mit, choć pewnie tak brzmi, tylko skrócona instrukcja; nie chodzi oczywiście o żadne naczynia, tylko o wewnętrzne "odżywianie" organizmu, natomiast "wyspy (i góra) Peng-Lai" nie są fizycznym miejscem, tylko "szczytem psychicznym/duchowym", tj. lokacją niefizyczną, z którą duch adepta taoizmu (nazywany "shen") nawiązuje kontakt.

Ten tekst brzmi bardzo tajemniczo - ale po przeczytaniu ostatniego akapitu mojej wypowiedzi stanie się znacznie bardziej jasny, bo odnosi się tak naprawdę... do energetycznego systemu człowieka (szczegóły dalej).

Jeśli ponownie wrócicie do powyższego cytatu po przeczytaniu całości wypowiedzi, możecie inaczej na niego spojrzeć. smile

Powyższy proces został podzielony na etapy. Przedłużona żywotność - związana z "naczyniami" złotymi - pojawia się najpierw: jest związana z przemianą "proszku cynober" (mający bardziej rdzawy kolor, tj. zabrudzony lub zamglony) w "złoto" (czysty, przejrzysty - tj. świelisty kolor). Natomiast nieśmiertelność wymaga kolejnego kroku: "pofatygowania się" (niematerialnie) na wyższe poziomy psychiczno-duchowe. Tradycyjnie, odnosi się to do aktywacji mikro-obiegu w pierwszym kroku, zaś docelowo - do makro-obiegu, włączającego nie tylko ośrodki energii (dolne i średnie tan t'ien), ale także rdzennego "ducha" człowieka (wyższe tan t'ien). Ale jak pisałem, szczegóły zamieszczam dalej.

Poniżej natomiast fragment dzieła, które z chińskiego zostało przetłumaczone na "Zjednoczenie rozdzielonych odpowiedników" Wei Poyanga - co zresztą ma swój odpowiednik w I-Cing.

... Złoto przez swą naturę jest nieszkodliwe; jest ono także najkosztowniejsze ze wszystkich przedmiotów. Jeśli artysta (alchemik) włączy je do swojej diety, trwanie jego życia będzie wieczne... Jeśli złoty pył wniknie w pięć narządów wewnętrznych, rozproszy się mgła jak chmury deszczowe od wiatru...
Białe włosy będą znowu czarne; zęby, które wypadły, urosną na swoim miejscu. Zdziecinniały staruszek będzie znów pełnym wigoru młodzieńcem, niedołężna staruszka znów młodą dziewczyną. Ten, czyja postać zmieniła się i uszedł niebezpieczeństwem życia, uzyska imię prawdziwego człowieka.

Po raz kolejny nie należy tego rozumieć dosłownie. Złoto alchemiczne nie jest metalem fizycznym, jak to często się powszechnie uważa wink tylko "złotem energetycznym", tj. szczególnym rodzajem wysokiej energii, która odżywia człowieka na wszystkich poziomach. Wnikanie w pięć narządów - czyli de facto organizm - wskazuje na wnikanie owej wysublimowanej, złotej energii w ciało, która je następnie "transmutuje", "rozpraszając" energetyczne "przeszkody" - "energetyczne chmury". Oczywiście po części taka symbolika  wynika z natury samych języków starożytnych (nie tylko chińskiego, także np. egipskiego) - gdzie nie używano np. wyrazów "energia", tylko np. woda, wiatr ("prana", "feng") lub qi, ale także z powodu problemu nie istnienia terminologii odnoszącej się do świata "psycho-duchowego" - co akurat nadal ma miejsce.

Komentuje to znany w XX w. sinolog Berthold Laufer, twierdząc, że nie chodzi o metal, oczywiście, tylko o "złoto o cechach nadprzyrodzonych":

złoto uzyskane drogą sublimacji i transmutacji alchemicznej cechuje się niezrównaną witalnością i skutecznością w walce o zbawienie i nieśmiertelność.

Tu kolejny przykład symboliki, która dosłownie rozumiana prowadziła badaczy na manowce z "Alchemii azjatyckiej" M. Elliade:

Przymioty "eliksiru" posiadały niektóre zwierzęta (...) Ze skorupy żółwia i jaj żurawia sporządza się napoje wzmagające siły witalne.

Nie chodzi tu o fizyczne przedmioty czy zwierzęta, ale coś w rodzaju upersonifikowanych bóstw jak np. w kosmologii staroegipskiej.

Zwierzęta te odnoszą się do przypisanych 4 kierunków świata (galaktycznych prądów) oraz powiązanych z nimi żywiołów (4 "wiatrów" - energii kosmicznych):
- północ - żółw lub wąż (woda)
- wschód - smok (drewno)
- południe: żuraw / feniks - w zależności od tego, jak stara była tradycja (ogień)
- zachód: tygrys (metal)

Północ (żółw wodny, ang. "tortoise" - bo ma charakter żywiołu wody) była związana z tzw. wielkim Yin (kosmiczną energią o silnej polaryzacji yin, powiązana z płynami witalnymi w ciele), zaś południe (żuraw, który, nie licząc smoka, od którego jednak mocno się różni, ma skrzydła - tj. wznosi się jak lekki, niematerialny byt, tj. mająca silne cechy ducha) z tzw. wielkim Yang. Są to prawdziwe energie, które - jeszcze raz powołując się na ww. tytuł tekstu alchemicznego - jako "rozdzielone" należy "zjednoczyć". Tak więc chodzi o wewnętrzną integrację kosmicznych energii o charakterze sił południa / ognia (symbolizowanej m.in. przez żurawia w Chinach) oraz sił północy / wody (symbolizowanej przez żółwia).

Małe uzupełnienie odnośnie 4 zwierząt i żywiołów:
Po pierwsze, 4 zwierzęta na 4 kierunkach świata należy rozumieć symbolicznie, podobnie jak np. zodiak - są to koncepty reprezentujące pewne obszary kosmiczne / kosmologiczne we wszechświecie, i odnoszą się do częstotliwości napływających do Ziemi z czterech kierunków świata, po części rozpoznawanych także przez współczesną naukę, fizykę i astronomię - choć oczywiście już przy pomocy odpowiednich terminów. Nie jest to nowość: wielu naukowców jest zdumionych zbieżnością np. kosmologii staro-taoistycznej ze współczesną naukową kosmologią. Ma to ścisły związek z alchemią, jako, że 4 zwierzęta/żywioły reprezentują energie, z którymi - jak opisałem - alchemik styka się i pracuje. Jak zatem rozumieć owe po części abstrakcyjne - dla laika - energie/żywioły/wiatry/typy qi (wszystko to jedno i to samo; mówiąc ściślej, w alchemii i kosmologii chińskiej jest pięć rodzajów qi - piątym jest energia środka, Ziemi, już bez odpowiednika "zodiakalno-zwierzęcego" - bo to regiony kosmosu mają jedynie odpowiedniki zwierzęce)? Energie te są właśnie symbolizowane przez naturę odpowiadających im zwierząt, i przedstawiają fazy przemiany qi: żuraw jako symbol jednego typu qi jest lekki, niebiański - związany ze słońcem i południem, smok jest potężny, ale ciężki - jest bliżej ziemi, podobnie tygrys, który reprezentuje energię "metalu", która jest znowu ciężka, a na koniec mamy energię żółwia lub węża, która reprezentuje ciemny pierwiastek. W tradycyjnej chińskiej alchemii występują dwa rodzaje nieśmiertelności: 1. uzyskanie jak największej ilości yang (tj. przemiana nawet yin w yang), co oznacza ostatecznie opuszczenie Ziemi poprzez naturalne "odlecenie" (yang jest lekki i świetlisty jak fotony energii słonecznej) 2. połączenie lekkiego yang (slońce) i ciężkiego yin (księżyc); wszystkie rozmowy, które tu miały miejsce, dotyczyły tego drugiego typu nieśmiertelności.

Jeśli chodzi o cynober jako alchemiczny symbol - prawdopodobnie odpowiednik rtęci w alchemii zachodniej - to chodzi tu o energię jin - fizyczne siły witalne (w tym krew), związaną z dolnym tan t'ien; środkowe tan t'ien jest związane z qi / energią, zaś wyższe tan t'ien - z shen / duchem (jedyny poziom, który może sięgnąć ww. "wysp/gór Peng-Lai"). Te poziomy są ze sobą rozdzielone - a mówiąc precyzyjniej, są w słabym kontakcie. Człowiek funkcjonuje generalnie na najniższym poziomie, i polega na takiej ilości energii fizycznej (dolne tan t'ien - ww. energia jin, związana z wodą), którą otrzymał - zgodnie z tradycją taoistyczną - przy narodzinach; nie ma on kontaktu z wyższymi poziomami. W szczególności chodzi o spowodowanie dostarczania w organizmie energii o charakterze ognia (qi), która - wysublimowana dzięki wpływowi tzw. "ducha" (shen) - pozwala odświeżać energię, eteryczne ciało, oraz fizyczne ciało. Proces ten właśnie polega na ponownym przywróceniu ww. połączenia. "Połączenie" nie należy rozmieć jako jakiegoś fizycznego "okablowania", choć po części tak jest w przypadku ciała fizycznego (dzięki udziałowi gruczołów oraz DNA - tzw. rezonans komórkowy), ale jako rezonans między różnymi poziomami (częstotliwościami). Chodzi zatem o stworzenie swego rodzaju "nadawania na tych samych falach" różnych poziomów fizycznych i psychicznych człowieka. Tan t'ien to natomiast rzeczywiste centra energetyczne w konkretnych miejscach organizmu, będące rezerwuarami powiązanych z nimi energii (jin, qi, shen). Tyle w skrócie nt. alchemii chińskiej.

Uzupełnienie - o co chodzi z ww. cynobrem (proszkiem cynobrowym), czyli inaczej energią jing,  tworzoną w dolnym tan t'ien, oraz alchemicznym ogniem, i ich powiązaniami z organizmem. (Tak jak wspominałem, alchemia jest przedłużeniem medycyny - w gruncie rzeczy organy człowieka działają na zasadzie energetycznej na niższych, materialnych częstotliwościach, ale nie tylko - układ energetyczny sięga także wyższych poziomów). Poniższe cytaty pochodzą z "Medycyna chińska w praktyce" H. Montakab.

Najpierw uzupełnienie odnośnie tzw. trzech skarbów, oraz związanych z nimi tan t'ien (także dan tien):

W taoistycznej ezoterycznej tradycji te trzy obszary lub pola pozwalają na transformację i udoskonalanie podstawowych ludzkich energii w wyższe duchowe postacie. Termin dan tien został przetłumaczony przez francuskich autorów jako "cynober", czerwony siarczek rtęci, który według średniowiecznych alchemików przemieniał metale nieszlachetne w złoto. Te trzy centra zawierają narządy odpowiedzialne za ciągłość istoty ludzkiej zarówno na poziomie fizycznym, jak i duchowym. Z punktu widzenia trójpodziału, te trzy centra chronią Trzy Skarby - shen, qi i jing - a same są chronione przez trzy struktury kostne: czaszkę, klatkę piersiową i miednicę

Generalnie, energia krążąca w całym układzie pochodzi w różnej formie - niewidzialnej i widzialnej - z wielu źródeł. Przykładowo, płuca wdychają nie tylko atomy powietrza, ale przede wszystkim qi (pranę), której powietrze jest transporterem. Trzeba mieć cały czas na uwadze, że cały organizm ludzki jest wielkim alchemicznym transformatorem i dystrybutorem energii, ze wszystkimi jego organami i ścieżkami, w różnej formie - od energii w postaci atomów poczynając.

Trawienie najlepiej sobie wyobrazić jako proces energetyczny: przemiany jednej formy energii w inną, i odnieść do to całego kontekstu energetycznego systemu człowieka. Ostatecznie ta energia, którą pozyskujemy staje się częścią naszej aury (ciała eterycznego).

Jing, związane z dolnym tan t'ien, jest zwykle tłumaczone jako "esencja" - najczystsza postać energii (w odróżnieniu do energii pobieranej m.in. przez żywność, która musi zostać wcześniej oczyszczona w wieloetapowym procesie m.in. przy wykorzystaniu fizycznych organów - ten proces w starych systemach medycznych opisywano przy pomocy żywiołów, tj. powietrza - ruch cząsteczek, wody - oczyszczanie, ognia - podgrzewanie i transformacja, oraz ziemi - podtrzymywanie).

Energia, która jest przechowywana w każdym narządzie zang, określana jest jako jing tego narządu.

Jing ma związek z kilkoma elementami organizmu człowieka, a także z tzw. głównym regulatorem (szczególnym, zarządzającym meridianem, który zasila cały organizm) - tylnym (Du-mai) i przednim (Ren-mai), a także (w szczególności będącej w centrum zainteresowania taoistów) tzw. energii przedurodzeniowej zwanej Yuan Qi. Oba główne regulatory stanowią (cytując dr Tsolmonpureva Badarchina) "rezerwuary energii Yuan qi". Więcej o tej szczególnej energii piszę niżej.

Jing jest produkowane i chronione przez nerki. Odpowiada za siłę, witalność i kontynuację gatunku. Jing zależy od jakości jing powietrza, pożywienia i wody oraz utrzymywania energii seksualnej.
Qi (odnosi się do prawdziwego qi, czyli zhen qi) jest produkowane w Śledzionie i Żołądku i utrzymuje życie. ... Yuan qi (qi źródłowe) jest źródłem Ognia trawiennego i fundamentem dla Potrójnego Ogrzewacza. Jing i zong qi wpływają na konstytucję.

Jing było łączone przez taoistów z tzw. przeznaczeniem człowieka (w sensie determinujących jego psychofizykę cech, które następnie określają konstytucję, temperament - tzw. "humory" itd.) na podobnej zasadzie, jak dzisiaj naukowcy wyprowadzają przeznaczenie człowieka z DNA. Zresztą opisy jing wskazują, że DNA z jing jest silnie związane (zarządza rozwojem, a także regeneracją, człowieka dzięki kodom DNA w komórkach). Stąd w medycynie chińskiej istnieje silny związek między regeneracją organizmu oraz nerkami, związanymi z ww. energią jing.

Jing ma dwa źródła. Z jednej strony jest to dziedziczone od rodziców jing, które może być rozumiane jako chromosomalny rodowód osoby. Z drugiej strony, po okresie dojrzewania każdy zaczyna produkować swoje własne jing.

Za pomocą kluczowego w układzie energetycznym człowieka, meridianu głównego regulatora du-mai, energia jing zostaje rozprowadzana na różne narządy, które następnie wspierają tworzenie psychiki i temperamentu danej osoby - w ten sposób jing (z dolnego tan t'ien, drugiej czakry) i nerki są związane z psychologią, tzw. funkcją księżyca w psychice (w odróżnieniu od funkcji słonecznej). W ten sposób powstają tzw. typy konstytucjonalne, zwane w ajurwedzie "doszami" (vata, pitta, kapha), które są także określane żywiołami i tzw. humorami: cholerycznym ognia, flegmatycznym wody itd.

Rozprowadznie jing (esencji) do odpowiednich narządów zang-fu nie jest równomierne. Ciało rozprowadza je zgodnie z zaprogramowaną wcześniej konstytucją, która jest dziedziczoną konstytucjonalną energią.

Proces alchemiczny, o którym pisałem wyżej, ma właśnie związek z energią jing (cynober) oraz ww. elementami - jing jako już oczyszczona forma energii w dolnym tan t'ien zostaje transformowana w jeszcze bardziej subtelną energię qi (pogrubienie moje):

Świeczka najlepiej obrazuje przemianę jing Nerek w qi Nerek pod kontrolą Ognia nerek. Ten proces stanowi podstawę wszystkich funkcji fizjologicznych w ciele, a przede wszystkim dla funkcjonowania Potrójnego Ogrzewacza w celu utrzymania życia.

Potrójny ogrzewacz nie jest organem fizycznym, ale pewnym szczególnym elementem energetycznym, niejako łączącym materię z ciałem energetycznym (eterycznym), przetwarzając je w wyższe częstotliwości - tłumacząc starodawne zwroty na język współczesny. Zajmuje się on zarządzaniem z "wyższego poziomu" poszczególnymi organami, którym przypisujemy funkcje transformujące:

san jiao (Potrójny Ogrzewacz) koordynuje procesy trawienne zaangażowane w produkcję substancji

Yuan qi, nasza pierwotna, oryginalna energia, z którą przychodzimy na świat (można ją sobie wyobrazić jako "kulę energetyczną", która poprzez system energetyczny wchodzi do ciała i osiada w okolicy pępka, czyli dolnego tan t'ien) jest zużywane w trakcie życia - aby je odżywiać (odnawiać), potrzebna jest właśnie praktyka alchemiczna. Pierwotnie ta energia ma charakter kosmiczny, pozamaterialny. Wyższe energie są przez taoistów nazywane symbolicznie "wcześniejszym niebem" - yang, w odróżnieniu od "późniejszego nieba", które ma charakter "doczesny", związany z energiami ziemskimi - yin; celem alchemika jest połączenie obu w odpowiednim "porządku".

Yuan qi (qi źródłowe / pierwotne) uważane za zasadę życiową, łączy wszystkie formy życia ze źródłem, tai yi. Yuan qi jest źródłem Ognia w ciele, niezbędnego do procesów transformacji, a przede wszystkim produkcji substancji witalnych, dzięki procesowi zwanemu Potrójnym Ogrzewaczem, czyli san jiao. ... yuan qi zasila narządy i wychodzi na powierzchnię poprzez punkty yuan (punkty źródłowe kanałów [meridianów - przyp. mój]). Uważa się, że ilość yuan qi jest ustalona już w momencie poczęcia i definiuje długość życia. Yuan qi jest przechowywane w dong qi w obszarze za pępkiem, a przed Nerkami, zwanym dan tian [lub tan t'ien, podobnie jak dao lub tao, w zależności od transkrypcji - przyp. mój], i jest chronione przez qi Nerek.

Jeśli energii nie pozyskujemy z tzw. wyższych poziomów energetycznych, to główna energia, którą dostarczamy, pochodzi od pożywienia (w tym wody, powietrza... itd. przyćmiewając energie bardziej subtelne) - która po procesie oczyszczania go tworzy formę energii zwaną ying qi, która uzupełnia zapasy niezbędnej do życia yuan qi.

Ying qi jest głęboką energią, pozyskiwaną z pożywienia, wody i powietrza poprzez procesy Potrójnego Ogrzewacza i przy udziale yuan qi.
Ying qi krąży w kanałach i odżywia niematerialne, energetyczne ciało
...
Począwszy od pierwszego etapu rozdzielenia pożywienia, ying qi jest wytwarzane głównie w Środkowym Ogrzewaczu pod kontrolą Ognia trawiennego Śledziony i Żołądka. Nerki dostarczają yuan qi, niezbędnego dla procesów trawiennych.
Wytworzone ying qi wznosi się do klatki piersiowej, a następnie krąży w całym systemie dzięki Płucom, zwanym dowódcą qi.

Tu więcej o potrójnym ogrzewaczu, który...

...ma za zadanie przekształcać jedną formę energii w drugą. Metamorfoza ta może dojść do skutku jedynie za pośrednictwem Ognia, stąd odniesienie do trzech centrów Ognia. Ten trójpodział jest podobny do alchemicznej transformacji symbolizowanej przez trzy centra dan tian ... Interesującym faktem jest, że dolny dan tian i Dolny Ogrzewacz dzielą się tym samym Ogniem - Ogniem Nerek; środkowy dan tian i Górny Ogrzewacz odpowiadają Ogniu Serca, górny dan tian, siedziba nao (Mózgu) i niebiańska rezydencja shen, nie są zaangażowane w transformację energii, a jedynie w zmiany na poziomie metafizycznym.
...
W skrócie, Potrójny Ogrzewacz jest jak garnek, w którym dochodzi do absorpcji pożywienia, wody i powietrza. ... Zapłon, który wznieca ogień, to yuan qi, Ogień Życia, który płonie nieprzerwanie od momentu poczęcia do śmierci. Parę, która unosi się podczas gotowania [czyli rezultat transformacji energii w bardziej wysublimowaną jej formę, czyli energię qi, symbolizujący którą znak chiński obrazuje ten proces - przyp. mój], symbolizuje ideogram qi (energii)

Yuan qi i jing qi stanowią podstawę wydłużania życia.

[Połączone energie yuan qi (pierwotne) i jing qi (esencja życia)] są określane jako dong qi (qi poruszające [czyli aktywne, powodujące ruch w organizmie - przyp. mój]). Jest ono zlokalizowane w podbrzuszu, pomiędzy nerkami, w miejscu zwanym dolnym dan tian, oznaczającym alchemiczną cynobrową komnatę, zwaną również w tradycji japońskiej hara. W praktykach alchemicznych i medytacyjnych to pierwsze miejsce, gdzie energia jest koncentrowana i transformowana. Oryginalne yuan qi uznaje się za źródło Prawdziwego Ognia

Lekarze lubują się w epatowaniu makabrycznymi opisami chorych narządów, ponieważ "widzą" tylko ich fizyczny poziom. Tymczasem każdy organ w ciele ma swoje źródło energetyczne - i jeśli nie domaga, to znaczy, że coś jest nie tak na poziomie energetycznym. Pracując bezpośrednio z energią, uzdrowiciele energetyczni dokonują "cudów medycznych", których nauka nie jest w stanie wyjaśnić.

Zamiast widzieć ciało ludzkie jak fizyczną skorupę, raczej przyrównałbym je do następującego opisu: wyobraźcie sobie jaskiniowców, którzy znajdują opuszczony, zaawansowany technologicznie, wykorzystujący wiele rodzajów energii, latający spodek z otwartym wejściem i decydują się zamieszkać w nim, traktując go oczywiście jako zwykłą jaskinię. Ów spodek można by porównać do ciała fizycznego, które ma ogromną ilość funkcji, ale nie zostały one jeszcze odkryte i nie są wykorzystywane, a ponadto operują także energią.

(Przy okazji, warto zauważyć, że kosmologie (drzewa wszechświata) wewnętrzne (organizmu, mikrowszechświata człowieka) a zarazem zewnętrzne (makrokosmosu), bez względu na kulturę i czas, wykazują liczne, uderzające podobieństwa do siebie - i nie jest to zresztą jedyne podobieństwo. M.in. wszystkie zostały zorientowane wokół kierunków świata, na "dół" od Ziemi wskazując na istnienie "krainy ciemności" lub "piekieł", zaś w "górze" - rodzaj nieba; Ziemia jest umieszczana generalnie w środku, wskazując na jej galaktyczną lokalizację; wyjątkiem jest kabalistyczne drzewo życia, które wskazuje wyraźnie na plany - poziomy istnienia, umieszczając materię (Malkuth) na dole. Liczba 8  lub 9 - która zwykle jest w rzeczywistości 8-ką zwiększoną o 1 (środek) - w tym kontekście, tj. światów, często występuje w takim zestawieniu: u Majów i Azteków (9 niższych światów; podobnie ich kalendarz, tak jak w Chinach, wskazywał 8 kierunków), u ludów nordyckich (9 z Midgardem, światem ludzi, w środku) lub Chińczyków (8 kierunków pa kua / ba gua, oraz Ziemia w środku); często nazwy tych kierunków mają nie-fizyczne, jakościowe znaczenie, określając charakter tych energii docierających z kosmosu, np. "zadowolenie" albo "bezruch").

W traktatach alchemii taoistycznej występują różne symbole, nie są to teksty jednorodne, i "formuła magicznego eliksiru" może się różnić. M.in. jest mowa właśnie o 8 rdzennych składnikach, pochodzących prawdopodobnie właśnie z ww. ośmiu kierunków wszechświata (w "Alchemii azjatyckiej" M. Eliade).

Cynober - siarczek rtęci - stanowi ważny element historii nauki alchemii. Ołów (lub inny metal) stanowił symbol organizmu zwykłego człowieka - czyli takiego, który nie podlega transformacji, czyli taki człowiek polega wyłącznie na pożywieniu pobieranym z ziemskich źródeł. Transformacja natomiast stanowi centralny aspekt sztuki alchemicznej i ma doprowadzić do pobierania również energii ze źródeł kosmicznych, "niebiańskich", zwanych w chińskiej nauce taoistycznej "wcześniejszym niebem". Aby zmienić funkcjonowanie organizmu, tj. przetworzyć komórki w wyższą jakość energetyczną, symbolizowaną przez złoto, używane były "pola cynobrowe" (dosłowne tłumaczenie chińskiego "tan t'ien"): siarka i rtęć, znowu symbolicznie reprezentujące energię (niższą - siarka, i wyższą - rtęć) przy wykorzystaniu energii centr energetycznych (tan t'ien lub czakr). Jak wyżej wspominałem, proces ten przypomina podgrzewanie przy pomocy wewnętrznego ognia swego rodzaju wewnętrznego alchemicznego "garnka", czyli sublimacji energii w ciele, poczynając od dolnego tan t'ien, czyli miejsca okolicy pępka. Jest to jednak dopiero początek procesu.

Cynober odnosi się do energii obecnych w czakrach. Przemiana cynobru w złoto zatem symbolizuje przy pomocy metali nieszlachetnych i szlachetnych - sublimację naszych energii, używając do tego celu m.in. centr energetycznych (tan t'ien, tj. czakr).

Ten cytat z jednego z najobszerniejszych dostępnych na zachodzie podręczników akupunktury - w polskim wydaniu tytuł to po prostu "Podręcznik akupunktury" (potężna księga) - może rozjaśnić sprawę z qi źródłowym (yuan qi), tan t'ien (dan tian) i tzw. cynobrem:

[Qi źródłowe] pochodzi z Nerek i jest wytworzone z esencji wcześniejszego nieba [czyli wyższych energii poza-fizycznych - przyp. mój] (...) jest przechowywane w cynobrowym polu (dantian 丹田 [drugi znak oznacza w chińskim właśnie "pole" lub "obszar" - przyp. mój]) i rozprzestrzenia się do wszystkich zakątków ciała poprzez Sanjiao [tzw. potrójny ogrzewacz, zespół energii zarządzających transformacją, ciepłem i ruchem w organizmie - przyp. mój], gromadząc się w punktach yuan (źródłowych [czyli takich punktach akupunkturowych w każdym z głównych meridianów zarządzających podstawowymi organami, które stanowią "początek" / "źródło" wpływu energii w danym organie, co oznacza, że energia yuan stanowi główny punkt styku - można powiedzieć wręcz "mistyczny punkt krzyżowy" między wymiarami - pomiędzy czystą energią zasilającą organizm a samym organizmem - przyp. mój] i działając jako źródło wszelkich transformacji i ruchów w ciele

Kluczowe w powyższym cytacie jest to, że energia yuan qi - pochodząc z tzw. "wcześniejszego nieba" (w ang. "pre-heaven") - ma źródło w wysokich wymiarach, i to ono jest źródłem życia, a ostatecznie także świadomości. Ta wyższa energia pozwala na kontakt z wyższą częstotliwością/rzeczywistością (różnie nazywaną symbolicznie w taoistycznych tekstach, m.in. wspomniane góry Peng-lai), czyli najwyższym kręgiem w drzewie świata, w kabalistyce przykładowo jest to sfera Kether, i była właśnie ostatecznym celem alchemików, taoistycznych i innych. Doprowadzanie jej do organizmu odbywa się na ostatnim etapie przez tzw. wyższy tan t'ien, zwany shen, i poprzez wzbudzenie i wysublimowanie energii zawartej w san jiao - tzw. potrójnego ogrzewacza - następnie ta "złocista" energia zaczyna krążyć pośrednio najpierw, przez meridiany, a następnie we krwi, powodując aktywację różnych funkcji już na poziomie DNA, które m.in. odmładzają organizm. Do tego odnosi się m.in. wyżej zacytowane starodawne alchemiczne zwroty, których - jeszcze raz - nie należy traktować dosłownie, nie chodzi tu o fizyczne złoto czy inne metale:

"gdy żółte złoto zostanie wytworzone, będzie można zrobić naczynia do picia i jedzenia i będziesz mógł cieszyć się przedłużoną żywotnością"

"Jeśli złoty pył wniknie w pięć narządów wewnętrznych, rozproszy się mgła jak chmury deszczowe od wiatru"

Chodzi tu o odżywianie organizmu przy pomocy owej złocistej energii - czystej energii yang. Trzeba to zawsze odnosić do szerszego obrazu: absolutnie wszystko we wszechświecie ma naturę yin oraz yang (pewną "mieszaninę" obu) - czyli ciemności oraz światła. Przeciętny wyższy duch bazuje głównie na energii yang, przeciętny człowiek - głównie na energii yin. Najniższe kręgi/sfery na drzewie życia mają silną naturę yin, najwyższe - silną naturę yang. Te po środku są bardziej wyrównaną kombinacją obu. W alchemicznym procesie "wspinamy" się niejako wyżej, integrując coraz silniej yang z yin. Jeśli yin nie zostanie zachowana, możemy "odlecieć", tzn. stać się "lekkim" duchem (zmienić częstotliwość i oderwać się od materii), co w praktyce oznaczałoby zmianę wymiaru z fizycznego na niefizyczny. Aby zachować siły życiowe na poziomie materialnym, istotna jest integracja na wszystkich poziomach, od najniższych czakr po najwyższe.

Drugim metalem szlachetnym jest srebro (czasem w Chinach zamieniane z nefrytem), który właśnie reprezentuje czyste, księżycowe siły yin, będące podstawą egzystencji na niższych częstotliwościach, w tym materii.

289

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Specjaliści, potrzebna mi wasza wiedza. Nieśmiertelność, a złoto koloidalne, co sądzicie? Ja się w tej kwestii nie będę wypowiadać, bo niewiele wiem w tym zakresie, ale zaciekawił mnie temat.

290

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Wpływ nanocząstek na organizm:
[url]https://www.youtube.com/watch?v=RWDIUI4x8Ok[/url]

291

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

malgosia.wl napisał/a:

Wpływ nanocząstek na organizm:
[url]https://www.youtube.com/watch?v=RWDIUI4x8Ok[/url]

Obejrzałem, bardzo ciekawy i pouczający wykład. smile

292

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Bardzo dobry wykład, nawet zapisałem sobie link do swojej kolekcji. Zgadzam się z tym co powiedziano; to, że coś np. suplement zawiera jakiś składnik, nie znaczy, że jest od razu wchłanialny - w chemii organizmu ludzkiego chodzi o reakcje, a nie wyłącznie związki/molekuły, na które składają się ww. atomy pierwiastków. Nie zmienia to faktu, że w odpowiednich proporcjach i układach molekuł, wiele z tych pierwiastków (selen, cynk, złoto itd.) są dla organizmu korzystne.

Dlaczego to reakcje są ważne i o co w nich chodzi? Powszechny pogląd nt. ludzkiego organizmu jest taki, że to jedynie ta najniższa, materialna warstwa bierze udział w podtrzymywaniu życia (ponieważ innych warstw ich fizyczne zmysły nie dostrzegają) - tzn. powszechnie wierzy się, że na organizm mają wpływ wyłącznie fizyczne elementy; powoli społeczeństwo oswaja się także z wpływem elektromagnetycznym, który jednak tak naprawdę jest ignorowany (prawie nikt nie chodzi do lekarza z problemem "cierpię na nadmiar smogu elektromagnetycznego", a raczej z problemem typu "nie wiem czemu ale ciągle mnie boli głowa"). Materia jednak jest w istocie energią o określonej częstotliwości - aby reakcja w organizmie zachodziła, jest potrzebna do tego energia. Ostatecznie wszystkie molekuły są molekułami a nie atomami, bo zachodzą między nimi reakcje (taoiści uważali organizm ludzki za jeden wielki kocioł alchemiczny, zresztą posługiwali się m.in. tym symbolem). Tymczasem organizm - dzięki wpływowi energii o wyższych częstotliwościach - jest w stanie wytworzyć odpowiednie składniki sam z siebie (wspominałem o przykładach ludów, którzy teoretycznie powinni mieć wysokie niedobory wielu pierwiastków). Co więcej, można to robić świadomie...

Tu znowu wracamy do alchemii i taoistów. Niektórzy z nich również dosłownie traktowali receptury alchemiczne, mówiące np. o płynnym nefrycie (mający energię księżycową) oraz złocie (energię słoneczną), które to miały stanowić składniki eliksiru. W historii jest mnóstwo takich przykładów. Oczywiście w większości się zatruli, tak samo, jak zatruwane jest dzisiaj społeczeństwo, tyle, że powoli. Osobiście również nie brałbym współczesnych odpowiedników eliksirów w postaci srebra czy złota koloidalnego. Odsyłam do mojej poprzedniej wypowiedzi, gdzie pisałem na temat różnicy między złotem jako metaforą energii (celowo używanym symbolem) a zwykłym złotem fizycznym.

Natomiast jeśli chodzi o alchemię, to zamiast skupiać się na strukturze reakcji chemicznych - które w gruncie rzeczy są reakcjami energetycznymi o niskich częstotliwościach materii - skupia się ona na meta-strukturze samej energii, dlatego nie nazywa się to fizyką tylko metafizyką. Powiązania pomiędzy różnymi poziomami energii - ukryte pod postacią symboli - były w centrum zainteresowania alchemików dlatego, bo wspólnie reprezentowały swego rodzaju "mapę" energii. Być może wydaje się, że opisuję to w dość zagmatwany sposób, ale tak naprawdę sprawa jest całkiem prosta: człowiek funkcjonuje na wielu poziomach, i niektóre z tych poziomów są w niskim stopniu dostępne jego zdominowanemu przez zmysły fizyczne umysłowi świadomemu - dlatego styka się z nimi częściej, gdy śpi. Dlaczego sny są ignorowane - skoro stanowią bramę do poznawania wszechświata? Pewnie dlatego, bo powszechnie w środowisku akademickim wierzy się, że sny są jedynie majakami losowych elementów bezskładnie tworzonych przez nieświadomość (czymkolwiek by ona nie była) smile I tym samym jako społeczeństwo wierzymy w to, że jedyne co ma wartość, to to, co postrzegamy na poziomie fizycznej częstotliwości - i to pomimo faktu, że ta sama nauka twierdzi, że jest to bardzo wąskie spektrum wszystkich istniejących poziomów smile

Poniżej jest znana pewnie wielu "mapa" wszechświata (zwane zwykle "drzewem życia" - właśnie chodzi tu o życie) - występuje ona na całym świecie, także w starych chińskich taoistycznych zapiskach, forma i etykietki są różne, ale jest to ten sam schemat, tutaj powiązanie owego drzewa życia z konkretnymi częstotliwościami we wszechświecie i czakrami:

https://i.pinimg.com/originals/ee/25/fc/ee25fc3cee4175db011cffc06cb3ee73.jpg

Chodzi o to, że człowiek nie składa się wyłącznie z materii, tylko odzwierciedla różne poziomy we wszechświecie w swoim ciele energetycznym. Z tymi poziomami pracuje alchemik. Oczywiście niektóre warianty - albo interpretacje - tych schematów są błędne, dlatego tym bardziej należy uważać (np. powyższy obrazek dobrze pokazuje, ile tkwi pułapek w tym pozornie prostym schemacie), dotyczy to także starożytnego drzewa kabalistycznego, także odzwierciedlającego zarówno wszechświat (makrokosmos) jak i jednocześnie człowieka w jego najszerszym ujęciu (mikrokosmos).

293

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Post jest długi, ponieważ wiele elementów ze sobą jest powiązanych, a nie chciałbym rozbijać tego na fragmenty. Poniżej opisuję szerszy obraz tego, jak pozornie odległe od siebie dziedziny, takie jak pożywienie, energia i alchemia, a także struktura wszechświata, są ze sobą powiązane, i dlaczego ważny jest nie tylko na skład np. jedzenia, ale także jego energia (prana / qi).

Najogólniej, prana / qi występuje w różnych wariantach, i nieustannie przemienia się (tansmutuje) w inne (bardzo ogólnie sklasyfikowano to przez 5 faz qi - tj. przemiany wu-xing - w TCM). Trawienie jest jednym z takich - automatycznych i nieświadomych - procesów przemiany jednej postaci energii w inną. Niestety, dzisiaj jest problem ze znalezieniem pożywienia o wysokiej jakości energii, a brak rozwiniętych zmysłów energetycznych jeszcze sprawę utrudnia. Warto kierować się tutaj wyczuciem.

Materia to oczywiście energia, i pożywienie to także energia. Wg. starych systemów medycznych, np. TCM i ajurwedy, człowiek pozyskuje energię nie tylko przez jedzenie i wodę, ale także wdycha z powietrzem, a ponadto pozyskuje ją bezpośrednio z kosmosu, zwłaszcza od słońca - o tym już wspominałem. Światło słoneczne (nie tylko to widzialne - niemniej to cząsteczki fotonów są dla życia fizycznego kluczowe) dociera do ludzi, zwierząt i roślin, stanowiąc podstawę naszej egzystencji, i ma ogrom funkcji, zarówno bezpośrednich, jak i pośrednich (dzięki słońcu mamy naładowaną energetycznie - tj. przy pomocy prany / qi - atmosferę, która stanowi z kolei kolejny element niezbędny do życia). Jest to jeden z owych "wiatrów-prądów" energetycznych, związany z naszym lokalnym układem planetarnym, który starożytne ludy uważały za swego rodzaju "boskie pożywienie" dla ludzi. Przy pomocy ESP można dostrzec świetlistą aurę energii słonecznej pod postacią prany / qi, która dociera do Ziemi, i jak też już wspominałem, stanowiło to również podstawę wiedzy nt. architektury i aranżacji przestrzeni - takich jak feng shui albo wastu (to ostatnie to ekwiwalent indyjski).

Oczywiście rośliny dalej - przy wykorzystaniu procesu fotosyntezy (transformacji energii) - przetwarzają ów elektromagnetyczny wpływ słoneczny na taką postać, jakiej potrzebuje, czyli materialną, co oznacza manifestację energii na poziomie materialnym przy udziale "technologii" molekularnej - kodów DNA. Dzięki temu z małego ziarenka - poprzez interakcję fotonów z DNA przy udziale atomów fosforu - powstaje na bazie planu zapisanej w owej molekule DNA, ale także w powiązanej z DNA matrycy eterycznej - oczywiście ostatecznie roślina, która następnie stanowi pożywienie dla człowieka. Kluczowym elementem jest jakość energii, dzięki której powstaje ta roślina - innymi słowy, to, co później jemy.

Jest to jednak tylko część naszego całego żywienia, tj. część materialna. Jest ona NIEWYSTARCZAJĄCA dla przedłużania życia, o czym zresztą taoiści pisali. Życie ma charakter przede wszystkim energetyczny, ponieważ qi, ożywiając układ nerwowy, układ krwionośny i organy, stanowi podstawę wszystkich procesów życiowych. Dzięki fizycznemu ruchowi energia zostaje rozdysponowana na cały organizm - zgodnie z ajurwedą przy użyciu energii powietrza (związanej z ruchem). Ćwiczenia fizyczne najlepiej z tego względu - w miarę możliwości - jest praktykować na zewnątrz. smile

Poznanie tego procesu: interakcji materii z energią, stanowi podstawę przedłużania życia. Dlatego należy zacząć od pytania czym jest właściwie energia.

Drzewo życia to mapa mówiąca o tym jak energia w człowieku (a zarazem wszechświecie) przepływa do poszczególnych poziomów. Jest to proces "ożywiania" dowolnej istoty przy pomocy energii, a na wyższych poziomach - światła, które z kolei jest wytworem czystej świadomości. Na samym końcu tego procesu energia "manifestuje się" pod postacią atomów krążących w atmosferze, budujących planety, a także - w organizmie, w tym pośrednio poprzez układ gruczołów oraz układ nerwowy, o czym już mówi współczesna medycyna. Alchemia, w tym sensie, jest rozszerzeniem medycyny o aspekty poza-fizyczne.

Alchemiczne stare teksty mówią przede wszystkim o energiach, mikrokosmosie (organizmie człowieka w szerokim rozumieniu, tj. nie tylko fizycznym ale również ponad-fizycznym) oraz makrokosmosie. Dwa ostatnie odzwierciedlają się w sensie meta-fizycznym: wszystkie obszary ("światy" albo poziomy świadomości), o których wspominałem, znajdują się w energetyce człowieka i mają odzwierciedlenie w różnych poziomach wszechświata - zgodnie z mapą drzewa życia.

Niższe kręgi na owej mapie są bliższe energii fizycznej (współpracują z materią), zaś wyższe kręgi, psychiczne (które można by określić także energią psi, np. w wyższm tan t'ien / trzecim oku, odpowiedzialną za ww. zdolności ESP) - stanowią podstawę umysłu / świadomości. Ostatecznie, wszystkie są jakimś rodzajem energii, a energia może zarówno manifestować się w bardziej materialną, lub odwrotnie - być sublimowana. Cytat z książki "Cywilizacja Hathorów" opisuje to zagadnienie:

materia jest po prostu wibracją w określonej harmonice. Co za tym idzie, kiedy ktoś zmieni harmonikę, może przejść z materii do energii - może przechodzić swobodnie od jednego do drugiego, kiedy zrozumie, jak to się robi.

Energie psychiczne, z którymi ma do czynienia alchemik, mają charakter także makrokosmiczny, tj. są to konkretne energie (prądy energetyczne, które docierają do Ziemi), których jednak nie postrzegamy fizycznie. Te prądy zasilają cały układ nerwowy i energetyczny człowieka - informacje o tym można znaleźć w starych systemach medycznych, w tym ajurwedzie (w której prana - odpowiednik chińskiego qi - która jest siłą dynamiczną, jest dzielona na kilka rodzajów, konkretnie 5, każda jest związana z określoną czakrą, i każda wpływa na substancje tworzące organizm człowieka określane przez starą medycynę mianem żywiołów, które stanowią klasyfikację składników, z których składa się organizm).

Natomiast podstawowe elementy, którymi posługuje się alchemia, to wspominane wyżej przeze mnie siły wody tj. ciemności (a zarazem lodu / wody) - pochodzące z "krainy" Nilfheim, oraz siły ognia - "kraina" Muspelheim, o których już wspominałem. Te dwie energie muszą zostać powiązane razem w organizmie - czyli, innymi słowy, dwa różne poziomy energii i świadomości powinny ze sobą być w ścisłej harmonii i interakcji - to pozwala właśnie przedłużać dzięki energii życie. Koncentracja na jednym rodzaju energii, np. wyłącznie psychicznej lub wyłącznie fizycznej, prowadzi w pierwszym wypadku do przesunięcia się w sferę umysłu i zniszczenia ciała fizycznego, a w drugim - do tymczasowego, niewielkiego oddalenia momentu śmierci.

Oba poziomy energii wiążą się z kierunkami wszechświata, tj. docierają do naszej planety jako wspomniane wiatry-prądy energetyczne ("żywioły"). Pozostałymi są oczywiście 2 pozostałe żywioły: pochodzące ze wschodu i zachodu. W środku skrzyżowania tej sił - z naszego punktu widzenia - znajduje się Ziemia, czasem przedstawiana jako piąty, środkowy żywioł, np. w medycynie chińskiej.

Poniżej mapa powiązań między wspomnianymi sferami (jednocześnie będących "światami") wg. kosmologii nordyckiej:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b2/Nine_worlds_of_Norse_mythology.svg

Najbardziej podstawowa kosmologia taoistyczna umieszcza świat człowieka w środku, pomiędzy niebem (odpowiednikiem nordyckiego Asgardu), w którym żyją "bogowie", a ziemią (który ma odpowiednik w Malkuth w 10-cio sferowym drzewie kabalistycznym i jest umieszczone najniżej). W kabalistycznym drzewie życia Malkuth znajduje się najniżej, zaś Kether - najwyżej. Umieszczony w środku chińskiej kosmologii "świat człowieka" nie ma, wg. mnie (choć w źródłach nie znalazłem za dużo), charakteru materialnego - ale psychiczny, prawdopodobnie reprezentowany przez kabalistyczną sferę Tipharet. Człowiek jest jedyną istotą na Ziemi obdarzoną "sferą" psychiczną.

W praktyce alchemicznej owa mapa "działa" następująco:
1. najogólniej, energia nieba jest najwyższą (chińskie "niebo", związane z wyższym tan t'ien - shen), energia ziemi (czyli materii) jest najniższą - oba, wg. właściwie wszystkich systemów kosmologicznych, są na początku rozdzielone, a następnie łączący je element, tj. energia qi (w najszerszym rozumieniu - krąży ona po całym kosmosie, dociera do Ziemi, a także jest podstawą sił życiowych człowieka, krążąc w meridianach) zostaje wykorzystana by połączyć oba ze sobą wewnątrz systemu energetycznego
2. energia qi (prana) ma kilka rodzajów, o których wspominałem - jej rodzaje, zwłaszcza qi wody i qi ognia - są wiązane ze sobą na pierwszym etapie alchemicznym, co uzyskuje się dzięki użyciu świadomości i woli, kierując owe energie ku sobie - ponieważ z natury ciążą w odwrotnych kierunkach (ciemna/wodna/lodowata energia typu yin - ku Ziemi, zaś ogniste promieniowanie energii typu yang - "wyparowuje" z człowieka, zwykle bez świadomości tego, ku kosmosowi)
3. na ostatnim etapie zostają zintegrowane najbardziej zdystansowane energie: nieba i ziemi; do obu prowadzą "bramy" - centra energetyczne, które położone są najniżej i najwyżej na indywidualnym "pniu" drzewa życia, tj. głównym kanale energetycznym leżącym wzdłuż kręgosłupa

Powyższa instrukcja to dosłowne przetłumaczenie metaforycznego cytatu alchemii chińskiej (wskazówki maga Li Szao-qun dla cesarza Wu-Di z dynastii Han), o którym napisałem we wcześniejszym poście.

294

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Jeszcze małe uzupełnienie: co znaczy "wyższe poziomy psychiczne". W źródłach taoistycznych mówi się o nich w kontekście tworzenia tzw. "perły" (energetycznej kuli) w ośrodku trzeciego oka, tzw. wyższego tan t'ien, który jest odpowiedzialny za wyższe funkcje psychiczne i zdolności ESP. Pozwalają one niejako kontaktować się - czyli być świadomym - wyższych poziomów.

Czy energia (qi) krąży w organizmie człowieka dlatego, bo pochodzi z materii, czy też jest na odwrót, bo energia już istnieje wewnątrz organizmu człowieka, i przetwarza np. żywność na dalsze zasoby energetyczne? Czy energią zarządza także psychika, czy wyłącznie organy fizyczne, a nasz umysł (stan psychiczny) niczego nie zmienia ani w energii ani w fizjologii organizmu?

To kluczowe pytania, i ostatecznie wyraźnie unaoczniają konflikt pomiędzy alchemicznym (metafizycznym) postrzeganiem rzeczywistości (tzn. że psychika wpływa na ciało fizyczne), a materialistycznym (zakładającym, że psychika jest funkcją materii, a nie na odwrót). Odpowiedzi na nie pozwalają na ocenę, które praktyki mają jakie dla nas znaczenie. Brak wiarygodnej odpowiedzi na nie natomiast prowadzi do ślepych założeń...

Główny problem, obserwowany w naszym społeczeństwie, w zrozumieniu - a właściwie zaakceptowaniu istnienia - tzw. wyższych poziomów psychicznych polega na tym, że powszechnie nie dopuszcza się do wiadomości faktu, iż od pewnego poziomu wszystko co istnieje to myśl. Ma to mnóstwo konsekwencji, które trudno przewidzieć, jak np. to, że generalnie różnica pomiędzy tym co nazywamy "teorią" a tym co nazywamy "praktyką" zamazuje się - te terminy przestają mieć jakiekolwiek znaczenie na częstotliwościach "mentalno-duchowych": używając w dowolny sposób psychiki, jednocześnie "coś" robisz (praktykujesz) oraz jednocześnie "myślisz" (w bardzo szerokim sensie, nie tylko "myślenia" takiego, do jakiego przywykliśmy - chyba lepiej byłoby użyć słowa "używać funkcji psychicznych"), tzn. "myśląc" zarazem zmieniasz swoją rzeczywistość - mniej lub bardziej skutecznie (co było podstawą wszystkich praktyk metafizycznych w tym magii). Już na poziomie astralnym, który jest bliższy "światu" fizycznemu niż wyższe poziomy mentalno-duchowe, kształt energii, którą "wszystko" (czyli - energia smile ) przybiera, jest sterowana myślą i wolą. Trudno sobie też wyobrazić, że życie może mieć źródło psychiczne, a nie fizyczne. Stąd, ciężko przyjąć do wiadomości także fakt, że postrzegana zmysłami fizyczna rzeczywistość nie odzwierciedla prawdziwej natury rzeczywistości - tzn. w gruncie rzeczy to co postrzegamy jest w zasadzie iluzją.

To istotna kwestia dotycząca właśnie wcześniej opisywanej alchemii.

Tak wiec jeśli przyjęlibyśmy materialistyczny pogląd, tzn. że życie ma źródło wyłącznie materialne (tzn. że umysł to atomy + prądy przepływające np. przez mózg i układ nerwowy), praktyka alchemiczna nie miałaby żadnego sensu, bo byśmy zakładali, że funkcje psychiczne niezależne od materii u człowieka nie istnieją, a co za tym idzie, po śmierci ciała fizycznego również kończyłaby się fizyczna egzystencja człowieka. I na odwrót: zakładając, że psychiczne funkcje nie są skutkiem działania materii, przyjmujemy automatycznie, że one istnieją niezależnie od ciała fizycznego, a zatem także prawdopodobnie mają charakter nadrzędny, bo mogą istnieć bez materii, w którą "wchodzą" (np. inkarnują w nienarodzone dziecko lub "opętują" już żyjące ciało). Ten aspekt alchemii bywa w powszechnym rozumieniu często pomijany, zamiast tego mówi się o fizycznej przemianie "gorszych" substancji w złoto. Jednak dosłowne tłumaczenia symbolicznych tekstów alchemicznych, jak pisałem, nie mają sensu. Nikt przyjmując do żołądka (lub w inny sposób) np. atomy złota nie będzie automatycznie długo żył. smile

Natomiast wszelkie nowe informacje naukowe - jeszcze słabo, lub w ogóle, nie zintegrowane z resztą "starej" myśli naukowej (tej materialistycznej) - wyraźnie wskazują na element poza-fizyczny: czy to chodzi o energie fizyki kwantowej, niezależność podstawowych cząsteczek od ograniczeń czaso-przestrzennych, czy nawet DNA, którego działanie jest determinowane energią go zasilającą.

Wyższe funkcje dostępne w ciele fizycznym, tj. wyższe funkcje DNA, normalnie deaktywowane, mogą być aktywowane dzięki pracy z energią na wyższym niż fizyczny poziomie. Przedłużanie fizycznego życia i innych możliwości fizycznego ciała jest tutaj jedną z wielu możliwości.

295

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Zrobię krótkie podsumowanie. W kwestię zaangażowane są trzy podstawowe siły:
- fizyczne
- energetyczne
- psychiczne

Każda z nich ma odmienną naturę i charakteryzuje się innym "odczuciem": od ciężkich energii fizycznych (które najlepiej opisać ajurwedyjskim żywiołem ziemi i wody), poprzez czystą energię (ogień), aż do "najlżejszych" sił czysto psychicznych (powietrza). Po kolei każda jest związana z którymś ośrodkiem tan t'ien i powiązanym z nim typem energii: dolnym tan t'ien (jing, będący podstawą fizycznego organizmu, płynów w nim krążących, w tym krwi), środkowym tan t'ien (qi, energii poza-fizycznej, związanych z ciałem energetycznym), i wyższym tan t'ien (shen, czyli siły czysto psychiczne).

Wszystkie one są umiejscowione na określonym szczeblu wspomnianego "drzewa świata", czyli mapy różnych obszarów wielowymiarowej rzeczywistości. Zmysły fizyczne przekonują nas, że jedyny wymiar to ten fizyczny, jednak m.in. doświadczenia niefizyczne wskazują na większą ich liczbę. Ostatecznie jednak wszystkie te wymiary są ze sobą - mniej lub bardziej ściśle - powiązane, a celem praktyki fizyczno-energetyczno-psychicznej jest ich świadome zintegrowanie, w zasadzie na tym to polega. Dzięki temu komórki ciała, krew krążąca po organizmie, energia przepływająca w meridianach itd. będą miały zupełnie inną jakość, co zwiększa w konsekwencji zdolności regeneracyjne organizmu. Krew jest silnie powiązana z qi, i ta zależność szczegółowo jest wyjaśniona w TCM.

Jak wcześniej cytowałem niejednokrotnie, naukowo zostało udowodnione, że krew jest nośnikiem substancji odżywczych (o czym zresztą też TCM mówi), i na podstawie eksperymentów m.in. w Kalifornii wykazano (w którym tutaj brały udział szczury), jak krew z młodego organizmu wprowadzona do starszego powoduje fizyczne odmłodzenie tego ostatniego, przywrócenie funkcji regeneracyjnych, czy zmiana barwy np. skóry czy włosów. Jednak pomimo dobitnych eksperymentów, tej samej nauce jednak - pomimo już długiej, i stale rosnącej listy kandydatów (w tym związanych z DNA czy różnymi enzymami), które "miały" odpowiadać za starzenie się organizmu (których listę zamieściłem wcześniej) - nie udało się do tej pory znaleźć jednego "winowajcy". Tu warto właśnie skierować poszukiwania w kierunku starożytnych systemów medyczno-alchemicznych, jak TCM czy ajurweda, które nie-redukcyjonistyczny sposób opisują i definiują życie, jak jest ono powiązane ze świadomością, jak energia wpływa na ciało fizyczne, meridiany, krew itd. Każda istota wytwarza pewne pole energetyczne (zwane aurą), którego jednak fizyczne oko nie dostrzega, ale którego obecność jest już oczywista. To pole ma silny związek właśnie z kondycją psycho-fizyczną człowieka, i wpływa silnie m.in. na krążenie krwi. Praca z tą energią jest coraz bardziej powszechna i stanowi podstawę nowej ery medycyny, do której coraz więcej ludzi - coraz częściej widząc oszustwa wielkich koncernów - się kieruje.

296

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Tutaj jeszcze kilka teorii na temat długowieczności:
[url]https://www.onet.pl/styl-zycia/miasto-kobiet/jak-zyc-dlugo-ten-czynnik-moze-zwiekszac-ryzyko-smiertelnosci-az-o-83-proc/d0b1nwm,30bc1058[/url]

297 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-04-11 11:39:27)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Dzięki za link. Zwięzłe podsumowanie aktualnych zapatrywań i wierzeń dot. tego, co "odpowiada" za życie fizyczne (czyli podtrzymywanie i regenerację komórek), rozsiane po wielu publikacjach...

Przyznam, że czasem ciężko mi przedstawić jakieś koncepcje alchemiczne czy ogólniej metafizyczne samym tekstem, i muszę pisać dużo wyjaśnień i powtórzeń tylko po to, by wskazać na jakąś koncepcję, która bez kontekstu nie miałaby sensu... wygląda na to, że starożytni też zdawali sobie sprawę z tego problemu - o czym mówi jeden z poniżej zacytowanych stwierdzeń M. Eliade.

Oczywiście od czasu do czasu sam również podaję różne teorie naukowe w tym i innych wątkach, ale chciałbym zaznaczyć, że generalnie jestem w ogóle sceptykiem - podaję je trochę dla porządku, by podsumować aktualną wiedzę, tzn. tą oficjalnie akceptowaną. Co do jej jakości to inna sprawa, ale chyba stopień wiedzy nauki nt. tego, czym jest życie, podsumowują słowa autorki:

Wygląda na to, że najlepiej jest połączyć te czynniki

Ta sama nauka, która ciągle analizuje różne elementy fizyczne organizmu, "radzi" sobie np. z rakiem poprzez wycinanie części ciała lub chemizowanie organizmu, podobnie jak z pryszczami - trzeba usuwać widoczny efekt, nie przyczynę. smile

Moje osobiste zdanie jest takie, że eksperyment z dostarczaniem krwi młodego organizmu jest najlepszym naukowym tropem na odkrycie tajemnicy życia - które, jak pokazuje coraz więcej dowodów, ma charakter nie-redukcjonistyczny. Jeśli tak jest, to nauka (w aktualnym, redukcjonistycznym paradygmacie) nigdy nie odkryje tej tajemnicy. A jeśli ignoruje nawet elektromagnetyczną część organizmów, koncentrując się na samych organach, to tak, jakby szukać tajemnicy działania telewizora, ignorując to, co się naprawdę dzieje w łączach...

Ostatecznie to co się liczy to percepcja - fizyczna i poza-fizyczna. Wszystkie zbierane dowody - naukowe, czy też nie trzymające się "metody naukowej" - muszą opierać się na jakimś rodzaju percepcji (starożytna wiedza hinduska wskazywała na 6 zmysłów, szóstym był umysł). Dlatego myślę, że warto w tym kierunku "zainwestować", tj. poszerzenia percepcji poza zwyczajowymi fizycznymi zmysłami. Dotychczasowe próby zrozumienia życia, oparte na dowodach fizycznych (czyli ostatecznie, percepcji fizycznej), nie powiodły się, i choć teorie same w sobie są pewnymi wskazówkami, jeśli możesz widzieć kolory zamiast ślepo ufać różnym dowodom naukowym - to wiadomo, że każdy będzie wolał widzieć.

Myślę, że średniowiecze umysłowe nauki - które zresztą jest celową propagandą - widać tym wyraźniej, im więcej się na jej temat dowiadujemy... Dlatego robią tak ścisły podział na różne specjalizacje i pod-specjalizacje, by żaden przytłoczony szczegółami swojej specjalizacji naukowiec nigdy nie dotarł do prawdy.

Co nie znaczy, że naukowców, którzy szerzej postrzegali rzeczywistość, nie było.

Na pewno zastanawiający jest fakt, że od kilkudziesięciu lat wszystko, co dotyczy alchemii, wydaje się być skrzętnie ukrywane, i różne fakty na jej temat trzeba odkrywać z trudem. W XIX w. i nawet w pierwszej połowie XX w. była ona bardziej popularna, wielu naukowców się nią interesowała, w tym dużo odniesień do niej można znaleźć np. u Carla Juna, a Izaak Newton (ten, który jest uznawany za czołowego odkrywce praw fizyki) w rzeczywistości był okultystą i cenił najbardziej swoje dzieła z alchemii, twierdząc, że można materię zmienić w światło. W drugiej połowie XX w. ta dziedzina nagle jakby zniknęła.

Także ciekawe jest to, że ludzie, którzy osiągali wtajemniczenie i sukces w alchemii - tj. osiągali nieśmiertelność - nie chcieli się z tym afiszować i często pomimo oficjalnego ogłoszenia ich śmierci, nawet kilkaset lat później pojawiali się od czasu do czasu w różnych miejscach. Takimi ludźmi byli m.in. francuskie małżeństwo alchemików Nicholas i Perenelle Flamel, którzy w XIV wieku osiągnęli nieśmiertelność. Nie wiem z czego to wynika, ale tak naprawdę inkwizycja nigdy nie zniknęła, a publiczne rozgłoszenie osiągnięcia nieśmiertelności mogłoby takim osobom raczej zaszkodzić.

W ten sposób ów proces wyjaśnia Mark Stavish:

Mark Stavish napisał/a:

alchemik dokonuje transformacji siebie poprzez eksperymentowanie z subtelnymi energiami Natury

W rzeczywistości transformację należy rozumieć na różnych poziomach, i ćwiczenia typu tai chi są jedną z dróg - z tym, że większość ludzi praktykujących np. tai chi nie jest alchemikami oczywiście.

Mark Stavish napisał/a:

Na gruncie alchemii wszystko składa się z trzech elementów: siarki (duszy/indywidualnej esencji), rtęci (siły życia) i soli (ciała fizycznego). W razie konieczności alchemik ma oddzielić podstawowe zasady, dopóki te elementy nie znajdą się w doskonałej proporcji i harmonii. Kiedy występuje harmonia, tworzenie "kamienia" czy też przedmiotu, użytego podczas fizycznej i duchowej transformacji alchemika, okazuje się efektywne.
(...) możemy wyjaśnić związki między energią a materią za pomocą czterech żywiołów. Owe pierwiastki są podstawą wszelkich doświadczeń, przejawień świadomości i materialnego stworzenia. Istnieją na kilku poziomach, gdzie ich natura manifestuje się zarówno w formie osobowej, jak i bezosobowo. Alchemia pozwala zidentyfikować te płaszczyzny, dzięki czemu potrafimy osiągać nasze cele.
(...) Ogromna, nieprzejawiona, sfera Chaosu, pozbawiona formy, kształtuje dwie główne postacie naszej rzeczywistości (...) Dwie jakości fundamentalnej energii [chodzi o zasadę aktywną i pasywną - co taoiści nazywali yang i yin] dzielą się następnie na cztery żywioły. Z kolei żywioły łączą się ponownie aby utworzyć trzy zasadnicze elementy alchemii.
(...) wszystkie elementy, z jakimi może spotkać się alchemik, kabalista bądź astrolog, znajdują swoje miejsce na Drzewie Życia i poprzez Drzewo Życia mają tu sporządzoną "mapę" potencjalnego związku z każdym innym zjawiskiem fizycznym albo psychicznym. (...) Drzewo opisuje stworzenie wszechświata w nieskomplikowany i bezpośredni sposób. Dokonuje tego najpierw z perspektywy świadomości; kolejnym punktem odniesienia staje się energia, a dopiero na końcu - materia.

Tzn. żywioły łączą się, tworząc ww. trzy elementy: siarkę (reprezentuje ducha, czyli shen), rtęć (która de facto w systemie taoistycznym reprezentuje energię qi) oraz sól (ciało fizyczne). Wszystkie trzy mają reprezentacje materialne - to jest kluczem do ich zrozumienia. Chodzi o reprezentantów owych trzech jakości w układzie biologicznym człowieka - w formie materii lub bliskiej materii.

Innymi słowy: nasze ciała są konstruktem stworzonym z żywiołów - pewnego abstrakcyjnego ujęcia czegoś, co realnie istnieje, i zostało symbolicznie przedstawione za pomocą ognia, wody, ziemi i powietrza, lub też - idąc dalej - za pomocą ich manifestacji, w postaci ajurwedyjskich dosz. Dosze następnie determinują naszą podstawową konstrukcję fizyczno-psychiczną - a to z kolei determinuje to, jaką dietę preferujemy, czy mamy problem z zimnem czy gorącem, jakie smaki wolimy, czy mamy skłonności do tycia czy przeciwnie, nasz temperament itp.

Ostatecznie tak naprawdę wszystko jest plastyczne: możemy dosłownie wszystko kształtować - tak długo, jak potrafimy kształtować ww. pra-zasady (symbolicznie reprezentowane przez żywioły). Jednak aby dojść do takiego etapu, trzeba dokonać swego rodzaju wyjścia poza zasady, które rządzą naszym umysłem, czyli czegoś w rodzaju transcendencji - tj. "wspiąć się" po szczeblach wspomnianego Drzewa Świata. Dokonuje się tego oczywiście przy pomocy umysłu. To pozwala między innymi zmieniać częstotliwości, jak w jednym z niedawnych cytatów wspomniałem.

Jak widać, wszystkie te elementy są ze sobą ściśle powiązane: przechodzimy od ścięgien, tkanek, krwi, energii qi, meridianów, ciała eterycznego, psychiki, aż do metafizycznych - albo meta-umysłowych - aspektów człowieka. Drzewo Życia stanowi mapę tych obszarów w najszerszym kontekście.

Ww. metafizyka rzeczywistości to tak naprawdę podstawa wszystkich nauk. Fizyka coraz silniej zmierza w tym kierunku, który ostatecznie pozwoli ujednolicić wszystkie siły fizyczne, mające wspólne źródło. Ostatecznym źródłem wszelkich sił - ognia, wody, powietrza, ziemi, a także alchemicznej siarki, rtęci i soli (nie mylić z chemicznymi pierwiastkami) - są yang i yin, z których tamte powstają m.in. pod postacią dynamicznej energii qi, a także fizycznych atomów, a z kolei źródłem pra-zasad yang i yin jest tzw. tao. Wiedza o tym była m.in. podstawą tzw. spagiryki, tj. stosowania roślin w różnych celach (w tym leczniczych - co zostało uporządkowane przez Paracelsusa) wg. alchemicznych zasad.

Trzeba jedną rzecz dodać: nieświadomie jesteśmy w systemie edukacyjnym programowani na myślenie w kategoriach ekspertów i nie-ekspertów. Ten ostry podział jest jednym z głównych elementów programowania ludzi na ograniczone myślenie. Wszyscy tzw. eksperci są ostatecznie ludźmi, i to właściwie zawsze omylnymi - nikt nie głosi prawd absolutnych. Mimo to, aby stwarzać wizerunek eksperta, muszą jednak podtrzymywać wrażenie o swoim eksperstwie. Dotyczy to nie tylko nauki czy alchemii, ale wszystkiego.

Egipcjanie, zwani Khemitami (Egipt uchodzi za kraj źródłowy alchemii - nazywanej od arabskiego al-khem, czyli pochodzenia egipskiego), źródło wszelkiej transformacji we wszechświecie upatrywali w uniwersalnej mocy (zdolność przemiany wszystkiego), o której zresztą również mówią Indiańscy szamani czy taoiści:

Mark Stavish napisał/a:

Starożytny język egipski nie obejmował słowa, które można by tłumaczyć jako "religia". Odpowiednik stanowiłby wyraz magia, a ściślej - zwrot magiczna moc. W życiu Egipcjanina każda rzecz podlegała klasyfikacji według ilości tej mocy. Bogowie z niej wyrastali i zanikali w tej sferze, a ludzie mogli poprzez nią wpływać na bogów. Działania Egipcjan skupiały się wokół stale obecnych energii i sposobów ich ujarzmiania.

Ilość uderzających podobieństw między starodawną wiedzą egipską, mezopotamską oraz taoistyczną jest tak ogromna, że są chińscy naukowcy, którzy jednoznacznie wywodzą swoją kulturę z dziedzictwa Starożytnego Egiptu lub Sumeru.

W ogóle chciałem zwrócić uwagę na pewną prawie zawsze pomijaną kluczową kwestię: dlaczego jesteśmy tak zaprogramowani, by szukać informacji na temat innych cywilizacji głównie w ich źródłach pisanych, ignorując "czytanie" wszelkich innych źródeł? Przykładowo, jako dziecko, widząc starożytne świątynie, piktogramy, dzieła sztuki itd. - miałem wrażenie, że to właśnie one są tym językiem, który trzeba odkryć. Ale szkoła zmieniła mój sposób klasyfikacji tych źródeł, silnie naciskając na źródła pisane:

Mircea Eliade napisał/a:

Jeśli dokumenty kultur mezopotamskich, jak zresztą innych kultur archaicznych, miewają formę pisaną, to jest to czysty przypadek. Większość z nich, i to najbardziej znaczących, wyrażonych jest poprzez symbol, architekturę, kosmografię itd., ale błędem byłoby nieprzyznawanie im tej samej wagi co dokumentom wykorzystującym pismo, wyrażają on bowiem równie jasno (a niekiedy bardziej konkretnie) koncepcje świata i jego praw obowiązując w danej kulturze.

Kolejnym powiązanie to starożytny judeizm/chrześcijaństwo z ww. dwiema źródłowymi cywilizacjami. W metafizycznej myśli babilońskiej, sumeryjskiej, i późniejszej z Bliskiego Wschodu, to, co nazywam gdzie-niegdzie prądami lub "wiatrami", także było uznawane za swego rodzaju substancję kosmiczną, nazywaną "wodą" (stąd wzięła się m.in. nazwa "Mlecznej Drogi" - zbudowanej z substancji, które tworzą całą rzeczywistość). Wg. Babilończyków wszystko jest stworzone ostatecznie z dwóch rodzajów wód: słodkiej i słonej; inne "smaki" przyszły potem, np. otaczająca naszą rzeczywistość w kształcie koła woda była gorzka zwana Nar-Marratum. Do Ziemi docierają z ostatecznego, wyższego źródła (w Drzewie życia najwyższa sefirota Kether) natomiast z czterech różnych kierunków cztery rzeki (czyli cztery odżywiające człowieka żywioły - podstawa życia i nieśmiertelności) - porównajcie to do tekstu w Biblii, z której zresztą wycięto dużo fragmentów, które dawały lepszy, szerszy kontekst:

Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom

Drzewo życia, wg. M. Eliade, jest reprezentowane w oczywisty sposób we wszystkich starych tradycjach, pod różnymi symbolami: piramidy, świątyni, góry, pagórka, filaru, olbrzyma, czy drzewa - czasem w obrębie jednej kultury, np. starożytnego Egiptu. Reprezentują, jak już wspomniałem, zarówno makrokosmos (poszczególne części i wymiary wszechświata) jak i mikrokosmos czyli człowieka (jego organizm, np. Agni jako bóg ognisty zarządza ogniami, w tym wspomnianym kluczowy w alchemii wewnętrznej potrójnym ogrzewaczem, czy bóg Indra jako bóg atmosfery i powiązanego z nim odżywczego oddechu, ekwiwalent egipskiego boga Szu - zarządza energią prany, którą w taoizmie nazywa się oczywiście qi).

Zrozumienie tego jest kluczowe - bo jest to klucz-mapa do pojęcia czym tak naprawdę jest organizm. Propagandę pro-kartezjańską, że jest to wyłącznie mechanizm, który działa jedynie na zasadzie automatu, proponuję odrzucić; kluczową rolę odgrywa tu świadomość, która pozwala zarządzać - teoretycznie tylko automatycznymi - różnymi funkcjami organizmu, jak pokazują osiągnięcia np. różnych joginów.

Stare źródła alchemiczne wyraźnie wskazują, że to, co nazywano symbolicznie "tyglem", będącym w rzeczywistości "narządzem"/"narzędziem" wewnętrznym, utrzymywało substancję, na którą przy pomocy zdolności psychokinetycznych alchemik oddziaływał, tj. chodziło tu o proces psychiczny, który - pośrednio (nie zaś bezpośrednio) wpływał na chemię organizmu. (Alchemię można w pewnym sensie nazwać metafizyką chemii).

Między starodawną medycyną, taką jak ajurweda, a także TCM, a alchemią jest tak dużo paraleli (piszę tu o najstarszych, a nie nowszych źródłach), że w zasadzie obie stanowią tak naprawdę jedną dziedzinę, tyle, że z czasem owa część trudniejsza - powiedzmy "mistyczna" - uległa zagubieniu. Przykładem są dość słabo rozumiane już obecnie terminy dosz lub żywiołów - w zasadzie dzisiejszy adept starodawnej medycyny nie ma pojęcia skąd one się wzięły, co znaczą i jaki jest ich kontekst; podobnie jak w przypadku rytuałów religijnych, uczy się ich na pamięć, i potem wykonuje różne zabiegi również "na pamięć", bez ich zrozumienia. Wszystkie te elementy są ze sobą połączone, tj. tzw. dosze są materializacją zasad żywiołów, które z kolei są "funkcją" jeszcze wyższych meta-zasad. Ostatecznie mag lub alchemik właśnie nimi się posługuje.

Na poziomie eterycznym, czyli tym bliskim fizycznego, energia powinna przepływać nie tylko prawidłowo - ale z odpowiednią prędkością i mocą; nasza konwencjonalna medycyna nadal ignoruje energię (choć jest to już od dawna dla nauki oczywiste) w organizmie człowieka. Prawie żaden człowiek na Ziemi tego nie doświadcza. W 1974 r. Colin McClare, oksfordzki biofizyk, wykazał w swoich badaniach, że informacja w żywych organizmach jest wielokrotnie efektywniej i szybciej przekazywana dzięki elektromagnetyzmowi niż tradycyjnie uznawanym sygnałom chemicznym. Tu właśnie leży pomost pomiędzy psychiką a fizyką ciała - czyli coś, o czym mówi alchemia.

Jeszcze jedna przestroga odnośnie Drzewa Świata (drzewa kabalistycznego), albo ogólniej ezoteryki. W skrócie, stworzył się pewien podział: na spekulantów oraz na rytualistów. Obie grupy błądzą - pierwsi nie odnoszą swojej mocno ulotnej wiedzy do realnych doświadczeń, drudzy zaś szukają każdego uzasadnienia w powszechnie znanej wiedzy ezoterycznej, byleby uzasadniać swoją praktykę. W ten sposób w obu grupach wytworzył się impas, który powoduje, że nie są w stanie pójść nigdzie dalej. Dlatego nie oczekiwałbym jakichś niezwykłych efektów o ludzi, którzy kończą właśnie na takich etapach. Aby wyjść poza to, co jest znane, trzeba samemu wyznaczyć swoją własną ścieżkę w nieznane.

298 Ostatnio edytowany przez Antares (2022-04-18 17:19:52)

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Ok, pomyślałem, że warto by się jeszcze odnieść do powyższego artykułu. Większość naukowych teorii, które opisują, wskazuje na skutki tych procesów - np. wolne rodniki, są one jedynie REZULTATEM (skutkiem ubocznym) starzenia się, a nie jej przyczyną - tj. w normalnej sytuacji organizm sobie będzie radził z wolnymi rodnikami, i zresztą innymi problemami. Czym są wolne rodniki? Są to wolne elektrony (czyli energia gdzieś na granicy między "światem energii" a "światem materii", tj. dwoma wymiarami), które - jak wiadomo z lekcji chemii - muszą przyłączyć się do jakiegoś innego związku. W konsekwencji taki wolny elektron powoduje zaburzenia w komórkach. Oczywiście możemy wspomóc wyniszczanie organizmu wolnymi rodnikami - np. wdychając zanieczyszczone powietrze. Powietrze jest kluczowym dostawcą energii i elektronów do organizmu, a elektrony same w sobie są oczywiście kluczowe dla życia: bez elektronów układ nerwowy przestanie funkcjonować, co oznacza oczywiście natychmiastową śmierć organizmu. Istotne jest, by organizm był silny i zbalansowany - tj. był w stanie wytworzyć energię, którą Chińczycy nazywają wei qi, o czym już wspominałem. Tak - to energia, a nie materia, jak twierdzi nauka, jest odpowiedzialna za odporność organizmu. Wei qi jest energią bliską fizyczności, ma charakter yang, i jest związana z dolnym tan t'ien i dolnym oraz środkowym ogrzewaczem potrójnego ogrzewacza.

Moim zdaniem najbardziej obiecujące tropy ma - w sumie już cytowany także przeze mnie wyżej - David Sinclair - skopiuję z artykułu cytat:

skracanie telomerów, nagromadzenie wolnych rodników, uszkodzenia DNA, ale też: upośledzenie mitochondriów, wyczerpanie komórek macierzystych, nagromadzenie starzejących się komórek (co powoduje procesy zapalne w komórkach zdrowych), zmiany w epigenomie kontrolującym, które geny się włączają, a które wyłączają, i jeszcze wiele innych.

A czy komórki - czyli budulec organizmu - mogą być nieśmiertelne? Ten cytat z ww. artykułu jest wart rozważenia:

Teorię starzenia komórkowego zawdzięczamy Leonardowi Hayflickowi i Paulowi Moorheademowi, którzy w 1965 r. ogłosili, że komórki nie mogą się dzielić w nieskończoność, bo są zaprogramowane na konkretną liczbę podziałów (...) Jednak… nie wszystkie komórki przestają się w pewnym momencie dzielić. Mogą być nieśmiertelne.

Jak widać, lista kandydatów do przyczyny starzenia w nauce się tylko wydłuża, a nie skraca. Pewien znany amerykański taoista, który przeniósł się do Stanów z Tajwanu, Mantak Chia, i który naucza technik alchemii wewnętrznej na tych niższych poziomach (tzn. skupia się głównie na fizycznej energii, której centrum jest w okolicach pępka, czyli w tzw. niższym tan t'ien), stwierdził po krótkim czasie nauki na uniwersytecie na kierunku medycznym, że czekanie na to, że naukowcy potwierdzą to, co taoiści robią od tysięcy lat, nie ma sensu. Rozczarowany zachodnią nauką, stwierdził, że będzie się przede wszystkim trzymał tradycji.

Wg. mnie to jedyne zdroworozsądkowe podejście: być niezależnym od poglądów innych, ale samemu weryfikować. Inaczej zginiemy w natłoku bezużytecznych informacji. No i oczywiście trzeba pamiętać, że cenzura już jest faktem, na różnych znanych dużych portalach wiele informacji ginie nawet bez żadnego potwierdzenia od administratorów tych systemów - po prostu są usuwane, a konta banowane. Sam mogłem się także przekonać, że ich system wyszukiwania informacji został zmodyfikowany - tak, by niektóre ważne informacje nie były dostępne na liście wyników, np. na youtube, pomimo, że był na szczycie wyników w pewnej alternatywnej wyszukiwarce. Podejrzewam również, że statystyki na youtube i innych serwisach są również fałszowane. Już żyjemy w świecie Orwella, a epidemia to tylko potwierdziła. Po za tym, jestem w 100% przekonany, że komuś na górze bardzo zależy na tym, by ludzkość nie odkryła przyczyn nawet długowieczności, więc trudno zdobyć informacje na ten temat.

A co mówi starożytna tradycja? Kluczowa jest energia, i dzieli się ona na 4 żywioły: wodę, ogień, powietrze i ziemię (czasem się dodaje piąty, środkowy, żywioł). Dzisiaj w środowiskach akademickich celowo się oczernia koncepcję żywiołów, mimo, że jest to najbardziej praktyczny sposób podejścia do rzeczywistości: życie, i pożywienie (materialne pożywienie też musi być żywe - nikt się przecież nie karmi diamentami lub piaskiem) są oparte na żywiołach. Jak mówi np. TCM, balans między żywiołami musi być zachowany, w przeciwnym wypadku jeden żywioł zaczyna dominować: nadmiar wody, nadmiar ognia czy innego żywioły prowadzi do zaburzenia procesów życiowych w organizmie. Właściwie jest to całkiem oczywiste. Ktoś, kto jest wystawiony w długim czasie na nadmiar gorąca, np. słońce na pustyni, bez wilgoci w powietrzu, musi zbalansować nadmiar ognia wypijaniem odpowiednich ilości wody, inaczej brak balansu doprowadzi do oczywistego niedowodnienia organizmu. Materialne pożywienie jest jedynie przekaźnikiem energii, a energia, by być świeża, potrzebuje ruchu, o czym każdy się przekonał, kto próbował pić zbutwiałą wodę. smile To samo dotyczy komórek, które składają się na ciało: balans energetyczny musi tam też zostać utrzymany, dzięki czemu są w stanie poradzić sobie z różnymi zagrożeniami takimi jak wolne rodniki.

299

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Antares, priv

300

Odp: Nieśmiertelność. Prawda czy fikcja?

Amerykański naukowiec z wyższej szkoły medycznej w Nowym Jorku (autor książki "Blueprint for Immortality: The Electric Patterns of Life" z 1972 r.) odkrył i wykazał jednoznacznie podczas swoich prac badawczych, że:
- DNA jest kontrolowane przez "coś" poza materią
- organizm człowieka jest ściśle związany z energią
- owa energia ma charakter taki, jak ma elektryczność, tj. występuje biegunowość: ujemna i dodatnia, na podobnej zasadzie jak yang i yin
- obszary ciała, które wymagają regeneracji, charakteryzuje ujemna biegunowość - gdy regeneracja uszkodzonego odcinku (masy komórek tworzących zaczątek narządu) zostaje zregenerowana, następuje odwrócenie biegunowości z ujemnej na dodatnią, i na koniec na neutralną

Warto pamiętać, że biegun "ujemny" w elektronice oznacza ten naładowany energią (czyli jest to biegun kosmiczny yang), zaś dodatni jest związany z uziemnieniem czyli materią (biegun yin). To tylko terminologia - jak widać, jest odwrócona w stosunku do tego, czego byśmy oczekiwali (że dodatnia to ta "naładowana").

Ww. naukowiec wykonał eksperyment z żabą, wykorzystując ową wiedzę, i udało mu się odtworzyć jej kończyny,  co jest przełomowym osiągnięciem - żaby nie potrafią odtworzyć utraconych części ciała.

Jak widać, można na podstawie wzorca energetycznego (o m.in. czym jest właśnie ww. książka) odtwarzać różne części ciała - skupiska komórek. Tzn. DNA jest jedynie pośrednikiem wzorca (pochodzącego od energetycznego wzorca), a nie ostatecznym wzorcem, co zresztą zostało wielokrotnie udowodnione. Zresztą DNA się zmienia z czasem - i to nie tylko pod wpływem tzw. bodźców zewnętrznych\.

Co to wszystko oznacza?

Że kluczowa jest energia. Organizm ludzki działa w ten sposób, że pobiera energię m.in. w trakcie snu. Były wielokrotnie przeprowadzane eksperymenty z brakiem snu - ogólnie rzecz biorąc, długotrwale utrzymujący się brak snu powodował poważne spustoszenia w organizmach badanych.

Kluczowy tak naprawdę nie jest w zasadzie stan snu, ale jego efekt, czyli przede wszystkim regeneracja - doładowanie energetyczne. I to jest kluczowe tutaj.

Nawiasem, dygresja: zastanawialiście się dlaczego człowiek w ogóle potrzebuje snu? Odpowiedź jest dość zaskakująca i tajemnicza, a odpowiedziałem na nią pośrednio w innych wypowiedziach na temat tej planety. Generalnie, człowiek jest uznawany za istotę o niskim stopniu rozwoju, a to, jak bardzo ograniczoną ma świadomość i zainteresowanie tym, co się dzieje z nim w innych stanach świadomości - czyli przede wszystkim ogranicza się to w przypadku większości ludzi do stanu snu - jest bardzo dobitnym dowodem owego niskiego stopnia rozwoju. Można to porównać do sytuacji zwierząt hodowlanych, które również nie przejawiają zainteresowania tym, że żyją tak naprawdę w klatce - zamknięte przez swoich ludzkich pasterzy w gospodarstwach.

Organizm ludzki z czasem "traci" możliwości regeneracyjne - czyt. starzeje się. Wynika to - kierując się dowodami ww. naukowca - z tego, że zostaje zaburzony kontakt ciała fizycznego z naszym dostawcą energetycznym (ciałem energetycznym) oraz związanym z nim wzorcem energetycznym (tytułowy "blueprint") dla organizmu. Wzorzec ten zawiera jakby projekt albo schemat tego, jak ma być odbudowane ciało - komórka po komórce, a ciało energetyczne dostarcza "budulca", energii (czyli inaczej qi), która odtwarza ciało.

Co to wszystko oznacza?

Po pierwsze, że można zregenerować wszystko, nie tylko małe skupiska komórek np. włosy, skórę itp.
Po drugie, co jest jeszcze ciekawsze, iż istnieje możliwość zmiany wzorca - a tym samym modyfikacji (transformacji) samego organizmu.

Wg. różnych źródeł, zwłaszcza starożytnych, elementem, który jest związany z odmładzaniem organizmu jest, używając terminologii taoistycznej, wyższy tan t'ien, związany z funkcjami trzeciego oka i szyszynką. Współczesna nauka, kierując się jedynie materialną "końcówką" człowieka, czyli fizycznym ciałem (tj. ostatecznym efektem działania ww. niematerialnego, energetycznego wzorca), również potwierdza związek szyszynki z regeneracją i opóźnianiem procesów starzenia. Niestety, na tym wnioski nauki się zatrzymują, reszta to naukowe spekulacje, co już wspominałem we wcześniejszych postach m.in. nt. długiej listy spekulacji nt. potencjalnych przyczyn procesów starzenia - przypomnę, że do tej pory naukowcy nie znaleźli owej przyczyny.

Generalnie, wygląda na to, że tak faktycznie jest, jak ww. naukowiec i starożytne źródła opisują. Odkryłem we własnym zakresie, że istnieje energetyczne powiązanie między tzw. trzecim okiem (obszar za oczami w środku głowy), ścieżką energetyczną do niego prowadzącą (jednym z kluczowych punktów jest wgłębienie z tyłu karku, które przenosi energię do trzeciego oka) oraz funkcjami regeneracyjnymi, w tym stanem snu. Zablokowanie tej ścieżki prowadzi do zablokowania regeneracji organizmu.