A ja zostawię wszystko, co wiem “za progiem” i spróbuję dociec, czym w ogóle jest bohater. Czy bohater istnieje samodzielnie? Czy jest coś takiego, co mogę nazwać bohaterem tak, jak nazywam drzewo, dom, czy krzesło, na którym siedzę? Jeśli znajduję takie coś, to w tym miejscu cały tok myślowy się kończy, ale skoro nic takiego nie przychodzi mi do głowy, szukam dalej. W tej sytuacji wiem już, że bohater nie istnieje sam z siebie. Czym w takim razie jest? Jeśli nazywam kogoś bohaterem, to zwykle dlatego, że doceniam to, co zrobił lub cały czas robi. Niezależnie od tego, czy jest po prostu ikoną mody, wyznaczającą trendy, czy osobą, która uratowała kogoś z płonącego budynku, uznaję, że jest kimś lepszym od pozostałych, kimś za kim warto podążać. Na tym etapie mam już zbór cech albo pożądanych zachowań, które tworzą obraz bohatera, istniejący gdzieś w mojej głowie i jeśli ktoś się w nie wpasowuje, to tak go sobie określam. Żyję więc ze swoimi obrazami patrząc na ludzi, których nazywam bohaterami, przez pryzmat wyobrażenia, jakie sobie o nich tworzę. Czy w ogóle widzę człowieka w człowieku, kiedy się z nim stykam, czy może tylko bohatera, czyli obraz? Obawiam się, że w tej sytuacji będzie to wyobrażenie o tej osobie. Idąc dalej tym tropem, czy jeśli nazywam kogoś bohaterem i dajmy na to wchodzę z tą osobą w interakcje każdego dnia, to czy jestem w relacji z tym człowiekiem, czy tylko z jego obrazem, który przechowuję w pamięci? Skoro mam o tej osobie wyobrażenie, to spodziewam się z jej strony pewnych określonych zachowań czy reakcji, być może zaobserwowanych już wcześniej i one też składają się na wyobrażenie o tym kimś. Jestem więc w relacji z wytworzonym przez siebie obrazem. Jeśli nadal uznaję tą osobę za bohatera, to czy nie jest czasem tak, że zamykam ją, jak w kapsule czasu, oczekując od niej pewnych określonych zachowań i irytując się / oburzając / okazując złośliwość wobec tego kogoś, gdy pewnego dnia zacznie zachowywać się inaczej? Z całą pewnością ktoś, kto wyjdzie poza wyznaczone mu w moich wyobrażeniach ramy, dowie się w ten lub inny sposób, że dostrzegam tę zmianę. Odpowiedzi na te pytania wcale mnie nie cieszą, bo na tym etapie już widzę, że tworząc o kimś wyobrażenie (bohatera lub czegokolwiek innego), żyję wśród ludzi przez siebie wymyślonych i tak naprawdę w ogóle ich nie poznaję, za to sumiennie rozwijam obrazy, rozbudowując iluzję, w której całkiem wygodnie sobie egzystuję.